🎅 Weź udział w świątecznej zabawie i wygraj prezent od Hejto! 🎁

Zobacz szczegóły
1064 + 1 = 1065

Tytuł: Heretycy Diuny
Autor: Frank Herbert
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Phantom Press
ISBN: 837075516X
Liczba stron: 624
Ocena: 6/10

Oczywiście człowiek taki jak ja, jak zacznie jakiś cykl to musi go skończyć, a w tym roku władowałam się w kilka cykli (Diuna, Wallander, Wojny Wikingów) Tak więc po dosyć nudnym i rozwlekłym "Bogu Imperatorze Diuny" sięgnęłam od razu po kolejną część. "Heretycy Diuny" bardzo pozytywnie mnie zaskoczyli. Znowu miałam przyjemność z czytania książki zamiast wrażenia że muszę przez nią przebrnąć. Co prawda nie jest to książka tej klasy co pierwszy tom ale całkiem przyzwoita fantastyka. Znowu przenosimy się dosyć daleko w czasie. Minęło już tysiąc pięćset lat od rządów Leto II. Po jego śmierci nastąpił kryzys, braki przyprawy, głód i ludzkość uległa rozproszeniu poza planety znane z dotychczasowego uniwersum. Bene Gesserit dalej prowadzą swój plan eugeniczny, na Rakis (dawnej Arrakis) znowu jest pustynia, czerwie i panuje kult Leto II. Tleilaxanie nauczyli się pozyskiwać przyprawę w kadziach axolotlowych. Bene Gesseritt są atakowane przez wracajace z Rozproszenia Czcigodne Macierze, których pochodzenie nie jest znane. Bene Gesserrit wychowują ghole Duncana Idaho a na Rakis pojawia się dziewczynka - Sheeana, która potrafi rozkazywać czerwiom.
Wątków jest dużo są ciekawe, świat fajnie zarysowany. W centrum treści są Bene Gesserrit. Poznajemy historię z ich punktu widzenia - nie wydają się już tak wyrachowane, demoniczne, wszelkie filozoficzne rozkminy dotyczą ich sposobu patrzenia na świat i celów które chcą osiągnąć i szczerze mówiąc światopogląd BG jest mi bliższy niż ten który reprezentował Leto II. Jego rozważania były rozważaniami istoty totalnie oderwanej od ziemi, o tyle BG twardo stąpają po ziemi choć ich cele są dalekosiężne. Polubiłam te kobiety - zupełnie inne od Matki Wielebnej, która w pierwszym tomie przyjechała przeprowadzić próbę człowieczeństwa na Paulu. 
Nie wiem dlaczego ta książka ma złe opinie - według mnie przesunięcie środka ciężkości z Atrydów na Zakon BG dobrze zrobił książce 

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #hejtoczyta #ksiazki #literatura #czytajzhejto
58168fe9-a98f-4add-9a18-b109ba0d6229

Zaloguj się aby komentować

1036 + 1 = 1037

Tytuł: Luna: Nów
Autor: Ian McDonald
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788374806442
Liczba stron: 368
Ocena: 8/10

Na początek o tym, co w Uczcie i Artefaktach lubię najbardziej (miejcie na uwadze, że poniższe wywody pisałem na bieżąco tj. przerywałem czytanie i przelewałem myśli na ekran; nie zamierzam zmieniać za bardzo ich formy, dlatego nie będzie miedzy nimi gładkiego przejścia): czy ci pisarze są jacyś nienormalni (pierwotnie pierdolnięci, ale postanowiłem się hamować)? Ledwie na drugiej stronie pisze o gejowskim obciąganiu, no miejcie litość... Bulwa nać (pierwotnie po naszemu), narzekam na romantasy, że julki to kupują, bo ich rówieśniczki parzą się tam z seksi wampirami, ale te książki "intelektualnie wyższe" wcale lepsze pod tym względem nie są. Swanwick - dymanie pod postacią dziwnych fetyszy, Simmons - dymanie pod postacią gwałtu i propozycji nekrofilii, Smith - na szczęście aluzja, na nieszczęście z kobietą kotem. A tutaj? Dwóch typków rżnie się jak w tartaku, sperma leje się litrami, no chuci nie ma końca. A później? Laska posiada prywatny pokój, w którym odprawia wielogodzinne sesje bondage czy innego bezeceństwa, wiążąc się jakimiś gorsetami i innym sprzętem, samodzielnie doprowadzając się do szaleństwa. I to wszystko przez kombinezon uwierający w młodości w picz. Jezus Maria. Tutaj można to wytłumaczyć faktem, że społeczeństwo Księżyca jest zupełnie wyzwolone, no ale zachowajmy choćby pozory dobrego smaku.
A poza tym książka jest bardzo dobra. Autor przestawia nam historię sieci intryg i zależności między pięcioma rodami Księżyca. Pomimo początkowego natłoku postaci całkiem szybko i łatwo zaczynamy je rozróżniać, w czym pomaga nie tylko odpowiednia kreacja, ale też ich spis (posiadający jeden błąd: w 5. rozdziale z kontkestu wynika, że Jade Sun jest żoną Roberta, natomiast w spisie postaci stoi, że Duncana, syna ww. Prawdą jest koniec końców ta pierwsza opcja). 
Podoba mi się, że autentycznie czujemy, jakby ten świat żył już przed naszym spojrzeniem na kartki tekstu; znać złą krew między rodami, związki są już od jakiegoś czasu nadwyrężone, a polityczne gierki (przynajmniej nie wszystkie) nie zaczęły się w tym akurat momencie. Pomagają w tym wstawki przedstawiające młodość założycielki rodu Cortów, od mglistych wycinków życia na Ziemi, do kilku lat po przybyciu na naszego satelitę.
Świat przedstawiony jest bezlitosny. Pomijając sam fakt bytowania na księżycu, gdzie społeczność utworzyła mantrę "Pani Luna zna tysiąc sposobów zabijania", to standardowo ludzie ludziom ludźmi; widzimy to zresztą już na pierwszych stronach. Do tego umowy matrymonialne nikah, gdzie wiek właściwie nie gra roli - wszystko dla Vina Diesla (w sensie rodziny). Ogólnie na Księżycu wszystko jest umową i wszystko da się wynegocjować, a jak kontrakt złamiesz, to płacisz (no, chyba że jesteś członkiem któregoś rodu i inna kara byłaby bardziej sprzyjająca konkretnym celom).
Oprócz wielowymiarowej, przeplatającej się intrygi mamy teżą wyścigi i wybuchy, jednakże ich gwałtowność łączy się z pewną swoistą kameralnością. Ostatni rodział to pod tym względem zupełna jazda bez trzymanki.
Serdecznie polecam. Na fragmenty zdeprawowane można po prostu pokręcić z politowaniem głową, ale poza tym zostaje nam kawał wciągającej literatury łączącej Księżyc, intrygę, rodowe sieci zależności i nowoczesną technologię. Patrząc na tytuł kolejnej części zastanawiam się, czy uchylą rąbka tajemnicy niewyjaśnionej w tej książce.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #mag #ucztawyobrazni #ksiazkicerbera
cd118927-669c-4e54-b9ed-f002271d742d
AndzelaBomba

@Cerber108

narzekam na romantasy, że julki to kupują, bo ich rówieśniczki parzą się tam z seksi wampirami


Sexi wampiry były w modzie 15 lat temu, teraz truloffy w romansach to bogaci bad boye xD

Zaloguj się aby komentować

Tak więc przeczytałem #wiedzmin

Cóż mogę powiedzieć bez spoilerów - przede wszystkim jest krótko. Jest krótko a realnie jest nawet krócej. Mniej niż 292, bo sporo stron jest pustych, często są akapitami pooddzielane kolejne krótkie akcje. Szacuję że czytania jest 250 stron a to krócej niż w Krwi Elfów.

Geralt jest na poziomie jakby startować grę od nowa co ma spory wpływ na akcję. I też na samym początku pewne analogie do gry mi się nasunęły. Konkretnie chodzi o szkołę wiedźmińską oraz jeszcze jedną, która wyleciała mi z głowy. Fabuła - no brak jest jakiejś wielkiej intrygi, ale też w tak krótkiej książce by się to nie zmieściło. Pewna nowa postać dla mnie dość dyskusyjna. Wracają zaledwie dwie znane z innych książek, z czego tylko jedna bierze udział w akcji. Tutaj liczyłem na więcej. Wątki jakoś się tam spinają, choć w połowie miałem wątpliwości. Z plusów to jednak świat trochę zyskuje. Zyskują też wydarzenia zaledwie wspomniane w sadze. Szkoda, że historia nie została bardziej rozbudowana, bo niedosyt nadal jest, a nie wiem czy jakieś #ksiazki spod pióra ASa jeszcze wyjdą.

Nie wiem czy wspominałem, ale krótko jest. Z drugiej jednak strony Sezon Burz i Szpony i Kły na półce wyglądają dużo grubiej a mają zaledwie tylko 100 stron więcej. Chyba było cięte na gramaturze papieru w SuperNOWEJ. Ogólnie jakość wydania jest tragiczna. Mi trafiły się tez problemy z wyblakniętym drukiem. Aż się zastanawiałem czy nie żądać wymiany.

Podsumowanie będzie przewrotne - mi się i tak podobało i na bogów... WINCYJ Andrzeju, WINCYJ! Ale jest to opinia osoby, która chłonie Sagę i ma ja parę razy na koncie. Także średnio obiektywna.

P.S. nie znalazłem cytatu z PiSu za to śmieszek wspomniał o pieniądzach z góry
PanNiepoprawny userbar
607d7f7d-c3a9-4147-ab67-e8ad5b23615c
5af6176c-0c9b-494d-afae-e3dd9082ed92
ErwinoRommelo

Czyli Andrzej naskrobał coś na szybko i pora na CSs?

PanNiepoprawny

Aa, drugim motywem z gier były dwa miecze na plecach. W poprzednich książkach srebrny miecz zawsze był w jukach.

Ragnarokk

@PanNiepoprawny

Było wprost napisane "prawo i sprawiedliwość"

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
1024 + 1 = 1025

Tytuł: Czas Karola
Autor: Teresa Monika Rudzka
Kategoria: biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo: Marginesy
ISBN: 9788367022316
Liczba stron: 320
Ocena: 5/10

Prywatny licznik: 55/60

Zapowiadało się dobrze, a wyszło jak zwykle, albo gorzej trochę nawet.

Na cykl Czekoladowa dynastia, którego pierwszym tomem jest właśnie Czas Karola, napaliłam się jak szczerbaty na suchary. No bo o czekoladzie, o Wedlach, a nawet o Karolu Wedlu. I po średnim początku powieści, gdzieś tak do połowy książki, żyłam nadzieją, że to jednak będzie o czekoladzie, a nie z czekoladą i Karolem Wedlem mocno w tle. Mamy tu dużo o żonach, dzieciach, służących (w ogóle mocno "sfeminizowana" historia i nurt narracyjny), za to tyle co nic o pijalni, fabryce...
Do tego wymieszane z poplątanym. Epoka się zgadza, oddanie nastrojów też jako-takie, przewija się Sienkiewicz czy inny Prus, romans z Dąbrowską, a obok kroczą dumnie Rzecki, Wokulski i Łęcka.
Czarę goryczy zaś przelewa zmyślony przez autorkę porucznik, który ponoć w każdej jej książce (jeśli się pojawi) jest zwiastunem przemiany wewnętrznej bohatera, ale ja tu kurna, żadnej przemiany nie widziałam, mimo jego dwukrotnego pojawienia się na scenie.

Bardzo, bardzo średnia książka. Pierwszy raz nie mam najmniejszej ochoty kontynuować.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #dwanascieksiazek #czytajzhejto
chwastyodkuchni

@moll E bez okładki, to się nie liczy.

moll

@chwastyodkuchni to z emocji xD

Dziwen

@chwastyodkuchni prosz. xd

(Sam też byłem ciekawy)

26e996f3-ebfb-4ea2-a09f-9507869a3800

Zaloguj się aby komentować

Newsy książkowe od Whoresbane'a!

Wydawnictwo IX, we współpracy z Polską Fundacją Fantastyki Naukowej, ogłasza kolejną edycję antologii. "Ku gwiazdom. Antologia polskiej fantastyki naukowej 2024" trafi do sprzedaży w styczniu 2025 roku. Poniżej okładka i spis treści.

Już po raz czwarty, wspólnie z Polska Fundacja Fantastyki Naukowej wydajemy rocznik antologii "Ku Gwiazdom". Zawartość tegorocznej edycji przedstawia się następująco:

dr hab. Leszek P. Błaszkiewicz
Na Księżyc i dalej

dr Emmanuella Robak
Antologie w świecie science fiction

Agata Francik
Cztery ściany świata

Mateusz Wyszyński
W cieniu kasztanowców

Marek Kolenda
Przebieralnia

Michał Walasek
Filtr

Maja Malinowska
Echo z Amaltei

Tomasz Kołodziejczak
Jeszcze nie dziś

Romuald Pawlak
Napięcie powierzchniowe

Magdalena Świerczek-Gryboś (Cool Story Naz)
OMG

Istvan Vizvary
Sito Erlenmachera

Marek Żelkowski
Trójkąt Pyrrusa

Mikołaj Maria Manicki
Heretycy nie płacą

Henryk Tur
Konglomerat

dr Krzysztof Czart
Pozasłoneczne światy

dr inż. arch. Leszek Orzechowski
Przyszłość zapisana w gwiazdach

#ksiazkiwhoresbane 'a - tag, pod którym chwale się nowymi nabytkami oraz wrzucam newsy o książkach
Chcesz mnie wesprzeć? Mój Onlyfans ( ͡° ͜ʖ ͡°) ⇒ patronite.pl/ksiazkiWhoresbane
#ksiazki #czytajzhejto #wydawnictwoix #scifi #sciencefiction
44f648d0-4680-4ba1-bd12-65fa14c77d32

Zaloguj się aby komentować

1151 + 1 = 1152
Prywatny licznik: 24+1=25

Tytuł: Dzieci Kronosa
Autor: Siergiej Lebiediew
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Claroscuro
ISBN: 9788362498321
Liczba stron: 440
Ocena: 8/10

Powieść łącząca ze sobą Niemcy i Rosję za sprawą pewnego młodego Rosjanina, rozpoczynającego badanie przeszłości swojej i swojego rodu, głęboko zakopanej za sprawą komunistów. A początki sięgały aż do pewnego niemieckiego homeopaty, pragnącego nieść ludzkości dobrodziejstwa nauki na wschód Europy. Nie jest to łatwe badanie, bo wymaga podróży po całej Europie, ale bardzo satysfakcjonujące w odbiorze czytelniczym. Dobrze mi się czyta Lebiediewa, na półce czeka jeszcze jeden tytuł.

#bookmeter #ksiazki
#owcacontent
6047060f-859e-426f-91f0-5ec6fbc8116b

Zaloguj się aby komentować

1136 + 1 = 1137

Tytuł: Babie lato
Autor: Marta Dzido
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Relacja
ISBN: 978-83-68021-81-3
Liczba stron: 176
Ocena: 5/10

Zbiorek opowiadań o bardzo różnych kobietach napisanych przez kobietę. Co tu mogło pójść nie tak?

To książka z tezą, przesłaniem i napisana z wyraźną wizją opowiedzenia nam o opresyjnych i trudnych sytuacjach w jakich mogą znaleźć się kobiety, a autorka ma poglądy i pokazuje je nam na każdym kroku. Całość jest niestrawna i właściwie przeczytałam ją do końca, żeby dowiedzieć się skąd tak wysokie oceny na lubimyczytać. I w sumie się nie dowiedziałam.

Książka jest słabiutka, brzmi jak teksty nastolatki, która chce zaszokować swoich czytelników, ale jej pojmowanie świata i warsztat literacki nie pozwalają jeszcze na tworzenie prawdziwej literatury, a jedynie obrazki z życia dorosłych.

Nie polecam.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki
3014d195-37ac-4285-a4f4-0f9fa55227f8
darkonnen

@KatieWee "babie lato" może powiedzieć góral o swojej żonie z długim dzyndzlem. książka pisana przez kobietę dla kobiet z reguły jest słaba

Zaloguj się aby komentować

1111 + 1 = 1112

Tytuł: Początki Stalowego Szczura
Autor: Harry Harrison
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Vesper
ISBN: 9788377315071
Liczba stron: 928
Ocena: 6/10

Te wydanie to połączenie 3 pierwszych tomów serii o Stalowym Szczurze: „Narodziny Stalowego Szczura”, „Stalowy Szczur idzie do wojska” oraz „Stalowy Szczur śpiewa bluesa”. Wydane w kolejności czasu akcji, a nie w kolejności wydania.

Stalowy Szczur to przydomek Jima Bolivara DiGriza, który postanawia zostać najlepszym złodziejem i włamywaczem we wszechświecie. Choć jest jeszcze nastolatkiem, to włamania i otwieranie zamków ma opanowane do perfekcji. Cała seria rozgrywa się na wielu planetach, pomiędzy którymi nasi bohaterowie przenoszą się statkami kosmicznymi, a każda z planet stanowi jakby osobne państwo ze swoim zbiorem reguł i praw, za których nieprzestrzeganie Stalowe Szczury otrzymują wyroki więzienia i śmierci. Z ciekawostek, językiem, którym posługuje się większość mieszkańców planet jest Esperanto, co jest fajnym polskim akcentem.

Tom 1:
Jim szybko się uczy i właściwie nauczył się wszystkie, czego mógł sam, teraz czas na praktykę pod okiem mistrza. W tym celu popełnia kolejne przestępstwo i daje się ująć na gorącym uczynku, żeby dostać się do więzienia i tam poznać swojego mistrza. Z którego równie szybko ucieka słysząć, że jego jedyny potencjalny nauczyciel przebywa na wolności i jest nim 80 latek o pseudonimie Hetman. Zaczyna popełniać kolejne kradzieże zostawiając po sobie ślady sugerujące, że to on jest Hetmanem, chcąc wywabić mistrza z ukrycia. W końcu mu się to udaje i już pod jego okiem kontynuujue doskolanie w wymarzonym zawodzie.

Tom2:
Przez kilka zawirowań z poprzendiego tomu Jim trafia w kamasze z tylko jednym celem - zemstą za morderstwo Hetmana. Jego przeciwnikiem staje się generał Zennor i to na dotarciu do niego i zemście skupia się ten tom. Jim swoją przebiegłością szybko pomija kilka belek na pagonach, żeby znaleźć się w najbliższym otoczeniu antagonisty. Ten tom dość dobrze obrazuje przebiegłość, wyczucie i umiejętność odnalezienia się w każdej stuacji naszego Szczura.

Tom 3:
Tym razem Jim ląduje w więzieniu nie z własnej inicjatywy, a jedyną szansą na uniknięcie kary śmierci jest dołączenie do Ligi Galaktycznej i praca dla nich. Szczur dostaje ultimatum i dawkę trucizny, która po wtłoczeniu w jego żyły uaktywni się i zabije go po upływie 30 dni. Musi odzyskać artefakt ukryty na planecie Liokukake i wymienić na antidotum. Jim montuje kapelę i do spółki z muzykami rusza na samobójczą misję.

Pierwsze 2 tomy mi się podobały, ale 3 mnie nie porwał, czegoś tu brakowało. Może to też zmęczenie materiału i upakowanie 3 różnych historii w jednym tomie nie było takim super pomysłem. 2 tom wynika z 1, ale 3 jest już zupełnie niezależny i stanowi własną opowieść.

W kolejności wydawania są to tomy 6, 7 i 8.
Osobisty licznik 131/128
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
c8e60392-1614-48a0-b327-1bf7aaf268aa
Aksal89

Z 10 lat temu znajomy z pracy mi mocno zachwalał tę serię i dałem jej szansę, ale kompletnie mi nie podeszła - przypomniała mi czasy, jak jako ~12 latek zachłysnąłem się internetem i pisałem fanfiki na forum o Gothicu ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Nie pamiętam kompletnie nic z książki, poza tym, że mam wrażenie, że niemal cała książka opisywała co robił bohater, bardzo skąpo opisując np otoczenie.

Na zasadzie:

Szczur przyszedł do domu. Umył zęby i zjadł śniadanie. Stwierdził, że musi iść to Biedronki. Ubrał się i poszedł.


Naturalnie mocno to przerysowuję teraz, ale taki obraz pozostał mi w głowie po tej książce 😉

Zaloguj się aby komentować

1096 + 1 = 1097

Tytuł: Pieśń Prorocza
Autor: Paul Lynch
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Marginesy
ISBN: 9788368226553
Liczba stron: 288
Ocena: 8/10

Kontynuując swoją podróż po książkach nagrodzonych Bookerem, natrafiłem na Pieśń Proroczą Paula Lyncha – powieść, która okazała się być kolejną perełką, zapadającą w pamięć zarówno dzięki stylowi, jak i emocjonalnej głębi. Jest historią o stracie, wyobcowaniu i trudnej drodze ku odkupieniu.

Fabuła skupia się na życiu bohaterki - Eilish, kobiety zmuszonej do opuszczenia rodzinnych stron wraz z synem. To opowieść o przetrwaniu w brutalnym świecie, w którym nadzieja jest często jedynym, co trzyma przy życiu. Przywołuje na myśl 1984 i Podziemie pamięci, ale w odróżnieniu od nich skupia się bardziej na emocjach. Lynch posługuje się tu językiem niemal poetyckim – strony książki pełne są pięknych, niemal malarskich opisów, które potrafią równocześnie zachwycić i przerazić.

To, co urzeka w tej książce, to jej uniwersalność. Mimo osadzenia w konkretnych realiach, problemy, z którymi zmagają się bohaterowie – przemoc, migracja, utrata – są odwieczne i obecne w wielu kulturach. Lynch nie podaje gotowych odpowiedzi, ale zmusza do refleksji nad tym, czym jest człowieczeństwo w obliczu nieuchronnych przeciwności losu. Wrażenie osaczenia, zaszczucia i bezbronności czujemy niemal od początku i co gorsza, nie opuszczają nas już do końca.

Jednym z największych atutów Pieśni Proroczej jest jej rytm, niemal muzyczny w swojej narracji. Powtarzalność motywów i melodyjność fraz sprawiają, że czytanie tej książki przypomina słuchanie pieśni – czasem łagodnej, czasem pełnej gniewu. Unikalne jest też przeplatanie narracji i dialogów, bez ich oddzielania, jakby stanowiły jedno.

Pieśń Prorocza to książka, która zasługuje na uwagę, szczególnie dla tych, którzy szukają w literaturze czegoś więcej niż tylko dobrej fabuły – emocji, piękna języka i refleksji nad światem.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
Osobisty licznik 129/128
#bookmeter
45fc79d1-3be9-4502-839b-28007a68fa64
krzysiek34011

Mega ciężka ale świetna.

Zaloguj się aby komentować

Długo to trwało ale w końcu nadeszły

#ksiazkiwhoresbane 'a - tag, pod którym chwale się nowymi nabytkami oraz wrzucam newsy o książkach
Chcesz mnie wesprzeć? Mój Onlyfans ( ͡° ͜ʖ ͡°) ⇒ patronite.pl/ksiazkiWhoresbane
#ksiazki #czytajzhejto #chwalesie #mag #fantastyka
db6bd401-d1c6-49dd-8f0a-d74713bf7d7c
Hilalum

@Whoresbane wiesz może czy w MAG-u poprawiła się jakość korekty i redakcji w ostatnich latach? Bo czytam obecnie The Expanse oraz uniwersum Pierwszego prawa i niektóre książki to jest taka lipa, że szkoda gadać. Teraz czytam Gry Nemezis to wygląda jak przetłumaczone na szybko i nieprzejrzane ani razu. Błędy gramatyczne, pomieszanie płci w dialogach, że czasem nie wiadomo kto mówi, literówki, ciągłe powtórzenia jakby to dziecko pisało (a nie było ich w poprzednich częściach, więc to raczej nie wina oryginału). 1. i 2. część też były średnie pod tym względem, ale nie aż tak złe, 3. i 4. były dużo lepsze, a teraz dno. xD

Man_of_Gx

@Whoresbane Nie wiem co tam masz od Rogera ale wszystkim polecam Stwory światła i ciemności a jeszcze bardziej Pana Światła.

Fun fact: klasyczne sf-f ma kilka historii które przy dzisiejszym poziomie efektów kinowych byłyby znacznie lepszymi filmami niż pożerające własny ogon historie o super bohaterach.

Gwiazdy moje przeznaczenie Bestera, wspomniany wyżej Zelazny i mnóstwo innych a z polskich absolutnie zjawiskowe i nie mające odpowiednika w światowej historii sf-f (poważnie mówię) Delirium w Tharsys.

No ale wysokobudżetowe kino lubi piosenki które już zna itd.


Gx

Zaloguj się aby komentować

1083 + 1 = 1084

Tytuł: Luna: Wschód
Autor: Ian McDonald
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788366409101
Liczba stron: 400
Ocena: 6/10

Co do całokształtu, to nie za bardzo jest o czym pisać. Mamy jeszcze większe dynastyczne pomieszanie z poplątaniem, przedstawiciele sami już nie wiedzą kogo chcą wyrzucić za śluzę, a kogo przelecieć, a sama książka urywa się w takim momencie, jakby zabrakło jeszcze ze dwóch rozdziałów, które domknęłyby ostatnie wątki. Pomimo dosyć ciekawego świata i skomplikowanej sieci zależności cholernie mnie ta książka - a właściwie cała seria - nudziła. Najlepszą postacią i tak jest Lucas, przynajmniej posiadał orientacyjnie najmniej skrzywień obsady i nie miał pretensjonalnych cech.
No i - tak jak poprzednio - przechodzę do przywalania się do szczegółów, które mi osobiście zgrzytały.
Luna staje się po pewnych, delikatnie mówiąc, wymagających doświadczeniach wyniosła jak diabli, taki mały, nawet nie nastoletni, WAŻNY wypierdek, "to ode mnie zależy, czy jest zgoda, czy nie", no aż się nóż w kieszeni otwiera. 
W tym rzekomo nieźle zaawansowanym społeczeństwie obowiązują jakieś podwójne standardy: z jednej strony są w stanie zdalnie wykrywać i dezaktywować kilka dronów-much, a z drugiej w najlepszej uczelni na satelicie nie są świadomi, że z przewodów wentylacyjnych - które swoją drogą mogą pomieścić dziecko - śledzi ich Luna. I że labirynt ten dociera we wszystkie wymagane od sytuacji miejsca i zachowuje akurat odpowiedni rozmiar, no skończony idiotyzm.
Jakim sposobem możliwe było zbudowanie paneli słonecznych o powierzchni niebagatela 900000km² (niemal 3-krotność naszego wspaniałego państewka) nie korzystając przy tym z już zbudowanych fragmentów do uzyskiwania jakiejś energii, tylko czekać bite 2 lata na ich aktywowanie? Nic się tu spaja. Przecież to nie jest fizycznie możliwe.
A z kwestii technicznych: upływ 3 lat między tym a poprzednim tomem pod względem redakcyjnym widać już na samym początku w spisie postaci: brat Lukasa zamiast Lucasa, syn Duncan zamiast Duncana. Do tego nazwy chowańców Robsona i Ariel są pisane inaczej niż w poprzednich książkach. Na 315. stronie zamiast "Wagner zgniata kartkę" jest "Robson zgniata kartkę". Doni luny zamiast dony luny. To był orientacyjnie ten sam okres co legendarnie spartaczone Ekspansje.
Mam mieszane odczucia. Z jednej strony zaczęło się ciekawie, a sam świat przedstawiony daje radę, tak pomimo niewielkiej objętości mocno mi się te książki dłużyły i do tego nużyły. Może to specyficzny styl autora, może to bezskładne skakanie po perspektywach postaci - nie wiem. Na plus jedna z bardziej satysfakcjonujących scen śmierci, jakie w literaturze widziałem. Aha, no i autor chyba lubi Szybkich i wściekłych, bo często przewijającym się mottem jest "za rodzinę". Vin byłby dumny.

No i licznik bookmetera zgłupiał, a wraz z nim ja: podsumowanie mówi co, innego, tak samo jak licznik w liście, podobnie licznik bezpośrednio we wpisach. I bądź tu człowieku mądry.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #ianmcdonald #mag #ucztawyobrazni #ksiazkicerbera
57485121-84d1-4107-889e-882162e81959

Zaloguj się aby komentować

dobra, bez zbędnych ceregieli;
bezgranicznie/istocie/psychosomatycznie/podmiocie
temat: se wymyślcie, nie jestem waszą panią od polskiego
#naczteryrymy #zafirewallem #poezja #tworczoscwlasna
Statyczny_Stefek

@MrGerwant jest to bezgranicznie

Leniwa pała, w całej istocie:

Zna trudne "psychosomatycznie"

Lacz olał opowieść o rymów podmiocie


Wstyd, tak bez tematu!

PaczamTylko

Ona rozkłada nogi, a ja ręce


Dam upust pożądania bezgranicznie!

lecz stres nie pozwala skupić się na istocie

mówię że niedowład działa psychosomatycznie

nie mogę skupić się na chuci mej podmiocie

patryk-pis

@MrGerwant

Myślę o kocim duchu bezgranicznie

bezdusznej wiecznie głodnej istocie

Która wypływa z głowy na ciało psychosomatycznie

W całym tym cholernym podmiocie

Zaloguj się aby komentować

1047 + 1 = 1048

Tytuł: Tu byłem, Tony Halik
Autor: Mirosław Wlekły
Kategoria: inne
Wydawnictwo: Wydawnictwo Agora
ISBN: 978-83-268-2467-8
Liczba stron: 485
Ocena: 7/10

Dosyć dobrze opracowana, a zarazem krytyczna biografia Tony'ego Halika. Temat trudny, bowiem Halik dosyć dobrze skrywał swoje tajemnice i ubarwiał przeszłość. Autor starał się zweryfikować narosłe wokół podróżnika legendy i krytycznym okiem pokazać czytelnikowi co jest prawdą, a co niekoniecznie. Fakt niezaprzeczalny - Halik miał obfitujące w przygody życie.
Pozycja warta uwagi, dobrze opisaną, okraszona masą zdjęć, notatek i dokumentów udostępnionych autorowi przez przyjaciół głównego bohatera. Książkę pomimo objętości czyta się przyjemnie i dosyć szybko.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
e5e32eae-1e79-4538-999c-8090c218fb29
1035 + 1 = 1036
prywatny licznik: 45/?

Tytuł: Pomnik
Autor: Lloyd Biggle Jr.
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Alfa
Liczba stron: 269
Ocena: 7/10

Daleka przyszłość, podróże międzyplanetarne są codziennością, niejaki Cerne Obrien działa w kosmosie jako wolny strzelec na niewielką skalę. Udaje mu się kupić rządowy statek badawczy z demobilu, którym włóczy się po galaktyce imając się rozmaitych, mniej lub bardziej legalnych zajęć. Przypadkowo na swej drodze znajduje ogromny skarb, lecz wracając z nim do cywilizacji rozbija się na nieznanej planecie. Ma jednak szczęście w nieszczęściu, planeta bowiem zamieszkana jest przez pokojowo nastawioną rasę, a jej klimat jest wprost rajski, Ciągłe lato, piękne plaże i morze, absolutny brak zanieczyszczenia środowiska, tubylcy bowiem żyją w zgodzie z naturą, zajmując się głównie łowieniem morskich stworów . Przyjmują go zresztą z otwartymi ramionami a on pomaga im w miarę swoich możliwości, aż sam staje się jednym z nich. Otrzymuje imię Langri, przez tubylców zawsze jest traktowany z szacunkiem jako duchowy guru i przywódca. Na łożu śmierci uzmysławia sobie, że cudowny klimat tej planety stanowić może łakomy kąsek dla każdej korporacji, która będzie chcieć zagarnąć dla siebie ziemię pod budowę ośrodków wypoczynkowych, tubylców skazując na wegetację na skraju cywilizacji czy wręcz wytępienie. Skojarzenia z Avatarem czy Pocahontas nasuwają się same. Podejmuje więc gorączkowe próby nauczania miejscowych aby mogli bronić swoich praw, jednak ci nie są zbyt pojętni i skorzy do nauki, nie widząc w tym sensu. Pozostały mu czas poświęca zatem na opracowanie Planu, który ma im pomóc w razie problemów. W ostatniej chwili, bo dosłownie chwilę przed jego śmiercią na planecie ląduje obcy statek kosmiczny. Jego załoga, początkowo przyjaźnie nastawiona, zakłada ambasadę Federacji Galaktycznej na planecie i próbuje dogadać się z tubylcami, oferując im rozmaitą pomoc. Ci jednak są nieugięci, realizując konsekwentnie plan pozostawiony przez Langriego. Kiedy w grę wchodzą wielkie pieniądze i chciwość to do głosu dochodzą kłamstwa i oszustwa. Powieść przeradza się w opis batalii przed sądem galaktycznym - tubylcy kontra gąszcz przepisów i bezduszni urzędnicy. Kto wygra?

Wzorcowy przykład SF, mamy tu bowiem wszystko co powinno się znaleźć w powieści tego nurtu. Dobra na początek przygody z fantastyką, dobra także dla młodszych czytelników. Ciepła, optymistyczna, rozrywkowa pozycja przemycająca wartościowe, uniwersalne treści. Warto spróbować.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
trixx.420 userbar
66ab80d0-379e-4df7-a751-b4ca72949d1b
Fly_agaric

Troszkę jak plot z Fundacji to zabrzmiało.

Zaloguj się aby komentować

Cytat na dziś:

– No tak... – powiedział. – Mógłbym sprowadzić uczniów, żeby to sobie obejrzeli. Przydałoby się im. To czysta historia. Naprawdę uniosła się w powietrze?

– Leciała jak ptak – oświadczyła Babcia.

Krasnolud zapalił fajkę.

– Bardzo bym chciał zobaczyć takiego ptaka. – Zamyślił się. – Wyobrażam sobie, że taki ptak to widok wart oglądania.

Terry Pratchett, Równoumagicznienie

#uuk
PlatynowyBazant20

Na jarmarku drezdenskim widziałem wczoraj takie hexy w kapeluszach podobnych do twojego, z rolką papieru toaletowego na szyi

68ccd143-0a0d-48e3-ab91-9f0ab91f12e6

Zaloguj się aby komentować

Ależ to piękna wyprawa byla. Na pewno to nie koniec mojej przygody z, jak ich nazywam, astronautami swoich czasów.
Polecam bardzo.
#ksiazki
5f98e87b-7921-4f06-8358-8c6e2e62d2ad
AndzelaBomba

@tschecov w tematyce wypraw polarnych mogę polecić:

- z powieści:

Dan Simmons - Terror

Ian McGuire - Na wodach północy

- z non-fiction:

Owen Beattie, John Geiger - Na zawsze w lodzie

Gillen D'Arcy Woody - Kraina wiecznego zimna

Michael Palin - Szaleństwo w ciemności

Gillian Hutchinson - Ekspedycja Sir Johna Franklina na HMS Erebus i HMS Terror. Zaginieni i odnalezieni

Hampton Sides - W królestwie lodu

Andrea Pitzer - W okowach lodu. Willem Barents na krańcu świata

Gustawff

Michael Palin to jakiś autorytet w tym temacie?

Dancake

Wyspa Niebieskich Lisów jest genialna!

Zaloguj się aby komentować

Natchniona przez mojego starszego braciszka polecam Państwa uwadze rymy następujące:

Rymy: zdrowy-łowy-nowy-pleśniowy
Temat: sowy

Zasady: rymujemy używając powyższych słów i chociaż w miarę na zadany temat.
Wygrywa osoba, która będzie miała najwięcej piorunów do jutra do 20 i to ona będzie miała za zadanie wymyślić rymy na jutro.
Pamiętamy o społeczności.

#naczteryrymy #zafirewallem
Maciek

@KatieWee


Pamiętam, gdy byłem jeszcze zdrowy

Do cukierni Sowa chodziłem na łowy

Jednak wnet mnie wzięło na smak nowy

Wziąłem się tedy za ser pleśniowy

crs333

@KatieWee


Ktoś tam krzyczy - "jestem ZDROWY"

Inny woła - "chodź na ŁOWY"

Jeszcze inny, jakiś "NOWY"

Coś tu śmierdzi... ser PLEŚNIOWY!

CzosnkowySmok

Padł w kawiarence pomysł niezdrowy

Ułóż kolego nie sonet, lecz na zwierzaków łowy

Przepychanek słownych - pomysł nie jest nowy!

A tu Sowien na zaś rzuca klątwę - łupież pleśniowy


#nakolanie

Zaloguj się aby komentować

Skoro temat w #nasonety został narzucony i w dodatku jest taki wdzięczny, więc wena jak sraczka spadła na mnie znienacka. A oto jej efekty:

Lukrowany Owca

Owieczkę nadziewam, namiętnie, obleśnie
Jej wnętrze wypełnią litry mej miłości
Z rozkoszy ta beczy, tak wdzięcznie, swe pieśnie
Wycieram po, w runo, włos jej to natłuści

Jej wdzięczność wyraża się ciała jej drżeniem
Zarzuca zalotnie zwilżonym swym lokiem
Lecz dosyć, wystarczy! Niepomny nęceniem
Już swoje zrobiłem, nie jestem ja zbokiem

Raz jeden nie znaczy, bo dwa to pedały
W rowerze się kręcą, mój drogi kolego
Czas by inne też członki kawiarenki zaznały
Owieczkę tę naszą Dnia Świąt Pierwszego

Baaraankuu kawiaarenkoowy! Ty w święta przybędziesz!
I co najlepsze z wierszokletów wydobędziesz!

#zafirewallem
#diriposta
afe9b2f6-c833-4a53-a8ac-32ade1cfd136
UmytaPacha

@splash545 ale klasyczek, przepiękny

Zaloguj się aby komentować

1028 + 1 = 1029

Tytuł: Kosmos
Autor: Fabien Bedouel, Pat Perna
Tłumaczka: Ada Wapniarska
Wydawnictwo: timof i cisi wspólnicy
ISBN: 9788367440400
Liczba stron: 212
Ocena: 8/10

Piękny komiks! Mnóstwo kadrów z całkowicie czarnym tłem, pogłębiającym poczucie odosobnienia w przestrzeni kosmicznej, minimalistyczne i realistyczne rysunki przedstawiające kosmonautów podczas misji kosmicznej, której celem jest wylądowanie na Księżycu. Bezsprzecznie najładniejszy komiks, który przeczytałem w tym roku.

Co prawda historia nie jest wybitna - Neil Armstrong odkrył, że to Rosjanie pierwsi wylądowali na Księżycu, a czytelnik może prześledzić od początku do końca przebieg misji zorganizowanej przez Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. Jako że uwielbiam podobną tematykę (polecam „Ocaleni w niebie” Tomasza Bochińskiego oraz „Zimne światło gwiazd” Bartka Biedrzyckiego), to niewiele mi do szczęścia potrzeba, ale warto o tym wspomnieć. 

Ale rysunki Fabiena Bedouela... o rany. 

Zdecydowanie polecam!

#bookmeter #ksiazki #komiksy #komiks
fd7c0b6f-d2e3-41da-9e00-8ebcc85f7ffa
e764f9f0-cbd0-4d52-9b56-a482e4919538
fcd919d6-e419-451e-b65a-b6c7f73be6f6
2531974f-a718-4360-81ab-b47c8f5aff71

Zaloguj się aby komentować

1166 + 1 = 1167

Tytuł: Ogród Ramy
Autor: Arthur C. Clarke, Gentry Lee
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Rebis
ISBN: 9788383381381
Liczba stron: 576
Ocena: 6/10

Dostaliśmy, wg mnie naturalnie, lepszą książkę niż poprzednio, do tego nie kręci się ona głównie wokół jednego tematu, a jest podzielona - zależy jakie kryteria przyjąć - na 3 do 5 okresów.
Bodaj najwięcej zgrzytów miałem na samym początku, gdy trójka bohaterów odleciała w nieznane i najwidoczniej pewne naleciałości po zidioceniu drugiej części jeszcze wisiały w powietrzu. Kręciło się to wokół delikatnego tematu reprodukcji przy ekstremalnie ograniczonej puli osób. Myśląca przyszłościowo Nicole wpierw spłodziła dzieci z Richardem, z którym wcześniej się spiknęła, ale by "urozmaicić" pulę wpadła na pomysł powicia dzidziusia z Michaelem. No i przechodząc do sedna problemów, których źródłem byli sami w sobie panowie: Richard był kolosalnie zazdrosny na samo wspomnienie tego pomysłu (z jednej strony zrozumiałe mając na uwadzę jego przeszłość, z drugiej strony powtarzam - niecodzienna sytuacja); z kolei u Michaela połączenie stosunkowo podeszłego wieku i świętojebliwości nie pozwalało mu dygnąć. Gdy już jednak doszło do czego dojść miało, okazało się, że chłopak będzie opóźniony w rozwoju; teraz moglibyśmy przejść do obszernej dyskusji czy powinna była dokonać aborcji, czy też nie, ale powoli zamienia się to w streszczenie - koniec końców młody normalnie przyszedł na świat, ale faktycznie potrzebował specjalnej uwagi. Podsumowując: w tym wątku największy problem miałem z brnięciem w zaparte każdej z dorosłych postaci. Później rodzina się powiększała, dzieci nabierały charakteryzujących ich cech, trwały dalsze badania Ramy, a cel podróży był coraz bliżej.
Następujących później okresów nie będę mocno przybliżał, bo stanowią one swoiste "mięsko" tej książki, napiszę tylko trochę o ostatnim. Po jakimś czasie poznajemy nowe postacie poboczne, ich przeszłość oraz zbliżającą się przyszłość; generalnie nie czytało się tego źle. Trochę później stajemy się świadkami starego jak świat motywu: nieważne co, gdzie i jak ludzie zrobią pozytywnego, to i tak prędzej czy później prymitywna natura gatunku doprowadzi rzeczone przyjemne rzeczy do upadku i degradacji. Czy można to było zrealizować lepiej i przedstawić w bardziej sensowny sposób? Jak najbardziej. Czy przekaz jest momentami łopatologoczny, momentami z kolei niekoniecznie jasny i zmuszający do myślenia? Owszem.
Generalnie ta część cyklu jest lepsza chyba pod każdym względem od poprzedniej. Dzieje się więcej, ale przede wszystkim różnorodniej, do tego nie uświadczymy już idiotów z IQ większym niż 99,999% populacji; główna trójka - poza początkami - ogarnęła się pod tym względem. Jeszcze ewentualnym zgrzytem mogłyby być senne majaki Nicole, zaskakująco solidnie wyciągające ją z opresji. Do tego sama droga, która doprowadziła do wystąpienia ostatniego z nich była wyjątkowo deus ex machinowa.
Książkę, o dziwo, umiarkowanie polecam, choć czy warto przebrnąć przez część poprzednią, by dotrzeć do tej? Raczej nie.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #arthurcclarke #rebis #papierowywehikulczasu #ksiazkicerbera
fe07759c-54e5-49a5-a538-790897766211
Budo

@Cerber108 Rama to dziwna seria. Czytałem ją bardzo dawno temu jako młodzian i podobała mi się, ale miałem wtedy bezkrytyczne podejście do literatury i dużo wolnego czasu, więc podobało mi się wszystko xD

Kiedyś odświeżę sobie dzieła Clarke'a i Ramę pewnie też. Dzięki za recenzję.

Zaloguj się aby komentować