#gitara #majsterkowanie czy #diy #niszowe czy wręcz prawie #nikogo
Ostatnio w temacie wrzucałem chyba gitarę, która mi życie uratowała. Albo tę turkusową, która na moje życie wpływu nie miała? No, nie ważne. Dziś gitara, która mi życie zmarnowała (w znacznym stopniu)
Kupiłem ją baaa(xN)rdzo dawno temu. Nową w sklepie. Stacjonarnym.
Pożałowałem zakupu już następnego dnia, bo za tę samą cenę mogłem kupić coś znacznie lepszego. Nie kupiłem.
Tu pewnie zaczęła kiełkować niechęć, która później urosła do nienawiści. Tu albo dlatego, że gitara była od początku - tj jest od jej "hand made" wyprodukowania - zjebana na maksa.
Kiedy ją kupowałem, to tak za bardzo nie wiedziałem, o co chodzi z gitarami. Wiedziałem z grubsza, jak na nich grać, ale na co zwracać uwagę przy zakupie to nie. Nawet jednak jako taki laik, kiedy minęła mi pierwsza ekscytacja zauważyłem, że coś jest nie tak. Struna E (ta najcieńsza, bo jest jeszcze E najgrubsza ) praktycznie spadała z gryfu.
Nie będę tu opisywał moich prób zwrotu tej gitary, bo nie jestem jeszcze (po tylu latach! ) gotowy na to, dość powiedzieć, że nie miałem wtedy ani wystarczającej wiedzy, ani - zwłaszcza - asertywności, żeby proces przeprowadzić skutecznie.
Zostałem z nią. Oczywiście przez lata, kiedy byłem jej posiadaczem podejmowałem różne próby poprawienia sytuacji, ale.. no chuja z tego wyszło po prostu
Ostatecznie gitara leżała w stanie rozkręconym przez wiele lat (jak ten pierścień z filmu o tych małych takich.. ). Kupiłem nawet kilka gryfów na olx z myślą o wymianie, ale jakoś nie zabrałem się za to nigdy. Z niechęci do gitary, z braku chęci do wykonania tylu czynności i - bez wątpienia - z obawy o brak umiejętności.
Zmieniło się to po obejrzeniu tych filmów, com to pisał wcześniej
Jak już się okazało, że nie święci robią gruntowny setup gitary, to wrócił (mi do głowy) temat tej tutaj. Wziąłem więc gryf, zrobiłem progi, wyczyściłem korpus, polutowałem co trzeba (tzn polutować polutowałem, ale jedno źle.. będę musiał do tego wrócić, ale to naprawdę szczegół), wyrzeźbiłem nawet siodełko z kawałka mosiądzu i.. podjąłem decyzję, że założę inny gryf. Gryf, z którym nic z powyższych nie zrobiłem, ale wyglądał na oko dobrze. Musiałem tylko wywiercić i nagwintować otwory w nim, żeby go przykręcić bez równoczesnego zniszczenia go. To zrobiłem.
29 grudnia założyłem nowy gryf i okazało się, że pan lutnik, o pół cm prawie, źle przykręcił mostek. Ja przez te wszystkie lata myślałem, że poprawię to przesuwając gryf, a tu.. No nic. Wkleiłem w te otwory, w których były śruby mocujące mostek, kołki. Nawierciłem nowe przesunięte o te prawie 5 mm i przykręciłem nowy gryf (jeszcze trzeba było takie coś włożyć między korpus a gryf, żeby zmienić jego kąt i żeby się dało ustawić struny względnie nisko).
Sprawdziłem jak brzmi. Brzmiała źle. Kurwa, okropnie Jakoś tak tępo, bez wyrazu. Pomyślałem, że tak źle to nie brzmiała przecież, ale uznałem, że to znany błąd pamięci
Była godzina 22, dnia 30 XII (w zeszłym roku to się działo ). Potem "oglądałem" film i "rozmawiałem" z kimś, ale w głowie prowadziłem jedynie rozważania czy klin między korpusem, a gryfem powinien być większy czy mniejszy
O godzinie 1 (AM), dnia 30 podjąłem histeryczną i równocześnie bardzo męską decyzję: "chuja tam, daję stary gryf".
Oczywiście momentalnie tej decyzji pożałowałem, kiedy uświadomiłem sobie, że zdjąłem ze starego klucze i siodełko i będzie trzeba to przekładać i jeszcze struny... O dziwo poszło błyskawicznie, bo zajęło to łącznie jakieś 40 minut. Dałem większy klin siodełko wziąłem, jakie miałem z Ali, a nie to moje rzeźbione ustawiłem (wyszło imponująco), podłączyłem ..i super - gra jak powinna.
Co prawda nastroiłem ją w C#, bo się bałem o to siodełko trochę i o to, że jak mi się gryf bardziej naciągnie to stracę to piękne ustawienie, ale mniejsza o to - wszystko wskazuje na to, że pokonałem tego demona. Pewnie będzie się jeszcze bronił i kontratakował, ale nie jestem już tym małym, bezradnym, pożałowania godnym posiadaczem zjebanej gitary.
Na trzeciej fotce zmarnowany potencjał nowego gryfu, a konkretnie mojego super wiercenia otworów w porównaniu z oryginalnym, a na fotce czwartej porównanie regulowanego siodełka z aliex z moim arcydziełem metaloplastyki. Zakładam, że i gryf, i siodełko kiedyś jednak wykorzystam.
Na fotce nr 5 kolejna rzecz do zrobienia. Nie miał i nie ma wpływu na moje życie, ale mam trochę obaw przed zabraniem się za niego. Nie zamierzam nic robić z progami - przecież to bas - ale nie ustawiałem takiego monstrum. Tym bardziej, że ma dwa pręty napinające w gryfie. Najwyżej coś spierdolę, jest mój, to mogę ¯\_(ツ)_/¯