WARNING: Wpis porusza wiele trudnych tematów, więc żeby sobie nie psuć nastroju w ten piękny, poniedziałkowy poranek, jeśli chcesz czytać to polecam zostawić sobie lekturę na wieczór. Piszę o tym, tak na zaś, bo nie chcę aby było komukolwiek gorzej, przez moje literackie maziaje.
TLDR: Cierpiałam, cierpię i będę cierpiała, ale to nie znaczy że nie mogę być szęśliwa - czyli nie praktyczny przewodnik po cPTSD cz. 1.
50.
Patrzcie! Właśnie wypuszczam w swojej karierze 50 album! Nie wiem jak do tego doszło, ale jestem dumna z siebie i ze swoich czytelników. Poza tym, że jesteście niesamowitymi i mądrym w swoim podejściach ludźmi, to jesteście dla mnie zwyczajnie dobrzy robiąc mi najlepszy grunt pod moje wyznania i zmiany. Dziękuję Wam ludziska, jesteście Wielcy!
Kocham Cię również hejto, za to że dałeś mi idealną przestrzeń do rozpoczęcia procesu pisemnej autoterapii. Gdyby nie Wy i miejsce w którym jesteśmy tutaj wspólnie, w wielu sytuacjach wybrałabym inną ścieżkę, która być może doprowadziła mnie do innego, być może gorszego miejsca, a na ten moment cieszę się będąc tu gdzie jestem.
Wybaczcie również że milczałam, dając Wam wyłącznie strzępki informacji, ale powodów ku temu jest wiele, ale głównym z nich jest to, że bałam się, że znów zacznę pisać i zacznie się robić ze mną gorzej. Mimo tego strachu, czuje się w końcu gotowa, aby choć trochę zacząć się z tym zmierzać. Mam coraz stabilniejszy grunt pod nogami i to mnie niesamowicie cieszy. Do tej pory próbowałam zapomnieć o pewnych rzeczach, ale to zwyczajnie nie działa. One nadal dobijają się z podświadomości do świata w którym obecnie jestem. Trują mnie i zaburzają rzeczywistość. Karzą mi być i tu, i tam zarazem, wpływając na umysł i ciało. Każdy atak flashbacków, to jak dostanie fajerwerkiem prosto w goły tyłek- boli tak mocno, że aż odcina Cię od rzeczywistości.
Zaczynając pisać i wiedząc już o czym pocę się i jest mi tak strasznie gorąco. Pojawia się, ten charakterystyczny ścisk w klatce piersiowej, a ja zawieszam się raz za razem w reakcji obronnej na zbyt dużą ilość stresu. Wszystko sygnalizuje mi to, że wchodzę na niebezpieczny teren. Nie chcę, ale trochę muszę. Tym razem to ja chcę być górą, więc aby to osiągnąć muszę pisać, mówić, wypluwać treść, w nadziei że zadziała to równie oczyszczająco, jak bełt po zbyt mocnej libacji. Tylko to będzie taki paw, że wanna nie starczy, aby go pomieścić. Takie duże to będzie ptaszysko. Okej, odleciałam, czas wrócić do tematu...
Dopadają mnie wspomnienia, zawarte w jakimś zagmatwanym łańcuszku:
- pierwszy upadek- osoby, które powinny mnie zbudować najlepiej jak mogą na resztę czasu bytowania na świecie spieprzyli sprawę po całości. Znając od podszewki tajniki rozwoju psychospołecznego człowieka, również pod tym neurologiczny kątem, wiem że jestem zrujnowana w każdym aspekcie i to już tak nieodwracalne. Przegrałam w loterii życia już na starcie. Tak jak wielu z nas. Wyrywane ucho, trzaśnięcie pasa, ucieczki z domu, ciemno, zimno, ławki na których spędzaliśmy czas, prześladowania, groźby odebrania sobie życia. To są niektóre z klatek, które budzą się jak diabły o 3 w nocy.
- drugi upadek- obcy człowiek, wykorzystujący naiwność małego dziecka, zabił mnie, zabił małą mnie. Deklaracja, słowa, rury, ból, smród piwnicy, to do mnie wraca jak bumerang, który za każdym razem jak nawraca napierdala mnie prosto w twarz. To boli najmocniej.
- trzeci upadek - szkoła, która gnebiła mnie tak wiele lat w obliczu niezrozumienia tego, jak bardzo mało wydajny jest człowiek będący stale w trybie przetrwania. Ja walczyłam o życie, to czym dla mnie ma być walka o oceny?! Kolejne klatki, kolejne bolesne emocje, porażki które niszczą powolutku poczucie własnej wartości.
- czwarty upadek- samookaleczenia, jako próby urealnienia bólu fizycznego. Jak mogło być dobrze na zewnątrz, kiedy w środku byłam płonacym wysypiskiem? Tak nie mogło być. Ból ranionego ciała, mięso, otwarte rany, kąpiele we własnej krwi, opatrywanie i ukrywanie aktów brutalności w stosunku do własnej siebie, blizny rosnące jak grzyby po deszczu w szczycie sezonu pokazujące rosnący poziom degradacji. Czuję wstęt i żal z tego powodu, ale wiem że nie mogło być inaczej. Niestety.
- piąty upadek - procesy sądowe, które wytaczalam ja sama, jako młoda dorosła przeciwko mojemu ojcu. To ruszyło kolejkę pędzącą ku zmian. Pozew pisałam razem z przyjaciółką, dzień przed maturą z polskiego. Nasze przygotowania skupiały się na googlowaniu treści sądowych, a nie na przypominaniu sobie "Lalki". That's fucking normal. Czekanie przed salą sadowa w epogeum stresu, niepewności co do własnych racji, widok twarzy oprawcy, gdzie wciąż zwyczajnie się go bałam i te głupoty, które z pokorą musiałam wysłuchać.
- szósty upadek- uzależniona przyjaciółka, która dzwoniła do mnie o każdej porze prosząc o kasę na kolejną działkę, bo się zabije na zejściu. Nigdy nie sądziłam, że można mieć objawy odstawinne, bez zażywania. A jednak. Z każdym telefonem, trzęsłam się i automatycznie zalewałam zimnym potem. Pomaganie przy wkłuwaniu się, słowotok, trzęsące ręce, jej zdesperowana twarz i próby utrzymania jej przy życiu, to że mną zostanie.
Później upadłam raz za razem, tym razem wtórne. Te klatki, te upiorne klatki ranią jak ostrza. Staram się sobie z nimi radzić, ale momentami nie mam sił, dlatego muszę tutaj przerwać. Jak będę gotowa napiszę resztę.
PS Miłość wygrała, tak po prostu. Bolało, ale tak kurawsko ale teraz jestem szczęśliwa z osobą, którą kocham i która kocha mnie. Muszę zmienić parę rzeczy, ale to jest proces, który idzie w dobrą stronę. Czuję się, też mocniejsza sama ze sobą, więc łatwiej, a zresztą! Jest po prostu okej. Nie będę się rozpisywać w kolejnym wątku, i tak ten wpis jest przeraźliwie długi.
Gratuluję jeżeli tutaj dotarłeś i dziękuję, że jesteś, bo przyznaję- nie piszę tego tylko dla siebie. Piąteczka!
Czyli nowy rok zaczynasz na pozytywnie?
Bagażu rozładowałas tak dużo, że aż muszę spytać, żeby potwierdzić.
@Dzemik_Skrytozerca tak ziomuś, jest dobrze. :) Poza otwierającymi się raz za razem ranami trzymam się nad wyraz dobrze. Leki jednak działają. XD
@Fafalala z ciekawości, jakie to leki, jeśli można wiedzieć? 😉
@Roark lit, lamotrygina, olanzapina, pregabalina i z takich psychiatrycznych to tylko to. Dają radę, chociaż nie ma niestety tak kolorowo, bo siada mi to również na ciało i funkcje poznawcze. No ale przynajmniej nie jestem już szalona. XD
@Fafalala
>jesteście niesamowitymi i mądrym w swoim podejściach ludźmi
@Opornik nie pisałam tego wcale na wyrost. 😀 Dla mnie wymiatacie.
Jaki był wynik tych procesów ? Jakieś kary, jakieś odszkodowania ?
@pokeminatour nic wielkiego, alimenty. Później poszło z rozwodem mojej mamy, potem jak ojciec mnie pozwał to też wygrałam i musiał płacić mi odszkodowanie. Głupi człowiek.
@Fafalala wtf o co cię pozwał
@Opornik o alimenty. XD Sedzina stała za mnie murem i w ostateczności ogarnęła mi badanie biegłego sądowego psychiatry i ten ćmok musiał mi płacić alimenty dłużej. On zawsze miał łeb do interesów. XD
Ehh trzymaj sie tam, fajnie ze Jestes i ze jest jako tako.
@ErwinoRommelo jest git i cieszę się, że znów mogę z Wami popisać.
@Fafalala zawsze możesz, na bana nie licz
@Fafalala szczęścia dziewczyno i narodzin na nowo. Wszyscy niesiemy swoje demony, ale nie możemy dać im wygrać.
Bo może to truizm ale każdy dzień i każda chwila to zwycięstwo nasze nad chaosem.
Cieszę się, że jesteś z nami bo my tu jesteśmy też dla ciebie. Nie rodzina, dysfunkcyjni, niedoskonali, obcy-nieobcy, cyfrowi-ale realni.
Przypomina mi się fragment z Ewangelii, gdy do Jezusa przyszła matka z jego braćmi i kazała mu wyjść do niej, a on odpowiedział, wskazując na swoich uczniów:
«Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką»
I tak jest u nas, na Hejto.
Trzymaj się siostro!
@AdelbertVonBimberstein spodobało mi się sformułowanie o chaosie. Tak się nie raz czuje.
No uważam, że ludzie jednak z dysfunkcjami czytają tego posty, więc myślę że wszyscy jesteśmy siebie warci. :)
Kto to taki? Ewangelickie hejciaki! 😆
@Fafalala ciężkie tematy, może choć odrobinę robią się lżejsze, gdy o nich piszesz. Podziwiam Cię za to, że to potrafisz, że się tego nauczyłaś. Jestem pewien, że nie było to łatwe. Pisz i dawaj znać. Niech będzie dalej okej
@pi0t nie miałam wyjścia, musiałam mówić aby nie wybuchnąć. Wszystko jest do wyuczenia. Nawet to.
@Fafalala nie każdy się potrafi na to zdecydować, czy anonimowo czy nie czasem potrafi to być ściana ie do pokonania. Tym lepiej, że nie dla Ciebie. Jak ktoś pisał każdy ma jakieś swoje demony, prywatnie i służbowo widziałem ich aż za dużo, zbyt często kończących się jakimiś konsekwencjami. Dlatego dziękuję, że piszesz. O trudnych i ciężkich tematach, przeżyciach warto mówić.
Nie czytałem wpisu ale króliczek mi się spodobał więc chwalę się moimi ¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯
@dildo-vaggins piękne kluseczki. 🤩 Króliki są zajebiste.
@Fafalala ten biały, Gacuś, bez problemu daje się głaskać, a Lili ostatnio głaskałem pół roku temu - ona nie lubi ludzi - ale jest z adopcji więc nie mam jej tego za złe, z resztą ma wzrok jak ten PTSD dog z mema :D
@dildo-vaggins noo, widać że ma wspomnienia z wojny w Wietnamie. Nie dziw się, że nie chce głasek.
Baranki są rewelacyjne. Wiem z doświadczenia. 😉 Na zdjęciu Kicuś, też miziasty. Od razu się płaszczy jak się mizia. Lubi też bardzo lizać człowieka, więc dużo miłości. No i uwielbiam jego królicze zoomies, jak napierdala po całym pokoju robiąc jakieś szalone drifty.
@dildo-vaggins @Fafalala ooo, widzę banda królikarzy
@bojowonastawionaowca no tak wyszło. 😑
Próbowałaś brainspottingu/emdr? Piszę o tym u siebie na profilu, mi to pierwsze bardzo pomogło na cptsd i związane z tym traumy. Pomogło mi również czytanie o tym zaburzeniu od strony technicznej - jestem wobec siebie o wiele bardziej wyrozumiała i współczująca od kiedy rozumiem, w jaki sposób mój mózg uległ uszkodzeniu, jak teraz działa i że wcale nie jest to nieodwracalne (nie jesteśmy "zepsute na amen"), bo metod leczenia jest wiele. Polecam Strach ucieleśniony Bessela van der Kolka, książka typu kloc, ale chłop poświęcił życie leczeniu ptsd, cptsd, zaburzeń rozwojowych itp. i widać, że tego czasu nie zmarnował.
@WhiteBelle właśnie bardziej świadomie spojrzałam na Twój komentarz. Za wpis się zabiorę za niedługo, ale osobiście jestem wysoce otwarta na jakąkolwiek dodatkową wiedzę aby móc sobie pomóc, bo gdyby nie to, to żyło by mi się teraz całkiem dobrze.
Dzieki za cynk. ❤️
@Fafalala najważniejsze, że idzie w dobrą stronę, oby tak dalej.
@splash545 ano idzie i jestem z tego dumna. 😄
@Fafalala zdecydowanie masz powód do dumy.
Bubka (również nie czytałem wpisu bo na hejto jest za dużo dramatów a za mało króliczków)
@Egon ale ma uszka, no ja nie mogę. 🤩 Dej więcej fotek.
@Fafalala
@Egon slodziaczek. Widzę, że daje ze sobą dużo zrobić. XD Wymiziaj uszka ode mnie.
Komentarz usunięty
Piąteczka
@pizzalover ósemeczka. 😀
Zaloguj się aby komentować