Zdjęcie w tle
KatieWee

KatieWee

Fenomen
  • 283wpisy
  • 1598komentarzy
Dwa tygodnie temu wrzuciłam swoją opinię o książce Marty Dzido "Babie lato".
Książka mi się nie spodobała, więc to wyraziłam.

Dzisiaj pod wpisem dostałam komentarz od gościa, który ma trzy komentarze na hejto (na screenie).

Po chwili dostałam też wiadomość na mojego pracowego maila, która sprowadzała się do tego, że mam usunąć mój szkalujący post i zastanowić się nad sobą, bo bibliotekarce nie przystoi XD

Mail napisany był z oficjalnego konta Pana Autora Filmów współpracującego z Martą Dzido XDDDDDD

#ksiazki
15e199f3-142a-4265-9cb8-214c3c0eebb5
InstytutKonserwacjiMaryliRodowicz

@KatieWee przypomina się Martyna Wojciechowska

MostlyRenegade

Po chwili dostałam też wiadomość na mojego pracowego maila

@KatieWee ale jakim cudem?

Zaloguj się aby komentować

1300 + 1 = 1301

Tytuł: Jak rozmawiać o książkach, których się nie czytało?
Autor: Pierre Bayard
Kategoria: Esej
Wydawnictwo: PIW
ISBN: 978-83-8196-861-4
Liczba stron: 187
Ocena: 9/10

Przepiękny, elegancki esej, w którym autor przekonuje, że nie-czytanie jest lepsze od czytania, ponieważ czytanie może doprowadzić nas do całkowicie błędnych wniosków i zgubienia oglądu na książki jako całość. Zbytnie zagłębienie się w jednej książce, czy konkretnym rodzaju literatury może sprawić, że stracimy ogląd na relacje między różnymi książkami.

Autor dowodzi z całym przekonaniem, że zwłaszcza osoby, które zawodowo zajmują się książkami nie powinny tych książek czytać, pozbawia je to bowiem świeżości poglądów.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki
240cf24b-7539-437f-ab66-4f23795bbd68
George_Stark

Kurde brzmi ciekawie. Trochę jak książka terapeutyczna.


Choć kiedyś przeczytałem ten hicior Jak skutecznie rzucić palenie i nie zadziałało, paliłem dalej.

ciszej

@KatieWee to się nadaje na #piekloperfekcjonistow jak my teraz do 1400 dobijemy w 2.5 godziny

darkonnen

@KatieWee w szkole tak miałem. pieknie pływałem odpytywany z treści. nad niemnem pomimo groźby pały dotąd nie przeczytałem. teraz średnio czytam 5 miesięcznie...ale normalnych. niektórych lektur nie dało się czytać

Zaloguj się aby komentować

1297 + 1 = 1298

Tytuł: Suknia i sztalugi. Historie dawnych malarek
Autor: Piotr Oczko
Kategoria: Sztuka
Wydawnictwo: Znak
ISBN: 978-83-8367-157-4
Liczba stron: 528
Ocena: 9/10

Przecudowna!
Zbiór bardzo osobistych esejów o kobietach malarkach. Okres w jakim tworzyły artystki występujące w tych tekstach to XVI -XVIII wiek, czyli czas niezbyt przychylnego przyjmowania twórczości kobiet. Bohaterki tej książki jednak dzięki swojej sile i wsparciu najbliższych mogą tworzyć i odnosić sukcesy. Autor pisze nie tylko o tych kilkunastu wybranych, których nazwiska pojawiają się w tytułach tekstów, ale też o wielu innych, o których wiadomo bardzo niewiele. Zresztą nawet o tych bardziej znanych autorach trudno dowiedzieć się czegoś więcej - często pozostawały w cieniu swoich ojców i mężów.

W pewnym momencie twórczynie mogą zacząć się mieszać, jest ich tak wiele i być może należałoby czytać tę książkę powoli i wracać do niej według potrzeb. Nie mogłam jednak tak postąpić, przeczytałam całą prawie na raz. Sposób w jaki autor prowadzi narrację wciąga bez reszty, chciałoby się czytać i czytać. Książka jest przepięknie wydana, z setkami reprodukcji, a większość dzieł opisywanych w tekście pojawia się na ilustracjach, co jest zawsze warte docenienia.
Polecam!

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki
37250e5d-17f6-4a34-b5e8-bbb8ec5aa62d
moll

@KatieWee mam to w kolejce do przeczytania

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Witam szanownych kawiarenkowiczów w XVI edycji zabawy #naopowiesci!

Pomyślałam sobie, że w nowy rok wejść możemy pisząc coś miłego:

temat: las
gatunek: opowieść o przyrodzie
limity: 800-2000 słów
termin: 12 stycznia, godzina 15:00
zasady wyboru zwycięzcy: może piorunki, a może nie. Dowiemy się później.

Miłej zabawy!
#naopowiesci i #zafirewallem
a6170b87-49e2-476a-9afd-6916b798f123
ciszej

@KatieWee temat świetny! Postaram się coś napisać

splash545

Całkiem ciekawy temat, widzę wiele możliwości.

George_Stark

O, gratuluję zwycięstwa. Się zdziwiłem, że to już piątek.


EDIT: Jeszcze bardziej się zdziwiłem, że to już niedziela.


A temat piękny, aż mi panem Stasiukiem zaleciało. Zobaczymy czy i ewentualnie co się napisze.

Zaloguj się aby komentować

1232 + 1 = 1233

Tytuł: Rybie oko
Autor: Dominika Słowik
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
ISBN: 978-83-08-07979-9
Liczba stron: 248
Ocena: 8/10

Jakoś broniłam się przed tą książką, miałam wrażenie, że będzie to kolejna próba powrotu do dzieciństwa (w tym wypadku wypadającego na wczesne lata dziewięćdziesiąte) i jednocześnie próba grania na nostalgii dzisiejszych trzydziesto- i czterdziestolatków.
Na szczęście nie dostajemy tutaj zestawu standardowych rekwizytów, ale przejmujący, bo prawdziwy obraz dorastania w nieidealnej rodzinie.

Bardzo podobało mi się, że tak jak w życiu niektóre wątki, przyjaźnie, miłości po prostu znikają, plany się rozmywają, czasem się o nich zapomina, zmienia się zdanie, szuka czegoś innego. Bohaterka i jej bliscy szukają siebie, swojego miejsca w świecie, czasem próbują zostawać w miejscach, które wydają się im być bezpieczne i tylko marzą o tym co zdaje się być niemożliwe, czasem rzucają się na to bez zastanowienia.

Autorka nie idealizuje dzieciństwa ani młodości i pokazuje je jako czas niejednoznaczny, w którym niewinność zderza się z brutalną rzeczywistością. To opowieść o dorastaniu jako budowaniu własnego spojrzenia na świat i na zasady jakie w nim panują.

Polecam!

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
a6c8b5cb-dd9a-414a-a454-5be3259480ff
Opornik

Chryste co za okładka.


Szalone lata 90-te.

Zaloguj się aby komentować

1221 + 1 = 1222

Tytuł: Rok zająca
Autor: Arto Paasilinna
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Książkowe Klimaty
ISBN: 9788366505131
Liczba stron: 201
Ocena: 8/10

Dziennikarz Vatanen porzuca pracę, żonę i całe swoje życie po znalezieniu rannego zająca. Sprzedaje swoją łódź i z zającem ruszają w podróż po północnej Finlandii.
Troje głównych bohaterów tej opowieści to Vatanen, zając i fińska przyroda - dzika, surowa i czasem brutalna, a przecież piękna i majestatyczna.
Z jednej strony jest to zabawna i urocza opowieść drogi, z drugiej zmusza jednak do zastanowienia nad tym co dla nas jest ważne.

Rok zająca podobał mi się bardziej niż Las powieszonych lisów, bo więcej tam jest przyrody, a zając jest istotnym bohaterem opowieści, a ja lubię książki o zwierzaczkach i przyrodzie

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
819879b6-6f07-4b26-9c77-6a1972884f93
Heheszki

Ciekawistka z dupy: rok zająca trwał od 22.01.23 do 9.02.24. Obecnie trwa rok smoka - do końca stycznia. Książkę wydano w 2020. Nie ma to żadnego zwiazku z tą książką. Mimo to mam nadzieję że zaoszczędziłem kłopotu innemu choremu gupkowi.


¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯

0b3d1c18-6d72-4bdc-866a-32ba046ccf22

Zaloguj się aby komentować

#hejtoswieta

Moja pracowa choinka.

Nikt jej nie chciał, bo miała złamaną nóżkę i ktoś wyrzucił ją na mróz, więc ją przygarnęłam

Żadnej z tych ozdób nie kupiłam, wszystkie dostałam i uważam, że jest najpiękniejsza na świecie

Mam kilkoro takich dzieci, które całymi dniami przesiadują w bibliotece i czasami wiedzą lepiej niż ja gdzie co można znaleźć, więc dzisiaj w podziękowaniu za pomoc znajdą prezenty pod choinką
6bcc6286-924e-4b99-a60b-784f26b19af3
conradowl

Ale bym sobie posiedział znowu w bibliotece, po lekcjach, zero zmartwień eh...

Chrabonszcz

Naprawdę dzieci siedzą dalej w bibliotece? Ciekawe. Może ich rodzice w domu pasem leją?

grzmichuj_gniezno

Zawsze miałem układy w szkolnej bibliotece, chociaż prezentu nie nigdy dostalem. Fajny pomysł, dzieciaki będą mile wspominać.

Zaloguj się aby komentować

1136 + 1 = 1137

Tytuł: Babie lato
Autor: Marta Dzido
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Relacja
ISBN: 978-83-68021-81-3
Liczba stron: 176
Ocena: 5/10

Zbiorek opowiadań o bardzo różnych kobietach napisanych przez kobietę. Co tu mogło pójść nie tak?

To książka z tezą, przesłaniem i napisana z wyraźną wizją opowiedzenia nam o opresyjnych i trudnych sytuacjach w jakich mogą znaleźć się kobiety, a autorka ma poglądy i pokazuje je nam na każdym kroku. Całość jest niestrawna i właściwie przeczytałam ją do końca, żeby dowiedzieć się skąd tak wysokie oceny na lubimyczytać. I w sumie się nie dowiedziałam.

Książka jest słabiutka, brzmi jak teksty nastolatki, która chce zaszokować swoich czytelników, ale jej pojmowanie świata i warsztat literacki nie pozwalają jeszcze na tworzenie prawdziwej literatury, a jedynie obrazki z życia dorosłych.

Nie polecam.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki
3014d195-37ac-4285-a4f4-0f9fa55227f8
UmytaPacha

@KatieWee przynajmniej okładka ładna :v

darkonnen

@KatieWee "babie lato" może powiedzieć góral o swojej żonie z długim dzyndzlem. książka pisana przez kobietę dla kobiet z reguły jest słaba

Zaloguj się aby komentować

1135 + 1 = 1136

Tytuł: Mistrzowie opowieści. Skandynawska zima
Autor: wybór Justyny Czechowskiej
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Wielka Litera
ISBN: 9788380329973
Liczba stron: 400
Ocena: 8/10

Seria Mistrzowie opowieści zachwyciła mnie już pierwszym tomem, czyli "Skandynawskim latem" i chociaż jest momentami nierówna, to przynosi mnóstwo radości z odkrywania literatur wcześniej przeze mnie nieeksplorowanych.
Skandynawska zima łączy różne głosy, od klasycznych twórców do współczesnych autorów, tworząc obraz najpaskudniejszej pory roku widzianej oczami ludzi północnych krain.
Skandynawowie (tutaj pojmowani bardzo szeroko, bo pojawiają się opowiadania fińskie czy islandzkie) to ludzie raczej spokojni i zamknięci w sobie. Jednak tak jak wszystkimi, tak i nimi targają różne emocje, a ludzie z pozoru zwyczajni kryją różne tajemnice.
Ważna w tych tekstach jest natura, a przede wszystkim wszechobecny śnieg. Śnieg w każdej postaci -leżący, padający, ułatwiający jazdę saniami i utrudniajacy dostanie się do potrzebujących pomocy. Groźna przyroda niesie za sobą ograniczenia i niebezpieczeństwa, z którymi muszą mierzyć się bohaterowie.

Zima, jak niestety co roku, zbliża się już wielkimi krokami, a ja zachęcam do sięgnięcia po tę książkę właśnie o tej porze roku. Idealnie komponuje się z kocykiem, mrugającymi światełkami i kotkiem na kolankach

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki
eebee65c-004a-4cdc-b8b9-8e94a42774fd
patryk-pis

Mam zacząć czytać te książkę?

Zaloguj się aby komentować

#naopowiesci #zafirewallem

Pogrzeb

Występują:

Niepoliczalny Chór
Martwy Król
Duch Króla 
Królewicz
Królowa
Córki Króla: Leokadia, Oktawia i Euzebia
Biskup
Grabarze
Fundator Kaplicy

Na ciemnej scenie stoi katafalk. Na katafalku leży Martwy Król, na którego skierowany jest słup światła. W tyle sceny stoi Niepoliczalny Chór w liczbie co najmniej trzech osób płci dowolnej.

Niepoliczalny Chór: 
śpiewa
O Losie okrutny,
króla nam zabrałeś!
Każdy z nas smutny,
o biednych poddanych nie pomyślałeś!
Król do grobu śpieszy,
któż nas tu pocieszy?

Chórzysta 1:
Ale dlaczego my jesteśmy smutni?
Król uciskał nas podatkami, dziewki porywał do swej łożnicy…

Reszta Niepoliczalnego Chóru:
Zamknij się!

Na scenę wkracza wysoki młody Królewicz, odziany w jedwabie, z mieczem u boku. 

Królewicz:
z emfazą:
O, ojcze mój, czemuś, ach czemuś mnie opuścił! 

Patrzy na chór, czy ten na pewno dobrze słyszał. Chór przytakuje.

Za młody jestem, żeby obejmować twoje stanowisko, nie mam twojej mądrości, ni bojowych słoni, bo wszystkie na wieść o twojej śmierci wyzdychały. Cóż mi czynić, powiedz ojcze!

Królewicz wpatruje się w martwe ciało ojca, tymczasem z góry słychać niesłyszalny głos Ducha Króla:

Duch Króla:
Sznurowadła zawiąż, bo zaraz się wykopyrtniesz! Tobie kury szczać prowadzać, a nie państwem, na mojej krwawicy wybudowanym, rządzić!

Ponieważ głos Ducha Króla jest niesłyszalny, Królewicz westchnąwszy wychodzi. Na scenę wkracza Królowa szeleszcząc obfitymi sukniami i błyszcząc włosami.

Niepoliczalny Chór:
śpiewa:
O królowo nasza, bogini nasza,
na cześć twoją pękła niejedna flasza!
Miej nas w swej pamięci, 
niech ci się nic nie pokręci!

Królowa:
z rozpaczą
Wielkieś mi uczynił pustki w zamku moim,
Mój drogi mężu, tym zniknieniem swoim!

Patrzy na chór, czy na pewno dobrze słyszał. Chór przytakuje. 

O, mężu mój, cóż ja mam czynić? Czy oddać władzę synowi, wydać którąś z córek za jakiegoś rozsądnego księcia i posadzić na tronie w koronie? A może samej zarządzać królestwem? O mężu mój, cóż ja mam czynić!

Wpatruje się w martwe ciało męża machając rzęsami, tymczasem z góry słychać niesłyszalny głos Ducha Króla:

Duch Króla:
Królowo! puchu marny! ty wietrzna istoto!
Postaci twojej zazdroszczą anieli,
A duszę gorszą masz, gorszą niżeli! 
Niżeli ten karaluch, podczaszy, co się do ciebie przystawia! 

Ponieważ głos Ducha Króla jest niesłyszalny, Królowa westchnąwszy wychodzi. 

Chórzysta 1: 
A słyszeliście, że Królowa powiedziała, że podczaszy czyha tylko na jej złoto i wzięła sobie ogrodnika do towarzystwa?

Duch Króla:
Nie wiedziałem, ciekawe.

Reszta Niepoliczalnego Chóru:
Zamknij się!

Wchodzą trzy piękne Córki Króla: Leokadia, Oktawia i Euzebia. 

Niepoliczalny Chór:
O, piękne i dobre córy Króla,
niech wasze miłosierdzie nasze serce otula!
Przepiękne są wasze oblicza
Waszych zalet nie policzę!

Leokadia:
Och, tatusiu!

Patrzy na chór, czy na pewno dobrze słyszał. Chór przytakuje.

Oktawia: 
Och, tatusiu!

Patrzy na chór, czy na pewno dobrze słyszał. Chór przytakuje.

Euzebia:
Serio? Jeszcze wczoraj mówiłyście, że to byłoby super gdyby umarł, a teraz umarł, a wy tu "tatusiu" płaczecie?

Leokadia i Oktawia:
syczą:
Zamknij się! Ludzie patrzą!

Euzebia:
Jacy ludzie, to tylko służba przebrana za Niepoliczalny Chór. O, Wojtuś, dobrze że cię widzę, jak skończysz tutaj, sprawdź co się dzieje z moim kominkiem, bo coś nie ciągnie.

Chórzysta 2:
Dobrze, jaśnie panienko!

Leokadia:
A u mnie w komnacie z kolei coś chyba ciągnie. Sprawdzisz?

Duch Króla:
Wolałbym nie wiedzieć co.

Chórzysta 2:
Dobrze, jaśnie panienko!

Oktawia:
Co zakładacie na pogrzeb? Bo ja chyba tę czarną ze stójką i flanelową halkę, bo zimno ma być.

Leokadia: 
No ja też flanelową, wietrznie ma być i śnieg ma padać. Co myślicie o mojej nowej mantylce?

Euzebia: 
Że wyglądasz w niej jakbyś czekała na okazję pod latarnią, hehe.

Leokadia rzuca się na Euzebię z pazurami, Niepoliczalny Chór ze znudzonymi minami podchodzi, aby je rozdzielić. Wyprowadzają Leokadię i Euzebię, Oktawia wychodzi płacząc ze śmiechu. Chór wraca na miejsce i śpiewa:

Niepoliczalny Chór:
O Królu nasz Królu,
zostawiasz nas w bólu.
Wielki ból nasz,
z ócz leci płacz.

Chórzysta 1:
Przepraszam, ale kto układał te rymy? Bo brzmią jakby był pijany.

Chórzysta 2:
Ja.

Chórzysta 1:
A to już rozumiem.

Chórzysta 2:
Oj, bo mi się rączka omsknie!

Chórzysta 1:
I włożysz ją Wikcie od krów pod spódnicę? Lokaj z dójką, mezalians na poziomie, hehe.

Chórzysta 1 dostaje w twarz. Wpada na katafalk, martwe ciało Króla spada na podłogę i toczy się za kulisy. Niepoliczalny Chór zastyga na chwilę. 

Chórzysta 3:
I co teraz? Teraz miała być moja kwestia. Też mam prawo wypowiadać się na scenie. A jakby tu był jakiś znany reżyser i mógł mnie odkryć?!

Reszta Niepoliczalnego Chóru: 
Zamknij się!

Wchodzi Biskup. Fiolet jego szat aż bije po oczach. Liczy:

Biskup:
Dwa tysiące pięćset, sześćset, siedemset…

Niepoliczalny Chór:
O wielki nasz biskupie,
co masz wszystkich ludzi w grupie
modlitewnej swojej,
pragniemy dobroci twojej!

Biskup:
Prawie trzy tysiące dusz zbawionych, pięknie!
A ty Królu, jak tam twoja dusza w niebie?

Duch Króla:
Jakim niebie! Rozgrzeszenia mi nie dałeś, klecho, przed śmiercią, bo ci nie chciałem przekazać królestwa! 

Biskup:
rozgląda się ze zdziwieniem
A co to? Gdzie król?

Niepoliczalny Chór:
Gdzie Król?!
Gdzie Król?!
Gdzie Króóól?!

Duch Króla:
Zbezcześcili me martwe ciało, sługi niedomyte!

Biskup:
Król wniebowzięty, królować nam będzie z nieba!
Wola nieba! Wola nieba!
Z nią się zawsze zgadzać trzeba!

Rzuca się na kolana przy pustym katafalku. Brzuch mu przeszkadza, więc go dyskretnie poprawia.

Chórzysta 3:
do Reszty Niepoliczalnego Chóru:
Tego nie było w scenariuszu, co teraz?

Niepoliczalny Chór naradza się szeptem.

Niepoliczalny Chór:
na melodię ludową, każdy swoją:
Król w niebie, 
Król w niebie,
Król w niebie
Bóg go zabrał do siebie

Na scenę w korowodzie wkraczają Córki Króla, Królowa i Królewicz. Dostojne ich kroki zakłóca czkawka Euzebii.

Królowa:
Cicho bądź! 

Euzebia:
Co ja poradzę, że w kaplicy zimno jak w psiarni! Stopy mi zmarzły! Jak mi zimno w stopy, to mam czkawkę!

Członkowie rodziny królewskiej dołączają do pieśni Niepoliczalnego Chóru.
Na scenę wkraczają Grabarze z łopatami w rękach i radosną miną, bo żaden grabarz nie pracuje na trzeźwo, szczególnie podczas królewskiego pogrzebu. Melodia wznosi się i opada, chór miesza się w tańcu z rodziną królewską. Duch Króla wznosi ordynarne okrzyki. 

Fundator Kaplicy patrzy z miłością na swoich potomków z fresku namalowanego w którymś kącie, nie wiadomo dokładnie którym.

Kurtyna opada pozostawiając widzów z milionem pytań bez odpowiedzi.
9cb6423b-0889-497d-b969-87d8374c55c5
moderacja_sie_nie_myje

@KatieWee Super dramat, bardzo się cieszę, że to Ty przetarłaś szlak, teraz innym będzie łatwiej. Niby dramat ale dużo elementów humorystycznych, Ty to potrafisz bawić słowem pisanym

ciszej

@KatieWee piękne, jeszcze tu wrócę przeczytać na spokojnie ponownie

George_Stark

Kurde, nowoczesna tragedia antyczna!


Tego jeszcze było!

Zaloguj się aby komentować

Przepraszam za spóźnienie!

Razem z kolegą @Piechur proponujemy:

Temat: pustynia
Rymy: leci - świeci - piasek - lasek

Wiecie co robić

#naczteryrymy #zafirewallem
patryk-pis

Czas na pustyni tak szybko leci

W klepsydrze złoty pył świeci

Ktoś go wymienił, miał być piasek

Spada na dno usypując lasek

motokate

- Czy jakąś destynację mi pani poleci?

Gdzie wiatr, gorąco i słońce wciąż świeci.

- Błędowska pustynia i jej biały piasek!

Słońca nie zasłoni ni góra, ni lasek.

MrGerwant

radziecki przyrząd w dupie już nie świeci

w klepsydze przesypał sie piasek

zanim się skapniesz, całe życie zleci

Katastrofa, potrzebny Maciej Lasek

Zaloguj się aby komentować

Teatrzyk "Zielona Katie" ma zaszczyt przedstawić:

Brawa dla Hermenegildy Kociubińskiej!!!

Ach, piękne Hermenegildy rymy
musieli nam zesłać aniołowie,
bo z rymami tak sobie poczyna
jak Mickiewicz i Słowacki społem.

I serce rozrywa nam tylko żałość
(nam, czyli wszystkim jej słuchającym),
że sonetów wśród wierszy tak mało,
wśród tych dzieł najwspanialszych pod słońcem

Że w słownikach o pani K. cicho?!
To są na pewno zwyczajne zmowy
zazdrośników, niech porwie ich licho.

Bo Hermenegildzie dość dwie słowie:
Niech wykona! Te słowa nie kłamią!

Z wrażenia spada kurtyna! Brawo!!!

#nasonety #zafirewallem #diriposta
9aecc290-8e27-494a-a2d3-6a3ee1cb0fdb
fonfi

@KatieWee Jak zwykle bawiąc uczy... Ależ to zgrabne

CzosnkowySmok

@KatieWee teatrzyk zielona Katie

Zaloguj się aby komentować

Jak już pisałam, w moim życiu książki lęgną się same, nie wiadomo skąd.
Ta akurat wiadomo, bo spod śmietnika

#ksiazki #ksiazkikatie
ec5bc916-5330-47f1-81bc-fb8337400280
Opornik

@KatieWee Rok wydania?

Eliasz_Oderman

@KatieWee robisz dezynfekcjie? Robaki czy inne grzyby łatwo wpuścić do domu/mieszkania w książkach? Ewentualnie kwarantane w piwnicy?

Zaloguj się aby komentować

1066 + 1 = 1067

Tytuł: Luneta z rybiej głowy
Autor: Patryk Zalaszewski
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Czarne
ISBN: 978-83-8191-992-0
Liczba stron: 147
Ocena: 8/10

Podeszłam na wrocławskich targach do stoiska Wydawnictwa Czarne po nową książkę z serii Opowiadania amerykańskie, a pani rozłożyła ręce i powiedziała, że nie ma ich, bo nie dojechały. Poczułam się zawiedziona, a pani widząc moją minę, sięgnęła po cieniutki tomik i zaproponowała:
-A może opowiadania polskie? O autorze będzie na pewno głośno w przyszłym roku.

Zajrzałam do środka i jakoś tak nie do końca przekonana zgodziłam się. Niezbyt często czytam polską literaturę współczesną, a już młodych autorów to prawie wcale, zbyt wiele zawodu sprawili mi w przeszłości.

No i gdyby nie ta pani na stoisku, to na pewno nie trafiłabym na tę perełkę.

To melancholijne opowiadania o życiu mieszkańców rybackiej wsi. Mamy tutaj narratora, młodego chłopca, który przybliża nam różne mikrohistorie, ale głównym bohaterem jest tutaj morze, które daje i zabiera, tworzy i niszczy. Nawet jeżeli czasem jedynie słychać jego szum gdzieś w oddali, to i tak jest tym wokół czego krążą myśli wszystkich.
We wsi toczy się normalne życie, mężczyźni łowią ryby albo pracują na roli, kobiety zajmują się gospodarstwem, dzieciaki biegają po polach i kąpią w rzece. A wszyscy mają swoje pragnienia i potrzeby, tajemnice i obsesje, wszyscy do czegoś dążą, nawet jeżeli to jest nicość.

Język jakim Zalaszewski opisuje swoich bohaterów jest z jednej strony bardzo prosty i zwyczajny, z drugiej pełen metafor i poetycki. Umiejętność utrzymania takiej formy w równowadze, przez debiutującego przecież autora, zrobiła na mnie ogromne wrażenie.

Bardzo podobało mi się również frazowanie - czułam się jakbym czytała książkę do rytmu fal.

I tak jak morze porywa i nie chce oddać, tak ta książka chwyciła mnie i nie pozwoliła się odłożyć.

Polecam!

#bookmeter
686f1640-f9b1-4f48-9b0d-9501801efba4
Fly_agaric

I który to już raz?? Ebook droższy od papieru... I to jaka dysproporcja! Co jest nie tak z tym światem? Wiele rzeczy, ale z całą pewnością to jedna z tych mocniej wkurzających i wykręcających tor pojmowania.

Dobra, bo ciśnienie mi się podnosi.

patryk-pis

Czytałem jedno opowiadanie z tego zbioru i nawet zachęca na ciąg dalszy a twoja recenzja motywuje.

George_Stark

Opis rzeczywiście zachęca, ale moją uwagę zwróciło to zdanie:


Niezbyt często czytam polską literaturę współczesną, a już młodych autorów to prawie wcale, zbyt wiele zawodu sprawili mi w przeszłości.


A zwróciło, bo, po raz kolejny już, dałem się nabrać na młodego autora (autorkę dokładnie) i właśnie usiłuję coś o tej książce napisać.

Zaloguj się aby komentować

Byliśmy po raz drugi na Wrocławskich Targach Dobrych Książek i jestem pod ogromnym wrażeniem. Są nieduże i raczej kameralne, ale to dobrze. Byliśmy na nich w piątek wieczorem i nie było zbyt wielu ludzi, jedna ze sprzedających zauważyła, że w czwartek było o wiele więcej odwiedzających.

Lubię w tych targach to, że są spokojniejsze i takie bardziej przyjazne dla czytelników, niż na przykład krakowskie. Można znaleźć bez problemu miejsce parkingowe, nie stoi się aż tyle w kolejkach i jest czas na rozmowy o książkach, co chyba doceniam najbardziej.
Są też stoiska antykwariatów, w tym mojego ukochanego Szarlatana.
Wcale nie miałam zamiaru robić zbyt wielkich zakupów, no ale plany sobie, a życie sobie, jak zwykle.

#ksiazki #ksiazkikatie
f338fd9f-ea62-4b3e-b444-3d8c31099055
Wrzoo

@KatieWee Monstrualna erudycja! Straszna historia! Ojejku, wspomnienie dzieciństwa - przeczytałam wszystkie po kilka razy w wakacje, uwielbiałam tę serię...

Felonious_Gru

@KatieWee już miałem pisać, że ja to na książki czasu nie mam, ale dopatrzyłem się, że czterech tytułów jednak zazdroszczę ( ͡° ͜ʖ ͡°)

splash545

@KatieWee

Wcale nie miałam zamiaru robić zbyt wielkich zakupów, no ale plany sobie, a życie sobie, jak zwykle.

Trzeba było wziąć mniejszy plecak

Zaloguj się aby komentować

Otwieranie paczki zaczęłam od listu. Sześciostronicowego. Z obrazkami. Uroczego i pełnego żartów i z którego dowiedziałam się, że mój Mikołaj przestalkował mnie od góry do dołu, łącznie z profilem na lubimyczytać
Dzięki temu udało mu się stworzyć - teraz proszę o uwagę, bo to nie zdarza się za często - PACZKĘ IDEALNĄ!

Po pierwsze książki- grubaśna biografia Montgomery i Służące do wszystkiego Kuciel-Frydryszak, wspaniałe. No i reportaż z Czarnego i parę książek kucharskich z PRL-u. Przedmiot używany to może być prezent ryzykowny, bo obdarowywany może się obrazić i takie rzeczy daje się tylko wtedy kiedy dobrze zna się tę osobę, która ma to dostać. I mój Mikołaj pokazał, że dobrze mnie poznał, a ja dzięki temu mam mnóstwo radości i nowe przepisy do wypróbowania

Kocham kulturę Japonii, a Mikołaj wymyślił dla mnie kawę i herbatę z azjatyckim rysem, a do tego fińskie cukierki Geisha, które nie mają za wiele wspólnego z Japonią, ale są absolutnie przepyszne.
No i do tego wszystkiego magiczny kubeczek, podpórki do książek i zakreślacze dla kociarskiej części mojej duszy, wieeelka świeczka o miłym, kwiatowym zapachu i magnesik.

Dziękuję Ci, Mikołaju, to było niesamowite wyciągać z tego pięknego pudełka dokładnie takie rzeczy jakie bym chciała dostać. To było tak, jakbyś wysłał swoje elfy, żeby zajrzały w moje małe marzenia i zrobiły z tego listę prezentów.

Dziękuję!

#hejtopaka #chwalesie
2037cc51-3f38-439e-acfe-0d7fe00878de
Mr.Mars

@KatieWee Jeszcze więcej książek.

nobodys

@KatieWee Davidoff, fiu fiu

Wrzoo

@KatieWee O wowowow, zazdroszczę! Idealnie trafiony prezent :))

Zaloguj się aby komentować

1057 + 1 = 1058

Tytuł: Mała towarzyszka i dorośli. Opowieść o szczęśliwym dzieciństwie
Autor: Leelo Tungal
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: KEW
ISBN: 9788378932802
Liczba stron: 244
Ocena: 6/10

Jak lubię książki o dorosłych pisane z dziecięcej perspektywy i okres tużpowojenny, tak ta autobiograficzna książka, która mówi właśnie o małej dziewczynce i jej rodzinie, którym przyszło żyć w Estonii pod butem Stalina, jakoś nie przypadła mi do gustu. Autorka, mam wrażenie, nieco przeszarżowała i kilkuletnia Leelo nie zachowuje się jak prawdziwe dziecko, ale jak manekin do naciskania wszystkich guzików jakie mogą poruszyć dorosłych. Wciska się wszędzie i bezmyślnie klepie wszystko co usłyszy, chociaż jej rodzina jest w trudnej sytuacji, bo matkę zabrali "czarni panowie".
Doceniam jednak zestawienie trudnych tematów i dziecięcej naiwności, to zawsze w jakiś sposób porusza czytelnika, nawet jeżeli tutaj może mieć wrażenie, że to nie do końca naiwność, ale raczej bezmyślność - zarówno całkiem sporej już dziewczynki, jak i wszystkich otaczających ją dorosłych.

Dodatkowy punkt dostała u mnie ta książka za tłumaczenie. Mała Leelo bawi się słowami, śpiewa piosenki zasłyszane w radio i tworzy własne, rozkłada na czynniki pierwsze związki frazeologiczne - myślę, że przełożenie tej książki nie było łatwe, ale tłumaczka poradziła sobie znakomicie.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki
5a6b9386-84da-478b-a530-591d2477cf0f
George_Stark

A mnie z kolei zainteresowało to:


Dodatkowy punkt dostała u mnie ta książka za tłumaczenie. Mała Leelo bawi się słowami, śpiewa piosenki zasłyszane w radio i tworzy własne, rozkłada na czynniki pierwsze związki frazeologiczne - myślę, że przełożenie tej książki nie było łatwe, ale tłumaczka poradziła sobie znakomicie.

Zaloguj się aby komentować

#hejtopaka Szanowny anonimowy Hejtopakerze!

Paczkę odebrałam i z ledwością dotachałam do domu, ale otworzę ją dopiero w sobotę.
Będę miała wtedy czas i wolną głowę, żeby na spokojnie otworzyć i ją docenić, jak na pewno na to zasługuje
Neq

@KatieWee jak to są warzywa to lepiej otwórz. Może z 10 kilo pietruszki

Zaloguj się aby komentować

1050 + 1 = 1051

Tytuł: I rak ryba. Stworzenia polityczne PRL-u
Autor: Monika Milewska
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Czarne
ISBN: 978-83-8191-989-0
Liczba stron: 254
Ocena: 7/10

Książkę "Ślepa kuchnia. Jedzenie i ideologia w PRL" Moniki Milewskiej wspominam jako jedno z największych pozytywnych zaskoczeń książkowych roku 2022, więc gdy zobaczyłam w zapowiedziach wydawnictwa Czarne jej nową pozycję "I tak ryba. Stworzenia polityczne PRL-u" wiedziałam, że po nią sięgnę.
Dostajemy tu opowieść o trzech stworzeniach: stonce, żubroniu i krylu, które w mniejszym lub większym stopniu wpływały na dyskurs o dobrobycie Polski Ludowej i jego źródłach.
Bardzo przyjemnie się to czyta, autorka ma ogromny talent do tworzenia narracji (trzeba mieć talent, żeby czytelnik z pasją wgłębił się w historię stonki ziemniaczanej, zapewniam was) i świetnie operuje subtelną ironią.
Opiera się nie tylko na materiałach źródłowych, ale też na osobistych rozmowach z ludźmi zaangażowanymi w pracę ze zwierzętami i badaniach przeprowadzonych w całej Polsce przez studentów. Odwołuje się też do własnych doświadczeń i wspomnień.
To książka na jeden wieczór, nie tak obszerna jak Ślepa kuchnia, gdyby jednak była dłuższa mogłaby znudzić. A tak może dostać u mnie dobre 7/10.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz\
#bookmeter
e4c9aab9-4329-4755-9ffe-dd543a1a94d2
AndrzejZupa

Jeden wieczór powiadasz?! 254 to dla mnie 2-3 dni…ale recka zafrapowała, dziękuję.

Zaloguj się aby komentować

Następna