🎅HejtoPaka ruszyła! Weź udział w drugiej edycji świątecznej wymiany prezentów na Hejto❄️

Zgłaszam się
Rewolucja Niemiecka 1918 roku na podstawie THE MEMOIRS OF THE CROWN PRINCE OF GERMANY wyd w 1922 roku 
Część II
#iwojnaswiatowa #historia #1wojnaswiatowa #LichtAusMesserRaus #ciekawostkihistoryczne #niemcy
poprzednia część pod tagiem #LichtAusMesserRaus

Pod koniec września wydarzenia potoczyły się szybko, wręcz lawinowo. To było jak ogromna pożoga, która długo tliła się w ukryciu, a która nagle nabrała powietrza i stanęła w płomieniach w niezliczonych miejscach. Ogień był wszędzie: na zachodzie, południowym wschodzie i w kraju. 

Upadek Bułgarii był pierwszym widocznym znakiem. Złe wieści nadeszły z frontu bałkańskiego 26 września. Dotarły do nas, gdy nasza Grupa Armii była zaangażowana w ciężką bitwę obronną przeciwko silnym atakom na zachód od Aisne i po obu stronach Argonne od wschodu od Reims aż do Mozy, bitwę, która pomimo całego naszego heroicznego oporu, zakończyła się koniecznością oddania terenu ogromnie przeważającym masom wroga z ich czołgami. 
Bułgarzy, pod silną presją zjednoczonych sił Ententy na froncie macedońskim, wycofali się na rozległej linii. Stracili dużą liczbę jeńców i dużą ilość materiałów i, jak dowiedzieliśmy się z krótkich telegramów i wiadomości telefonicznych, Malinow, bułgarski premier, wierzył, że może sprostać tym niepowodzeniom tylko poprzez rozpoczęcie negocjacji pokojowych z głównodowodzącym armii Ententy. 

Powstała w ten sposób sytuacja oznaczała dla nas poważne niebezpieczeństwo; wyeliminowanie Bułgarii mogło oznaczać początek końca dla mocarstw centralnych; Dunaj stałby otworem dla sił Ententy; inwazja na Rumunię i Węgry znalazłaby się w granicach bardziej bezpośrednich możliwości. Wiadomość ta wywołała największą konsternację cesarza i naczelnego dowództwa w Avesnes. Na razie luka została zatrzymana; wpływ króla i królewicza Borysa zdołał powstrzymać odwrót; a naczelne dowództwo zorganizowało natychmiastowy transport na Bałkany niektórych austriackich dywizji i kilku niemieckich dywizji ze wschodu, aby wzmocnić poważnie zachwiany front. 

W międzyczasie armie Ententy kontynuowały gwałtowne ataki na całym zachodnim froncie, od Flandrii po wschód od Argonne, z niespotykaną wcześniej determinacją. Odnieśliśmy wrażenie, że znajdujemy się w punkcie kulminacyjnym koncentrycznej wrogiej ofensywy i chociaż gigantyczny atak mógł zmusić nas do ustąpienia, czuliśmy, że zbierając wszystkie nasze siły do wysiłku, możemy mimo wszystko utrzymać naszą pozycję; tylko że za tym desperackim wysiłkiem wciąż czaiło się dręczące pytanie: „Jak długo jeszcze?”;

28 września odwiedziłem mojego brata Fritza, który wraz ze swoją Pierwszą Dywizją Gwardii był zaangażowany w ciężką walkę z Amerykanami na wschodnim krańcu Argonne. Wiem, że mój brat był bardzo odważnym, nieustraszonym i chłodnym człowiekiem, którego troska o swoich żołnierzy była wzorowa. Był przyzwyczajony do trudów i niepokoju; Pierwsza Dywizja Gwardii przez cały czas znajdowała się tam, gdzie było tak gorąco, jak to tylko możliwe, pod Ypres, w Szampanii, nad Sommą, nad Chemin des Dames, w Gorlicach i Argonne. Tym razem zastałem go odmienionego; był przepełniony niewypowiedzianą goryczą; widział zbliżający się koniec i wraz ze swoimi ludźmi walczył z odwagą rozpaczy. Opisał mi sytuację, która napełniła mnie przerażeniem. Cała jego dywizja składała się z 500 bagnetów w strefie walki; sztab wraz z łącznikami walczył w pierwszej linii, z karabinem w ręku. Artylerzyści byli skrajnie zmęczeni, działa zużyte, trudno było zdobyć nowe z fabryk, racje żywnościowe były niewystarczające i zepsute. 

Co miało z tego wszystkiego wyniknąć? Amerykańskie ataki były same w sobie źle zaplanowane; wykazywały ignorancję wojenną; ludzie posuwali się w kolumnach i byli koszeni przez nasze pozostałe karabiny maszynowe. Nie było wielkiego zagrożenia. Ale ich czołgi przebiły nasze cienkie linie co dwadzieścia metrów i ostrzelały nas od tyłu. Dopiero wtedy amerykańska piechota ruszyła naprzód. Amerykanie dysponowali niesamowitą ilością ciężkiej i bardzo ciężkiej artylerii. Ich wstępne bombardowanie znacznie przewyższało pod względem intensywności i ciężkości wszystko, co znaliśmy pod Verdun czy nad Sommą. 

W raporcie, który złożyłem Jego Królewskiej Mości w Spa, szczegółowo opisałem mu rozpaczliwy stan Pierwszej Dywizji Gwardii; cesarz rozmawiał o tym z Ludendorffem; ale nie podjęto decyzji o ich odciążeniu; mogę przyznać, że być może nie można było tego zrobić, ponieważ potrzebowaliśmy teraz każdego dostępnego człowieka do ostatniej walki. W tym czasie cała moja uwaga i energia były poświęcone burzliwym wydarzeniom na froncie i powierzonym mi oddziałom. Niemal codziennie znajdowałem się w strefie walk, a aż do października byłem tak zajęty obowiązkami dowódcy Grupy Armii, że nie byłem w stanie uważnie śledzić bardzo ważnych wydarzeń politycznych, które miały miejsce, chociaż zdawałem sobie sprawę, że mają one najistotniejsze znaczenie.
931f433f-77c5-4dfa-84fb-da240d604df7
6173a355-7d90-48e5-8bd2-02c36e0f6b96
Johnnoosh

To już od 100 lat produkują te klony?

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Mam dylemat co do remontu. Obok siebie mam łazienkę i toaletę przedzielone ścianką działową. Jedni radzą by połączyć bo ładniej jak większe pomieszczenie a inni żeby zostawić oddzielnie bo praktyczniej. Zapraszam do udziału w #ankieta

Łazienka i toaleta.

412 Głosów
dziki

Mam łazienkę, a naprzeciwko niej mały kibel. Polecam ten stan.

camonday

Ile masz osób? Czy to jedyna łazienka?

G_O_

Przy 2+1 w małym mieszkaniu - jakbym miał jak podzielić, to bez wahania bym zrobił sracz oddzielnie. A ty się jeszcze pytasz czy łączyć? Masz już problem rozwiązany więc nie rozumiem wątpliwości. Ciesz się, że masz oddzielnie bo w setkach tysięcy mieszkań ludzie chcieli by mieć tak jak ty a muszą się męczyć.

Enzo

@G_O_ Wyniki ankiety wcale nie są takie oczywiste jak twój komentarz.

Zaloguj się aby komentować

Troche czasu minelo ale co zrobisz, obie strony winne kazdy sie troche opierdalal.

Wracajac do tego wpisu, dostalem w koncu zeskanowane zapiski, 274 strony recznie przepisane z orygnialnej wersji ktora sie rozpadla.

Samo tlumaczenie nie jest problemem ale zamiast robic to recznie chce sie czegos nauczyc bo jestem generalnie glupi a chcialbym umrzec troche mniej glupszy.

Mam 274 pliki PNG, skan w dobrej jakosci. Pierwsze sie bede bawil w badania czy kompresja bedzie miala jakis wplyw na programy typu OCR ( PNG>TXT) bo takim czyms chcialbym sobie ulatwic prace. Narazie wiekszosc programow wydaje sie byc platna ale to sie jakos obejdzie.

Nie wiem czy uzycie jakiegos LLM do wstepnego tlumaczenia i potem poprawianie ma jakis sens i czy nie bedzie bardziej jebalo bani niz zrobienie tego samemu od 0.

Bede sie staral wstawiac sample i ciekawsze fragmenty z zycia pana Tarnawskiego / Tarnowskiego. na > #wechikulczasu
( jak ktos dal obs to plecam kliknac znowu w starym tagu byly polskie znaki wiec moze nie dzialac)

Jak macie jakies tipsy czy pomysly to zapraszam do klikania.

#historia
ErwinoRommelo userbar
Dziwen

@ErwinoRommelo hm. Spisać raczej i tak musisz, bo nie sądzę by jakikolwiek program wykrył poprawnie takie literki. Jak już to spiszesz cyfrowo, to DeepL'a masz za darmo, z kontem tłumaczysz bodaj 1500 znaków na raz. GPT4o jest dużo lepszy, ale tu bez inwestycji 25€ się nie obejdzie.


Ogólnie miałem pytać, czy dzisiaj coś psocimy, ale widzę, że masz ambitniejsze zadanie.

Zaobserwowałem tag, bo ciekawi mnie co znajdziesz.

ErwinoRommelo

@Dziwen narazie bede testowal strone Transkirbus, taki OCR jak jest boostowany AI da sobie rade, bo jak jakiejs literki nie odczyta to sobie z otaczajacych ja dojdzie do tego jak. Zaraz bede testowal na 10 stronach co i jak.

Dziwen

@ErwinoRommelo w sumie zawołaj, bo ciekawe jak sobie poradzi. Tu nawet ja mam lekki problem, żeby te strony płynnie przeczytać, stąd lekkie powątpiewanie w AI. xd

Zaloguj się aby komentować

Rewolucja Niemiecka 1918 roku na podstawie THE MEMOIRS OF THE CROWN PRINCE OF GERMANY wyd w 1922 roku 
Część III
#iwojnaswiatowa #historia #1wojnaswiatowa #LichtAusMesserRaus #ciekawostkihistoryczne #niemcy
poprzednie części pod tagiem #LichtAusMesserRaus

Dlatego też, podczas gdy w tym miejscu mogę zdać relację z osobistego doświadczenia i własnej oceny gigantycznej bitwy, w którą byliśmy zaangażowani, mogę jedynie krótko odnieść się do tych wydarzeń politycznych, które można uznać za mniej lub bardziej powszechnie znane. 

30 września otrzymałem od Jego Ekscelencji von Berga niespodziewany rozkaz telefoniczny udania się do Spa, gdzie w Kwaterze Głównej zapadły lub miały zapaść ważne decyzje o charakterze wojskowym, dotyczące kwestii pokoju i sytuacji w kraju. Ponieważ do tej pory starannie ograniczałem się do zakresu moich obowiązków wojskowych, rozkaz ten sugerował, że w powietrzu wisi coś niezwykłego. Nie było powodu, by mieć nadzieję na cokolwiek dobrego; a informacje, które spotkały mnie w Spa, były naprawdę zaskakujące i przerażające nawet dla kogoś, kto, tak jak ja, był przygotowany na złe wieści. W kilku zdaniach opiszę, czego się dowiedziałem. 

Feldmarszałek von Hindenburg i generał Ludendorff naradzali się z ministrem spraw zagranicznych i zostali poinformowani, że w następstwie negocjacji z 14 sierpnia podjęto wysiłki, aby zbliżyć się do wrogich państw za pośrednictwem neutralnych krajów, ale nie udało się ich przekształcić w negocjacje pokojowe, ani nie było nadziei na sukces w tym kierunku. 

W odpowiedzi na deklarację Ministerstwa Spraw Zagranicznych o niepowodzeniu, przedstawiciele Naczelnego Dowództwa stwierdzili, że w obliczu ich własnego załamania na froncie i w kraju oraz biorąc pod uwagę ogromną przewagę sił wroga i gigantyczne wysiłki, jakie podejmowali, widzieli, że stoją w obliczu niemożności osiągnięcia zwycięstwa militarnego. Nawet jeśli ten wysiłek ze strony wroga wydawał się być ostatnim możliwym zrywem przed jego zakończeniem, sukces dla nas nie mógł już dać nam „zwycięstwa”, ale jak przyznano w sierpniu, mogło to polegać jedynie na tym, że uda nam się przetrwać determinację wroga do kontynuowania wojny w walce o to, czy można przetrwać do ostatniej rundy. 

Biorąc pod uwagę całkowitą porażkę komend uzupełnień i kwestię rezerw, trzeba było przyznać, że jedyną możliwą rzeczą było utrzymanie się późną jesienią i zimą na lepszych pozycjach obronnych, które sami wybraliśmy. W tym okresie należy i trzeba rozpocząć zawieszenie broni i negocjacje pokojowe. Pozycja nad Mozą, za którą ja i mój szef sztabu opowiadaliśmy się zaraz po nieudanej ofensywie na Reims w lipcu i kiedy mogliśmy ze względną łatwością oderwać się od wroga, miała być teraz zajęta na zimową obronę. 

Jeszcze groźniejsze było to, co sekretarz stanu miał do powiedzenia o sytuacji w kraju, gdzie ludzie coraz szybciej przechodzili pod kontrolę i wpływ partii posiadających większość w parlamencie. Według jego oświadczeń rewolucja, walcząca o przejęcie kontroli nad państwem, stała niejako u drzwi. Wywołana warunkami wynikającymi z niekorzystnej sytuacji militarnej i zupełnie niezależnie od siły lub słabości państwa, partie większościowe, które pragnęły ofensywy dla własnych celów, dokonały gwałtownego ataku w głównej komisji Reichstagu na kanclerza cesarskiego, hrabiego von Hertlinga.

Główne oskarżenia skierowane przeciwko niemu były następujące: Supremacja generałów dowodzących w kraju, ustawa o prawie wyborczym i wpływ na politykę wewnętrzną wywierany bez odpowiedzialności przez wyższe dowództwo. Wysuwane żądania miały na celu kontrolę parlamentarną nad rządem i odłożenie rządów wojskowych na półkę. Dwa sposoby przezwyciężenia kryzysu polegałyby, z jednej strony, na tym, aby rząd jednoznacznie potwierdził swoją autorytarność, działając, w jednym przypadku, ze wszystkimi uprawnieniami dyktatora, w drugim, na poddaniu się i spełnieniu żądań partii większościowych w parlamencie. 

Sekretarz stanu uważał, że możliwe jest rozbrojenie ruchu rewolucyjnego poprzez przyznanie rządów parlamentarnych na szerokiej podstawie narodowej; dlatego opowiadał się za tą polityką, pomimo faktu, że okoliczności w kraju i nasza pozycja w stosunku do wroga były bardzo niesprzyjające takiej reorganizacji systemu konstytucyjnego. 

W ten sposób rewolucja grożąca od dołu miała zostać stłumiona płaszczem rewolucji z góry; a ponowne zespolenie rozpadających się sił narodowych miało nastąpić pod hasłem „Rządu Obrony Narodowej”. Chętnie przyjmę za bezdyskusyjne, że ci odpowiedzialni mężowie stanu, którzy opowiadali się za tą polityką, wierzyli w możliwość uzyskania praktycznych warunków za pomocą tych środków i że mieli nadzieję na pewien zwrot od nowego rządu, w każdym razie w dziedzinie spraw zagranicznych, tj. w celu negocjacji pokojowych. 

Pozycja cesarskiego kanclerza, hrabiego von Hertlinga, którego wiek i niedomagania czyniły fizycznie niezdolnym do sprawowania urzędu, wydawała się tak poważnie zachwiana, że cesarz, ponieważ hrabia odmówił udziału w zmianie konstytucji, zadeklarował gotowość przyjęcia złożonej rezygnacji. Jako następców wymieniano przede wszystkim księcia Maxa z Badenii i sekretarza cesarskiego skarbu, hrabiego Rodern; wybór tego ostatniego wydawał się bardziej prawdopodobny.

Ze względu na groźną i niepewną sytuację na froncie i w kraju, panowie z Berlina, jak również ci z dworu Jego Królewskiej Mości i kwatery głównej, byli w bardzo poważnym nastroju. W odniesieniu do trudności militarnych żywiono jednak nadzieję, że wielka bitwa na froncie zachodnim odbędzie się bez dotkliwej porażki. Co więcej, żywiono również nadzieję na utrzymanie tych sojuszników, którzy stali się niepewni. Ludzie wierzyli również, że przeprowadzając zamierzone zmiany konstytucyjne, będą w stanie dokonać takiej zmiany nastrojów w kraju, że ogólnie rzecz biorąc, będzie można pokazać zdecydowany front w kraju i za granicą. 

I tego dnia ludzie, których najwyższą mądrością było zrzucenie na barki innych odpowiedzialności za skutki własnej nieudolności, porzucili monarchię, kłaniając się demokratycznym żądaniom naszych wrogów i zagrażającemu internacjonalizmowi w każdym odcieniu. Jak już wspomniałem, Jego Ekscelencja von Hintze, Minister Spraw Zagranicznych, wziął na siebie raport o sytuacji w głębi kraju i zalecił jako najlepsze rozwiązanie „rewolucję z góry”, która w obecnym stanie rzeczy była niczym innym jak „poddaniem się według własnego uznania”. Dziwne, że ten człowiek, którego chwalebna przeszłość uprawniała go do bycia szanowanym i godnym zaufania, i który jako następca Kühlmanna mógł osiągnąć tak wiele, że ten człowiek wybrał ten kurs. Zgodnie z prawdą i honorem należy powiedzieć, że to, co właśnie napisałem, jest częściowo wynikiem późniejszych rozważań i rozeznania. 

W ciągu krótkich godzin tej konferencji byłem pod taką presją ekscytujących wiadomości i tak bardzo chciałem wrócić do wojsk i bitwy, z której zostałem wezwany, że uchwyciłem tylko ogólny zarys spraw. Nie pytano mnie też o zdanie na temat tych wszystkich kipiących problemów ani na temat tego, co w zasadzie było już niezmiennie ustalone przez decyzje wynikające z dramatu chwili. Było niemal cudem, że ludzie pamiętali, że głównodowodzący grupy armii był również następcą tronu Niemiec i Prus. Bez odpowiedzialności, bez praw, ale jednak. . . . 

Tak więc zostałem wezwany i podczas gdy tysiąc głosów wzywało mnie na posterunek moich żołnierskich obowiązków, musiałem patrzeć na wydarzenia, które nieodparcie zmierzały do wielkiej klęski. Natychmiast po zakończeniu konferencji cesarz wyjechał do Niemiec, a Feldmarszałek podążył za nim 1 października, jak sam powiedział, aby być blisko Jego Królewskiej Mości w tych dniach najpoważniejszych decyzji, aby przekazać informacje tworzącemu się rządowi i wzmocnić jego zaufanie. W dniu 2 października pojawiły się oznaki, że pomimo pierwotnych wątpliwości, książę Max z Badenii zostanie wybrany na kanclerza cesarskiego, jego pochodzenie i osobowość dawały gwarancję, jak wówczas sądzono, że interesy Korony zostaną zabezpieczone w reorganizacji polityki wewnętrznej, która wydawała się konieczna. Wydawało się, że we wstępnych negocjacjach książę bez zastrzeżeń przyjął oficjalny program partii większościowych.

Na zdjęciu poniżej, od lewej: Feldmarszałek Hindenburg, Cesarz Wilhelm II i Ludendorff
406f5440-d79b-4516-a3bd-f6cc5e9072ac
92237676-7266-4a8d-970b-fb0c8be43c8a
AureliaNova

Oh, piękne słowa kogoś, kto w ciepelku sztabu wysyłał tysiące żołnierzy na śmierć, a kraj doprowadził na skraj klęski głodu, tak, że wk_wieni zwykli Niemcy prawie zaczęli wojnę domową.

Zaloguj się aby komentować

Contar, hablar, decir – kiedy który wybrać?

Każdy z nich ma swoje specyficzne zastosowanie, zależnie od tego, czy opowiadamy, mówimy, czy po prostu rozmawiamy – w końcu „mówienie” po hiszpańsku to coś więcej niż jedno słowo.

Już za moment, poznasz najważniejsze różnice między tymi 3 słowami, dzięki którym nie będziesz mieć problemów z ich użyciem.

DECIR - mówić, powiedzieć

Używając decir, skupiamy się na wiadomości, którą przekazujemy.

Tłumaczymy jako powiedzieć, mówić:

Te quiero decir algo importante - chcę powiedzieć Ci coś ważnego

Marta siempre dice lo mismo - Marta zawsze mówi to samo

Używamy go również, gdy ktoś o czymś mówi lub gdy sami chcemy coś powiedzieć, często dodając que.

Carlos dice que no sabe nada de lo que pasó ayer - Carlos mówi, że nic nie wie o tym, co się wczoraj wydarzyło

Te digo que voy a limpiarlo luego - mówię Ci, że później to posprzątam

HABLAR - mówić, rozmawiać

Tym razem bardziej skupiamy się na czynności mówienia.

Prowadzenie rozmowy:

¿Con quién estás hablando? – z kim rozmawiasz?

Alicia habla con Juan todos los días – Alicia codziennie rozmawia z Juanem

Posługiwanie się jakimś językiem:

Mi amigo de Inglaterra habla 5 idiomas - mój przyjaciel z Anglii mówi w 5 językach

Prefiero hablar en español que en inglés - wolę mówić po hiszpańsku niż po angielsku

HABLAR DE lub HABLAR SOBRE - rozmawianie o konkretnej rzeczy.

Często tłumaczymy jako "mówić o", "rozmawiać o":

Con Irene siempre hablamos de su vida amorosa - z Irene zawsze rozmawiamy o jej miłosnym życiu

¿Recuerdas el chico del que te hablé? - pamiętasz chłopaka, o którym Ci mówiłem?

Odzywanie się do kogoś:

David no me habla desde que volvió del trabajo – David nie odzywa się do mnie, odkąd wrócił z pracy

Umiejętność mówienia, wypowiedzenie słów:

Me duele mucho la garganta, casi no puedo hablar – bardzo boli mnie gardło, praktycznie nie mogę mówić

CONTAR – opowiadać, powiedzieć

Contar jest tożsamy z naszym czasownikiem “opowiadać”:

Miguel me contó todo de su familia - Miguel opowiedział mi wszystko o swojej rodzinie

Siéntate, te quiero contar algo - usiądź, chcę Ci coś powiedzieć/opowiedzieć

Tekst pochodzi z newslettera Dos Mundos.
#hiszpanskizalvaro
AlvaroSoler userbar

Zaloguj się aby komentować

O niemieckiej mentalności przez IWŚ:

Sto lat niemieckiej filozofii złożyło się na podjęcie tej decyzji. Zawarte w niej zostało, oczekujące swej godziny, ziarno samounicestwienia. Głos pochodził od Schlieffena, lecz ręka należała do Fichtego, który widział w Niemcach lud wybrany przez Opatrzność dla zajęcia najwyższego miejsca w historii wszechświata; do Hegla, widzącego w nich przywódców prowadzących świat do chwalebnego przeznaczenia poprzez narzucenie własnej „Kultur”; do Nietzschego, który prawił im, że „Nadczłowiek” jest ponad powszechnymi prawami; do Treitschkego, który głosił, że wzrost potęgi jest najwyższym moralnym obowiązkiem państwa; do całego narodu niemieckiego, który swych doczesnych władców tytułował „Najwyższymi” („Der Allerhöchste”). To, co przyczyniło się do stworzenia planu Schlieffena, to nie Clausewitz ani bitwa pod Kannami, lecz zbiór nagromadzonego egoizmu, który lud niemiecki wyssał z piersi matki i wytworzył naród karmiony „desperackim zwodzeniem umysłów, uważających się za absolut”.

Z książki Sierpniowe salwy.

#historia #niemcy #iwojnaswiatowa #czytajzhejto
aa6d717a-bd44-400d-85e7-0aacb2a8414c
pol-scot

@smierdakow mam na liście...

Zaloguj się aby komentować

Rewolucja Niemiecka 1918 roku na podstawie THE MEMOIRS OF THE CROWN PRINCE OF GERMANY wyd w 1922 roku 
Część I
#iwojnaswiatowa #historia #1wojnaswiatowa #LichtAusMesserRaus #ciekawostkihistoryczne #niemcy
Wspomnienia Friedricha Wilhelma Victora Augusta Ernsta von Hohenzollern, następcy tronu (Kronprinz) Prus i Niemiec, syna cesarza Wilhelma II 
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wilhelm_Hohenzollern_(1882–1951)
Kronprinz Wilhelm był w tym czasie (II polowa 1918) dowódcą Grupy Armii na froncie zachodnim. Opisywana sytuacja miała miejsce po zakończeniu V wiosennej ofensywy Niemieckiej 1918 roku na froncie zachodnim. Patrz mapka. 
Niemcy wykorzystując zawarcie pokoju z Rosja Bolszewicką w Brześciu (3 marca opisywałem pod tagiem #pokojbrzeski1918) przerzucili duże siły z frontou wschodniego na zachodni, próbując uzyskac zwycięstwo zanim duże siły amerykańskie napłyną do Francji.

Do wielkiej ofensywy na Reims w lipcu 1918 r. Naczelne Dowództwo (Oberste Heeresleitung) zebrało wszystkie dostępne siły, rezerwując jedynie kilka nowych dywizji i ciężką artylerię z Grupy Armii Księcia Rupprechta do ataku na Hagen. Kiedy ten atak na Reims nie powiódł się, nie miałem już wątpliwości, że sprawy na froncie i w kraju zmierzają ku ostatecznej katastrofie, która była nieunikniona, chyba że "za pięć dwunasta" zostaną podjęte i energicznie przeprowadzone wielkie decyzje. Mój szef sztabu, hrabia von der Schulenburg, w pełni podzielał moje poglądy i dlatego po wielkiej ofensywie nieprzyjaciela pod Villers-Cotterets, nie pozostawiliśmy żadnych środków bez próby przekonania Naczelnego Dowództwa (Oberste Heeresleitung) do przyjęcia przede wszystkim dwóch środków; mianowicie umieszczenia spraw na froncie i spraw w kraju na solidniejszych podstawach. 

Biorąc pod uwagę naszą niezwykle trudną sytuację militarną, uznaliśmy za konieczne natychmiastowe wycofanie całego frontu do pozycji Antwerpia-Moza. Przyniosłoby to cały szereg korzyści. Po pierwsze, powinniśmy byli oddalić się od wroga na tyle, by dać naszym poważnie zmęczonym i przygnębionym moralnie oddziałom czas na odpoczynek i regenerację sił. Co więcej, cały front zostałby znacznie skrócony, a naturalnie silna pozycja frontu Mozy w Ardenach zapewniłaby nam, nawet przy stosunkowo słabych siłach, silną linię oporu. W ten sposób można było zwiększyć rezerwy. Słabymi punktami frontu pozostawały oczywiście prawe skrzydło w Belgii i lewe pod Verdun.

Nasze poglądy na sytuację zostały przedstawione Naczelnemu Dowództwu w raporcie, w którym stwierdziliśmy, że teraz wszystko zależy od przetrwania ataków wroga do nadejścia deszczowej pogody, co nastąpi pod koniec listopada. Jeśli nie mieliśmy wystarczających sił, aby utrzymać długą linię frontu, powinniśmy w odpowiednim czasie wycofać się na krótszą linię. Nie miało znaczenia, gdzie się zatrzymamy; ważne było, aby nasza armia pozostała niezniszczona i w stanie bojowym. Nasze lewe skrzydło między Sedanem a Wogezami nie mogło się wycofać i dlatego musiało zostać wzmocnione rezerwami. 

Naczelne Dowództwo odpowiedziało, że może co najwyżej podjąć decyzję o wycofaniu się do punktu wyjściowego wiosennego natarcia w 1918 roku. Przyjęli pogląd, który sam w sobie był zupełnie słuszny, że po pierwsze, dalsze wycofanie się byłoby przyznaniem się do naszej słabości, co doprowadziłoby do najbardziej niepożądanych politycznych dedukcji ze strony wroga; po drugie, że nasze koleje nie pozwoliłyby nam na szybką ewakuację rozległej strefy wojennej poza linią Antwerpia- Moza, tak że ogromne ilości amunicji i zapasów wpadłyby w ręce wroga; po trzecie, że linia Antwerpia- Moza stanowiłaby niekorzystną stałą pozycję, ponieważ linie kolejowe, nie mając komunikacji bocznej, sprawiłyby, że transport wojsk za frontem i z jednego skrzydła na drugie byłby uciążliwy i powolny. Byliśmy jednak zdania, że wycofanie się jest nieuniknione i że lepiej będzie wycofać się, dopóki oddziały są zdolne do walki, niż czekać, aż zostaną całkowicie wyniszczone. Uważaliśmy, że względy polityczne powinny ustąpić przed wojskową koniecznością utrzymania armii zdolnej do walki. Stratom materialnym i niekorzystnym warunkom kolejowym nie można było zaradzić; musieliśmy się wycofać; i lepiej byłoby to zrobić we właściwym czasie. 

W kraju chcieliśmy energicznej, bezwzględnej i całkowitej władzy dyktatury, stłumienia wszelkich prób rewolucyjnych, przykładnego karania dezerterów i próżniaków, militaryzacji zakładów produkujących amunicję itd. itp., wydalenia podejrzanych obcokrajowców itd. Ale nasze propozycje i ostrzeżenia nie odniosły żadnego skutku; wiedzieliśmy zatem, co nadchodzi. Wkrótce zobaczyliśmy, że znajdujemy się w samym środku tragedii; musieliśmy patrzeć z otwartymi oczami na nieuchronną katastrofę, która zbliżała się coraz bardziej, dzień po dniu, coraz szybciej i coraz bardziej nieodwracalnie. Kiedy patrzę wstecz i porównuję przeszłość, ten czas jest najsmutniejszy w całym moim życiu, smutniejszy nawet niż krytyczne miesiące pod Verdun czy głęboko bolesne dni, tygodnie i miesiące, które nastąpiły po ostatecznej katastrofie. Z niespokojnym sercem wchodziłem każdego ranka do sztabu Grupy Armii; zawsze byłem przygotowany na złe wieści i zbyt często je otrzymywałem. Jazdy na front, które wcześniej były dla mnie przyjemnością i rekreacją, teraz przepełnione były goryczą. Czoła oficerów sztabowych były zmarszczone z niepokoju. 

Żołnierze, choć prawie wszędzie perfekcyjni pod względem dyscypliny i postawy, chętni, przyjaźni i radośni w swoich salutach, byli śmiertelnie wyczerpani. Serce mi się krajało, gdy widziałem ich puste policzki, ich chude i zmęczone sylwetki, ich potargane i brudne mundury; chciałoby się powiedzieć: „Idźcie do domu, towarzyszu, wyśpijcie się, zjedzcie dobry, obfity posiłek, zrobiliście już wystarczająco dużo”, gdy ci dzielni chłopcy podnosili się elegancko, gdy zwracałem się do nich lub podawałem im rękę. A najgorsze w tym wszystkim było to, że nie mogłem im pomóc; ci zmęczeni i wyczerpani ludzie byli ostatnimi resztkami naszej armii, musieli być bezlitośnie eksploatowani, jeśli chcieliśmy uniknąć katastrofy i uzyskać pokój możliwy do zniesienia przez Niemcy. Tak więc, z dnia na dzień, musiałem patrzeć, jak stara wartość bojowa mojej najwaleczniejszej dywizji kurczy się, podczas gdy wigor i pewność siebie są coraz słabsze w nieustannych i wyczerpujących bitwach. 

Uzupełnienia niemal całkowicie ustały, a nieliczne oddziały, które do nas docierały, były jedynie podrzędnej wartości. Składały się one głównie ze starych i wycieńczonych żołnierzy odesłanych z powrotem na front; często byli oni zbierani ze szpitali w stanie na wpół rekonwalescencji; często byli to na wpół dorośli chłopcy bez odpowiedniego przeszkolenia i zdyscyplinowania. Większość z nich miała krnąbrne i buntownicze usposobienie, co było wynikiem pracy agitatorów w kraju i słabości rządu, który nie zrobił nic, aby przeciwdziałać tym agitatorom i ich rewolucyjnym intrygom. 

Otrzymaliśmy jako dodatkowych poborowych ludzi, którzy wyruszyli z determinacją, by podnieść "ręce do góry" przy pierwszej nadarzającej się okazji. Ale to błędna metoda obsadzania odpowiedzialnych stanowisk w komendach uzupełnień zemściła się najstraszliwiej. Latem i wczesną jesienią 1918 r. szerząca się demoralizacja stawała się coraz bardziej zauważalna na okupowanym terytorium. Porządek, który pierwotnie istniał za liniami frontu, wyraźnie się pogarszał. W większych miastach na liniach komunikacyjnych błąkały się tysiące maruderów i urlopowanych mężczyzn; niektórzy z nich uważali każdy dzień, w którym mogli trzymać się z dala od swoich jednostek, za dobrodziejstwo niebios; niektórzy z nich byli całkowicie niezdolni do dołączenia do swoich pułków z powodu przeciążenia kolei. 

Pamiętam podróż na front przez węzeł komunikacyjny Hirson. Była to pora kolacji dla mężczyzn udających się na urlop i maruderów, którzy stali wokół setkami. Wmieszałem się w tłum i rozmawiałem z wieloma z nich. To, co usłyszałem, było naprawdę smutne. Większość z nich była chora i zmęczona wojną i ledwo starała się ukryć swoją niechęć do powrotu do swoich jednostek. Nie wszyscy byli łajdakami; wiele twarzy wskazywało na to, że nie wytrzymali nerwowo, że opuściła ich energia, że prymitywny i niekontrolowany impuls samozachowawczy wziął górę nad wszelkim uznaniem konieczności trzymania się lub stawiania oporu. 

Oczywiście wśród maruderów w Hirson było również wielu wspaniałych ludzi, którzy zachowali odwagę i postawę. Aby sprostać tej demoralizacji sił, które mogły zostać skoncentrowane w cenną pomoc dla naszych codziennych rosnących potrzeb, nie próbowano nic lub prawie nic. Konieczne były nowe, kompleksowe i gruntowne środki, których wdrożenie należało powierzyć Naczelnemu Dowództwu. 

W ramach naszej Grupy Armii zrobiliśmy oczywiście wszystko, co było w naszej mocy, aby wprowadzić jakiś porządek w chaosie, ale otrzymaliśmy bardzo skąpe wsparcie w naszych wysiłkach. Dyscyplina za liniami frontu złowieszczo spadła. Zauważyłem to w Charleville, głównej kwaterze Grupy Armii. Żołnierze musieli być nieustannie upominani z powodu swobodnego zachowania i braku salutowania. Mężczyźni powracający z urlopu, którzy wcześniej wzorowo wykonywali swoje obowiązki, byli skłonni do niesubordynacji i buntu. Młodsi poborowi byli w najlepszym razie całkowicie pozbawieni entuzjazmu i generalnie wykazywali całkowicie niepoważne pojęcie patriotyzmu, obowiązku i wierności, które dla żołnierza powinny być sprawami świętymi. Niestety, najwyższe władze nie zdecydowały się na żadne energiczne lub wzorcowe środki w odniesieniu do tych niebezpiecznych zjawisk. Zachowanie ludności francuskiej było, to prawda, poprawne, ale nie ukrywali oni swojej radości z naszego oczywistego upadku.
0d4dfc23-1787-4c8d-8a92-4f33b9513b76
391839fc-bebc-4f7c-a1e0-cee0e770101b

Zaloguj się aby komentować