Wesprzyj nas i przeglądaj Hejto bez reklam

Zostań Patronem
Niektórzy ludzie to naprawdę debile.
Byliśmy z żoną i naszym psem na spacerze w lesie. Na sam koniec, już przy parkingu, wychodzi z niego jakaś parka z 2 psami bez smyczy, w tym jednym dużym podobnym do husky. Nasz pies był już raz pogryziony przez psa sąsiadów, żona ma też uraz psychiczny bo to stało się akurat kiedy była sama na spacerze z naszym i do tej pory panikuje na widok dużych psów bez smyczy. Nauczony doświadczeniem z daleka mówię by je zawołał i ogarnął, ze względu na tamtą sytuację. Co dostałem w zamian za kulturalne zwrócenie uwagi:
"Nasz pies jest grzeczny, proszę się nie bać" - no kurwa, tamten co pogryzł wg właścicielki też był "zawsze grzeczny"
"Spierdalaj kutasie, nie będziesz mnie upominał" - tak typ nagle zaczął wrzucać już kiedy się minęliśmy dobre kilkadziesiąt metrów.
Powiedziałem typowi, że w lesie jest obowiązek prowadzenia psów na smyczy i żeby zamknął mordę bo sobie takich tekstów nie życzę i jak mu się nie podoba to wzywam policję. Chyba podziałało bo zamknął ryj i poszedł.
Dajcie pioruna na uspokojenie. Rzygam już tego typu sytuacjami, a to nie pierwsza tego typu.

#psy #zalesie #polska
73

Ja kiedyś za dzieciaka szedłem ulicą i szedł pies na smyczy. Odsuwałem się żeby właściciel przeszedl. Koleś zaczął zdanie "Nie bój się piesek nie gry..." nie skończył zdania i pies mnie upierdolił. Efekt był tak że koleś pociągnął pasa. Spuścił głowę i szybko uciekł. Także jak ktoś mówi że piesek nie gryzie to wyciągacie gaz pieprzowy.

@mpower chciałbym aby straż miejska w moim mieście zaczęła napierdalać mandaty psiarzom puszczającym psy luzem w parkach. psiarze to jebnane małpy

@mpower kłótnie psiarzy są na poziomie kłótni pedalarzy lol xd

Wy chyba serio nie macie co robić.

Zaloguj się aby komentować

Ostatnio trafiłem na jakiś płaczpost że małe salony degustacyjne z winami umierają i że Polacy nie mają kultury picia wina, a Fresco z żabki jest dla nich bez różnicy z wybitnym toskańskim winem z dobrego rocznika. 
No i się zaśmiałem.
Pracowałem kiedyś w takim sklepie z turbo dobrymi winami, wiecie, butelka od 40PLN (i to w okolicach 2010 roku). Dorabiałem tam jako student, który o winie wiedział tyle że w sumie można mieszać i z piwem, z wódką gorzej ale bez tragedii, daje mniejszego kaca, i całkiem nieźle wchodzi. Mój kurs kiperski skończył się na przeczytaniu dwóch ulotek od producentów i "wielkiego atlasu win gronowych" które były pod ladą, dzięki czemu wiedziałem później że jak klient prosi o "sauvignon" to należy dopytać czy "blanc" czy "cabernet" i wytłumaczyć różnicę, co już dawało +9000 do skila w oczach klientów. Ogólnie, totalnie nic nie wiedziałem o tych winach, bo degustacji dla pracowników nie było, a sam na łeb nie upadłem żeby kupować butle alko za 1/4 mojej tygodniówki.
I najlepsze jest to, że to towarzystwo co tam przychodziło totalnie mi ufało i po pewnym czasie uznało za zajebistego doradcę. Jak przychodził ktoś i mówił że potrzebuje czegoś subtelnego do kolacji, to pewnym krokiem podchodziłem do losowej półki, brałem losową butelkę, czytałem etykietę, brałem inną losową butelkę, patrzyłem z miną znawcy i mówiłem zdecydowanym tonem "proszę spróbować tego. Ostatnio super mi się sprawdziło, myślę że pan nie pożałuje". Albo ktoś przychodzi i mówi że ma imprezę towarzyską a ja od razu "och, luźna okazja, zdecydowanie Nowy Świat, owocowe aromaty, lekkość i orzeźwiający finisz. Polecam Nowozelandzkie, ewentualnie Chile, ale tu szedłbym raczej w to pierwsze". I przy mojej absolutnie zerowej wiedzy o tym co tam jest w tej butelce ci ludzie bardzo często wracali i mówili mi "Panie maćku, miał pan rację, faktycznie ta morela tam pięknie przebijała!" albo "panie maćku, przekonał mnie pan do czerwonego wina, chyba stałam się fanką australijskich win!". Autentyk, klienci potrafili przyjść i potwierdzać to co im mówiłem, mimo że była to po prostu moja radosna twórczość i wieczna parafraza tych samych tekstów z "atlasu win gronowych". Jedyny zgrzyt miałem przy ludziach którzy mylili "wykwintne" z "wytrawne". Byli tacy co chcieli jakieś wino do deseru, więc pytałem czy ma być słodkie, czy półsłodkie, a oni do mnie oburzeni, wręcz obrażeni: "PROSZĘ PANA! WY-TRA-WNE!". I dopiero po kilku razach zorientowałem się, że oni nie wiedzą co to znaczy i uznają "wytrawne" za synonim jakości. I tak wtedy brałem jakieś słodkie wino z etykietą po francusku czy hiszpańsku i sprzedawałem jako te ich "wytrawne" - wracali zadowoleni ⁠:D
Dlatego totalnie zgadzam się ze stwierdzeniem, że jakby ludziom wlać do kieliszka Fresco czerwone półsłodkie, a obok postawić jakieś nagradzane hiszpańskie wino to nie znajdą różnicy. Tylko że ja, w przeciwieństwie do miłośników wina, uważam że taki ślepy test obleją absolutnie wszyscy, a nie tylko "ignoranci", ba, ci ignoranci zrobią to nawet szybciej jeśli takiego jabola mieliby się napić w trakcie degustacji w uber salonie.

#wino #alkohol #anegdota
79

Zaloguj się aby komentować

O Trumpie wszyscy wiedzą i szkoda strzępić ryja

Europa wschodnia musi sama stać się siłą gospodarczo-wojskową, aby Rosja się odp**rdoliła od nas po setkach lat nękania i ich kolonializmu. Uda się dopóki jest wsparcie i jedność.

Litwa, Łotwa i Estonia wciąż rozkręcają produkcję dronów, które jeżdżą na Ukrainę. Polska bazy remontowe, amunicja i wsparcie polityczne. Finlandia też nie mało pomaga.
#ukraina
#aryocontent
acd5eeec-fdd5-4041-a87b-2f040ec56b68
52

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Dobra, aktualka z wczorajszego ratowania Andrzeja.
W niedzielę moja Ramona wytropiła w lesie borsuka. Chował sie pod złamanymi sosnami i ledwo dychał, powłóczył tylnimi nogami. Myslalem ze auto go trzasneło bo to doslownie kilka metrów od osiedla. Poszedłem do domu i dałem mu trochę mięsa bo nie polując szybko pewnie z glodu padnie. Napisalem do paru osób ale ze było juz kolo 22 niedziela to brak odzewu i nigdzie sie dodzwonić nie szło. Rano wróciłem tam już jak było jasno wczoraj przed pracą. Myślałem że idę po zwłoki, nie ruszał się ale jak go tyrpnalem to zaczał warczeć na mnie. Mówię Andrzej daj spokój, chce pomóc ale nie dał podejść. Ucieszyło mnie że żyje, zaznaczyłem lokalizację na google jego i do domu szybko posta skleciłem z prośbą o pomoc tutaj i FB. Od razu ludziska z pomocą przybyli. Polecili osrodek w Mikołowie. Niestety musiałem do pracy jechać ale telefon sprawny więc zaczałem dzwonić. W Mikołowie w Leśnym Pogotowiu pan Jacek od razu powiedział, że sie nim zajmą tylko transport trzeba załatwić. Na szczęście odezwało się od razu lokalne nadleśnictwo, ze jak trzeba to go zawiozą coś zorganizują. Napisał też mój znajomy rzecznik burmistrza że trzeba zgłosić na straż miejską, mają jakaś umowe miasto z ośrodkiem na takie zwierzęta ale z nimi to wiedziałem ze cala procedura brak czasu itp a tego czasu coraz mniej. Na szczęście po chwili napisała do mnie moja Pani weterynarz co mi psa prowadzi już któregoś 🙂 i krótka piłka- dawaj lokalizację do pół godziny jesteśmy. Wzieli klatkę i pojechali. Dobrze ze ta lokalizacje zaznaczyłem w gps i snieg był bo slady moje było widać. Na miejscu okazało się jak przyszli, że Andrzeja nie ma ale jest ślad jak sie czolgał wiec poszli tym śladem. Jebany uszeł jakieś 300 metrów i podobno latał od sosny do sony jak chieli go złapać, musieli kocem narzucać 🙂 Znaczy trochę sie pozbierał po nocy. Na szczęście udało sie go zabezpieczyć, wzięła go do lecznicy na rentgen, na szczęście kręgosłup cały, łapki pogryzione ale kosci całe. Jedną łapką na razie nie rusza. No i od razu okazało sie, że Andrzej to jednak Andrzelina😆 potem zawieziono ją do Mikołowa i teraz jest pod bardzo dobrą opieką🙂 prawdopodobnie dopadł ją pies albo jakiś kot dziki, bo tego tam pełno. Teraz jest pod dobrą opieką, w weekend zadzonie sprawdzić jak sie czuje bestia. Najgorzej się martwiłem ze bedą ludzie niechetni do pomocy bo to drapieżnik i dzikie zwierzę ale jednak nie zawiedli🙂 No i w sumie pierwszy raz borsuka na żywo widziałem, nawet nie wiedziałem że są w mojej okolicy.
#zwierzaczki #zwierzeta #smiesznypiesek
0dbf931d-fd3c-436f-8979-1eed8e22c2c9
f812f7a2-cdcf-48d6-b57d-f7238ac2d3cb
c1850f0d-1661-46cd-8922-c50e023448e2
293f17df-fbe8-4c78-bbbf-ec4b1192d158
59

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

@KatieWee wspaniała: i z Panbokiem się pogada, i na autobus poczeka.

Dla mnie się bardzo podoba.

@KatieWee Dawaj "Muminki" 😃

Zaloguj się aby komentować

W sierpniu 1914 Brytyjczyków, podobnie jak inne narody europejskie, ogarnęła euforia. Tłumy gromadziły się na placach, wiwatując na cześć wojny.

Powszechnie uważano, że wojna potrwa krótko, i rezerwiści w całej Europie, znudzeni pracą w fabrykach lub na farmach, sami zgłaszali się do wojska w obawie, że zanim nadejdzie wezwanie, wojna się skończy i wielka przygoda ich ominie. Ochotników w kilka dni zgłosiło się tylu, że rząd rozważał decyzję o wstrzymaniu dalszego werbunku, uznając, że i tak jest już nadmiar chętnych.

Jednakże w lecie 1914 roku zwyczajnie nie pamiętano albo nie zwracano uwagi na pewien dość istotny szczegół: w ciągu ostatnich czterdziestu lat pojawiły się nowe narzędzia wojny i ten konflikt zbrojny miał się radykalnie różnić od poprzednich. Narzędzia, o których mowa, to karabin maszynowy, dalekonośne działa oraz drut kolczasty. Za ich sprawą wojna miała wyglądać zupełnie inaczej, niż to sobie wyobrażano.

Ten brak wyobraźni wynikał po części stąd, że do tej pory imperialne mocarstwa korzystały z nowej broni w starciach z przeciwnikiem, który nią nie dysponował – w wojnach kolonialnych przeciwko stawiającym opór tubylcom. A w takich warunkach broń ta umożliwiała rzeź, jakiej świat nie widział od czasu hiszpańskiej konkwisty w Ameryce, i przyczyniła się do europejskiej ekspansji kolonialnej w Azji i Afryce w drugiej połowie XIX wieku.

Paradoksalnie jedną z niewielu osób, zdających sobie sprawę, że wojna będzie miała zupełnie nowe oblicze, był człowiek, który stoczył najwięcej takich jednostronnych bitew i urządził więcej rzezi niż ktokolwiek: lord Kitchener. Z jego to rozkazu w bitwie pod Omdurmanem w Sudanie w roku 1898 skoszono ogniem karabinów maszynowych Maxim uzbrojoną w dzidy konnicę mahdystów. W ciągu jednego ranka zabito 10 000 wojowników, przy stratach własnych wynoszących zaledwie 47 żołnierzy. Ale pytanie brzmiało: co się stanie, gdy przeciwnik też będzie miał karabiny maszynowe? Kitchener znał odpowiedź. Na posiedzeniu gabinetu 7 sierpnia, kiedy kilku ministrów wyraziło pogląd, że wojna potrwa kilka tygodni, a najwyżej parę miesięcy, oświadczył, że raczej wiele lat. „I nie skończy się – powiedział – dopóki nie wyczerpiemy naszych sił do ostatniego miliona”.

Naturalnie mało kto dawał posłuch takiemu proroctwu. Jakby nic się nie zmieniło od czasów Napoleona, szkockie pułki szykowały dudy i kilty, francuscy kirasjerzy i austriaccy lansjerzy polerowali błyszczące półpancerze i przystrajali hełmy w strusie pióra. Zaraz potem przy dźwiękach trąbek i warkocie werbli szli do boju, nie zdając sobie sprawy, że oto zaczyna się rzeź, że w ciągu czterech lat życie straci dziesięć milionów żołnierzy i około sześciu milionów cywilów.

Trzeba by się cofnąć do średniowiecza albo najazdów Czyngis-chana, żeby znaleźć w historii przykład równie morderczego konfliktu. Dla porównania: w XIX wieku, kiedy Wielka Brytania wytyczała granice swego imperium na pięciu kontynentach, kiedy toczyła około czterdziestu wojen w różnych zakątkach globu jej łączne straty nie przekroczyły czterdziestu tysięcy żołnierzy. W ciągu czterech lat wojny w Europie brytyjskie straty będą ponad dwudziestokrotnie większe.

W czasie katastrofalnej wojny z Prusami w latach 1870–1871 Francja straciła około dwustu siedemdziesięciu tysięcy żołnierzy, w tej straci tyleż w ciągu pierwszych trzech tygodni. Niemcy stracą 13 procent mężczyzn w wieku poborowym, Serbia 15 procent całej ludności. We Francji w latach 1913–1915 średnia wieku życia mężczyzn spadnie z pięćdziesięciu do dwudziestu siedmiu lat.

Wszystko to pozostawi głębokie piętno na zbiorowej, europejskiej psychice. Zamiast euforii pojawi się szok, potem przerażenie, a jeszcze później, gdy rzeź będzie trwała bez końca, ludzi ogarnie bezbrzeżna rozpacz.

Z biegiem czasu Europejczycy będą spoglądać na własną euforię w sierpniu 1914 roku jak na widowisko rodem z innej epoki, jak na taniec śmierci naiwnych prostaków, a historia zadrwi sobie ze wszystkich. Jak na ironię, wojna prowadzona w imię ochrony i ekspansji imperiów spowoduje, że z sześciu europejskich potęg imperialnych, które do niej przystąpiły, ostaną się zaledwie dwie: Wielka Brytania i Francja. A i te wyjdą z wojny osłabione i nigdy już nie odzyskają dawnej rangi. Powstałą na gruzach pustkę zagospodarują dwa rywalizujące ze sobą totalitaryzmy – komunizm i faszyzm – i nowa potęga imperialna: Stany Zjednoczone.

(Z książki Lawrence z Arabii)

#historia #ciekawostki #czytajzhejto #notatniksmierdakowa
2c747714-f5a3-4a18-aee9-ad2d2363d5a2
25

Zaloguj się aby komentować

Do wszystkich osób odpowiedzialnych za układ stron www, zapamiętajcie sobie jedną liczbe: 0
To jest idealna liczba okienek pop-up, filmików które sie automatycznie uruchamiają, oraz "inteligentnych chatów" które od razu pytają z czym ci mogą pomóc
#webdev #internet #programowanie
25

Zaloguj się aby komentować

@Stashqo Jakiś przepis? Coraz bardziej mnie kusi by coś trudniejszego upiec.

Wyglada mega! Gratuluje ziomek, jestes super!!! 🥰

Taki chuop to jest skarb!

@Stashqo ciekawe, skąd miał na to pieniążki

Zaloguj się aby komentować

Jak można było klaskać uszami na Trumpa? No chyba, że jest się za rosja... oh ziobro zaskoczenia. 😀

Słowa Trumpa z wtorkowej rozmowy:

  • Federacja Rosyjska nie chciała zniszczyć Kijowa, a gdyby chciała, zrobiłaby to.
  • Donald Trump powiedział, że jest rozczarowany doniesieniami o niezadowoleniu Kijowa z negocjacji między Rosją i Stanami Zjednoczonymi w sprawie rozwiązania konfliktu na Ukrainie.
  • Przed zawarciem porozumienia pokojowego na Ukrainie powinny odbyć się wybory.
  • Ukraina będzie musiała zapłacić lub dowiedzieć się, gdzie podziały się nasze pieniądze.
  • Wskaźnik poparcia dla Zelenskiego wśród Ukraińców wynosi obecnie około 4%, a dla Putina 96%.

#polityka #trump #usa#wojna
b49f43ef-f7ee-4fec-9998-591ab4b6da9f
42

Zaloguj się aby komentować

- Jesteś przywódcą kraju, którego przetrwanie jest możliwe tylko dzięki pomocy USA.
- Przed utratą władzy i zarzutami korupcyjnymi chroni cię wojna, której mogłeś zapobiec.
- Mógłbyś w każdym momencie zakończyć konflikt, ale wolisz, żeby tysiące ludzi ginęło dla twoich prywatnych interesów.
- Masz znikome poparcie społeczne.
- Uważasz, że pomoc USA ci się należy i nic nie musisz dawać w zamian.
- Domagasz się ciągłego zwiększania pomocy militarnej, żądasz zestrzeliwania wrogich rakiet nad twoim terytorium przez USA.
- Każdą krytykę odbierasz jako chęć całkowitego zniszczenia twojego kraju i narodu.

Nazywasz się Benjamin Netanjahu i jesteś premierem Izraela.
Zdjęcie niepowiązane.

#polityka #politykazagraniczna #usa
Zajebane z crindżowego donald.pl który zajebał z bardziej crindżowego wypoku, ale pasuje
991fb026-9266-4201-8cf8-4c4733553b64
9

Zaloguj się aby komentować

Dzień bobry,

Pijcie ze mno kompot Tomki I Kasie - chciałem się pochwalić, że wczoraj udało mi się spełnić swoje motoryzacyjne marzenie - po raz pierwszy w życiu odebrałem nowe auto z salonu.

Niezmiernie mnie to cieszy, bo w sytuacji życiowo-finansowej, w jakiej byłem jeszcze kilka lat temu, wydawało się to wręcz abstrakcyjne. A względem warunków, w jakich się wychowywałem i dorastałem - po prostu nierealne. Auta, w szczególności nowe, były czymś, co zdarzało się innym rodzinom.

Tl;dr: Volvo XC90 B5 w wersji Ultra z paroma dodatkami, m.in. Bowers&Wilkins.

A teraz ściana tekstu, dla chętnych i zainteresowanych spostrzeżeniami motoryzacyjnymi randoma z internetu 😉 :

W zeszłym roku testowałem większość 7 osobowych samochodów poniżej (absurdalnej) ceny 450 tysięcy, celując najchętniej coś w okolicy 250-300k, z poniższymi wymaganiami:

- dobra elastyczność silnika, bezwzględnie co najmniej 200km,
- benzyna, miękka/zwykła hybryda, ale nie diesel, elektryk ani phev,
- skóry, szyberdach, HUD
- trzeci rząd siedzeń, w którym dorosła osoba mogłaby jechać dłuższą trasę (raczej nie ja, tylko żona, teściowa, obie ok 1,60m, ale dorośli, a nie dzieci)
- można wygodnje siedzieć w drugim rzędzie między dwoma fotelikami dziecięcymi ustawionym tyłem
- żadnych abonamentów na ficzery, które są już zainstalowane w aucie (jak np. nagłośnienie w Audi, czy komfortowe funkcje w BMW/Mercedes),
- dobrze grające audio,
- jakikolwiek bagażnik przy 7 osobach.
- grzane i wentylowane siedzenia
- mile widziane sztywne zawieszenie,
- ma być ładne (dzieciowozy minivany odpadają)

Testowałem: Skoda Kodiaq, Toyota Highlander, Kia Sorento, nowe Hyundai Santa Fe.
Obczajałem też Nissana x-trail, Seata Terraco, Peugeot 5008, Mercedes GLB I GLS, Audi Q7, bmw x7, vw tiguan allspace.

Oczywiście każdy z testowanych samochodów miał swoje zalety, których nie miały pozostałe, ale też w drugą stronę - każdy miał coś, co mi mocno nie odpowiadało.

I tak Kodiaq miał piękne wnętrze (co prawda dopiero w wersji za 275k), wygodną pozycję za kierownicą, ale 3 rząd siedzeń był skandalicznie mały, zaś w drugim nie zmieściliśmy się ani żona ani ja między fotelikami dziecięcymi. Do tego interwał serwisowy co 2 lata/30kkm nie wróżył dobrze względem trwałości. Czuć było nastawienie na floty i utylizację po 3-5 latach. Nie podoba mi się takie podejście.
Highlander - typowo amerykańskie auto, ogromna krowa, na widok której piesi bali się wchodzić na przejście, dopóki auto się nie zatrzymało. Fajnie się tym jeździło, zbierało się to nawet w miarę, ale jakość wykończenia wnętrza wolała o pomstę do nieba. Poza tym hybryda i ecvt sprawdza się do jazdy po mieście, ale ten napęd sprzężony z niewielkim silnikiem sprawiał, że przy każdym dynamicznym manewrze silnik spalinowy wył i błagał o dobicie. Do tego w zakrętach powyżej 90 bujało jak w łajbie - czuć, że auto tworzone z myślą o USA. Bagażnik zaś w moim odczuciu mniejszy, niż w skodzie przy 7 osobach, pomimo rozmiarów auta.
Sorento - największe zaskoczenie na plus. Rewelacyjne skóry (choć czarne tylko), hybryda spięta z 1.6t o dziwo dawała radę, kapitalny ficzer z wyświetlaczem martwego pola na desce rozdzielczej po włączeniu kierunkowskazu. Niestety wnętrze dostępne tylko czarne jak noc, przedlifty w wybranym przeze mnie kolorze z szyberdachem nie były już dostępne, zaś na poliftową sztukę czas oczekiwania wynosił 10 miesięcy. Gdyby nie to, możliwe, że wybralibyśmy Kię.
Santa Fe - chyba największy zawód. Miałem wysokie wymagania względem tego samochodu, pierwsze testy auto bardzo chwaliły. Choć pod spodem to z grubsza to samo, co Kia, wyglądało na to, że miejsca będzie więcej. Niestety, na polski rynek wersja 7 osobowa dostępna jest tylko z eko-skórą, która w dotyku jest absolutnie paskudna. Jestem pewny, że po 5 latach będzie wyglądać tragicznie, w skromnych 20 stopniach na zewnątrz tyłek i plecy się mi pociły, a po włączeniu wentylacji foteli było za zimno. Po prostu paskudny i śliski materiał w moim odczuciu. A szkoda, bo z zewnątrz samochód przyciągał spojrzenia jak żaden inny i mi się po prostu podobał. Ale niestety wnętrze przesądziło. Wersja 6 osobowa ma w opcji skóry nappa, ale 6 miejsc mnie nie urządza. Po rabatach 280k, ciut taniej niż Kia po lifcie.

Inne marki i modele odpadały w przedbiegach z różnych powodów - x-trail malutki, seata nie można już zamówić w topowej wersji, peugeot za słaby i bez napędu awd, glb niedostępny na testy w wersji 7 osobowej, zaś obsługa w salonie bucowata, GLS, x7 I Q7 za drogie i miały abonamenty na funkcje, co jest skandalem I pluciem klientowi w twarz. Nie mówiąc o tym, że aby dobrać to, co chciałem mieć, to cena była kosmiczna, nawet po rabatach. Tiguan to w sumie to samo co skoda, tylko mniejsze i droższe.

Z głupa, trochę po znajomości, poszliśmy do Volvo. Choć cennik zniechęcał, bo to, co chciałem kosztowało blisko 450k, ale wzięliśmy na jazdę próbną na weekend xc90. I pod każdym względem czuć było w tym samochodzie jakość premium. Prawdziwe drewno, wysokiej jakości skóra, arcywybitne fotele, gdzie człowiek nie położył ręki, tam czuć było po prostu świetną jakość. Prawie wszystkie auta miały dobre wnętrza, ale volvo jako jedyne nie leciało w kulki. Taki Mercedes potrafił mieć chamskie plastiki, Audi trącić wsią. Nie mówiąc o tym, że podstawowe wyposażenie Audi, bmw czy merca to śmiech na sali i jak chcemy dołożyć pare rzeczy, to trza niemało dopłacić. W volvo zaś prawdziwe drewno, wysokiej jakości skóry, dobrej jakości plastiki, wszystko przyjemne i "ciężkie" w dotyku. Był to przedlift I niestety, miał minusy. System infotainment był już mocno przestarzały, ekran 9 cali na tle konkurencji wyglądał po prostu biednie. Środkowy zestaw audio (harman kardon, tej samej marki co w skodzie, gdzie brzmiał dość dobrze) był poprawny, choć nie wybitny. Ale cała reszta przebijała konkurencję. Komfort podróży na zupełnie innym poziomie. Niemniej, cena i te parę minusów przeważyło, uznałem że nie warto dopłacać. Oddałem więc auto i co się okazało na miejscu - w ciągu dwóch tygodni miał być prezentowany lifting. Lifting ten miał dać większy ekran, nowy system inforozrywki, parę innych usprawnień. Idąc dalej, cena. Na auto w mojej konfiguracji dostanę rabat, który sprawia, że różnica względem sorento to nie 150 tysięcy, a jakieś 40. I w tej cenie dostanę już polifta, niezależnie od tego, o ile podniesie się jego cena. Warunek - wpłata zadatku, który zostanie mi zwrócony, jeśli zmienię zdanie.

Jako że nic nie miałem do stracenia, postanowiłem zamówić i wpłacić zadatek. Najwyżej zrezygnuję i wezmę sorento. Przyszła premiera polifta xc90, część problemów które mnie denerwowały znikła, samo auto wybitnie mi się podobało. Potem mnie targetowały filmiki z crash testów volvo, które utwierdziły mnie w przekonaniu, że szwedzka stal robi robotę w rodzinnym aucie. W międzyczasie jeszcze miałem możliwość przetestowania systemu audio bowers&wilkins w tym aucie i zrozumiałem, czemu ludzie w testach mówią, zeby pomimo wysokiej ceny go dokupić. Po prostu rewelacja, jakość dźwięku nie do opisania.
I tak mijały miesiące, pojawiały się testy polifta, wszyscy w sumie zadowoleni. Nic lepszego się nie pojawiło na horyzoncie 7 osobowych aut, pomimo agresywnej ekspansji chińczyków, a ja odliczałem dni do odbioru samochodu.
I w końcu - stało się. Jestem bardzo szczęśliwy i głęboko wierzę, że podjąłem dobrą decyzję. 5 lat gwarancji daje mi spokój i pewność, jakość wykonania i użyte materiały obiecują trwałość, a poziom bezpieczeństwa uspokaja rodzicielskie sumienie.

#motoryzacja #volvo #chwalesie
f96fb862-caed-41b7-a489-ca4d487dc253
123

@Rafau A Range'a nie rozważałeś?

A przymierzałeś się może do xc60 ? jeżeli tak, jakie jest twoje zdanie na jego temat.🤔

Trochę drogo. Za tą cenę wolałbym z Ameryki Forda escape w wersji 270km (może I byś kupił 2 sztuki) 😃 pięknie się to prowadzi. Chociaż ta furka też zajefajna 😆

Zaloguj się aby komentować

Następna