Rewolucja Niemiecka 1918 roku na podstawie THE MEMOIRS OF THE CROWN PRINCE OF GERMANY wyd w 1922 roku
Część VI
#iwojnaswiatowa #historia #1wojnaswiatowa #LichtAusMesserRaus #ciekawostkihistoryczne #niemcy
poprzednie części pod tagiem #LichtAusMesserRaus
Dwudziestego pierwszego października 1918 roku dowiadujemy się o warunkach w odpowiedzi rządu dla Wilsona. Zrobiono wszystko, by spełnić jego życzenia. Z pewnością na tej podstawie może on znaleźć sposoby i środki, aby zawrzeć zawieszenie broni i rozpocząć negocjacje pokojowe. Czy rzeczywiście to zrobi? Czy nadal będzie to robił? Mijają kolejne dni, podczas których tysiące Niemców i ludzi wszystkich narodowości są zabijane, podczas których dżentelmeni przy zielonym stole nie spieszą się, podczas których nasza pozycja na froncie nie poprawia się.
Głos z notatki Wilsona z 24-go, ten arogancki i wyniosły głos, był głosem marszałka Focha lub głosem Wilsona, który pogrążył się w byciu marionetką francuskiego pociągacza za sznurki, a teraz dorównał swojemu panu w złorzeczeniu i pluciu. Po raz kolejny, w tych makabrycznych, ponurych dniach, w których widziałem moje biedne, poobijane oddziały poświęcające wszystko, co im pozostało, moje serce miało być pocieszane przez moich dzielnych kolegów.
25 października pojechałem na front, aby przekonać się o stanie niektórych z moich dywizji w ciężkich walkach. Po wizycie w sztabach 5 Dywizji Piechoty i 4 Dywizji Gwardii, udałem się na wzgórze, z którego miałem nadzieję zobaczyć linie walk. W zielonej dolinie przed wioską Seraincourt spotkałem rezerwy, które miały wkroczyć do walki. Składały się one z pułków Pierwszej Dywizji Piechoty, w tym mojego Pułku Księcia Koronnego. Kiedy żołnierze zauważyli mój samochód, natychmiast otoczył mnie tłum machających i wiwatujących mężczyzn. Wszyscy oni aż nazbyt wyraźnie zdradzali skutki ciężkich walk z ostatnich kilku miesięcy. Ich mundury były podarte, a naszywki i odznaki ledwo widoczne; ich twarze były często szokująco wynędzniałe; a jednak ich oczy błyszczały, a ich postawa była dumna i pewna siebie. Wiedzieli, że im ufam i że nigdy mnie nie zawiedli. Inspirowała ich duma z czynów ich oddziału. Rozmawiałem z wieloma z nich, ściskałem ich dłonie; mężczyzn, którzy wyróżnili się w ostatnich bitwach, odznaczyłem krzyżem. Potem rozdałem im mój niewielki zapas czekolady i papierosów. I tak, w całej goryczy tamtych dni, spędziłem rozkoszną i nigdy nie zapomnianą godzinę w kręgu moich weteranów frontowych. W międzyczasie Francuzi zajęli wioskę, która leżała przed nami pod ciężkim ostrzałem, a ich artyleria zaczęła przeczesywać łąki. Rozkazałem batalionom przyjąć otwarty szyk, a gdy odjeżdżałem, z gardeł moich ukochanych „feld-grau” dobiegały głośne hurra; ze wszystkich stron machano czapkami i karabinami. Bez wstydu wyznaję, że wiwaty, okrzyki i machanie wywołały łzy w moich oczach, ponieważ wiedziałem, jak trudna i rozpaczliwa była cała sytuacja.
Moi grenadierzy pod Seraincourt! Byli ostatnimi oddziałami, które widziałem maszerujące do bitwy z błyskającymi oczami i salwami okrzyków. Kochani, drodzy, wierni chłopcy, każdemu z których moja pamięć z wdzięcznością salutuje z tej mojej samotnej wyspy[książka pisana była na wygnaniu w Holandii]. Kilka godzin później, po przybyciu do kwatery Grupy Armii, ponownie znalazłem się w tym innym świecie udręki i niepokoju; z kraju czekały na mnie nowe wieści o poważnym i wątpliwym charakterze.
Następnego dnia, 26 października, otrzymałem telefoniczną wiadomość o dymisji Ludendorffa. W związku z dobrze znanym incydentem telegramu Naczelnego Dowództwa do wojsk z 24 października, padł on ofiarą wątpliwości gabinetu księcia Maxa z Badenii [Rozmowy pokojowe jak wynika m.in. z książki zostały podjęte "natychmiast" na żądanie Ludendorffa w związku z załamaniem armii niemieckiej na froncie, co też rzad niemiecki kanclerza Maxa Badeńskiego uczynił "natychmiast" po jego powołaniu. Natomiast 24 X 1918 Ludendorff wysyła telegram do dowódców poszczególnych jednostek, ze warunki zaproponowane przez Ententę (tzn. 14 punktów Wilsona) są nie do przyjęcia. Rząd kanclerza Maxa Badeńskego zarządał od Cesarza dymisji Ludendorffa albo sam poda sie do dymisji. Cesarz zdymisjonował Ludendorffa].
Od razu wiedziałem, że to oznacza koniec. Zostałem poinformowany, że zamierzano mianować generała Grönera jego następcą. Zadzwoniłem do feldmarszałka [Hindenburga]. Rozumiejąc wszystko, co to oznaczało, usilnie błagałem go, aby ponownie rozważył swój cel i błagałem go, aby nie wybierał tego człowieka, w którym nie było śladu ducha, który był teraz naszą jedyną nadzieją na zbawienie. Feldmarszałek, który bez wątpienia czuł się zmuszony do podporządkowania się stanowisku rządu cesarskiego, był innego zdania i następnego dnia generał Gröner został mianowany Pierwszym Kwatermistrzem Generalnym.
Część VI
#iwojnaswiatowa #historia #1wojnaswiatowa #LichtAusMesserRaus #ciekawostkihistoryczne #niemcy
poprzednie części pod tagiem #LichtAusMesserRaus
Dwudziestego pierwszego października 1918 roku dowiadujemy się o warunkach w odpowiedzi rządu dla Wilsona. Zrobiono wszystko, by spełnić jego życzenia. Z pewnością na tej podstawie może on znaleźć sposoby i środki, aby zawrzeć zawieszenie broni i rozpocząć negocjacje pokojowe. Czy rzeczywiście to zrobi? Czy nadal będzie to robił? Mijają kolejne dni, podczas których tysiące Niemców i ludzi wszystkich narodowości są zabijane, podczas których dżentelmeni przy zielonym stole nie spieszą się, podczas których nasza pozycja na froncie nie poprawia się.
Głos z notatki Wilsona z 24-go, ten arogancki i wyniosły głos, był głosem marszałka Focha lub głosem Wilsona, który pogrążył się w byciu marionetką francuskiego pociągacza za sznurki, a teraz dorównał swojemu panu w złorzeczeniu i pluciu. Po raz kolejny, w tych makabrycznych, ponurych dniach, w których widziałem moje biedne, poobijane oddziały poświęcające wszystko, co im pozostało, moje serce miało być pocieszane przez moich dzielnych kolegów.
25 października pojechałem na front, aby przekonać się o stanie niektórych z moich dywizji w ciężkich walkach. Po wizycie w sztabach 5 Dywizji Piechoty i 4 Dywizji Gwardii, udałem się na wzgórze, z którego miałem nadzieję zobaczyć linie walk. W zielonej dolinie przed wioską Seraincourt spotkałem rezerwy, które miały wkroczyć do walki. Składały się one z pułków Pierwszej Dywizji Piechoty, w tym mojego Pułku Księcia Koronnego. Kiedy żołnierze zauważyli mój samochód, natychmiast otoczył mnie tłum machających i wiwatujących mężczyzn. Wszyscy oni aż nazbyt wyraźnie zdradzali skutki ciężkich walk z ostatnich kilku miesięcy. Ich mundury były podarte, a naszywki i odznaki ledwo widoczne; ich twarze były często szokująco wynędzniałe; a jednak ich oczy błyszczały, a ich postawa była dumna i pewna siebie. Wiedzieli, że im ufam i że nigdy mnie nie zawiedli. Inspirowała ich duma z czynów ich oddziału. Rozmawiałem z wieloma z nich, ściskałem ich dłonie; mężczyzn, którzy wyróżnili się w ostatnich bitwach, odznaczyłem krzyżem. Potem rozdałem im mój niewielki zapas czekolady i papierosów. I tak, w całej goryczy tamtych dni, spędziłem rozkoszną i nigdy nie zapomnianą godzinę w kręgu moich weteranów frontowych. W międzyczasie Francuzi zajęli wioskę, która leżała przed nami pod ciężkim ostrzałem, a ich artyleria zaczęła przeczesywać łąki. Rozkazałem batalionom przyjąć otwarty szyk, a gdy odjeżdżałem, z gardeł moich ukochanych „feld-grau” dobiegały głośne hurra; ze wszystkich stron machano czapkami i karabinami. Bez wstydu wyznaję, że wiwaty, okrzyki i machanie wywołały łzy w moich oczach, ponieważ wiedziałem, jak trudna i rozpaczliwa była cała sytuacja.
Moi grenadierzy pod Seraincourt! Byli ostatnimi oddziałami, które widziałem maszerujące do bitwy z błyskającymi oczami i salwami okrzyków. Kochani, drodzy, wierni chłopcy, każdemu z których moja pamięć z wdzięcznością salutuje z tej mojej samotnej wyspy[książka pisana była na wygnaniu w Holandii]. Kilka godzin później, po przybyciu do kwatery Grupy Armii, ponownie znalazłem się w tym innym świecie udręki i niepokoju; z kraju czekały na mnie nowe wieści o poważnym i wątpliwym charakterze.
Następnego dnia, 26 października, otrzymałem telefoniczną wiadomość o dymisji Ludendorffa. W związku z dobrze znanym incydentem telegramu Naczelnego Dowództwa do wojsk z 24 października, padł on ofiarą wątpliwości gabinetu księcia Maxa z Badenii [Rozmowy pokojowe jak wynika m.in. z książki zostały podjęte "natychmiast" na żądanie Ludendorffa w związku z załamaniem armii niemieckiej na froncie, co też rzad niemiecki kanclerza Maxa Badeńskiego uczynił "natychmiast" po jego powołaniu. Natomiast 24 X 1918 Ludendorff wysyła telegram do dowódców poszczególnych jednostek, ze warunki zaproponowane przez Ententę (tzn. 14 punktów Wilsona) są nie do przyjęcia. Rząd kanclerza Maxa Badeńskego zarządał od Cesarza dymisji Ludendorffa albo sam poda sie do dymisji. Cesarz zdymisjonował Ludendorffa].
Od razu wiedziałem, że to oznacza koniec. Zostałem poinformowany, że zamierzano mianować generała Grönera jego następcą. Zadzwoniłem do feldmarszałka [Hindenburga]. Rozumiejąc wszystko, co to oznaczało, usilnie błagałem go, aby ponownie rozważył swój cel i błagałem go, aby nie wybierał tego człowieka, w którym nie było śladu ducha, który był teraz naszą jedyną nadzieją na zbawienie. Feldmarszałek, który bez wątpienia czuł się zmuszony do podporządkowania się stanowisku rządu cesarskiego, był innego zdania i następnego dnia generał Gröner został mianowany Pierwszym Kwatermistrzem Generalnym.
Zaloguj się aby komentować