🎅HejtoPaka ruszyła! Weź udział w drugiej edycji świątecznej wymiany prezentów na Hejto❄️

Zgłaszam się
886 + 1 = 887

Tytuł: Sen o Jerozolimie
Autor: Éric-Emmanuel Schmitt
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Znak Literanova
ISBN: 9788324098934
Liczba stron: 240
Ocena: 9/10

Prywatny licznik 48/60

Sen o Jerozolimie "reklamowany" jest jako pamiętnik autora z podróży/wycieczki do Jerozolimy (a bardziej do Ziemi Świętej). Ja bym ten tekst nazwała inaczej:

Sen o Jerozolimie to świadectwo.

Książka jest wymagająca i trudna w odbiorze. Więcej w niej przemyśleń niż akcji i kronikarskiego opisu. Mamy tutaj wiele poziomów - mierzymy się z oczekiwaniami i wyobrażeniami o Jerozolimie, z tym, jak to faktycznie wyglądało (tutaj przypomina to faktycznie dziennik podróżniczy, ale jest tego na tyle mało, że osoby zainteresowane głównie tą warstwą poczują się rozczarowane), mamy opis przemysłu pielgrzymkowego, jest zwrot w kierunku trudnej historii regionu (duży ukłon w kierunku autora za oddanie jej w sposób jak najbardziej wyważony) i to co mnie osobiście najbardziej poruszyło, czyli opis przeżyć autora i przejścia od wiary do uwierzenia.
Książka, przynajmniej dla mnie, im bliżej końca, tym bardziej prezentuje to, czym wiara chrześcijańska powinna być w XXI wieku. 

Ta pozycja, wraz z wcześniejszą Nocą ognia stanowi w moim odczuciu dyptyk autora na temat jego rozwoju duchowego - przejścia od ateizmu do pełnej, dojrzałej wiary (nie mylić z dewocją ni fanatyzmem).

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #dwanascieksiazek #ksiazki #czytajzhejto
149624e7-a417-470a-b503-bc65efc1b7cb
splash545

@moll uu wysoko! Chyba wcześniej nie widziałem, żebyś dała 9 jakiejś książce.

moll

@splash545 dałam Jadze

splash545

@moll ok to musiało mi umknąć. A 10 kiedyś dałaś?

Zaloguj się aby komentować

880 + 1 = 881

Tytuł: Halny
Autor: Remigiusz Mróz
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: Filia
ISBN: 9788382809275
Liczba stron: 331
Ocena: 7/10

Moim zdaniem najlepsza część z całego cyklu - o ile potraktuje się to jak film akcji klasy B (dość wspomnieć, że rozchodzi się m.in. o brudną bombę w Tatrach). Jak spojrzy się na ten tom z przymrużeniem oka, to jest to przyjemna jazda bez trzymanki, ciągłe zwroty akcji, dużo się dzieje, kilka fajnych cliffhangerów. Zdecydowanie najprzyjemniejsza w odbiorze, ponownie przesłuchana ostatnio w Wiśle i dalej dawała radę na szlaku.

Jeśli Mrozowi coś naprawdę wyszło w całym cyklu to zdecydowanie postać Osicy, w tej części również nie zawodzi.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
Zielczan userbar
79e3989f-eadb-48fb-a717-6c3fef0ef926
pol-scot

@Zielczan pamietam jak obiecywał że to będzie tylko trylogia, po czwartym tomie odpuściłem bo już się nie dało a teraz patrze a tu jest 9 części... trzy trylogie...

Zielczan

@pol-scot czwarty był chujowy, o czym napisałem w poprzedniej recenzji. Cykl kończył się 3 razy, ale po zapoznaniu się z całością nie narzekam - koniec końców bawiłem się dobrze.

Zaloguj się aby komentować

879 + 1 = 880

Tytuł: Kosmiczne Rosterki
Autor: Neil deGrasse Tyson
Kategoria: Popularno-naukowe
Wydawnictwo: Insignis
Liczba stron: 348
Ocena: 5/10

Na razie ostatnia ode mnie książka od tego autora, bo więcej nie mam. W moim odczuciu najsłabsza. Wybór tematów wg mnie gorszy, końcowe nie były już popularno-naukowe, tylko lekko zahaczały o astrofizykę. Dla mnie lekkie rozczarowanie. 

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytelnistwo #astrofizyka
0fc1743c-d7b6-4ff9-918f-be74815bd2c2
pszemek

@Endrevoir Black Science Guy, jakoś za nim nie przepadam xd

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
970 + 1 = 971

Tytuł: Sztuka wojenna
Autor: Sun Zi
Kategoria: poradniki
Wydawnictwo: Bellona
ISBN: 9788311170322
Liczba stron: 150
Ocena: 7/10

„Sztuka Wojenna” Sun Zi, napisana w VI w. p.n.e., jest, obok konfucjanizmu, jednym z kluczowych dzieł filozoficznych dla Chińczyków. Henry Kissinger, zatytułowując rozdział swojej książki „O Chinach” jako „Chińska realpolitik a Sztuka Wojenna Sun Zi”, podkreśla, jak głęboko ta starożytna pozycja wpływa na chińskie myślenie strategiczne. Jej uniwersalna wartość została także doceniona na Zachodzie, gdzie znalazła zastosowanie nie tylko w strategiach wojennych, ale również w biznesie i reklamie. Niewiele tekstów może poszczycić się tak szerokim i uniwersalnym uznaniem.
Styl pisania dzieła, wynikający z różnic czasowych i kulturowych, nadaje mu specyficzny, enigmatyczny charakter, który zmusza czytelnika do głębszej refleksji nad jego treścią.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

Prywatny licznik 32/13064

#bookmeter
Piesek userbar
a037b790-db39-4519-bdc1-ff5eedfe079c

Zaloguj się aby komentować

969 + 1 = 970

Tytuł: W blasku księżyca
Autor: Lian Hearn
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 435
Ocena: 9/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/35421/w-blasku-ksiezyca

No wciągnęła mnie ta seria, no.
"W blasku księżyca" to trzeci tom serii "Opowieści rodu Otori", w której poznajemy losy Otori Takeo - adoptowanego syna możnowładcy Otori Shigeru. Takeo kontynuuje swoją drogę ku zemście i uzyskaniu władzy nad rodem Otori oraz jego ziemiami.

Ten tom podobał mi się szczególnie; nie wiem, czy nie jest to moja ulubiona część serii. Mamy tu wszystko: bitwy, wypełnianie się przepowiedni, intrygi, porwania, no i poznajemy też młodych bohaterów, którzy na pewno będą grać pierwsze skrzypce w kolejnych częściach. Jest sporo zaskoczek i ciężko się oderwać od lektury.

Cieszę się, że udało mi się trafić na tę serię - to naprawdę ukryta perełka dla fanów "Shoguna".

Prywatny licznik (od początku roku): 56/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazka #ksiazki #czytajzhejto
Wrzoo userbar
0631c770-f8fe-4ff3-a3c9-75a33daade2c
SuperSzturmowiec

Jakieś horrory czy sci-fi polecasz. Najlepiej takie stare tzn wydane maks do 1999r.

Zaloguj się aby komentować

Na prośbę @KatieWee zapodaje zadanko

Rymy: wziąć, siąść, bierze, leżę

temat: wieczór

GL&HF

#zafirewallem #naczteryrymy
PaczamTylko

Już po 23, czas w garść się wziąć

wyrko nawiedzić, położyć się, nie siąść

już czuję jak powoli senność mnie bierze

poddaję się, nie uciekam, tylko kładę się i leżę

pingWIN

Zachlałem, muszę jutro urlop wziąć

Trzeba na spokojnie pomyśleć, siąść

Powiem szefowi, że mnie coś bierze

Nie sprawdzi czy chory czy na kacu leżę

KatieWee

@splash545 dziękuję!

Zaloguj się aby komentować

957 + 1 = 958

Tytuł: Na posłaniu z trawy
Autor: Lian Hearn
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 372
Ocena: 9/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/8627/na-poslaniu-z-trawy

Drugi tom "Opowieści rodu Otori" o losach Takeo, adoptowanego syna możnowładcy Otori. Po zachęcającym pierwszym tomie sięgnęłam natychmiast po kontynuację, i trzyma ona poziom.

Wydarzenia rozgrywają się tuż po końcówce tomu pierwszego; Takeo trafia do Plemienia i szlifuje swoje umiejętności, zaś Kaede, jego ukochana, wraca na rodzinne ziemie.
W tej części znów mamy walki, skrytobójców, romanse, dworskie intrygi (choć tych trochę mniej) i podziwianie przyrody w tej pięknej formie zadumy nad przemijaniem.

I co tu więcej mówić, sięgam po trzeci tom.

Prywatny licznik (od początku roku): 55/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazka #ksiazki #czytajzhejto
Wrzoo userbar
ba577426-33ea-4286-ba51-d52680d841f3

Zaloguj się aby komentować

956 + 1 = 957

Tytuł: Berserk Deluxe Volume 8
Autor: Kentaro Miura
Kategoria: komiks
Wydawnictwo: Dark Horse Manga
ISBN: 978-1-5067-1791-3
Ocena: 10/10

Prywatny licznik: 48/52 (34 książki / 14 komiksów)

Czasami zastanawiam się, co takiego w sobie ma ta historia, że tak ją kocham. A potem patrzę na protagonistę, który walczy ze swoją przeszłością, chce być lepszy i nie zawsze mu wychodzi. I to właśnie na tym polega fenomen tej opowieści, na Gutsie.

Guts z Cascą powracają do chatki Gotoda, by tam przez przypadek spotkać się z Gryffithem. Ich bezpieczna kryjówka zostaje zniszczona, dlatego pod wpływem Pucka wyruszają do Krainy Elfów. Po drodze dołączają do nich Farnese, Serpico i Isodro. W lesie napotykają wiedźmę Schierke, uczennice Flory. I po kilku przygodach trafiają do chatki Flory, która daje im magiczne bronie i wysyła na questa pozbycia się trolli.

Ot niby cała historia, ale po drodze Guts odrobinę się zmienia. Rozumie, że nie może sam zaopiekować się Cascą (która prowadzi związaną jak więźnia i którą wcześniej zgwałcił), więc przystaje na nowe towarzystwo. Dostajemy historie o Farnese, która będąc córką najbogatszego człowieka, żyła w samotności i była praktycznie opuszczona przez swoich rodziców. Jako mała dziewczynka paliła heretyków na stosach i skłaniała się mocno w kierunku przemocy. Ponadto Serpico okazał się bratem Farnese, i sam musiał podłożyć ogień pod stos na którym była jego matka. Griffith stara się odbudować swoją armię i wyzwolić Midgard.

#bookmeter #manga #ksiazki #czytajzhejto #czytamponocach #berserk
25daa17e-c144-4ed2-bc31-20516c4c3e65
hellgihad

@l__p Uwielbiam berserka, ale ostatnie chaptery niestety nie trzymają poziomu i raczej po śmierci Miury już lepiej nie będzie.

Zaloguj się aby komentować

Bądź modny i pisz wiersze

Daj modne logo na placek krowi -
wnet ich usłyszysz zachwyt cielęcy.
By go mieć dadzą nawet grosz wdowi
sprzedającemu w skórze jagnięcej.

Póki jest trendy i na tapecie,
póki od groma daje atencji,
choć to przechodzi ludzkie pojęcie,
byle co będzie w ich preferencji.

Czemu mi leży to na wątrobie?
Co ma mój piernik do ich wiatraka?
Czyż ja też nie mam czegoś w podobie?
Gówno pasuje dupie zza krzaka.

Już dawno za mną chrystusowy wiek;
choć ze mnie jego ubogi krewny
święty dam spokój trendom jakimkolwiek -
modę zostawię młodym i gniewnym.

#nasonety
#zafirewallem
UmytaPacha

@George_Stark tak się zastanawiałam co dziś tak mało

moll

@UmytaPacha po ostatnich wyznaniach że obrodziło kawiarenkowicze się ulitowali na organizatorem xD

Zaloguj się aby komentować

Uprzejmi państwo, wraz z @moll dziękujemy, jesteśmy wzruszeni!

Uwaga, leci kolejne zadanie:

Temat: pasożyt
Rymy: Ściana - bociana - rana - śmietana

Zasady:

  • Masz podany temat i rymy
  • Ogarniasz wierszyk w tej tematyce i z podanymi rymami.
  • Oczywiście rymy mają być użyte z zachowaniem podanej kolejnosci
  • Szerzysz radość z tworzenia
  • Et voilà

#naczteryrymy #poezja #tworczoscwlasna

<nie zapomnij o społeczności>
slynny_skorpion

w stylu szermierczym parł na przód wojownik

wielu już poległo pod jego orężem

tak zacnym i srogim był mężem!

ściana wyrosła przed nim nagle

nie bał się Bociana -o diable!

krzyknął! - nie przynoś dzieci w te ciężkie od krwi czasy!

gdy lud walczy i ginie, bogacze brudzą atłasy

tymi, jak frykasy - wino do rana, z rozpustą, amnestią...

noc dopiero zapadła, podjął walkę z bestią

a bestia przynosi więcej i więcej

niewinnych na świat pożogi, lecz położy prędzej...

czekamy więc wszyscy, by dotrwać do rana

a jutro, gdy świt przyjdzie

a krew z wrogów wyjdzie

znów będzie mleko, ser i śmietana


ps. edytowałem, bo nie doczytałem, że ma być w kolejności

PaczamTylko

Chłop wielki ale blady jak ściana

dopadł go owsik wielkości bociana

miota się biedak w łóżku już od rana

nie pomogła maść, może ulży śmietana?

Afterlife

Zabulgotał brzuch, przede mną ściana

Czy ja nie mam w środku bociana?

Czy to jeszcze pępek, czy już rana?

Cóż tego pasożyta pośle do wyra? Śmietana!

Zaloguj się aby komentować

Newsy książkowe od Whoresbane'a!

Państwowy Instytut Wydawniczy zapowiada dwuczęściowy tom z serii Biografie Sławnych Ludzi. "Jan Żiżka. Tom 1 i 2" Petra Čorneja wylądują na sklepowych półkach 28 listopada 2024 roku. Wydania w twardych oprawach zawierają łącznie 1000 stron, w cenie detalicznej 129 zł. Poniżej okładki i krótko o treści.

Jan Žižka, czeski bohater narodowy, przywódca antyniemieckiego i antykatolickiego powstania Czechów, które przeszło do historii pod nazwą rewolucji husyckiej, zanim stał się „bożym bojownikiem”, przeszedł iście awanturniczą i pełną zakrętów drogę życiową. Straciwszy za młodu cały majątek i jedno oko, dołączył do raubritterów, czyli trudniących się rozbojem rycerzy, i napadał kupców na drogach. Później także za pieniądze sprzedawał swój miecz i umiejętności bojowe. Jako najemny żołnierz uczestniczył m.in. w wojnach Polski z Zakonem Krzyżackim. To właśnie jego na pierwszym planie obrazu Bitwa pod Grunwaldem Jan Matejko uwiecznił pod postacią groźnego, wąsatego rycerza, który zamierza się, aby wielkim mieczem zadać cios powalonemu przeciwnikowi. Pod wpływem nauk Jana Husa Žižka przeszedł przemianę duchową i z najemnika stał się „bożym bojownikiem”, walczącym w obronie czeskiej tożsamości narodowej i religijności. W okresie wojen husyckich stanął na czele wojsk, które skutecznie opierały się wyprawom krzyżowym wysyłanym przez papieża oraz króla niemieckiego i czeskiego przeciwko „heretyckim” Czechom. Zmarł jako niepokonany dowódca, nie doczekawszy końca husyckiej rewolucji. Obszerna biografia autorstwa prof. Petra Čorneja to pasjonująca opowieść o jednej z najważniejszych postaci w panteonie narodowym Czechów.

#ksiazkiwhoresbane 'a - tag, pod którym chwale się nowymi nabytkami oraz wrzucam newsy o książkach
Chcesz mnie wesprzeć? Mój Onlyfans ( ͡° ͜ʖ ͡°) ⇒ patronite.pl/ksiazkiWhoresbane
#ksiazki #czytajzhejto #piw #historia #biografieslawnychludzi #janzizka #czechy #petrcornej
c4615579-1381-4a88-937b-78a227800b1b
entropy_

To coś dla @rain #dailyzizek xD

rain

@entropy_ wolę Zizka, niż Zizke. Ten pierwszy nie najeżdża Śląska.

cf02c9fc-13a0-41b2-aab7-ff5540b0d1eb
entropy_

@rain nie wiedziałem, wszędzie się trzeba rozglądać żeby na minę nie wdepnąć

@Whoresbane co Ty za zbrodniarzy wojennych reklamujesz xD

Zaloguj się aby komentować

Sorry za spóźnienie!

Temat: spóźnienie
Rymy: sorry - Batory - dywany - kochany

#naczteryrymy #zafirewallem
Wrzoo userbar
pingWIN

O boże! Przepraszam, sorry!

Za późno włączyłem inkubatory

Przez HR-y byłem zagadywany

Żegnaj Homunkulusie kochany..

sireplama

Nie ma przepraszam, że wybacz, no sorry,

Będzie incydent jak z suką Batory,

Skrwawią się ściany, kotary, dywany,

W życiu nie będziesz tak bardzo kochany.

jakibytulogin

On się spóźnił, mówił "sorry,

to przez liniowiec Batory.

W prezencie mam tu dywany".

"Och, jesteś taki kochany!".

Zaloguj się aby komentować

Newsy książkowe od Whoresbane'a!

Wydawnictwo Znak zapowiada historyczną nowość. "Aleksandria. Miasto, które zmieniło świat" Islama Issy w księgarniach od 27 listopada 2024 roku. Wydanie w twardej oprawie liczy 608 stron, w cenie detalicznej 119,99 zł. Poniżej okładka i krótko o treści.

Aleksandria – utopijne miasto wyśnione przez Aleksandra Wielkiego, rządzone przez Ptolemeuszy, zdobyte przez Juliusza Cezara i Napoleona Bonaparte.

Miasto, które przetrwało ich wszystkich.

Aleksandria oparła się trzęsieniom ziemi, pożarom i starciom cywilizacji. Położona na styku trzech kontynentów zawsze stanowiła łakomy kąsek dla najeźdźców. Swoje piętno odcisnęli na niej Rzymianie i Żydzi, Krzyżowcy i Osmanowie, Francuzi i Brytyjczycy.

Jednak gdy Rzymianie i Żydzi, Krzyżowcy i Osmanowie, Francuzi i Brytyjczycy zmieniali Aleksandrię, Aleksandria zmieniała ich. A wraz z nimi – cały świat.

Islam Issa, doktor University of Birmingham, to aleksandryjczyk z pochodzenia. Pochyla się nad swoim miastem z miłością podpartą wiedzą i latami badań naukowych. Odkrywa przed nami barwną mozaikę kultur, które od tysiącleci spotykają się w Aleksandrii, żeby nienawidzić się i kochać, wymieniać wiedzą i mordować, a przede wszystkim wpływać i na siebie, i na przyszłość nas wszystkich.

#ksiazkiwhoresbane 'a - tag, pod którym chwale się nowymi nabytkami oraz wrzucam newsy o książkach
Chcesz mnie wesprzeć? Mój Onlyfans ( ͡° ͜ʖ ͡°) ⇒ patronite.pl/ksiazkiWhoresbane
#ksiazki #czytajzhejto #znak #historia #islamissa
b67aa1c0-0aa4-429e-a833-aaa738037f40

Zaloguj się aby komentować

905 + 1 = 906

Tytuł: Pan wszystkich krów
Autor: Andrzej Dybczak
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 9/10

#bookmeter

To, co chciałbym opisać, wydarzyło się następnego dnia, w poniedziałek, i powiem od razu, że nie było to wielkie wydarzenie.

Sto szesnaście pobranych książek Wydawnictwa Literackiego. Sześćdziesiąt sześć opublikowanych przez wydawnictwo Czarne. Dziewięć od Czarnej Owcy, siedemnaście z Rebisu. Kilka z Zysku i kilka kolejnych z Prószyńskiego. Trzy ze Świata Książki. Tak wyglądały moje przygotowania do zmian wprowadzonych ostatnio przez Legimi. A to wszystko nie licząc około pięćdziesięciu książek, które miałem pobrane już wcześniej. Około pięćdziesiąt pozycji to taka stała, zwykła liczba tego, co chciałbym przeczytać i co ciągle wierzę, że przeczytać mi się kiedyś uda. A później wpada mi w oczy wpis wydawnictwa Nisza, który zaczyna się takim zdaniem: Na początku spotkania Andrzej Stasiuk wyznaje, że podziwia tylko dwóch polskich pisarzy, jeden to Michał Milczarek, drugi - Andrzej Dybczak. No i ściągam kolejną książkę. Tamte przecież mogą spokojnie jeszcze trochę na swoją kolej poczekać.

Twórczości autora Pana wszystkich krów, pana Andrzeja Dybczaka nie znałem wcześniej, tak jak zresztą nie miałem w ogóle pojęcia o istnieniu takiego człowieka jak pan Andrzej Dybczak. – „Ilu jeszcze takich autorów chowa się gdzieś tam przede mną?” – pomyślałem sobie. – I czy w ogóle dam radę ich wszystkich przeczytać?” Bo ta proza zrobiła na mnie niesamowite wrażenie, j€z od pierwszych jej zdań. Najpierw, co według mnie jest olbrzymim komplementem, zadźwięczała mi panem Andrzejem Stasiukiem. Tym, którego uwielbiam, to znaczy tym, w którego esejach się zaczytywałem i dalej się zaczytuję, bo zdarza mi się do nich wracać. Nie znaczy to oczywiście, że chciałem napisać że pan Dybczak jest jakąś kopią czy naśladowcą pana Stasiuka (chociaż może?; tego nie wiem). Może jacyś literaturoznawcy potrafiliby znaleźć, porównując teksty tych dwóch autorów, jakieś wspólne elementy składniowe, coś zbliżonego w ich frazach albo coś tam jeszcze innego takie profesjonalne oko potrafiłoby dostrzec. Ja, posługując się raczej intuicją niż wiedzą znalazłem dwa wspólne punkty. Pierwszym z nich jest lekkość i przyjemność z jaką odbiera się teksty obu tych panów, drugim jest tych tekstów obrazowość i jakaś impresyjność może, wyrażona w tak naturalny i niewymuszony sposób, że aż się człowiek dziwi, że tak można. Tak bez żadnych fajerwerków, tak zupełnie po prostu.

A później, po kilku tekstach, kolejnym autorem, którego bardzo cenię, i którego twórczości jakieś echa odezwały się w mojej głowie przy tych tekstach był pan Wiesław Myśliwski. Z nim z kolei skojarzyło mi się to, w jaki sposób pan Dybczak prezentuje pojawiające się w opowiadaniach postaci. W tej książce nie ma ich opisów, a jeśli już są, to są szczątkowe (chyba że są, a tylko mnie tak ta lektura porwała, że ich nie zauważyłem, co w zasadzie wychodzi na to samo). O tych ludziach, którzy są bohaterami tych opowiadań dowiadujemy się z tego co mówią, co robią, jak się zachowują. No i jeszcze z bohaterami pana Myśliwskiego bohaterów pana Dybczaka łączy to, że żadnym bohaterami nie są. Są wiejskimi gospodarzami, krawcami, robotnikami, zbieraczami złomu czy ojcami, o których nie wiemy w zasadzie nic więcej poza tym ich ojcostwem. Są zwykłymi ludźmi i właśnie w tej swojej zwykłości są niezwykle fascynujący.

Tak samo w Panu wszystkich krów czytelnik nie będzie przemierzał złowrogich krain po to, żeby wrzucić obrączkę do wulkanu; nie wyląduje na bezludnej wyspie, która w piątek okaże się jednak nie tak całkiem bezludna; nie będzie polował na białego wieloryba razem z szalonym kapitanem na pokładzie Pequoda; nie będzie nawet cały dzień spacerował po Dublinie. Wybierze się raczej na pastwisko, z którego będzie zaganiał krowy na udój do obory; wybierze się na klatkę schodową, gdzie będzie rozmawiał ze swoim sąsiadem z wyższego piętra, wybierze się w odwiedziny do brata, do którego jednak nie dotrze, bo po drodze dopadną go wspomnienia wywołane przez stary kościół; a jeśli już wybierze się nawet za granicę, to do Norwegii, nie po to jednak żeby karmić tam fiordy, ale żeby rozładowywać kilkusettonowe okręty wracające z połowu z ładowniami wypełnionymi mrożonymi rybami (o szaleństwie ich kapitanów niczego się jednak nie dowie). Nie przeżyje żadnej niesamowitej przygody, a tylko kawałek zwykłego życia. I może przekona się, że takie życie, jeśli pięknie, jak u pana Dybczaka, opisane, może być, jeśli nie piękne, to przynajmniej ciekawe i interesujące.
0f6d2402-53f5-4822-aaa1-c2a703d56589

Zaloguj się aby komentować

Mmm, rzadko spotykany elitaryzm książkowy z pogardą abonencką.

Dla tych nie w temacie: wypowiedź dotyczy aktualnej afery dot. wycen abonamentów i opłat Legimi dla wydawnictw.

Autentycznie nie wiem czy jest to wypowiedź na serio czy trolling 😀

#legimi #ksiazki #afera
a507cb17-faea-4263-87b3-0151bcffc582
NiebieskiSzpadelNihilizmu

@bishop fun fact jest taki, że gdyby czytanie faktycznie było tak jak on chce, czyli dla elity, to ten troll by co najwyżej mógł tłuc kijem o drzewo w ramach rozrywki, bo na to by pozwalał jego poziom inteligencji xD

bishop

@NiebieskiSzpadelNihilizmu i zasoby w portfelu

rith

@bishop troll, ale są też ludzie co myślą podobnie. Trochę taki książkowy kuc czy coś xD

Chłop się może za dużo naczytał Thoreau xD

Pamiętam że był fragment o bardzo podobnym wydźwięku w Waldenie ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

889 + 1 = 890

Tytuł: Język w służbie polityki
Autor: Kazimierz Ożóg
Kategoria: językoznawstwo
Ocena: 8/10

Książka z 2004 roku. Ale to nie szkodzi, bo nieważne kto aktualnie rządzi to brzmi dokładnie tak samo jak poprzednia ekipa. Nie jest to błąd żaden błąd matrixa. Po prostu inaczej się nie da, np. prowadzić kampanii. W książce zawarte są różne opcje, w których to polityk spotyka się niemal codziennie. Powiedzieć coś trzeba. Ale to musi spełniać kilka zasad: musi być mądrze, konkretnie, rzeczowo i każdemu musi się spodobać. A są lepsze i gorsze wydarzenia. Wodociągi kieleckie są dobrym przykładem.

Prywatny licznik: 63/200

#bookmeter
caca0cb0-16b2-4194-9700-c7ca97e454d9

Zaloguj się aby komentować

Dziękuję Państwu za głosy na mój wierszyk.

Przyłączając się do Kawiarenki nie sądziłam, że będę pisać o kupie i dupie, a tu się okazuje niespodziewanie, że nawet mnie za to doceniacie XD

Rymy: Anka-ranka-lewa-Ewa
Temat: kochanka

Miłej zabawy!

#zafirewallem #naczteryrymy
JarosG

@KatieWee

Na mej prawej ręce ranka

Podrapała mi ją Anka.

W gorszym stanie za to lewa

Wgryzła zęby mi tu Ewa.


Czy doczekam z nimi ranka?

Cóż gorszego od kochanka

Co pomysły głupie miewa:

Na raz Anka oraz Ewa?!

jakibytulogin

Rzuciła mnie kochanka,

Dzisiaj z samego ranka.

Zastąpiła ją lewa

Ręka - o imieniu Ewa.

Pan_Buk

@KatieWee Pocałunkami brzucha obudziła mnie Anka

Tamtego słonecznego, lipcowego ranka.

Chciałem się do niej obrócić, ale utknęła mi ręka lewa,

Patrzę - a tu wtulona, śpi na niej Ewa.

fa5cc578-0a35-4e4d-a284-41850d9036be

Zaloguj się aby komentować

Udał mi się Sonet uśmiechnięty, ale taki rodzinnie wesoły

Weekendowy poranek

Jest weekend, więc dziatwa wcześnie się zbudzi,
Już śmiech z dziecięcego pokoju się na dom szerzy,
Radosny i czysty, rześki i świeży,
Rodziców niechybnie, niedługo to zbudzi!...

Wskakiwać na pokład - tu nikt się nie nudzi!
Rodzice wykopani z własnej pościeli ku łóżka krawędzi rubieży,
Podczas szturmu wiercipięt nikt tu już nie poleży,
Polegli w chwale obok pościeli ci duzi!...

Nasza czwórka tutaj to tak wielu!
Malca stopa za głową mi znika!
A ten drugi zaraz za nim pomyka!...

Podbici w naszym łóżkowym kasztelu,
Najeźdźców dzikich łaskoczemy szumnie,
A śniadanie zjemy w piżam kostiumie!...

#nasonety #diriposta #zafirewallem
splash545

@moll bardzo fajny! Łóżkowy kasztel szczególnie mi się spodobał

fonfi

@moll Właśnie sobie zwizualizowałem ten obrazek z moimi latoroślami, lvl "mocno nastoletni" i aż mnie wszystkie kości rozbolały od tego pomykania...

Zaloguj się aby komentować

Ja bym tu wymienił pieczęcie:
- hejtocity
- o kupie
- o jedzonku
- o owczy
Czyli legion
W sonecie wymieniłem wprost lub nie 17 osób. Może komuś będzie chciało się wymienić kogo? #diriposta #nasonety

#zafirewallem squad

Raz pewien Francuzik z konkursem się natrudził
I z sonetów kupą Piechura się zderzy 
Debiut też zaliczył gość od szpitalnych odleżyn
Na zszargane nerwy babka kakauko im studzi 

Dziwna sowa, pająk, sroka, wielu tu nieludzi
I przeruchana owca z chińskiej tej rubieży
Oraz tajemniczy zwierz z lasów Białowieży 
Mamy także Smoka i niechże się przebudzi

Na kogo Wrzoo głosuje nie pytaj przyjacielu
Mamy z biblioteki panią i Arctosa pomocnika 
To ekipa dzika, znaczy Dżordża przodownika

Rogerthat to też nasz brat i razem jest na wielu
I jest jeden pan w laboranta kostiumie
A Sireplam pokazał nam, że w sonety umie
CzosnkowySmok

@ErwinoRommelo weź że sprawdź czy brakuje czegoś?

Wrzoo

@splash545 to był jeden jedyny raz, gdy na niego zaglosowalam! 😂

UmytaPacha

@splash545 sam jesteś sroka >. >

Zaloguj się aby komentować

Do końca tej edycji #naopowiesci pozostały 3 dni - termin to 13.11.2024 więc póki mam chwilkę wrzucam swoją bajkę

Bajka bez Internetu

Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, za siedmioma dolinami, poza granicami cywilizacji, na końcu świata, stała chatka babci Apolonii. A przynajmniej tak uważał Wojtek, jej najmłodszy wnuk, który wyjazdy do rodzicielki swojego taty uważał za najwyższy i zupełnie niezasłużony wymiar kary. A kara ta odbywała się z pewną regularnością, niezmiennie, wyznaczając rytm roku na równi z wiosną, latem, jesienią i zimą, odkąd sięgał pamięcią i jeszcze dłużej - święta, urodziny babci, czasem kilka dni ferii, a czasem część wakacji… Mimo jego narzekań, nalegań i usilnych starań, rodzice z uporem ciągali go ze sobą. A w tym roku postanowili, że na kilka wakacyjnych dni zostanie sam, zupełnie sam, w tym koszmarnym miejscu!
Domostwo babci Apolonii nie stało na końcu świata, lecz na krańcu wsi Masełko. Niemal pod samym lasem, który dopiero od niedawna odrastał od bycia monokulturą sosny, śmigającej strzeliście ku niebu, w równych rzędach niczym drzewne bataliony. Schludne i nieduże podwórko, pozostałość po dawnym gospodarstwie, było otoczone płotem z siatki w tych miejscach, gdzie akurat nie było opustoszałych budynków gospodarczych. Do parterowego domu z czerwonej cegły, skrytej pod nijakim tynkiem doklejony był na tyłach babciny ogródek - pyszniące się feerią barw rabaty wabiły słodkim zapachem i ogłuszały nieustannym od świtu do zmierzchu bzykiem pszczół i innych owadów. A poza tym nie było niczego… Co najgorsze, może i u babci był prąd, jak w każdym “normalnym” według Wojtka domu, jednak nie było Internetu! Totalnie! W ogóle! Żadna firma telekomunikacyjna nie doprowadziła do samotnej chatynki łącza kablowego, a telefon komórkowy miał tak słaby zasięg, że jeśli babcia miała ochotę na rozmowę z którymś ze swoich dzieci lub wnucząt, wsiadała na rower i jechała do nieco wyżej położonego “centrum” wioski, by podłapać kilka kresek do normalnej rozmowy. Jednak nadal było to zbyt mało i zbyt uciążliwe, by chłopiec mógł obejrzeć filmik lub pograć w swoje ulubione gry.
-Nie możecie mi tego zrobić! - w wieczór poprzedzający wyjazd do babci, Wojtek przypuścił ostatnią, beznadziejną szarżę na rodziców.
-Przecież niczego takiego nie robimy - słodki uśmiech mamy i jej spokojny głos akurat w tej chwili nie działał na Wojtka kojąco, wręcz przeciwnie.
-Zmarnujecie mi życie!
-To tylko kilka dni… - włączył się do rozmowy tata, unosząc głowę znad talerza z kolacją - wiesz dobrze, że ja jadę w delegację, a mama po pracy odwozi ciocię Halinkę na rehabilitację. Nie możemy zostawić cię samego na całe dnie.
-Kilka dni?! To cała wieczność! I mogę zostawać sam! 
-Jeszcze trochę podrośniesz i wrócimy do tematu zostawania samemu w domu - wizja siedmioletniego jedynaka samego całe dnie nie była szczytem marzeń jego rodziców. - Zaraz zaczynamy z mamą urlop, więc wynagrodzimy ci nudy u babci, pojedziemy gdzieś we trójkę, sam wybierzesz co będziemy robić, dobrze?
-Dobrze - chłopiec niechętnie postanowił się zgodzić. W głowie już mu kołatała myśl o nowym parku rozrywki, w którym było paru jego kolegów z klasy i tak strasznie przechwalali się przejazdem kolejkę górską. Też chciał się nią przejechać.
Następnego dnia podróż upłynęła Wojtkowi w ponurym nastroju. Nie pomogły ulubione łakocie, naładowany tablet czy próby zagadywania przez rodziców. 
A dalej było już tylko śmiertelnie nudno! Babcia zauważyła, że urósł od ostatniej wizyty, miała dla niego ugotowany kompot z porzeczek i chciała go uraczyć ciastem albo chociaż lodami, w czasie, gdy rozmawiała z ożywieniem z jego rodzicami.
Dorośli są tacy nudni, tylko siedzą i gadają, pomyślał malec, siedząc z głową ukrytą w dłoniach, wpatrując się w topniejącą na dnie kolorowej miseczki porcję lodów. Czas ślimaczy się niesamowicie, kiedy nie można go zająć czymś interesującym. Chciałbym być w domu i pograć z Bartkiem, on na pewno ma Internet u swojej cioci!
-No nic, to my się już będziemy zbierać, muszę się jeszcze spakować przed wyjazdem do Poznania - te słowa taty wprost zmroziły Wojtka, który wolał się jednak nudzić z rodzicami przy boku niż zostać tutaj tylko z babcią.
-Uważajcie na siebie, a ty się nie zgub w tym całym Poznaniu - żegnała syna i synową babcia Apolonia.
-Dziękujemy, mamo. Baw się dobrze, synku!
-I bądź grzeczny!
I zatrzasnęły się za nimi drzwi samochodu. I odpalił się silnik. I auto odjechało, tak po prostu polną drogą w kierunku zachodzącego na Masełkiem słońca. I Wojtek został tu zupełnie sam…
-Idę do pokoju - naburmuszony Wojtek nie miał najmniejszej ochoty siedzieć ani chwili dłużej z babcią. Ostatecznie, zanim tablet się rozładuje, może zdąży obejrzeć po raz setny “Auta”, które znał praktycznie na pamięć.
Następny poranek chłopcie powitał w równie kiepskim nastroju. Był burkliwy i niemiły dla babci, która na wszelkie babciowe sposoby chciała go rozchmurzyć.
-Może wyjdziesz na dwór? Taka ładna pogoda, nie siedź w domu. W obórce znalazłam stary rower twojego taty, mógłbyś na nim pojeździć, jeśli chcesz. Pan Zenek pomógł mi go naszykować dla ciebie. Tylko wsiąść i jechać. Tylko nie za daleko, żebyś się nie zgubił!
Wojtek ciężko westchnął i wyszedł z kuchni. Oglądanie filmów wydawało mu się równie nudne, co siedzenie z babcią, postanowił więc wciągnąć trampki i wyjść z domu. Przynajmniej będzie mógł się nudzić sam!
Nogi poniosły go w kierunku próchniejącej stodoły. Deski skrzypiały złowieszczo, za to porastające tył budynku pokrzywy wydawały się idealnym miejscem do bezproduktywnego rzucania kamieniami w chaszcze i bicia w nie patykiem, póki nie wymyśli czegoś lepszego. No i była tu odrobina cienia, a dzień zapowiadał się naprawdę upalnie.
Rzucanie kamykami szybko by się chłopcu znudziło, gdy gdzieś przy piątym lub szóstym kamyku z pokrzyw dobiegło: 
-Mrrrał! Ał! Ał! Ał - wypowiedziane bardzo kocio, z dużą dozą pretensji.
Z krzaków wyłonił się duży, bury kocur.
-To ty we mnie trafiłeś kamieniem? Kto to widział, rzucać w innych! - kot gadał jak najęty i zbliżał się do chłopca.
-Yyyyy, to ty mówisz?
-A co w tym dziwnego, ludzki szczeniaku? - kot nie wydawał się być niczym zaskoczony, w przeciwieństwie do Wojtka.
-Koty przecież nie potrafią mówić!
-A jednak, jak widzisz, mówię. Mraurycy jestem, do usług - kot się skłonił, przysiadł z gracją na zadku i wpatrując się w chłopca zaczął badać czubek głowy, w który oberwał chwilę wcześniej kamieniem.
-Wojtek! - chłopiec bez namysłu również przedstawił się kotu, w końcu byłoby to niegrzeczne, skoro Mraurycy również to zrobił.
-Skąd się tu wziąłeś szczeniaku-Wojtku? - zapytał kot, liżąc łapkę i wpatrując się przenikliwie w chłopca.
-Nie jestem szczeniakiem! Mam już 7 lat i przyjechałem do babci Apolonii na wakacje! - wyrzucił z siebie Wojtek - A właściwie to rodzice mnie przywieźli, bo ja wcale nie chciałem! Tutaj jest nudno i nie ma Bartka!
-Czyli jesteś szczeniakiem Dobrej Pani Co Daje Mleko - Mraurycy zamyślił się przez moment - Skoro się nudzisz, może chcesz ze mną zapolować na myszy?
Wojtek ożywił się na myśl o polowaniu z kotem i ruszył za Mraurycym, który nie oglądają się na niego, już znikał w wysokiej trawie na rozciągającej się za gąszczem pokrzyw łączce.
Okazało się, że Wojtek słabo łapie myszy, polowanie na ptaki w jego wykonaniu to całkowita pomyłka - wszystkie wróble w okolicy pouciekały, a zamiast łapać drobne rynki w pobliskim strumieniu, chłopiec zdjął buty i skarpetki i zaczął chlapać wodą, mocząc nią wypielęgnowane futerko Mraurycego.
Tego kotu było już za wiele, więc postanowił zabrać chłopca na podwórko, skoro dzisiejsze próby polowania spełzły na niczym.
-O, jesteś, już cię miałam szukać - babcia Apolonia właśnie odwiązywała przybrudzony fartuch - Zrobiłam racuchy na obiad. Cześć Burasku - zwróciła się do kota - chyba się zakolegowaliście, co? Przyniosę ci spodeczek mleka!
Babcia wróciła do domu, a Mraurycy (zwany Buraskiem), rozsiadł się na ganku i czekał w iście królewskiej pozie na swoje mleko. 
-Popołudnie spędzam na wygrzewaniu się za oborą, jeśli chcesz, możesz do mnie dołączyć - powiedział kot w kierunku chłopca i przymknął oczy, nie oczekując odpowiedzi.
Wojtek umył przykurzone ręce i buzię, i z apetytem pałaszował kolejne racuchy. Dawno nic mu tak nie smakowało!
-I co? Bawiłeś się dobrze? - zagaiła babcia ciekawa, gdzie wywiało jej małego marudę na tyle czasu - Co robiłeś?
-Łowiliśmy z Mraurycym myszy i ryby, i nic nie złapaliśmy, ale to nic. Ale najgorsze były ptaki. Tak szybko odlatują, że nie udało mi się złapać nawet wróbla!
Babcia słuchała opowieści Wojtka z lekkim uśmiechem. Najbardziej rozbawiło ją imię nadane Buraskowi przez Wojtka - Mraurycy - dobre sobie!
-Co będziesz robił po obiedzie?
-Idziemy za oborę, wygrzewać się na słońcu.
-Dobrze, tylko załóż czapkę z daszkiem i wróć na kolację. 
W ciągu kolejnych dni Wojtek i Mraurycy byli praktycznie nierozłączni - wspinali się po drzewach, tropili zające, wygrzewali się w słońcu, tylko ze wspólnych polowań z ludzkim szczenięciem kot chciał zrezygnować (wszystkie myszy w okolicy śmiały się w głos z jego niezgrabnego pomocnika), ale ostatecznie chociaż łowienie ryb zostało zwieńczone sukcesem, gdy pan Zdziś pożyczył Wojtkowi starą wędkę, wykonaną leszczynowej witki. Rybki chłopiec złowił pierwsza klasa i oddał mu wszystkie!
W ogóle nie brakowało mu tabletu i gier. Wieczorami bywał zbyt zmęczony, żeby obejrzeć bajkę, a babcia Apolonia potrafiła tak ciekawie opowiadać, gdy odprowadzała go do pokoju do snu. Podobały mu się szczególnie historie o Indianach. Wraz z Mraurycym założyli plemię Czarnych Stóp (babcia Apolonia twierdziła, że było to Plemię Czarnych Stóp, Rąk i Buź). Te wszystkie przygody… Miał je tutaj, z Mraurycym! Jak opowie chłopakom o wakacjach z gadającym kotem, to wszyscy będą mu zazdrościć bardziej, niż tego legendarnego miecza, który zdobył na rajdzie w maju.
Dzień, w którym przyjechali rodzice zaskoczył Wojtka niezmiernie.
-Sobota? To już? - chłopiec wydawał się tym faktem równie rozczarowany, jak wcześniej samym wyjazdem do babci na wieś.
-Tak, to już. Rodzice powinni dojechać po południu - Apolonia bardzo się ucieszyła, że mały bawił się tak dobrze, że stracił rachubę czasu. Był teraz taki żywy i opalony. Prawdziwa Czerwona Twarz. Bardzo przypominał swojego tatę w jego wieku.
Samochód rodziców z szumem silnika podjechał pod bramę. Jednak nikt tam na nich nie czekał z utęsknieniem. Podwórko było ciche i martwe, póki z domu nie wychyliła się uśmiechnięta staruszka.
-Cześć mamo! - tata Wojtka zamknął zasuszoną sylwetkę babci Apolonii w iście niedźwiedzim uścisku - gdzie Wojtek?
-A jeszcze nie wrócił, gdzieś biega z Buraskiem i się bawi. Założyli własne plemię i chyba są na łowach na bizony…Wejdźcie, zrobię coś do picia, a wódz Czarnych Stóp powinien niedługo pojawić się na obiad. 
Nie minęła godzina, w trakcie której staruszka opowiedziała synowi i synowej, jak minął jej wspólny tydzień z Wojtkiem i chłopiec już był. Trochę umorusany, z kilkoma piórami zatkniętymi na głowie wygląda jak najprawdziwszy wojownik. Za nim, statecznym krokiem podążał bury kocur. Widząc rodziców, malec rzucił się ku nim biegiem.
Kot przysiadł swoim zwyczajem na ganku, czekając na miseczkę mleka. W tym czasie nastąpiły wszystkie uściski i powitania.
Potem obiad i lody, w trakcie których Wojtkowi nie zamykała się buzia, gdy opowiadał o wspólnych wyczynach z Mraurycym.
-Tropiliśmy tego bizona już dobrych kilka mil, czołgając się w trawach. Byliśmy bezszelestni! Mieliśmy go na wyciągnięcie ręki i już, już go mieliśmy otoczyć z dwóch stron. Mraurycy od południa, ja od wschodu, byłby w kleszczach i by nam nie uciekł! I wtedy zjawił się on! Dudniący demon pól! Bizon się spłoszył, a my musieliśmy wracać na kolację, bo babcia by się martwiła.
Po kolejnej dzikiej historii rodzice postanowili wracać z Wojtkiem do domu. Chłopiec poszedł z mamą spakować swoje rzeczy. Postanowił zabrać swój pióropusz, więc mama pieczołowicie umieściła go na wierzchu, by pióra się nie połamały w trakcie drogi.
-Czas się pożegnać - tata uśmiechnął się do synka.
Malec podbiegł do babci i mocno ją uścisnął, prawie ją przewracając.
-Wojtek! - krzyknęła mama.
-To nic - babcia Apolonia przygarnęła chłopca do siebie - No, to jak? Wpadniesz jeszcze do babci?
-Tak! - uśmiech na twarzy dziecka mówił wszystko. - Ale przed muszę się jeszcze z kimś pożegnać.
W trakcie, kiedy rodzice żegnali się z babcią i pakowali torbę Wojtka do auta, ten podszedł do wylegującego się pod ławką na ganku Mraurycego, który z brzuszkiem pełnym mleka nie potrzebował już niczego więcej do szczęścia, w swoim prywatnym, kocim raju.
-Mraurycy, jadę już do domu. Fajnie było. Jeszcze do ciebie przyjadę. - chłopiec wyrzucał z siebie kolejne zdania, jednak Mraurycy nie odpowiadał. Patrzył na niego zaintrygowany i pacnął go lekko łapką w rękę, gdy ten spróbował go pogłaskać.
W końcu wstał lekko zirytowany przerywaniem mu sjesty.
-Miau - miauknął zupełnie po kociemu, z gracją otarł się o nogi swojego wodza i długimi susami oddalił się w kierunku ulubionych terenów łowieckich za stodołą.
Wojtek wzruszył ramionami i wsiadł do samochodu. Machał do babci, póki ta nie zniknęła z mu z widoku.
Po powrocie do domu Wojtek postanowił pozostać wodzem Czarnych Stóp. Koledzy z podwórka zostali wojownikami jego plemienia. Rada plemienna zbierała się niemal codziennie przy karuzeli na placu zabaw. Mniej czasu spędzał przed tabletem i komputerem, w końcu bycie wodzem to nie tylko przywileje, ale też sporo poważnych obowiązków, szczególnie, gdy w okolicy zaczęło grasować kilka innych plemion.

----

2064 słowa (dokumenty Google)

----

#zafirewallem #tworczoscwlasna
splash545

@moll ależ kapitalnie się je czytało! Bardzo przyjemne opowiadanie z tematem na czasie i super pomysł z tym gadającym kotem.

Wieś Masełko i Mraurycy O i jeszcze te drzewne bataliony i w sumie całe to zdanie z nimi wpadło mi w oko.

Zaloguj się aby komentować