#psychiatria
@A_a raczej na odwrót powinno być
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Ojciec Tomasz Franc, psychoterapeuta i psycholog, delegat prowincjała dominikanów ds. ochrony małoletnich i osób w duszpasterstwie, w poruszającej rozmowie z Magdaleną Dobrzyniak opowiada, w jaki sposób działają sprawcy przemocy psychicznej, duchowej i fizycznej w Kościele, i jakie zranienia powoduje ich działanie. Odsłania mechanizmy nadużyć i sposoby przeciwdziałania im. Radzi, gdzie szukać pomocy i podpowiada, jak na wyrządzone zło powinny reagować kościelne instytucje.
https://www.youtube.com/watch?v=n69WIRdUmac
#egzorcyzmypolskie #psychologia #psychiatria
@pkostowski rozumiem, że ten Pan jest osobą duchowną, tak? Jak jego krytyka ma się do tego, że przecież egzorcyzmy są usankcjonowane w KK? On krytykuje część tych procesów, całość ogólnie czy jak? Jeżeli odpowiedź jest w filmie to przepraszam, obejrzę jutro, bo dzisiaj już nie mam możliwości.
Zaloguj się aby komentować
TLDR: Jak różowe ściany mogą napawać lękiem.
54.
Zastanawiam się często, czy po bólu jaki doświadczyłam w życiu wypada mi być szczęśliwą. Znacie tą wątpliwość? To tak jakby ktoś zasadził Ci bułę w ryło, a Ty zamiast płakać czy bać się zaczynasz śmiać się w głos. Zupełnie jakby oszukiwało się system i działało na przekór wszystkiemu. Jestem niezwyciężona czy niezrównoważona? Biorę 500 zł od każdej drużyny i słucham Państwa.
Przybyłam do domu rodzinnego. Obiadki na życzenie, pogaduszki przy kawie z mamą, cała sobota przebimbana w piżamie. Niebo na ziemi... teraz, ale działo się tutaj zdecydowanie zbyt dużo. Nie mogę spać w swoim starym pokoju, bo aż czuje bijącą ze ścian rozpacz. Tam widziałam diabła stojącego nademną o 3 w nocy, tam przelewałam swoją krew w prawie codziennych rytułałach w skarpetę z flagą Kanady, tam myślałam o śmierci przekładając swoje nogi za okno na 10 piętrze i tam chowałam się przed gniewem ojca, modląc się z bezsilności do wgapujacego się upiornie we mnie znad drzwi Jezusa i błagajac o to, by go uśmiercił. Nie wierzę, że to miało miejsce. Nie umiem zestawić się z przeszłością i sobą. Wiem, że mielę ten temat od jakiegoś czasu, ale dopada mnie nawrotowo takie dziwne uczucie, które sprawia że moja przeszłość jest odległa, obca. Zupełnie jakbym obejrzała film ze swojego życia, a nie realnie tego wszystkiego doświadczyła. No nie wiem, dziwne to takie wszystko. Niezrozumiałe i pomieszane.
Jak sobie radzicie z cierpieniem z przeszłości? Daję 10 gum turbo, za każdą strategię i radę.

Nie mam podobnych doświadczeń, więc i każda rada, która pałęta mi się po głowie, brzmi banalnie. Z tego co piszesz wynika jednak, że jesteś świadoma tego co przeszłaś, wydaje mi się również że znalazłaś sposoby, dzięki którym potrafisz poradzić sobie z sytuacjami, kiedy przeszłość powraca.
Więc radził nie będę, w zamian trzymam kciuki i przesyłam pozytywne wsparcie (nie wiem czemu objawiło się ono w postaci pioruna).
Zastanawiam się często, czy po bólu jaki doświadczyłam w życiu wypada mi być szczęśliwą.
Na świadomym poziomie wiem, że znasz odpowiedź na to pytanie. Gdzieś głęboko w podświadomości masz wątpliwości i jest to typowy błąd poznawczy. Wiesz gdzie jest problem, teraz wypadałoby się nim zająć.
dopada mnie nawrotowo takie dziwne uczucie, które sprawia że moja przeszłość jest odległa, obca. Zupełnie jakbym obejrzała film ze swojego życia, a nie realnie tego wszystkiego doświadczyła.
Bardzo dobrze, jest to zdrowe i stoicy polecają myśleć o swojej przeszłości właśnie w ten sposób. Zdejmujesz wtedy z siebie jej ciężar:
Wyobrażaj też sobie, że to, co ci się wydaje twoją przeszłością, co pamiętasz z dzieciństwa, młodości, wszystkich lat dorosłego życia, także ostatnie dni, zapisane w twojej pamięci najbardziej żywymi barwami, że wszystko jest jedynie snem albo obejrzanym wczoraj filmem - nic z tego nie jest naprawdę twoje. Twoja dziedzina, twoje jedyne królestwo, jedyna rzeczywista przestrzeń twojego życia zaczyna się w tej chwili, w chwili przebudzenia - a objęcie panowania to przepatrzenie twoich zasobów, wszystkiego, co ci przypadło w udziale, a następnie podjęcie decyzji, jak dzisiaj będziesz tym zarządzał.
Podobnie wyobrażaj sobie, że jutrzejszy i wszystkie następne dni, lata dorosłego życia, jakie cię jeszcze czekają, następnie starość i umieranie, wreszcie śmierć, czymkolwiek ta ostatnia jest, to inny sen, właściwie baśń, której ci jeszcze nie opowiedziano, a ty słyszałeś dopiero jedynie jej zapowiedź - nic z tego nie jest naprawdę twoje, nic z tego nie musi się przydarzyć tak, jak to sobie wyobrażasz, jak byś tego sobie życzył. Jeśli masz jakieś nadzieje i obawy związane z przyszłością, potraktuj je jak fantazje wokół opowieści, której ci jeszcze nie opowiedziano. Jutro przejdzie ci może nawet ochota, żeby jej wysłuchać.
Tomasz Mazur, Nieustające napomnienia
Mam farta, że nie miałem w życiu żadnej tego typu traumy, mi się dom rodzinny zawsze kojarzyć będzie z ciepłem, wychowywała mnie bardzo opiekuńcza i kochająca, ale samotna Mama. Ciężko mi powiedzieć @Fafalala czy lepiej unikać domu rodzinnego ? Czy warto tam przebywać ? Na bank masz choć trochę dobrych wspomnień, ale faktycznie warto unikać ruminacji, tu Ci ślicznie @splash545 Pana Mazura zacytował.
Pewno grubą krechą się odciąć nie da, ale Ja bym po takich doświadczeniach nie przebywał zbyt długo, przy czym, co Ja tam wiem.
Cieszę się, że znalazłaś odskocznię, to jest bardzo ważne!
Trzymam kciuki za Ciebie, niech Ci się wiedzie! \o/
Zaloguj się aby komentować
TLDR: Wracam do swojej głowy myśląc o tym kim i czym jestem.
53.
Jak to mówią mądre ludzia, najtrudniej jest zacząć. Dlatego rozpoczynam powolutku od marszu, który zaraz zamieni się w trucht, następnie bieg, by na końcu zapierdzielać na łeb na szyję w szalonym sprincie, czyli w skrócie... chciałbym się streszczać, ale ja już się znam i jak usiądę i zajrzę do tej swojej głowy, to będę miała problem by z niej wyjść. A dzieje się w niej sporo, zresztą jak zawsze.
Pomysł na treść przewijały mi się w głowie w sumie większość czasu. Chyba w jakiś sposób jestem uzależniona od pisania i analizowania siebie i swoich działań. Atencjuszka alert! Nie dzwońcie tylko po wykopków, bo mnie rozszarpią. Nie wiedziałam też do końca, czy chcę się zestawiać obecną siebie z tym co było wcześniej, ale doszłam do jedynej słusznej myśli - i ta i tamta ja, to nadal ta sama osoba, choć potrafi to zaboleć. Zwłaszcza obrazy i poczucie abstrakcyjnosci niektórych sytuacji. To, że można szaleć tak, że tak może boleć ból istnienia, że może mnie tak odcinać od świata. Psychiatryk był dla mnie trudnym doświadczeniem. Nawet wspomnienie tego białego światła, odbijającego się od jasnych ścian aktywuje jakieś dziwne obszary w głowie, doprowadzając do tego, że mnie ściska w klatce piersiowej. Nawet to mnie rusza. Powinni czasem odpalać tam jakieś kolorowe ledy, byłoby weselej, a tak smród, bród i ubustwo. I chrapiacy ludzie, wszędzie w każdej sali. Czasami wręcz łapali synchro. No nie polecam ogółem, chyba że chce się mieć dużo czasu na czytanie książek i spanie to wtedy tak.
Co do samopoczucia, to często czuje że chodzę po krawędzi. Nie wiem, czy czuje się dobrze i radośnie, czy do drzwi puka już hipomania. To wydaje mi się najgorsze, że sam nie wiem skąd wynika mój stan. Czy podejmuję się nowych działań, bo mam do tego gotowość, czy może poszukuję zwiekszonych bodźców? Czy gniew na innych wynika z potrzeby wyznaczenia granic, czy wykazuje zwiększony poziom rozdrażnienia? Czy radosny zryw tańca na ulicy jest wynikiem osobistej ekspresji i czucia muzyki, czy może znowu powoli odrywa mnie od norm społecznych? Gubię się w tym wszystkim, tego co jest moje, a co jest chorobą. Zabiera mi to osobowość. Lecz dla mnie wszystko jest okej, czuje się dobrze i tylko łykanie dzień w dzień różnorakich piguł ratuje mnie od szaleństwa, a zarazem bólu istnienia. W sumie dobrze że są.
Dobra, już widzę że nie udało mi się krótko. Bywa, z fartem. A! Dzięki że jesteście. Myślę, że tworzymy tutaj coś wyjątkowego.
PS Pochwalę się, że rozkręcamy poradnię zdrowia psychicznego i dołączyłam do zespołu orzecznictwa o niepełnosprawności dzieci. To dla mnie duży krok w karierze. Jest trudno, czasem bardzo trudno, zwłaszcza na początku, ale myślę że będzie warto. Fun fact: sposobem na określenie tego czy ktoś jest - powiem to niegrzecznie -"spierdolony" jest głosowanie. Tak też banda różnorakich specjalistów i psychiatra na komendę przewodniczącego podnoszą pokornie rączkę do góry, zupełnie tak gdy zgłaszało się do odpowiedzi w szkole. Później zlicza się głosy i większość wygrywa w pojedynku. Bawi mnie to, że tak infantylna rzecz decyduje o tak ważnym aspekcie życia innych.

Chyba w jakiś sposób jestem uzależniona od pisania i analizowania siebie i swoich działań.
Polecam pisanie dziennika codziennie, albo co drugi dzień byle by regularnie. Widać, że masz taką potrzebę, a może i częściej by Ci się samoistnie napisało coś fajnego czym byś się tu z nami podzieliła.
Wpis bardzo fajny, lubię ten Twój styl pisania.
'Co jest moje a co mi się przypałętało c⁎⁎j wie skąd?' - Myślę, że każdy powinien sobie stawiać takie pytanie i im częściej tym lepiej. Ty to robisz i idziesz dzięki temu w stronę rozwoju samoświadomości a to jest niekonczaca się, ale też ciekawa droga.
Fajnie, że udało Ci się załapać tak ciekawą pracę. Podziel się czasem jakimiś smaczkami bo strasznie mnie interesują tego typu tematy.
Czy dobrze rozumiem, że wciąż jesteś chora, ale będziesz pracować z innymi chorymi?
Zaloguj się aby komentować
#psychiatria #rozwojosobisty #zwiazki #ciekawostki
mnie nie, oczywiście że nic z tej listy nigdy nie robiłem
https://youtu.be/l__0Sdnt_qU?si=2lxX-ZLcJ14mpPBv
Miałem kiedyś wariatke, co mi na złość przez okno wyskoczyć chciała z czwartego piętra xD
Zaloguj się aby komentować
Oprócz alkoholu, mamy jeszcze conajmniej kilka bardzo widocznych substancji (marihuana, mdma, amfetamina) ale mamy i takie, których nie widać (benzodiazepiny, kokaina). Wszystkie zmieniają postrzegania świata i podejmowanie decyzji, w różnych kierunkach.
No więc co dalej? Narkotesty? Opinia psychiatry przed objęciem urzędu? Jaki jest tego cel?
Moim zdaniem dowolność „prowadzenia się” w tym zażywania substancji jest częścią mandatu reprezentowania wyborców. Jeśli chcecie, żeby na⁎⁎⁎⁎ny albo skacowany chłop Was reprezentował, Wasza sprawa. Jeśli chłop potrzebuje wciągnąć szczura zanim wyda oświadczenie że potrzebuje amunicji a nie podwózki (wątpię żeby tak było, podaję wymyślony przykład) to na zdrowie.
Jeśli wydaje Wam się, że alkohol to jedyna używka znana posłom, to beka z Was w c⁎⁎j xD
https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/ostra-reakcja-marszalka-holowni-po-skandalu-w-sejmie-bedzie-surowa-kara/3z9j5rt,79cfc278
#polityka #bekazlewactwa #bekazkonfederacji #bekazprawakow trochę #medycyna #psychiatria poprawcie mnie proszę jeśli się bardzo mylę
W sumie spoko, mogą wciągać, chlać i wstrzykiwać co się któremu nawinie. Wprowadzić jednocześnie odpowiedzialność karną za złe lub zbrodnicze decyzje, do czapy włącznie i droga wolna.
Narkotesty, wyrywkowe kontrole - oczywiście. Za złamanie czystości - dymisja. Nie będzie 460 posłów? A co to za problem? Przy wyborach się dobierze. I tak ich jest za dużo.
@wombatDaiquiri Powiedz, że masz jakieś hejto wyzwanie, żeby Ci dużo komentarzy ludzie pisali, bo nie wiem jak inaczej można by takie durnoty napisać xD
W robocie każdy powinien być trzeźwy i elo
Zaloguj się aby komentować

Raport: przekonania polityczne i poziom religijności bez istotnego wpływu na depresję
W związku ze zbliżającym się Ogólnopolskim Dniem Walki z Depresją (23 lutego) dr Marta Witkowska oraz dr Magdalena Leszko opublikowały raport z badań, w których spr

Teoria ewolucji i leczenie depresji: wszystko kręci się wokół kałamarnic i okonia morskiego
Zgodnie z hipotezą analitycznego rozmyślania, depresja jest ewolucyjną adaptacją (podobną do bólu lub lęku), która w naszej przodkowej przeszłości służyła do utrzymywania ludzi skupionych na złożonych problemach interpersonalnych, dopóki nie mogli dojść do rozwiązania (spontanicznej remisji). Jeśli jest to prawdą, to te kliniczne metody leczenia, które najbardziej
*nie zagłębiam się czasem w szczegóły, aby chronić swoją prywatność. Nie jestem pisarzem, więc będzie może nieco chaotycznie, z pominięciem wielu kwestii, ale nie chcę zanudzać.
Złe początki złego.
[skocz do następnego rozdziału jeśli kontekst Cię nie interesuje]
To co opiszę w tym rozdziale, zrozumiałem dopiero w ostatnich latach. Przeżycia które opiszę były wtedy dla mnie nie tyle „normalne”, co nie łączyłem ich z żadną przypadłością. Pojawiały mi się myśli, że może jakieś stany depresyjne mam, albo że mam niską tolerancję na stres (w istocie tak jest), ale to wszystko. Dopiero z perspektywy czasu, wiem, że zaczęło się dosyć wcześnie tj. w w okresie dorastania, prawdopodobnie końcówka liceum i początek studiów. Wahania nastroju (często z niewiadomego powodu), które z błachego powodu powodowały nawet myśli samobójcze, czarna rozpacz bo czekam od kilku godzin na kontakt od dziewczyny… po czym uspokojenie, marazm. Niczym reset komputera, wracałem do względnego balansu, prawie jak po medytacji z Dalaj Lamą. Bardzo lubiłem ten stan, bo mogłem działać, choć na relatywnie niskich obrotach, jednocześnie miałem w sobie zdrową „wyjebkę”. Czułem się spokojny, czułem się jak prawdziwy praktyk stoicyzmu.
Te myśli samobójcze szczególnie towarzyszyły mi w okresie dojrzewania i na studiach. Tylko raz było na tyle źle, że przestudiowałem materiały w internecie o sposobach na „dobre” samobóje (ah ten internet circa 2000 rok) że po celowo nieprzespanej nocy, wykończony wziąłem dodatkowo tabletki ziołowe (:D) na wspomaganie snu, zszedłem do garażu i uruchomiłem auto. Po 15 minutach, nie mogąc zasnąć i będąc z własnymi myślami, otrzeźwiałem, że przecież ktoś tu będzie musiał w końcu wejść i od razu padnie po paru wdechach. To była jedyna próba „samobója”. Nawet trochę ciężko mi nazwać to próbą
W okolicach studiów zaczęły się u mnie rozwijać „nadprogramowe” lęki. Zwykły egzamin powodował u mnie takie natężenie emocji jakbym zaraz miał lądować na plaży Omaha. W nocy przed egzaminem nie spałem, byłem sparaliżowany, ciśnienie gigantyczne itd. Im lepiej byłem przygotowany, tym bardziej się stresowałem. Jak niewiele umiałem, to z góry pojawiała mi się „wyjebka”. I to był spory problem, bo skoro dobrze się czuję wtedy kiedy mam wyjebkę, a wyjebka jest tylko wtedy jak nie umiem… Egzamin na 11, pojawiałem się na uczelni o 6. Dopiero wtedy lęki oraz chęć zaliczenia powodowały dużą dozę skupienia (coś z czym miałem problem wcześniej) i miałem kilka godzin nauki.
Imperium upada.
Pierwsza bomba atomowa (Hiroshima) spadła na mnie na początku kariery zawodowej, gdy rozsypał się mój związek z prawdopodobnie miłością mojego życia. Nawet nie opiszę Wam tego dobrze, ale byłem w takim stanie psychicznym, że do teraz jest kilka sytuacji które nie wiem czy miały miejsce czy tylko w mojej głowie zaszły (!!!) Minęło wiele lat zanim się z tym jako-tako pogodziłem, ale więcej nie chcę o tym pisać, bo nadal czuję ból. Druga bomba atomowa (Nagasaki) spadła na mnie w pracy. Śmieszne, bo przecież moje pierwsze lata w tej bardzo fajnej firmie przebiegały dosyć dobrze (mimo sytuacji które powodowały u mnie palpitacje
Neurolog jakieś tam badania porobił, okazało się że w spoczynku mam ciśnienie 160/110, powiedziałem o częstych migrenach i bólach głowy od ciśnienia, dostałem tabletki na migreny i tekst „pójdzie Pan do psychiatry”.
To był ten moment, w którym zacząłem mocno się zastanawiać nad swoim zdrowiem, również psychicznym. Symptomy takie jak częsta pikawa w klatce piersiowej, nieprzerwany stres przeplatany stanami depresyjnymi, bóle głowy które średnio raz na tydzień wyłączały mnie z dnia, tendencje ucieczkowe, regularne wybudzanie o 5 nad ranem, no i przecież rzecz najważniejsza - potwornie obniżone libido
Leczenie czas zacząć, czyli psychiatra, psycholog i tabletki dla pojebów.
Jak dziecko we mgle zacząłem się zastanawiać jak sobie pomóc. Zacząłem od psychologa, a na początku pandemii w grę wchodziło tylko spotkanie wirtualne. Po godzinnym spotkaniu byłem w lekkim szoku jak bardzo niezainteresowana była pani prowadząca spotkanie, po czym od razu skierowała mnie na tabletki. Nawet nie zaproponowała drugiego spotkania itd. Drugie spotkanie z inną psycholog było równie owocne - kompletny brak zainteresowania. Pomyślałem - j⁎⁎ać tych „specjalistów”, idę do psychiatry. A wierzcie mi, to był ogromny krok, bałem się tabletek.
Nie wiedząc gdzie iść i jak to wygląda, wybrałem psychiatrę z dobrymi ocenami niedaleko miejsca zamieszkania. Po krótkim 5-10 minutowym wywiadzie, gdzie głównie ja mówiłem jak się czuję, dostałem Trittico CR („pan się wyśpi, uspokoi, i libido wróci”). Wbrew tego co mi mówiono i czego oczekiwałem już po pierwszej lub drugiej nocy i przyjęciu 25mg wstałem rano z drągiem i przede wszystkim życie było w innych kolorach. Moje obawy, że będę innym człowiekiem po przyjęciu tabletek dla pojebów zupełnie się nie sprawdziły. Popatrzyłem na siebie w lustrze - „ten sam człowiek” pomyślałem. Co więcej… przyszła do mnie przerażająca myśl: „To tak się czuje zdrowy człowiek? Tak normalnie?” I to uświadomienie, że żyłem okropny sposób przez ostatnie ~15 lat, a ostatnie lata wręcz równia pochyła.
Niestety Trittico CR po 2 miesiącach „przestało działać”, spróbowaliśmy Trittico XR. Przez 5 miesięcy było dobrze, ale zwiększane dawki dawały coraz więcej efektów ubocznych (np. senność w trakcie dnia) a coraz mniej korzyści. Trittico odrzuciliśmy i zaczęliśmy spokojnie… tj od Agomelatyny. Z której jestem zadowolony i nadal korzystam. Lek pierwszego rzutu tj. z tego co mi powiedziano często przepisywany osobom relatywnie zdrowym ale z „lekkim” snem - oczywiście dramatycznie upraszczam. Agomelatyna jest miła ( i nie dawała żadnych efektów ubocznych), ale niestety niewystarczająca. Czułem że kręcę się w koło, a dodatkowo zacząłem zwracać uwagę na to że w zasadzie lekarz po prostu strzela i próbuje.
U innego psychiatry przepisano mi Bupropion po 5-10 minutowym wywiadzie. Tym razem musiałem poczekać na efekty 3 tygodnie. I tylko się poirytowałem, ponieważ (ponoć nie jest to standardowa reakcja!) zwiększyła mi się senność, nie odczuwałem żadnej poprawy jeśli chodzi o nastrój, a dodatkowo moje libido sięgnęło absolutnego dna.
Zacząłem czuć pewnego rodzaju desperację, bo już wiedziałem jak się czuje zdrowa osoba i wiedziałem że tabletki mogą pomóc… Do trzech razy sztuka. Poszedłem do psychiatry dosyć młodego, być może nawet młodszego ode mnie (no zabrzmiało to jakbym był młodziakiem!) i tu po raz pierwszy poczułem różnicę w jakości lekarza. Wywiad trwał 40 minut, nie tylko mówiłem, ale pytania jakie mi zadawał psychiatra były bardzo przenikliwe, w punkt i doskonale pomagały mi wyrazić swój stan. Dodatkowo empatia z drugiej strony (nawet jak wyuczona) i jasne komunikaty jak widzi moją terapię, jakie będą wyzwania i czego się spodziewać spowodowały że się trochę uspokoiłem. Podtrzymał Agomelatynę, ale w pierwszym okresie leczenia dołączył Tianesal, który może być pomocny w przypadkach wieloletniego uporczywego stresu. Nie dawał żadnych efektów ubocznych i po wielu miesiącach mogłem odstawić czując poprawę w moich reakcjach na stres - mój system się zresetował i mózg i organizm zaczął bardziej prawidłowo interpretować i reagować na bodźce. Dostałem też pół roku temu Mozarin, który okazało się pozytywnie zaczął wpływać na stany lękowe. Spowodował że mam bardziej „normalne podejście” do życia. Nie jest to jeszcze to czego oczekuję, i mamy w zanadrzu jeszcze jedno rozwiązanie ale to dopiero za dwa miesiące, w trakcie których również będę odstawiał Agomelatynę.
Efekty uboczne
Jeśli chodzi o efekty uboczne terapii, w zasadzie większość tabletek miała niewielkie minusy (głównie senność w trakcie dnia przy większych dawkach - aby była jasność dla tych którzy nie mają nic wspólnego z takimi tabletkami - ta senność jest taka, że jak pracujesz z domu, to w końcu nie dasz sobie rady i Twoja drzemka w trakcie dnia będzie trwała 3 godziny np. , więc nie można zignorować tego efektu).
Trittico XR: gdy testowałem większe dawki, powodował u mnie brak skupienia, „pustkę” w głowie (np. brałem książkę i nie mogłem przebrnąć jednej strony!). Efekt nieprzyjemny.
Trittico CR: większa dawka powodowała u mnie senność w trakcie dnia.
Bupropion: działał na mnie najgorzej - spowodował prawie całkowity zanik libido, przesadzony spokój (w zasadzie marazm), brak energii itd. Nie było też pozytywnych efektów więc szybko odpuściłem ten lek.
Agomelatyna - wspomaga sen, brak efektów ubocznych
Tianesal - brak efektów ubocznych - uregulował reakcje na stres.
Mozarin - brak efektów ubocznych, dobre efekty terapeutyczne, jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że polepszyło mi się trochę libido (aczkolwiek bez szału), i mogę znacznie przedłużyć stosunek (ale bez problemu z osiągnięciem orgazmu, co ponoć czasem niektórzy pacjenci zgłaszają gdy się leczą psychiatrycznie..)
O przygodach z psychologami mógłbym poopowiadać, ale i tak już przesadziłem z długością tego tekstu… dość powiedzieć, że w końcu jestem na terapii z psychologiem z którym znalazłem wspólny język i wsparcie którego potrzebuję.
Przede mną długa droga (dlatego zapodam sobie Krejzi Froga), ale jest światełko w tunelu - mam tylko nadzieję, że to nie pociąg towarowy.
#psychologia #psychiatria #depresja #medycyna #ciekawostki
Bardzo ciekawy tekst, pisz więcej. Mnie też zapewne czekają tabletki.
Zaloguj się aby komentować
Widzialam kiedys ten obrazek u mojej wróżki
Hatfu sertralina, niby dało się żyć, ale co to za życie...
Inhibitory MAO gurom! 😁
Komentarz usunięty
Zaloguj się aby komentować

Czy Carl Jung był okultystą?
Przyszły psychiatra dorastał w ciekawej atmosferze. Młody Carl Gustav Jung dostał imię po dziadku chirurgu, rektorze Uniwersytetu Bazylejskiego i wolnomularzu. Masońska symbolika była zresztą szerzej obecna w rodzinie: do loż
Na chwilę ucichłem bo nie było możliwości napisania czegoś w spokoju, tak to bywa na jednostce gdzie jak tylko próbujesz coś sobie napisać to zaraz ktoś chce Ci w tym przeszkodzić choćby dla zasady że skoro ja nie potrafię czemuś się oddać to inni też nie będą.
A już takie rzeczy jak coś twórczego to PANIE, sam zachęcasz.
Jak np. odłączenie lapka kiedy go ładuje na noc by z rana ruszyć, bateria nie trzyma najlepiej więc ładuje go czasem 4 razy dziennie, na oddziale nie ma gniazdek w salach a przez jakiś przypałów co chcieli się wieszać na kablu zasilającym nie można mieć kabelka dłuższego niż 30cm.
Na moim oddziale jest kilka osób ewidentnie walniętych, jest kilka zwyczajnie upośledzonych którzy porzuceni przez rodzinę będą w takim miejscu do końca życia, jest nawet jeden przypadek zrobienia sobie farmy z członka rodziny ( renta inwalidzka wpływa co miesiąc na konto tatusia a on nawet jabłek dla syna nie kupi, Ba jak raz w roku odwiedzi to jest dobrze.
No i jest kilka osób które na pierwszy rzut oka wydają się normalne, pozory lubią mylić, jest taki koks co siedzi już sobie ładne 10 lat i nie widać perspektyw by go szybko wypuścili.
Są też inni jeden po 7 inny 4, patrzę na tych ludzi i się zastanawiam o co tu chodzi? może są trochę odrealnieni od świata ale już sama długość pobytu jest tego winą, czemu trzyma się ludzi taki szmat czasu i dlaczego skoro to takie długie przypadki czemu nie pracuje się nad nimi.
Okazuje się że system tak samo bezmyślny i głupi jak w sądownictwie tutaj też ma swoje trzy grosze, co pół roku jest komisja która decyduje co z Tobą robić i co prawda są takie miejsca w Polsce gdzie szybko wypuszczają ale nie TU. Tu gdzie ja jestem lubią trzymać, mój ziomek którego poznałem na obserwacji a teraz razem z nim siedzę na jednej sali mówi:
-TY jesteś spokojny, wyjdziesz gdzieś za 2 lata
2 lata.
Jak nie robisz problemów, tak jak w sądownictwie człowiek miał nadzieje że w takich ważnych sprawach jak czyjaś wolność i los to ludzie decyzyjni będą wykształconymi i doświadczonymi osobnikami tak najczęstszy widok jaki widzę to jakieś skrzywdzone jednostki które ewidentnie chcą się odegrać za traumy z dzieciństwa.
Czy system w psychiatrii jest inny, może lepszy? C⁎⁎ja tam, zanim mnie zwinęli znałem kilka lasek co poszła na kierunek psychologii czy psychiatrii i nie były to osoby które nazwał bym że są stabilne emocjonalnie. Można było wręcz dojść do wniosku że wybrali ten kierunek bo chcieli sami się zdiagnozować i wyleczy ale coś nie pykło i teraz poprawiają sobie humor porównując swoją sytuację do przesranego losu kogoś po drugiej stronie biurka.
Nikt nie liczy się z tym że człowiek coś zostawił za tym murem i to coś też ma swoją cierpliwość, bycie w sytuacji pozbawienia wolności szybko pokazuje kto w Twoim życiu jest naprawdę po Twojej stronie a kto tylko czekał na upadek by poprawić sobie humor i mieć o czym gadać na święta przy stole.
Czy to mnie również czeka? czy po pół roku kiedy będę mieć komisje powiedzą mi że nie poznaliśmy się wystarczająco dobrze i następne pół roku to przecież małe piwo , my chcemy dla pana pomóc itp.
K⁎⁎WA siedzę tu już półtorej miesiąca i NIC ze mną nie robią, żadnej terapii, rozmowy, zajęć , moja lekarz nawet nie zdaje sobie sprawy z tego ż nie ma gniazdek z prądem na sali, ale by mi ujebać powerbanka do lapka to już każdy ma czas i chce się wypowiedzieć, nie mogę power banka bo jest za ciężki xD.
Dziśaj jeszcze zrobili mnie przewodniczącym na zdarzeniu zwanym społecznością gdzie lekarze udają że można zgłaszać jakieś wnioski pacjentów i są one rozważane, koleś który do tej pory to prowadził to ten koksu z 10 letnim stażem w różnych szpitalach, tydzień temu miał komisje i powiedzieli mu że się nie nadaje nawet do pójścia na piętro gdzie trzymają rokujące osoby by po jakimś czasie przeszły na poziom podstawowy.
No i tak mi mija czas, do tej pory pisałem głownie na kartce do szuflady ale przechodzę coraz częściej na lapka gdyż ten pojeb z którego stary zrobił farmę lubi chodzić po salach po 3 w nocy i rwać wszystkie zapiski, pamiętniki itp.
Zapierdala też rzeczy jak kawa, słodycze itp. zgłaszanie tego lekarzom nie ma sensu ale nie mają problemów jak trochę typ dostanie po mordzie w rezultacie codziennie ktoś go obija ale mówi że jest masochistą więc nie wiem czy ma sens lanie go w pysk.
Zrobiłem ten błąd początkującego że byłem dla niego człowiekiem, może nie byłem miły co po prostu neutralny i już następnego dnia szukałem swoich rzeczy w jego szafce, typ po prostu czuje się dziwnie jak ktoś go nie nienawidzi więc szybko naprawia ten stan.
A na pytanie dlaczego, mówi że to jego choroba i pyk wyjebane możesz se do niego gadać, on chętnie znowu zostanie Twoim przyjacielem by wy⁎⁎⁎ać Cię na kawie czy czymś innym, dziśaj okradł jakiegoś gościa z Czech co podpalił dwóch policjantów, typ nie ma wsparcia więc to podwójny cios ale dla Zośki to nie pierwszyzna, mam wręcz wrażenie że im bardziej karygodny czyn tym lepiej się on bawi.
Tyle na dziś, się kurka rozpisałem, jak wpis jest za długi dajcie znać postaram się bardziej to dzielić na jakieś części.
@Wi-fi jest tam tak jak w więzieniu, że Cię mogą wydupczyć?
Zaloguj się aby komentować
Tytuł: Czarna owca medycyny. Nieopowiedziana historia psychiatrii
Autor: Jeffrey Alan Lieberman
Kategoria: popularnonaukowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie
Format: książka papierowa
ISBN: 9788366517400
Liczba stron: 344
Ocena: 7/10
"To samo co może nas uczyć, może też nas zranić"
Książka pokazuje jak psychiatria się rozwijała i nadal rozwija. Niestety ta specjalizacja kiedyś była na tyle niewdzięczna, że bardzo często były podejmowane całkowicie złe diagnozy i próby "leczenia" chorych. Tak naprawdę dawniej uprawiano wolną Amerykę a chorych psychicznie po prostu zamykano i sprawiano, żeby byli mniej problematyczni.
Z takich ciekawostek to nie wiedziałem, że homoseksualizm był zaliczany do chorób biblii psychiatrycznej czyli DSM.
"Jeśli jedynym narzędziem, jakim dysponujesz, jest młotek, to cały świat zaczyna wyglądać jak gwóźdź."
Z czasem świat psychiatrii stał się bardziej świadomy, że nie można się przez cały czas ograniczać do jednej formy terapii (jak początkowo np. samą psychoanalizą) i potrzebny jest pluralizm, czyli łączenie różnych form i jej aspektów. Dodatkowo każdy szanujący się psychiatra w dzisiejszym świecie nie stoi w miejscu i powinien się stale dokształcać.
Te zdanie mi się bardzo spodobało i może to być w pewnym sensie definicja tematu:
Mózg jest jedynym narzędziem, który może cierpieć na to, co można by nazwać "chorobą egzystencjalną" - gdy jego działanie zaburzone jest nie przez fizyczne uszkodzenie, ale przez niedostrzegalne doświadczenie.
W książce często odnosiłem wrażenie, że autor chciał ją napisać bardzo fachowym językiem. Późniejsze poprawki na pewno stały się bardziej dostępne dla przeciętnego czytelnika, ale niektóre rozdziały i zdania nadal wydały mi się męczące i w pewnym sensie nudne.
Jeszcze taka rozkmina: Autor pod koniec pisał, że kiedyś nie oczekiwało się, że przy ciężkich chorobach psychicznych osoba XY będzie jeszcze mogła normalnie funkcjonować. Tak było kiedyś. Teraz (w teorii) jest odwrotnie, bo wychodzi się z założenia, że chorego w większości przypadków można wyleczyć. W książce co chwilę podaje wiele szczęśliwych historii osób które odniosły wielkie sukcesy zmagając się z najróżniejszymi chorobami. Zawsze jednak przy tych historiach jest pewien wzór: Są to osoby ze wspierającą oraz majętną rodziną. Samotne osoby nawet jeżeli trafią na super hiper psychiatrę i optymalnie dobrane leki będą nadal mieć ciężki orzech do zgryzienia.
Nie jest to jakaś krytyka, tylko takie są fakty. W każdym razie książka jest bardzo dobra (stąd 7), ale nie rewelacyjna. Pod koniec autor wspomina też, że na szczęście żyjemy w czasach kiedy kończy się stygmatyzacja osób psychicznie chorych i to chyba każdy obserwuje również w Polsce.
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
Prywatny licznik: 1
#bookmeter #ksiazki #psychiatria

Zaloguj się aby komentować
Hejka dziś udostpnili mi internet nadprogramowo to coś skrobnę
W poprzednim poście https://www.hejto.pl/wpis/psychiatria-sadownictwo-wiezienie-pozdrowieniadowiezienia-spoleczenstwo-czesc-lu
Omówiłem na szybko sytułacje gdyż w obecnym miejscu nie mam możliwości korzystania z internetu bez przerwy, chętnie odpowiem na wszystkie pytania ale musicie brać pod uwagę żę odpowiedz może przyjść pozniej jak dzień czy dwa.
Długo zastanawiałem się nad tym czy wogle publikować ten post, niezrozumienie i społeczne wykluczenie są bardzo powrzechne dla osób któe trafiły za kratki>
Powiem wam że też taki byłem, uważałem że jak ktoś trafił do wiezienia to nie za kaszel ale musiał coś nawiwijać by się tam dostać a wszystkie filmy mówiące o tym żę połowa ludzi to siedzi za niewinność to gruba przesada, może są jakieś wypadki, wyjątki itp.
PO swoim własnym wjedzie w tę społeczność wiem że filmy poruszają ciekawą kwestię, może nie jest tak żę ludzie są całkowicie niewinni ale w obecnej Polsce dużo ludzi siedzi za prozaiczne rzeczy które nie musiały się kończyć tymczasowym aresztowaniem.
Przypomnę tylko że przez 8 lat Ziobro skutecznie upierdalał coraz bardziej życie wieżniów, obecnie standardy jakoś nie chcą się zmienić, wiadomo wiezniowie są na szarym końcu łańcucha społeczeństwa i nie mają nic do gadania, były nawet pomysły by 8 godzin snu uwalić bo to przecież nie siedzenie, więc nie ma kary.
I tu znowu powiem żę też myślałem o tym żę dla wiezniów trzeba do⁎⁎⁎ać, ale wierzcie mi samo pozbawienie wolności jest wystarczającą karą nie trzeba jeszcze się znęcać nad ludzmi a CI którzy trafili do paki za naprawdę obrzydliwe rzeczy to dostaną za swoje, samo wiezienie o to zadba.
Do tej pory pamiętam jak cele obok miało miejsce przyjęcie nowego wieznia do tzw. stodoły ( 10 i więcej osó ) i derektorka powiedziałą głośno i wyrazne do siedzących tam że
- Panowie ja zamknę oczy a wy wezcie mu wpierdolcie za to co odjebał
Ogólnie przemoc była jest i będzie w takim miejscu, normalka wszędzie są kamery, co bardziej powalonych klawiszy ( których w wieznieniu nazywa się gadami) się wyjebało bo za bardzo bili wiezniów ale jak ktoś umie się maskować to nie ma przeszkód.
Jak ktoś podpadnie dla gadów, to biorą go na łażnie gdzie nie ma kamer, spuszczają wpierdol i wywalają gościa na izolatkę na dwa tygodnie by siniaki znikneły.
Nie ma sieniaków nie ma problemu.
Ze wszystkich cel najlepiej wsominam N-ki, do takich cel trafiają szczególnie niebezpieczni dla siebie i innych wiezniowie i zanim ktoś pomyśli żę ja sam we własnej osobie odpierdalam to już mówię, miałem takie szczęscie żę mój pierwszy wspołwiezień na pojedynkach ( dwu osobowa cela, za cara tyle miał jeden wiezień) miał mimo wieku niezły wynik w prokuraturze i kilka osó dostało za niego awans, 5 kg kokainy na tydzień to dla mnie kosmos a on to brał na klatę mimo iż 18-stke kończył już w wiezieniu xD.
NA N-ki dostałem się tak trochę na krzywy ryj, z racji tego że młodociany i po próbach samobójczych nie może być sam a ja już z nim siedziałem to wzieli mnie w pakiecie.
N-ki , nooo tam można się poczuć jak w filmie, klawisze w kamizelkach kuloodpornych, zamykane elektronicznie klapy do celi, podwójne kratowanie wejścia byś nawet wrzątkiem klawisza nie oblał, wszystko przyspawane lub skęcone srubami do podłogi czy ściany, kamerki nawet w kiblu.
A jakie towarzystwo, tam się nikt nie pi⁎⁎⁎⁎lił w mowie, gorzej ukarać ich już nie mogli to panowie i jedna pani co kogoś żywcem podpaliła mówili do rzeczy w tym do gadów że im porżną mordę czy odjebią rodzinę.
I tam po 11 dniach zabrali mi tego młodego bo szedł do psychiatryka na oberswacje i przez 4 dni byłem sam, wtedy zrozumiałęm że potrzeba odosobnienia jest jednym z naczelnych potrzeb mej osoby,( w końcu myślę żę na hejto jest takich osób większość) k⁎⁎wa lubię siedzieć sam a w wiezieniu ciągle jest ktoś obok i to często ktoś niespecjalnie ciekawy.
Tyle na dziś bo przez tą godzinę ktoś mi ciągle też próbował wlezść na łep bo mam laptopa a wielu w psychiatryku nie potrafi sobie zgrać muzy na słuchawki.
Bedę jak czas pozwoli dawał kolejne wpisy, odpowiedzi jak mówiłem będą z opoznieniem
#wifisiedzi
Zaloguj się aby komentować
#pracbaza #psychiatria #adhd #adhddoroslych #gownowpis
XD
Zaloguj się aby komentować
Cześć ludu Hejto, jestem z wami od dawna ale w skutek pozbawienia wolności musiałem założyć nowe konto, bo mimo iż moja sprawa została umorzona jestem teraz na oddziale psychiatrii o wzmocnionym zabezpieczeniu.
Umorzona dlatego gdyż w chwili popełnienia czynu byłem niepoczytalny, w więzieniu mówią na to "kozak".
Myślałem długo o tym wpisie jak jeszcze byłem za kratami, teraz teoretycznie mogę czasem coś napisać ale 20 minut dziennie to w choj za mało bym mógł się rozpisać jak trzeba.
Przez 2024 mogłem poznać patole więzienia, sądownictwa i psychiatrii sądowej w Polsce, jest tak źle że nikt kto tego nie poznał nie zrozumie, napisał bym sam swoje przemyślenia ale w tej chwili nie mogę bo 20 minut.
Jak ktoś miałby pytania to odpiszę dzień lub dwa później, może z czasem uda mi się sklecić wpis z prawdziwego zdarzenia.
Stoją dwa duchy przed cmentarzem i patrzą na sportowy samochód.
- Jedziemy?
- No! - znika gdzieś i po chwili pojawia się z tablicą nagrobkową.
- Po co ci to?
- Bez dokumentów nie można prowadzić!
Dużo was na celi było?
Miałeś jakichś prześladowców?
Zaloguj się aby komentować
jak mam pracować w takich warunkach?
#gownowpis #psychiatria #adhddoroslych #adhd #pracbaza
tu tu tutu tururu
Trudny orzech do zgryzienia. Włącz może "ona tańczy dla mnie" może przejdzie ;)
@wombatDaiquiri to są objawy dorosłego adhd?
Zaloguj się aby komentować
TLDR: Zapraszam na wywiad że mną.
52.
Dzisiaj króciutko.
O 16:30 w radiu Pik będziecie mogli posłuchać wywiadu ze mną w którym opowiadam o swoich zmaganiach z tematem samookaleczeń i procesem tworzenia komiksu "Przerysowani", gdzie użyczyłam swojej historii.
Wywiad w sumie nie wiem jak wyszedł, raz nas rozłączyło bo w pracy mam okropny zasięg. :p Gadałam też trochę od rzeczy, tak jak mam to w zwyczaju, ledwo powstrzymałam się o opowiadaniu o kozach, albo mówiłam o tym, już nie pamietam. XD
Jezeli ktoś jest ciekawy tego tematu to zapraszam, chociaż wydaje mi się że wyszło trochę dziwnie.
I CO NAJWAŻNIEJSZE, jeżeli ktoś w waszym otoczeniu zmaga się, albo zmagał z tym tematem może warto dać im cynk o tym. Temat jest wyjątkowo niszowy, więc tym bardziej warto w ten sposób komunikować o tym problemie. Dodam, że nie traktuję się jako jakiś autorytet w dziedzinie rozcinania swojej skóry, ale chciałabym, tak bardzo bym chciała choć trochę ulżyć i uświadomić tych, którzy myślą, albo już działają w tym zakresie.
No i teraz widzę, że znów nie wyszło mi to krótko. Zdecydowanie jestem bardziej into pisanie, niż gadanie. XD

@Fafalala Wysłuchane.
Trzymaj się tam dziewczyno. Będzie dobrze.

@Fafalala fajny wywiad, dzięki za to co powiedziałaś. To było dla mnie bardzo ważne.
Ja dopiero odsłuchałam. Ogromny szacun za tą ciężka pracę, którą wykonałaś. I mam takie przemyślenia, że po przeczytaniu Twoich wpisów i wysłuchaniu tego wywiadu, myślę, że teraz bardziej prawdopodobne jest niż wcześniej, że gdybym w swoim otoczeniu zaobserwowała kogoś ze śladami na ciele, zareagowałabym jakimś subtelnym sygnałem, że jestem w gotowości na wysłuchanie. Dzięki za to uwrażliwienie.
Zaloguj się aby komentować