Kolejny wypad po słońce, tym razem do San Danielle, słynącego z lokalnego prosciutto. Nieco przekombinowałem i zamiast jechać stamtąd na południe, zachciało mi się "niewysokich" górek na północ. Tiaaa. W niektórych zacienionych miejscach szron nie zszedł cały dzień, i ogólnie, poza początkiem i końcem rajzy, zmarzłem okrutnie. Widoki piękne, koniecznie muszę odwiedzić latem
Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastat.eu
#rowerowyrownik
Oho 1,5 kaema up, tak "niepłasko"
Zaloguj się aby komentować