Zdjęcie w tle
Fafalala

Fafalala

Osobistość
  • 85wpisy
  • 1466komentarzy

Staram się nie smutać i szaleć za bardzo.

2/100

Po 2 tygodniach wracam. Cała na pomarańczowo, bo nadszedł czas na "Zmarszczki" od autora, którego warto znać czyli Paco Roca.

Tym razem wkraczamy w świat enigmatyczniej dla nas młodych starości. Tego co ona daje, a co odbiera, a odebrać potrafi wiele, zwłaszcza pamięć. Emilio niegdyś pracownik banku, zaczyna mieć problemy z słusznym osadzeniem się w rzeczywistości. Przeszłość miesza się w teraźniejszością, nad czym nie może zapanować. Staje się on niewolnikiem własnego umysłu, który raz za razem gubi fotografie z obrazami życia i własnej tożsamości. Trud opieki nad Emilio przerasta jego rodzinę, dlatego konieczne staje się przeniesienie go do miejsca, gdzie będzie mieć pełną opiekę, czyli do domu spokojnej starości. Brzmi jak wyrok, ale czy zawsze tak jest? Dzięki "skazaniu" naszego snobistycznego byłego bankiera, na obecność ekstrawertycznego i zadziornego Miguela możemy się zastanowić, czy kiedykolwiek jest za późno na to, by otworzyć się przyjemności doświadczania życia.

Ten komiks sprawił, że mogłam poczuć zarazem nadzieję, jak i ogromny smutek. To mieszkanka, która sprawia, że nie można przejść obok tego komiksu obojętnie. Wręcz przeciwnie, dzięki niemu możemy zmienić perspektywę, nauczyć się czego, wyobrazić sobie coś, co słowami nie idzie opisać. Sama próba zrozumienia chorób otępiennych wydaje mi się karkołomna. Nie można tego poczuć, gdy ma się sprawny umysł, a potem gdy już tego doświadczysz niemożliwe staje się, aby sprawnie to opisać.
Nawet nie wiem co napisać więcej, bo gdy myślę o "Zmarszczkach" coś mnie ściska w środku. Płakałam gdy kończyłam komiks, sama nie wiem dlaczego. Chyba z lęku, że czas zabierze mi to co stanowi o mnie, o moim ja i nawet nie będę mogła z tym walczyć. Chociaż, może z czasem te moje ja, będzie w stanie bardziej otworzyć na nowe? Sama nie wiem, ale nadzieja i smutek to jest to co zostało ze mną i myślę, że te dwa odczucia mogą stać obok siebie, jak równy z równym.

Ocena 10/10
Stron 100
Cena okładkowa 59,90 zł.

#komiksowerecenzje #100komiksow
b71a2b4c-694b-49f4-8280-2555897275cd
121de5da-55c9-4434-b452-d4b44c9425de
5f15f3bf-f296-4299-b855-fd8f18ba6f87
16

Zaloguj się aby komentować

162 181 + 16 = 162 197
Udało się w końcu wsiąść na dwukołowego konia. Pojeździłam wokół Wisły od mostu do mostu, trochę po chaszczach co nie polecam robić po ciemności i wyszedł taki wynik.

Taką plakietkę widziałam na moście. Ciekawe czy kogokolwiek powstrzymała przed zamiarem zakończenia życia.
Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastat.eu
#rowerowyrownik
9b1745ec-55b7-46c9-a289-2192ccb2c4b1
11

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

1/100

Jako że komiksy są moim ulubionym sposobem poznawania historii pomyślałam, że może upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu: poćwiczę sobie pisanie recenzji, a zarazem może choć trochę uda się kogoś z Was zarazić moją pasją i otworzyć na to wyjątkowe medium, łączącym historię i bezkresnym światem wizualiów.

Na sam początek historia kryminalna okraszona duża ilością refleksji nad znaczeniem traumy, czyli "Pacjent" od jednego z moich ulubionych rysowników Timothego Le Bouchera.
Młoda kobieta zostaje ujeta przez policjantów, kiedy zdruzgotana spacerowała po ulicy cała we krwi z nożem w ręku. Zostaje posądzona o brutalne morderstwo całej swojej rodziny. Wiele lat później ze śpiączki budzi się jedyny ocalały z masakry, Pierre- niegdyś nastolatek, a obecnie 21 letni mężczyzna. Pomimo odzyskania świadomości, nie ma kontroli nad własnym ciałem... i psychiką. Nocą nawiedza go tajemniczy mężczyzna w czerni.
Aby pomóc mężczyźnie i zdobyć kluczowe informację dla sprawy zostaje zaangażowana do współpracy z nim ceniona psycholożka Anna. Czy wspólnie będą w stanie dostać się w głąb bolesnych wspomnień i czy w ogóle Pierrowi da się jeszcze pomóc?

Historia jest angazujaca i pomimo prawie 300 stron łyknełam to na raz. Wspaniale przeplatają się tutaj ekscytujace wątki kryminalno-detektywistyczne, z prozaicznym siedzeniem na stołku i gadaniu o tym co skrywa się w naszych głowach. Ani jedno, ani drugie nie jest na wyrost, a każdy z tych elementów jest równie istotny.
Nie muszę nawet wspominać o wyjątkowości kreski, która jest tak przejrzysta i schludna, że idealnie nadaje się dla początkujących komikso-czytelników, którzy nie potrzebują przedzierać się przez gąszcz wyszukanych kresek i stylów graficznych.

Polecam cieplutko.
Ocena: 7/10
Stron: 292
Cena okładkowa: 80 zł

#komiksowerecenzje #100komiksow
3142fa0e-9065-4eb7-9c07-fde4fbace81c
1fa15d15-8664-489a-93aa-5bae47caab33
8

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #mania #chad #psychologia #psychiatria

TLDR: Jak różowe ściany mogą napawać lękiem.

54.
Zastanawiam się często, czy po bólu jaki doświadczyłam w życiu wypada mi być szczęśliwą. Znacie tą wątpliwość? To tak jakby ktoś zasadził Ci bułę w ryło, a Ty zamiast płakać czy bać się zaczynasz śmiać się w głos. Zupełnie jakby oszukiwało się system i działało na przekór wszystkiemu. Jestem niezwyciężona czy niezrównoważona? Biorę 500 zł od każdej drużyny i słucham Państwa.

Przybyłam do domu rodzinnego. Obiadki na życzenie, pogaduszki przy kawie z mamą, cała sobota przebimbana w piżamie. Niebo na ziemi... teraz, ale działo się tutaj zdecydowanie zbyt dużo. Nie mogę spać w swoim starym pokoju, bo aż czuje bijącą ze ścian rozpacz. Tam widziałam diabła stojącego nademną o 3 w nocy, tam przelewałam swoją krew w prawie codziennych rytułałach w skarpetę z flagą Kanady, tam myślałam o śmierci przekładając swoje nogi za okno na 10 piętrze i tam chowałam się przed gniewem ojca, modląc się z bezsilności do wgapujacego się upiornie we mnie znad drzwi Jezusa i błagajac o to, by go uśmiercił. Nie wierzę, że to miało miejsce. Nie umiem zestawić się z przeszłością i sobą. Wiem, że mielę ten temat od jakiegoś czasu, ale dopada mnie nawrotowo takie dziwne uczucie, które sprawia że moja przeszłość jest odległa, obca. Zupełnie jakbym obejrzała film ze swojego życia, a nie realnie tego wszystkiego doświadczyła. No nie wiem, dziwne to takie wszystko. Niezrozumiałe i pomieszane.

Jak sobie radzicie z cierpieniem z przeszłości? Daję 10 gum turbo, za każdą strategię i radę.
16c946f0-b1e9-4b05-b232-5cc4c1775c7c
35

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #mania #psychologia #psychiatria #iinnetakietakie

TLDR: Wracam do swojej głowy myśląc o tym kim i czym jestem.

53.
Jak to mówią mądre ludzia, najtrudniej jest zacząć. Dlatego rozpoczynam powolutku od marszu, który zaraz zamieni się w trucht, następnie bieg, by na końcu zapierdzielać na łeb na szyję w szalonym sprincie, czyli w skrócie... chciałbym się streszczać, ale ja już się znam i jak usiądę i zajrzę do tej swojej głowy, to będę miała problem by z niej wyjść. A dzieje się w niej sporo, zresztą jak zawsze.

Pomysł na treść przewijały mi się w głowie w sumie większość czasu. Chyba w jakiś sposób jestem uzależniona od pisania i analizowania siebie i swoich działań. Atencjuszka alert! Nie dzwońcie tylko po wykopków, bo mnie rozszarpią. Nie wiedziałam też do końca, czy chcę się zestawiać obecną siebie z tym co było wcześniej, ale doszłam do jedynej słusznej myśli - i ta i tamta ja, to nadal ta sama osoba, choć potrafi to zaboleć. Zwłaszcza obrazy i poczucie abstrakcyjnosci niektórych sytuacji. To, że można szaleć tak, że tak może boleć ból istnienia, że może mnie tak odcinać od świata. Psychiatryk był dla mnie trudnym doświadczeniem. Nawet wspomnienie tego białego światła, odbijającego się od jasnych ścian aktywuje jakieś dziwne obszary w głowie, doprowadzając do tego, że mnie ściska w klatce piersiowej. Nawet to mnie rusza. Powinni czasem odpalać tam jakieś kolorowe ledy, byłoby weselej, a tak smród, bród i ubustwo. I chrapiacy ludzie, wszędzie w każdej sali. Czasami wręcz łapali synchro. No nie polecam ogółem, chyba że chce się mieć dużo czasu na czytanie książek i spanie to wtedy tak.

Co do samopoczucia, to często czuje że chodzę po krawędzi. Nie wiem, czy czuje się dobrze i radośnie, czy do drzwi puka już hipomania. To wydaje mi się najgorsze, że sam nie wiem skąd wynika mój stan. Czy podejmuję się nowych działań, bo mam do tego gotowość, czy może poszukuję zwiekszonych bodźców? Czy gniew na innych wynika z potrzeby wyznaczenia granic, czy wykazuje zwiększony poziom rozdrażnienia? Czy radosny zryw tańca na ulicy jest wynikiem osobistej ekspresji i czucia muzyki, czy może znowu powoli odrywa mnie od norm społecznych? Gubię się w tym wszystkim, tego co jest moje, a co jest chorobą. Zabiera mi to osobowość. Lecz dla mnie wszystko jest okej, czuje się dobrze i tylko łykanie dzień w dzień różnorakich piguł ratuje mnie od szaleństwa, a zarazem bólu istnienia. W sumie dobrze że są.

Dobra, już widzę że nie udało mi się krótko. Bywa, z fartem. A! Dzięki że jesteście. Myślę, że tworzymy tutaj coś wyjątkowego.

PS Pochwalę się, że rozkręcamy poradnię zdrowia psychicznego i dołączyłam do zespołu orzecznictwa o niepełnosprawności dzieci. To dla mnie duży krok w karierze. Jest trudno, czasem bardzo trudno, zwłaszcza na początku, ale myślę że będzie warto. Fun fact: sposobem na określenie tego czy ktoś jest - powiem to niegrzecznie -"spierdolony" jest głosowanie. Tak też banda różnorakich specjalistów i psychiatra na komendę przewodniczącego podnoszą pokornie rączkę do góry, zupełnie tak gdy zgłaszało się do odpowiedzi w szkole. Później zlicza się głosy i większość wygrywa w pojedynku. Bawi mnie to, że tak infantylna rzecz decyduje o tak ważnym aspekcie życia innych.
4e930a2a-f960-4ba9-b9c9-c5d3bb5aff02
26

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Dobra buły,

późno już, a @czajna nie zapodaje nowych rapsów. Mianuje się dzisiaj samozwańczym zastępcą, bo trzeba rymować, aby życia sobie nie zmarnować.

Temat: relaksik
Rymy: koc - kloc - warzywo - tworzywo.

#naczteryrymy
73

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

#heheszki #kreatywnabudowlanka #placesmierci

Niedaleko swojej ośki znalazłam zjeżdżalnię, która chyba ma na celu pozbywania się bombelków poprzez rozpędzędzenie je na wylocie do prędkości bolidu F1 wprost do kanału, który znajduje zaraz naprzeciwko.

Kto użyczy dzieciaka do testów zderzeniowych? XD

PS Plac jeszcze nie zdany do użytku, ale to chyba dobrze. Pozwy przyjdą później.

PS2 To serio jest bardzo wysokie. Popatrzcie na drzewa wokół. XD
786fd193-5e45-4345-9641-7f6e2b2901b9
e12909b7-20a1-4991-9105-70c94adb7d02
67

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #mania #psychologia #psychiatria #iinnetakietakie

TLDR: Zapraszam na wywiad że mną.

52.
Dzisiaj króciutko.
O 16:30 w radiu Pik będziecie mogli posłuchać wywiadu ze mną w którym opowiadam o swoich zmaganiach z tematem samookaleczeń i procesem tworzenia komiksu "Przerysowani", gdzie użyczyłam swojej historii.
Wywiad w sumie nie wiem jak wyszedł, raz nas rozłączyło bo w pracy mam okropny zasięg. :p Gadałam też trochę od rzeczy, tak jak mam to w zwyczaju, ledwo powstrzymałam się o opowiadaniu o kozach, albo mówiłam o tym, już nie pamietam. XD
Jezeli ktoś jest ciekawy tego tematu to zapraszam, chociaż wydaje mi się że wyszło trochę dziwnie.
I CO NAJWAŻNIEJSZE, jeżeli ktoś w waszym otoczeniu zmaga się, albo zmagał z tym tematem może warto dać im cynk o tym. Temat jest wyjątkowo niszowy, więc tym bardziej warto w ten sposób komunikować o tym problemie. Dodam, że nie traktuję się jako jakiś autorytet w dziedzinie rozcinania swojej skóry, ale chciałabym, tak bardzo bym chciała choć trochę ulżyć i uświadomić tych, którzy myślą, albo już działają w tym zakresie.

No i teraz widzę, że znów nie wyszło mi to krótko. Zdecydowanie jestem bardziej into pisanie, niż gadanie. XD
d6d2a13d-e81a-4814-80f3-6b2b7c68e7d6
75

Zaloguj się aby komentować

#naczteryrymy #zafirewallem

Dziękuję tutaj wszystkim obecnym za tak cieplutkie i grzmotnięte na cztery baty przyjęcie. Jak się rzekło, zapodaje temacik, liczę że idzie coś z tego ulepić i mam nadzieję, że zrozumiałam konwencję zabawy. Tak też więc...

Temat: Awaria
Rymy: Rury- postury- ampulaki- świstaki
120
Dziwen

@Fafalala kurde, zapomniałaś o społeczności. Teraz musisz złożyć ofiarę z wierszyka dla @bojowonastawionaowca o kopytkach, żeby to przeniósł. xd

sireplama

Weszła tutaj z grubej rury,

Sugerując z swej postury,

Że istnieją "ampulki"?!

To nie z nami te świstaki.

Zaloguj się aby komentować

#heheszki #leki #psychologia #psychiatria

Tak sobie pomyślałam - na co mi jakieś tam klocki duplo za milion monet, jak mam swoje dropsy, więc przy najnowszej dostawie stanęłam przy blacie i stworzyłam taki oto zameczek, królestwa wiecznej szczęśliwości. XD

Podoba się? 😄
d96e1fd6-6cb0-4de6-b8b3-bbc458b2c8b1
98
Michumi

@Fafalala kwetiapine na co bierzesz?

Michumi

@Fafalala i jeszcze benzoskow brakuje albo nie znam po nazwie

DexterFromLab

@Fafalala teraz odstawiam leki. Od brania leków przyczyna problemów nie znika. Dusza boli tak samo na lekach czy bez. Jak brałem leki to było o tyle lepiej że mogłem normalnie oddychać. Ale czas zrobił swoje, czuje się lepiej odstawiam leki. Bez nich dużo lepiej. Zasypiam, serce nie kołacze. Znacznie lepiej bez leków. Chociaż w krytycznych momentach ratują z opresji.

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #chad #psychologia #nowyroknowyja

TLDR: Jak mi minął ten dziwny rok i czy zmiany w zdegradowanym mózgu są jeszcze możliwe.

51
Gdy tak sobie myślę, to ten rok był wysoce kluczowy dla kolosalnych zmian w mojej głowie i aby to zapamiętać i uporządkować, połasiłam się na ten wpis.

- Styczeń: Raz dołeczek, raz góreczka. Jeszcze wtedy nie wiedziałam co to oznacza.

- Luty: Odrwa mnie coraz bardziej, ale jeszcze na poziomie jest chujowo, ale stabilnie.

- Marzec: Przestaje powoli kojarzyć co się wokół mnie dzieje. Utykam na kanapie śpiąc po 13h i marząc o śmierci, albo latam pięć metrów nad ziemią śpiąc po 3h dziennie. Kolory, muzyka, emocje - wszystko jest bardziej intensywne. Problemy się nawarstwiaja, biorę kredyty, unikam obowiązków. Jest w pytę.

- Kwiecień: Mam tę moc!! Mańka wjechała na pełnej. Tańczę na ulicy, wyzywam obcych ludzi, rzucam pracę, biorę narkotyki i mówię że mam nadludzkie moce. Karuzela kręci się już tak mocno, że zaraz odkręci się śruba i wszystko poleci w kosmos. Pierwszy raz dzwonię na telefon zaufania, gdy zaburza mi się poczucie rzeczywistości świata. Potem do psychiatry, a po wizycie już nie wróciłam do domu. Pierwszych tygodni nie pamiętam, wciąż jechałam na benzo i spałam, spałam, spałam prosząc w przebłyskach aby mnie zabili.

- Maj: Wkręcam się już w psychiatryczny wir. Chodzę w kółko całe dnie, biegam zamiast chodzić, bawię się i cierpię. Próbuje się zabić, bo już nie mogę tego wytrzymać. Po próbie trafiam na oddział intensywnej obserwacji. Zaraz po tym opowiadam lekarzom o skorpionach. No po⁎⁎⁎⁎ne. Czytam z pasją o stolicyzmie- dzięki za inspirację @splash545. Słoneczka doświadczam tylko na spacerniaku i świrko-wycieczkach do lasu raz w tygodniu, ale to jak się było grzecznym. Do teraz nie mogę sobie poradzić z niektórymi rzeczami, które się tam działy, a najgorsze z tego wszystkiego było zniewolenie. To że jesteś uwiazany do miejsca, z którego zwyczajnie nawet jak chcesz to nie wyjdziesz. Wola należy do ludu wszech lekarzy. Ludzie przychodzą i odchodzą, najróżniejsi i najdziwniesi, a ja nadal jestem. Tylko Franek i Tomek byli że mną zawsze. Dzięki chopaki!

- Czerwiec: Wychodzę na prostą, leki zaczynają mnie skutecznie stabilizować, nie czuje musu aby opowiadać ordynatorowi oddziału na obchodzie o swoich snach. Szacun dla niego, że zawsze mnie uważnie słuchał. XD Jakoś pod koniec miesiąca wychodzę, po 2,5 miesięcznym pobycie w czubkolandi, z diagnozą zaburzeń afektywnych dwubiegunowych i cPTSD. Wszystko to co się działo było straszne i zabawne zarazem. Czułam się jak zwierzak z zoo wypuszczony na wolność, ale musiało być przypałowo nie raz, w końcu trafiło się na swoich.

- Lipiec: Od razu idę do nowej pracy, a to był błąd. Byłam zagubiona, zagubiona i jeszcze mocniej zagubiona. W tym miesiącu była walka aby nie pogrążyć mojej reputacji w pracy. A Pani Doktor mówiła, żebym sobie odpoczęła, no i kurde miała rację. Ale cóż, walczyłam, przynajmniej za dobre pieniądze. Nawet łyknełam wakacji. Odhaczyłam Pol'and Rock i Uroczysko. Było za⁎⁎⁎⁎scie. Zaczynam też terapię grupową dla osób z CHAD. Dzięki temu przestałam się czuć tak wyobcowana w swoich doświadczeniach. To też pozwoliło mi się poczuć mniej poza społeczeństwem. No i leki, leki trzeba brać, bo Pan Krzysio byłby rozczarowany.

- Wrzesień: Chodzę na terapię, PTSD chce mnie zabić. Ale nie dam się. Nie po tym wszystkim. Leki pomagają, otoczenie też mimo że nadal widać widmo wcześniejszych wydarzeń.

- Październik: Stabilizuje się, rosnię w siłę. Ogarnia mnie osobliwe uczucie, że jestem silna i że warto walczyć o siebie samą. Nie wiem czy kiedykolwiek tak miałam. Zaczynam dbać o siebie i idę pierwszy raz na paznokcie. Niby głupota, ale w końcu przestałam brzydzić się swoich dłoni. Zaczynam być w swoim rozumieniu kobietą. Pozdro @szkocka.

- Listopad: Zaczynam wiedzieć kim jestem, że to moja wola kształtuje rzeczywistość i że złość nie może być na cenzurowanym. Kończę 2 letnią terapię, z dwóch powodów: wyciągnie brudów zaburzało mój spokój, na co nie jestem gotowa i zaczynała mnie wkurwiać moja zbyt metodyczna terapeutka. Mój związek przechodzi potężny kryzys, ale o dziwo nie myślałam o śmierci. Za to przybiła bym sobie piątkę. Nowe koleżanki z pracy dostarczają mi wiele radości. Śmieje się nim tak jak dawno się nie śmiałam. To im pierwszy raz wyznałam, z jaką chorobą się mierzę. Wyszło naturalnie i bez wstydu. W końcu to cześć mnie. Trochę niechciana, ale wciąż ja. Moja dziwna, trzecia ręka.

- Grudzien: Czasem walczę z demonami, ale trzymam fason. Wiem, że czasem może boleć i pewnie będzie, ale nie muszę już z tym walczyć gdy nie mam sił, a tym bardziej się tego wstydzić. Jestem z marmuru, przynajmniej z zewnątrz, ale czuję się wspaniale. Przeszłam wielką drogę i jestem z siebie bardzo, bardzo dumna, chociaż gdybym mogła pominęła bym pewne elementy if u know what I mean. Rok kończę słuchając muzyczki pod kocykiem, pełna spokoju i zdrowej radości. Piszę sobie do Was Hejciaki na sam koniec, bo bardzo to lubię.

Wszystkim najlepsiejszego i jeżeli tego potrzebujecie, to wiedzcie że z każdego gunwa da się jakoś powoli wypełzać, chociaż 12 miesięcy temu na coś takiego za śmiałabym się w głos.

Dobra, już przestaje produkować dalej ten dlugaśny tekst. Bawcie się dobrze tak jak lubicie i bezpiecznie. Do usłyszenia w nowym roku. 🙂
624c1423-1061-4738-8975-120291a48937
16
moderacja_sie_nie_myje

@Fafalala Fajnie, że Ci się udało zrobić taki mega progress. Kciuki dalej trzymam, oby 2025 był jeszcze lepszy

bojowonastawionaowca

@Fafalala i oby pomału, ale do przodu Trzymamy kciuki i pozdrowionka!

pluszowy_zergling

@Fafalala Konsekwencja w działaniu doprowadzi Cię do celu, tak z perspektywy wielu lat patrzę sam na rzeczy, z którymi się zmagałem.

Miło czytać, jak mimo przeszkód idziesz do przodu, i tego Ci życzę, wytrwałości, bo czym więcej czasu minie tym bardziej zauważalne będą efekty zmian! (Gorzej, że np. osoby, które znałaś naście lat temu mogą Cię nie rozpoznać, znam to z autopsji)

Dużo zdrowia oczywiście też

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #ptsd #psychologia #psychiatria #iinnetakietakie

WARNING: Wpis porusza wiele trudnych tematów, więc żeby sobie nie psuć nastroju w ten piękny, poniedziałkowy poranek, jeśli chcesz czytać to polecam zostawić sobie lekturę na wieczór. Piszę o tym, tak na zaś, bo nie chcę aby było komukolwiek gorzej, przez moje literackie maziaje.

TLDR: Cierpiałam, cierpię i będę cierpiała, ale to nie znaczy że nie mogę być szęśliwa - czyli nie praktyczny przewodnik po cPTSD cz. 1.

50.
Patrzcie! Właśnie wypuszczam w swojej karierze 50 album! Nie wiem jak do tego doszło, ale jestem dumna z siebie i ze swoich czytelników. Poza tym, że jesteście niesamowitymi i mądrym w swoim podejściach ludźmi, to jesteście dla mnie zwyczajnie dobrzy robiąc mi najlepszy grunt pod moje wyznania i zmiany. Dziękuję Wam ludziska, jesteście Wielcy!
Kocham Cię również hejto, za to że dałeś mi idealną przestrzeń do rozpoczęcia procesu pisemnej autoterapii. Gdyby nie Wy i miejsce w którym jesteśmy tutaj wspólnie, w wielu sytuacjach wybrałabym inną ścieżkę, która być może doprowadziła mnie do innego, być może gorszego miejsca, a na ten moment cieszę się będąc tu gdzie jestem.

Wybaczcie również że milczałam, dając Wam wyłącznie strzępki informacji, ale powodów ku temu jest wiele, ale głównym z nich jest to, że bałam się, że znów zacznę pisać i zacznie się robić ze mną gorzej. Mimo tego strachu, czuje się w końcu gotowa, aby choć trochę zacząć się z tym zmierzać. Mam coraz stabilniejszy grunt pod nogami i to mnie niesamowicie cieszy. Do tej pory próbowałam zapomnieć o pewnych rzeczach, ale to zwyczajnie nie działa. One nadal dobijają się z podświadomości do świata w którym obecnie jestem. Trują mnie i zaburzają rzeczywistość. Karzą mi być i tu, i tam zarazem, wpływając na umysł i ciało. Każdy atak flashbacków, to jak dostanie fajerwerkiem prosto w goły tyłek- boli tak mocno, że aż odcina Cię od rzeczywistości.

Zaczynając pisać i wiedząc już o czym pocę się i jest mi tak strasznie gorąco. Pojawia się, ten charakterystyczny ścisk w klatce piersiowej, a ja zawieszam się raz za razem w reakcji obronnej na zbyt dużą ilość stresu. Wszystko sygnalizuje mi to, że wchodzę na niebezpieczny teren. Nie chcę, ale trochę muszę. Tym razem to ja chcę być górą, więc aby to osiągnąć muszę pisać, mówić, wypluwać treść, w nadziei że zadziała to równie oczyszczająco, jak bełt po zbyt mocnej libacji. Tylko to będzie taki paw, że wanna nie starczy, aby go pomieścić. Takie duże to będzie ptaszysko. Okej, odleciałam, czas wrócić do tematu...

Dopadają mnie wspomnienia, zawarte w jakimś zagmatwanym łańcuszku:

- pierwszy upadek- osoby, które powinny mnie zbudować najlepiej jak mogą na resztę czasu bytowania na świecie sp⁎⁎⁎⁎zyli sprawę po całości. Znając od podszewki tajniki rozwoju psychospołecznego człowieka, również pod tym neurologiczny kątem, wiem że jestem zrujnowana w każdym aspekcie i to już tak nieodwracalne. Przegrałam w loterii życia już na starcie. Tak jak wielu z nas. Wyrywane ucho, trzaśnięcie pasa, ucieczki z domu, ciemno, zimno, ławki na których spędzaliśmy czas, prześladowania, groźby odebrania sobie życia. To są niektóre z klatek, które budzą się jak diabły o 3 w nocy.

- drugi upadek- obcy człowiek, wykorzystujący naiwność małego dziecka, zabił mnie, zabił małą mnie. Deklaracja, słowa, rury, ból, smród piwnicy, to do mnie wraca jak bumerang, który za każdym razem jak nawraca napierdala mnie prosto w twarz. To boli najmocniej.

- trzeci upadek - szkoła, która gnebiła mnie tak wiele lat w obliczu niezrozumienia tego, jak bardzo mało wydajny jest człowiek będący stale w trybie przetrwania. Ja walczyłam o życie, to czym dla mnie ma być walka o oceny?! Kolejne klatki, kolejne bolesne emocje, porażki które niszczą powolutku poczucie własnej wartości.

- czwarty upadek- samookaleczenia, jako próby urealnienia bólu fizycznego. Jak mogło być dobrze na zewnątrz, kiedy w środku byłam płonacym wysypiskiem? Tak nie mogło być. Ból ranionego ciała, mięso, otwarte rany, kąpiele we własnej krwi, opatrywanie i ukrywanie aktów brutalności w stosunku do własnej siebie, blizny rosnące jak grzyby po deszczu w szczycie sezonu pokazujące rosnący poziom degradacji. Czuję wstęt i żal z tego powodu, ale wiem że nie mogło być inaczej. Niestety.

- piąty upadek - procesy sądowe, które wytaczalam ja sama, jako młoda dorosła przeciwko mojemu ojcu. To ruszyło kolejkę pędzącą ku zmian. Pozew pisałam razem z przyjaciółką, dzień przed maturą z polskiego. Nasze przygotowania skupiały się na googlowaniu treści sądowych, a nie na przypominaniu sobie "Lalki". That's fucking normal. Czekanie przed salą sadowa w epogeum stresu, niepewności co do własnych racji, widok twarzy oprawcy, gdzie wciąż zwyczajnie się go bałam i te głupoty, które z pokorą musiałam wysłuchać.

- szósty upadek- uzależniona przyjaciółka, która dzwoniła do mnie o każdej porze prosząc o kasę na kolejną działkę, bo się zabije na zejściu. Nigdy nie sądziłam, że można mieć objawy odstawinne, bez zażywania. A jednak. Z każdym telefonem, trzęsłam się i automatycznie zalewałam zimnym potem. Pomaganie przy wkłuwaniu się, słowotok, trzęsące ręce, jej zdesperowana twarz i próby utrzymania jej przy życiu, to że mną zostanie.

Później upadłam raz za razem, tym razem wtórne. Te klatki, te upiorne klatki ranią jak ostrza. Staram się sobie z nimi radzić, ale momentami nie mam sił, dlatego muszę tutaj przerwać. Jak będę gotowa napiszę resztę.

PS Miłość wygrała, tak po prostu. Bolało, ale tak kurawsko ale teraz jestem szczęśliwa z osobą, którą kocham i która kocha mnie. Muszę zmienić parę rzeczy, ale to jest proces, który idzie w dobrą stronę. Czuję się, też mocniejsza sama ze sobą, więc łatwiej, a zresztą! Jest po prostu okej. Nie będę się rozpisywać w kolejnym wątku, i tak ten wpis jest przeraźliwie długi.

Gratuluję jeżeli tutaj dotarłeś i dziękuję, że jesteś, bo przyznaję- nie piszę tego tylko dla siebie. Piąteczka!
28bbb26f-d3db-44cd-b0db-b056ea2b5b8f
36
Egon

Bubka (również nie czytałem wpisu bo na hejto jest za dużo dramatów a za mało króliczków)

ee7fd017-057c-4f12-8dcc-efbc31e494d3

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza

49.

25.11 skończyłam 2 letnią terapię, bo byłam na to gotowa.

2h później skończył się mój 11 letni związek, na co już nie byłam zupełnie gotowa.

Ja tylko chcę, aby było choć trochę okej.
31
Half_NEET_Half_Amazing

związki są nie fajne

np taki związek radziecki

Cybulion

@Fafalala slowa wspolczucia jakies bym wykaraskal ale sam jestem swiezo po zakonczeniu zwiazku. Ale ten to pikuś, w zgodzie i zrozumieniu. Poprzedni to byla jazda, po 12 latach typiara znikla z polowa mojego inwentarza w tym calym hajsem jaki mialem w domu. Znikla jak duch. Trzymaj sie tam, jakbys chciala komus ponarzekac to zapraszam na PW. :)

PanW

Trzymajmy się ramy to się nie posramy!

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #mania #psychologia #psychiatria #iinnetakietakie

TLDR: Próbuje się odnaleźć, wciąż i wciąż i wciąż.

48.
Wybaczcie, że tyle milczałam, nie miałam przestrzeni ani chęci by pisać. Chyba trochę umarł we mnie ten pisarski sznyt. Jeszcze go spróbuję reanimować...ale nie tym razem, bo będzie krótko, chyba.

Szukam się, szukam się na milion sposobów. Na terapii, na grupie, u lekarzy, przy dobieraniu leków, rano gdy wstanę szykując się do pracy, aż do momentu gdy zasypiam i topię się w swoich myślach. Nie jest łatwo Wam powiem. Czuję tę górę lodowcową sam szczyt i może lekko pod powieszchnia, ale głębiej nadal ciemno. Daje sobie czas, bo podobno czas nie goni nas. Podobno.

W ostatnim też czasie, przymuszona swoją sytuacją życiową powoli zaczynam budować swoją autonomię tak na zdrowo. Czuję coraz bardziej co jest moje, a co innych. Nie zawsze udaje mi się wybrać czy nawet sobie uświadomić odpowiedni wybór, ale lekko coś tam w środku kiełkuje. Obciążona ciągłym strachem przed odrzuceniem, popełnieniem pomyłki czy bolesną ocena coś we mnie kliknęło, że nie muszę się tak płaszczyć i błagać o miłość, bo przecież mam ją w sobie. Brzmi to jakbym wyrwała kilka losowych słów z akapitu słabego romansidła, ale może i w nich jest trochę prawdy. Gdy już to poczułam trochę rzeczy w mojej głowie stało się jakby jaśniejsze. Mam szczerą nadzieję, że i w Was znajduje się taka potężna wewnętrzna energia zwana miłością.

Anyway zaczynam czuć, że idę dobrą drogą.

PS Ja chyba jednak nie umiem w krótko.
68987da6-4c3c-44ee-9067-c384c0b25c39
27
Musztarda

Miło Cię widzieć Poprzedni wpis był znacznie bardziej pesymistyczny, nieco mroczny, więc tym bardziej dobrze jest przeczytać, że jest dobrze, lub przynajmniej choć odrobinę lepiej.

pi0t

@Fafalala fajnie było przeczytać parę słów od Ciebie, takich od siebie. Trzymaj się cieplutko bo za oknem już potrafi złapać chłód

Za to zachody ostatnio magiczno czerwienią się.

pluszowy_zergling

Trzymaj się i powodzenia w poszukiwaniach, nie jest lekko. Trzeba być pogodnej myśli, no bo cóż nam pozostaje ? Fajnie, że jesteś ciągle w kontakcie z nami, ważne, by nie zostawać z własną głową w totalnej samotności, bądź zdrowa!

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #mania #psychologia #iinnetakietakie #rozkminy

TLDR: Nie mam dobrych wieści, czuje że jestem zepsuta.

47.
Jestem zmęczona, jestem zmęczona sobą. Swoimi rozkinami, lękiem jaki się z tym wiąże. Tego że nie wiele jestem w stanie coś ze sobą zrobić, bo w kółko blokuję mnie nie tylko głowa ale i ciało. Jestem jednym i drugim zawiedziona, żałuję że taka jestem i nienawidzę się. Nawet już nie wiem co mogę zlokalizować przyczyny aby z tym walczyć. Czyje się przegrana na całej lini. Boli mnie to i zabiera chęć do działania ze sobą, tak aby o siebie zadbać, zainwestować, zaangażować się w coś nowego.

Czy jest jeszcze dla mnie nadzieja?

Wiem że nie powinnam tak o sobie myśleć na poziomie racjonalnym, ale w środku czuje coś zupełnie innego. Trujacego i paraliżującego. Gdy mam natarczywe myśli moje serce przyspiesza, ciało sztywnieje, mózg z produkcją lękowych myśli pracuje na najwyższych obrotach. Nie umiem tego zatrzymać. Męczę się i wręcz boli to wszytko. Nie chcę tak żyć.

Przy lekach emocje te nie były tak silne, ale nie czułam nic i bolało mnie to również. Funkcje poznawcze i społeczne spadły do minimum. Nie mówiąc już o skutkach ubocznych, które czułam na ciele. Nie widzę dla siebie dobrego wyjścia z tej sytuacji co dodatkowo obniża poziom motywacji aby o siebie zawalczyć.

Nic mi się nie chce, nawet oddychać. Działam wbrew zmęczeniu. Na tym etapie uważam to za czyn heroiczny. Tak proste rzeczy mnie wykańczają i czuje że więdnę. Ale walczę, nadal walczę, chociaż jestem już tym bardzo zmęczona. Muszę to przetrwać i utrzymać się na powierzchni. Trzymajcie za mnie kciuki.
8bd311f4-c1ac-4f06-929c-9e7e7f959605
38
RogerThat

Ja się trochę pogodzilem, że w niczym nie jestem na tyle dobry, żeby powiedzieć, że się znam. A już na pewno nie w czymś, co by się mogło przydać, aby przeżyć, czytaj zarobić na chleb. Trochę to kłopot, ale jakoś będzie chyba.

Męczące, demotywujace, ale z czasem się przyzwyczaja człowiek chyba.

Tak mi się zdaje.

Wido

Nie mówię, że u Ciebie to zadziała, ale gdy mnie przytłaczały mocne emocje, to skupiałam się na jednym elemencie otoczenia i o nim myślałam. Czyli widziałam stół, to sobie wyobrażałam jak powstala plyta mdf, jak ją wycinali, jak kleili okleinę, jaką ma strukturę, jak skręcali stół element po elemencie. To nie musi być stół oczywiście, mnie to uspokajało bo lubię wiedzieć jak coś jest zrobione, ale może to być budowa liścia kwiatka czy kości Twojej ręki. Skupienie się na jednym elemencie, wyłączenie innych myśli pozwala wyciszyć emocje, im częściej to się praktykuje tym mniej to czasu zajmuje. Nie jest rozwiązanie problemów oczywiście, ale pozwala choć na chwilę złapać oddech, zatrzymać spirale nakręcania się.

Nie udzielam się tu za bardzo, ale Twoje wpisy zawsze śledzę z uwagą i bardzo, baaardzo mocno trzymam za Ciebie kciuki, wyjdziesz na prostą, bo jest z Ciebie kawał silnej baby

Zaloguj się aby komentować

Następna