🎅 Weź udział w świątecznej zabawie i wygraj prezent od Hejto! 🎁

Zobacz szczegóły
1135 + 1 = 1136

Tytuł: Mistrzowie opowieści. Skandynawska zima
Autor: wybór Justyny Czechowskiej
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Wielka Litera
ISBN: 9788380329973
Liczba stron: 400
Ocena: 8/10

Seria Mistrzowie opowieści zachwyciła mnie już pierwszym tomem, czyli "Skandynawskim latem" i chociaż jest momentami nierówna, to przynosi mnóstwo radości z odkrywania literatur wcześniej przeze mnie nieeksplorowanych.
Skandynawska zima łączy różne głosy, od klasycznych twórców do współczesnych autorów, tworząc obraz najpaskudniejszej pory roku widzianej oczami ludzi północnych krain.
Skandynawowie (tutaj pojmowani bardzo szeroko, bo pojawiają się opowiadania fińskie czy islandzkie) to ludzie raczej spokojni i zamknięci w sobie. Jednak tak jak wszystkimi, tak i nimi targają różne emocje, a ludzie z pozoru zwyczajni kryją różne tajemnice.
Ważna w tych tekstach jest natura, a przede wszystkim wszechobecny śnieg. Śnieg w każdej postaci -leżący, padający, ułatwiający jazdę saniami i utrudniajacy dostanie się do potrzebujących pomocy. Groźna przyroda niesie za sobą ograniczenia i niebezpieczeństwa, z którymi muszą mierzyć się bohaterowie.

Zima, jak niestety co roku, zbliża się już wielkimi krokami, a ja zachęcam do sięgnięcia po tę książkę właśnie o tej porze roku. Idealnie komponuje się z kocykiem, mrugającymi światełkami i kotkiem na kolankach

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki
eebee65c-004a-4cdc-b8b9-8e94a42774fd
patryk-pis

Mam zacząć czytać te książkę?

KatieWee

@patryk-pis jeżeli chcesz. Mnie się bardzo spodobał jej klimat i ta cisza padającego śniegu, która tam wybrzmiewała bardzo głośno.

Zaloguj się aby komentować

1128 + 1 = 1129

Tytuł: Kiedy byliśmy sierotami
Autor: Kazuo Ishiguro
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Prószyński i s-ka
ISBN: 8372557268
Liczba stron: 327
Ocena: 6/10

Akcja tej książki rozgrywa się w latach 30. XX wieku. Na początku poznajemy dzieciństwo głównego bohatera Christophera Banksa. Mieszka on z rodzicami w Szanghaju gdzie jego ojciec pracuje dla firmy zamieszanej w handel opium a matka jest gorącą przeciwniczką tego procederu i prowadzi zaangażowaną kampanię przeciwko opium wśród żon innych urzędników. Mały Christopher spędza czas na zabawach z japońskim przyjacielem z sąsiedztwa - Akirą i obserwuje świat swoich rodziców oczami dziecka. Gdy najpierw jego ojciec a potem matka giną w niewyjaśnionych okolicznościach nasz bohater zostaje odesłany do Anglii do swojej ciotki. W Anglii jako dorosły spełnia swoje marzenie z dzieciństwa i zostaje słynnym detektywem. Gdy w Szanghaju następują zawirowania polityczne detektyw Banks wyrusza do miasta swojego dzieciństwa niby z misja ratunkową (która nie wiem jak miałaby wyglądać, chyba chodziło o jakieś działania dyplomatyczne) a tak na prawdę ma nadzieję na odnalezienie swoich zaginionych przed laty rodziców. Mam trochę problem z zaklasyfikowaniem tej książki. Niby nie jest to fantastyka ale główny bohater myśli w jakiś dziwny sposób, jakby nigdy nie dorósł, nie przestał być dzieckiem. Jest narratorem książki więc opowieść jest lekko oniryczna, niektóre wydarzenia opowiada z najdrobniejszymi szczegółami nad wieloma się prześlizguje. Nie dostajemy pełnego obrazu wydarzeń w których uczestniczy. Trochę jak w baśni, ale to nie baśń więc czuje się jakiś dysonans. Christopher chociaż jest znanym i szanowanym detektywem myśli trochę jakby nie do końca racjonalnie, jakby nie do końca stał twardo na ziemi. Mi było trudno uwierzyć że to świetny detektyw (nie poznajemy kulis jego pracy) i że sobie sam tego nie zmyślił. Generalnie ta książka to trochę dziwna przygoda - ale przygody mogą być dziwne więc nie żałuję że po nią sięgnęłam

#bookmeter #hejtoczyta #czytajzhejto #ksiazki #literatura
ec27c1a3-9bc1-4c2a-af45-fbcfe5080dae
moll

@serotonin_enjoyer zalega u mnie na kupce wstydu

serotonin_enjoyer

@moll Ja też się już od jakiegoś czasu zbierałam do tej lektury. Czytałam wcześniej tylko "Malarza świata ułudy" ale tamta lektura mnie nie porwała. Znałam autora poza tym tylko z ekranizacji jego książek: "Nie opuszczaj mnie" i "Okruchy dnia" i byłam ciekawa jego powieści a tytuł tej książki bardzo mi się podoba. Ale muszę powiedzieć że jeszcze nie wyrobiłam sobie zdania na temat tego autora. Zapewne sięgnę po jeszcze inne pozycje

moll

@serotonin_enjoyer polecam Nokturny albo Pejzaż w kolorze sepii, mam wrażenie, że te dwa tytuły mogą Ci bardziej przypaść do gustu

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
1112 + 1 = 1113

Tytuł: Puste krzesło
Autor: Jeffery Deaver
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ISBN: 9788383523187
Liczba stron: 440
Ocena: 8/10

Jeffery Deaver ponownie zaprasza nas do świata genialnego kryminalistyka Lincolna Rhyme’a, którego umysł działa jak precyzyjny komputer, nawet jeśli ciało ogranicza go do wózka inwalidzkiego. Tym razem akcja przenosi się z nowojorskiej metropolii do dusznej, małomiasteczkowej Karoliny Północnej, co nadaje historii świeżości i wprowadza nowe wyzwania, zarówno dla głównego bohatera, jak i dla czytelnika.

Fabuła zaczyna się od pozornie krótkiego wyjazdu – Rhyme i jego partnerka Amelia Sachs jadą do szpitala na badania, sprawdzające, czy można przeprowadzić operację ratującą motorykę Lincolna. Czekając na wyniki zostają poproszeni przez lokalnych policjantów o pomoc w rozwiązaniu sprawy zniknięcia dwóch młodych kobiet. Podejrzenia kierowane są na nastoletniego outsidera o przydomku Garretta, znanego z obsesji na punkcie owadów.

Jednak, jak to bywa u Deavera, nic nie jest takie, jak się wydaje. Narracja zgrabnie przeplata rozważania kryminalistyczne Rhyme’a, akcję terenową Sachs oraz perspektywy innych bohaterów, co sprawia, że historia nabiera tempa. Co więcej, Puste Krzesło stawia swoich bohaterów przed moralnymi dylematami – szczególnie Sachs, która w pewnym momencie staje przed trudnym wyborem, który może zagrozić jej relacji z Rhyme’em i wpłynąć na dalszy przebieg śledztwa.

Deaver, zgodnie ze swoim stylem, nie szczędzi czytelnikowi fałszywych tropów, licznych zwrotów akcji i psychologicznych subtelności. Jednocześnie przeniesienie akcji na prowincję podkreśla, jak różne mogą być realia i układy społeczne w małych społecznościach. Mroczny klimat, nieoczywiste decyzje bohaterów i drobiazgowość w opisie pracy kryminalistycznej – to wszystko sprawia, że książkę trudno odłożyć, nawet jeśli tempo czasami bywa nierówne.

Jest to 3 tom serii i chyba najlepszy jak do tej pory.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
Osobisty licznik 132/128
#bookmeter
24bec0c6-04b7-42ca-9084-0b0e82e0e6d8
Rozpierpapierduchacz

@chimichangas P k us rze te sło. Przerw nie widzi czy co?

Zaloguj się aby komentować

Nie wiem, czy kogokolwiek jeszcze wena ma zamiar ponieść, więc póki chwila czasu, #podsumowanienasonety !

Ponieważ nie wpadła na lepszy pomysł niż najwyższa liczba piorunów, ALE mamy cudny remis pomiędzy @Wrzoo i @Cybulion , pozwolę sobie na subiektywny wybór i zwycięzcą edycji zostaje @Cybulion ! Gratulacje!

Sonet o zimie Anny Piwkowskiej obrodził w następujące riposty:

Po przeglądzie- @George_Stark - 12 piorunów
Promocja miasta - @George_Stark - 12 piorunów
U mnie na szychta gode sie polinglish- @RogerThat - 11 piorunów
Филологам писать рекомендуется с правильным ударением- @Wrzoo - 16 piorunów
'jeden pocałunek' - @Cybulion - 16 piorunów
Po tej drugiej stronie przeglądu- @fonfi - 11 piorunów
Maskarada - @fonfi - 14 piorunów
https://www.hejto.pl/wpis/tym-razem-bez-zadnych-nawiazan-powiazan-zaczepek-podczepek-swoj-wlasny-ale-za-to (nie chce dodać hiperłącza, to dorzucam tak!)

Dziękuję wszystkim za wspólną zabawę i życzę Wesołych Świąt

#nasonety #zafirewallem
fonfi

@Cybulion gratulacje łamane na wyrazy współczucia.

A Pani @Wrzoo to chyba faktycznie jakiś los na loterii... Sklecić coś takiego to jest dopiero wyczyn! Szkoda, że nie umiem w te krzaczki, ale nawet w innych językach, które jakoś tam umiem chyba bym się nie odważył rymować. Czapki z głów.

Cybulion

Dziekuje społeczności za docenienie i wszystkim po kolei @RogerThat @George_Stark @fonfi @moll za kondolencje.

Chwilowo nie jestem w stanie wykrzesac czegokolwiek z bani wiec jesli pani @Wrzoo by mogla objac korone - z checia ją oddam. Jeśli nie to ok 20 spodziewajcie sie zadania.

Wrzoo

@Cybulion wrzuć po 20:00 :P

Cybulion

@Wrzoo chyba ze usne o 18 xd.

splash545

@moll a to już koniec, o xd

moll

@splash545 szok, nie? XD

Zaloguj się aby komentować

Dobry wieczór.

Temat: wielka miska sałatki jarzynowej
Rymy: krewka /majonez / marchewka / cojones

#naczteryrymy #zafirewallem
pingWIN

Na święta nie rób masakr Ewka

Nie żałuj, Kielecki to nadmajonez

Jarzynową ozdobi lepiej marchewka

Niż dekoracyjny Winiary bez cojones

voy.Wu

Każda młoda Polka krewka

Bo Kielecki je majonez.

Zdrowa jak świeża marchewka.


Jesz winiary? Ssij cojones.

PaczamTylko

Małżonka z charakteru krewka

pyta czy zjadłem majonez

czerwona już jak marchewka

by prawdę wyznać nie mam cojones

Zaloguj się aby komentować

1126 + 1 = 1127
Prywatny licznik: 19+1=20

Tytuł: Idol w ogniu
Autor: Rin Usami
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Relacja
ISBN: 9788367817523
Liczba stron: 144
Ocena: 6/10

Cóż, młodzieżówa, która jeszcze większym przypadkiem wpadła mi w ręce xD Miniaturka do łyknięcia w jeden wieczór (o ile ktoś nie będzie za bardzo zirytowany postawą bohaterki i nie rzuci jej w kąt). Japonia, bohaterka jest fanatyczką swojego idola, będącego popularnym muzykiem. W zasadzie całe jej życie jest mu poświęcone - obserwuje każdą najmniejszą interakcję, wypowiedź czy nawet gesty niewerbalne, na czym cierpi jej własne życie. A co dopiero, gdy życie tego idola zacznie się walić? W końcu to jedyny sens jej życia

Na szczęście nie jest to w całości młodzieżowa książka — nie zatrzymuje się na emocjach, jest głębsze spojrzenie na zawiły problem obecny szczególnie w dzisiejszym świecie, kiedy idoli ma się na wyciągnięcie ręki w dowolnej sekundzie. Nawet jeśli mnie osobiście to irytuje i nie rozumiem, to nie można zamykać oczu i udawać, że to nie istnieje. Ale generalnie tak niezbyt podpasowała mi ta książka - szok i niedowierzanie, prawda?

#bookmeter #ksiazki
#owcacontent
1fdcc54d-4232-416d-8a1f-7fc7bbf85dc2

Zaloguj się aby komentować

1108 + 1 = 1109
Prywatny licznik: 9+1=10

Tytuł: Towarzysz Nachman
Autor: Izrael Joszua Singer
Wydawnictwo: Fame Art
ISBN: 9788396107480
Liczba stron: 464
Ocena: 8/10

Początkowo powieść zarysowuje historię biednej żydowskiej rodziny, by pokazać pochodzenie tytułowego bohatera. Jako w końcu wyczekany chłopiec, w przeciwieństwie do kobiet z rodziny otrzymuje wykształcenie, by poprzez bycie uczonym w religii stać się człowiekiem bogatym i szanowanym. Tyle tylko, że tak się nie dzieje, bo na drodze do świetności staje ideologia socjalistyczna, w którą Nachman całkowicie wsiąka i staje się towarzyszem. I tak oto zamiast bycia jednym z wielu biedaków w systemie, którego nie rozumie, przeistacza się w jednego z wielu biedaków w systemie, który wierzy, że rozumie i że będzie w stanie odmienić świat. Marzenia o ZSRR, kiedy w końcu się tam udaje, by wspierać rewolucję ruchu robotniczego, brutalnie ścierają się z zastałą tam rzeczywistością, co kończy się oskarżeniami o bycie polskim agentem i w konsekwencji tragedią.

Co warto wskazywać, autor napisał tę książkę jeszcze przed wybuchem II Wojny Światowej, więc trzeba ukłonić kapelusza przed naprawdę dobrymi umiejętnościami obserwacyjnymi świata, nie poddając się głośnym wówczas ideologiom.

Szczerze, w obliczu czasu obniżyłbym ocenę o 0,5 za to, że samo wzięcie książki w rękę nie obudziło dużych wspomnień z czytania (a zazwyczaj tak się u mnie dzieje) - to, co najlepiej pamiętam, to troszkę nieregularny wymiar książki xD Niemniej, solidna literatura

#bookmeter #ksiazki #ideologia #komunizm #historia
#owcacontent
da3ea2e0-11ed-4dcc-8cb4-fd0882b92fa5

Zaloguj się aby komentować

1147 + 1 = 1148

Tytuł: Patrz pod nogi. O zbieraniu rzeczy
Autor: Kora Tea Kowalska
Kategoria: Publicystyka literacka, eseje
Wydawnictwo: Karakter
Liczba stron: 272
Ocena: 8/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5128076/patrz-pod-nogi-o-zbieraniu-rzeczy

Książki Karakteru od lat mnie urzekają: zarówno forma wydania (i cudowny papier), jak i treść są na najwyższym poziomie.
Zachęcona w zasadzie tylko tytułem i drobnym opisem, w końcu dorwałam w bibliotece "Patrz pod nogi" o zbieraniu rzeczy. Ale też o ich kolekcjonowaniu, dyrdymałkach, wyrzucaniu.

Autorka jest archeolożką i ma ten taki wariacki gen homo zbieraczus. Odkrywa nam trochę swojego dzieciństwa, w którym ważną rolę grało wspólne wyszukiwanie i zbieranie rzeczy wraz z rodzicami (np. na polach w okolicy bloku, które były orane wiosną i jesienią, a które wyrzucały z ziemi małe skarby). Opowiada o wyszukiwaniu na jarmarku przedmiotów w zasadzie będących dla jednych śmieciami, a dla niej czymś ważnym, czego historię chce poznać. O guzikach z miejscowości, która była guzikową stolicą Polski, a o której zdaje się, że pamiętają już w zasadzie tylko jej mieszkańcy. Wreszcie o mieszkaniach, opróżnianych po zmarłych właścicielach, w których dalej można znaleźć nieotwarte kosmetyki z lat 50.

Szczególnie miłym zaskoczeniem jest to, że autorka jest z Gdańska, mojego miasta. Dlatego wszystkie miejsca, o których wspomina, są mi znane i pozwalają na jeszcze lepsze zrozumienie jej przekazu. Hotel Monopol, Chełm, teren muzeum II wojny światowej, Topolówka... ciekawie jest czytać o swoim mieście w kontekście tej warstwy podziemnej, nieznanej.

Czasem autorka odpływała w filozofowaniu nieco za bardzo, ale to były tylko momenty, które da się przełknąć.
Książka jest poza tym dodatkowo ilustrowana przedmiotami z kolekcji autorki, o których opowiada w treści, co przyjemnie urozmaica lekturę. Naprawdę, naprawdę warto sięgnąć po tę książkę.

Prywatny licznik (od początku roku): 64/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazka #ksiazki #czytajzhejto #gdansk
Wrzoo userbar
4bf44225-d05d-4e71-91c8-0143e02bad6c

Zaloguj się aby komentować

1139 + 1 = 1140

Tytuł: Drugie imię. Septologia I-II
Autor: Jon Fosse
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 9/10

#bookmeter

i myślę, że o tym Åsleik i ja rozmawialiśmy już tyle razy I wszedł Wiesiek i że są rzeczy, do których dobrze jest ciągle wracać w rozmowie, a inne są nudne, kiedy się stale do nich wraca

I miałem się wtedy zabrać za coś zupełnie innego, za Łabędzie pana Dehnela miałem się wtedy zabrać, i te Łabędzie miałem zamiar przeczytać, ale zanim się za te Łabędzie zabrałem to czytałem sobie wcześniej jakieś artykuły w Internecie i trafiłem wtedy na artykuł, w którym omawiano kwestię narracji w utworach literackich, a konkretnie to omawiano w nim kwestię stosowania powtórzeń w narracji, i nawet chciałem dać tutaj link do tego artykułu, bo wydał mi się ten artykuł ogromnie ciekawy, ale już teraz nie potrafię go odnaleźć, więc jeśli ktoś chce mi uwierzyć, to będzie musiał mi uwierzyć na słowo

a ten artykuł trafił do mnie chyba w odpowiednim czasie, bo oprócz tego, że temat sposobów prowadzenia narracji niezwykle mnie interesuje w ogóle, to w dodatku byłem wtedy świeżo po lekturze Siedmiu księżyców Maalego Almeidy, książki, w której narracja była prowadzona wspaniale, choć autor, pan Shehan Karunatilaka, akurat powtórzeń w niej nie stosował, stosował za to inne środki, a jeszcze wcześniej, przed tymi Siedmioma księżycami Maalego Almeidy, to czytałem Wieczny Grunwald pana Szczepana Twardocha, i tam autor stosował w narracji powtórzenia i inne wspaniałe środki narracyjne też tam w tym Wiecznym Grunwaldzie stosował i te wszystkie środki narracyjne sprawiły, że narracja w Wiecznym Grunwaldzie też niesamowicie mnie urzekła, bo w ogóle sposób prowadzenia narracji przez pana Szczepana Twardocha ogromnie mnie urzeka

a w tym artykule, który omawiał kwestię stosowania powtórzeń w narracji spory fragment poświęcone były ubiegłorocznemu nobliście, panu Jonowi Fosse, a ja przypomniałem sobie, że miałem też przecież kiedyś w planach, i że nawet na czytniku już od dawna miałem, jego Septologię, miałem ją w planach od wtedy, od kiedy próbnie przeczytałem jego Białość, bo do książek i do autorów nagradzanych, na wszelki jednak wypadek, to podchodzę z pewnym dystansem

i przypomniałem sobie wtedy tę Białość pana Fosse, przypomniałem sobie też wrażenia jakich doznałem wtedy przy tej lekturze, a później przeczytałem to, co jakiś czas temu po przeczytaniu tej Białości napisałem i to, co pamiętałem, co sobie wtedy przypomniałem, w całości pokrywało się z tym, co wtedy napisałem, a dla mnie to oznacza, że ta Białość była, przynajmniej w moim odbiorze, bardzo dobrą książką, co pozwalało mi mieć z kolei nadzieję, że i inne utwory autorstwa pana Fosse trafią w mój gust

i w ten właśnie sposób nastąpiła zmiana w moim czytelniczym harmonogramie i Łabędzie pana Dehnela przełożyłem na jakieś bliżej nieokreślone „później”, a zabrałem się za pierwsze dwa tomy Septologii pana Fosse, wydane, tak jak i w oryginalnej wersji norweskiej, w jednym wspólnym tomie, pod jednym wspólnym tytułem Drugie imię

i ta książka zachwyciła mnie już od pierwszych stron, a w zasadzie to już od pierwszych zdań mnie ona zachwyciła, tak sposobem prowadzenia narracji, bo ten, oprócz tego, że jest inny i nietypowy, co samo w sobie nie jest jeszcze, według mnie, ani zaletą, ani wartością, choć nie jest również wadą, ale ciągle mam przecież jeszcze w pamięci pana Saramago, u którego ta, stosowana również przez pana Fosse, pewna gramatyczna nonszalancja mnie odrzucała, to u pana Fosse ta narracja płynie, a nie dość, że płynie i jest to przyjemne, to jeszcze u pana Fosse ta narracja bardzo przystaje do treści

przystaje ta nietypowa, oszczędna i nierozbudowana narracja do treści, która również, przynajmniej na pierwszy rzut oka, jest oszczędna i nierozbudowana, bo tak naprawdę w tych dwóch pierwszych tomach Septologii nie dzieje się wiele, choć precyzyjniej będzie chyba powiedzieć, że te dwa pierwsze tomy nie opisują wielu wydarzeń, bo jednak uważam, że mimo niewielu wydarzeń, to dzieje się tam w tych dwóch pierwszych tomach Septologii bardzo dużo

--- !!!SPOILER!!! ---
ale delikatny, bo chyba nie o treść w tej książce chodzi

a tę treść dwóch pierwszych tomów Septologii stanowi wgląd w myśli narratora i głównego bohatera powieści, malarza imieniem Asle, niepijącego alkoholika, mężczyzny w dość jednak zaawansowanym już wieku, z rzadkimi, siwymi włosami spiętymi w koński ogon (proszę sobie porównać ze zdjęciem autora), który wraca z miasta Bjørgvin do swojego domu w Dylgja, gdzie rozmawia ze swoim sąsiadem Åsleikiem, a później, tego samego dnia jeszcze, pomimo zmęczenia, ponownie wraca do Bjørgvin, żeby spotkać się ze swoim innym znajomym, również z malarzem, również imieniem imieniem Asle, również mężczyzną w dość jednak zaawansowanym już wieku, z rzadkimi, siwymi włosami spiętymi w koński ogon, tyle, że ten drugi Asle jest alkoholikiem pijącym, jest alkoholikiem, który nie potrafi już bez alkoholu funkcjonować

a później ten drugi Asle trafia do szpitala, a pierwszy Asle zabiera spotyka kobietę imieniem Silje, albo może Guro, która go zna, a on nie wie czy ją zna, bo sobie jej nie przypomina i jeszcze zabiera z mieszkania pijącego Asle psa imieniem Brage i nie za bardzo ma co z nim zrobić, bo spędza noc w hotelu i nie wie, czy może tego psa zabrać tam do tego hotelu ze sobą, choć jest przecież częstym gościem tego hotelu i na pewno by mu na to w drodze wyjątku pozwolono

ale Asle nie zabiera tego psa ze sobą do hotelu, zostawia go u kobiety imieniem Guro, która mieszka w Wąskim Zaułku 5, albo w Wąskim Zaułku 3, Asle tego nie jest pewien, bo zawsze miał problem z liczbami i być może właśnie dlatego został malarzem

a później Asle zbowu wraca do Dylgja

w międzyczasie zaś jeszcze Asle obserwuje świat, a te jego obserwacje przywołują wspomnienia, tak wspomnienia z dzieciństwa, jak i wspomnienia jego nieżyjącej już żony Ales, co zresztą w pewnym momencie prowadzi do fantastycznej sceny ukazującej jego tęsknotę za tą nieżyjącą już jego żoną Ales, do sceny, kiedy to Asle w końcu wraca do Dylgja i tam próbuje we własnym łóżku zasnąć, ale nie bardzo mu się to udaj

i jest jeszcze w tej opowieści, w tym strumieniu myśli Aslego, coś, co sprawia, że nie jest to, a przynajmniej nie do końca jest, jakaś oniryczna wizja, bo razem z tymi wszystkimi opisanymi wyżej myślami przeplatają się u niego myśli codzienne, jak choćby te o zostawionych na stole sześciu siatach z zakupami

--- KONIEC SPOILERA ---

ta książka pozwala zajrzeć do myśli człowieka, tak mi się wydaje, i to jest w niej piękne, i piękne jest w niej też to, jak ten ciąg myśli został przez autora odwzorowany, bo, mimo pozornego chaosu, odnalazłem się w nim doskonale, bo wydaje mi się, że i ja myślę bardzo podobnie: że jedna myśl przywodzi drugą, na zasadzie skojarzenia, ale za chwilę coś mnie rozprasza i wtedy myślę już o czymś zupełnie innym, choć sam nie pamiętam przecież dlaczego akurat o tym pomyślałem i wtedy zaczynam się zastanawiać skąd mi właściwie przyszło do głowy to, o czym akurat teraz myślę…
6527ba1d-8aab-42de-a05b-b10023608b93

Zaloguj się aby komentować

1129 + 1 = 1130

Tytuł: Pogański pan
Autor: Bernard Cornwell
Kategoria: powieść historyczna
Wydawnictwo: Otwarte
ISBN: 9788375155631
Liczba stron: 412
Ocena: 7/10

No i przekroczyłam już połowę cyklu Wojen Wikingów. Tym razem pan Uhtred doprowadzony do ostateczności postępkiem swojego najstarszego syna, który wstąpił do zakonu przy próbie wydobycia go zabija opata za co zostaje wyklęty przez Kościół, pozbawiony majątku i skazany na wygnanie. Ale że coś w życiu trzeba robić Uhtred z garstką wiernych sobie ludzi i młodszym synem, który od teraz przejmuje imię Uhtreda jako przyszły następca ojca wyruszają do Bebbanburga celem odbicia rodowej siedziby z rąk uzurpatora. Przy okazji odkrywa knowania Duńczyków mające na celu podbicie Mercji, którym będzie musiał zapobiec.
Lektura trzyma poziom poprzednich tomów. Cornwell umie w takie książki i pomimo tego że to już siódmy tom to cały czas fabuła potrafi przykuć moją uwagę i sprawiać przyjemność. Polecam

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #literatura #ksiazki #hejtoczyta #czytajzhejto
32421940-9e70-4181-a11e-0748a625453f

Zaloguj się aby komentować

1116 + 1 = 1117

Tytuł: Spersonifikowane Noa
Autor: Wasilij Machanienko
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Insignis
ISBN: 9788368352016
Liczba stron: 352
Ocena: 6/10

Najnowsza premiera z gatunku sci-fi i zarazem 3 tom (na ten moment ostatni) serii Świat Przeistoczonych. W ramach mojego wyzwania z kończeniem serii, które zacząłem.

Krótko o serii:
Zaczynamy grę mobilną, która jest super realistyczna. Na tyle realistyczną, że część ludzi, która w nią gra, w tym samym momencie na cały świecie (w momencie premiery) zamienia się w zombie. a pozostali gracze muszą walczyć o przetrwanie. Gra opiera się na typowym mechanizmie RPG, levelowaniu i zarabianiu waluty w grze. Naszym protagonistą jest Mark Dervine, człowiek, który miał minimalną wiedze o grze, zanim w nią "wsiąknął" i teraz musi ją poznawać od zera, walcząc z innymi graczami, handlując z NPCami, doskonaląc swoje umiejętności i zdobywając lepsze przedmioty.

Jest to fajnie zarysowana seria RPG, która niestety nie do końca tłumaczy mechanizmy, na bazie, których działa. Trochę mi tego brakowało, podobnie jak wpływu levelowania na gracza. Bo co oznacza 10 poziomów więcej danej umiejętności? Jak to się przekłada na łatwość/trudność rozgrywki. Często słyszymy, że dany przedmiot ma wymagania, co do poziomu umiejętności gracza. Ale czy w sklepie jest inny z mniejszymi wymaganiami? Jak również, których z wymagań nasz gracz spełnia i których nie spełnia? Dla mnie niestety jest tu za dużo pytań, na które nie otrzymuję odpowiedzi.

3 tom skupia się na dość zaawansowanym rozwoju postaci Marka, kilku kluczowych decyzjach, które totalnie zmienią sposób rozgrywki i inwestowaniu ogromnych ilości waluty gry w rozwój umiejętności. Po raz kolejny Mark najpierw robi, później myśli. Trochę zbyt często udaje mu się prześlizgnąć obok problemów bez żadnych problemów, a później wpada jak nowicjusz. Jest tu też mniej zadań niż poprzednio, które wydaje mi się ciągnęły za uszy poprzednie 2 tomy. Dochodzi do tego trochę lokalnej polityki, która była średnio interesującym wątkiem, przynajmniej dla mnie.

Polecam serię fanom gier sci-fi RPG, którzy chcą zobaczyć jak podobne mechanizmy udało się zawrzeć w książce.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
Osobisty licznik 135/128
#bookmeter
3d41aa27-7ae8-4bf2-a185-b43b9f55b99f
mart

Pierwszy tom jeszcze jakoś poszedl, drugiego już nie dałem rady. Droga szamana jakos mi lepiej przypadła. Szukam innych lit RPG jak droga szamana bo synek zachwycony, ale biednie u nas z tym gatunkiem.

WujekAlien

@mart Tu pierwszy tom mi się bardziej podobał od Drogi szamana, ale droga trzyma lepszy poziom jako całość, wszystkie tomy są w miarę równe. Świat przeistoczonych to bardzo dobry 1 tom, dobry 2 i przeciętny 3.

Zaloguj się aby komentować

Mam przyjemność otworzyć XV edycję #naopowiesci

O co chodzi? Jak ktoś nie wie to jest tak:

  • piszemy opowiadanko na zadany poniżej temat
  • jak piszemy nie na temat to nic nie szkodzi, chodzi tu tylko o dobrą zabawę
  • od dnia dzisiejszego mamy czas do niedzieli 29 grudnia (tak do wieczora)

Temat: Pogrzeb
Gatunek: Dramat
Liczba słów: 800-2000
Kryteria oceny: im więcej piorunków tym lepiej, piorunki się sumują więc można napisać nawet 8 opowiadań jak ktoś się czuje na siłach.

Zapraszam do wspólnej zabawy

#zafirewallem
ciszej

@moderacja_sie_nie_myje gruby temat xd Gatunek dramat czyli jak Dziady?

moderacja_sie_nie_myje

@ciszej Tak ale można pisać po swojemu, ja przynajmniej tak zamierzam

Zaloguj się aby komentować

Dobry wieczór, piątek już, można przysiąść i coś napisać

Miałem skończyć z pisaniem ale nie mam serca zostawić takiej pustki.

Koleżanka @KatieWee pokazała nam wszystkim jak wygląda dramat bo osobiście to nie miałem pojęcia jak ale człowiek się całe życie uczy. Więc postanowiłem napisać dramat, zgodnie z wytycznymi tej XV edycji #naopowiesci które zresztą sam wymyśliłem.

Żeby nie przedłużać, zapraszam do czytanki.

***

Zaświaty

Występują:

Nieznajomy
Anubis
Święty Piotr
Głos
Lucyfer

Wśród mroku i Rzeki Martwych chlupotu powoli płynie bogato zdobiona łódz z dwiema osobami na pokładzie

Nieznajomy:
Co jest?! Gdzie ja jestem? Co to za łódka?

Anubis:
Milcz śmiertelniku,
grzechów podobno masz bez liku,
Pod Sąd Ozyrysa pójdziesz!

Nieznajomy:
Ja rzymski katolik,
sram na wasz pogański pierdolnik!

Nieznajomy wyskakuje z łodzi i wraca z powrotem wpław na brzeg.

Rozlega się Głos:
Ten do mnie należy,
ściągnięty z Zachodu rubieży!

Błysk, jasność i Nieznajomy czuje jak się wznosi ponad chmury i jeszcze wyżej, wyżej...
Mruży oślepione oczy i znajduje się pod bramą z Klucznikiem. Ten zastępuje mu drogę

Święty Piotr:
Nie tak prędko grzeszniku
Na koniec kolejki, marny nędzniku!

To mówiąc wskazuje na nieprzebane tłumy, kłębiące się

Nieznajomy:
Zamknij mordę Żydzie!
Zaraz we wiecznym będziesz żyć wstydzie,
tak ci z plaskacza przy wszystkich odwinę
nietęgą parchu będziesz mieć minę!

Głos:
Kowalsky, ja wiem, że to ty!

A Kowalsky przygląda się z odrazą czemuś za bramą.
Z oddali dobiega klaskanie i śpiew gospel

Szeryf Kowalsky:
mocno wzburzony
Co to ma być?
Smoluchom pozwalacie tu żyć?

Święty Piotr:
Kto godzien, ten za bramą,
Ta tylko dla grzeszników tamą

Szeryf Kowalsky:
Bluźnisz brudny Żydzie,
Jezusa i rasę zdradziłeś,
Śmierć po ciebie już idzie

Pojawia się Lucyfer. Zniża głos i pochyla się ku Kowalskyemu

Lucyfer:
Sznurek ma taki magiczny u pasa
Gdyby o szyję pod pejsem owinąć?
Bóg nie zobaczy, hołoty tu masa

Po chwili siny żyd leży pod bramą

Szeryf Kowalsky:
Ha! Masz parchu za swoje!
Ja teraz Raju otwierać będę podwoje.
Ale najpierw porządki pewne wprowadzę
Wypierdalać smoluchy, dobrze wam radzę!

Głos:
Kowalsky, ja wiem, że to ty!

Lucyfer:
Nic bez Planu stać się nie może,
Kto zaplanował, odpowiedz mi Boże! 

Szeryf Kowalsky:
Jak mnie tu nie chcą, żegnam czym prędzej,
Wietrzno tu, zimno, czarnuchów więcej...
Do piekła udam się chętniej

Lucyfer:
U mnie też strasznie od nich już tłoczno,
włażą bezczelnie, przez każde okno

Głos:
Który bez grzechu, ten stoi przy mnie,
Kto zaś potępion, ten na piekła dnie!

Lucyfer:
Wara od piekła, to moje królestwo!

Szeryf Kowalsky:
Jest na to dobre rozwiązanie,
Powiem od razu - wcale nie tanie!
Zanim który na dobre zacznie grzeszyć,
Prędką się śmiercią jego nacieszyć.

Lucyfer:
Kto się podejmie takiego zadania?
Dość tego bydła mam doglądania.
Co chwila swary, bójki i świństwa
Dosć czarnego mam barbarzyństwa!

Kowalsky szeroko się uśmiechna

Głos:
Kowalsky, opamiętaj się!

Lucyfer:
Cóż to Ojczulku, dzieci swych nie chcesz?
Tak ich duszyczki czyściutkie chłepcesz!

Szeryf Kowalsky:
A więc już wszystko postanowione,
pewne dziewczę wezmę za żonę
Ktoś tam ostatnio wziął ją na stronę,
i tak uczynił z niej Białych Matronę

Głos:
Kowalsky, ja wiem, że to ty!

Lucyfer:
Smoluchów wysyłaj od teraz do nieba,
na dole ich więcej już nie potrzeba

Szeryf Kowalsky:
Mówiłem już, rzecz to nietania,
nie starczy nad trupem zmówiona litania.
Cena moja - nieśmiertelność,
Prosić nie będę, ja żądać mam czelność!

Głos:
Kowalsky, opamiętaj się!

Lucyfer:
Zgoda, zgoda, po trzykroć zgoda,
powiększy się tu czarna trzoda.
Lecz mam warunek jeden
umrzesz za lat dwadzieścia i siedem

Kowalsky:
Pożyjemy, zobaczymy
Czas już na mnie, skurwysyny!

Rozległ się grzmot i całą scenę przykrył ciemny obłok

Na starym cmentarzu stał przekrzywiony nagrobek. Z ledwo widocznych już liter można było jeszcze przeczytać S.e.yf A.drew Kow.lsky 1.3. - 188. Pochylała się nad nim młoda dziewczyna. Ukradkiem wycierała łzy zawzięcie ryjąc nożem w kamieniu. Po dłuższej chwili powstała i odczytała na głos: Szeryf Walther Kowalsky 1860-1895.
- Pogrzebu nie miałeś ale zawsze będziemy o Tobie pamiętać - powiedziała do siebie
- Psst... Caroline... - odezwał się cicho ktoś zza jej pleców

Odwróciła się szybko. Przed nią stał we własnej osobie Szeryf Kowalsky.

I Caroline zemdlała.

***

#naopowiesci
#zafirewallem
ciszej

@moderacja_sie_nie_myje wrócił!!!!

moll

@ciszej i to w jakim stylu

Zaloguj się aby komentować

1140 + 1 = 1141

Tytuł: Piercing
Autor: Ryū Murakami
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 8/10

#bookmeter

Wszyscy pokazują innym swoje rany, zupełnie jak kulturyści z dumą prężący muskuły na zawodach. I, co niewiarygodne, każdy święcie wierzy, że jeśli tylko je pokaże, rany znikną.

Dziś jesteśmy już dużo bardziej cywilizowani niż, dajmy na to, tacy Spartanie. Dziś już nie zabijamy własnych dzieci, nie zostawiamy ich na śmierć*, kiedy są słabe i uważamy, że mogłyby sobie nie poradzić w życiu. Dziś już jesteśmy dużo bardziej cywilizowani i w związku z tym postępujemy inaczej. Dziś chronimy życie naszych dzieci, a tylko zaszczepiamy w nich traumy, z którymi później muszą sobie przez resztę życia radzić.

Z traumami można radzić sobie na różne sposoby – można je wyprzeć, można je zagłuszyć, być może da się je nawet wyleczyć. Ale można też (trzeba?) z nimi żyć, a one wtedy czasami się odzywają. I takim przypadkiem zajął się właśnie pan Murakami – wziął na warsztat dwie osoby i dwie traumy i mocno je w tych dwóch osobach wyciągnął. Takie prawo literatury, a może nawet i jej zadanie.

Już od dłuższego czasu chciałem napisać historię, w której dochodzi do spotkania mężczyzny pragnącego popełnić morderstwo i kobiety i skłonnościach samobójczych – takimi słowami zaczyna się posłowie do Piercingu i to w zasadzie jest stwierdzenie, którym można całą tę książkę opisać. Bo nie ma w niej wiele ponad to spotkanie i wydarzenia, które do niego, pośrednio bądź bezpośrednio, doprowadziły. Zwykle takie podejście autora nie podoba mi się, spotyka się z moim sprzeciwem. Lubię, kiedy świat jest rozbudowany, kiedy coś jeszcze się dzieje. Ale nie tutaj. Tutaj, w Piercingu, wydaje mi się, że dodanie czegokolwiek więcej osłabiłoby wymowę tej historii.

Ta książka przepełniona jest uczuciami, choć są to uczucia z gatunku tych, których chciałoby się chyba w życiu jak najmniej. Jest w niej wszystko, jest w niej strach, jest niepewność, jest zwątpienie, jest bezsilność i są zachowania autodestrukcyjne, a wszystko to, co w niej jest, podniesione jest bardzo wysoko. Czytanie tej książki powoduje niepokój, być może przez to, co zostało w niej opisane, być może przez to jak to zostało opisane, najpewniej jednak przez połączenie jednego z drugim. A już przedstawienie widzenia świata, odbioru tej samej sytuacji przez oboje bohaterów, a każdego z nich na swój, przefiltrowany przez ich traumy sposób, niemal zmusza do tego żeby książkę odłożyć i przynajmniej chwilę od niej odpocząć.

***

Zrobiła na mnie wrażenie ta książka, silne wrażenie na mnie zrobiła. I tak zapisałem te kilka zdań wyżej, i siedzę sobie teraz, i próbuję pozbierać myśli, i zastanawiam się co jeszcze mógłbym tutaj więcej o niej napisać. I nic mi na jej temat nie przychodzi do głowy, a przynajmniej nic takiego, co umiałbym jakoś sensownie zapisać. Przychodzi mi za to do głowy coś innego, przychodzi mi do głowy cytat z pana Vonneguta, z jego Rzeźni numer 5: o masakrze nie sposób powiedzieć nic inteligentnego. I może tak samo jest właśnie z tymi najmroczniejszymi zakamarkami człowieka? Że nie da się o nich nic inteligentnego napisać? Że można je jedynie przeżyć? Najlepiej jednak wyłącznie jako ktoś z zewnątrz, jako obserwator, jako odbiorca, na przykład literatury. Bo, aż chciałoby się, sobie i innym, życzyć, żeby nie było ich nigdzie indziej.

===

* - Choć z tym zostawianiem dzieci na śmierć, to, jak się okazuje, nie było do końca tak, jak to mówili w szkole (w szkole kłamali?! – cóż za zaskoczenie! znowu!). Słyszałem to z kilku różnych źródeł, a tutaj , na poparcie twierdzenia, artykuł znaleziony na szybko; wygląda nieźle, całkiem wiarygodnie, ma nawet bibliografię, co w Internecie nie jest znowu aż tak oczywiste. A napisałem tam na początku tak o tej Sparcie, no bo mi takie stwierdzenie po prostu retorycznie do rozpoczęcia wpisu pasowało.
d1d41d54-5e44-4c99-b27a-34bde8fe09e9

Zaloguj się aby komentować

1133 + 1 = 1134

Tytuł: Las powieszonych lisów
Autor: Arto Paasilinna
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Książkowe Klimaty
ISBN: 9788366505711
Liczba stron: 312
Ocena: 8/10

Oiva Juntunen razem z dwójką wspólników dokonują napadu i kradzieży. Niestety jego wspólnicy trafili za to do więzienia, a jemu udało się pozostać na wolności. Powoli zbliża się czas końca ich odsiadki, więc Oiva postanawia ucieć przed odpowiedzialnością i podziałem łupu. Trafia na z pozoru niezamieszkane odludzie, ale dość szybko spotyka majora i razem z nim chronią się u samotnej starszej, pani, której obiecali pomóc.

Z jednej strony jest to humorystyczna opowieść o przypadkowych spotkaniach, z drugiej pełna życiowych rozterek naszych bohaterów, z których każdy jest na jego innym etapie, ale każdy na zakręcie. Przyjemnie się ją czyta, czuć fiński klimat, widać ciekawy pomysł, dobrze zrealizowany od początku do końca. Każdy z bohaterów jest dość wyrazisty, każdy ma swój świat który pozostała dwójka zaburza i uzupełnia jednocześnie. Trudno mi nawet powiedzieć czego brakuje do wyższej oceny, jakoś tak po prostu nie jest to książka na dyszkę.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
Osobisty licznik 137/128
#bookmeter
5de5f34d-3701-447d-be10-cd05d57ded34
KatieWee

@WujekAlien bardzo mi się podobała książka, a jeszcze bardziej karteczka, którą widziałam na stoisku na targach dołączona do tej książki: "żaden lis nie ucierpiał"

Zaloguj się aby komentować

1130 + 1 = 1131

Tytuł: Błękit
Autor: Maja Lunde
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
ISBN: 9788308065389
Liczba stron: 428
Ocena: 8/10

Druga część Kwartetu klimatycznego Mai Lunde, rozpoczętego słynną "Historią pszczół". Tak jak i poprzednia część dotyczy zagrożeń związanych z wpływem człowieka na zmiany klimatyczne prowadzące do katastrofy. Pierwsza część przestrzegała nas przed następstwem wyginięcia zapylaczy. Drugi tom koncentruje się na tak ważnym do życia zasobie jakim jest woda. "Historia pszczół" rozgrywała się w trzech planach czasowych. "Błękit" kontynuuje ten zabieg stylistyczny tylko tym razem są dwa plany czasowe - współczesność i niedaleka przyszłość. Bohaterką jednej opowieści jest siedemdziesięcioletnia Signa, córka radykalnego bojownika o środowisko, która też swoje życie podporządkowała temu celowi. Signe dowiaduje się że Magnus - jej ukochany z młodości pozyskuje lód z lodowca żeby sprzedawać go jako drogi dodatek do drinków. Signe nie może na to pozwolić. Wyrusza na swej łodzi "Błękit" do Fracji zeby stawić czoła Magnusowi. Opowieść Signe przeplata się z opowieścią Dawida. Jest rok 2042. Południe Francji jest suchą pustynia pustoszoną przez pożary. Ludzie uciekają na północ ale granice są pozamykane. Obozy dla uchodźców upadają jeden po drugim. Dawid z córeczką Lou trafiają do takiego obozu w ucieczce przed pożarem, który pochłonął ich miasteczko. Czekają aż do obozu dotrze jego żona z maleńkim synkiem, z którymi rozdzielili się podczas ucieczki. W jednym z domostw niedaleko obozu znajdują łódź.
Ta powieść jest ostrzeżeniem przed tym jak może wyglądać nasza przyszlość kiedy dalej beztrosko będziemy zużywać zasoby naturalne. Ostrzeżenie bardzo ponure i katastroficzne. Pomimo bardzo jasnego i wręcz nachalnego przekazu to wciąż bardzo dobry kawał literatury. Autorka bardzo sugestywnie przedstawia świat po katastrofie klimatycznej a ta odrobina nadziei którą tam dodaje nie jest w stanie sprawić by uwierzyć że rzeczywiście możliwe jest dobre zakończenie. Według mnie świetna lektura choć trochę przerażająca.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #hejtoczyta #czytajzhejto #ksiazki #literatura
ee312650-1c94-4174-b2d6-29d26c70efff

Zaloguj się aby komentować

1123 + 1 = 1124

Tytuł: Wymiana
Autor: John Grisham
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: Albatros
ISBN: 9788383611372
Liczba stron: 416
Ocena: 3/10

Panie Grisham idź pan w ch... z takimi kontynuacjami. W teorii jest to kontynuacja Firmy, mówię w teorii, bo po za głównym bohaterem, jego żoną i prawniczą kliką (ale już inną) nic więcej ich nie łączy.

Krótko o fabule, Mitch McDeer wraz z żoną żyją sobie w Nowym Jorku. Mitch pracuje w nowej prawniczej korporacji Scully&Pershing, gdzie jest partnerem. Dostaje bojowe zadanie, od swojego wspólnika z włoskiego oddziału, reprezentowania klienta w Libii i razem z jego córką zmierzają na spotkanie na środku pustyni. Mitch po kolacji budzi się w środku nocy z ogromnym bólem brzucha i trafia do lokalnego szpitala. Gdzie pozostanie przez kilka kolejnych dni i ominie go udział w spotkaniu. Niestety dla naszych bohaterów Giovanna udaje się na spotkanie sama i zostaje porwana. To czego doświadczymy na kolejnych 400 stronach to walka z czasem, żądaniami porywaczy i korporacyjną machiną, dla której człowiek jest tylko cyferką.

Czytałem kilka dzieł Grishama, niestety te jest najsłabsze, a po hucznej zapowiedzi o kontynuacji Firmy, jego opus magnum, oczekiwałem znacznie więcej niż od pozostałych książek. Niestety z wysokiego konia się szybciej spada i bardziej boli, tak też było tym razem. Dostajemy tu sporo zbędnych detali, które się pojawiają, żeby nie mieć żadnego wpływu dalej. Gdy żona Mitcha ma swoje 5 minut i już wydaje się, że doszczętnie spierdzieliła swoje zadanie dostają mini zawału, to nagle się okazuje, że odnajduje swoją zgubę kilkanaście metrów dalej. Mitch z kolei trzymał 7 cyfrową kwotę na kajmanach na czarną godzinę, o której policja wiedziała i nic z tym nie zrobiłą, ale która teraz nagle może mu się przydać. Serio, brak tej książce jakiejkolwiek logiki. To aż boli.

Nie polecam.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
Osobisty licznik 136/128
#bookmeter
3cb2f4b2-0a11-4bd3-a999-7dd1b50a1eeb
pol-scot

@WujekAlien od Grishama podobały mi się czasy...

WujekAlien

@pol-scot Dzięki, sprawdzę, bo jeszcze nie czytałem

Zaloguj się aby komentować

1118 + 1 = 1119
Prywatny licznik: 12+1=13

Tytuł: A gdy obejrzysz się za siebie
Autor: Juan Gabriel Vásquez
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Wydawnictwo Echa
ISBN: 9788382520569
Liczba stron: 464
Ocena: 7/10

Biografia Sergio Cabrery (który przed otwarciem książki był mi kompletnie nieznany, dlatego nie wiem na ile jest prawdziwa, a na ile fabularyzowana z oparciem na faktach, ale autor raczej zdecydował się na tę drugą opcję), która płynnie przechodzi pomiędzy bieżącymi problemami z rodziną a wspomnieniami z bardzo bogatego życia twórcy. Wspomnienia przechodzą między innymi Hiszpanię przodków Sergio, przez Amerykę Łacińską wstrząsaną walkami w wojnach domowych czy przez Chiny z czasów rewolucji kulturalnej. Niełatwa książka, ale mimo wszystko przeczytanie było satysfakcjonujące. Niemniej spośród książek tego autora bardziej mi leży Kształt ruin.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki
#owcacontent
923ab74f-ab21-4bb8-ba06-d016f5165307

Zaloguj się aby komentować

Newsy książkowe od Whoresbane'a!

Dom Wydawniczy REBIS przedstawia nowy tom z serii Wehikuł Czasu. "...i ujrzeli człowieka" Michaela Moorcocka wyląduje na sklepowych półkach 11 lutego 2025 roku. Wydanie w oprawie zintegrowanej, imitującej twardą, liczy 184 strony, w cenie detalicznej 44,99 zł. Poniżej okładka i krótko o treści.

Poszerzona wersja uhonorowanej nagrodą Nebula noweli z 1966 roku.

Karl Glogauer nie jest jak wszyscy. Od dzieciństwa fascynuje go Ukrzyżowanie, uczy się aramejskiego, a do tego ma poczucie, że żyje w obcym świecie. Szukając swego miejsca na ziemi, błądzi wśród sekt i różnych dziwaków. Aż w końcu poznaje wynalazcę wehikułu czasu i zgadza się zostać jego królikiem doświadczalnym…

Skok do roku 28 n.e. omal nie kończy się dla Karla śmiercią. Ale większym wstrząsem jest jednak dla niego spotkanie z Jezusem. Losy Karla oraz syna cieśli Józefa splatają się w niezwykły sposób.

#ksiazkiwhoresbane 'a - tag, pod którym chwale się nowymi nabytkami oraz wrzucam newsy o książkach
Chcesz mnie wesprzeć? Mój Onlyfans ( ͡° ͜ʖ ͡°) ⇒ patronite.pl/ksiazkiWhoresbane
#ksiazki #czytajzhejto #rebis #scifi #sciencefiction #wehikulczasu #michaelmoorcock
7dbc759e-a837-4cc0-adda-46b95c5a5ce5
myoniwy

Jeśli chodzi o takie historie to fajny jest film:

"Człowiek z Ziemi"

truncate_table_users

@myoniwy gdzie to można obejrzeć po polsku? Szukam tytułu od jakiegoś czasu, żadna platforma tego nie ma

myoniwy

@truncate_table_users Kiedyś było na CDA, a teraz to nie wiem. Nostalgicznie sam bym obejrzał po raz kolejny.

Od razu mówię, dwójki nie ma co oglądać, gorsza jest.

Zaloguj się aby komentować