🎅HejtoPaka ruszyła! Weź udział w drugiej edycji świątecznej wymiany prezentów na Hejto❄️

Zgłaszam się
Chińczyki z Ali wrzucili stalówkę do pióra wiecznego ze stylistyką kota Schrödingera. Ogólnie zajebista i podoba mi się bardzo, gorzej, że stalowa kosztuje +/-120 złotych, a 14K złota ponad 700 XDD

Ale popatrzeć i pokazać wam mogę, to nic nie kosztuje
#piorawieczne
5c3e6bde-d97b-4220-8ed6-c8dc683799f9
E_Nygma

@Rozpierpapierduchacz w apce raty 3x niecałe 40 zł w PayPo xd

Karonon

@Rozpierpapierduchacz zajefajna

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Before Hejto vs after Hejto

#perfumy
5fbc2f2d-0dc3-4865-95c3-5ebd51684880
Lodnip

@Lekofi pamiętam jak byłem lurkerem i się zastanawiałem o czym oni tu piszą. W sumie to szybko poszło mi przejście na drugą stronę mocy ¯\_(ツ)_/¯

dziadekmarian

@Lekofi Rozwala mnie na Parfumo, że te najbardziej wyuzdane rzeczy z pięcioma ocenami na Parfumo najczęściej mają noty od osób z Hejto plus paru Niemców xD

Zaloguj się aby komentować

Najprawdziwsza z prawd #perfumy
dc52a5c6-e21f-4b06-80b4-b53857b9af28
Fen

A jeszcze bardziej boli szkło za trójkę 😅

Cris80

@Lekofi weź mnie olejksem, wyślij za złotówkę

dziadekmarian

Ta "oszczędność" prowadzi u mnie do słusznego wniosku, że trzeba kupić za minimum pięćset i wtedy te 12 zł przestaje być aż tak ogromnym ciosem

Zaloguj się aby komentować

Czy to już jest oficjalna jednostka miary?

#perfumy #perfumemy #heheszki
d470f414-407d-4cec-ac12-643382946a14
Lekofi

@saradonin_redux "do końca cię pobarcoliło? Jebie od ciebie na 10m"

AdelbertVonBimberstein

@saradonin_redux natomiast ja po 5 psikach Bonda Tytoń Whisky Cedr.

c42ca2f8-b313-4d86-b75b-13c0e7d1ba01
Barcol

@saradonin_redux ludzie w gorących będą się zastanawiać cóż to za dziwaczny slang

Zaloguj się aby komentować

Jest mi co najmniej niezręcznie z faktem, że po ostatnim moim wpisie zapanowała taka cisza… Pomijając komentarze oczywiście. Dlatego czuję się zobowiązany, żeby ciszę tę bezczelnie przerwać.

Skoro obnażyłem się już z koronnym klejnotem z mojej kolekcji, tym razem śpieszę pokazać coś, co wartość ma zdecydowanie mniejszą - zapewne tylko sentymentalną. Jest to najstarsze wieczne pióro jakie posiadam. Pióro Waterman L.2., które produkowane było w latach 40. i 50. poprzedniego stulecia.

Pióro znalazłem szabrując, na wyścigi z resztą rodziny, rzeczy po dziadku, a patrząc na jego stan (pióra, a nie śp. dziadka) śmiem twierdzić, że dziadek go nie oszczędzał. Model L.2. to raczej pióro z niższej półki, dość popularne w swoich czasach, wykonane z podłego plastiku - co mogę potwierdzić i co zdecydowanie widać na zdjęciach. Czego jednak nie mogę potwierdzić to informacja, że piórem tym bardzo wygodnie się pisze. Mój egzemplarz charakteryzuje mocno zużyta stalówka i spływak przesunięty względem osi pióra - co może świadczyć o tym, że dziadek pomylił je z wkrętakiem… Generalnie pióro pisze tylko pod specyficznym kątem, chociaż stwierdzenie “pisze” to też lekkie nadużycie bo stalówka na zmianę skrobie, leje albo wali kleksy niczym Dyndalski u Fredry. Na pocieszenie (jeśli wierzyć oznaczeniom) to sama stalówka wykonana jest ze złota 14CT.

Najciekawszy w tym wszystkim jest natomiast sposób napełniania, który dzisiaj nie jest już chyba spotykany (jeśli się mylę to krytykę śmiało przyjmę na klatę) - mianowicie za pomocą “wajchy”. Stalówkę zanurzamy w kałamarzu i za pomocą wspomnianej dźwigienki zaciągamy atrament. Działa to średnio… Ale znowu - to może być przypadłość tej konkretnej sztuki.

Obrazu dopełniają oryginalne pudełko z wyściółką z gąbki, która z racji wieku sypie się niczym łupież prezesa Jarka oraz oryginalna instrukcja, która trzyma się kupy tylko dzięki nieśmiertelnej - niczym prezes Jarek - taśmie Scotch…
#piorawieczne
6e1a77eb-dc8d-49f0-9aa1-d123865b7b79
efa7986d-3df2-4b5f-b6b9-c9fe481c4293
feb3cfff-5a7a-41a2-85ad-3243c2eaf271
d82dfffd-379b-4b1c-bb45-33c3938f243e
91836af8-a29b-47c1-9d61-9880424a5aeb
Rozpierpapierduchacz

@fonfi może by go do nibmaisra podesłać na renowację? A nóż widelec coś wypracuje, a do wartości sentymentalnej dojdzie jeszcze użytkowa

Zaloguj się aby komentować

Każdy może powiedzieć: "Jedziemy na wycieczkę, weź rabarbar" lub "przyłóż se liść rabarbaru, to ci przejdzie". Rabarbar to, rabarbar tamto. Ale dziś tak naprawdę to ch... jeden wie, co to jest ten rabarbar. Jakiś tam kiedyś kompot, ktoś tam z dziadków się osłaniał liściem rabarbaru przed słońcem, kto inny znowuż lubił, jak mu się rabarbarem...

No takie polskie warzywo bez historii. Gdzieś tam rosło w ogródku. Kwaśna, bordowa, żebrowana łodyga o aromacie, ktorego próżno szukać w dzisiejszej kuchni.

Dla mnie ważną rolę odegrał rabarbar we wczesnym dzieciństwie, kiedy to przedostawałem się na podworko sąsiada i kryjąc się wśród liści dość gęsto posadzonego rabarbaru obserwowałem "dziadka", próbując dostać się jak najbliżej tego, co ten miły człowiek wyczyniał. A wyczyniał różne rzeczy: albo śpiewał, albo coś rzeźbił nożykiem w kawałku drewna i gadał do siebie... Nie pamiętam, jak miał na imię. Ale pamiętam jego codzienny rytuał. Około południa wychodził on bowiem z domu i wołał w stronę ogrodu: "Kogutek! Fryderyk!". Po tych slowach przybiegał do niego kogut i wskakiwał na małą ławeczkę pod ścianą domu. Kogutek niewielki, ale za to bojowy. Nieraz próbowałem przebiec przez to podwórko (były to czasy przedogrodzeniowe), żeby skrócić sobie drogę na okoliczne szkolne bojo. I najczęściej Fryderyk - jeśli zdołał mnie dopaść na swoim rewirze - lądował mi na plecach. Niby nic się nie działo, choć troszkę obawiałem się tego kogutka.
Pomino mieszanych uczuć w stosunku do mnie, miał on jednak jakąś magiczną więź z tym dziadkiem. Potrafili przez godzinę lub dłużej (nie pamiętam) siedzieć razem na ławeczce przed domem... Dziadek przez cały czas gadał coś do Fryderyka, a ten... nie, kurwa, nie odpowiadał mu. Siedział - a w zasadzie to stał tam bezproduktywnie przez tę godzinę - i patrzył się w dziadka swoim kogucim, bocznym spojrzeniem. Bywało, że zasiadał mu na kolanach. Coś tam śpiewali, coś tam jedli. To było zanim jeszcze Terry Pratchett w "Kosiarzu" napisał tę surę (parafrazując):

Kury są o wiele głupsze od ludzi; nie dysponują wyrafinowanymi filtrami myślowymi, które to ludziom nie pozwalają ujrzeć tego, co jest naprawdę.

Mały ja, chcąc być jak najbliżej tych rozmów (wierzyłem, że można lepiej dogadać się ze zwierzętami, niż ja potrafiłem w tamtym czasie), skradałem się właśnie wśród wielkich liści rabarbaru, by podejść jak najbliżej tych rozmów. Dziś jestem niemalże pewny, że Dziadek mnie widział, a Fryderyk miał mnie w tych chwilach w tak zwanym "dużym poważaniu", bo spędzał swój quality time swoją ulubioną osobą.
Historia Dziadka jest niejasna. Był wiekowy i zanim ja dożyłem podstawówki, jego już nie było wśród nas. Kogutek został, ale też jakoś tak niedługo. Pamiętam, jak moja babcia mówiła, że ten ptak miał chyba ze dwadzieścia lat. Kurde, chciałbym przeżyć takie życie, jak ten kogutek... z kimś, kto by tak wychodził z domu specjalnie dla mnie.

Zapamiętałem jednak ten rabarbar. Nie smak, tylko właśnie aromat moich pierwszych (i na szczęście ostatnich) prób stalkingu.

Tak właśnie otwiera się Red Leather od PR Perfumes.

Red Leather
Poszukiwania idealnej skóry. Kiedyś wydawało mi się, że znalazłem. I to wielokrotnie mi się wydawało. Carner Cuirs, Rosendo no.4, Guerlain Cuir Intense...

Potem przyszły cięższe czasy, czyli Hejto. Tutaj rozstrzygnęło się, że tak naprawdę to niewiele wiem. I że ta pasja sięga głębiej, niż kiedykolwiek mi się wydawało. Że - jak każda pasja - ma wiele warstw, przez które musisz przejść, żeby finalnie móc być gotowym na to, o czym wydawało ci się, że marzyłeś.

Red Leather otwiera się - między innymi, a innych jest cała mnogość - właśnie rabarbarem. Takie było moje pierwsze wrażenie. Spoglądając w nuty wiem teraz, że duży udział miał tam grejpfrut. Wbrew pozorom potrafią być podobne. I w zasadzie całe to moje gadanie o Fryderyku nie za bardzo ma sens, bo ta rabarbarowa faza już po minucie ustępuje temu, co od samego początku gotuje się w tym dziwnym, specyficznym zapachu.
Kamfora i ogromna, suszona zieloność. Czytam nuty i nic nie widzę. Sprawdzam więc "Buchu". Okazuje się, że to właśnie kamforopodobne ziółko, plus bylica, dają ogromny zielony ładunek. Mają również swój udział w tym pierwszym, skórzanym doswiadczeniu.

Nie jest to miłe. To nudny, płaski rodzaj pseudoskóry zmieszanej z taką okołomarihuanową wibracją; zielona, mdła skóra. Studiując skład Taifa T07, Jazeel Amsterdam oraz Jazeel Millenium Star odkryłem, że ma to związek z jakimś rodzajem paczuli (przez rodzaj mam tu na myśli jeden z kilku sposobów otrzymywania olejku oraz jego składowych w zależności od rodzaju procesu). Ten zapach wrył mi się w pamięć już dawno temu, gdy odbierałem jakąś trefną mandarynkę. Woń pozostająca na palcach po kontakcie ze skórką - sztuczna, mdła i plastikowa. Teraz, w perfumowej przygodzie, od czasu do czasu doświadczam tego samego, dziwnego akordu w skórzanych perfumach podbitych paczulą.

Jeśli jednak przyłożyć nos bliżej skóry - tam dzieje się o wiele więcej, niż w powietrzu. Wciąż jest ślad kwaśnego rabarbaru, dość rozpoznawalna skórka grejpfruta, wyraźny liść laurowy oraz to, co w moim mniemaniu popycha caly zapach do przodu, czyli drewno.

No ale przecież nie może to być milusiński cedr czy jakiś jovanol. Nie-e. Tutaj mamy raczej stary, wysuszony słońcem podkład kolejowy ze wszystkimi ropno-olejowymi niuansami. Myślę, że ta początkowa kamfora z "buchu" - czyli bukku brzozowe: afrykański krzew, o ktorego istnieniu dowiedziałem się wczoraj - mocno dokłada się do tego wrażenia. Poza tym całego doświadczenia dopełnia kastoreum - tu może tkwić istota tego lekkiego przydymienia podkładu.

Może to być podkład. Ale może też być szuflada zmarłego dziadka z kilkoma przyrządami, nakrętkami, tubką smaru oraz papierami sprzed epoki. Może być też stara szafa, którą ktoś przyniósł z warsztatu samochodowego i postawił w domowym pierdolniku, by służyła jako śmietnik na stare szpargały, których żal wyrzucić. Skomplikowany zapach, przynoszący wiele wspomnień i skojarzeń.

Przez cały czas mówimy o zapachu, któremu społeczność Parfumo wystawiła średnią ocenę na poziomie 5,9.

Opisują go (to już nie tylko na Parfumo) jako zbyt trudny, zbyt zwierzęcy, nie do polubienia. Ja, dysponując ilością rzędu 0,2 ml, myślałem o tym zapachu przez dwie godziny, nie przestając go czuć. Nie zatkał mnie i wciąż przywoływał nowe skojarzenia. Tak, jest trudny. Do dupy jest ta skóra. Ale ona na szczęście przemija, chowa się pod kolejowym podkładem.

Po dwóch godzinach Red Leather zaczyna pachnieć jak otwarcie Jazeel The Palace, które bardzo, bardzo lubię (ale nie ta część w stronę Diaghileva, tylko właśnie ta bardziej drzewno-ziołowa). I taki jest finał tej skórzanej zieloności z przygodami. Dopiero w tej fazie cywet, ktorego ni cholery nie byłem w stanie wyczuć przez cały ten czas, staje się w zasadzie oczywisty. Choć wciąż jest go tylko jak na lekarstwo.

Dziwna to i pełna zwrotów akcji przygoda z tak małym samplem. Perfumy trudne - ale cóż to tak naprawdę znaczy? Że nie wyrwiesz na to laski? No to nie zdziw się, jeśli po kilku strzałach zaczniesz otrzymywać za pomocą wewnętrznego głosu komplementy oraz propozycje spotkania od jakiejś piękności z zaświatów. Autor z pewnością nie myślał o tym, jak przyjemne dla niedoświadczonego otoczenia ma to być. Zdecydowanie zrobił to dla ludzi po przejściach (choćby jedynie olfaktorycznych, choć niekoniecznie). W tym kontekście jest to całkiem udana, choć mocno skomplikowana kompozycja. I dość mocna. Przeżywanie tego zapachu to jak całodzienna fucha z przeprowadzką u cyganów. No nie wiadomo, co zaraz wyskoczy. I czy np. w pewnym momencie nie będzie trzeba pomóc wykąpać babci.

Przez pierwszą godzinę moje wrażenia wyceniałem na 5/10. Kiedy już dobiliśmy do końcówki, 8 to najniżej, ile mogę tu dać. No i raczej nie polecam. To jak film Bressona - nie każdemu siądzie.

#perfumy #recenzjeperfum
6e4c601b-0083-4141-9db4-b6802ac41558
Lodnip

@dziadekmarian Dzięki Dziadi za poranną lekturę!

Rozpierpapierduchacz

Czy ja właśnie przeczytałem historię młodzieńca w rabarbarze tylko po to, żeby dotrzeć do perfumów? XDDD

pedro_migo

@dziadekmarian recenzja jak zawsze genialna, podziwiam Twoje umiejętności pisarskie! No ale zapach to już inna sprawa - smród straszny

Zaloguj się aby komentować

W taką piękną pogodę, która zaraz przeminie nie mogło być innego wyboru jak Anbar December Edition Dixit&Zak, rozgrzewający mix ambry i lekko dymnych (wędzonych) owoców, #conaklaciewariacie dzisiaj pachnie u towarzystwa, pozdrawiam i smacznej kawusi
#perfumy #sotd
59525e8a-7b45-4da7-a7b3-0c7583135324

Zaloguj się aby komentować

Dzisiaj spędzam swój ostatni dzień w Rzymie, co uczcilem założeniem najlepszego zapachu jaki kiedykolwiek miałem czyli oczywiście Amouage Epic (w tym przypadku 2014 rok). To tak przy okazji #conaklaciewariacie, a u was co tam?

#perfumy
16dfa1ea-2140-4160-b51c-0e6c0ad733f0
hesuss

@Lekofi ja sobie zarzucilem vintageowego Kourosa na silke i kurde... Kozak absolutny

Jurek_Kiler

@Lekofi Jacques Zolty Sparkling Sand

Zaloguj się aby komentować

Nigdy nie robiłem memów, więc wybaczcie brak profeski.

#perfumy #perfumemy #heheszki
87d253a6-31d9-4c8b-b292-c32f2f926a50
Cris80

@dziadekmarian a ja daje, bo ja jestem team dziwne skurwiole, arabyi śmierdzący oud

grv

A ja plusa dam, bo aventus mi się znudził a arab żaden jeszcze nie urzekł 😉

saradonin_redux

Legancki mem, milordzie.

Kompletnie nie pamiętam aventusa, prawdopodobnie był tak nijaki że nie było czego notować w mózgu.

Zaloguj się aby komentować

Świetny zestaw. Korci żeby zbudować całe miasteczko. Pod względem szczegółowości i zaawansowanych technik budowania Sklep jest taki jak Kuźnia. Oczywiście ze smaczkiem prawdziwego MOCa. Na wielkim szyldzie zrobiły mi się tylko bomble od niepewnego naklejania. Pozostałe wyszły całkiem nieźle. #lego Bardzo dziękuję Panie @llucky
c9433d1d-d1a3-43e4-a3eb-6a4e81da9208
9e5acc80-55bf-44e2-96ac-bcf6b559ae2f
llucky

:) cieszę się że się spodobał

Zaloguj się aby komentować

Czwarta nad ranem. Kto miał spać, już zasnął. Kto ma wstać, jeszcze nie wstał. Siedzę sobie w chmurce z Hind al Oud - Hind. Nic mnie nie rozprasza. Jesteśmy tylko ja i on. Musiałem trochę na niego poczekać - bo z początku nie czułem w zasadzie nic. Naprawdę. Ale był już taki jeden zawodnik z tego domu - Rebel. Niby nic - naprawdę czułem się, jakbym nie psiknął się niczym - a jednak na następny dzień ubranka pachniały. I tak przez przez parę następnych dni. Nie miałem więcej tego połszynu na stanie, więc tak sobie podchodziłem od czasu do czasu do tych łaszków, za każdym razem odkrywając zapach na nowo.

Z Hind jest podobnie - choć mniej ekstremalnie. Na ten zapach trzeba poczekać 10-20 minut. Jeśli już zdążysz pogodzić się z "faktem", że go po prostu nie ma, to w pewnej chwili zaczyna Cię on osaczać/otaczać. Znikąd pojawia się w Twoim otoczeniu i zaczyna pochłaniać uwagę.. Bardzo delikatnie - na początku nawet nie jesteś pewny, że to Ty pachniesz. i nie znajdziesz tam nut "prosto w twoją twarz dziwko". Wszystko to jest subtelne, ale rozwija sie coraz bardziej i bardziej - do momentu, kiedy czujesz go dosłownie wszędzie i staje się on centrum Twojej uwagi.

Jak by to ująć... to takie typowe HAO - z tej niezorientowanej na Oud półki. Bardzo w stylu Al Oud, Devotion, Lailac... być może trochę też Barari. Te kwiatowe, ciepłe, gładkie... ale chyba najbardziej neutralne z nich wszystkich. Mimo określenia "neutralne", naprawdę brak mi słów.

Czekałem, czekałem. I zapomniałem. Jednak kiedy już się pojawił - cóż za spokój, jakaż równowaga... Ile w tym klasy.

"Spokój" to chyba najbardziej adekwatne słowo, jakie potrafię teraz znaleźć. Niesamowicie działa na mnie to specyficzne DNA marki - w tych nie do końca oudowych propozycjach, nieokraszonych zbyt hojnie tym oczywistym, klasycznym i szlachetnym składnikiem. Tam, gdzie do głosu dochodzą głównie kwiaty, wyimaginowane owoce, delikatna słodycz i unikalna kremowość. Tak zwane przeze mnie golasy z HAO.

Właśnie w tej ciszy (i w tej samotności) najbardziej lubię testować zapachy, na które długo czekałem.

9/10

#perfumy #recenzjeperfum
Cris80

@dziadekmarian i taka lekturę z rana to ja szanuje

saradonin_redux

Legancka lektura na poranny kibel

Qtafonix

@dziadekmarian ja uważam że można zbudować kolekcję 4life opartą tylko na HAO

Zaloguj się aby komentować

Witam w tą piękną niedzielę niehandlową :) Wpadłem na pomysł, żeby raz na jakiś czas (a najlepiej w ostatni dzień tygodnia) na tagu #perfumy otwierać #stragan pod którym będzie można zbiorczo wstawiać swoje oferty sprzedażowe, co by to podnieść niektórym humor związany z tym, że jutro do roboty - może akurat ktoś znajdzie to, czego szukał :) także ten tego, witam na cyklicznym targowisku i zapraszam do składania ofert!
a3219cff-66fe-4e84-bc4b-2546d1408656
Mkkr

@Lekofi Fajny pomysł

Wrzucam swój bazarek


Gotowe dekanty:

Xerjoff Renaissance około 9 ml - 55 zł

Xerjoff Accento Overdose 5ml bez 3-4 psików - 30 zł

Penhaglion Castile 9 ml - 28 zł

Lacoste match point 8 ml - 10 zł

Amouage Dia 5 ml bez kilku psików - 37 zł

Armani Stronger With You Absolutely 4 ml 11 zł

Mercedes Benz Club Black 5ml bez kilku psików 10 zł


Odleje:

Prada l Homme 3,2 zł / ml

Rochas Moustache - 1,5 zł / ml

Adolfo Dominguez Citrus Cedro - 1,5 zł / ml

Jean Paul Gaultier le Male Pride Edition 2024 - 4,8 zł za ml

Calvin Klein one Essence (nowość 2024) - 2zł / ml (max 10 ml)

Wood collection North Star (klon Blue de Chanel ) 2zł / ml (max 10 ml)

Armani My Way 4zł / ml (damskie)

dziadekmarian

Super! Wymyślmy jeszcze nazwę tagu - jakieś tam "targowisko" czy cuś, żeby łatwo można było znaleźć starsze wpisy

Zaloguj się aby komentować

Następna