🎅HejtoPaka ruszyła! Weź udział w drugiej edycji świątecznej wymiany prezentów na Hejto❄️

Zgłaszam się
962 + 1 = 963
prywatny licznik: 42/?

Tytuł: Trudna Operacja
Autor: James White
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Rebis
ISBN: 9788373012493
Liczba stron: 206
Ocena: 7/10

Trzeci tom cyklu o Szpitalu Kosmicznym. Niezorientowanym wyjaśniam, że ów szpital to chluba Sektora Dwunastego. 384 poziomy, na których odtworzono środowiska życia wszystkich znanych (i jak w każdym tomie szybko się okazuje nieznanych) gatunków istot inteligentnych zamieszkujących kosmos. Sam personel techniczny i medyczny rekrutuje się z sześćdziesięciu gatunków, choć ludzie są tam jakby w przewadze. W skrócie - to taki Doktor House albo Ostry Dyżur tylko dla kosmitów

Czytałem dawno temu pierwszy tom i zachwyciła mnie fantazja autora w kreowaniu obcych form życia i ich szczegółowych opisów. Każde z opowiadań leci według podobnego schematu - w szpitalu zjawia się obcy i główny bohater, dr Conway wraz z pomagierami muszą odkryć co to za rasa, gdzie ma przód gdzie tył i jak to w ogóle leczyć. Nie inaczej jest tutaj, tylko że tym razem mamy w formie mini powieści. Autor idzie na całość, bo tym razem gwiezdni lekarze leczą całą planetę, którą zamieszkują istoty wielkości całych kontynentów.

Rzecz pisana w latach 70, nieco trąci myszką, zahacza mocno o seksizm i wykazuje słodką naiwność - wszystko zawsze kończy się szczęśliwie, wszyscy są dla siebie mili i kochani a pacjentów leczy się bez względu na jakiekolwiek koszty. Trzeba zbudować mega konstrukcję w kosmosie do przyjęcia szczególnego typu obcych? potrzymaj mi piwo! Zoperowanie istoty wielkości kontynentu wymaga poderwania całej floty Federacji, kilka tysięcy statków z kilkaset tysiącami istot najróżniejszych ras? co tam, robimy! Urocze, idylliczne, utopijne.

Przyczepić się muszę tylko do tłumaczenia, albo jego korekty, co jakiś czas trafiają się zdania potworki, z których trudno wywnioskować co mianowicie autor miał na myśli, jak np. taki kwiatek, s. 200: "Pośrodku jeziorka widać było studnię, w której liny albo inna jeszcze, pozyskująca rudę ze skały roślinności wrastała w podłoże." WTF? ktoś to czytał w ogóle po przetłumaczeniu?
Generalnie przydało by się aby Rebis zrobił wznowienie całego cyklu, bo książki robią się coraz mniej dostępne a ich ceny stale rosną. Oczywiście z dodatkową korektą no i koniecznie z nowymi okładkami

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
f25556d0-64eb-404d-af33-329b6221ffdb
Barta55ko

Ahhh, pamiętam ten tom.


Cesarskie cięcie na w uj agresywnym gatunku wielkości słonia z grubą i wytrzymałą skórą. Podczas porodu okazuje się, że młode posługują się telepatią i są łagodne.

Matka ma dwa narządy dawkujące młodemu podczas porodu enzymy, jeden wyłącza telepatię a drugi włącza agresję aby dziecko wygryzło się od wewnątrz na świat.


Lekarz próbuje uratować oboje, szczególnie młode aby nie dostało enzymów i podzieliło się wiedzą medyczną danego gatunku.

Trzymało w napięciu

Zaloguj się aby komentować

Na prośbę @KatieWee zapodaje zadanko

Rymy: wziąć, siąść, bierze, leżę

temat: wieczór

GL&HF

#zafirewallem #naczteryrymy
PaczamTylko

Już po 23, czas w garść się wziąć

wyrko nawiedzić, położyć się, nie siąść

już czuję jak powoli senność mnie bierze

poddaję się, nie uciekam, tylko kładę się i leżę

pingWIN

Zachlałem, muszę jutro urlop wziąć

Trzeba na spokojnie pomyśleć, siąść

Powiem szefowi, że mnie coś bierze

Nie sprawdzi czy chory czy na kacu leżę

KatieWee

@splash545 dziękuję!

Zaloguj się aby komentować

957 + 1 = 958

Tytuł: Na posłaniu z trawy
Autor: Lian Hearn
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 372
Ocena: 9/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/8627/na-poslaniu-z-trawy

Drugi tom "Opowieści rodu Otori" o losach Takeo, adoptowanego syna możnowładcy Otori. Po zachęcającym pierwszym tomie sięgnęłam natychmiast po kontynuację, i trzyma ona poziom.

Wydarzenia rozgrywają się tuż po końcówce tomu pierwszego; Takeo trafia do Plemienia i szlifuje swoje umiejętności, zaś Kaede, jego ukochana, wraca na rodzinne ziemie.
W tej części znów mamy walki, skrytobójców, romanse, dworskie intrygi (choć tych trochę mniej) i podziwianie przyrody w tej pięknej formie zadumy nad przemijaniem.

I co tu więcej mówić, sięgam po trzeci tom.

Prywatny licznik (od początku roku): 55/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazka #ksiazki #czytajzhejto
Wrzoo userbar
ba577426-33ea-4286-ba51-d52680d841f3

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
956 + 1 = 957

Tytuł: Berserk Deluxe Volume 8
Autor: Kentaro Miura
Kategoria: komiks
Wydawnictwo: Dark Horse Manga
ISBN: 978-1-5067-1791-3
Ocena: 10/10

Prywatny licznik: 48/52 (34 książki / 14 komiksów)

Czasami zastanawiam się, co takiego w sobie ma ta historia, że tak ją kocham. A potem patrzę na protagonistę, który walczy ze swoją przeszłością, chce być lepszy i nie zawsze mu wychodzi. I to właśnie na tym polega fenomen tej opowieści, na Gutsie.

Guts z Cascą powracają do chatki Gotoda, by tam przez przypadek spotkać się z Gryffithem. Ich bezpieczna kryjówka zostaje zniszczona, dlatego pod wpływem Pucka wyruszają do Krainy Elfów. Po drodze dołączają do nich Farnese, Serpico i Isodro. W lesie napotykają wiedźmę Schierke, uczennice Flory. I po kilku przygodach trafiają do chatki Flory, która daje im magiczne bronie i wysyła na questa pozbycia się trolli.

Ot niby cała historia, ale po drodze Guts odrobinę się zmienia. Rozumie, że nie może sam zaopiekować się Cascą (która prowadzi związaną jak więźnia i którą wcześniej zgwałcił), więc przystaje na nowe towarzystwo. Dostajemy historie o Farnese, która będąc córką najbogatszego człowieka, żyła w samotności i była praktycznie opuszczona przez swoich rodziców. Jako mała dziewczynka paliła heretyków na stosach i skłaniała się mocno w kierunku przemocy. Ponadto Serpico okazał się bratem Farnese, i sam musiał podłożyć ogień pod stos na którym była jego matka. Griffith stara się odbudować swoją armię i wyzwolić Midgard.

#bookmeter #manga #ksiazki #czytajzhejto #czytamponocach #berserk
25daa17e-c144-4ed2-bc31-20516c4c3e65
hellgihad

@l__p Uwielbiam berserka, ale ostatnie chaptery niestety nie trzymają poziomu i raczej po śmierci Miury już lepiej nie będzie.

Zaloguj się aby komentować

Bądź modny i pisz wiersze

Daj modne logo na placek krowi -
wnet ich usłyszysz zachwyt cielęcy.
By go mieć dadzą nawet grosz wdowi
sprzedającemu w skórze jagnięcej.

Póki jest trendy i na tapecie,
póki od groma daje atencji,
choć to przechodzi ludzkie pojęcie,
byle co będzie w ich preferencji.

Czemu mi leży to na wątrobie?
Co ma mój piernik do ich wiatraka?
Czyż ja też nie mam czegoś w podobie?
Gówno pasuje dupie zza krzaka.

Już dawno za mną chrystusowy wiek;
choć ze mnie jego ubogi krewny
święty dam spokój trendom jakimkolwiek -
modę zostawię młodym i gniewnym.

#nasonety
#zafirewallem
UmytaPacha

@George_Stark tak się zastanawiałam co dziś tak mało

moll

@UmytaPacha po ostatnich wyznaniach że obrodziło kawiarenkowicze się ulitowali na organizatorem xD

Zaloguj się aby komentować

Dawno, dawano temu, w odległej galaktyce - a nie nie ta bajka xD

2 tygodnie temu rozpoczęła się bajkowa edycja #naopowiesci , która z powodu upływu czasu i napływu zgłoszeń wymaga od nas dokonania #podsumowanienaopowieści . Zakończmy więc!

W szranki stanęło 4 śmiałków (siebie nie liczę):

Królestwo - @George_Stark
Bajka nieregulaminowa, która nie bierze udziału w konkursie - @KatieWee
pierwszy odcinek drugiego sezonu przygód szeryfa Kowalskyego - @moderacja_sie_nie_myje
Bajka o Lęku i Gniewie - @splash545
Bajka bez Internetu - @moll

Ponieważ kryteria oceniania nie były podane, a czasem kto pierwszy, ten lepszy, więc zwycięzcą tej edycji zostaje @George_Stark .

Zwycięzcy gratulujemy. Pozostałym uczestnikom również. Dziękuję za wspólną zabawę
(a ponieważ mam kryzys bombelkowy przepraszam za brak dyplomów i wyróżnień)

#zafirewallem
KatieWee

@moll dziękuję za podsumowanie i gratuluję zwycięzcy @George_Stark

splash545

Gratuluję @George_Stark oraz wszystkim uczestnikom!

moderacja_sie_nie_myje

Kondolencje dla @George_Stark Zobaczymy co wymyśli tym razem

Zaloguj się aby komentować

966 + 1 = 967

Tytuł: Światłoczułość
Autor: Jakub Jarno
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 9/10

#bookmeter

Czasami zdaje mi się, że nie do mnie się przysiadasz, tylko do tęsknoty mojej.

Kiedyś koleżanka zadała pytanie o to, jakie jest najlepsze zdanie rozpoczynające książkę. Ja myślałem wtedy, że ta sprawa jest już dawno rozstrzygnięta. Myślałem wtedy, że nie da się już napisać niczego lepszego niż napisał pan Gabriel García Márquez, który w Stu latach samotności zdetronizował w tym aspekcie pana Camusa z jego Obcym. Aż wpadła mi ostatnio w czytnik książka Światłoczułość pana Jakuba Jarno i chyba będę musiał sobie tę kwestię jeszcze raz gruntownie przemyśleć.

Tak jak cały czas zastanawiam się o czym była ta Światłoczułość, którą przeczytałem. Najprostsza odpowiedź brzmiałaby, że jest to książka o miłości. I w zasadzie byłaby to odpowiedź prawidłowa, ale byłaby też pójściem na łatwiznę, a akurat przy tej pozycji pójście na łatwiznę jest ostatnią drogą, którą byłbym skłonny wybrać. Bo gdyby odpowiedzieć, że Światłoczułość jest o miłości, trzeba by zaraz odpowiedzieć na pytanie czym jest miłość. Albo przynajmniej spróbować takie pytanie postawić, bo z odpowiedzią może być co najmniej trudno. Bo czy może istnieć miłość między dwójką ludzi, między dziewczynką i chłopcem, których rozdzieliła wojna i którzy później przez niemal całe życie się nie tylko nie widzieli? Czy można kochać osobę, do której przez całe życie pisze się listy, ale te listy nie dochodzą, bo nie wiadomo gdzie je wysyłać? Czy kocha się taką osobę, czy też kocha się tylko swoje wyobrażenie o niej? Albo może kocha się swoją tęsknotę za tą osobą?

Ta książka to jest opowieść o dwójce dzieci w czasie wojny i momentami jest ona okrutna. Najpiękniejsze jednak jest w niej to, że w całym tym okrucieństwie wypełniona jest takim mnóstwem dobrych emocji, że te nieludzkie zachowania nikną gdzieś i książka pozostawia po sobie nadzieję. Ta książka to jest wspaniała opowieść, choć nie do końca potrafię powiedzieć o czym, zgodnie z tym co pisałem wyżej, ze wspaniale zarysowanymi charakterami. To jest taka opowieść trochę jak u pana Myśliwskiego, gdzie jest w niej, co prawda, wojna, ale jest ona gdzieś tam w tle i tylko powoduje rzeczy; to nie jest książka wojenna. To jest książka napisana fantastycznym językiem z niezwykłą wrażliwością. Dobra książka to nie ta, którą pamiętasz, ale ta, którą wspominasz – pisze w pewnym miejscu autor. I ta Światłoczułość jest zdecydowanie dobrą książką, książką którą będę bardzo mocno wspominał.
50a4ec0e-8093-4fe9-8952-db4e0038a2ba
jonas

@George_Stark Kiedyś koleżanka zadała pytanie o to, jakie jest najlepsze zdanie rozpoczynające książkę.

Łatwizna:

Niebo nad portem miało barwę ekranu monitora nastrojonego na nieistniejący kanał.

Zaloguj się aby komentować

Udał mi się Sonet uśmiechnięty, ale taki rodzinnie wesoły

Weekendowy poranek

Jest weekend, więc dziatwa wcześnie się zbudzi,
Już śmiech z dziecięcego pokoju się na dom szerzy,
Radosny i czysty, rześki i świeży,
Rodziców niechybnie, niedługo to zbudzi!...

Wskakiwać na pokład - tu nikt się nie nudzi!
Rodzice wykopani z własnej pościeli ku łóżka krawędzi rubieży,
Podczas szturmu wiercipięt nikt tu już nie poleży,
Polegli w chwale obok pościeli ci duzi!...

Nasza czwórka tutaj to tak wielu!
Malca stopa za głową mi znika!
A ten drugi zaraz za nim pomyka!...

Podbici w naszym łóżkowym kasztelu,
Najeźdźców dzikich łaskoczemy szumnie,
A śniadanie zjemy w piżam kostiumie!...

#nasonety #diriposta #zafirewallem
splash545

@moll bardzo fajny! Łóżkowy kasztel szczególnie mi się spodobał

fonfi

@moll Właśnie sobie zwizualizowałem ten obrazek z moimi latoroślami, lvl "mocno nastoletni" i aż mnie wszystkie kości rozbolały od tego pomykania...

Zaloguj się aby komentować

Ja bym tu wymienił pieczęcie:
- hejtocity
- o kupie
- o jedzonku
- o owczy
Czyli legion
W sonecie wymieniłem wprost lub nie 17 osób. Może komuś będzie chciało się wymienić kogo? #diriposta #nasonety

#zafirewallem squad

Raz pewien Francuzik z konkursem się natrudził
I z sonetów kupą Piechura się zderzy 
Debiut też zaliczył gość od szpitalnych odleżyn
Na zszargane nerwy babka kakauko im studzi 

Dziwna sowa, pająk, sroka, wielu tu nieludzi
I przeruchana owca z chińskiej tej rubieży
Oraz tajemniczy zwierz z lasów Białowieży 
Mamy także Smoka i niechże się przebudzi

Na kogo Wrzoo głosuje nie pytaj przyjacielu
Mamy z biblioteki panią i Arctosa pomocnika 
To ekipa dzika, znaczy Dżordża przodownika

Rogerthat to też nasz brat i razem jest na wielu
I jest jeden pan w laboranta kostiumie
A Sireplam pokazał nam, że w sonety umie
CzosnkowySmok

@ErwinoRommelo weź że sprawdź czy brakuje czegoś?

Wrzoo

@splash545 to był jeden jedyny raz, gdy na niego zaglosowalam! 😂

UmytaPacha

@splash545 sam jesteś sroka >. >

Zaloguj się aby komentować

Do końca tej edycji #naopowiesci pozostały 3 dni - termin to 13.11.2024 więc póki mam chwilkę wrzucam swoją bajkę

Bajka bez Internetu

Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, za siedmioma dolinami, poza granicami cywilizacji, na końcu świata, stała chatka babci Apolonii. A przynajmniej tak uważał Wojtek, jej najmłodszy wnuk, który wyjazdy do rodzicielki swojego taty uważał za najwyższy i zupełnie niezasłużony wymiar kary. A kara ta odbywała się z pewną regularnością, niezmiennie, wyznaczając rytm roku na równi z wiosną, latem, jesienią i zimą, odkąd sięgał pamięcią i jeszcze dłużej - święta, urodziny babci, czasem kilka dni ferii, a czasem część wakacji… Mimo jego narzekań, nalegań i usilnych starań, rodzice z uporem ciągali go ze sobą. A w tym roku postanowili, że na kilka wakacyjnych dni zostanie sam, zupełnie sam, w tym koszmarnym miejscu!
Domostwo babci Apolonii nie stało na końcu świata, lecz na krańcu wsi Masełko. Niemal pod samym lasem, który dopiero od niedawna odrastał od bycia monokulturą sosny, śmigającej strzeliście ku niebu, w równych rzędach niczym drzewne bataliony. Schludne i nieduże podwórko, pozostałość po dawnym gospodarstwie, było otoczone płotem z siatki w tych miejscach, gdzie akurat nie było opustoszałych budynków gospodarczych. Do parterowego domu z czerwonej cegły, skrytej pod nijakim tynkiem doklejony był na tyłach babciny ogródek - pyszniące się feerią barw rabaty wabiły słodkim zapachem i ogłuszały nieustannym od świtu do zmierzchu bzykiem pszczół i innych owadów. A poza tym nie było niczego… Co najgorsze, może i u babci był prąd, jak w każdym “normalnym” według Wojtka domu, jednak nie było Internetu! Totalnie! W ogóle! Żadna firma telekomunikacyjna nie doprowadziła do samotnej chatynki łącza kablowego, a telefon komórkowy miał tak słaby zasięg, że jeśli babcia miała ochotę na rozmowę z którymś ze swoich dzieci lub wnucząt, wsiadała na rower i jechała do nieco wyżej położonego “centrum” wioski, by podłapać kilka kresek do normalnej rozmowy. Jednak nadal było to zbyt mało i zbyt uciążliwe, by chłopiec mógł obejrzeć filmik lub pograć w swoje ulubione gry.
-Nie możecie mi tego zrobić! - w wieczór poprzedzający wyjazd do babci, Wojtek przypuścił ostatnią, beznadziejną szarżę na rodziców.
-Przecież niczego takiego nie robimy - słodki uśmiech mamy i jej spokojny głos akurat w tej chwili nie działał na Wojtka kojąco, wręcz przeciwnie.
-Zmarnujecie mi życie!
-To tylko kilka dni… - włączył się do rozmowy tata, unosząc głowę znad talerza z kolacją - wiesz dobrze, że ja jadę w delegację, a mama po pracy odwozi ciocię Halinkę na rehabilitację. Nie możemy zostawić cię samego na całe dnie.
-Kilka dni?! To cała wieczność! I mogę zostawać sam! 
-Jeszcze trochę podrośniesz i wrócimy do tematu zostawania samemu w domu - wizja siedmioletniego jedynaka samego całe dnie nie była szczytem marzeń jego rodziców. - Zaraz zaczynamy z mamą urlop, więc wynagrodzimy ci nudy u babci, pojedziemy gdzieś we trójkę, sam wybierzesz co będziemy robić, dobrze?
-Dobrze - chłopiec niechętnie postanowił się zgodzić. W głowie już mu kołatała myśl o nowym parku rozrywki, w którym było paru jego kolegów z klasy i tak strasznie przechwalali się przejazdem kolejkę górską. Też chciał się nią przejechać.
Następnego dnia podróż upłynęła Wojtkowi w ponurym nastroju. Nie pomogły ulubione łakocie, naładowany tablet czy próby zagadywania przez rodziców. 
A dalej było już tylko śmiertelnie nudno! Babcia zauważyła, że urósł od ostatniej wizyty, miała dla niego ugotowany kompot z porzeczek i chciała go uraczyć ciastem albo chociaż lodami, w czasie, gdy rozmawiała z ożywieniem z jego rodzicami.
Dorośli są tacy nudni, tylko siedzą i gadają, pomyślał malec, siedząc z głową ukrytą w dłoniach, wpatrując się w topniejącą na dnie kolorowej miseczki porcję lodów. Czas ślimaczy się niesamowicie, kiedy nie można go zająć czymś interesującym. Chciałbym być w domu i pograć z Bartkiem, on na pewno ma Internet u swojej cioci!
-No nic, to my się już będziemy zbierać, muszę się jeszcze spakować przed wyjazdem do Poznania - te słowa taty wprost zmroziły Wojtka, który wolał się jednak nudzić z rodzicami przy boku niż zostać tutaj tylko z babcią.
-Uważajcie na siebie, a ty się nie zgub w tym całym Poznaniu - żegnała syna i synową babcia Apolonia.
-Dziękujemy, mamo. Baw się dobrze, synku!
-I bądź grzeczny!
I zatrzasnęły się za nimi drzwi samochodu. I odpalił się silnik. I auto odjechało, tak po prostu polną drogą w kierunku zachodzącego na Masełkiem słońca. I Wojtek został tu zupełnie sam…
-Idę do pokoju - naburmuszony Wojtek nie miał najmniejszej ochoty siedzieć ani chwili dłużej z babcią. Ostatecznie, zanim tablet się rozładuje, może zdąży obejrzeć po raz setny “Auta”, które znał praktycznie na pamięć.
Następny poranek chłopcie powitał w równie kiepskim nastroju. Był burkliwy i niemiły dla babci, która na wszelkie babciowe sposoby chciała go rozchmurzyć.
-Może wyjdziesz na dwór? Taka ładna pogoda, nie siedź w domu. W obórce znalazłam stary rower twojego taty, mógłbyś na nim pojeździć, jeśli chcesz. Pan Zenek pomógł mi go naszykować dla ciebie. Tylko wsiąść i jechać. Tylko nie za daleko, żebyś się nie zgubił!
Wojtek ciężko westchnął i wyszedł z kuchni. Oglądanie filmów wydawało mu się równie nudne, co siedzenie z babcią, postanowił więc wciągnąć trampki i wyjść z domu. Przynajmniej będzie mógł się nudzić sam!
Nogi poniosły go w kierunku próchniejącej stodoły. Deski skrzypiały złowieszczo, za to porastające tył budynku pokrzywy wydawały się idealnym miejscem do bezproduktywnego rzucania kamieniami w chaszcze i bicia w nie patykiem, póki nie wymyśli czegoś lepszego. No i była tu odrobina cienia, a dzień zapowiadał się naprawdę upalnie.
Rzucanie kamykami szybko by się chłopcu znudziło, gdy gdzieś przy piątym lub szóstym kamyku z pokrzyw dobiegło: 
-Mrrrał! Ał! Ał! Ał - wypowiedziane bardzo kocio, z dużą dozą pretensji.
Z krzaków wyłonił się duży, bury kocur.
-To ty we mnie trafiłeś kamieniem? Kto to widział, rzucać w innych! - kot gadał jak najęty i zbliżał się do chłopca.
-Yyyyy, to ty mówisz?
-A co w tym dziwnego, ludzki szczeniaku? - kot nie wydawał się być niczym zaskoczony, w przeciwieństwie do Wojtka.
-Koty przecież nie potrafią mówić!
-A jednak, jak widzisz, mówię. Mraurycy jestem, do usług - kot się skłonił, przysiadł z gracją na zadku i wpatrując się w chłopca zaczął badać czubek głowy, w który oberwał chwilę wcześniej kamieniem.
-Wojtek! - chłopiec bez namysłu również przedstawił się kotu, w końcu byłoby to niegrzeczne, skoro Mraurycy również to zrobił.
-Skąd się tu wziąłeś szczeniaku-Wojtku? - zapytał kot, liżąc łapkę i wpatrując się przenikliwie w chłopca.
-Nie jestem szczeniakiem! Mam już 7 lat i przyjechałem do babci Apolonii na wakacje! - wyrzucił z siebie Wojtek - A właściwie to rodzice mnie przywieźli, bo ja wcale nie chciałem! Tutaj jest nudno i nie ma Bartka!
-Czyli jesteś szczeniakiem Dobrej Pani Co Daje Mleko - Mraurycy zamyślił się przez moment - Skoro się nudzisz, może chcesz ze mną zapolować na myszy?
Wojtek ożywił się na myśl o polowaniu z kotem i ruszył za Mraurycym, który nie oglądają się na niego, już znikał w wysokiej trawie na rozciągającej się za gąszczem pokrzyw łączce.
Okazało się, że Wojtek słabo łapie myszy, polowanie na ptaki w jego wykonaniu to całkowita pomyłka - wszystkie wróble w okolicy pouciekały, a zamiast łapać drobne rynki w pobliskim strumieniu, chłopiec zdjął buty i skarpetki i zaczął chlapać wodą, mocząc nią wypielęgnowane futerko Mraurycego.
Tego kotu było już za wiele, więc postanowił zabrać chłopca na podwórko, skoro dzisiejsze próby polowania spełzły na niczym.
-O, jesteś, już cię miałam szukać - babcia Apolonia właśnie odwiązywała przybrudzony fartuch - Zrobiłam racuchy na obiad. Cześć Burasku - zwróciła się do kota - chyba się zakolegowaliście, co? Przyniosę ci spodeczek mleka!
Babcia wróciła do domu, a Mraurycy (zwany Buraskiem), rozsiadł się na ganku i czekał w iście królewskiej pozie na swoje mleko. 
-Popołudnie spędzam na wygrzewaniu się za oborą, jeśli chcesz, możesz do mnie dołączyć - powiedział kot w kierunku chłopca i przymknął oczy, nie oczekując odpowiedzi.
Wojtek umył przykurzone ręce i buzię, i z apetytem pałaszował kolejne racuchy. Dawno nic mu tak nie smakowało!
-I co? Bawiłeś się dobrze? - zagaiła babcia ciekawa, gdzie wywiało jej małego marudę na tyle czasu - Co robiłeś?
-Łowiliśmy z Mraurycym myszy i ryby, i nic nie złapaliśmy, ale to nic. Ale najgorsze były ptaki. Tak szybko odlatują, że nie udało mi się złapać nawet wróbla!
Babcia słuchała opowieści Wojtka z lekkim uśmiechem. Najbardziej rozbawiło ją imię nadane Buraskowi przez Wojtka - Mraurycy - dobre sobie!
-Co będziesz robił po obiedzie?
-Idziemy za oborę, wygrzewać się na słońcu.
-Dobrze, tylko załóż czapkę z daszkiem i wróć na kolację. 
W ciągu kolejnych dni Wojtek i Mraurycy byli praktycznie nierozłączni - wspinali się po drzewach, tropili zające, wygrzewali się w słońcu, tylko ze wspólnych polowań z ludzkim szczenięciem kot chciał zrezygnować (wszystkie myszy w okolicy śmiały się w głos z jego niezgrabnego pomocnika), ale ostatecznie chociaż łowienie ryb zostało zwieńczone sukcesem, gdy pan Zdziś pożyczył Wojtkowi starą wędkę, wykonaną leszczynowej witki. Rybki chłopiec złowił pierwsza klasa i oddał mu wszystkie!
W ogóle nie brakowało mu tabletu i gier. Wieczorami bywał zbyt zmęczony, żeby obejrzeć bajkę, a babcia Apolonia potrafiła tak ciekawie opowiadać, gdy odprowadzała go do pokoju do snu. Podobały mu się szczególnie historie o Indianach. Wraz z Mraurycym założyli plemię Czarnych Stóp (babcia Apolonia twierdziła, że było to Plemię Czarnych Stóp, Rąk i Buź). Te wszystkie przygody… Miał je tutaj, z Mraurycym! Jak opowie chłopakom o wakacjach z gadającym kotem, to wszyscy będą mu zazdrościć bardziej, niż tego legendarnego miecza, który zdobył na rajdzie w maju.
Dzień, w którym przyjechali rodzice zaskoczył Wojtka niezmiernie.
-Sobota? To już? - chłopiec wydawał się tym faktem równie rozczarowany, jak wcześniej samym wyjazdem do babci na wieś.
-Tak, to już. Rodzice powinni dojechać po południu - Apolonia bardzo się ucieszyła, że mały bawił się tak dobrze, że stracił rachubę czasu. Był teraz taki żywy i opalony. Prawdziwa Czerwona Twarz. Bardzo przypominał swojego tatę w jego wieku.
Samochód rodziców z szumem silnika podjechał pod bramę. Jednak nikt tam na nich nie czekał z utęsknieniem. Podwórko było ciche i martwe, póki z domu nie wychyliła się uśmiechnięta staruszka.
-Cześć mamo! - tata Wojtka zamknął zasuszoną sylwetkę babci Apolonii w iście niedźwiedzim uścisku - gdzie Wojtek?
-A jeszcze nie wrócił, gdzieś biega z Buraskiem i się bawi. Założyli własne plemię i chyba są na łowach na bizony…Wejdźcie, zrobię coś do picia, a wódz Czarnych Stóp powinien niedługo pojawić się na obiad. 
Nie minęła godzina, w trakcie której staruszka opowiedziała synowi i synowej, jak minął jej wspólny tydzień z Wojtkiem i chłopiec już był. Trochę umorusany, z kilkoma piórami zatkniętymi na głowie wygląda jak najprawdziwszy wojownik. Za nim, statecznym krokiem podążał bury kocur. Widząc rodziców, malec rzucił się ku nim biegiem.
Kot przysiadł swoim zwyczajem na ganku, czekając na miseczkę mleka. W tym czasie nastąpiły wszystkie uściski i powitania.
Potem obiad i lody, w trakcie których Wojtkowi nie zamykała się buzia, gdy opowiadał o wspólnych wyczynach z Mraurycym.
-Tropiliśmy tego bizona już dobrych kilka mil, czołgając się w trawach. Byliśmy bezszelestni! Mieliśmy go na wyciągnięcie ręki i już, już go mieliśmy otoczyć z dwóch stron. Mraurycy od południa, ja od wschodu, byłby w kleszczach i by nam nie uciekł! I wtedy zjawił się on! Dudniący demon pól! Bizon się spłoszył, a my musieliśmy wracać na kolację, bo babcia by się martwiła.
Po kolejnej dzikiej historii rodzice postanowili wracać z Wojtkiem do domu. Chłopiec poszedł z mamą spakować swoje rzeczy. Postanowił zabrać swój pióropusz, więc mama pieczołowicie umieściła go na wierzchu, by pióra się nie połamały w trakcie drogi.
-Czas się pożegnać - tata uśmiechnął się do synka.
Malec podbiegł do babci i mocno ją uścisnął, prawie ją przewracając.
-Wojtek! - krzyknęła mama.
-To nic - babcia Apolonia przygarnęła chłopca do siebie - No, to jak? Wpadniesz jeszcze do babci?
-Tak! - uśmiech na twarzy dziecka mówił wszystko. - Ale przed muszę się jeszcze z kimś pożegnać.
W trakcie, kiedy rodzice żegnali się z babcią i pakowali torbę Wojtka do auta, ten podszedł do wylegującego się pod ławką na ganku Mraurycego, który z brzuszkiem pełnym mleka nie potrzebował już niczego więcej do szczęścia, w swoim prywatnym, kocim raju.
-Mraurycy, jadę już do domu. Fajnie było. Jeszcze do ciebie przyjadę. - chłopiec wyrzucał z siebie kolejne zdania, jednak Mraurycy nie odpowiadał. Patrzył na niego zaintrygowany i pacnął go lekko łapką w rękę, gdy ten spróbował go pogłaskać.
W końcu wstał lekko zirytowany przerywaniem mu sjesty.
-Miau - miauknął zupełnie po kociemu, z gracją otarł się o nogi swojego wodza i długimi susami oddalił się w kierunku ulubionych terenów łowieckich za stodołą.
Wojtek wzruszył ramionami i wsiadł do samochodu. Machał do babci, póki ta nie zniknęła z mu z widoku.
Po powrocie do domu Wojtek postanowił pozostać wodzem Czarnych Stóp. Koledzy z podwórka zostali wojownikami jego plemienia. Rada plemienna zbierała się niemal codziennie przy karuzeli na placu zabaw. Mniej czasu spędzał przed tabletem i komputerem, w końcu bycie wodzem to nie tylko przywileje, ale też sporo poważnych obowiązków, szczególnie, gdy w okolicy zaczęło grasować kilka innych plemion.

----

2064 słowa (dokumenty Google)

----

#zafirewallem #tworczoscwlasna
splash545

@moll ależ kapitalnie się je czytało! Bardzo przyjemne opowiadanie z tematem na czasie i super pomysł z tym gadającym kotem.

Wieś Masełko i Mraurycy O i jeszcze te drzewne bataliony i w sumie całe to zdanie z nimi wpadło mi w oko.

Zaloguj się aby komentować

958 + 1 = 959

Tytuł: Krwawy Rzeźnik
Autor: Peter Conradi
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: Storybox
ISBN: 9788382713091
Liczba stron: 432
Ocena: 9/10

Pełne kompendium na temat jednego z największych seryjniaków ZSRR, ale i świata w ogóle. Andriej Romanowicz Czikatiło, Rzeźnik z Rostowa, w latach 1978 - 1990 brutalnie zabił co najmniej 53 osoby.

Pozycja ta jest zbudowana w sposób chronologiczny, od pierwszego zabójstwa poprzez różne roszady w zakładach pracy i życiu, które pozwoliły na mordowanie w różnych miejscach kraju, aż po sam proces.

Bardzo ciekawa lektura, Czikatiło niby był psychopatą nie czującym żadnej empatii do ofiar (co najmniej 37 z nich miało 18 lat, bądź mniej), a jednocześnie miał w miarę funkcjonującą rodzinę, w której był dobrym ojcem dwójki dzieci. Biorąc pod uwagę opisy niektórych zbrodni ciężko ogarnąć, że ktoś potrafił poruszać się po tak skrajnych punktach spektrum 'dobroci człowieka'. Dość ciężka, ale ciekawa lektura. Trochę książek truecrime czytałem i to jest absolutnie najciekawsza z nich, do tego jest sporządzona z prawdziwym pietyzmem.

Na podstawie losów (głównie polowania na) Czikatiło powstał również film Obywatel X (rok 1995), który zasadniczo polecam, ale dopiero po książce, bo odstępstwa są dość spore.

Daję 9/10 w kategorii ogólnej, w kategorii truecrime to zasłużone 10/10.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #truecrime
Zielczan userbar
970b9084-e6f2-44b2-98b6-5cd146722778
utede

@Zielczan Jakie inne polecasz z serii True crime?

Zaloguj się aby komentować

963 + 1 = 964

Tytuł: Wielki Gatsby
Autor: F. Scott Fitzgerald
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo: Bellona
ISBN: 9788380027626
Liczba stron: 189
Ocena: 6/10

Wielki Gatsby F. Scotta Fitzgeralda to powieść o marzeniach, bogactwie i iluzji amerykańskiego snu, osadzona w latach 20. XX wieku. Śledzi losy Jay’a Gatsby’ego, który próbuje odzyskać miłość Daisy Buchanan poprzez wystawne życie. Narrator, Nick Carraway, przedstawia moralną pustkę otaczającego świata. Książka zachwyca językiem i symboliką, ale wolne tempo i chłodni bohaterowie mogą być wadą.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
Piesek userbar
421dcf7a-2ac3-4215-bdd8-7f01ebb8d1c7

Zaloguj się aby komentować

Propozycja #naczteryrymy od @PaczamTylko , który właśnie spieszy się na pociąg.

Temat: Nocna podróż pociągiem

Rymy: Nocą - stukanie - grzmocą - telepanie

Dobrej zabawy!
#zafirewallem
splash545

Dobrej podróży!


Pociąg jedzie ciemną nocą

Czy to słychać szyn stukanie?

Nie to @PaczamTylko grzmocą

Poprzez rozkosz telepanie

pingWIN

Ah ta piękna para nocą...

Budzę się przez szyby stukanie

O boże, to we śnie się grzmocą!

-Tak w pociągu? Na fotele? Panie!

MrGerwant

@splash545

Późną, ciemną nocą

słychać wciąż stukanie

Trump z Muskiem się grzmocą

Puść to w tele, panie

Zaloguj się aby komentować

Maly update bo lamanie tych pieczeci bawi was bardziej niz myslalem ze bedzie.

Do tej pory pieczecie ktore juz zostaly zlamane ( raz jeszcze mozna dalej pisac w tych kategoriach albo nawet bez kategori) :

  • Legion, Tu i tu ( @splash545 i @moll )
  • Owczy Tu (Anonim)
  • Wstydu Tu ( @Wrzoo )
  • Nocny tu ( @Dziwen )
  • Dziewiczy tu i tu ( @Cybulion i @sireplama )
  • Rodzinny tu ( @UmytaPacha )
  • O kupie tu ( @Piechur )

Wiec na ten moment zostalo :

  • Sonet Czysty Technicznie, Pure trzynastozgłoskowiec.
  • Sonet hejtocity, co najmniej jeden nick z hejto / wers.
  • Sonet smaczny, o jedzonku.
  • Sonet czerstwy, humorystyczny, jeśli ktoś nie wie, na czym polega ta szkoła heheszkologi, proszę pisać do Redakcji czerstwego humoru.
  • Sonet miłosny wzdychanie do ukochanego partnera / ukochanej partnerki.
  • Sonet uśmiechnięty, oda do radości.

Mam nadzieje ze nic nie potentegowalem.

#zafirewallem #nasonety
ErwinoRommelo userbar
CzosnkowySmok

@ErwinoRommelo dzięki:)

Zaloguj się aby komentować

Zmuszony przez kult dziwen-smoków i splaszo-pająków oddaję swoją duszę i ciało by otworzyć pieczęć dziewiczą, oddając mą niewinność w #diriposta w #nasonety .

Sonet o Śnie!

Zwodniczy szept, fałszu pomruk niech Cię nie łudzi,
Zełganym słowom wieszczy nikt nie uwierzy!
Haniebne kłamstwa do dzieci i młodzieży,
Chłopski rozum zdepcze, zgasi i ostudzi!

Gdy w mroku świata i duszy alarm Cię obudzi,
Zrozumiesz, że sen sprawiedliwym się należy!
Rannemu ptaszku mogiła się już szczerzy,
Gdy w ciemnej porze krokiem swym świat brudzi.

Natchniony gorzkimi odmętami chmielu,
Nie pozwól się ściągnąć z marzeń siennika!
Pan Bóg da Ci rano może do trumny gwoździka!

Śpij, jak bezgrzesznych niewinnie śpi teraz wielu!
A sen to piękny w godności i rozumie!
Nie zatrać się w porannych zombie tłumie.



Nie wiem co tam wyjdzie z tego kręgu, ale niech nie budzi mnie za wcześnie
sireplama userbar
Dziwen

@sireplama no i patrz, jak pięknie wyszło. xD

CzosnkowySmok

@sireplama dowiozłeś panie! Dowiozłeś!

ᕦ( ͡° ͜ʖ ͡°)ᕤ

splash545

@sireplama świetny debiut!

Zaloguj się aby komentować

960 + 1 = 961

Tytuł: Psychologia miłości. Intymność. Namiętność. Zobowiązanie
Autor: Bogdan Wojciszke
Kategoria: psychologia
Ocena: 7/10

Taka lekka książka przedstawiająca różne aspekty miłości, związków, relacji damsko-męskich. Na pewno polecam wybrać nowsze wydanie, bo tu to wszystkie dane i badania z zeszłego wieku, no ale za darmo xd Nie jest to żaden poradnik, tylko takie bardziej naukowe opracowanie, które pozwala trochę zrozumieć różne problemy w teorii, która z ich rozwiązywaniem w praktyce może mieć niewiele wspólnego.

#bookmeter #ksiazki #psychologia
ccb4d83c-0465-4679-9664-d906fa7a6d7c
pigoku

@smierdakow jeżeli temat ci się spodobał to polecam Robina Dunabara Anatomia miłości i zdrady. Ewolucyjne podejście do zagadnienia. A inne jego ksiazkie też polecam, to już tak na marginesie.

Zaloguj się aby komentować

Szybko! Należy to zakończyć natychmiast, zanim komuś przyjdzie do głowy jakiś głupi pomysł żeby, w tej kończącej się dziś XLIX edycji konkursu #nasonety w kawiarni #zafirewallem , coś jeszcze napisać!

No i kolega @pingWIN zdążył jeszcze napisać...
Ech...
Ale został zdyskwalifikowany za naruszenie tabu kawowego!

Był już taki moment, kiedy, przerażony tym, co się dzieje, myślałem, że z okazji XLIX edycji powstanie czterdzieści dziewięć wytworów. Ale nie. Powstało ich tylko trzydzieści i trzy (trzydzieści i cztery jednak, no bo kolega @pingWIN jeszcze zdążył napisać). One za chwilę, na początek przypomnę tylko, że w bieżącej edycji układaliśmy nasze wiersze jako odpowiedzi do fragmentu Wierszyka, który sam autor uważa za niezbyt mądry autorstwa pana Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Zadanie konkursowe można znaleźć tutaj .

***

Wszystkie trzydzieści i trzy wiersze w tej edycji zabawy #nasonety zostały opublikowane przez jednego tylko uczestnika, a uczestnikiem tym był kolega @George_Stark . Nie znaczy to jednak, że kolega ten był autorem wszystkich tych trzydziestu i czterech wytworów (choć dałby przecież radę i tyle! – bez żadnego problemu), bowiem edycja ta była edycją anonimową i kolega @George_Stark zamieszczał wszystko, co mu przysłano i jeszcze kilka tych wytworów, które sam napisał. Poniżej kolega @George_Stark zamieszcza więc listę zamieszczonych przez siebie tekstów odsłaniając przy każdym z nich kotarę, za którą ukrywał się jego autor, który go przysłał (i, prawdopodobnie, napisał):

Jezus też nienawidził wędkarzy , autorstwa kolegi @moderacja_sie_nie_myje ;
Prze-życie , autorstwa koleżanki @moll ;
Bobik , autorstwa kolegi @George_Stark ;
Kot w ciepłym mieszkaniu , autorstwa koleżanki @moll ;
Niebieski sonet , autorstwa kolegi @splash545 ;
Modlitwa wędkarza , autorstwa koleżanki @Wrzoo ;
Biały Bicz Boży , autorstwa kolegi @moderacja_sie_nie_myje ;
SERCE NIE SŁUGA , autorstwa kolegi @CoryTrevor ;
Chłopcy i dziewczynki , autorstwa kolegi @George_Stark ;
Bez tytułu , autorstwa kolegi @George_Stark ;
Jak zbudowali drogi na Dzikim Zachodzie , autorstwa kolegi @George_Stark ;
Strzał Amora , autorstwa kolegi @Piechur ;
Dylematy, autorstwa kolegi @pingWIN ;
Im więcej sonetów, tym łatwiej zgadnąć poetów , autorstwa koleżanki @Wrzoo ;
Czarny piątek czyli Trzeba będzie napisać podsumowanie… , autorstwa kolegi @George_Stark ;
Trzy Grosze , autorstwa kolegi @Dziwen ;
Burrito , autorstwa kolegi @splash545 ;
"Problemy zdrowotne" , autorstwa koleżanki @UmytaPacha ;
Piękne początki, ale nieźle się wkopałem , autorstwa kolegi @RogerThat ;
Czasoprzestrzeni zakrzywienia , autorstwa kolegi @CzosnkowySmok ;
Kto szuka, ten błądzi, autorstwa kolegi @ErwinoRommelo ;
Taki **uj a nie Czarny Dzień , autorstwa kolegi @moderacja_sie_nie_myje ;
Nie zamkniecie szeryfa smoluchy!, autorstwa kolegi @moderacja_sie_nie_myje ;
Bądź modny i pisz wiersze , autorstwa kolegi @Piechur ;
Kawa , autorstwa kolegi @pingWIN (pozakonkursowy, zdyskwalifikowany za naruszenie tabu kawowego).

Uff... Mam nadzieję, że udało mi się niczego nie pomylić.
Co bystrzejsi w dodawaniu mogą zauważyć, że powyżej wymienione został dwadzieścia pięć tytułów (no, dwadzieścia cztery, bo jeden z wierszy nie był opatrzony tytułem). Co więc z pozostałymi dziewięcioma? – może ktoś zadać pytanie, skądinąd zresztą słuszne. Otóż wszystkie te dziewięć wierszy, a więc:

Wazelina dla moderatora ;
Perypetie nowoczesnych chłopów z morderstwem w tle ;
Brzydal ;
Syrena ;
Czarny dzień dla białego szeryfa ;
Marzyciel ;
Czarne chmury nad białym szeryfem ;
Imposter ;
Byłem tu ;

zostało nadesłanych przez jedną osobę, która poprosiła o anonimowość, a ja tę anonimowość tej osobie obiecałem. Zamieściłem pierwszy z tych wierszy bo ucieszyłem się z jego nadesłania i dopiero później dotarło do mnie, że nie jest to chyba w porządku wobec reszty uczestników, którzy chcieliby pewnie się dowiedzieć kto te wiersze napisał. Chcąc być w tej sytuacji jak najbardziej w porządku wobec obu stron (zjeść ciastko i mieć ciastko), czyli i dotrzymać słowa danego autorowi i nie pozostawić odbiorców bez słowa wyjaśniania, opisuję po prostu jak było i dlaczego nie ujawnię kto te wiersze napisał. Liczę na to, że autor kiedyś sam się do tego przyzna, a, trochę jako usprawiedliwienie, mogę napisać, że nikt nie odgadł prawidłowo, więc i tak nie zostałby zwycięzcą. To tyle w tej sprawie, proszę o nią nie pytać, bo nic więcej nie powiem. Na przyszłość jednak będę się starał unikać takich sytuacji.

***

Teraz, po rozwianiu wątpliwości związanych z kwestiami autorskimi, pozostaje jeszcze kwestia wyłonienia zwycięzcy. Jako że z liczeniem zeszłoby mi cały dzień, postanowiłem trochę zmienić zasady. Ideą tej edycji anonimowej było to, że wygra ją osoba, która najmniej skutecznie się zakamufluje i teraz, kiedy piszę to podsumowanie, zauważyłem, że są tylko dwa wiersze, pod którymi w komentarzach nie pojawił się żaden inny nick, niż nick jego autora. Są to mianowicie wytwory:

Prze-życie , autorstwa koleżanki @moll ;
oraz
Kto szuka, ten błądzi, autorstwa kolegi @ErwinoRommelo ;

i to właśnie oni oboje, a więc koleżanka @moll i kolega @ErwinoRommelo zostają wspólnie zwycięzcami XVIX edycji konkursu #nasonety w kawiarni za #zafirewallem !

Serdeczne gratulacje!

Nagroda w postaci organizacji kolejnej edycji jest jednak tylko jedna, więc muszę zdecydować, kto ją otrzyma i decyduję, że otrzyma ją kolega @ErwinoRommelo .

Najszczersze kondolencje!

#podsumowanienasonety

***

To tyle w części oficjalnej. Teraz, kiedy możemy już się wygodnie rozsiąść w części bankietowej, zanim zajmiemy się napychaniem kałdunów i powolnym upijaniem szampanem, pozwolę sobie na kilka uwag. Przede wszystkim mam nadzieję (i, szczerze mówiąc, również wrażenie) że ta edycja anonimowa sprawiła Wam trochę przyjemności. Jeśli tak, to cieszę się ogromnie, jeszcze bardziej nawet niż cieszyłem się z zabawy, jaką miałem w czasie jej trwania.

Pisał o tym kolega @Piechur , a miałem zamiar to zrobić i bez jego pytania, dlatego, zachęcając również i Was do podzielenia się wrażeniami, ale i do zdradzenia swoich zamiarów i taktyki, jaką obraliście, sam zacznę od tego, jaki cel przyświecał mi przy pisaniu moich wytworów:

Bobik – tutaj chciałem oczywiście podszyć się pod koleżankę @Wrzoo , co mi się średnio udało, ale przeprowadzone piorunem śledztwo przez kolegę @splash545 zniweczyło mój zamiar; cieszę się, że udało mi się ukryć i podejrzenia często padały na inne osoby, ale to nie było jeszcze to, o co mi chodziło;
Chłopcy i dziewczynki – tutaj chciałem podszyć się pod koleżankę @KatieWee i to mi się udało – nikt nie wskazał pod tym wierszem żadnej innej osoby!; z tego wiersza jestem szczególnie dumny, bo osiągnąłem dokładnie to, co osiągnąć chciałem, a uwaga kolegi @Piechur sprawiła, że zrobiło mi się jeszcze milej (choć później opublikowanych zostało jeszcze wiele innych, więc może zmienił zdanie);
Bez tytułu – chciałem podszyć się pod kolegę @splash545 , co nie do końca mi się udało; cieszę się o tyle jednak, że nikt nie próbował mi przypisywać autorstwa – taki sukces połowiczny;
Jak zbudowali drogi na Dzikim Zachodzie – no tutaj sprawa jest chyba jasna!; w ogóle kolega @moderacja_sie_nie_myje to moim zdaniem ciekawy przypadek poetycki, gdyż zajmując się tematyką, którą w swoich wytworach porusza, niezmiernie trudno jest podrobić jego styl, co powoduje ogromne problemy z podszyciem się; i tutaj jeszcze jedno pytanie: @Wrzoo ! skąd wiedziałaś, że to ja?!;
Czarny piątek czyli Trzeba będzie napisać podsumowanie… – tutaj nie próbowałem się pod nikogo podszyć chcąc sprawdzić w którą stronę pójdą Wasze przypuszczenia; cieszę się, że udało mi się wywołać zamęt u kolegi @pingWIN i wywieść w pole kolegę @CzosnkowySmok ;

I to już naprawdę tyle. Dziękuję za wspólną zabawę i liczę, że ktoś kiedyś zorganizuje podobną anonimową edycję, żebym też mógł sobie pozgadywać. Bo ja to już raczej nigdy się o to nie pokuszę.

Chociaż z tym podsumowaniem to w zasadzie nawet nie było aż tak tragicznie jak się tego spodziewałem.
splash545

@George_Stark gratuluję tak niezwykłej edycji i rozruszania tylu ludzi do wzięcia udziału w niej

anonymoose

Aż dziw bierze, że nikt, dosłownie NIKT, nie wspomniał o tym, że w obecnej edycji padł rekord ilości utworów.


Edycja 49 (XLIX) - 34 szt.

Średnia uworu na dzień to aż 4,86!


Poprzedni rekord należał do edycji XXIII gdzie napisanych zostało 30 utworów, a nawet to 31, gdzie Dżordż oszukał system i napisał dwa sonety w jednym.

Średnia wtedy wyniosła 4,43!


Nie wierzę w przypadki. Ale ostatnio miałem ich za dużo.


  1. Edycja anonimowa, idealnie żeby cichcem coś naskrobać

  2. Liczyłem, że napiszę coś w okolicach 50 edycji, gdy będzie 50 członków kawiarni. Bęc, zaraz zaczyna się 50 edycja a ja dołączam jako pięćdziesiąty. Trzeci warunek się nie udał, czyli sonet Owcy, zaczekam.

  3. Dzisiejsze morskie opowieści. Wspominałem je ostatnio.


No i chciałem zabrać ten "kłopot" Dżordżowi, więc tak, to ja naskrobałem te 9 utworów. Cieszę się, że Byłem tu.

anonymoose

@Piechur zapomniałbym Ci napisać, korzystając z sytuacji. Bardzo podoba mi się Twój ostatni utwór. Błyskotliwy tytuł jak i sama treść. Z przyjemnością się to czyta.

Z resztą doskonale też pamiętam Twój pierwszy sonet, też był błyskotliwy Albo cykl cztery pory roku, dzięki któremu wygrałeś. Fajnie się czyta.

Zaloguj się aby komentować

Elo

Dzisiejszy temat: Zwierzęta

Karma- czarna - parna - palma

Powodzenia
#naczteryrymy #poezja #zafirewallem
fonfi

@wiro Ale z tą palmą na końcu to dajcie spokój... No kto to widział...

entropy_

Jako wabik rzucona karma

Przyszła do pułapki owca czarna

Atmosfera gorąca aż wełna parna

Przestanę gdy na dłoni wyrośnie palma

Cybulion

Dzisiaj spotkala mnie kocia karma,

Jak zwykle wdepłem, plama czarna,

Pazury wbija, syczy jak woda parna,

Zaraz bedzie biegac, odbila jej palma.


Tak to jest jak kota masz czarnego,

No przewalone masz kolego,

Idziesz sobie spokojnie po pokoju,

A nagle pazury gotowe do boju,


Rece ciagle krwawią

Syk niesie sie po domu,

Sierść lata wszedzie,


Oczy ciagle łzawią,

Oddać go nie ma komu,

Juz zawsze tak będzie....

Zaloguj się aby komentować

Chciałem anonimowo, ale @ErwinoRommelo mówi, że dwa sonety to jeszcze nie spam.
Pieczęci coraz mniej do przełamania, więc postanowiłem zmierzyć się jeszcze z "Sonetem miłosnym".

Sonet miłosny, odważnie romansujący z młodzieżową popkulturą Pawła Domagały

Weź nie pytaj tak od razu, pozwól się rozbudzić,
Weź się przytul - na łyżczeczkę - gdy oddech nieświeży,
Weź tu ze mną pogłaszcz kota, który z nami leży,
Weź tu bądź dopóki jeszcze bachor nie marudzi,

Weź nie młodniej, zostaw modę dla tych pustych ludzi,
Weź się starzej, jasnym srebrem daj się włosom śnieżyć,
Razem ze mną ręka w rękę ku życia rubieży
Idź krok w krok - a "ty i ja" przenigdy nas nie znudzi.

I pomimo różnic, niedoskonałości wielu,
Żadnego nam nie trzeba miłości podręcznika,
Bo jedno słowo starczy by każda troska znikła.

Niech więc wybrzmi dziś ten sekret przy szklaneczce chmielu:
Żyć jest razem łatwiej, kiedy w końcu to zrozumiesz,
Że jak powiesz "kocham" - koniec wnet nieporozumień!

#nasonety #diriposta #zafirewallem
Wrzoo

@fonfi Absolutnie uroczy!

splash545

Wow świetny! A najlepsze to przytulenie na łyżeczkę z nieświeżym oddechem xd

Zaloguj się aby komentować

Sonet Anonimowy, zostal odhaczony!

'Z góry przepraszam'

Chlebek prosto z patelni zaraz się wystudzi
Zwiastuje suchary, od których ząb się szczerzy
Gdzieś w tle kracze sowa, Francuz w rowie leży
Może jest zbyt wcześnie? Pacha się nie dobudzi

Diabeł na ramieniu mi nieustannie judzi
"Napiszże o mordach żółtych u papieży!
O tym, że cyganie znani są z kradzieży!
Albo o tym, że dusz nie mają wcale rudzi!"

Lecz napiszę o tym, co da poczucie relu
To nie jest wiersz autora, co się moda cyka
(Tego wełnianego konkretnie osobnika...)

Nie martw się zbyt, Dratewki przynęto z Wawelu,
Bo to figurę twą, odlaną w skórogumie
Wyrucha Smok Czosnkowy, nie ujmie twej dumie.

#nasonety #diriposta #zafirewallem
ErwinoRommelo userbar
Piechur

@vredo ląduje na listę podejrzanych

UmytaPacha

@ErwinoRommelo no zawołało! coś namieszałeś chyba

Zaloguj się aby komentować