Zdjęcie w tle
KatieWee

KatieWee

Fenomen
  • 263wpisy
  • 1529komentarzy
1043 + 1 = 1044

Tytuł: I rak ryba. Stworzenia polityczne PRL-u
Autor: Monika Milewska
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Czarne
ISBN: 978-83-8191-989-0
Liczba stron: 254
Ocena: 7/10

Książkę "Ślepa kuchnia. Jedzenie i ideologia w PRL" Moniki Milewskiej wspominam jako jedno z największych pozytywnych zaskoczeń książkowych roku 2022, więc gdy zobaczyłam w zapowiedziach wydawnictwa Czarne jej nową pozycję "I tak ryba. Stworzenia polityczne PRL-u" wiedziałam, że po nią sięgnę.
Dostajemy tu opowieść o trzech stworzeniach: stonce, żubroniu i krylu, które w mniejszym lub większym stopniu wpływały na dyskurs o dobrobycie Polski Ludowej i jego źródłach.
Bardzo przyjemnie się to czyta, autorka ma ogromny talent do tworzenia narracji (trzeba mieć talent, żeby czytelnik z pasją wgłębił się w historię stonki ziemniaczanej, zapewniam was) i świetnie operuje subtelną ironią.
Opiera się nie tylko na materiałach źródłowych, ale też na osobistych rozmowach z ludźmi zaangażowanymi w pracę ze zwierzętami i badaniach przeprowadzonych w całej Polsce przez studentów. Odwołuje się też do własnych doświadczeń i wspomnień.
To książka na jeden wieczór, nie tak obszerna jak Ślepa kuchnia, gdyby jednak była dłuższa mogłaby znudzić. A tak może dostać u mnie dobre 7/10.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
e4c9aab9-4329-4755-9ffe-dd543a1a94d2

Zaloguj się aby komentować

Na wyraźną prośbę @patryk-pis zamieszczam dzisiejsze rymy:

Rymy: samogon-ogon-ludzi-budzi
Temat: miasto

Zasady: rymujemy używając powyższych słów i chociaż w miarę na zadany temat.
Wygrywa osoba, która będzie miała najwięcej piorunów do jutra do 20 i to ona będzie miała za zadanie wymyślić rymy na jutro.
Bawimy się dobrze i pamiętamy o społeczności!

#zafirewallem  #naczteryrymy

Zaloguj się aby komentować

W związku z nieobecnością koleżanki @Wrzoo pozwalam sobie samodzielnie zarządzić na dziś rymy następujące:

Rymy: miło-piło-pieją-głupieją
Temat: małe miasteczko

Zasady: rymujemy używając powyższych słów i chociaż w miarę na zadany temat.
Wygrywa osoba, która będzie miała najwięcej piorunów do jutra do 20 i to ona będzie miała za zadanie wymyślić rymy na jutro.
Pamiętamy o społeczności.

Rymy i temat dzisiejszy wzięłam z wiersza pana Tuwima "Rzuciłbym to wszystko".

#zafirewallem #naczteryrymy

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
#naopowiesci

Mały kiosk, wielki człowiek

Każdego ranka, często jeszcze przed świtem Jeremi Kalski otwiera żelazne sztaby, które opasują kiosk na osiedlu Piaski. Samo osiedle budzi się dopiero około szóstej - wtedy pierwsi przechodnie przemykają obok jasno oświetlonego kiosku, gdzie Jeremi układa nową dostawę gazet. Najlepiej schodzi Gazeta Lubuska - często już koło dziesiątej nie ma już ani jednego egzemplarza. Niektórzy wybierają Ziemię Gorzowską, ale narzekają, że jakość artykułów i papieru spada na łeb na szyję. Bo klienci często wyrażają swoje opinie wsadzając głowę do okienka kiosku. Mają wiele do opowiedzenie - o tym, że to skandal, bo ławka obok stoi połamana od kilku już miesięcy, że w następnym numerze Pani Domu będzie dołączony jakiś prezent, ale nie wiadomo jeszcze jaki, może naklejki jak na Wielkanoc, i proszę pana, niech mi pan odłoży numer Twojego Stylu, na pewno po wypłacie po niego przyjdę, i że te cukierki co je wczoraj kupiłam to dobre były, ale lepsze by były czekoladowe, może pan ma? - i tak dalej przez cały dzień. Jeremi uśmiecha się i żartuje ze stałymi klientami. Śmieje się, że część starszych pań traktuje go jak wnuczka:
- Nie widują swoich dzieci, wnuków tym bardziej. Kiosk jest na trasie od bloków do kościoła, więc często zachodzą, przynoszą ciastka albo chrusty, a ostatnio jedna z pań przyniosła mi obiad - mielone, buraczki, kartofelki, wszystko zawinięte w trzy warstwy folii aluminiowej i jeszcze ciepłe.
-One potrzebują kogoś kto z nimi porozmawia - ciągnie Jeremi - Brakuje im kontaktów z młodymi ludźmi, uśmiechu, żartu, jakiegoś komplementu. Kiedy już przyzwyczaiły się do moich dredów, zaczęły ze mną plotkować, tak jak wcześniej przez pół życia plotkowały z panią Jadwigą, która pracowała w tym kiosku przez trzydzieści lat. Nie ma dnia, żeby ktoś nie wspomniał o pani Jadzi, bo to naprawdę była niezwykła osoba. Dla każdego miała dobre słowo i zawsze znalazło się u niej coś spod lady. Ludzie mają swoje teczki na gazety, a pani Jadzia zawsze pamiętała co dla kogo i kiedy. Dzisiaj teczek jest o wiele mniej, a ja i tak muszę mieć listę - śmieje się Jeremi.
-Pani Jadzia zawsze żartowała, ale nie tak, żeby się śmiała z kogo - mówi nam pani w jasnofioletowym berecie, która zajrzała po pastę do zębów - była wesoła, chyba że deszcz padał, deszczu to nigdy nie lubiła. Cały czas coś układała, przekładała i gadała - mówi nasza rozmówczyni. - Wydawało się wypełnia całkowicie ten kiosk. Ale nie tak jak pan Jeremi - uśmiecha się i szybko żegna.
Rzeczywiście - Jeremi jest wysoki, ale bardzo szczupły, jego kościste palce jednak bardzo często też coś poprawiają - gazety muszą leżeć równo i porządnie, żeby każdy mógł się zorientować jakie tytuły można dostać w kiosku.
-Pani Jadwiga jest ciocią mojego najlepszego kolegi, tak dostałem tę pracę. Niektórym może wydawać się nudna, ale mnie przynosi dużo radości. Są takie momenty w ciągu dnia, że jest spokój, czasem tylko jakiś dzieciak przybiegnie po pudełko zapałek. Słucham sobie wtedy muzyki z mojej empetrójki, czas jakoś mija, nie mogę się skarżyć. No, może zarobki mogłyby być wyższe, ale jakoś sobie daję radę, nie narzekam. Najważniejsze, że mam pracę i że ludzie mnie lubią. Czasem tylko kiedy zamykam i jest ciemno to trochę strach, bo chociaż w kasie nie ma pieniędzy, to jednak mamy papierosy. Są tacy, co za papierosy są gotowi zrobić wiele, słyszy się przecież o napadach na kioski i terroryzowaniu pań w okienku. Zastanawiałem się czy nie kupić sobie telefonu komórkowego, ale to duży wydatek. Staram się więc o tym wszystkim po prostu nie myśleć. Po pracy chodzę pograć w piłkę z chłopakami z osiedla. Ogarnęliśmy stare boisko za szkołą, wyrównaliśmy teren, pani z kwiaciarni podrzuciła nam worek nasion trawy takiej specjalnej na boiska. Szkolę też dzieciaki z podstawówki, po co mają siedzieć na klatkach schodowych i palić papierosy, jak mogą sobie pobiegać za piłką. Założyliśmy też zespół, ja śpiewam i trochę gram na gitarze, piszę też nam piosenki, chociaż gramy też covery.
-Co bym chciał robić w przyszłości? Hm, myślę, że warto byłoby, żeby szef rozbudował trochę ten kiosk, wtedy mógłbym mieć miejsce na sprzedawanie rękodzieła, które robimy ze znajomymi - kubków, koszulek, drewnianej biżuterii… Tak, w przyszłości marzy mi się większy kiosk!

***

Cios w serce osiedla

Plan był prosty: wyłamać żelazne sztaby i zamek w drzwiach, dostać się do środka, wziąć wszystko co wartościowe (papierosy i to co pod ladą), uciec i nie dać się złapać. Spieniężyć większość towaru u znajomego, oczywiście oprócz tego spod lady. Żyć bez zmartwień przez najbliższe pół roku wypełnione dobrą zabawą.

Nie wszystko jednak poszło według tego planu.

Trzydziestoletni Adam N. wraz z młodszym bratem Piotrem P. do późnego wieczora rozmawiali o planowanym na środek nocy napadzie na kiosk i dopracowywali ostatnie szczegóły. Poważnym rozmowom towarzyszyło kilka butelek wódki, które młodszy brat donosił co jakiś czas z pobliskiego sklepu o wdzięcznej nazwie "Żwirek", specjalizującego się w wyrobach monopolowych. Jest to jeden z niewielu sklepów, które utrzymują się na Piaskach w tym trudnym czasie. Zamknął się nawet lumpeks, który działał na tym osiedlu nieprzerwanie od 1989 roku, kartka "zamknięte" wisi także na drzwiach sklepu papierniczego. Po ten zeszyt czy długopis mieszkańcy zachodzą do kiosku dumnie stojącego przy skrzyżowaniu dwóch najbardziej ruchliwych ulic. W dzień otwarte okienko zaprasza przechodniów, jednak w nocy dostępu do kiosku bronią metalowe kraty i solidne sztaby na drzwiach.

Adam N. i Piotr P. na złodziejską rajzę zabrali ze sobą narzędzia - z plecaka starszego wystawał łom, młodszy dźwigał torbę z latarkami, torbami, dwiema piłami i wielkim młotem. Przyświecał im cienki sierp księżyca, gdy rozejrzawszy się dookoła stanęli pod kioskiem i z narzędziami w rękach. Kraty nie chciały się poddać, więc Adam zagrzewał do walki Piotra tłumacząc mu w bardzo obrazowy sposób co z nim zrobi, jeżeli ten się nie pospieszy. Minęły ich dwa czy trzy samochody, nie robiło to na nich zbyt dużego wrażenia, za bardzo skupieni byli na próbie dostania się do upragnionych papierosów. W końcu kilka szarpnięć i głośno wyrażonych przekleństw później kraty puściły. Uśmiechy zakwitły na twarzach braci. Adam chwycił łom i jednym eleganckim gestem wyłamał drzwi do sezamu, który stanął przed nimi otworem.
Piotr rzucił się w stronę błyszczących czasopism, które zwykle schowane były trochę z tyłu, żeby nie wywoływać zgorszenia w starszych paniach odwiedzających kiosk, Adam zaś od razu chwycił karty telefoniczne i kilka innych drobiazgów leżących pod ladą i wcisnął je do kieszeni kangurki.
Pakowali sztangi papierosów do wielkich kraciastych toreb, gdy nagle w oknie błysnęło niebieskie światło. Bracia spojrzeli po sobie i zostawiając łupy rzucili się do ucieczki.
Nie uciekli daleko. Piotr oglądając się czy policjanci go gonią, nie zauważył latarni. Policjanci mogli podziwiać widowiskowe uderzenie w słup -
-Aż zadzwoniło - powiedział później jeden z nich.
Adam zagapił się na brata, zawadził o krawężnik i z głośnym, niecenzuralnym okrzykiem upadł wprost na betonowy śmietnik. Z kieszeni wypadła mu skrzyneczka, z której na trawnik rozsypał się roślinny susz i wygniecione banknoty. Zszokowany Adam gapił się na zawartość skrzyneczki, policjanci zaś, którzy dotąd z politowaniem patrzyli na wyczyny znanych im doskonale braci, nagle odczuli niepohamowane zainteresowanie.
Wrzeszczących i obolałych po spotkaniu z elementami małej architektury Adama N. i Piotra P. zawieziono na przesłuchanie, miejsce kradzieży zaś zabezpieczono.
Grozi im do 8 lat więzienia.

#zafirewallem

1168 słów
ca0cecd7-3bb8-4140-b8ef-786a2156f97c

Zaloguj się aby komentować

Natchniona przez mojego starszego braciszka polecam Państwa uwadze rymy następujące:

Rymy: zdrowy-łowy-nowy-pleśniowy
Temat: sowy

Zasady: rymujemy używając powyższych słów i chociaż w miarę na zadany temat.
Wygrywa osoba, która będzie miała najwięcej piorunów do jutra do 20 i to ona będzie miała za zadanie wymyślić rymy na jutro.
Pamiętamy o społeczności.

#naczteryrymy #zafirewallem

Zaloguj się aby komentować

Swingjugend to niemieckie nastolatki i młodzi dorośli, którzy w latach trzydziestych zafascynowani byli amerykańskim jazzem i stylem bycia. Tworzyli oni coś w rodzaju subkultury, która manifestowała swoją niezależność i przeciwstawiała się nazistowskiemu reżimowi. Ich nieformalnym hasłem było "Swing Heil!", co stanowiło ironiczną odpowiedź na "Sieg Heil!". Młodzi ludzie spotykali się potajemnie na imprezach tanecznych, gdzie wbrew zakazom słuchali „zdegenerowanej muzyki”. Jazz stał się dla nich muzyką oporu.
Nie byli żadną zorganizowaną grupą i nie mieli jakiejś ideologii, po prostu chcieli się dobrze bawić. Byli jednak solą w oku władz, w czasie wojny wielu z nich trafiło do aresztów i obozów koncentracyjnych.

I o tym jest mój wiersz:

Swingjugend

Ha, im się wydaje, że są sprytni jak lisy.
Wydaje im się jedynie - to nas pociesza.
Nieudolnie próbują pośród nas się wmieszać,
ale ich niezdarne kroki są jak ausweisy.

Mają krótkie, dziecięce porcięta i włosy,
ciężkie buty i kompletnie nie czują bluesa.
w pustych błękitnych oczach głupota bezkresna,
do chóralnych okrzyków wprawione ich głosy.

Miała zbyt kusą spódnicę, siedzi więc Inga,
zabrali i powieźli Schmidta i Schellinga.
Na nic wszystkie nasze pułapki i podstępy.

Wysyłają do obozów całe zastępy
i nikt nie może wiedzieć, kto będzie następny.

Koniec świata nadchodzi, a my tańczmy swinga!

#nasonety #diriposta #zafirewallem i #ciekawostkihistoryczne

Ja to bym tak w ogóle to chciała wiedzieć gdzie jest kolega @George_Stark , który zadał takie rymy, że nie wiadomo co z nimi robić i sobie gdzieś poszedł zostawiając nas na placu boju! 
ae38a8db-fd68-43e1-9fc5-1cba97abe742

Zaloguj się aby komentować

Jeżeli zastanawialiście się jak mi idzie moje wyzwanie z czytaniem Harry'ego Pottera, to muszę Wam się przyznać, że słabo
Miałam duży poślizg na początku tygodnia, z którego trudno mi było później wyjść.

Ale walczę ᕦ( ͡° ͜ʖ ͡°)ᕤ

Właśnie zaczynam Księcia Półkrwi i zostało mi jeszcze jakieś 1500 stron i około 30 godzin, bo zaczęłam wyzwanie w poniedziałek po południu, proszę więc o trzymanie kciuków

#ksiazkikatie #czytajzhejto #harrypotter
4adb9ec3-1bcc-4be1-9fa2-eff8023892be

Zaloguj się aby komentować

Księżycowe noce

Kiedy na niebie ukazuje się poświata,
Gdzieś nad czarnym drzewami starego sadu,
Wtedy uderza we mnie z siłą wodospadu
Ta jasność: pełnia księżyca jak pełnia świata.

W oczach odbity blask a serce bije żywiej,
Przestaję wtedy walczyć ze swoimi snami
I godzę się z nadchodzącymi zmianami,
Wychodząc tak daleko z codzienności zwykłej.

Księżyc na to: "Trochę ci w głowie zawróciłem
Ale to właśnie tego, mała, ci potrzeba,
Gdy nikt nie patrzył, ja też oczy odwróciłem."

Księżycowe noce niosą swymi torami,
A Łysy patrzy tylko dobrotliwie z nieba…

A ty, dziewczyno, bij się w jasny dzień z myślami!

#diriposta #nasonety #zafirewallem
a167b768-ecfd-46e4-8492-3095b5a043f2

Zaloguj się aby komentować

Wyzwanie: jak myślicie, uda mi się przeczytać/przesłuchać całą serię o Harrym Potterze w ciągu tygodnia?

Przewiało mnie w tym Lublinie! Dzisiaj już nie było numerków, ale jutro będę prosiła moją panią doktor, żeby pozwoliła mi smarkać w domu, a nie w pracy.

Moje dzieciaki biorą udział w Wielkim Turnieju Wiedzy o Harrym Potterze o Puchar Szkół i przygotowują się do niego z całych sił. Chcę mieć możliwość rozstrzygania ich wątpliwości gdy będą rozwiązywały zadania konkursowe, a termin powoli się zbliża

Jak myślicie, dam radę, czy nie?

#ksiazki #ksiazkikatie #czytajzhejto #harrypotter
b8224b32-e773-4cce-a975-c0584ea76adc
SuperSzturmowiec

nie są długie to spokojnie dasz radę

l__p

@KatieWee Dasz radę bez problemu. Sam szybko nie czytam, a na 6 ostatnich tomów potrzebowałem 2,5 tygodnia.

bojowonastawionaowca

@KatieWee jak się nudziłem paręnaście lat temu, to części 1-6 weszły w jeden dzień. Czytałem od 8 do 22 niemalże bez przerw

Zaloguj się aby komentować

Za postem na facebookowej stronie Manuał Zielarski Bartłomieja Byczkiewicza ze specjalnymi życzeniami dla @moll :

Czy kiedykolwiek zastanawiali się Państwo jaką normę musi spełnić miotła, aby czarownica mogła na niej bezpiecznie latać? Otóż taka istnieje: BN-71/9236-02. Ale od początku.
Ludowy obraz wiedźmy został dość mocno zmodyfikowany przez kino i telewizję w XX wieku, głównie za sprawą "Złej Czarownicy z Zachodu" z filmu "Czarnoksiężnik z Oz". Dziś już nikt nie wyobraża sobie takiej postaci bez ciemnej sukni (czarnej lub z akcentami fioletowymi), spiczastym kapeluszem z szerokim rondem oraz już nieodzownego atrybutu - miotły. Ta wcale nie jest fantazją reżyserską, czy też wymysłem scenarzystów albo autorów literackich pierwowzorów.
Najsłynniejszy polski etnograf - Oskar Kolberg (1814-1890) - bardzo wyraźnie zaznaczał, iż miotła ma być najczęstszym środkiem transportu czarownic na Łysą Górę, co wynika z jej umocowania jako narzędzia do wykonywania czarów. Podobno czarownice wielkopolskie szczególnie umiłowały sobie miotły do latania. Im dalej na wschód, tym częściej pojawiają się inne sprzęty domowe - wiedźmy ruskie miały latać na stępie do tłuczenia zbóż. Niektóre formy tego narzędzia przypominają z grubsza ramę roweru czy motoru, a zatem mogły być o wiele wygodniejsze na dłuższych trasach. Jeszcze inne latały na ożógach, czyli na kijach służących do grzebania w piecu, kolejne na łopatach albo grabiach. Wszystko to z uwagi na swoją rolę w gospodarstwie domowym, nie budziło żadnych wątpliwości ani zastrzeżeń.
Józef Ignacy Kraszewski zrobił z miotły pomocnicę Mistrza Twardowskiego, choć był to przedmiot typowo kobiecy, do którego mężczyźni zazwyczaj się nie dotykali. Przez silne związanie z jedną płcią, miotły nabierały specyficznego charakteru - jak podkowa kowala albo sieć rybaka.
"...spotkawszy w kącie starą wytartą miotłę, zawołał do niej, aby wszystkich precz wypędziła i drzwi za nimi zaryglowała."
Dobra, odpowiednia miotła jako "przedłużenie" gospodyni, mogła być wykorzystywana do czarowania, jak i również jako wieszcze narzędzie. W niektórych rejonach wierzono, że pokutująca dusza może znaleźć schronienie w miotle, dlatego nie wolno jej palić, źle się z nią obchodzić, ani zanadto brudzić albo rzucać na błoto. Postawiona w kącie lub przy ścianie, mogła przewrócić się, co uważano za sygnał wieszczy z "innego" świata, mówiący o tym, że niedługo śmierć zawita do tego domu, a jeżeli ktoś już jest chory, to nie wydobrzeje.
Miotła raczej nie służyła do "wielkiego" czarowania, a raczej zwykłych codziennych czynności. Zabrana dziadom sprzątającym kościół, mogła wypędzić szczury z gospodarstwa. Wykorzystana do pogładzenia bydła po głowie, znosiła wpływ uroków i złego oka ze zwierzęcia, a dotknięta nią kapusta podobno nie była zżerana przez robaki. Podrzucona sąsiadowi do obory i postawiona miotliskiem do góry, utrudniała ocielenie krowy, a obite nią dziecko miało marnieć i kołowacieć.
Choć latem preferowano miotły z bylicy, żarnowca albo pęczków wrzosu, to jednak najlepszą i najtrwalszą miotłą była miotła brzozowa. W każdej wsi znajdowała się osoba, która zajmowała się ich wyrobem, co tu dużo mówić - sztuką niemal rzemieślniczą. Solidna miotła to skarb, dlatego preferowano ją nabyć od fachowca niż zrobić samemu. Pamiętam scenę z dzieciństwa, w której kupowano od brzozową miotłę na kiju oraz osobno mietlisko - służyły do czyszczenia obory.
W czasach PRL funkcjonowała Norma Branżowa BN-71/9236-02, czyli techniczna regulacja sposobów wyrobu, produkcji i jakości mioteł brzozowych. Została opracowana już w latach 70. na polecenie dyrektora Zjednoczenia Produkcji Leśnej "Las", którego logotyp widzą Państwa na grafice. Pierwotnie nazywało się to Państwową Centralą Leśnych Produktów Niedrzewnych, ale w latach 60. dokonano nazewniczej zmiany tego przydługiego tytułu.
"Las" był zjednoczeniem siostrzanym względem "Herbapolu", gdyż również zajmował się pozyskiwaniem oraz skupowaniem ziół i owoców (i prostym przetwórstwem - na przykład na kompoty), ale skoncentrowanym na runie leśnym - dostarczał materiału "Herbapolowi" i sam wprowadzał do obiegu np. grzyby, jak i posiadał własne plantacje róż na cele zbioru płatków kwiatów i owoców. Ponadto sprzedawał wszystko to, co nie było stricte drewnem, a jednak pochodziło z lasu - chrust, faszynę, kijki, torf czy mięso upolowanych zwierząt, jak i eksportowe ślimaki. Oprócz formy podstawowej, "Las" łączył te rzeczy - i tak z chrustu i kijków powstawały miotły, na które zjednoczenie posiadało Normę Branżową.
Aby zrobić miotłę, musimy mieć chrust miotlarski, który był regulowany przez odrębną Normę Branżową - BN-74/9224-02 "Chrust brzozowy miotlarski i hutniczy". Pozyskuje się go w okresie spoczynku wegetacyjnego i jest bez liści, a musi mieć na sobie korę. Ma być zdrowy, elastyczny i prosty. Nie dopuszcza się zgnilizny oraz połamanych pędów głównych. Długość powinna wynosić od 50 do 100 cm, a średnica grubszego końca nie powinna przekraczać centymetra. Pakuje się go w wiązki o średnicy 50 cm, ułożone grubszymi końcami w jedną stronę, zawiązane w 1/3 i 2/3 długości za pomocą drutu, dla którego istnieje odrębna norma. Powinien przesychać 3-4 miesiące, musi być chroniony przed czynnikami atmosferycznymi, a zwłaszcza kontaktem z wodą.
Jeżeli mamy już dobry chrust, można spróbować zrobić miotłę. Miotła brzozowa składa się z trzonu, czyli górnej części miotły w kształcie walca, związanej drutem lub wikliną, a która służy do trzymania w rękach lub do osadzenia kija. Mietlisko fachowo zwie się "piórem" i według Normy Branżowej to "dolna robocza część miotły", która jest uformowana z cienkich końców chrustu.
Miotły dzieli się na typ R, K i S. Typ R to pióro bez kija, czyli same mietlisko, względnie długie bo nawet metrowe. Typ K ma formę walcowatą, a typ S jest płaski - oba służą do zamocowania. Dobra miotła typu K - chyba najczęstszy atrybut czarownicy - powinna mieć 80 cm długości, a zatem jest relatywnie krótka - na pewno nie powinno jej dorównywać albo wręcz przewyższać. Trzon to około 30 cm, natomiast resztę stanowi pióro, solidnie skręcone drutami lub wikliną w czterech miejscach.
Norma dopuszczała, że jedna miotła na dziesięć rozsypie się jeszcze w trakcie pakowania i transportu przez złe przygotowanie pióra. Czy wpłynie to na jakość przelotu? Trudno powiedzieć.

#niemoje #ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #prl
5dbef177-18e1-4227-b9da-48d9c929ba85
KatieWee

I obrazek z oryginalnego tekstu:

3bfa2037-397e-4848-a800-c43f655c6115
Apaturia

@KatieWee Genialna ciekawostka

t0mek

@KatieWee mnie zawsze interesowało to latanie na miotle, a konkretnie wsiadanie na nią - przecież na dłuższą metę pozycja i cienki kijek w kroku byłby po prostu koszmarnie niewygodny. A na zdjęciu widzę, pozycja po damsku i to z kijem w bok....nowatorsko....

Zaloguj się aby komentować

Ej, @CzosnkowySmok, jak na makietę wygląda całkiem solidnie, nie wiem co myśleć #bydgoszcz
c62d195a-aa95-4ac6-92a9-966d1ba0284c
c6dd98aa-6aa1-4f03-ab6e-74b40c4bc104
AdelbertVonBimberstein

@KatieWee dworzec jest 100 razy lepszy niż inne dworce w Polsce! I są wygodne poczekalnie, ciepłe, mile bo z automatami do kawy.

ArmandoNumber5

@KatieWee O, największy zszywacz na świecie. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

moll

Na tym dworcu jadłam najgorszego kebaba w życiu xD

Zaloguj się aby komentować

Cała Kawiarenka na wyjeździe w Lublinie: spotkanie, wiersze, zabytki, muzeum, piwko, dobre jedzonko, cebularze itp.

Katie: Aaa!!! Nowe, nieznane wcześniej antykwariaty!!!

([MANTRA] Kupuj tylko cienkie i lekkie, cienkie i lekkie, cienkie i lekkie, bo kto to ci to wszystko do pociągu właduje )

#ksiazkikatie
162f60d7-38b7-40e1-b95e-e4674316bf4c
Whoresbane

@KatieWee Zrobiliście lubelskie hejtopiwo ale nie powiadomiliście mnie. Milutko

nobodys

Kupuj tylko cienkie i lekkie, cienkie i lekkie, cienkie i lekkie, bo kto to ci to wszystko do pociągu właduje

splash545

Kupuj tylko cienkie i lekkie

Bo wtedy większą ilość można upchać do plecaka xd

Zaloguj się aby komentować

Gościu na siedzeniu obok schował buty i założył klapki, wyciągnął kawę, bułkę i pętko kiełbasy i bierze raz gryza bułki, raz kiełbasy.

Babka kilka siedzeń dalej opiernicza syna, że nie podbił legitymacji.

Podróż rozpoczęła się 20 minut temu

Kocham jazdę pociągami, oferuje wrażenia niedostępne nigdzie indziej

#pociagi #pkp
LondoMollari

@KatieWee Z klimatów podróżnych lubię krótkie loty na trasach lokalnych w abstrakcyjnych porach. Najlepiej takie, które są w grafiku głównie dlatego, że samolot musi wrócić z jakiegoś zadupia o 23:50.


Bilety za grosze, kilku pasażerów w całym samolocie, z czego stewardessy znają połowę. Ze strony obsługi wszystko jakoś tak luźniej, ale cały czas w 100% profesjonalnie, a pusty samolot wpada w klimaty "liminal spaces".


Taki lot to perfekcyjny czas na rozważania o sensie istnienia i tworzenie grubych planów na życie, z których 75% nie wyjdzie. Mimo tego, takie kilkadziesiąt minut "bujania w obłokach" daje mi dużo energii na następne dni i tygodnie.

MementoMori

Tak, witamy w zacofanej Polsce.

bredny

@KatieWee akurat ściąganie butów to baza. Nogi nie każdemu śmierdzą a jak śmierdzą to znaczy że ma problem nie tyle z higiena co bakteriami i potem, czyli między innymi od noszenia złego obuwia i skarpetek

Zaloguj się aby komentować

Lubimy czytać zamieściło kilka dni temu listę najlepszych książek dla dzieci wszech czasów stworzoną przez BBC: BBC poprosiło o udział w stworzeniu zestawienia 177 ekspertów – 133 kobiety, 41 mężczyzn i 3 osoby, które nie wskazały swojej płci. Byli to autorzy, krytycy literaccy i wydawcy pochodzący z 56 krajów, jak czytamy, „od Austrii po Uzbekistan”. Głosowano na 1050 tytułów, każda z osób wskazywała dziesięć, a potem głosy podliczano i stworzono z nich ranking. 
Większość z tych książek znam, ale wielu nie umieściłabym na liście "najlepszych" czy "dla dzieci".
Bez pogrubienia te, których nie znam i nie mogę o nich podyskutować (chociaż według Pierre Bayarda, znajomość treści jest ważniejsza niż samo przeczytanie. Jego esej o czytaniu zdumiewa mnie bardziej z każdą stroną. Polecam)

  1. „Tam, gdzie żyją dzikie stwory”, Maurice Sendak
  2. „Alicja w Krainie Czarów”, Lewis Carroll
  3. „Pippi Pończoszanka”, Astrid Lindgren
  4. „Mały Książę”, Antoine de Saint-Exupéry
  5. „Hobbit, czyli tam i z powrotem”, J.R.R. Tolkien
  6. „Zorza polarna”, Philip Pullman
  7. „Lew, czarownica i stara szafa”, C.S. Lewis
  8. „Kubuś Puchatek”, A.A. Milne
  9. „Pajęczyna Charlotty”, E.B. White
  10. „Matylda”, Roald Dahl, Quentin Blake
  11. „Ania z Zielonego Wzgórza”, L.M. Montgomery
  12. „Baśnie”, H.H. Andersen- znam wiele baśni Andersena, ale o który wybór tutaj chodzi?
  13. „Harry Potter i Kamień Filozoficzny”, J.K. Rowling
  14. „Bardzo głodna gąsienica”, Eric Carle
  15. „Ciemność rusza do boju”, Susan Cooper - właśnie sobie kupiłam, więc dowiem się czy jest tak dobra, żeby być wyżej niż Czarnoksiężnik z Archipelagu
  16. „Przybysz”, Shaun Tan
  17. „Małe kobietki”, Louisa May Alcott - ma swoje wady (a patrząc z dzisiejszej perspektywy nawet ogromne), ale to słodka historia o rodzinie i tym co ważne
  18. „Charlie i fabryka czekolady”, Roald Dahl
  19. „Heidi”, Johanna Spyri
  20. „Dobranoc, księżycu”, Margaret Wise Brown
  21. „Pinokio”, Carlo Collodi
  22. „Czarnoksiężnik z Archipelagu”, Ursula K. Le Guin
  23. „Zima Muminków”, Tove Jansson
  24. „Gdzie jest moja czapeczka?”, Jon Klassen - nie znam wielu książeczek dla małych dzieci. Moje dziecko było już duże, kiedy wydawnictwa zaczęły masowo wydawać naprawdę dobrą literaturę dla najmłodszych, czego ogromnie żałuję
  25. „Tajemniczy ogród”, Frances Hodgson Burnett
  26. „Gęś, śmierć i tulipan”, Wolf Erlbruch
  27. „Bracia Lwie Serce”, Astrid Lindgren - noszę w sobie głęboką traumę po tej książce. Po przeczytaniu jej całymi miesiącami bałam się zasypiać. Jest piękna, ale powinno się ostrzegać dzieci przed przeczytaniem.
  28. „Harry Potter i więzień Azkabanu”, J.K. Rowling
  29. „Brown Girl Dreaming”, Jacqueline Woodson (brak polskiego tłumaczenia)
  30. „Trzej zbójcy”, Tomi Ungerer
  31. „The Snowy Day”, Ezra Jack Keats (brak polskiego tłumaczenia)
  32. „Tygrys, który przyszedł na herbatę”, Judith Kerr
  33. „Ruchomy zamek Hauru”, Diana Wynne Jones
  34. „Fałdka czasu”, Madeleine L'Engle
  35. „Wodnikowe Wzgórze”, Richard Adams
  36. „Północ w tajemniczym ogrodzie”, Philippa Pearce
  37. „Baśnie”, Jacob Grimm, Wilhelm Grimm - to ma być książka dla dzieci? Pomijając to, że pisane były jako ciekawostki etnograficzne, to kolejny raz nie ma tutaj konkretnego wyboru. Nie wiem który normalny rodzic chciałby czytać dziecku te wszystkie porąbane historyjki o słomce i kiełbasie. Uwielbiałam braci Grimm jako wczesna nastolatka zafascynowana śmiercią, rozkładem i purenonsensem, dlatego własnemu dziecku tego nie czytałam.
  38. „Piotruś Królik”, Beatrix Helen Potter
  39. „Domek przy torach”, Edith Nesbit
  40. „Iksy i Zera”, Malorie Blackman
  41. „BFG”, Roald Dahl
  42. **„**Regulamin na lato”, Shaun Tan
  43. „Momo”, Michael Ende
  44. „Byczek Fernando”, Munro Leaf
  45. „Władca Pierścieni”, J.R.R. Tolkien - dla dzieci? serio?
  46. „The Owl Service”, Alan Garner (brak polskiego tłumaczenia)
  47. „Ronja, córka zbójnika”, Astrid Lindgren
  48. „Niekończąca się historia”, Michael Ende
  49. „Pańczatantra”, praca anonimowa
  50. „Wyspa skarbów”, Robert Louis Stevenson
  51. „Mary Poppins”, Pamela Lyndon Travers
  52. „Zaczarowane baletki”, Noel Streatfeild
  53. „Najmocniej na świecie”, Trish Cooke
  54. „Idziemy na niedźwiedzia”, Helen Gillian Oxenbury, Michael Rosen
  55. „Opowieść o Cebulku”, Gianni Rodari
  56. „Drzewo darów”, Shel Silverstein
  57. „Gruffalo”, Julia Donaldson, Axel Scheffler
  58. „Julián Is a Mermaid”, Jessica Love (brak polskiego tłumaczenia)
  59. „Kometa nad Doliną Muminków”, Tove Jansson
  60. „W Dolinie Muminków”, Tove Jansson
  61. „Wiedźmy", Roald Dahl, Quentin Blake
  62. „Paddington”, Michael Bond
  63. „O czym szumią wierzby”, Kenneth Grahame
  64. „Roll of Thunder, Hear My Cry", Mildred D. Taylor (brak polskiego tłumaczenia)
  65. „Karlsson z Dachu”, Astrid Lindgren
  66. „Wielka podróż małego Mila”, Norton Juster
  67. „Kot Prot”, Theodor Seuss Geisel (Dr. Seuss)
  68. „Cudowna podróż Edwarda Tulana”, Kate DiCamillo
  69. „Piotruś Pan i Wendy”, James Matthew Barrie
  70. „Baśnie tysiąca i jednej nocy”, praca anonimowa - ale że całe? To się czyta tygodniami.
  71. „Z pomieszanego archiwum pani Basil E. Frankweiler”, E. L. Konigsburg
  72. „When Hitler Stole White Rabbit”, Judith Kerr (brak polskiego tłumaczenia)
  73. „Shum bola”, G'afur G'ulоm (brak polskiego tłumaczenia)
  74. „Ernest and Celestine”, Gabrielle Vincent (brak polskiego tłumaczenia)
  75. „Iskry w mojej głowie”, Elle McNicoll
  76. „Mikołajek”, René Goscinny, Jean-Jacques Sempé
  77. „Kary Klejnot”, Anna Sewell
  78. „Tajemniczy opiekun”, Jean Webster
  79. „No Kiss for Mother”, Tomi Ungerer (brak polskiego tłumaczenia) 
  80. „Moja rodzina i inne zwierzęta”, Gerald Durrell
  81. „Jacob Have I Loved”, Katherine Paterson (brak polskiego tłumaczenia)
  82. „The Lorax”, Theodor Seuss Geisel (Dr. Seuss) (brak polskiego tłumaczenia)
  83. „Bajki Babci Gąski”, Charles Perrault
  84. „Małe trolle i duża powódź”, Tove Jansson
  85. „Czarnoksiężnik z Krainy Oz”, Lyman Frank Baum
  86. „Just William”, Richmal Crompton (brak polskiego tłumaczenia) 
  87. „Państwo Głuptakowie”, Roald Dahl,  Quentin Blake
  88. „The Mouse and His Child”, Russell Hoban (brak polskiego tłumaczenia)
  89. „Tylko w mojej głowie”, Sharon M. Draper
  90. „Dolina Muminków w listopadzie”, Tove Jansson
  91. „Mały domek w Wielkich Lasach”, Laura Ingalls Wilder
  92. „Danny, mistrz świata”, Roald Dahl
  93. „The Snowman”, Raymond Briggs (książka zawiera same ilustracje, bez słów)
  94. „Fala”, Suzy Lee
  95. „The Balck Brothers”, Lisa Tetzner (brak polskiego tłumaczenia) 
  96. „Aksamitny królik”, Margery Williams
  97. „Przykry początek”, Lemony Snicket
  98. „Księga cmentarna”, Neil Gaiman
  99. „American Born Chinese”, Gene Luen Yang (brak polskiego tłumaczenia)
  100. „Harun i Morze Opowieści”, Salman Rushdie

Podsumowując: tworzenie takich list jest absurdalne, a granica tego co ludzie uważają za literaturę dla dzieci jest płynna.
#ksiazki
fe5594e1-1ec9-4985-9682-3bac9b11d22d
mitsue

czasy sie zmieniaja i nasze podejscie do bajek i to co moze byc czytane dzieciom tez dawniej bajki byly naprawde straszne, mialy czesto zle zakonczenia a takze mialy uczyc, ze nalezy sluchac rodzicow. Potwory tez byly straszne.

przykładowo w tradycyjne wersji mała syrenka na koncu zamieniala sie w pianę, w wersji disneya zakonczenie bylo pozytywne i przezywala. dziewczynka z zapalkami tez zmarła..

A tutaj przeciez nie az tak bardzo stara ksiazka dla dzieci z bajka o sinobrodym:

http://aniakukania.blogspot.com/2015/09/bajki-nie-dla-dzieci-sinobrody.html

cooles

@KatieWee 170 osób to bardzo mała próba, nie przywiązywałbym się do takich zestawień.

Banan11

@KatieWee bez "Dzieci z Bullerbyn" to nie jest prawdziwa lista

Zaloguj się aby komentować

Właśnie ewakuujemy się ze szkoły, ktoś rozpylił jakiś gaz, dzieciaki kaszlą i się duszą, ja pierdzielę

#pracbaza #cotusieodpierdala
8f00473b-7faf-487b-bbac-edc14fcb5b64
VonTrupka

Z ciekawości, macie monitoring i udało się zarejestrować tego prześmiesznego głąba, który rozpylił gaz?

Rmbajlo

@KatieWee nie tak dawno też w pewnej szkole rozpylili nieznana substancje, ewakuowano uczniów i nie doszli kto to zrobił i co to była za substancja. Jakby tematu nie było.

Time_Machine

U mnie kiedyś ktoś w technikum rozlał preparat na dziki po szkole. Wietrzyła się chyba ze 2 dni.

Zaloguj się aby komentować

Za facebookową stroną Baba od polskiego:

W ostatnim odcinku „Familiady“ padło po raz drugi legendarne pytanie: „Więcej niż jedno zwierzę to...“. Mamy więc bardzo dobrą okazję, aby porozmawiać o tym, czym jest wspólnota kulturowa i kontekst kulturowy.
Na początek warto wspomnieć o tym, jakie odpowiedzi uznano za poprawne:

  1. Owca (43 punkty)
  2. Lama (31 punktów)
  3. Stado (19 punktów)

Dla kogoś całkowicie niezwiązanego z tematem takie odpowiedzi to całkowity bełkot. Czemu niby więcej niż jedno zwierzę to miałaby być owca albo lama?
I tutaj dochodzimy do sedna. Każda społeczność opiera się na wspólnocie kulturowej, czyli na pewnych fundamentach, na których jest zbudowana tożsamość określonej grupy/społeczności. W przypadku „Familiady“ i pytania, które padło w trzytysięcznym odcinku, takim fundamentem jest kultowa już odpowiedź na pytanie właśnie o więcej niż jedno zwierzę, która stała się memem. Myślę, że nie muszę linkować do fragmentu teleturnieju z 2004 r.
To pytanie stało się ważnym elementem wspólnoty kulturowej, zarówno dla fanów „Familiady“, jak i dla ludzi, którzy znają memy (czyli aktywnie partycypują w kulturze, dekodując symbole kulturowe). Pytanie o „więcej niż jedno zwierzę“ stało się fundamentem kultury i jest zrozumiałe w określonym kontekście. Na przykład było zrozumiałe dla niektórych uczestników Familiady, którzy wiedzieli, że pytanie nie dotyczy watahy czy pary (literalne odczytanie), lecz właśnie legendarnych odpowiedzi z tamtego odcinka teleturnieju (odczytanie metaforyczne, wymagające zrozumienia intencji nadawcy oraz świadomości istnienia fenomenu odpowiedzi „owca“ i „lama“; oczywiście nie dla wszystkich było to jasne).
Dzięki wspólnocie kulturowej jesteśmy w stanie zrozumieć symbole, czyli elementy, które należy traktować metaforycznie, a nie dosłownie. Mało tego, więcej niż jedno zwierzę to doskonały przykład tego, jaką rolę odgrywa znajomość symboli kulturowych. Jeżeli ich nie znamy, to nie rozumiemy w pełni, co się dzieje wokół nas. Podobnie dzieje się oczywiście w literaturze – aby zrozumieć, o co w niej chodzi, trzeba znać fundament, do którego się odnosi dany tekst. Z tego względu trudno zrozumieć opowiadanie „Górą Edek“ bez znajomości „Tanga“, „Tango“ bez znajomości „Wesela“ czy ideę mesjanizmu bez znajomości Biblii.
„Więcej niż jedno zwierzę“ to nie jest tylko śmieszny film z durną odpowiedzią. To jest poważny symbol kulturowy, który – nie bójmy się tego powiedzieć – swoją rozpoznawalnością wykracza znacznie poza widownię „Familiady“. Ten kultowy moment plasuje się gdzieś na przecięciu uniwersum teleturnieju prowadzonego przez Karola Strasburgera i świata memów; nie jest to mem niszowy, lecz rozpoznawalny niemal przez wszystkich. Myślę, że gdyby ktoś pokusił się o stworzenie encyklopedii polskości, na pewno powinno tam się znajdować hasło „więcej niż jedno zwierzę“.
Polska kultura jest piękna

#niemoje #memy #ciekawostka #jezykpolski (widzisz owco jak się staram )
8a402fe5-f915-47bb-a81c-077cb6f719ef
koszotorobur

@KatieWee - dla tych, którzy nie wiedzą - od tego się zaczęło: https://youtu.be/SBADBg_KhK0

Wrzoo

@KatieWee Ja poproszę więcej takich treści.

0x34

@KatieWee na YouTube jest wiele filmików z zadawanym pytaniem więcej niż jedno zwierze. Nie jest to po raz drugi!

Zaloguj się aby komentować

Bajka nieregulaminowa, która nie bierze udziału w konkursie:

Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, za siedmioma dolinami mieszkała czarownica, która miała wszędzie cholernie daleko.

Mieszkała w małej chatce ukrytej gdzieś głęboko w lesie. Kiedy koleżanki spotykały się na Łysej Górze na plotki, wino i tańce, ona siedziała w domu i patrzyła w ogień, w którym pomimo zakłóceń (miała bardzo słabe łącze fajerowe) mogła oglądać jak dziewczyny się bawią.
Gdy kolejny raz tego dnia zerwało jej połączenie kiedy chciała wrzucić do sieci przepis na muchy w konwaliowym sosie, czarownica wstała, tupnęła nogą i postanowiła przeprowadzić się w bardziej cywilizowane okolice. Nie wiedziała jednak dokąd dokładnie i nie potrafiła wybrać miasta, w którym miałaby zamieszkać. Postanowiła więc poprosić o pomoc swoich domowników. Miała ich wielu, bo wszyscy chcieli zamieszkać z czarownicą, która tak dobrze gotowała.
-Sowo, sowo co mieszkasz na strychu, pomóż mi wybrać miasto w którym powinnam zamieszkać!
Sowa zleciał ze strychu, ułożył swoje jak zwykle poczochrane pióra i odrzekł:
-Byłem raz w mieście, gdzie zbrodnie były na porządku dziennym. Z przyjacielem szukaliśmy winnych, ale okazało się, że wszyscy byli czemuś winni. Nie polecam ci tego miejsca czarownico, to nie jest miasto dla takich jak ty - i odleciał radośnie pohukując.
Czarownica podrapała się po głowie i zawołała pannę rusałkę o włosach jak brązowe wodorosty.
-Rusałko, co mieszkasz w stawie za domem, pomóż mi wybrać miasto w którym powinnam zamieszkać!
-Byłam raz w mieście, gdzie było pełno wody - słodkiej, słonej, do wyboru - rzekła rusałka. -Ale było tam też pełno ludzi, trochę za dużo jak dla mnie - i rusałka zostawiając po sobie mokre ślady pobiegła do malutkiego, zarośniętego rzęsą stawu. 
Czarownica nieco się zasępiła. Co teraz? 
Wezwała więc smoka z zielonymi łuskami:
-Smoku, co mieszkasz pod schodami, pomóż mi wybrać miasto w którym powinnam zamieszkać!
Smok przeciągnął się po kociemu i uśmiechnął:
-Czarownico, ja znam pewne piękne, pełne zabytków miasto, które jest pełne smogu, którego smoki nie lubią. Pomimo starożytnego klimatu nie polecam! - i machnąwszy skrzydłami odleciał. Zrobił kółko pod sufitem chatki i płynnym ruchem wleciał pod schody, gdzie zwinął się w kłębek i ułożył na swoim posłaniu.
No nikt nie mówi mi nic dobrego o dużych miastach, może wybiorę jakieś mniejsze?- pomyślała czarownica i zawołała ducha poety. Duch zalągł jej się w biblioteczce - prawdopodobnie przyniosła go w zakupach z antykwariatu. Poradniki mówiły jak pozbyć się takiego paskudztwa, ale czarownica polubiła swojego ducha i nie miała zamiaru sięgać po wodę święconą.
-Duchu poety, co mieszkasz w biblioteczce pomóż mi wybrać miasto w którym powinnam zamieszkać!
Duch westchnął i odezwał się jękliwym głosem - Znam jedno nieduże miasto, ale ono wkrótce umrze. Nie warto się do niego przeprowadzać - i duch poety z wizgiem wleciał do biblioteczki by stukać o szkło w środku nocy, co jest podstawowym zajęciem duchów.
Czarownica miała mętlik w głowie.
A może zapytam sierotkę?
-Sierotko, co mieszkasz pod biblioteczką, pomóż mi wybrać miasto w którym powinnam zamieszkać!
Sierotka z dwoma długimi warkoczami wychyliła się spod biblioteczki.
-Pochodzę z miasta gdzie ludzie bez żadnego wstydu mówią wierszem do innych ludzi. Nie myśl nawet o tym, nie warto - i schowała się żeby po ciemku cieszyć się książkami, które udało jej się podebrać z biblioteczki.
Czarownica, odrobinę rozczarowana spojrzała na krasnoludka, który tuptał właśnie przez pokój zajęty własnymi sprawami.
-O, krasnoludku, co mieszkasz pod progiem pomóż mi wybrać miasto w którym powinnam zamieszkać!
Krasnoludek zdjął czapkę i podrapał się po głowie. 
-Są miasta które mają ładne rzeki, co ładnie wychodzą na zdjęciach. Lepiej się jednak cieszyć tym co się ma, a nie pragnąć tego co wydaje się być lepsze u innych - i wziąwszy swojego miniaturowego psa na smycz udał się pod próg.

Czarownica, co wszędzie miała daleko, usiadła zmartwiona przy stole i spojrzała przez okno na ogród, gdzie rosły tysiące krzaków róż, skąpanych niedawnym deszczem. Staw mienił się jasno w jesiennym słońcu, a meduza, która zamieszkała w nim zeszłego lata machała radośnie mackami. Kilka motylich wróżek uwijało się wokół ostatnich jesiennych astrów. 
Czarownica pomyślała, że nigdzie indziej nie znajdzie tak wielu przyjaciół.

-Chyba jednak tu zostanę. A koleżanki będą musiały uruchomić swoje miotły i przylecieć do mnie!

663 słowa

#naopowiesci #zafirewallem
3cf68524-8f44-4601-9ae5-a276461bc00d
splash545

@KatieWee bardzo fajne i urocze opowiadanie! A krasnoludek szczególnie przypadł mi do gustu.

ErwinoRommelo

Brałko 3 słów do 666 ehhh tak blisko a tak daleko.

Zaloguj się aby komentować

W piątek na cmentarzu spotkałam dziada proszalnego. Myślałam, że to zjawisko już zniknęło, ale dalej ma się dobrze. Pan na klęczkach żebrał o pieniądze na chore dziecko (tak stało na kartce, którą położył przed sobą).

Dziady proszalne stanowiły zupełnie normalny widok w przedwojennej Polsce. Starzy ludzie nie mieli zbyt wielu możliwości na zarobienie pieniędzy, był to też często jedyny sposób na utrzymanie dla kalek.

I choć bardzo często kalectwo było tylko udawane, ludzie chętnie wręczali dziadom pieniądze, szczególnie zaś w okolicach święta zmarłych. W niektórych częściach kraju wierzono, że Bóg chętnie słucha modlitw dziadów, więc obdarowywano ich jedzeniem i pieniędzmi, za które oni mieli modlić się za bliskich zmarłych obdarowującego.

Dziady pojawiały się na wszystkich świętach kościelnych, wiedziały, którzy księża pozwalają na żebranie pod kościołem i wędrowały od odpustu do odpustu.
#ciekawostki
b6ca737f-90a4-4f44-92bc-4f940b1687ef

Zaloguj się aby komentować

Dzisiejszy wpis sponsoruje pan Iwaszkiewicz:

Temat: plejady
Rymy: wierzy-zdaje-bieży-maja

Miłej zabawy!

#naczteryrymy #zafirewallem
jakibytulogin

W te durnoty każdy wierzy,

Co tam się pismakom zdaje.

Paparazzi rączo bieży,

Mózgi gawiedzi rozmaja.

PaczamTylko

Czarny kapłan w Mamona wierzy

datki z tacy dzielnie do skarbca zdaje

jednak z częścią do miasta bieży

W zamtuzie czeka na niego Maja

panna_migotka

Ona jeszcze w to wierzy,

Jeszcze jej się zdaje,

Na silce w styczniu pobieży

To zrobi formę do maja.

Zaloguj się aby komentować

938 + 1 = 939

Tytuł: W sieci z róż
Autor: Elinor Glyn
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo: Kazimierz Kotlarski
Liczba stron: 183
Ocena: 6/10
Rok wydania: 1922

"Wtedy Tamara przypomniała sobie, że była kobietą światową, i że umiała zachować pozory; zwróciła się więc do przyjaciółki i rzekła wesoło, że bawi się doskonale, ale jej delikatne nozdrza drżały raz po raz aż do końca balu."

O, nie macie nawet pojęcia jak bardzo potrzebowałam właśnie takiego straszliwego romansidła!

To musiał być bestseller, bo ma wszystko co potrzeba: bogatą, piękną i młodą wdowę z Anglii, przystojnego rosyjskiego księcia, który lekceważy konwenanse, egzotyczny Kair, nocne spotkanie pod Sfinksem, bale i przejażdżki wielbłądem, rosyjską dekadencję i wyższe sfery, tajemnice i niedopowiedzenia, no po prostu sam miód!

Tak dobrego złego romansu nie czytałam dawno, bo i też dawno nie miałam ochoty na takie rzeczy:)

Autorka, Elinor Glyn urodziła się w 1864 roku w dobrej rodzinie. Jej książki otaczała aura skandalu, nie tylko dlatego, że jej bohaterki same wybierały swoje drogi życiowe, ale raczej dlatego, że pojawiał się w nich prawdziwy erotyzm, na przykład ukradkowy pocałunek na balu w obnażony karczek Po takiej scenie większość z czytających to pań prawdopodobnie musiało użyć wachlarza do ochłodzenia rozpalonej emocjami twarzy, albo nawet wyjść na długi, długi spacer

Książki Glyn uznawane były za literaturę niskich lotów, jednak miała ona gigantyczny wpływ na popkulturę tamtych czasów. Po osiągnięciu ogromnego sukcesu w dziedzinie literatury wyjechała do Hollywood gdzie została jedną z najważniejszych scenarzystek w latach dwudziestych. Ponoć to ona wylansowała Rudolfa Valentino!

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto
a155ffba-5e66-4056-8531-287189e23f9e
moll

@KatieWee czyli ona zapoczątkowała erę soft porno w romansach

Zaloguj się aby komentować

Następna