#smierc

2
157

1714 + 1 = 1715 #bookmeter

Prywatny licznik: 10 + 1 = 11


Tytuł: Rozmowy o śmierci i umieraniu

Autor: Elisabeth Kübler-Ross

Kategoria: reportaż

Wydawnictwo: Media Rodzina

Format: książka papierowa

ISBN: 9788380089532

Liczba stron: 328

Ocena: 6/10


Książka, która w latach 60. ubiegłego wieku była dużym przełomem w opiece nad osobami umierającymi - wcześniejszy gwałtowny rozwój medycyny dawał przeświadczenie, że śmierć już wkrótce będzie do pokonania, więc jakiekolwiek próby rozmowy o tym są przyznaniem się do porażki, a co za tym idzie, nie można tego tematu poruszać, szczególnie w obecności pacjenta. Zresztą w ogóle wtedy pacjent przede wszystkim przeszkadzał w procesie leczenia chorób


Sama książka składa się z pokazania postaw pacjenta w obliczu śmierci (klasyczne 5 etapów), ale również zaspokojenia potrzeb rodziny pacjenta. Autorka swoje tytułowe rozmowy (najprawdopodobniej nieedytowane, więc czasem chaotyczne czy monotonne) dopełnia teorią czy didaskaliami swojego dwuletniego projektu prowadzonego w amerykańskim szpitalu.


Tak więc książka, która jeszcze 60 lat temu była przełomem... obecnie zestarzała się jak mleko pozostawione na ciepłym kaloryferze przez tydzień. Raz, że jak większość amerykańskiej psychologii jedzie Freudem (ha tfu), dwa, że absolutnie jedynym możliwym sensem śmierci zdaniem autorki jest religia (z czym gruntownie się nie zgadzam), trzy, że z każdą kolejną dłużącą się i podobną do siebie rozmową coraz mniej chce się je czytać. Obecnie jest wiele lepszych książek o rozmowach z pacjentami o śmierci, szkoda czasu na tę.


#ksiazki #smierc

#owcacontent

ad8ac4ed-5faa-4050-9067-c03c5e2cd9d2
fisti

Całkiem wysoka ocena, jak na recenzję, którą napisałeś. Co skłoniło Cię do dania 6, nie np. 4?

Zaloguj się aby komentować

Ech kolejny mój kumpel idzie do piachu jeszcze przed czterdziestką. Szkoda synka ale ten tryb życia nie mógł się inaczej skończyć

Dlaczego ludzie sobie to robią? Jedno życie tylko mamy..

#smierc #alkoholizm

skorpion

@FriendGatherArena a dokładnie to co się stało od tego alko?

bo ja na przykład w średniej miałem kolegę, bardzo zdolnego (grał z nami w szkolnym teatrze), który się wykrwawił po tym, jak pociąg odciął mu nogi. zawsze był znany z alkoholowych wojaży, więc prawdopodobnie chciał przejść nawalony przez torowisko w sylwestra, ale się poślizgnął i padł na torach. to był chyba sylwester 2003/2004, więc też nie było tyle kamer co dzisiaj, żeby stwierdzić przebieg wydarzeń.

PanNiepoprawny

Bo rzeczywistość potrafi dosrać, a nie wszyscy wierzą gównomotywacjim z sieci

wiatrodewsi

Jak ktoś się zapił, zaćpał, albo rozjebał o drzewo jadąc 200 na godzinę to oczywiście człowieka szkoda, ale jakoś tak trochę mniej, bo przynajmniej sam był sobie poniekąd winny. A ja mam na przykład dobrą koleżankę która bierze już kolejną chemię. Dziewczyna 30+, szczupła, wysportowana, dbająca o sobie... Boli jak się na to patrzy...

Zaloguj się aby komentować

Trawienny

Bardzo fajne to jest. Szczególnie jak mi to żona w sypialni pod łóżkiem zostawi. Nic tak rano nie rozbudza jak postawienie na tym gołej stopy

parabole

@Afterlife Zdradzę Ci sekret.


Wszyscy kiedyś umrzemy...

trixx.420

Kolce jak kolce ale bardziej mnie ta brzoza zastanawia

Bober k⁎⁎wa?

Zaloguj się aby komentować

rakokuc

Zawsze szkoda, kiedy umiera ktoś, kogo nie miałem okazji znienawidzić.

Vampiress

@adsozmelku ech, jeszcze wczoraj człowiek słuchał go na Vivie

t0mek

@adsozmelku raper Pono uderzył w taraban

Zaloguj się aby komentować

Kulumburgaj przeszedł przez tęczowy most. Nawet nie miałem okazji go pożegnać (miałem nadzieję, że dzisiaj zdążę).


Słowa nie są w stanie opisać jak bardzo mi przykro, moja mała kuleczka, szczeniaczek, który tyle razy wyciągnął mnie z depresji, że nie policzę.


Jest mi przykro przyjacielu, że nie dałeś rady poczekać, ale rozumiem twoje cierpienie.


Kocham cię kuleczko.


#psy #smierc #kulumburgaj

fa4e25a7-3751-41c8-b04a-0a60ceda441f
Rozpierpapierduchacz

@maximilianan o k⁎⁎wa stary... Masz ty tydzień... Trzymaj się (づ•﹏•)づ

Mr88m

@maximilianan współczuję naprawde

Zaloguj się aby komentować

Vampiress

@maximilianan (づ•﹏•)づ

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@maximilianan współczucia chłopie, widać to prawda jak mówią, że jak jedna rzecz zacznie się psuć, to zaraz się inne dołączają

Zaloguj się aby komentować

Dzisiejszej nocki wpada kilka ciekawostek dotyczących tematu śmierci i tego, jak widziano ją dawniej:


- Według jednego z popularniejszych wierzeń w ostatniej godzinie życia człowieka pojawia się przy nim złowieszcza istota(przedstawiana zwykle jako kościotrup z kosą, rzadziej jako kobieta). Gdy już stanie przy jego łóżku, wpatruje się w niego do chwili, gdy ten wyzionie ducha. Co ciekawe, nie zawsze jednak pojawienie się kosiarza musiało oznaczać śmierć danej osoby. Jeśli istota stanęła u wezgłowia łóżka, chory miał jeszcze cień szansy na przedłużenie żywota. Jeśli jednak kosiarz wybrał sobie miejsce przy nogach, śmierć była pewnikiem.


- Zwiastunów nadchodzącej śmierci dopatrywano się w wyciu psów, niespokojnym zachowaniu koni, a także nawoływaniach sów i puszczyków. Złym omenem było również nagłe więdnięcie kwiatów oraz usychanie drzew. Spadająca gwiazda była bardzo niedobrym znakiem dla osoby, której została przypisana. Podczas odbywającego się sakramentu chorych starano się odczytać przyszłość cierpiącej osoby z dymu gasnącej gromnicy. Jeśli unosił się w górę, był to dobry znak, jeśli w dół, wróżono rychły zgon chorego. Zgaśnięcie świecy podczas mszy żałobnej miało oznaczać, że śmierć dosięgnie już niedługo kolejnego członka rodziny.


-Paskudna i długa agonia, jak wierzono, dotykała tylko osoby z długą listą grzechów, mające wciąż na pieńku z Bogiem i innymi ludźmi, a także tych, którzy padli ofiarą czarów, uroków i innych diabelskich mocy.


- Do rąk umierającej osoby wkładano zapaloną gromnicę, symbol pojednania z Bogiem. Usuwano też wszelkie wygody takie jak poduszki i pierzyna. Wierzono bowiem, że człowiek, któremu podczas umierania jest zbyt milutko, nie może umrzeć, blokuje go bowiem przywiązanie do ziemskich wygód. W izbie otwierano także okna, aby dusza bez problemów mogła ulecieć w zaświaty.


-Jeśli śmierć nastąpiła w nocy, należało zbudzić wszystkich domowników, a także wszystkie zwierzęta, obawiano się bowiem, że krążące sobie dusze śpiących mogą podążyć za zmarłym.


-Ciała zmarłego nie mogła dotykać bliższa jak i ta dalsza rodzina. Gdyby ktoś złamał ów zakaz, zmarły mógłby pociągnąć tego kogoś za sobą. Panował także wyjątkowo silny strach przed otwartymi oczami nieboszczyka, który to mógł wypatrzeć sobie kolejną ofiarę, dlatego ważnym było zamknięcie oczu trupa.


-Kolejnym przesądem związanym ze śmiercią było zasłanianie luster, czyniono to, aby nie utrwalił się w nich wizerunek zmarłego. Aby nie zakłócać jego spokoju, zatrzymywano wszystkie zegary. Zasłaniano okna, by przypadkiem nikt nie zajrzał do środka i nie ujrzał nieboszczyka, mogło to bowiem sprowadzić na owego gapia szybką śmierć.


-Interesującym zwyczajem w pewnych regionach Polski było wsypywanie ziarenek maku do trumny. Miało to zapobiec powrotowi zmarłego na ziemię, ten bowiem w tej sytuacji wolał liczyć ziarenka.


-Puste noce, tutaj pozwolę sobie zacytować artykuł polskiego radia(plus link dla zainteresowanych).

https://jedynka.polskieradio.pl/artykul/2838112,Puste-noce---noce-pe%C5%82ne-pie%C5%9Bni


"Na wsi, w dniu, gdy ktoś zmarł, wiedziano, że trzeba odwiedzić jego rodzinę, by wraz z bliskimi czuwać i śpiewać. Ciasną izbę wypełniał tłum ludzi, a pieśni, donośne i bardzo osobiste przenikały ciała zebranych. Czas czuwania trwał zazwyczaj 3 dni, to tzw. puste noce. Nie trzeba było prosić o przybycie. Wiejska społeczność dążyła do tego, by puste noce spędzać gromadnie. A i sam moment śmierci był momentem publicznym. Mijając dom konającego można było wejść do środka jego chaty i przyjrzeć się ostatnim chwilom życia ludzkiego.


Pieśni śpiewane przy zmarłym były zarówno dla niego jak i dla żywych. Towarzyszyły żałobie, ale i oczyszczały z roztrzęsienia, napięcia.


W tradycji ludowej istniała wiara, że tuż po śmierci, gdy dusza człowieka przebywa jeszcze wśród żywych, należy modlić się i śpiewać, by ułatwić jej przejście w zaświaty. Pieśni towarzyszył płacz, lament i… krzyk. Niejednokrotnie po śmierci bliskiego kobieta wybiegała z domu krzycząc - obwieszczając sąsiadom, co się wydarzyło. Na pogrzebach zaś pojawiały się płaczki, lamentujące, rwące włosy z głowy. Niejako przejmując część emocji bliskich zmarłego i dając im upust.


Współcześnie obrzęd czuwania wciąż praktykuje się np. na Podlasiu, często jest on już jednak skrócony do 1, góra 2 nocy. W większości regionów Polski zwyczaj ten zaniknął jednak całkowicie lub przeobraził się w inną formę. W Sadłowie k. Rypina tradycja czuwania przy zmarłym przeniosła się do domów pogrzebowych. Niestety, brakuje już śpiewu. Jak zauważa teolog Witold Wubult, spotkania te są też coraz mniej gromadne. Puste noce były zwyczajem niezwykle inkluzywnym – gromadziły mieszkańców ze wsi zmarłego, ale nie wykluczały sąsiadów z wioski obok. Każdy mógł przyjechać, by wesprzeć rodzinę zmarłego.


Te puste noce nigdy nie były puste. One były pełne, wypełnione ludźmi w domu. Pełne ludzi, śpiewu i modlitwy. Tej pełni dziś brakuje. Był to też czas wsparcia duszy zmarłego. Wierzono, że zmarły przestał już „zarabiać” swoim życiem na zbawienie, teraz może dostać wsparcie tylko od żyjących. To wsparcie wydarzało się właśnie podczas pustych nocy, gdy śpiewano pieśni, a około północy odmawiano różaniec.


-Podczas czuwania przy zwłokach pilnowano, aby nikt nie zasnął. Podczas snu dusza miała podobno możliwość krótkiego opuszczenia cielesnej powłoki, a gdyby w tym czasie spotkała ducha zmarłego, niechybnie opuściłaby świat żywych. 


#necrobook #smierc #wierzeniaizwyczaje #kosiarz

86174f45-6f69-47b9-b716-2b03dba4e68a
JF_Sebastian

Świetne to jest znowu. Dzięki.

Atexor

@AbenoKyerto o, ciekawe rzeczy i niezłe niektóre "przesady". Sprytnie wymyślone-wietrzone. W ogóle myślałem, że zasłanianie luster po śmierci to obrządek tylko w judaizmie, a i u nas był obecny. Ale się mieszały te kultury.

ErwinoRommelo

ehhh no i byl chuop i niema chuopa ehh

Zaloguj się aby komentować

Nie znam człowieka i nigdy o nim nie słyszałem, może dlatego, że nie jestem zainteresowany takimi dyscyplinami sportu. Zmierzam jednak do jednej rzeczy. Jakub Pracharczyk miał 20 lat i bardzo mi osobiście szkoda człowieka, który odchodzi w tak młodym wieku (wypadek samolotem - awionetką). Kurde no prawie dzieciak, z mojej perspektywy... #sport #smierc #wypadek

d9d54d29-66b7-45a0-9296-7412e72e1abf
razALgul

@cebulaZrosolu @Sweet_acc_pr0sa obaj macie racje...

Zaloguj się aby komentować

Ech, czas leci, lata mijają, zwierzaczki przechodzą przez tęczowy most.


Trzymaj się przyjaciółko, byłaś z nami 18 lat, spałaś mi na głowie i gryzłaś po sekundzie zbyt długiego głaskania (oczywiście licznik był losowy). Walczyłaś z kotami znacznie większymi niż ty sama. No i ustawiałaś do pionu psy, kiedy były zbyt skore do zabawy.


Trzymaj się Kitka, my też się postaramy i będziemy pamiętać jako śpiącą królewnę.


#zwierzeta #smierc #koty

f2f40eeb-53f5-4f20-9e91-069d4fe6eaad
NiebieskiSzpadelNihilizmu

@maximilianan trzymaj się tam, szkoda kitki chociaż wiek jak na kota zacny

Villdeo

Jeszcze się spotkacie :*

Zaloguj się aby komentować

Następna