W sumie miałem wrzucać codziennie po jednym albumie, ale jakoś tak czasu brakło. To dla odmiany wrzucę dzisiaj 2 albo 3.
tag do czarnolistowania: #muzykujzarmando
Albumy oceniałem subiektywnie. Będę starał się "podkreślać" max 3 ulubione utwory z danego albumu.
#2
Stachursky - 1999
Moja ocena: 2,5/5
3 ulubione utwory (kolejność losowa): Chłosta, Na dobre i na złe, Ty i ja
W 1994 roku, ni stąd ni zowąd
Na polskiej scenie muzyki tanecznej
Pojawił się wykonawca wszech czasów.
Tym krótkim wstępem wita nas Typ Niepokorny, Czterysta czterdzieści i cztery, czy też jak kto woli - Jacek Stachursky. Album nie jest tragiczny, słuchałem naprawdę znacznie gorsze albumy, ale zdecydowanie to pozycja bardziej dla fanów Wszechpotężnego Etyzera czy kogoś kto lubi eurodance aniżeli dla zwykłego zjadacza chleba.
Oprócz kaszany pokroju "Zostańmy razem" znajdziemy tam też takie perełki jak ostatnie pół sekundy tego albumu.
Dla mnie, gościa, który lubi sobie posłuchać eurodance - pozycja obowiązkowa. Zaraz obok łamania kołem. Mimo wszystko to chyba najlepszy album Stachursky'ego.
Ale dość tych uszczypliwości, trzeba przyznać jedno - Stachursky wyprzedzał epokę, a świat nigdy nie był gotowy na jego twórczość. Ani na Chłostę (która de facto jest kawałkiem Masterboy - Feel the Force), ani na Dosko, ani tym bardziej na Doskozzzę.
Z niecierpliwością czekam na Chłostozzzę.
https://www.youtube.com/watch?v=R9hnFVD7GwA
#muzyka