Zdjęcie w tle
Musztarda

Musztarda

Gwiazdor
  • 13wpisy
  • 136komentarzy
#musztardoweasd #asperger #autyzm

[Opisuję śmieszne, nietypowe, zaskakujące sytuacje wynikające z ZA mojego syna. Każda osoba z Aspergerem jest inna, każdy z inną intensywnością odczuwa trudności w poszczególnych sferach. To, co charakterystyczne dla mojego syna, może zupełnie nie odzwierciedlać problemów i mocnych stron innych osób z ZA.]

Jeszcze we wrześniu, jak było trochę cieplej, w pewnej szkole w jednym z większych polskich miast miała miejsce ciekawa sytuacja. Pewnego słonecznego poniedziałku, gdy dzieci zaczęły rano schodzić się do szkoły, okazało się, że w szatni coś strasznie capi. Dwie panie sprzątające i pan konserwator przeprowadzili śledztwo, które doprowadziło ich do szafki mojego syna. Został zawezwany na miejsce i poproszony o jej otwarcie.
I tak oto buchnęła w ich stronę ściana odoru, a zaraz za nią, ich oczom ukazał się obraz martwego ptaka spoczywającego sobie na dnie szafki. Nie był to jakiś malutki wróbelek, tylko całkiem spory okaz kawki.
Syn zdeponował ją tam w piątek rano, po tym jak znalazł truchło w drodze do szkoły. Wziął w ręce, schował do plecaka, po czym zaniósł do szkoły i zapomniał, czy też nie miał pomysłu, co dalej z nią zrobić, więc sobie tam odpoczywała cały weekend.

Plecak został wymoczony, wyprany ręcznie, ale nadal od tamtej pory syn używa zastępczego, bo mam obawy. Proszę o porady można go z powrotem używać, czy spalić w pierony?
AdelbertVonBimberstein

@Musztarda ciekawe kiedy znajdziesz siusiufladę xD

bishop

Przypomniałaś mi, że jako 8-latek znalazłem w piaskownicy po drodze ze szkoły czaszkę psa XD oczywiście, nie wiedziałem wtedy, że to psia czacha. Byłem przekonany, że znalazłem szczątki dinozaura i bardzo uradowany swoim odkryciem zaniosłem ją pokazać rodzicom XD matka jeszcze w przedpokoju kazała mi ją wyrzucić do zsypu. Zupełnie nie rozumiałem wtedy jej braku entuzjazmu XD


a plecak powinien być dobry po praniu :)

DiscoKhan

@Musztarda mieć swoją szafkę w szkole, ło ja cię kręcę, Ameryka po prostu!

Zaloguj się aby komentować

#musztardoweasd #asperger #autyzm

[Opisuję śmieszne, nietypowe, zaskakujące sytuacje wynikające z ZA mojego syna. Każda osoba z Aspergerem jest inna, każdy z inną intensywnością odczuwa trudności w poszczególnych sferach. To, co charakterystyczne dla mojego syna, może zupełnie nie odzwierciedlać problemów i mocnych stron innych osób z ZA.]

Zajęcia dodatkowe
Chcę, żeby syn na jakieś uczęszczał, chociażby po to, aby miał też gdzieś alternatywne środowisko kolegów, niż tylko ci z klasy w szkole. Gdy w klasie sytuacja się skomplikuje, żeby miał kogokolwiek jeszcze innego. W rodzinie i najbliższym otoczeniu nie ma żadnego podobnego wiekowo gałgana, z którym mógłby przeżywać dziecięce przygody. Poza tym, chcę też, żeby się trochę młody człowiek ruszał. Stale szukamy jakiejkolwiek formy ruchu, która będzie sprawiała mu najwięcej frajdy. Były już różne - taekwondo, tenis, pływanie, gimnastyka, wspinaczka. Zawsze są to jedne zajęcia w tygodniu, żeby go nie przeciążać. Syn szybko się przebodźcowuje, częste atrakcje są nie dla niego. Potrzebuje i lubi siedzieć w domu, tu najlepiej odpoczywa, wraca do równowagi.

Kiedy diagnoza stała się faktem, a wszelkie niestandardowe zachowania syna znalazły swoje uzasadnienie, zaczęłam zachodzić w głowę, czy powinnam o diagnozie informować prowadzących wszelkie zajęcia, na które syna zapisuję. Uprzedzać, czy nie uprzedzać - odwieczny dylemat rodziców dzieci w spektrum.

Postanowiłam przetestować różne warianty. Czasem nie informowałam o niczym, obserwowałam tylko, czy pojawią się jakieś uwagi, pytania. Pojawiały się zawsze szybciej, niż się spodziewałam. Syn rozwala zajęcia, nie chce wykonywać ćwiczeń, przy próbie upomnienia - krzyczy. Albo robi wszystko powoli. Generuje dzwięki, cały czas gada.

Okej, no to może lepiej mówić zawczasu? Jednak streszczenie funkcjonowania dziecka w kilku słowach, gdzieś w progu, jedną nogą w szatni basenowej, na korytarzu, tuż obok przeciskających się w tę i z powrotem ludzi, to delikatnie mówiąc, niekomfortowa i trudna sprawa. Nigdy też nie wiem, jaką świadomość dana osoba posiada, jaki obraz dziecka mu się w głowie rysuje, gdy słyszy tych kilka kluczowych słów. Ile dzieci w spektrum, tyle różnych odcieni i specyficznych zachowań i triggerów.
Kiedy decydowałam się uprzedzić, jaka jest sytuacja, okazywało się często, że syn na starcie jest już "na celowniku". I kiedy inne dzieci nie zawsze podążały tokiem zajęć lub po prostu, jak to dzieci, czasem trochę urwisowały, to zdarzało się, że uchodziło im to płazem, ale syn zawsze był bardziej zauważany, bo stale obserwowany i jeszcze częściej upominany, a to rodziło w nim większą frustrację. Niezwykle często jest tak, że prowadzący zajęcia po prostu nie wiedzą, jak postępować wobec dzieci w spektrum, gdzie czasem jedno niewłaściwe słowo może podpalić lont. I co zrobić jak bomba wybucha.

Pomyślałam więc, że może najlepszą metodą byłoby zapisać go na zajęcia dedykowane dzieciakom w spektrum. Wydawało się to idealnym rozwiązaniem. Kadra przeszkolona, przygotowana na różne scenariusze. Z mojego bardzo subiektywnego punktu widzenia, tego typu zajęcia były zbawienne. Pierwszy raz czułam, że zostawiam dziecko i nie muszę w pogotowiu siedzieć na korytarzu, że nie muszę się za dziecko tłumaczyć, nie muszę starać się streścić w trzech zdaniach licznych wielogodzinnych szkoleń, książek i webinarów o tym, jak radzić sobie z trudnymi zachowaniami dziecka w spektrum. Czułam się rozgrzeszona. Cóż za ulga!
...ale szybko okazało się, że do ideału temu rozwiązaniu również daleko. Dzieciaki w spektrum wcale nie stanowią bardziej wyrozumiałego dla siebie nawzajem środowiska. Dorośli, czy młodzież prędzej, ale dzieci nie potrafiące przyjąć perspektywy drugiego człowieka, nie dopasowane w grupie, gdzie jedno ma nadwrażliwości słuchowe, a drugie potrzebę ciągłego generowania dźwięków. Jedno w danym momencie ma potrzebę schowania się od bodźców na chwilę pod stołem, a drugie w tej akurat chwili poczuło, że musi dopilnować, aby wszyscy przestrzegali zasad i pilnie uczestniczyli w zajęciach. Bywało ciężko. Niejednokrotnie kończyło się przepychankami i ostatecznie - propozycją nie do odrzucenia, aby zajęcia grupowe zamienić na indywidualne.

TUS
Jednocześnie bardzo wskazane jest, aby dzieci w spektrum, nie posiadające wbudowanej intuicji różnego rodzaju zachowań społecznych, trenowały takowe podczas Treningu Umiejętności Społecznych. Często te zajęcia przebiegają w formie gier, zabaw. Często niestety także w formie przerabiania kart pracy, przy stoliku. Zdarzało mi się słyszeć nawet (o zgrozo!) o pracach domowych. Sama idea jest słuszna - psychologowie prowadzący uczą dzieci czekania na swoją kolej, nawiązywania kontaktów, interpretacji czyjejś mimiki, czy gestykulacji, rozpoznawania intencji drugiej osoby, radzenia sobie z emocjami. Jeśli jednak ma to wyglądać jak kolejna typowa lekcja w szkole, to błagam, czy ktoś naprawdę uważa, że dzieci będą ochoczo w tym uczestniczyć?

TUS sportowy?
I teraz przechodzę do meritum mojego wpisu:
Marzy mi się fajna grupa dla syna, w której czułby się lubiany. Zajęcia, które by go cieszyły, interesowały, na które nie mógłby sie doczekać. Zajęcia ruchowe! W zasadzie taki mix: zajęcia sportowo - psychologiczno - integracyjne, wzmacniające umiejętności społeczne, ale w praktyce, przy okazji zajęć sportowych, gdzie uczymy dzieci współpracy, kompromisów, może na pewnym etapie nawet rywalizacji, przegrywania, ale nie z kartą pracy przy stoliku, tylko na sali gimnastycznej. Marzą mi się zajęcia, na których prowadzący pracowałby nad integracją grupy. Poznajmy się, polubmy się, szanujmy swoją wzajemną odmienność. Wszak dobra atmosfera w grupie ma kolosalny wpływ na powodzenie wszystkich przyszłych spotkań. By prowadzący zajęcia był nie tylko dobrym trenerem od danej dyscypliny sportowej, ale by był także psychologiem, który zagadnienia z zakresu kompetencji społecznych potrafi ubrać w grę ruchową.
Psychologowie i psychoterapeuci, którzy mają jakąś zajawkę sportową powinni coś takiego odpalać czym prędzej! Płacę każde pieniądze!

I biorę niewielką prowizję za pomysł ( ͡ʘ ͜ʖ ͡ʘ)
moll

@Musztarda dlatego podoba mi się podejście naszego aktualnego przedszkola, gdzie dzieci w grupy dobierane są pod względem wieku i podobnych zachowań/potrzeb i etapu rozwojowego. Przez to też czeka naszego młodego zmiana grupy, bo po pierwszym miesiącu na podstawie opinii są robione roszady

Zaloguj się aby komentować

#musztardoweasd #asperger #autyzm

[Opisuję śmieszne, nietypowe, zaskakujące sytuacje wynikające z ZA mojego syna. Każda osoba z Aspergerem jest inna, każdy z inną intensywnością odczuwa trudności w poszczególnych sferach. To, co charakterystyczne dla mojego syna, może zupełnie nie odzwierciedlać problemów i mocnych stron innych osób z ZA.]

Czego uczę się od mojego syna i innych osób w spektrum?

Jest kilka cech i zdolności mojego syna, które są absolutnie rewelacyjne, są jego supermocą i można naprawdę mu ich pozazdrościć. Czynią z niego wg mnie superbohatera rodem z filmów Marvela. Jak choćby pamięć. Łatwość uczenia się, przyswajania danych. Tego niestety nigdy się nie nauczę, mój mózg nie przeskoczy swoich biologicznych ograniczeń. Ale są też cechy mojego syna, które mogę próbować rozwijać u siebie.

Nieustępliwość, stawianie własnego komfortu psychicznego na pierwszym miejscu.

U mojego syna oczywiście te cechy są podkręcone na full, od lat pracujemy nad tym, by wyrobić w nim elastyczność, zdolność do kompromisów i muszę przyznać, że z wiekiem przejawia coraz większą umiejętność dogadywania się. Ale wiem, że ta cecha zostanie w dużym stopniu w nim na zawsze i żywię nadzieję, że pozwoli mu to nie popaść nigdy w beznadziejny marazm jak praca, która nie daje satysfakcji. Jeśli znajdzie się w sytuacji, w której coś mu nie będzie pasowało, to jest znikome prawdopodobieństwo, że będzie w niej tkwił tracąc cenne lata swojego życia. Bardziej prawdopodobne, że będzie zaczynał kilka kierunków studiów i je rzucał, pracował po parę miesięcy w jednym miejscu, aby w końcu znaleźć coś, w czym wreszcie będzie mógł się zatracić z czystą satysfakcją.

Staram się uczyć się tego od niego. Mnie z kolei zawsze brakowało takiej życiowej odwagi, zmiana status quo jest dla mnie trudna, musi zaistnieć poważna przesłanka ku temu, abym podjęła kroki. I patrząc wstecz widzę, że wiele było sytuacji, w których naginałam jednak za bardzo swoje interesy lub choćby komfort.
Syn, który coraz częściej potrafi swoje zdanie wyrażać dyplomatycznie, asertywnie, kulturalnie, ale nadal stanowczo jest zdecydowanie moją inspiracją!

Nie przejmowanie się opinią innych.

U mojego syna wynika to z zaburzeń w zakresie kompetencji społecznych, jednak jest to niewątpliwie jego cecha, która bardzo mi imponuje i ogromnie chciałabym się również tego nauczyć.
Wiele jego zachowań można uznać za obciachowe, dziwne, nieprzystające do standardów. Ale wiecie co? Tak mu zazdroszczę tego luzu! Syn nie ma wbudowanego hamulca pt "zanim to zrobisz, zastanów się, co inni pomyślą".
Syn nie płoszy się przed autorytetem, nie zawstydza go rozmowa z kimś o wysokiej pozycji, jak np dyrektor w szkole. Nie odczuwa najmniejszego skrępowania z kimkolwiek by nie rozmawiał.
Ma znajomych wśród znacznie starszych dzieci, co w społeczności szkolnej nie jest oczywiste.
Nie powstrzymuje się przed korygowaniem nauczycieli, jeśli są w błędzie. Oczywiście są sytuacje, w których nie jest to dobrze widziane i może przysporzyć mu problemów. Jestem jednak przekonana, że kiedy wypracujemy już z nim, kiedy co wypada powiedzieć, a kiedy trzeba coś zostawić dla siebie, to będzie gotów iść przez życie z tą znakomitą pewnością siebie, nie zważając na opinie innych. Przede wszystkim w zgodzie z samym sobą i swoim sumieniem.
Nie należę do osób, które zanadto przejmują się tym, co inni powiedzą - zwłaszcza obcy ludzie, ale wspaniale jest mieć blisko siebie kogoś, kto i tak swoją postawą stale przypomina o tym, że po prostu trzeba być sobą, nie udawać i nie przejmować się

Dokładność, dogłębna analiza, nieustanne dążenie do usystematyzowania danych.

Wielu rzeczy nie przeskoczę, jak już pisałam. Nie osiągnę takiego poziomu przyswajania wiedzy, jak mój syn. Ale wciąż mogę trenować dążenie do usystematyzowania wiedzy już posiadanej, jak i uzupełniania luk. Tutaj mogę za przykład podać nie tylko syna, ale również koleżankę z pracy, która także jest w spektrum. Napotykając problem, często taki, który większość ludzi olewa i jakoś to się tam potem samo udaje (albo i nie), ona nie spocznie, póki nie dogrzebie się do przyczyny i nie dowie się, jak to naprawić. Jest mega skuteczna, uwielbiam z nią pracować w jednym projekcie, można na niej polegać. Sama też jestem fanką tabelek, "to do" list, katalogowania, ale zdarza się, że idę na żywioł dla optymalizacji czasu. Ona nie poddaje się tej czasowej presji, zdarza się, że coś robi dłużej, ale jest to turbo dokładnie zrobione od deski do deski. Podoba mi się bardzo to podejście, i staram się brać ją za wzór, kiedy czuję pokusę pójścia na skróty.

Te trzy kwestie przychodzą mi na myśl w pierwszej kolejności.
Jak to dobrze, że tak się różnimy i tymi różnicami możemy się nawzajem inspirować
Dobrego dnia!
Pan_Buk

@Musztarda Czytając ten opis mam wrażenie, że jestem Twoim synem.

maly_ludek_lego

@Musztarda

zanim to zrobisz, zastanów się, co inni pomyślą

O to to! Tyle razy czegoś nie zrobiłem np w swojej karierze, bo jakieś lęki czy obawy mnie zablokowały.

Moim zdaniem strach to jest największa blokada postępu.

Atexor

Czytałem i nieraz komentowałem Twoje wpisy. Z wieloma cechami (jako ZA) się utożsamiam, ale nie tu. Ja się bardzo przejmuję tym co kto pomyśli i analizuję wszystko aby dobrze wypaść, niczego nie zapomnieć, nic nie pominąć itp. Ma to swoje wady - gigantyczne stresowe obciążenie, czasem powodujące to że nie potrafię w ogóle zasnąć za całą noc, a czasem takie zalety że np. w pracy mam swój "schemat robienia" pewnych rzeczy i bardzo rzadko popełniam błędy. Kierownik mówi, że jestem człowiekiem który ma problem na każde rozwiązanie. Muszę wiedzieć co jak działa, bo inaczej jest niekomfortowo.


Więc z tą otwartością syna i "luzem" nie wiem czy to kwestia ZA. Raczej indiwiduwalna jego cecha

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
#musztardoweasd #asperger #autyzm

[Opisuję śmieszne, nietypowe, zaskakujące sytuacje wynikające z ZA mojego syna. Każda osoba z Aspergerem jest inna, każdy z inną intensywnością odczuwa trudności w poszczególnych sferach. To, co charakterystyczne dla mojego syna, może zupełnie nie odzwierciedlać problemów i mocnych stron innych osób z ZA.]

Są cechy ZA, które w moim dziecku zauważałam od początku, tylko nie wiedziałam, że ta właśnie charakterystyczna kompozycja cech i ich nasilenie ma swoją nazwę. Ale jest jedna rzecz, którą zaobserwowałam po długim czasie, w momencie, gdy już mi się wydawało, że o ZA wiem całkiem sporo. Ale to mnie zaskoczyło. Nigdzie wcześniej w literaturze specjalistycznej się z tym nie spotkałam.

Gdy syn był już w drugiej klasie, gdy szliśmy gdzieś razem, zaczął krzyczeć do jakiegoś chłopca na ulicy: "Maks! Cześć Maks! Heeej Maks, cześć!!" Chłopak nie reagował. Zapytałam go, skąd go zna. Syn odparł, że to przecież Maks z jego klasy. Popatrzyłam raz jeszcze, żeby się upewnić, ale to nie był on. Znałam już większość dzieciaków z jego klasy. To totalnie nie był Maks, może miał odrobinę podobna sylwetkę, ale poza tym, zupełnie inną twarz, nawet nie był podobny!
Zdarzyło się to jeszcze parę razy. Wystarczy, że dziewczynka miała długie blond włosy i okulary, i to mojemu synowi wystarczało, aby uznać, że to Agata z jego klasy. To była już druga klasa, widział się z tymi dzieciakami codziennie już drugi rok. Trochę mnie to zaskoczyło. Odpaliłam więc grupy na portalach społecznościowych, które zrzeszają rodziców dzieci z ZA i pytam. Uruchomiła się lawina komentarzy "moje dziecko ma to samo".

Dopiero po zastanowieniu i rozmowie z innymi, dotarło do mnie, że to jest przecież bardzo logiczne. Nasze dzieci mają problem z rozpoznawaniem twarzy, bo nie zwracają na twarze uwagi. Tym bardziej, kiedy spotykają znajomą osobę w innym niż zazwyczaj otoczeniu.
Syn może dokładnie opisać, jaki nadruk na koszulce miało jakieś dziecko, w jakim kolorze, jaki był napis, i będzie to pamiętał latami. Ale na twarze ludzi nie zwraca uwagi. Nie ma w zwyczaju badać, jaką reakcję jakieś zachowanie wywołuje na czyimś obliczu, nie sprawdza, jaki ktoś ma nastrój, próbując to wywnioskować z jego mimiki. Nie śledzi czyjegoś poziomu zainteresowania rozmową, czasem nie nawiązuje kontaktu wzrokowego. Nie pamięta zatem, jak ludzie wyglądają. Uświadomiłam sobie wtedy, że jeśli syn nie ma odruchu patrzenia na twarze, to w pewnym stopniu postrzega wszystkich innych ludzi, jak my Azjatów. Wszyscy są tacy sami Bo jego mózg od urodzenia nie uczył się badać niuansów na ludzkich twarzach.

A ponieważ jest dzieckiem otwartym i lgnie do innych, to najczęściej właśnie drze się do nieznajomych biorąc ich za kolegów, niż nie rozpoznaje faktycznych kolegów.

Ciekawe to było odkrycie.
GrindFaterAnona

@Musztarda to albo idz z nim do okulisty

maly_ludek_lego

@Musztarda A nie można mu powtarzać do skutku, patrz na ludzkie twarze, przyglądają się dokładnie, bo to nie jest twój kolega/koleżanka. To ważne i od czasu do czasu musisz się przyglądać, bo zwyczajnie mylisz ludzi i robisz z siebie posmiewisko?


Wiem, że niepoprawnie politycznie tak mówić i w ogóle brzydko, ale chyba strasznie by mnie irytowało takie dziecko, gdybym takowe posiadał. Te wszystkie historie, które tu opisujesz, budzą we mnie niesamowite poirytowanie, ciężko mi to opisać Coś jak ten mem "well achtually". Czy nie spotykasz się przypadkiem z takim zachowaniem wśród jego rówieśników jak moje a nawet z bullyingiem wobec Twojego dziecka?


Przepraszam, jeśli Cie uraziłem, nie taki był mój cel, opisuje swoje emocje, których trochę nie rozumiem. Może sam byłem takim nerdem w przeszłości

SpasticInk

@Musztarda jak się cieszę, że mam normalne dziecko. Zdrówka tam i powodzenia!

Zaloguj się aby komentować

#musztardoweasd #autyzm #asperger

Jak często występuje spektrum autyzmu u dzieci?

Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, ale przytoczę odpowiedzi, które mogą nam dać jakiekolwiek wyobrażenie na temat powszechności tego zjawiska.

Co mówi WHO?
Oficjalnie WHO podaje szacunkową wartość: 1/100 dzieci. Jednak w kolejnym zdaniu od razu pojawia się informacja, że jest to wartość uśredniona i że w poszczególnych badaniach raportowana częstotliwość występowania spektrum autyzmu znacznie się różni, a niektóre, dokładnie kontrolowane badania wykazały, że liczby te są znacznie wyższe.
WHO informuje także, że częstotliwość występowania autyzmu w krajach o niskich i średnich dochodach jest nieznana.

Źródło: https://www.who.int/news-room/fact-sheets/detail/autism-spectrum-disorders

Świadomość społeczna na temat autyzmu powoli rośnie, jednak wciąż na diagnozę swoich dzieci decyduje się tylko część osób. Niektórzy rodzice nie wyłapali żadnych sygnałów, że dziecko może się rozwijać niestandardowo, nigdy też nie usłyszeli jakichkolwiek sugestii (np od lekarza, nauczyciela czy przedszkolanki), że warto to sprawdzić, bo zaobserwowali pewne zachowania typowe dla spektrum. Spora część tych rodziców, którzy takie sugestie usłyszeli, nie zgadza się z nimi i do diagnozy również się nie stawią. Duża część rodziców nie może sobie pozwolić na ścieżkę diagnostyczną w prywatnych poradniach, u płatnych specjalistów. Diagnoza na NFZ to baaardzo długie terminy oczekiwania (liczone w latach), a psychiatria dziecięca w tym kraju ma się bardzo, bardzo źle.
Dostęp do diagnostyki - czy to płatnej, czy na NFZ - w wielu obszarach naszego kraju jest znikomy, żeby nie powiedzieć - żaden.
Jeśli pomyślimy o tym w ten sposób, że do statystyk liczą się raportowane przypadki, to daje nam to wyobrażenie, jak bardzo niedoszacowane są to liczby.
Te przemyślenia skłoniły mnie do poszukiwania danych z najbardziej rozwiniętych regionów świata, gdzie świadomość społeczna jest wysoka i dostęp do diagnostyki łatwiejszy. Tak trafiłam na dane CDC (Centers for Disease Control and Prevention) - rządowej agencji USA, wchodzącej w skład Departamentu Zdrowia i Opieki Społecznej.

Co mówią dane z CDC?
The Autism and Developmental Disabilities Monitoring (ADDM) jest to specjalny program, który monitoruje częstotliwość występowania ASD (Autism Spectrum Disorder) wśród dzieci w wieku 8 lat. Program uruchomiony został w roku 2000, od 2006 uczestniczy w nim co najmniej 11 jednostek administracyjnych rozlokowanych w różnych częściach Stanów (w 2020 były to stany: Arizona, Arkansas, Kalifornia, Georgia, Maryland, Minnesota, Missouri, New Jersey, Tennessee, Utah i Wisconsin).
Wyniki badań publikowane były co dwa lata, najnowsze dane są z 2020 roku. W 2000 roku dane wskazywały na częstotliwość 1/150, jednak każdy kolejny raport wskazuje na znacznie większe liczby:

rok 2000 – 1/150
rok 2002 – 1/150
rok 2004 – 1/125
rok 2006 – 1/110
rok 2008 – 1/88
rok 2010 – 1/68
rok 2012 – 1/69
rok 2014 – 1/59
rok 2016 – 1/54
rok 2018 – 1/44
rok 2020 – 1/36

Źródło: https://www.cdc.gov/autism/data-research/?CDC_AAref_Val=https://www.cdc.gov/ncbddd/autism/data.html

Dane z 2020 roku mówią o częstotliwości 1/36. Przypominam, że tutaj program dotyczy tylko ośmiolatków.
Jeden na 36 ośmiolatków jest w spektrum. Od ostatniego raportu minęły cztery lata, tak duża tendencja wzrostowa na przestrzeni lat daje nam prawo przypuszczać, że dziś, po czterech latach od ostatniego raportu, ta liczba jest jeszcze większa.

Można powiedzieć, że niemal w każdej klasie ośmiolatków jest jedno dziecko w spektrum autyzmu.
Dudleus

Ciekawa statystka, że u 8 latków rośnie. Sam jestem trochę sceptyczny bo współcześnie praktycznie każdy jest w spektrum, lub ma ADHD czy coś( wiem, że to co innego). Sam nie mam, lecz nie wiem czy to dobrze czy źle.


Na przestrzeni lat zmieniła się definicja, lub sposoby diagnozowania spektrum, że liczba tak rośnie?

Zaloguj się aby komentować

#musztardoweasd #asperger #autyzm

[Opisuję śmieszne, nietypowe, zaskakujące sytuacje wynikające z ZA mojego syna. Każda osoba z Aspergerem jest inna, każdy z inną intensywnością odczuwa trudności w poszczególnych sferach. To, co charakterystyczne dla mojego syna, może zupełnie nie odzwierciedlać problemów i mocnych stron innych osób z ZA.]

Interesujący niezwykle dla mnie jest aspekt braku umiejętności kłamania, konfabulowania u osób ze spektrum autyzmu. Czy u wszystkich to występuje? Nie wiem. U mojego syna obserwuję to zjawisko od najmłodszych lat. Syn w sytuacji, gdy coś nawywijał i został skonfrontowany z faktami, nigdy nie miał odruchu, by wybronić się kłamstwem. Bronić się oczywiście zawsze usiłuje. Ale postawiony przed obiektywnymi faktami nigdy im nie zaprzeczy. Wiem to, bo przyznawał się już naprawdę do bardzo pogrążających go rzeczy, zawsze się rozpaczliwie tłumaczy, ale nie kłamie! Kiedyś w pierwszej klasie w szkole zamachnął się na nauczycielkę. Kiedy ona to zauważyła, zapytała, czy chciał ją uderzyć. Powiedział, że tak, chciał, ale w ostatniej chwili zrezygnował. Przyznam, że zaimponowało mi to wtedy.

Wielokrotnie syn tą postawą mimo popełnienia jakiegoś niecnego czynu - zyskiwał uznanie w oczach dorosłych osób usiłujących daną sytuację rozwiązać, bo jednak przyznanie się wymaga odwagi.

Z biegiem lat nauczył się, że można nie powiedzieć całej prawdy i taką technikę czasem stosuje, gdy chce ukryć jakieś fakty.
Np: Syn razem z kolegami coś przeskrobał. Potem rozmawiamy i próbuje od niego wciągnąć dokładny ciąg wydarzeń. Pytam z kim był. Mówi: "Z Bartkiem i Wojtkiem". Dopytuje potem o dalszy ciąg historii, próbuje to sobie skleić do kupy, ale coś mi nie gra. Dopytuje więc dla pewności: "Na pewno byłeś tylko z Bartkiem i Wojtkiem?" "Nie, był jeszcze Tomek, ale z Bartkiem i Wojtkiem też byłem". Więc to technicznie rzecz ujmując w jego rozumieniu nie było kłamstwo.

Nauczyłam się już, że jak chcę znać dokładny przebieg wydarzeń, to muszę zadawać pytania z matematyczną precyzją. Młody może ściemniać co do swoich intencji, może pomijać pewne niuanse, ale obiektywnym faktom nie zaprzeczy.

To jedna z cech mojego syna, która naprawdę budzi we mnie podziw i aż wstyd mi, kiedy przypomnę sobie, jak w dzieciństwie ze strachu potrafiłam łgać w żywe oczy, nawet złapana za rękę.
SwiatlaMiasta

@Musztarda nie znam tematu ZA i jak mówisz każdy jest inny. Czy twojemu synowi przychodzi nauka z trudnością czy wręcz przeciwnie jak na filmie Rain man

maximilianan

@Musztarda tru, kłamstwo jest dla nas bardzo "nienaturalne" xd


Ale można się tego nauczyć, a jak aspie potrafi kłamać to eloooooo

Jarasznikos

@Musztarda Wydaje mi się, że to wynika też z tego, że w mniemaniu wielu osób autystycznych to, że oni posiadają jakąś wiedze, oznacza że wszyscy tą wiedze posiadają. Z tego powodu często nie artykuują swoich potrzeb i odczuwają irytację gdy te potrzeby nie zostaną zaspokojone, a przecież to oczywiste. Jeśli odwrócimy to myślenie, to kłamstwo nie ma sensu, jeśli te rzeczy są jasne i oczywiste dla wszystkich (no ale to tylko moje gdybanie).

Zaloguj się aby komentować

#musztardoweasd #asperger #autyzm

[Opisuję śmieszne, nietypowe, zaskakujące sytuacje wynikające z ZA mojego syna. Każda osoba z Aspergerem jest inna, każdy z inną intensywnością odczuwa trudności w poszczególnych sferach. To, co charakterystyczne dla mojego syna, może zupełnie nie odzwierciedlać problemów i mocnych stron innych osób z ZA.]

Ostatnio było długo i ciężko, więc dzisiaj spróbuję trochę śmiesznie i krócej

Mój pierworodny, jak już wspominałam w poprzednich wpisach, ma problem z koncentracją na zadaniu, na celu. Czasem nawet tym najbliższym celu, jak pokonanie drogi z punktu A do punktu B. W drodze do szkoły nigdy nie wiadomo, co może go rozproszyć na tyle, że pochłonie całą jego uwagę, że zapomni o bożym świecie i jakimkolwiek planie dnia, a wszystkie zmysły wyostrzą się tylko na tu i teraz. Skutek tego jest taki, że ma niezliczoną ilość spóźnień i nieobecności w szkole. Zimą w drodze do szkoły jego uwagę przykuwa rozbijanie zamarzniętych kałuż, zgarnianie śniegu z masek samochodów. Jesienią -"chrupiące" pod butami liście. Ale najlepsza jest wiosna. Wiosną ludzie biorą się za remonty i wystawiają przy osiedlowych wiatach śmietnikowych wielkogabarytowe śmieci. Takie wiaty syn po drodze do szkoły mija dwie. Jak przejść obojętnie, gdy po drodze do szkoły mijasz całkiem dobry telewizor wystawiony obok chodnika?
Najlepsza w tym wszystkim jest jego cudowna i rozbrajająca szczerość. Chłopak zapytany przez nauczycielkę w szkole, dlaczego spóźnił się 30 minut na lekcję odpowiada, zgodnie z prawdą, że znalazł telewizor i próbował go dotaszczyć do domu kolegi, żeby potem uatrakcyjnić bazę, którą budują sobie w krzakach XD

Kiedyś długo nie wracał ze szkoły, a telefon mu się rozładował. Zaniepokojona, w deszczu, wyszłam go szukać. Po pewnym czasie w oddali zobaczyłam jakąś sylwetkę ciągnącą z mozołem coś wielkiego przez trawnik. Już byłam spokojna Oto moje dziecko wlokło przez osiedle pół wersalki. Rogiem tego wersalkowego siedziska rył w trawniku rów, co chwilę poszukując wygodniejszego chwytu do transportu.
Potem opowiadał, że jakaś miła pani zapytała go, gdzie to ciągnie. Powiedział, że do bazy, na co ta kobieta: "A, do bazy! Wiem, o co chodzi. To daj, pomogę Ci to przenieść przez ulicę" co też uczyniła.

Czasami jestem w stanie wytypować bez pudła, co go mogło zatrzymać. Kiedy postawili na osiedlu nowy paczkomat, nawet się długo nie zastanawiałam, skąd kolejne spóźnienie w dzienniku elektronicznym.
wombatDaiquiri

@Musztarda ale tak na chłopski rozum - jak ma alternatywę żeby zdobyć telewizor do bazy, albo siedzieć w szkole i słuchać pierdolenia jakiegoś starego dziada/baby, to chyba logiczne że telewizor ma większy priorytet?


A w szkole poza spóźnieniami radzi sobie dobrze?

CzosnkowySmok

@Musztarda ile lat ma ta kreatywna pociecha?

quagmire_rod

@Musztarda ciekawi mnie kwestia braku koncentracji i "bujanie w obłokach". Zastanawiam się, czy diagnozowaliście młodego pod kątem ADHD. Wbrew pozorom te dwie przypadłości idą ze sobą w parze, a hiperfiksacja, utrata poczucia czasu i zaciekawienie wyłącznie tym, co podnosi poziom dopaminy to domena ADHD.

Zaloguj się aby komentować

#musztardoweasd #asperger #autyzm

[Opisuję śmieszne, nietypowe, zaskakujące sytuacje wynikające z ZA mojego syna. Każda osoba z Aspergerem jest inna, każdy z inną intensywnością odczuwa trudności w poszczególnych sferach. To, co charakterystyczne dla mojego syna, może zupełnie nie odzwierciedlać problemów i mocnych stron innych osób z ZA.]

Miało być czasem śmiesznie, postaram się następnym razem! Dzisiaj raczej śmiesznie nie będzie, bo chcę napisać parę słów o szkole, a konkretnie - o Nauczycielach Wspomagających.
Kiedyś przeczytałam takie zdanie, które dało mi do myślenia: Jakby ktoś miał za zadanie wymyślić najbardziej nieprzyjazne środowisko dla dzieci w spektrum autyzmu, wymyśliłby szkołę.

Kto nie jest w temacie, może nie wiedzieć, jakie narzędzia daje system edukacji, by wspierać dziecko z ZA. Dziecko, kiedy ma diagnozę, może starać się (a raczej rodzice) o wydanie Orzeczenia o Potrzebie Kształcenia Specjalnego. Takowe Orzeczenie, w zależności od tego, jakie zapisy się w nim znajdą, uruchamia całą machinę wsparcia dla potrzebującego ucznia. Organ prowadzący, któremu szkoła podlega, przekazuje subwencje - specjalną pulę pieniędzy dla szkoły na realizację zaleceń z Orzeczenia. A więc jeśli w Orzeczeniu jest zapis o potrzebie zatrudnienia Nauczyciela Wspomagającego, to szkoła otrzymuje pieniądze na zatrudnienie takiej osoby. Fajnie to brzmi, ale jak zwykle - papier wszystko przyjmie, gorzej z realizacją. Często jest tak, że Orzeczenie sobie, a rzeczywistość sobie.

W Orzeczeniu mojego syna, poza różnymi wyszczególnionymi formami wsparcia, jest zapis o konieczności zatrudnienia Nauczyciela Wspomagającego.

Kim jest Nauczyciel Wspomagający?

Jest to dodatkowy nauczyciel w klasie, który w razie potrzeby pomaga uczniowi. Tłumaczy mu niezrozumiałą dla niego treść zadania, przywołuje jego uwagę, gdy się rozproszy, jeśli dziecko ma silną potrzebę przerwy w trakcie lekcji, NW może wyjść z nim na korytarz. Gdy dziecko z powodu problemów z koncentracją nie jest w stanie napisać sprawdzianu w tym samym czasie, co pozostałe dzieci, NW zostaje z nim dłużej, albo w porozumieniu z nauczycielem prowadzącym ogranicza zakres sprawdzianu.
Ważnym aspektem pracy NW w kontekście dzieci w spektrum autyzmu jest wsparcie w sytuacjach społecznych. Powinien on, zwłaszcza na wczesnych etapach edukacji, dbać o to, by dziecko nie było wykluczane z grupy. Gdy pojawi sie konflikt miedzy rówieśnikami, powinien tłumaczyć podopiecznemu sytuację, perspektywę innych osób, wyjaśniać zawiłości różnych społecznych niuansów.
NW może i powinien wymyślać i dostosowywać metody do bieżących potrzeb. Z zasady powinna to być osoba cechująca się dużą elastycznością myślenia, będąca dobrym obserwatorem. Absolutnym warunkiem koniecznym do dobrej współpracy z dzieckiem jest nawiązanie fajnej relacji między takim NW a uczniem. Powinien od początku budować tę relację w oparciu o atmosferę wsparcia, pewnego rodzaju komitywy. Powinien zjednać sobie przede wszystkim zaufanie i sympatię dziecka, wejść trochę w jego świat, by potem łatwiej było mu dogadać się z nim, ustalić pewne założenia i mieć większą siłę wyegzekwowania rzeczy, na które się z dzieckiem umówił.

Kim Nauczyciel Wspomagający okazał się być w przypadku mojego syna?

Syn do tej pory (a jest w klasie 4.) przerabia trzeciego NW. O Nauczycielach Wspomagających mojego syna mogłabym napisać książkę. Byłby to dramat. Albo groteska. Nie chcę tutaj szczegółowo opisywać wydarzeń z udziałem NW syna, ale zapewniam Was, że poziom niezrozumienia tematu, niezrozumienia swojej roli przez osoby, na które trafił mój syn, to jest naprawdę coś szokującego.

W pierwszej klasie synowi przydzielono starszą panią, która biegała za nim i wycierała mu nos, chowała wystającą metkę, wyciągała za niego piórnik z plecaka i pakowała go po lekcji. Syn bynajmniej nie wymaga takiego wsparcia. Co najwyżej zwrócenia uwagi, aby to zrobił, bo stale jest rozkojarzony i o tym nie myśli. Rozumiecie - pierwsza klasa, gdzie dzieci uczą się w ogóle, jak wygląda szkoła, że to już nie przedszkole, są jakieś obowiązki, każdy siedzi w ławce, ma swój plecak i piórnik, których musi pilnować. Wszystkie te rzeczy pani robiła za niego, jednocześnie unosiła się honorem za jego nietaktowne zachowania (o których on nawet nie miał świadomości, że są nietaktowne). W moim odczuciu pani nie rozumiała kompletnie swojej roli i zamiast pomóc zbudować mu jakieś rytuały związane z funkcjonowaniem w szkole, zamiast go usamodzielniać, robiła coś zupełnie odwrotnego.

W drugiej i trzeciej klasie syn miał nową panią. Ta z kolei wytrwale usiłowała go "złamać", wyleczyć, sprawić za wszelką cenę, że będzie funkcjonował tak, jak inne dzieci. Jak miał ułożone kredki w piórniku kolorami, to dla zasady mu je mieszała, by przełamywać jego schematy, które pomagają mu funkcjonować. Karała go za to, że coś go zdekoncentrowało. Karała go za to, że odczuwał dyskomfort sensoryczny i szukał ucieczki od uciążliwego bodźca. Nie wiem, co też tę kobietę skłoniło do pracy w szkole, mogłaby zrobić zawrotną karierę prowadząc musztrę wojskową. Wszystko od kreski do kreski, cokolwiek wystaje poza ramy, ciosamy tak, by pasowało do reszty.

Podsumuję tylko, że osoby przyjmowane na stanowisko Nauczyciela Wspomagającego (czy też wg obowiązującej nomenklatury - Nauczyciela Współorganizującego proces kształcenia), są to osoby, które ukończyły studia z pedagogiki specjalnej lub osoby, które ukończyły inne studia magisterskie i zrobiły dodatkowo studia podyplomowe z pedagogiki specjalnej. Tak, ci ludzie specjalnie kształcą się z tego, jak wspierać autystycznych uczniów.
Tymczasem w środowisku szkolnym syn oprócz tego, że musi mierzyć się z trudnościami wynikającymi z jego zaburzenia, to musi mierzyć się z niezrozumieniem jego trudności przez osoby, które są tam TYLKO po to, by go wspierać.

Niestety o dobrego Nauczyciela Wspomagającego trudno. Zwłaszcza w zwykłej, publicznej szkole ogólnodostępnej. W szkołach integracyjnych nauczyciele dostają dodatek za trudne warunki pracy, w masowej szkole nie, mimo że na stanowisku NW wykonują taką samą pracę. NW w szkole masowej są słabo opłacani, więc jak tylko ktoś nabędzie potrzebne kwalifikacje, ucieka do szkół integracyjnych albo prywatnych. A więc chętnych jest jak na lekarstwo, a już jak się ktoś znajdzie, to często (przynajmniej w naszym przypadku) okazuje się, że nie ma totalnie pojęcia o co chodzi w ZA.

Szkoda, że cierpią na tym dzieci, które mierząc się w środowisku szkolnym z przebodźcowaniem, dekoncentracją, niezrozumiałymi zawiłościami społecznymi, dyskomfortem sensorycznym, przeciążeniem swojego "procesora", przemęczeniem muszą dodatkowo walczyć o krztę zrozumienia z nauczycielami - zwłaszcza tymi "wspomagającymi".
PanW

Moja mama jest nauczycielką na emeryturze od jakiś 3 lat. Tak na oko z 15 lat temu poziom nowych pracowników w oświacie spadł na mordę. Wcześniej większość przychodziła z mniejszym lub większym powołaniem. Teraz po znajomości jakieś odpady ludzkie wychowują i kształcą dzieci. Sama ledwo wytrzymała przed odejściem, bo mimo wieku jeszcze jej się chciało ale ostatnie 5 lat to nie robiła nic ponad to co było w jej obowiązkach, bo na końcu i tak wszyscy dostawali takie same premie, bo przyszli "swoi" od burmistrza czy tam sołtysa.

Z dzećmi niepełnosprawnymi też pracowała, na początku mimo tego, że szkoła wiejska było dobrze. Potem często nawet sama musiał do dzieciaka dojść kawałek, bo koleś co miał ją dowieźć do ucznia siedzi sobie na L4. Potem miała już tylko takich uczni w klasie z NW właśnie ale bez dojazdów, o ile mnie pamięć nie myli, tylko ta pierwsza dziewczyna prosto po studiach dawała radę psychicznie, fizycznie było czasami gorzej, bo dzieciak większy niż ta drobna kobieta. Potem przyszła jakaś typowa stara baba z nadania z góry i połowa lekcji w piach, bo nie ogarniała.

Trzymaj się!

Orzech

@Musztarda Z NW, podobnie jak z innymi nauczycielami, to kwestia popytu i podaży, jak na każdym innym rynku. Mówię to, bo sam byłem/jestem nauczycielem.


Najlepsi się cenią, biorą często po 200-300zl/h, miernoty idą "do roboty", nie znają się i dają z siebie całe 30%. Znałem dwa wyjątki od tej reguły, ale te kobiety były naprawdę wyjątkowe (pracowały właśnie z dziećmi z autyzmem).

Shivaa

I tak dobrze że dostaliście takiego nauczyciela, u nas się to w ogóle nie udało

Zaloguj się aby komentować

#musztardoweasd #asperger #autyzm

[Opisuję śmieszne, nietypowe, zaskakujące sytuacje wynikające z ZA mojego syna. Każda osoba z Aspergerem jest inna, każdy z inną intensywnością odczuwa trudności w poszczególnych sferach. To, co charakterystyczne dla mojego syna, może zupełnie nie odzwierciedlać problemów i mocnych stron innych osób z ZA.]

Gdy mój syn miał 6 lat, pasjonował się astronomią. Oglądał filmiki, książki, albumy, łapczywie chłonął wiedzę. Potrafił wymienić np księżyce planet karłowatych, obudzony w środku nocy wyrecytowałby średnicę Ziemi, odległość do Słońca lub nazwę największej gwiazdy w naszej galaktyce.

Jego supermoc polega na tym, że cokolwiek przeczyta w życiu, mam wrażenie, że zapamiętuje na zawsze. Jego mózg działa jak komputer. Jak zapisze coś na twardym dysku, to ta informacja tam po prostu jest. Jego zainteresowania się zmieniają co jakiś czas (była astronomia, potem anatomia, dinozaury, gady i płazy, wulkany, chemia i pierwiastki, fizyka, flagi, dzisiaj - gdy ma 10 lat - geografia i geopolityka), ale to, co przeczytał te kilka lat temu, pamięta do dziś.

Potęga jego umysłu zapiera dech w piersiach i onieśmiela mnie samą. Gdybym poszła do milionerów, zdecydowanie ten młody człowiek byłby moim przyjacielem pod telefonem W naszej rodzinie stało się już zupełnie normalne, że w ogniu dyskusji, kiedy pojawi się potrzeba sprawdzenia jakiejś informacji z kręgu zainteresowań młodego, często odwołujemy się do autorytetu tego 10-latka

Zastanawiam się czasem, jak to jest, mieć większą wiedzę, niż własny rodzic.
Pamiętam jak w dzieciństwie mój tato imponował mi wiedzą, zwłaszcza z geografii. Mój syn nie może tego samego powiedzieć o mnie Nie mam z tego powodu kompleksów, zastanawiam się jedynie, jak to jest z perspektywy dziecka, gdy widzisz, że rodzic tylu rzeczy nie wie, a które dla ciebie wydają się wiedzą podstawową

Kiedy miał 6 lat, jednego wieczoru podczas usypiania opowiadałam mu wymyślaną na bieżąco historię. Oczywiście o kosmosie. Ekspedycja z Ziemi wyruszyła w kosmos i wylądowali na Jowiszu.
- Mamo, nie da się wylądować na Jowiszu! To gazowy olbrzym!
- No to rakieta zaczęła się zanurzać w warstwie gazu aż dotarła do jądra planety, na którym wylądowała.
- To niemożliwe, jądro Jowisza pokrywa ciekły wodór, nie mogliby wylądować! - Błagając w głowie o dodatkowe zasoby cierpliwości pytałam go w końcu, gdzie da się wylądować i po ustaleniu konkretów, składu atmosfery, temperatury i ciśnienia, mogłam dopiero kończyć historię, jednak trzymając się jakichś podstawowych chociaż zasad fizyki, a nie pleść farmazony jak ostatni ignorant

Domyślam się, że to, co piszę brzmi trochę jak "fajnie, ale moja córka studiuje prawo", mimo, że nie tu leży sedno moich przemyśleń. Dla mnie, osoby, która jako dziecko miała problem z nauczeniem się tabliczki mnożenia, taki potencjał mózgu jest czymś niewiarygodnym, a ponieważ mam okazję obserwować jego funkcjonowanie każdego dnia, to od lat nieustannie nie mogę się temu nadziwić i tymi zaskoczeniami chcę się z Wami dzielić.

Równolegle, syn dostał w pakiecie trudności, które są naprawdę nie do pozazdroszczenia. Cześć mózgu odpowiedzialna za procesy poznawcze i pamięć rozwinęła się ponadprzeciętnie, ale kosztem kompetencji społecznych i umiejętności regulowania emocji. Te dwie garści mięcha w naszej czaszce potrafią się tak różnie rozwinąć u każdego z nas... Niezwykłe.
Pan_Buk

@Musztarda Skoro tak pamięta, zapytaj go jakie ma pierwsze wspomnienie ze swojego życia. A jak powie, że przeciskał się przez kanał rodny, to może pamięta jeszcze co było wcześniej?

Wbrew pozorom taka super-pamięć to nie do końca jest coś fajnego, bo umysł usuwa męczące wspomnienia. A tak obejrzysz wideo z wojny na Ukrainie i potem przypominają Ci się okropności.

Mor

Najważniejsze to nauczyć go, że cały świat nie dostosuje się do niego i nawet jak ma rację - a będzie zwykle miał - to musi czasem odpuścić.

w0jmar

@Musztarda


Cześć mózgu odpowiedzialna za procesy poznawcze i pamięć rozwinęła się ponadprzeciętnie, ale kosztem kompetencji społecznych i umiejętności regulowania emocji.


O takim zjawisku pisze Autor i podmiot (w jednej osobie).


Po kilku latach, kiedy wykształcił zdolnosci społeczne ze zdziwieniem zauważył że nie rozumie idei schematów urządzeń jakie tworzył kilka lat wcześnieĵ.

Wie że działają. Doskonale. Ale nie umiałby powtórzyć lub zrobić coś równie dobrego.


Polecam Ci książke: "Urodziłem się pewnego błękitnego dnia" - z pewnością znajdziesz tam mnóstwo podobieństw i lepiej zrozumiesz synka.

Ale i tak "ogarniasz" za co szanuje, w opór.


Ps. Autor powyższej potwierdził że im bardziej rozwijał swoje zdolności społeczne tym bardziej tracił ostrość czy tam poziom inteligencji.

Coś za coś... .


Ps. Fascynujące jak on interpretował liczby! Ale tego nie zdradze - nie rozwikłanie tego będzie nagrodą za przeczytanie do czego szczerze namawiam!

Zaloguj się aby komentować

#musztardoweasd #asperger #autyzm

[Opisuję śmieszne, nietypowe, zaskakujące sytuacje wynikające z ZA mojego syna. Każda osoba z Aspergerem jest inna, każdy z inną intensywnością odczuwa trudności w poszczególnych sferach. To, co charakterystyczne dla mojego syna, może zupełnie nie odzwierciedlać problemów i mocnych stron innych osób z ZA.]

Mój syn, gdyby miał być którymś ze smerfów, byłby zdecydowanie smerfem Ważniakiem. W dzieciństwie ten smerf z bajki wkurzał mnie niesamowicie. Teraz wiem, że Ważniak miał Aspergera Mój syn to taka mała, chodząca encyklopedia. W dziedzinach, które go interesują, potrafi wypowiadać się bez końca. Niech no tylko usłyszy słowo klucz, które go uruchomi... Nie potrafi wybrać ogólnych, najważniejszych informacji, którymi można zanęcić, kupić czyjeś zainteresowanie, aby zgłębiać temat z rozmówcą w harmonijnym dialogu, lecz od razu tak zatraca się w szczegółach i szczególikach, w pęczniejących dygresjach, które też trzeba rzetelnie omówić, że zapomina czasem wrócić do meritum. A częściej - wraca do tego meritum, ale okazuje się, że słuchacz już dawno się wyłączył i po dwóch zdaniach nie starał się nawet dalej nadążyć.

Syn nie potrafi monitorować stanu emocjonalnego drugiej osoby. Nie rozpoznaje sygnałów, które oznaczają, że zaczyna kogoś zanudzać. Nie czuje, kiedy staje się męczący. Uczy się tego, trenuje, ale nie ma tej wbudowanej intuicji. Zdarza się, że gdy bardzo chce coś powiedzieć, a ktoś mu zabrania (np nauczyciel podczas lekcji), to syn reaguje wzburzeniem. To jest właśnie objaw braku kompetencji do regulowania emocji. To wynika wprost ze specyficznej budowy mózgu i dysfunkcji takich obszarów mózgu jak ciało migdałowate czy płat skroniowy. To nie wynika z bezczelności, braku szacunku, ani braku wychowania!

Żeby go lepiej zrozumieć, staram się wtedy przywołać sobie z pamięci siebie i to, co czułam w sytuacji, gdy koniecznie chciałam zabrać głos. Np w towarzystwie, gdy poruszony zostaje jakiś temat, a ja mam idealnie pasującą anegdotkę. Wiem, że jak ją opowiem, to wszyscy będą ze śmiechu klepać się po kolanach. No muszę to opowiedzieć! I szukam tylko pauzy w rozmowie, żeby wtrącić swoją historię. Wiem, że to właśnie czuję mój syn, tylko kilkukrotnie intensywniej.

Kiedyś przeczytałam, że ten "Infodumping" może być jednym ze sposobów okazywania sympatii przez osoby w spektrum. Jestem więc wdzięczna, że syn okazuje mi sympatię. W ten czy inny sposób

Jest to jednak równocześnie jedną z przyczyn, dlaczego mój syn i wiele dzieci z ZA ma tak mało przyjaciół wśród rówieśników lub nie ma ich wcale. Ciężko od dzieci oczekiwać takiego poziomu cierpliwości, nam dorosłym także często jej brakuje.

Cierpliwość otoczenia doskonale obrazuje finałowa scena każdego odcinka Smerfów, kiedy to Ważniak zawsze dostawał bęcki i lądował poza murami wioski smerfów z wykrzywionymi okularami na nosie.
Ważniaku, w ramach zadośćuczynienia za moją niechęć do ciebie w młodości, teraz wbijam z buta do wioski i staram się szerzyć wśród pozostałych smerfów świadomość o Zespole Aspergera.
piksel169

@Musztarda Hej, ZA here (chociaż to już niepoprawne nazewnictwo tak naprawdę), jeszcze nie znalazłem kogoś z dziwniejszą pasją od mojej, a mam bzika na punkcie opuszczonych torów i archeologii kolejowej, jednocześnie lubiąc jedynie tramwaje (co już z ZA jest bardziej kojarzone) xd Przekazuję pozdrowienia i mocy sił, bo jesteśmy faktycznie inni

piksel169

@Musztarda Hej, ZA here (chociaż to już niepoprawne nazewnictwo tak naprawdę), jeszcze nie znalazłem kogoś z dziwniejszą pasją od mojej, a mam bzika na punkcie opuszczonych torów i archeologii kolejowej, jednocześnie lubiąc jedynie tramwaje (co już z ZA jest bardziej kojarzone) xd Przekazuję pozdrowienia i mocy sił, bo jesteśmy faktycznie inni

maly_ludek_lego

Dzięki za wpis, ciekawy. Na polibudę będzie pasował jak znalazł 😅 Tylko proszę nie pokazuj mu Korwina 😅😅

Zaloguj się aby komentować

#musztardoweasd #asperger #autyzm
Opisuję śmieszne, nietypowe, zaskakujące sytuacje wynikające z ZA mojego syna. Każda osoba z Aspergerem jest inna, każdy z inną intensywnością odczuwa trudności w poszczególnych sferach. To, co charakterystyczne dla mojego syna, może zupełnie nie odzwierciedlać problemów i mocnych stron innych osób z ZA.

To było już chyba około trzy lata temu. Szłam z synem do sklepu. Z naprzeciwka minął nas sąsiad. Dopiero jak się z nami zrównał, mój syn powiedział mu "dzień dobry". Potem sytuacja się powtórzyła, znowu zauważyłam, że syn mówi "dzień dobry" dokładnie w momencie mijania się z osobą z naprzeciwka. Powiedziałam mu wtedy, że musi się przywitać wcześniej, jak widzi jeszcze twarz tej osoby. Ale dało mi to do myślenia. Czy to możliwe, że kiedyś ucząc go właściwego zachowania użyłam sformułowania :"kiedy mijasz się z kimś znajomym, powiedz dzień dobry"? "Kiedy MIJASZ SIĘ..."? I on to zrozumiał dosłownie? Bardzo możliwe, że tak to ujęłam. Mój błąd.
Ale rozważania o tym, w którym dokładnie momencie należy powiedzieć "dzień dobry", toczyliśmy jeszcze długo.
Z jakiej odległości - metr? Dwa? Kiedy nasze spojrzenia się spotkają? A jak się spotkają, kiedy jest między nami 10 metrów?? No bo nie ma wyraźnych wytycznych. Skąd ludzie to wiedzą?
Przecież serdecznego przyjaciela, którego na dodatek dawno nie widzieliśmy, to nawet z drugiego końca ulicy zawołamy, podbiegniemy do niego zbić pionę. A zdarza się i tak, że ludzie mimo że się znają, to mijając się na ulicy, odwracają wzrok. Jak tu się rozeznać, kiedy nie ma jasno ustalonych zasad, a przegięcie w którąś ze stron grozi uzyskaniem łatki creepa albo aspołecznego mruka?
Nigdy nie sądziłam, że będę dziecko uczyła, w którym dokładnie momencie, w zależności od jakich czynników, przyjmuje się zwyczajowo mówić "dzień dobry".

Za to byłam pewna, że kiedyś nadejdzie moment, gdy będę syna uczyć czytać. To z kolei nigdy się nie wydarzyło. Jako rodzic nie znam tego doświadczenia. Mój syn sam nauczył się czytać, zanim w ogóle o tym pomyślałam. Miał niecałe cztery lata, kiedy zorientowaliśmy się, że potrafi czytać. Na spacerach czytał szyldy sklepów, nazwy przystanków.
Bardzo szybko tę umiejętność rozwinął do tego stopnia, że nie nadążaliśmy z dostarczaniem mu świeżej literatury! Zauważyłam wtedy, że wcale nie tak latwo jest znaleźć książkę, która tematyką odpowiadałaby 5-latkowi, ale miałaby trochę więcej tekstu, niż dwa zdania na stronę + wielką ilustrację. Gdy miał 6-7 lat i nie było nowych książek, to czytał kolejny raz to samo (niektóre swoje książki przeczytał po kilkanaście razy), aż pewnego dnia sięgnął do naszej półki. Zaczęłam wtedy chować nasze książki, które nie były odpowiednie dla tak młodego czytelnika. Musiałam pochować wszelkiej maści kryminały, biografię kobiety z haremu Kaddafiego, "Tatuażystę z Auschwitz" itp.
Chowałam przed dzieckiem książki nie mogąc sama uwierzyć w poziom absurdu tej sytuacji.
Shivaa

Moja z ZS też bardzo szybko nauczyła się czytać, niestety teraz w wieku prawie 15 lat nie czyta w ogóle, co dla mnie nałogowej czytelniczki jest smutne 😢

Dosłowne rozumienie poleceń też jest mi dobrze znane, niestety nie tylko na jej przykładzie, sama jestem chyba trochę autystyczna bo brak zrozumienia w komunikacji z innymi jest moim życiowym problemem, dlatego też zawsze wolałam nauki ścisłe gdzie liczą się konkrety i nie ma niedomówień. Aspergerowcy zazwyczaj są umysłami ścisłymi

Shivaa

W ogóle to fajnie że o tym piszesz bo lepiej jest na sercu jak można się podzielić 'problemem' z kimś kto rozumie

Meverth

@Musztarda 3maj się tam. Mój syn ma trochę głębszy ZA, prawie nie mówi. Dopiero teraz, w wieku 7 lat odpowie na pytanie, jeśli jest zamknięte i daje 2 wybory, typu: chcesz pić, czy nie chcesz pić?

Ale też fascynacja liczbami, porządkiem. Gorzej, że nie mówi, chociaż czyta. Sam się nauczył, zapamiętawszy litery z filmów na YT (np. alphabet lore). Także zazdro.

Zaloguj się aby komentować

#MusztardoweASD #asperger #autyzm

Jestem mamą asper-dzieciaka.
Potrzebuję spisywać swoje emocje i refleksje w ramach autoterapii.
Uwielbiam czytać wpisy @Fafalala, doskonale rozumiem, jak pisanie pozwala porządkować myśli. Może i dla mnie znajdzie się tu miejsce? A jeśli nawet nikt tego nie będzie czytał, nie szkodzi. Nawet nie wiem jeszcze, czy będę i chcę pisać o tym więcej publicznie.

Moje macierzyństwo wygląda zupełnie inaczej, niż sobie wyobrażałam, że będzie. Co do zasady, ciężko jest wyobrazić sobie ludziom bezdzietnym, jak bardzo życie się zmienia po przywitaniu potomstwa. Jednak jak już się dziecko pojawia, jesteśmy po pierwszym szoku niewyspania, zaczynamy łapać, o co w tym wszystkim chodzi. Sami uczymy się być rodzicami.

Pamiętam, jak ja uczyłam się być rodzicem. Pamiętam, jak często spotykało mnie zaskoczenie, że inni rodzice postępują inaczej. Kiedyś, na 5. urodziny syna przygotowałam w sali zabaw stolik dla dzieci i drugi, dla rodziców. Przy tym drugim siedziałam sama. Rodzice poprzyprowadzali dzieci i zapowiedzieli, że wrócą po nie za dwie godziny. Pamiętam mój szok, że tak się da. Że można dziecko zostawić na przyjęciu i iść na zakupy. Nigdy na to nie wpadłam, bo mój syn był na tyle wymagający, że nawet mi to nie przyszło do głowy. Zawsze musiałam być obok. Niekoniecznie TUŻ obok, ale w zasięgu, żeby w razie, gdyby coś było nie tak, móc zareagować.

Mój syn jest wysokofunkcjonujący, a więc to jeden z tych, którzy "nie wyglądają" na ZA. Zatem i ja długo nie wiedziałam. Długo trwało, zanim uświadomiłam sobie, że nie jestem szurniętą, nadopiekuńczą matką. To moje dziecko potrzebuje mnie bardziej, niż inne dzieci swoich rodziców. W zasadzie, to on nawet nie potrzebuje konkretnie mnie. Potrzebuje kogokolwiek, kto go zrozumie, zatrzyma się czasem z nim na chwilę.

Dzisiaj syn jest w szkole podstawowej. Jest świetnym chłopakiem, swoją wiedzą ogólną lub specjalistyczną z kilku ulubionych dziedzin przerósł mnie już parę lat temu. To jest coś absolutnie fascynującego obserwować jego rozwój, inny sposób rozumowania z tak bliskiej perspektywy. Nieustannie nie mogę się mu nadziwić, podziwiam mojego syna pod wieloma względami. Każdy z nas mógłby się tyle od autystów nauczyć! Ja sama staram się czerpać od syna dla siebie jak najwięcej.
Shivaa

Moja też ma Aspergera, 14 lat. Wiem jakie to trudne

Erebus

@Musztarda a jak to się stało, że ma autyzm? jaka jest przyczyna?

maximilianan

@Musztarda jakbyś potrzebowała info prosto od dorosłego z aspergerem to uderzaj do mnie śmiało

Zaloguj się aby komentować