Tytuł: Wojna totalna
Autor: Jerry Ahern
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Phantom Press
Format: e-book
ISBN: 8385276181
Liczba stron: 224
Ocena: 4/10
"Wojna totalna" to pozycja wywodząca się z tzw. literatury pulpowej czyli książek dość niskich lotów mających zapewnić wyłącznie odrobinę rozrywki bez potrzeby wysilania makówki. Książka(czy raczej książeczka, bo jest wybitnie króciutka) jest pierwszą częścią z całej serii postapo opowiadającej o hipotetycznej wojnie atomowej i jej następstwach. Bohaterem jest spec od technik przetrwania, niejaki pan Rourke, który musi przetrwać na zniszczonych przez atomówki terenach USA, gdzie podróżuje poszukując swojej rodziny.
Pierwszy raz z tą serią miałem okazję zetknąć się mając jakieś 12 - 13 lat i wciąż będąc "dziewicą", jeśli chodzi o kontakt z postapo. Wtedy to byłem nałogowym czytaczem "czyszczącym" swoją miejscową bibliotekę z co ciekawszych pozycji, a ta wydała mi się jedną z bardziej interesujących(pamiętam, że pierwszy przyciągnął mnie wygląd okładki, który jako szczyl uznałem za całkiem fajny). Wtedy też cała seria była przeze mnie uznana za niezłą(przynajmniej do czasu). Zagłada ludzkości, żądne krwi bandy motocyklistów, śmierć, zniszczenie, czegóż chcieć więcej.
Ostatnimi czasy(czyli z pół roku temu) przypomniałem sobie o tym wiekopomnym dziele i postanowiłem, że czas zweryfikować wspomnienia(i spodziewałem się, że wrażenia będą pewnie sporo gorsze). Dlatego nie zawiodłem się, gdy okazało się, że pozycja ta zasługuje na miano pulpy. To typowo prosta(może nawet prostacka) historyjka z rodzaju "co by było, gdyby supermocarstwami rządzili idioci". Gdy świat zmierza ku zagładzie, my towarzyszymy głównemu bohaterowi, który kreowany jest tutaj na supermaczo, któremu niestraszne wszelkie rzucane na niego przeszkody. Autor prawdopodobnie pisał całość na kolanie raczej nie namyślając się wiele nad zwrotami akcji, dlatego są tutaj takie kwiatki jak 6-latek zabijający na miejscu dorosłego mężczyznę czy też nasz rambo, który bezproblemowo radzi sobie z grupą 40 motocyklistów. Ech, bieda, bieda, bieda. Całość czytałem "skromne" pół roku, kiedy akurat nie miałem pod ręką nic bardziej interesującego. Czy warto było wrócić? Przyznam, że w pewnym sensie tak. Idealnie zapełniła nudę podczas różnych krótkich wyjazdów(dentysta, PKS-y i takie tam). Człowiek mógł przynajmniej zapchać głowę czymś lekkim. Fanom dobrej literatury z pewnością odradzam.
Opublikowano za pomocą https://bookmeter.xyz
#bookmeter ##ksiazki