TLDR: Jak mi minął ten dziwny rok i czy zmiany w zdegradowanym mózgu są jeszcze możliwe.
51
Gdy tak sobie myślę, to ten rok był wysoce kluczowy dla kolosalnych zmian w mojej głowie i aby to zapamiętać i uporządkować, połasiłam się na ten wpis.
- Styczeń: Raz dołeczek, raz góreczka. Jeszcze wtedy nie wiedziałam co to oznacza.
- Luty: Odrwa mnie coraz bardziej, ale jeszcze na poziomie jest chujowo, ale stabilnie.
- Marzec: Przestaje powoli kojarzyć co się wokół mnie dzieje. Utykam na kanapie śpiąc po 13h i marząc o śmierci, albo latam pięć metrów nad ziemią śpiąc po 3h dziennie. Kolory, muzyka, emocje - wszystko jest bardziej intensywne. Problemy się nawarstwiaja, biorę kredyty, unikam obowiązków. Jest w pytę.
- Kwiecień: Mam tę moc!! Mańka wjechała na pełnej. Tańczę na ulicy, wyzywam obcych ludzi, rzucam pracę, biorę narkotyki i mówię że mam nadludzkie moce. Karuzela kręci się już tak mocno, że zaraz odkręci się śruba i wszystko poleci w kosmos. Pierwszy raz dzwonię na telefon zaufania, gdy zaburza mi się poczucie rzeczywistości świata. Potem do psychiatry, a po wizycie już nie wróciłam do domu. Pierwszych tygodni nie pamiętam, wciąż jechałam na benzo i spałam, spałam, spałam prosząc w przebłyskach aby mnie zabili.
- Maj: Wkręcam się już w psychiatryczny wir. Chodzę w kółko całe dnie, biegam zamiast chodzić, bawię się i cierpię. Próbuje się zabić, bo już nie mogę tego wytrzymać. Po próbie trafiam na oddział intensywnej obserwacji. Zaraz po tym opowiadam lekarzom o skorpionach. No pojebane. Czytam z pasją o stolicyzmie- dzięki za inspirację @splash545. Słoneczka doświadczam tylko na spacerniaku i świrko-wycieczkach do lasu raz w tygodniu, ale to jak się było grzecznym. Do teraz nie mogę sobie poradzić z niektórymi rzeczami, które się tam działy, a najgorsze z tego wszystkiego było zniewolenie. To że jesteś uwiazany do miejsca, z którego zwyczajnie nawet jak chcesz to nie wyjdziesz. Wola należy do ludu wszech lekarzy. Ludzie przychodzą i odchodzą, najróżniejsi i najdziwniesi, a ja nadal jestem. Tylko Franek i Tomek byli że mną zawsze. Dzięki chopaki!
- Czerwiec: Wychodzę na prostą, leki zaczynają mnie skutecznie stabilizować, nie czuje musu aby opowiadać ordynatorowi oddziału na obchodzie o swoich snach. Szacun dla niego, że zawsze mnie uważnie słuchał. XD Jakoś pod koniec miesiąca wychodzę, po 2,5 miesięcznym pobycie w czubkolandi, z diagnozą zaburzeń afektywnych dwubiegunowych i cPTSD. Wszystko to co się działo było straszne i zabawne zarazem. Czułam się jak zwierzak z zoo wypuszczony na wolność, ale musiało być przypałowo nie raz, w końcu trafiło się na swoich.
- Lipiec: Od razu idę do nowej pracy, a to był błąd. Byłam zagubiona, zagubiona i jeszcze mocniej zagubiona. W tym miesiącu była walka aby nie pogrążyć mojej reputacji w pracy. A Pani Doktor mówiła, żebym sobie odpoczęła, no i kurde miała rację. Ale cóż, walczyłam, przynajmniej za dobre pieniądze. Nawet łyknełam wakacji. Odhaczyłam Pol'and Rock i Uroczysko. Było zajebiscie. Zaczynam też terapię grupową dla osób z CHAD. Dzięki temu przestałam się czuć tak wyobcowana w swoich doświadczeniach. To też pozwoliło mi się poczuć mniej poza społeczeństwem. No i leki, leki trzeba brać, bo Pan Krzysio byłby rozczarowany.
- Wrzesień: Chodzę na terapię, PTSD chce mnie zabić. Ale nie dam się. Nie po tym wszystkim. Leki pomagają, otoczenie też mimo że nadal widać widmo wcześniejszych wydarzeń.
- Październik: Stabilizuje się, rosnię w siłę. Ogarnia mnie osobliwe uczucie, że jestem silna i że warto walczyć o siebie samą. Nie wiem czy kiedykolwiek tak miałam. Zaczynam dbać o siebie i idę pierwszy raz na paznokcie. Niby głupota, ale w końcu przestałam brzydzić się swoich dłoni. Zaczynam być w swoim rozumieniu kobietą. Pozdro @szkocka.
- Listopad: Zaczynam wiedzieć kim jestem, że to moja wola kształtuje rzeczywistość i że złość nie może być na cenzurowanym. Kończę 2 letnią terapię, z dwóch powodów: wyciągnie brudów zaburzało mój spokój, na co nie jestem gotowa i zaczynała mnie wkurwiać moja zbyt metodyczna terapeutka. Mój związek przechodzi potężny kryzys, ale o dziwo nie myślałam o śmierci. Za to przybiła bym sobie piątkę. Nowe koleżanki z pracy dostarczają mi wiele radości. Śmieje się nim tak jak dawno się nie śmiałam. To im pierwszy raz wyznałam, z jaką chorobą się mierzę. Wyszło naturalnie i bez wstydu. W końcu to cześć mnie. Trochę niechciana, ale wciąż ja. Moja dziwna, trzecia ręka.
- Grudzien: Czasem walczę z demonami, ale trzymam fason. Wiem, że czasem może boleć i pewnie będzie, ale nie muszę już z tym walczyć gdy nie mam sił, a tym bardziej się tego wstydzić. Jestem z marmuru, przynajmniej z zewnątrz, ale czuję się wspaniale. Przeszłam wielką drogę i jestem z siebie bardzo, bardzo dumna, chociaż gdybym mogła pominęła bym pewne elementy if u know what I mean. Rok kończę słuchając muzyczki pod kocykiem, pełna spokoju i zdrowej radości. Piszę sobie do Was Hejciaki na sam koniec, bo bardzo to lubię.
Wszystkim najlepsiejszego i jeżeli tego potrzebujecie, to wiedzcie że z każdego gunwa da się jakoś powoli wypełzać, chociaż 12 miesięcy temu na coś takiego za śmiałabym się w głos.
Dobra, już przestaje produkować dalej ten dlugaśny tekst. Bawcie się dobrze tak jak lubicie i bezpiecznie. Do usłyszenia w nowym roku. 🙂
Fajne były fotki z nocki tego Uroczyska.
W sumie spoko podsumowanie, trzeźwe i klarowne, pamietam twoje jazdy euforyczne.
Też powinienem sobie takie zrobić z ostatnich lat, od jakiegoś czasu prowadzę se life_log.txt to sam się łapię że nie ogarniam co kiedy i jak.
@Opornik Uroczysko jest w ogóle fajne. Zapraszam w następnym roku. 😉 Miło że w sumie pamiętasz, że co się tam ze mną działo. Ja sama czasami nie.
A co do podsumowania to bardzo gorąco polecam. Czasem sam nie wiesz ile treści potrefi zawrzeć w sobie jeden rok i liczę, że może kiedyś podzielisz się niektórymi notatkami.
@Fafalala no dokładnie ja sam czasem nie pamiętam co się ze mną odpierdzielało, a bywało niefajnie, dlatego też muszę to pospisywać.
nad Uroczyskiem to naprawdę pomyślę ale nie wiem czy nie zo stary na to już jestem, *kaszl* *kaszl* porana voltaren.
@Opornik raportowanie swojego spierdolenia może uchronić przed kolejnymi akcjami jak wyłapiesz triggery.
Panie kaszlu kaszlu, tam towarzystwo jest wszelakie i wiek nikogo nie określa, tylko chcęć do zabawy i miłego spędzenia czasu. Jak tego pragniesz to już masz miejsce w naszym obozie. :)
@Fafalala pozdrówki i życzę Ci stabilizacji i trochę spokoju w nadchodzącym nowym roku.
@splash545 jak będzie bez psychiatryka to już będzie git. 😂 I Tobie też wszystkiego dobrego w nowym roku, dobry i mądry kolego.
@Fafalala dziękuję.
@splash545 ja również Tobie dziękuję. Czytałam prawie wszystkie cytaty od Ciebie jak byłam świadoma i pozwalały mi czasem w inny sposób wejść do swojej głowy. Robisz coś małego i wielkiego zarazem. Serio.
@Fafalala to bardzo miłe mieć czasami taki feedback, przynajmniej mam jakąś motywację, żeby to dalej robić.
@Fafalala Fajnie, że Ci się udało zrobić taki mega progress. Kciuki dalej trzymam, oby 2025 był jeszcze lepszy
@moderacja_sie_nie_myje no jak do tego usiadłam to sama się zdziwiłam na myśl o tym co to był za rok. A zmiany musiały nastać, bo ileż można robić wciąż to samo i oczekiwać na inny efekt, ale przyznaję, diagnoza i leki były kluczowe u mnie.
@Fafalala i oby pomału, ale do przodu
@bojowonastawionaowca dziękuję Super Ofco. Aby Ci się dobrze modowało w nowym roku. ❤️
@Fafalala Konsekwencja w działaniu doprowadzi Cię do celu, tak z perspektywy wielu lat patrzę sam na rzeczy, z którymi się zmagałem.
Miło czytać, jak mimo przeszkód idziesz do przodu, i tego Ci życzę, wytrwałości, bo czym więcej czasu minie tym bardziej zauważalne będą efekty zmian! (Gorzej, że np. osoby, które znałaś naście lat temu mogą Cię nie rozpoznać, znam to z autopsji)
Dużo zdrowia oczywiście też
@pluszowy_zergling no z konsekwencją w działaniu to u mnie różnie, no chyba że nazwiemy to konsekwencją w dążeniu do zdrowienia. To wtedy tak. 😀
Trzymaj się tam ciepło. 🙂
@Fafalala Nikt nie mówi, że to ma być tylko taki śliczny liniowy lub wykładniczy (marzenia
(Oraz dzięks
Zaloguj się aby komentować