Zdjęcie w tle
Historia

Społeczność

Historia

680
Fabryka cukru Waterloo to dawna cukrownia w Waterloo, na południu byłej prowincji Brabancja w Belgii. Budynek pełnił funkcję cukrowni w latach 1836–1871.

[...]

Czy teoria o wykorzystaniu kości żołnierzy z Waterloo do produkcji węgla kostnego w lokalnej cukrowni jest prawdziwa?
Węgiel kostny był szeroko stosowany w przemyśle cukrowniczym do oczyszczania i odbarwiania cukru. Po bitwie pod Waterloo (1815) tysiące ludzi i koni zostało pochopnie pochowanych na polu bitwy. Wiadomo, że ludzkie i zwierzęce kości były później wykopywane i wysyłane do Wielkiej Brytanii jako nawóz.

Sugestia, że kości mogły trafić do cukrowni jako surowiec do wytwarzania węgla kostnego, wydaje się makabryczna, ale jest szeroko akceptowana. W tamtych czasach eksploatacja szczątków poległych nie budziła większego oburzenia. Istnieją doniesienia o nielegalnych ekshumacjach, czasem pod pretekstem wydobywania końskich kości. Jednak bez twardych dowodów pozostaje to jedynie ponurą hipotezą.

https://en.wikipedia.org/wiki/Waterloo_sugar_factory

Tylko dwa ciała z bitwy pod Waterloo kiedykolwiek odnaleziono – aż do momentu, gdy pewien mężczyzna ujawnił, co kryło się na jego strychu.

[...]

Bitwa rozegrała się niedaleko wioski Waterloo, na południe od Brukseli, 18 czerwca 1815 roku. Napoleon Bonaparte został tam ostatecznie pokonany przez połączone siły alianckie dowodzone przez księcia Wellingtona, liczące 68 000 żołnierzy, wspierane przez 45 000 Prusaków pod dowództwem Gebharda von Blüchera.

Choć szacuje się, że podczas bitwy zginęło ponad 10 000 ludzi, do tej pory odnaleziono jedynie dwa ciała.

https://edition.cnn.com/2023/01/25/europe/battle-waterloo-bones-scli-intl-scn/index.html

Za: https://www.tiktok.com/@idea.soup/video/7487159359454203158

#przemysl #cukier #historia #ciekawostkihistoryczne #deykuntiktok
fde0758e-71e6-46d0-b4f7-dfe06018e648
0

Zaloguj się aby komentować

Zagraniczne wakacje trwające 2–3 lata, wspinaczka na szczyt piramidy Cheopsa lub wizyta w komnatach króla – tak bawili się na „urlopach” polscy szlachcice.

Gdy 400 lat temu ktoś zapytał dworzanina księcia Albrychta Stanisława Radziwiłła, gdzie jego pan rezyduje, ów odparł, że: „w karecie, bo przywykł do drogi”. Elity I Rzeczypospolitej były bowiem niezwykle ruchliwe. Magnaci wizytowali majątki, podróżowali do stolicy i do leczniczych wód, ich synowie i bogaci szlachcice udawali się na naukę do obcych krajów. Zaściankowe szaraczki pielgrzymowały do świętych miejsc albo przyłączały się do orszaków możnych panów, aby nabrać obycia.

Zamiast wakacji panowie bracia wyruszali w wieloletnie wyprawy zwane peregrynacjami, których celem były nauka, zbawienie lub nabycie ogłady. Awantury, napady banditti, wojny, zarazy i egzekucje to atrakcje, które czekały na wczasowiczów i podróżnych w XVII wieku. A wakacje trwały wówczas zamiast dwóch miesięcy czasem nawet dwa–trzy lata.

Najczęściej spotykaną podróżą była, jak podaje Dorota Żołądź-Strzelczyk, peregrinatio academica: wyprawa za granicę w celu zdobycia wiedzy i wykształcenia, do połowy XVII wieku obowiązkowa dla każdego magnackiego syna, a nawet – dla potomka średnio zamożnego szlachcica.

W Europie działało wówczas ponad 60 uniwersytetów, zarówno katolickich, z których wielką sławą cieszyły się Bolonia, Padwa, Paryż, Innsbruck, jak i protestanckich – w Wittenberdze, Heidelbergu i Genewie. Podróżował do nich Jerzy Ossoliński, późniejszy kanclerz, który najpierw zapisał się na uniwersytet w Grazu, a po półrocznej przerwie studiował w Lowanium. Następnie udał się do Francji przez Niderlandy, jak pisał: „dla widzenia i przypatrzenia się rzeczom godnym, także zwyczajom różnych narodów, co wiele młodemu człowiekowi pomaga do godności i eksperiencyjej”.

Gdyby ktoś jeszcze był zainteresowany jakie jeszcze "wycieczki" się wtedy odobywały (w końcu powstały w tamtym okresie nawet poradniki dla podróżnych), czy nawet jakiego rodzaju "egzotyczne" pamiątki próbował przywieźć do Polski Mikołaj Krzysztof Radziwiłł to może zajrzeć tutaj:

https://ciekawostkihistoryczne.pl/2025/03/26/polska-szlachta-na-wakacjach/

#historia #ciekawostki #ciekawostkihistoryczne
1
AndzelaBomba

Nie tylko polscy szlachcice się tak bawili, Kavalierstour było popularne wśród elit w całej Europie.

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Helio09.

Te na biało dopiero będą w Wielkim Imperium Lechickim

BajerOp

@Helio09. imperium zarządzane przez Polaków, to już chyba lepiej przez małpy xD

Helio09.

@BajerOp

Ostatnio rządzący udowadniają że to nie jest najgorsza opcja (np ameryka)

Zaloguj się aby komentować

1921: jak Polacy zmarnowali wygraną wojnę, bo woleli się pokłócić

Moment rozpoczęcia rozmów z bolszewikami okazał się dla polskiej strony wręcz wyśmienity.

Dowodzona przez gen. Edwarda Rydza-Śmigłego 2. armia w bitwie nad Niemnem rozgromiła próbujące się przegrupować oddziały Frontu Zachodniego. Dowodzący nimi Michaił Tuchaczewski poniósł sromotną klęskę, tracąc ponad 40 tysięcy żołnierzy. To dawało znakomitą okazję, by przyprzeć do muru bolszewickich delegatów.

Niemcy negocjowali w Brześciu z Trockim i Joffem w 1918 r., stosując prostą, acz skuteczną metodę – postawili wiele daleko idących żądań, zaś armia rozpoczęła ofensywę na Piotrogród. Im bliżej niemieccy żołnierze znajdowali się stolicy Rosji, tym bardziej bolszewicy okazywali się skłonni do ustępstw. Wreszcie zaakceptowali wszystkie roszczenia Berlina.

Tymczasem w Rydze polska delegacja, zamiast zająć się dociskaniem wysłanników Lenina, skupiła się przede wszystkim na samej sobie, odwzorowując w miniaturze to, jak funkcjonował Sejm. Osiągnięta w czasie wojny jedność ostatecznie prysła.

O ile delegacja rosyjska była zgrana i jednolita w działaniu, o tyle, z chwilą gdy minęło bezpośrednie zagrożenie granic i nadeszły sukcesy militarne, w delegacji polskiej pojawiły się różnice partyjne i wyszły na jaw niechęci osobiste, w wyniku których wykrystalizowały się trzy przeciwstawne tendencje – pisze Janusz Gmitruk w opracowaniu Jan Dąbski: minister spraw zagranicznych, główny konstruktor traktatu ryskiego.

Pierwszą z nich reprezentowali zwolennicy Piłsudskiego. Chciał on dojść po raz drugi do linii Dniepru, jeśli nie na Ukrainie, to przynajmniej na Białorusi, oraz do Horynia na Wołyniu i Podolu, by choć w części zrealizować swój program federacyjny” – dodaje autor.

W ostrej opozycji do tych planów stali endecy. „Grupa ta chciała zawarcia pokoju, ale traktowała go jako tymczasowy, ponieważ wierzyła w upadek młodego państwa radzieckiego, licząc na ponowne rokowania w przyszłości z narodowo-demokratyczną Rosją. W sprawach terytorialnych grupa ta stała na stanowisku utrzymania granicy przechodzącej przez Białoruś i Ukrainę”.

Trzecią wreszcie grupę reprezentował sam Dąbski razem z generałem Kulińskim. Pragnęli oni trwałego pokoju, nie wierząc w rychły upadek systemu bolszewickiego. Dąbski chciał nadać pokojowi taki charakter, aby nie było zwycięzców i zwyciężonych” – opisuje Gmitruk.

Wszystkie trzy koncepcje łączyła jedna cecha wspólna: oparto je nie na ocenie sytuacji na froncie oraz na tym, w jakiej kondycji znajduje się przeciwnik, ale wynikały one z wcześniej wypracowanych programów politycznych stronnictw zasiadających w polskim parlamencie. To zaowocowało jednymi z najdziwniejszych negocjacji pokojowych w dziejach. Wygrywająca wojnę strona nie sformułowała ani jednolitej strategii prowadzenia rozmów, ani nawet jasnych celów, które zamierzała podczas nich osiągnąć.

Tak prowadząc negocjacje, strona polska zgodziła się na bezwarunkowe przejęcie wschodniej Ukrainy przez bolszewików, jednocześnie uznając umowy zawarte przez Piłsudskiego z przywódcą Ukraińskiej Republiki Ludowej Symonem Petlurą za nieobowiązujące. W zamian otrzymano akceptację praw Rzeczypospolitej do ziem Galicji Wschodniej. Trudno było uznać to za sukces, skoro tereny te już i tak zostały odbite z rąk czerwonoarmistów.

Zachowanie strony polskiej zaczęło w pewnym momencie wprawiać w konsternację nawet bolszewików. Stało się tak podczas rozmów prowadzonych 2 października. Dotyczyły one przebiegu granic w okolicach Mińska. Adolf Joffe i jego towarzysze zaproponowali, żeby to ważne miasto wróciło do Rzeczypospolitej. W odpowiedzi Polacy pokłócili się między sobą, a następnie uzgodnili, że podejmą decyzję większością głosów. Głosowanie wygrali zwolennicy oddania Mińska bolszewickiej Rosji. Najbardziej naciskał na to Grabski, pragnąc ograniczenia liczby Białorusinów na terenie II RP, a przy okazji przekreślając w ten sposób federalistyczne plany Piłsudskiego. Dobrowolne wyrzeczenie się strategicznie ważnej metropolii kompletnie zaskoczyło komunistów. Po dłuższej chwili uznali, że skoro tak, to nie będą nalegać.

"Nie mogę pominąć milczeniem, że ogólne wrażenie z dotychczasowego przebiegu obrad ryskich odniosłem fatalne. Zdaniem moim delegacja polska nie tylko nie potrafiła wykorzystać ogromnych atutów, jakie w jej ręce dały nasze zwycięstwa na froncie i powzięte w związku z tym uchwały Zjazdu Rosyjskich Sowietów, ale nawet sama poszła na ustępstwa” – notował we Wspomnieniach z polsko-rosyjskiej konferencji pokojowej ryskiej Mirosław Obiezierski.

(Z książki Rzeczpospolita kryzysowa)

#historia #ciekawostki #notatnik
8f802119-ccbf-408c-ba8f-4a61f0a8505d
23
jiim

Gdzie dwóch Polaków, tam trzy opinie i nic się nigdy nie zmienia.

DziadBorowy

@jiim nie mogę się z tobą zgodzić!

AureliaNova

Imho można narzekać co najwyżej na brak niepodległej Białorusi i Ukrainy, a nie na brak Mińska w granicach 2RP. No i szok - były różne obozy z różną wizją niepodległości, które nie dogadały się ze sobą w 3 dni XD

Chrabonszcz

Ale jaki sens miało branie wszystkiego jak leci? Przecież te tereny później trzeba jakoś militarnie utrzymać. Co z tego, że byśmy je na papierze mieli, jak zaraz musielibyśmy wysyłać wojska do obrony, a granica byłaby tak długa, że nie byłoby szansy utrzymać tych ziem.


Tak prowadząc negocjacje, strona polska zgodziła się na bezwarunkowe przejęcie wschodniej Ukrainy przez bolszewików, jednocześnie uznając umowy zawarte przez Piłsudskiego z przywódcą Ukraińskiej Republiki Ludowej Symonem Petlurą za nieobowiązujące. W zamian otrzymano akceptację praw Rzeczypospolitej do ziem Galicji Wschodniej.


Polacy sprzedali Ukraińców i złamali wspólne umowy. Czemu ci Ukraińcy nas nie lubią?? Nie mają prawa, bo Polacy są przecież tacy wspaniali i nigdy nie zrobili niczego złego! A Piłsudski pozwolił im nawet flagi wywiesić!

Zaloguj się aby komentować

W chacie chłopskiej sprzed 150 czy 200 lat zwykle w ogóle nie było stołu, a jeśli się tam jednak znajdował… to nie wolno było przy nim siadać i spożywać posiłków. Miał bowiem zupełnie inną funkcję. Nie było też takiej zastawy, talerzy, sztućców, jak dzisiaj. Dla znacznej części domowników nie było nawet miejsc siedzących, musieli jeść… w bardziej pomysłowy sposób. Czy wy byście sobie z tym poradzili? #ciekawostkihistoryczne #ciekawostki #polska

https://youtu.be/lJgpN9O9XhY?si=a2qRQHlG93r-5UmO
1
Eliasz_Oderman

@golden-skull zainteresował mnie tematyką chłopska Kamil Janicki do momentu wywiadu w didaskalia gdzie znawcy tematu go punktowali.

Zaloguj się aby komentować

Ciężko się połapać czy to 1920 czy 2025:

___
Rząd brytyjski zobowiązał się nie pomagać Polsce w przedsięwzięciach wrogich wobec Rosji i nie prowadzić żadnych wrogich działań przeciwko Rosji... – czytał z rosnącym zdumieniem Włodzimierz Lenin. Ludowy komisarz spraw zagranicznych Gieorgij Cziczerin przekazał mu brytyjską notę dyplomatyczną, której treść zaskoczyła przywódcę bolszewickiej Rosji.

Oto 11 lipca 1920 r. premier Lloyd George wysłał z belgijskiego uzdrowiska Spa do Moskwy ni mniej, ni więcej, tylko ofertę bliskiej współpracy. Szef brytyjskiego rządu pragnął gospodarczej kooperacji z dotychczasowym wrogiem. Ponadto oferował wywarcie nacisku na rząd w Warszawie, aby ów zgodził się na zawieszenie broni w wojnie toczonej z bolszewicką Rosją. W zamian za zgodę na to proponował Leninowi ziemie I Rzeczypospolitej na wschód od Bugu, w tym całą Galicję Wschodnią wraz ze Lwowem, choć akurat ta prowincja, poza niewielkimi obszarami, nigdy nie należała do imperium Romanowów. Trudno więc byłoby prezentować to jako propozycję zwrotu obszaru pozostającego przed wojną światową we władaniu cara. Taki drobiazg nie kłopotał jednak Londynu.

Wprawdzie, jak zaznaczał Lloyd George, jego rząd „zobowiązał się również, podpisując Pakt Ligi Narodów, bronić nietykalności i niepodległości Polski”, jednak „w granicach jej prawnie ustalonego obszaru etnograficznego”. W Spa premier Wielkiej Brytanii zdecydował, że ów „obszar etnograficzny” kończy się na linii Curzona. Tą decyzją przeciął niewygodne dla Londynu wątpliwości. Fakt, że za porozumienie z bolszewikami premier Zjednoczonego Królestwa chciał zapłacić przyszłością polskiego państwa, niespecjalnie go wzruszał.

Chcąc jeszcze mocniej zachęcić adresata do przyjęcia oferty, zostawił na koniec prawdziwą wisienkę przyozdabiającą polityczny tort. Obiecał mianowicie Leninowi uznanie przez Wielką Brytanię reżimu bolszewickiego za prawowity, legalny rząd Rosji. To oznaczałoby ucięcie wszelkiej pomocy Zjednoczonego Królestwa dla ostatnich białych generałów walczących jeszcze z komunistami.

Patrząc na mapę, Włodzimierz Lenin musiał dostrzec, że jeśli przyjmie brytyjską propozycję, to między bolszewicką Rosją a Niemcami ostanie się małe, kadłubowe państewko Polaków, całkowicie zdane na dobrą wolę mocarstw. Jego dni byłyby policzone.

(Rzeczpospolita kryzysowa)

#historia #rosja #notatnik
7
pacjent44

@JapyczStasiek czemu nie podajesz podstawowych informacji? Źródło cytatu. Autor, tytuł, rok wydania to minimum przyzwoitości.


edit: szacunku dla cudzej pracy

JapyczStasiek

@pacjent44 książka Rzeczpospolita kryzysowa

pacjent44

@JapyczStasiek nie znam, ale dziękuję za choć tyle. Polecasz autora? Ma jakiś inny dorobek? To naukowiec? Uczciwie przyznaję, że nigdy nie słyszałem o tej propozycji, ale nie jestem historykiem.

Zaloguj się aby komentować

Następna