Wesprzyj nas i przeglądaj Hejto bez reklam

Zostań Patronem
#ksiazki #brandonsanderson
chyba moja pierwsza książa bez tłumaczenia na polski, całkowicie w języku angielskim.
zmusiłem się, bo mam zamiar doczytać ostatni tom "Zrodzonego z mgły", a podobno jest to konieczne
czego nie zrozumiem, to sobie zmyślę
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5126587/the-eleventh-metal
b02328e1-87ba-4973-83ec-386500ca79a4
l__p

@slynny_skorpion jak czytasz na Kindlu, to masz dostęp do słownika i bez problemu ogarniesz nieznane słowa

Zaloguj się aby komentować

Czas na wybór kolejnej książki!

Przyszła pierwsza niedziela miesiąca, a to oznacza, że ruszamy z głosowaniem na książkę na nasze drugie spotkanie Kawiarenkowego Dyskusyjnego Klubu Czytelniczego, które odbędzie się 16 lutego!

Przypomnienie:
Podczas pierwszego spotkania, zaplanowanego na 19 stycznia, będziemy rozmawiać o książce:
Franz Kafka – Przemiana

Zasady wyboru kolejnej lektury:
- Książka powinna być łatwo dostępna, także w formie ebooka. Najlepiej pozycje, które można znaleźć na platformach takich jak Legimi, Wolne Lektury, Wikiźródła itp.
- Wybieramy książki krótsze niż 200 stron, aby każdy miał czas na przeczytanie.
- Każdy klubowicz może zaproponować jedną książkę – wpisujcie swoje propozycje w komentarzach!
- Wygrywa propozycja, która zdobędzie najwięcej piorunów.
- Ogłoszenie zwycięskiej książki nastąpi w kolejnym wpisie organizacyjnym, czyli pierwszego stycznia

Lista zaplanowanych/przedyskutowanych książek:
Styczeń: Franz Kafka – Przemiana

Nie mogę się doczekać Waszych propozycji! Wybierzmy coś ciekawego!

#ksiazki #klubczytelniczy #zafirewallem

P.S. jeżeli ktoś chce być wołany, proszę o informację! Przyppominajki będą od kolejnego wpisu
ef5817bc-27af-46c0-8213-65f52b973d89
moll

@l__p Nocny lot Antoine de Saint-Exupéry (80 stron)

Piechur

Z kwestii technicznych: nie będziemy tego wpisywać do bookmeter? Czy wliczamy?

adamec

@l__p poproszę wołać

Zaloguj się aby komentować

1034 + 1 = 1035

Tytuł: Punkt przełomowy. O małych przyczynach wielkich zmian
Autor: Malcolm Gladwell
Kategoria: socjologia
Ocena: 8/10

Rządzą nami pewne prawidła. Tak jest było i będzie. Możemy spokojnie zarządzać grupą ludzi wynoszącą 150. Jednak dodanie chociaż jednej, sprawia, że zintegrowana grupa rozpada się niczym domek z kart. Podobnie ze zmianami, np. epidemiami, modą na coś, czy masowym zażywaniem narkotyków. Powszechnie sądzi się, że następują one falami w pewnych okresach czasów, gdzie idzie jakoś się przygotować. Tak nie jest. Zmiany te idą szybko. Również kwestia rozwiązania negatywnych skutków nie jest oczywista. Mało kto wpadł na pomysł, żeby ukrócić strzelaniny w nowojorskim metrze poprzez sprawdzanie biletów i ponowne palowanie pociągów, kiedy zostaną opatrzone jakimś graffiti. Kończąc, książka socjologiczna, pisana prostym językiem.

Prywatny licznik: 68/200

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
1e657753-f6c6-479e-bbcb-5fa0cb437b14

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Cytat na dziś:

– No tak... – powiedział. – Mógłbym sprowadzić uczniów, żeby to sobie obejrzeli. Przydałoby się im. To czysta historia. Naprawdę uniosła się w powietrze?

– Leciała jak ptak – oświadczyła Babcia.

Krasnolud zapalił fajkę.

– Bardzo bym chciał zobaczyć takiego ptaka. – Zamyślił się. – Wyobrażam sobie, że taki ptak to widok wart oglądania.

Terry Pratchett, Równoumagicznienie

#uuk
PlatynowyBazant20

Na jarmarku drezdenskim widziałem wczoraj takie hexy w kapeluszach podobnych do twojego, z rolką papieru toaletowego na szyi

68ccd143-0a0d-48e3-ab91-9f0ab91f12e6

Zaloguj się aby komentować

“Nauką, która kosztowała mnie kilka milionów dolarów, było to, że dla tradera jednym z najpoważniejszych zagrożeń jest podatność na sugestie przedstawione w wiarygodny sposób przez inteligentnego człowieka. Wydawało mi się jednakże, iż tę samą lekcję mógłbym odebrać, wnosząc znacznie niższe czesne - powiedzmy milion dolarów. Ale los nie zawsze pozwala na negocjację stawki. Zadaje cios i za naukę tę sam wystawia rachunek, wiedząc, że niezależnie od wysokości i tak musisz go zapłacić. Dowiedziawszy się, do czego jestem zdolny, postanowiłem nie inwestować w ten incydent więcej żadnych emocji - straciłem już wystarczająco dużo nerwów i pieniędzy.”

Jesse Livermore

#cytaty z książki #wspomnieniagraczagieldowego

Zaloguj się aby komentować

Tak więc przeczytałem #wiedzmin

Cóż mogę powiedzieć bez spoilerów - przede wszystkim jest krótko. Jest krótko a realnie jest nawet krócej. Mniej niż 292, bo sporo stron jest pustych, często są akapitami pooddzielane kolejne krótkie akcje. Szacuję że czytania jest 250 stron a to krócej niż w Krwi Elfów.

Geralt jest na poziomie jakby startować grę od nowa co ma spory wpływ na akcję. I też na samym początku pewne analogie do gry mi się nasunęły. Konkretnie chodzi o szkołę wiedźmińską oraz jeszcze jedną, która wyleciała mi z głowy. Fabuła - no brak jest jakiejś wielkiej intrygi, ale też w tak krótkiej książce by się to nie zmieściło. Pewna nowa postać dla mnie dość dyskusyjna. Wracają zaledwie dwie znane z innych książek, z czego tylko jedna bierze udział w akcji. Tutaj liczyłem na więcej. Wątki jakoś się tam spinają, choć w połowie miałem wątpliwości. Z plusów to jednak świat trochę zyskuje. Zyskują też wydarzenia zaledwie wspomniane w sadze. Szkoda, że historia nie została bardziej rozbudowana, bo niedosyt nadal jest, a nie wiem czy jakieś #ksiazki spod pióra ASa jeszcze wyjdą.

Nie wiem czy wspominałem, ale krótko jest. Z drugiej jednak strony Sezon Burz i Szpony i Kły na półce wyglądają dużo grubiej a mają zaledwie tylko 100 stron więcej. Chyba było cięte na gramaturze papieru w SuperNOWEJ. Ogólnie jakość wydania jest tragiczna. Mi trafiły się tez problemy z wyblakniętym drukiem. Aż się zastanawiałem czy nie żądać wymiany.

Podsumowanie będzie przewrotne - mi się i tak podobało i na bogów... WINCYJ Andrzeju, WINCYJ! Ale jest to opinia osoby, która chłonie Sagę i ma ja parę razy na koncie. Także średnio obiektywna.

P.S. nie znalazłem cytatu z PiSu za to śmieszek wspomniał o pieniądzach z góry
PanNiepoprawny userbar
607d7f7d-c3a9-4147-ab67-e8ad5b23615c
5af6176c-0c9b-494d-afae-e3dd9082ed92
ErwinoRommelo

Czyli Andrzej naskrobał coś na szybko i pora na CSs?

PanNiepoprawny

Aa, drugim motywem z gier były dwa miecze na plecach. W poprzednich książkach srebrny miecz zawsze był w jukach.

Ragnarokk

@PanNiepoprawny

Było wprost napisane "prawo i sprawiedliwość"

Zaloguj się aby komentować

Wybaczcie opóźnienie!

Rymy: siwe / siedzą / leniwe / wiedzą
Temat: emeryci

Zasady: rymujemy używając powyższych słów i chociaż w miarę na zadany temat.
Wygrywa osoba, która będzie miała najwięcej piorunów do jutra do 20 i to ona będzie miała za zadanie wymyślić rymy na jutro.
Pamiętamy o społeczności.

#naczteryrymy  #zafirewallem
AbenoKyerto

Jakże wiele powagi dodają włosy siwe

Tym, którzy zwykle tylko w domach siedzą

Bo emeryci to z reguły buły leniwe

Co w czterech ścianach bunkrują się wraz ze swoją wiedzą

fonfi

Aż do śmierci…


Nad chatką kłęby dymu siwe,

A przed nią babcia z dziadkiem siedzą,

Przez drobne czułości leniwe,

Że się kochają - bez słów wiedzą…

PaczamTylko

Kraczą te wrony siwe

na parapecie razem siedzą

więcej nie zrobią buły leniwe

za to, co się dzieje zawsze wiedzą

Zaloguj się aby komentować

Podobno pojawiła się książka o młodości Geralta, to i pojawiło się opowiadanie o młodości Szeryfa Kowalskyego

Link do poprzedniej części

***

s02e03

10 letni Walt kręcił się niespokojnie na werandzie. Nie mógł się doczekać aż wuj Stan wreszcie przyjedzie. Tymczasem siedział już drugą godzinę a jego ani widu ani słychu.

- Tato! Nadal go nie ma!
- Jak przyjedzie to będzie - uciął krótko ojciec

Więc Kowalsky Jr. nadal czekał. I późnym wieczorem się doczekał. W oddali widać było coraz to większy tuman kurzu. Do uszu Walta dobiegał donośniejszy z każdą chwilą tętent końskich kopyt. Wuj Stan na wierzchowcu wyglądał jak prawdziwy kawalerzysta. Zatrzymał konia kilkumetrowym ślizgiem co wprawiło chłopca w prawdziwy zachwyt. Niewielu tak umiało.

- Jak dorosnę to będę taki jak ty wujku!
- Będziesz jeszcze lepszy, Walt - odpowiedział Stan

Poczochrał chłopca po czuprynie i wszedł do środka. Walt słyszał tylko urywki rozmowy: 'Nie znalazłem jej...' i krzyki ojca: ' Nie rozpłynęła się w powietrzu kurwa mać!'. Znów o matce, to już się robi nudne - pomyślał mały Walt. Odeszła to odeszła, po co jej szukać?

Wuj wyszedł na werandę i zapalił papierosa.

- Chcesz? - mrugnął do chłopca podając paczkę
- Stan, do kurwy, przestań! - krzyknął ojciec z głębi domu
- Żartowałem przecież...
- Słyszałem jak rozmawialiście. Dlaczego jej szukasz? - zagadnął po chwili chłopiec
- Bo to twoja matka, młody
- A może nie chce być znaleziona?
- Może... - Stan zaciągnął się papierosem - Jutro jadę do miasteczka, masz ochotę się wybrać?
- Pewnie! Straszne tu nudy...
- Bądz gotów o świcie bo budzić cię nie będę.

Walt uwielbiał wyprawy z wujkiem Stanem. Niczego mu nie bronił, na wszystko pozwalał, traktował go jak dorosłego, nie to co ojciec. Grubo przed świtem to Stan zastał Walta gotowego do wyprawy, krzątającego się po obejściu koło swojego konia. Nie minęło parę chwil i razem z wolna ruszyli na wschód.

- Zanim pojedziemy do miasteczka musimy pewną sprawę załatwić... - odezwał się Stan

Chłopiec w milczeniu skinął głową.

- Musisz mi jednak obiecać, że nie piśniesz słowa ojcu. To dobry człowiek ale to robota dla twardzieli, rozumiesz? A mój brat do nich nie należy.

Walt aż pokraśniał, wujek go doceniał przynajmniej. Na 'robotę' zabrał i to taką dla twardzieli. A ojciec to by mu kazał konia czyścić i wiadra szorować cały dzień.

- Masz robić co powiem, bez żadnego ale.

Po kilku milach dojechali pod bród. Po drugiej stronie rzeki był las i obozowisko na plaży. Stało kilka wozów, namiot i krzątało się przy nim kilka postaci.

- Nie śpią już... Widzisz Walt, mądrzy ludzie mówią, że kto śpi ten nie grzeszy. A teraz popatrz na nich. Sami grzesznicy...
- Oto koń trupio blady a imię siedzącego na nim Śmierć. I Otchłań mu towarzyszyła - powiedział po chwili do Walta grobowym głosem klepiąc konia

Zdjął z pleców strzelbę i podał chłopcu.

- To twoja chwila Walther. To plemię zabiło ci matkę. Bądz bez litości. Bo oni ci jej nie okażą.

Z wuja Stana dziwny był kaznodzieja. Brat ojca ale zupełnie inny człowiek. Walt zastanawiał się często dlaczego ojciec nie jest taki choćby w części jak Stan.

Przekroczyli bród i dwóch barczystych murzynów zastąpiło im drogę.

- Czego tu? - zapytali groźnie
- Ze słowem bożym jedziemy, dobrzy ludzie, przepuście nas - pojednawczo powiedział Stan
- Nic tu po was, wypierdalać!
- I Otchłań ich pochłonęła... - teatralnie wręcz zawiesił głos

Walt w mig zrozumiał, przyłożył strzelbę do ramienia i spokojnie nacisnął spust. Murzyn padł jak rażony na ziemię a drugiemu głowę przestrzelił kulą z colta Stan. I rozpętało się piekło, pod jednym z wozów wybuchła celnie rzucona laska dynamitu, namiot zajął się ogniem, zaskoczeni czarni padali jak muchy. Walt jak zahipnotyzowany patrzył na ten taniec Śmierci i Zniszczenia. Kogo nie dosięgła kula to dosięgnęła kolba. Po paru minutach rzezi cisza spowiła całą plażę. Przerwał ją dochodzący z niedaleka tłumiony płacz.

- Widzisz Walt jak świnki beczą? Znajdz je! - rozkazał Stan

Chłopiec bez słowa wykonał rozkaz, nieopodal za grubym konarem chowała się murzynka z paruletnią płaczącą córeczką. Kowalsky Jr. przystanął nie wiedząc co robić. Te z przerażeniem patrzyły na strzelbę łkając na zmianę. Za plecami chłopca pojawił się Stan.

- Weź tą małą i utop. Tak jak cię uczyłem z Rustym, pamiętasz?

Chłopiec dobrze pamiętał swojego ukochanego psa. Wtedy wujek powiedział, że nauka z tamtego dnia mu się przyda w przyszłości. 
Wyrwali więc dziecko z rąk matki, Stan za włosy przytrzymywał murzynkę patrzącą na to jak dziesięciolatek spokojnie zanurza głowę dziewczynki w nurcie rzeki. Pośród spazmów płaczu matki przytrzymywanej silną ręką wielebnego z każdą sekundą z małej uchodziło życie. Po parunastu wierzgnięciach małe ciałko stało się bezwładne. Walt popatrzył na wpół otwarte martwe oczy.

- Nawet nie walczyła. Nie to co Rusty. - powiedział z pogardą
- Świetnie się spisałeś młody - z uznaniem pokiwał głową Stan
- Bądzcie przeklęci! - wykrzyknęła murzynka - A ty gnoju, skończysz na szubienicy! - zwróciła nienawistne oczy do chłopca
- Dziecko mi straszysz?! - oburzył się nie na żarty Stan i poczęstował ją solidnym kopniakiem

Dwaj jeźdzcy w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku wracali na drugi brzeg rzeki gdy wiszące na gałęzi ciało charczało i próbowało dobyć ostatniego oddechu.

- Wujku, to na pewno byli oni?
- Nie, ale podobni. Jeszcze wielu ich zostało.

cdn.

***

Aaha i wprowadzam osobny tag do śledzenia przygód Szeryfa #szeryfkowalsky gdyż zamierzam rozszerzyć markę i chyba zrezygnuję z publikowania pod tagiem #naopowiesci

#naopowiesci
#zafirewallem

Zaloguj się aby komentować

Ależ to piękna wyprawa byla. Na pewno to nie koniec mojej przygody z, jak ich nazywam, astronautami swoich czasów.
Polecam bardzo.
#ksiazki
5f98e87b-7921-4f06-8358-8c6e2e62d2ad
AndzelaBomba

@tschecov w tematyce wypraw polarnych mogę polecić:

- z powieści:

Dan Simmons - Terror

Ian McGuire - Na wodach północy

- z non-fiction:

Owen Beattie, John Geiger - Na zawsze w lodzie

Gillen D'Arcy Woody - Kraina wiecznego zimna

Michael Palin - Szaleństwo w ciemności

Gillian Hutchinson - Ekspedycja Sir Johna Franklina na HMS Erebus i HMS Terror. Zaginieni i odnalezieni

Hampton Sides - W królestwie lodu

Andrea Pitzer - W okowach lodu. Willem Barents na krańcu świata

Gustawff

Michael Palin to jakiś autorytet w tym temacie?

Dancake

Wyspa Niebieskich Lisów jest genialna!

Zaloguj się aby komentować

#naopowiesci

Mały kiosk, wielki człowiek

Każdego ranka, często jeszcze przed świtem Jeremi Kalski otwiera żelazne sztaby, które opasują kiosk na osiedlu Piaski. Samo osiedle budzi się dopiero około szóstej - wtedy pierwsi przechodnie przemykają obok jasno oświetlonego kiosku, gdzie Jeremi układa nową dostawę gazet. Najlepiej schodzi Gazeta Lubuska - często już koło dziesiątej nie ma już ani jednego egzemplarza. Niektórzy wybierają Ziemię Gorzowską, ale narzekają, że jakość artykułów i papieru spada na łeb na szyję. Bo klienci często wyrażają swoje opinie wsadzając głowę do okienka kiosku. Mają wiele do opowiedzenie - o tym, że to skandal, bo ławka obok stoi połamana od kilku już miesięcy, że w następnym numerze Pani Domu będzie dołączony jakiś prezent, ale nie wiadomo jeszcze jaki, może naklejki jak na Wielkanoc, i proszę pana, niech mi pan odłoży numer Twojego Stylu, na pewno po wypłacie po niego przyjdę, i że te cukierki co je wczoraj kupiłam to dobre były, ale lepsze by były czekoladowe, może pan ma? - i tak dalej przez cały dzień. Jeremi uśmiecha się i żartuje ze stałymi klientami. Śmieje się, że część starszych pań traktuje go jak wnuczka:
- Nie widują swoich dzieci, wnuków tym bardziej. Kiosk jest na trasie od bloków do kościoła, więc często zachodzą, przynoszą ciastka albo chrusty, a ostatnio jedna z pań przyniosła mi obiad - mielone, buraczki, kartofelki, wszystko zawinięte w trzy warstwy folii aluminiowej i jeszcze ciepłe.
-One potrzebują kogoś kto z nimi porozmawia - ciągnie Jeremi - Brakuje im kontaktów z młodymi ludźmi, uśmiechu, żartu, jakiegoś komplementu. Kiedy już przyzwyczaiły się do moich dredów, zaczęły ze mną plotkować, tak jak wcześniej przez pół życia plotkowały z panią Jadwigą, która pracowała w tym kiosku przez trzydzieści lat. Nie ma dnia, żeby ktoś nie wspomniał o pani Jadzi, bo to naprawdę była niezwykła osoba. Dla każdego miała dobre słowo i zawsze znalazło się u niej coś spod lady. Ludzie mają swoje teczki na gazety, a pani Jadzia zawsze pamiętała co dla kogo i kiedy. Dzisiaj teczek jest o wiele mniej, a ja i tak muszę mieć listę - śmieje się Jeremi.
-Pani Jadzia zawsze żartowała, ale nie tak, żeby się śmiała z kogo - mówi nam pani w jasnofioletowym berecie, która zajrzała po pastę do zębów - była wesoła, chyba że deszcz padał, deszczu to nigdy nie lubiła. Cały czas coś układała, przekładała i gadała - mówi nasza rozmówczyni. - Wydawało się wypełnia całkowicie ten kiosk. Ale nie tak jak pan Jeremi - uśmiecha się i szybko żegna.
Rzeczywiście - Jeremi jest wysoki, ale bardzo szczupły, jego kościste palce jednak bardzo często też coś poprawiają - gazety muszą leżeć równo i porządnie, żeby każdy mógł się zorientować jakie tytuły można dostać w kiosku.
-Pani Jadwiga jest ciocią mojego najlepszego kolegi, tak dostałem tę pracę. Niektórym może wydawać się nudna, ale mnie przynosi dużo radości. Są takie momenty w ciągu dnia, że jest spokój, czasem tylko jakiś dzieciak przybiegnie po pudełko zapałek. Słucham sobie wtedy muzyki z mojej empetrójki, czas jakoś mija, nie mogę się skarżyć. No, może zarobki mogłyby być wyższe, ale jakoś sobie daję radę, nie narzekam. Najważniejsze, że mam pracę i że ludzie mnie lubią. Czasem tylko kiedy zamykam i jest ciemno to trochę strach, bo chociaż w kasie nie ma pieniędzy, to jednak mamy papierosy. Są tacy, co za papierosy są gotowi zrobić wiele, słyszy się przecież o napadach na kioski i terroryzowaniu pań w okienku. Zastanawiałem się czy nie kupić sobie telefonu komórkowego, ale to duży wydatek. Staram się więc o tym wszystkim po prostu nie myśleć. Po pracy chodzę pograć w piłkę z chłopakami z osiedla. Ogarnęliśmy stare boisko za szkołą, wyrównaliśmy teren, pani z kwiaciarni podrzuciła nam worek nasion trawy takiej specjalnej na boiska. Szkolę też dzieciaki z podstawówki, po co mają siedzieć na klatkach schodowych i palić papierosy, jak mogą sobie pobiegać za piłką. Założyliśmy też zespół, ja śpiewam i trochę gram na gitarze, piszę też nam piosenki, chociaż gramy też covery.
-Co bym chciał robić w przyszłości? Hm, myślę, że warto byłoby, żeby szef rozbudował trochę ten kiosk, wtedy mógłbym mieć miejsce na sprzedawanie rękodzieła, które robimy ze znajomymi - kubków, koszulek, drewnianej biżuterii… Tak, w przyszłości marzy mi się większy kiosk!

***

Cios w serce osiedla

Plan był prosty: wyłamać żelazne sztaby i zamek w drzwiach, dostać się do środka, wziąć wszystko co wartościowe (papierosy i to co pod ladą), uciec i nie dać się złapać. Spieniężyć większość towaru u znajomego, oczywiście oprócz tego spod lady. Żyć bez zmartwień przez najbliższe pół roku wypełnione dobrą zabawą.

Nie wszystko jednak poszło według tego planu.

Trzydziestoletni Adam N. wraz z młodszym bratem Piotrem P. do późnego wieczora rozmawiali o planowanym na środek nocy napadzie na kiosk i dopracowywali ostatnie szczegóły. Poważnym rozmowom towarzyszyło kilka butelek wódki, które młodszy brat donosił co jakiś czas z pobliskiego sklepu o wdzięcznej nazwie "Żwirek", specjalizującego się w wyrobach monopolowych. Jest to jeden z niewielu sklepów, które utrzymują się na Piaskach w tym trudnym czasie. Zamknął się nawet lumpeks, który działał na tym osiedlu nieprzerwanie od 1989 roku, kartka "zamknięte" wisi także na drzwiach sklepu papierniczego. Po ten zeszyt czy długopis mieszkańcy zachodzą do kiosku dumnie stojącego przy skrzyżowaniu dwóch najbardziej ruchliwych ulic. W dzień otwarte okienko zaprasza przechodniów, jednak w nocy dostępu do kiosku bronią metalowe kraty i solidne sztaby na drzwiach.

Adam N. i Piotr P. na złodziejską rajzę zabrali ze sobą narzędzia - z plecaka starszego wystawał łom, młodszy dźwigał torbę z latarkami, torbami, dwiema piłami i wielkim młotem. Przyświecał im cienki sierp księżyca, gdy rozejrzawszy się dookoła stanęli pod kioskiem i z narzędziami w rękach. Kraty nie chciały się poddać, więc Adam zagrzewał do walki Piotra tłumacząc mu w bardzo obrazowy sposób co z nim zrobi, jeżeli ten się nie pospieszy. Minęły ich dwa czy trzy samochody, nie robiło to na nich zbyt dużego wrażenia, za bardzo skupieni byli na próbie dostania się do upragnionych papierosów. W końcu kilka szarpnięć i głośno wyrażonych przekleństw później kraty puściły. Uśmiechy zakwitły na twarzach braci. Adam chwycił łom i jednym eleganckim gestem wyłamał drzwi do sezamu, który stanął przed nimi otworem.
Piotr rzucił się w stronę błyszczących czasopism, które zwykle schowane były trochę z tyłu, żeby nie wywoływać zgorszenia w starszych paniach odwiedzających kiosk, Adam zaś od razu chwycił karty telefoniczne i kilka innych drobiazgów leżących pod ladą i wcisnął je do kieszeni kangurki.
Pakowali sztangi papierosów do wielkich kraciastych toreb, gdy nagle w oknie błysnęło niebieskie światło. Bracia spojrzeli po sobie i zostawiając łupy rzucili się do ucieczki.
Nie uciekli daleko. Piotr oglądając się czy policjanci go gonią, nie zauważył latarni. Policjanci mogli podziwiać widowiskowe uderzenie w słup -
-Aż zadzwoniło - powiedział później jeden z nich.
Adam zagapił się na brata, zawadził o krawężnik i z głośnym, niecenzuralnym okrzykiem upadł wprost na betonowy śmietnik. Z kieszeni wypadła mu skrzyneczka, z której na trawnik rozsypał się roślinny susz i wygniecione banknoty. Zszokowany Adam gapił się na zawartość skrzyneczki, policjanci zaś, którzy dotąd z politowaniem patrzyli na wyczyny znanych im doskonale braci, nagle odczuli niepohamowane zainteresowanie.
Wrzeszczących i obolałych po spotkaniu z elementami małej architektury Adama N. i Piotra P. zawieziono na przesłuchanie, miejsce kradzieży zaś zabezpieczono.
Grozi im do 8 lat więzienia.

#zafirewallem

1168 słów
ca0cecd7-3bb8-4140-b8ef-786a2156f97c
splash545

Następne asy! Fajne opowiadanko.

Zaloguj się aby komentować

Reportaż z napadu na kiosk #naopowiesci .
Liczba słów: 612

Brudna robota

Do włamania do kiosku, który znajdował się przy ulicy Piaskowej w Grudziądzu doszło w nocy z 28 na 29 listopada bieżącego roku. Tak właśnie znajdował się, bo kiosku już nie ma. Sprawcy rabunku dokonali włamu w sposób tak brutalny, że można mówić tu o kompletnym zdewastowaniu, czy wręcz anihilacji punktu handlowego.

Trzech niezidentyfikowanych sprawców, którzy zostali nagrani przez kamery monitoringu miejskiego, aby włamać się do kiosku użyli w tym celu prawdopodobnie pięciokilogramowych młotów wyburzeniowych. Cienkie ścianki małego kiosku nie stanowiły dla nich żadnego oporu. Na nagraniu widać jak zakapturzene postacie podbiegają do jednej ze ścian i po zaledwie dwóch minutach rozbijają w drobny mak jedną ze ścian kiosku. Po dostaniu się do środka wychodzą z wielką skrzynią, po czym zatrzymują się i dopełniają dzieła destrucji kilkunastoma ciosami młotów. Kolejne dwie ściany runęły, a kiosk zawalił się. Sprawców z wielkim trudem niosących skradzioną skrzynię monitoring miejski nagrywa do ulicy Kalinkowej. Po jej przekroczeniu sprawcy schodzą w stronę terenów nadwiślańskich. 

Oficer Prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Grudziądzu aspirant Łukasz Kowalczyk zaistniałe zdarzenie komentuje krótko: 

"Śledztwo jest w toku i posiada duży priorytet. Poza rabunkiem doszło tu do dewastacji mienia na niespotykaną skalę. Zrobimy co w naszej mocy, żeby sprawcy tego zdarzenia zostali znalezieni i odpowiednio ukarani."

Kiosk przy ulicy Piaskowej znajdował się tam od 23 lat i należał do Pana Mariana Kani, emeryta mieszkającego w jego pobliżu. Nasz reporter porozmawiał z nim tuż przy zgliszczach jego dobytku:

- "Szedłem jak każdego ranka do pobliskiej piekarni po chleb i drożdżówkę. Gdy wyszedłem zza rogu i spojrzałem na moje niegdysiejsze miejsce pracy nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Pomyślałem, o mój Boże, Putin najechał Polskę i zaczął bombardować nasze tereny właśnie od mojego kiosku! Myślałem, że dostanę zawału!" - opowiada zbulwersowany Pan Kania.

Po chwili jednak uśmiecha się i opowiada o bardziej groteskowym aspekcie napadu i dewastacji jego własności:

- "Gdy opadły emocje i dotarło do mnie jak niedorzeczne były moje pierwsze myśli. Poszedłem porozmawiać z policjantami kręcącymi się obok zgliszcz mojej budy. Wyjaśnili mi po krótce co się stało, a ja po chwili nie mogłem opanować śmiechu. 
Kiosk był już nieczynny i stał pusty!
 Dwa miesiące temu przeszedłem na emeryturę i czekałem na wywóz konteneru handlowego na wysypisko śmieci. Próbowałem go sprzedać, ale jego stan pozostawiał wiele do życzenia. Poza tym kto w dzisiejszych czasach chciałby prowadzić tak mały punkcik handlowy? Wszystko przejęły markety i sieciówki. Ostatnie dwa lata pomimo niewielkich kosztów prowadzenia działalności ledwo wiązałem koniec z końcem. Musiałem jednak jakoś dociągnąć do emerytury i udało mi się to jedynie dzięki oszczędnościom z dawnych lat, pomocy dzieci i moim niewielkim potrzebom. 
Tak naprawdę to powinienem podziękować tym panom, bo nie muszę już płacić za wywóz budy i byłem ubezpieczony. Zawsze to wpadnie trochę grosza do mojego skromnego emeryckiego budżetu."

Co jednak znajdowało się w wielkiej skrzyni, którą sprawcy z niemałym trudem targali przez kolejne ulice Grudziądza? Okazuje się, że właśnie tu zaczyna się największy absurd tego włamania:

- "Gówno!" - krzyczy Pan Marian, śmiejąc się i wycierając łzy z oczu. - "Moja kupa i siki z ostatnich dwóch tygodni przed emeryturą! 
Kiosk był stary i oczywiście nie miał podłączenia do kanalizacji miejskiej. Nie mieszkam daleko i przez większość czasu prowadzenia działalności chodziłem za potrzebą po prostu do domu. Jednak w ostatnim roku zacząłem mieć problemy z poruszaniem się i zamiast latać cztery razy dziennie na siku na 3 piętro bloku, zainwestowałem w turystyczną toaletę chemiczną. Jedyną rzeczą, która została w kiosku gdy przeszedłem na emeryturę była kaseta z tejże toalety, którą zamknąłem w skrzyni, w której niegdyś trzymałem papierosy.
Normalnie nie mogę w to uwierzyć, że ktoś zadał sobie tyle trudu i wpadł w takie tarapaty, żeby ukraść moje ekskrementy. Gang Olsena normalnie! - kończy ubawiony Pan Marian.

#zafirewallem #tworczoscwlasna
pingWIN

@splash545 Wiedziałem, że ta liczba wymaganych słów to podpucha... ehhh a ja głupi w swoich z 600 rozwinąłem opisy, żeby 1000 było xDDD


Piorun z góry i przeczytam w nocy

ciszej

@splash545 Z Ł O T O ale śmiechłam z zakończenia - przypomina trochę pastę o trupie psa w walizce i złodzieju w tramwaju

Zaloguj się aby komentować

@splash545 sorry - musiałem

Bo Splash to tryskać z angielska…

Był Splash już pewien, że gdy tak wcześnie,
Z rymami wczoraj się tu rozgościł,
Publicznie spuścił się tak obleśnie,
To będzie z niego już pan na włościach.

Chlapnięcie wkoło swoim nasieniem,
Nazwał lirycznie "miłości sokiem",
Tym romantyzmem swoje zboczenie,
Ukryć przed naszym chciał czujnym okiem.

I chociaż rymy Ci się udały,
Przyznać to muszę drogi kolego,
Swój lukier jednak zatrzymaj cały,
Do ciasta nada się drożdżowego.

A serio to życzę niech wciąż Ci staje,
Bo piękne - choć sprośne - rymy podajesz!

#diriposta #nasonety #zafirewallem
Cybulion

@UmytaPacha widzialas wczorajsze riposty?

splash545

No mi to ciągle stoi, jak to stoikowi ¯\_(ツ)_/¯

entropy_

@fonfi jak mam wybrać które lepsze, Twoje czy splasha to odpowiadam:

TAK

Jak za to nie będzie literackiego nobla to nikt nie zasługuje xD

Zaloguj się aby komentować

"Wersja dla leniwych"

Czy drobnych krętactw to tajna cecha
Nie podejrzewam, tylko sprawdziłem,
Wierząc głęboko że pomyliłem,
lecz marna przyszła z tego pociecha.

Chat GPT, współczesnym uciecha:
Myślałem, że klina pytaniem zabiłem,
Widząc wyniki się, cóż, zaskoczyłem,
Gdy odpowiedzi poczułem echa.

Na cztery rymy rozwiązać kazałem,
A on - pstryk! - strzelił, kiepsko, lecz celnie!
Na wiersz gotowy sekundy czekałem.

Czy ktoś z nas czasem rymuje biernie?
Olewa myślenie krzemowym zapałem?
Rym cudzy za swój podsuwa bezczelnie?

#tworczoscwlasna #sonet

W ramach uzupełnienia: nie, nie podejrzewam nikogo, to chyba nie jest celem zabawy. Ale popchnęła mnie ciekawość badawcza, żeby sprawdzić jak na tle całości wyjdzie próba zmuszenia GPT do zarymowania na cztery. No kurczę, chłopak daje radę. Co prawda wymuszenie zgodności sylab i akcentów to droga przez mękę (poddałem się), ale spokojnie mógłby udawać człowieka.

A potem stwierdziłem, że napiszę posta o tym, ale glupio tak w Kawiarence bez zarymowania, więc poleciałem sonetem
fonfi

@Statyczny_Stefek Owszem, dla zabawy zdarzyło mi się "próbować" jak taki LLM sobie radzi z rymowaniem, ale nigdy nie wypluł nic takiego co by się, w mojej opinii, nadawało do publikacji. Zresztą nawet jakby wypluł to klauzula sumienia nie pozwoliłaby mi tego opublikować, chyba że właśnie jako jakiś eksperyment społeczny.


Najważniejsze jest jednak, tak jak napisałeś, że nie o to chodzi w poezji, zresztą w jakiejkolwiek sztuce, żeby automaty ją za nas tworzyły. Sztuka jest po to, żeby wyrażać jakieś uczucia, stan umysłu (przelotny, czy też jakiś bardziej trwały) i są jakimś osobistym zapisem/obrazem wewnętrznego "ja" autora. Jak zaczynamy używać do tego AI to nie jest już sztuka, tylko fucha na zlecenie.


Ja w ogóle, pomimo że na co dzień z racji zawodu mam bezpośredni kontakt z technologiami IT, mam strasznie mieszany stosunek do tego całego AI.


Zaczynamy żyć w świecie, gdzie coraz więcej treści jest generowanych przez AI, mam wrażenie tylko po to, żeby kolejne AI/boty, etc. je. "konsumowały", lajkowały, promowały. Serio, ludzie wrzucają kontent AI na przeróżne socjale (których destrukcyjny wpływ w ogóle jest osobnym tematem do dyskusji), po czym kupują sobie "doładowania", gdzie farmy botów "lajkują" im te posty, a gdzieś w tle kolejne algorytmy analizują je też tylko po to by zadecydować gdzie i w jaki sposób je promować - gdzie sens, gdzie logika? A na końcu ta "praca" i tak trafia do garstki realnych ludzi na nie dłużej niż 5 minut w trakcie posiedzenia na klopie. Zdecydowanie wolę jak na hejto mój grafomański wrzut polubi 5 osób, niż miałbym mieć 1000 piorunów od jakiś chińskich botów...


Mówi się, że AI usprawnia pracę (dziennikarzy, copywriterów, etc.). Może i tak, może to co człowiek robi w kilka godzin LLM ogarnia w kilka sekund/minut. Tylko przyjrzyjmy się jakiej jakości są wyniki tej "pracy". Zobaczcie jak wyglądają "artykuły" na najpopularniejszych portalach, ile tam jest błędów, czasami aż ciężko zrozumieć sens zdania. O merytoryce już nie mówiąc przywołując chociażby całe serie treści w stylu "kiedy handlowa niedziela", "piłam mocz kota przez tydzień - oto co się ze mną stało", etc. I usprawiedliwiamy ten tragiczny poziom faktem, że przecież AI dopiero się rozwija, dopiero się uczy, to dopiero początek rewolucji. I tak racjonalizujemy sobie ten gówno-kontent i dalej go konsumujemy. I mam wrażenie, że coraz bardziej panoszy się przyzwolenie na dziadostwo, bylejakość - byle więcej, byle szybciej, byle bardziej populistycznie, czyli więcej kasy za nasze kliki, nasze dane i nasz zmarnowany czas... Smutne.


Dochodzi jeszcze to całe IT i klepanie kodu za pomocą AI. Tu sprawa ma się podobnie Oczywiście AI może pomóc. Oczywiście pewnie w dużej mierze zautomatyzuje i uprości wiele procesów, ale umówmy się - programowanie, w przeciwieństwie do działalności twórczej (pisanie, malowanie, rymowanie, komponowanie) to mocno ustrukturyzowany proces, który zdecydowanie łatwiej zamknąć algorytmem. Jednak dalej twierdzę, że nadaje się to do rozwiązywania bardzo wąskich problemów, tworzenia prostych kawałków kodu (skryptów, programików, etc). Jeśli w grę wchodzi jakieś większe, bardziej skomplikowane, specjalistyczne oprogramowanie to uważam, że dobre analityczne myślenie zawsze będzie w cenie. Zwłaszcza, że programy często muszą być odzwierciedleniem skomplikowanych procesów biznesowych, z wieloma wyjątkami, dostosowanych do "szczególnych przypadków i potrzeb".


Na koniec jest jeszcze, cały czas niesprecyzowana, kwestia prawna. W szczególności odpowiedzialności prawnej. I to zarówno w przypadku oprogramowania jak i "twórczości artystycznej". Pamiętajcie, że LLM to nie jest inteligencja, która sama coś wymyśla - ona odtwarza i miesza to czym została nakarmiona. Zatem w przypadku tworzenia treści to zawsze będzie w jakimś zakresie plagiat. A w przypadku oprogramowania jest dodatkowo kwestia odpowiedzialności za potencjalne szkody (powiedzmy, że jakiś program AI do wspomagania pracy lekarza źle podpowie leki/dawkowanie, a leniwy z natury człowiek nie zwróci na to uwagi). Kto za to odpowiada? Użytkownik? Twórca LLM? Oczywiście nie twierdzę, że nie da się tego ogarnąć i unormować ale jak na razie nasze (i nie tylko nasze) prawodawstwo średnio nadąża za technologią.


Dlatego chciałbym wierzyć, że AI i LLMy będą swojego rodzaju narzędziem, które odpowiednio używane będzie nas WSPIERAĆ, ale cały czas pozostanie TYLKO narzędziem, jak młotek (którym też można zrobić przecież krzywdę) czy arkusz kalkulacyjny. Mam rację - prawda? PRAWDA?!


Na koniec, bo mnie zaciekawiłeś, wrzuciłem właśnie polecenie dla GPT: "daj mnie haiku o gofrach" (bo właśnie jem gofra na śniadanie) i też przeżyłem szok, że to wyszło tak dobrze (no może poza techniczną czystością bo haiku to 5-7-5), chociaż mając na uwadze to co sam napisałem wyżej to nie powinienem się dziwić - bo to jednak praca ODTWÓRCZA:


Złote gofry w słońcu,

Pudrowy cukier jak śnieg,

Lato na języku

Zaloguj się aby komentować

Trochę w chuja lecą. Nie dość że książka ma grubość najkrótszej części sagi to jeszcze takie puste strony to nie jest rzadkość. W sadze następny rozdział nie musiał się zaczynać na nieparzystej stronie.

#wiedzmin #ksiazki
PanNiepoprawny userbar
5638c645-1879-40fd-80b9-cf79b2f137d5
0c6c2e39-17e9-4ac8-912e-958573dd0478
pol-scot

@PanNiepoprawny co mieli zrobić jak Sapkowskiemu nie chciało się pisać?

Gustawff

Robiłem tak samo w pracy dyplomowej

Zaloguj się aby komentować

@Dziwen
Zna ktoś jakiś dobry szampon przeciwłupieżowy...?

Zdziwiona sowa

Świąteczne światła wnet będą jaśnieć,
Przy stole mnóstwo zasiądzie gości,
I znów rodzinne powrócą waśnie,
Zetrą się różne miary wartości.

I solą w oku nawet jedzenie,
Bo zamiast podać deskę z indykiem,
Na stole stoi sowa z nadzieniem,
I zdziwionymi oczami łypie.

Tak w gospodynię wlepia swe gały,
Powiedzieć chciała coś złośliwego,
Lecz kuchty jabłkiem dziób jej zatkały,
W trakcie pieczenia w piecu wolnego.

Tak więc uważaj z kim się zadajesz,
Bo zjeść cię mogą, nim sam się najesz...

#diriposta #nasonety #zafirewallem
Limil8

Nizoral w saszetkach. Zurzyjesz 1 max 2szt.

splash545

@fonfi daj znać czy klątwa działa?

argonauta

WSZYSTKO CO MA DZIEGIEĆ W SKŁADZIE. Nie zapraszam do dyskusji.

Zaloguj się aby komentować

Każdego dnia człowiek dowiaduje się nowych rzeczy.

Ja na przykład dowiedziałam się dzisiaj, że Saga o Wiedźminie to dzieło niefeministyczne i seksistowskie.

Nie zauważyłam tego, jak sama czytałam Sagę (właściwie to zauważyłam coś odwrotnego...), ale czy można polemizować ze stwierdzeniem fanki, która Wieśka czytała 10 razy i słuchała 3?


Swoją drogą, przejrzałam wspomnianą na pierwszym screenie masakryczną i obraźliwą dyskusję i wygląda ona mniej więcej tak:
80% komentarzy: O super, jest nowy Wiedźmin, będę miała co czytać
20% komentarzy: Ale świat Wiedźmina wcale nie jest seksistowski, tam jest pełno silnych i niezależnych postaci kobiecych.

#ksiazki #wiedzmin #wtf #bekazfeministek
99e8c807-42d4-41af-bd8c-1ad4db92a7bb
95b14e60-4e16-4e3b-a39c-50bec89c7be5
Vakarian

@AndzelaBomba jak poczytasz na reddicie to się dowiesz że wątek ze Szczurami to najbardziej obrzydliwy fragment sagi bo Ciri została zgroomowana i zgwałcona

AndzelaBomba

@Vakarian no z tym stwierdzeniem trudniej polemizować ¯\_(ツ)_/¯

Fly_agaric

@Vakarian Tylko po co czytać takie rzeczy na reddicie?

WhiteBelle

Nie czytałam Wiedźmina (kiedyś to uczynię), ale to nie jest tak, że po prostu Geralt zwracał uwagę na biust, szerokość bioder i długość nóg? Choć dla tej kobiety to pewnie bez znaczenia, bo nawet jeśli, to po prostu bohater powinien inaczej zostać napisany i fajrant.

AndzelaBomba

@WhiteBelle oczywiście, że zwracał, w końcu to był pies na baby 😉 ale, to też nie były jakieś szczegółowe opisy, tylko coś w stylu "była wysoka, o bujnych kształtach". Jedyne wymiary, jakie dostajemy w sadze, to rozmiar talii Triss, i to z jej POV.


Swoją drogą, jeśli ta babka uważa tego rodzaju opisy za seksistowskie, to niech się nie bierze za Dumasa. W Hrabim Monte Christo to dopiero były szczegółowe opisy kobiecej urody xD

Zaloguj się aby komentować

Cytat na dziś:

Krasnoludom trudno się skupić bez dźwięku kucia. Dlatego osoby dobrze sytuowane na stanowiskach urzędniczych wynajmują gobliny, żeby uderzały w małe, ozdobne kowadła – tylko po to, by zadbać o właściwy krasnoludzki wizerunek.

Terry Pratchett, Równoumagicznienie

#uuk
fonfi

@moll pospało się... kawy? kruszanta?

moll

@fonfi dużom i mocnom, bo po ciężkiej nocy nastał ciężki dzień. Czeka mnie wyprawa na opiekę weekendową z młodym

fonfi

@moll Uuuu to zapodłączam półlitrowy kubek do zadań specjalnych (ten po lewej). I nie daj się tam dzisiaj!

02b69098-020d-4a8f-a549-6768b1f3d604
CzosnkowySmok

Krasnoludy mają też wspaniałą twórczości.


Na przykład piosenka o złocie:


złoto złoto złoto złoto złoto złoto złoto

złoto złoto złoto złoto złoto złoto złoto

złoto złoto złoto złoto złoto złoto złoto

złoto złoto złoto złoto złoto złoto złoto


Refren:


złoto złoto złoto złoto złoto złoto złoto

złoto złoto złoto złoto złoto złoto złoto

złoto złoto złoto złoto złoto złoto złoto

złoto złoto złoto złoto złoto złoto złoto


Zwrotka


złoto złoto złoto złoto złoto złoto złoto

złoto złoto złoto złoto złoto złoto złoto

złoto złoto złoto złoto złoto złoto złoto

złoto złoto złoto złoto złoto złoto złoto

splash545

@CzosnkowySmok wymowna

CzosnkowySmok

@splash545 a to tylko fragment tej piosenki

Byk

Już wiem, jaką miałbym rolę w Świecie Dysku, Sklep z Goblinami!

Zaloguj się aby komentować

1033 + 1 = 1034

Tytuł: Likurg [w Lives of the noble Grecians and Romans by Plutarch]
Autor: Plutarch
Kategoria: historia, biografia
Wydawnictwo: Project Gutenberg
Ocena: 6/10

Prywatny licznik: 51/52 (37 książek / 14 komiksów)

Moje pierwsze spotkanie z Plutarchem i jego Żywotami. Nie powiem, czytanie biografii w języku angielskim z 1859 było lekko wymagające. Jednak nie bardziej niż czytanie polskich przekładów z początków XIX wieku. Szkoda że nie ma żadnego porządnego polskiego przekładu dostępnego w ebooku. 😪

Na początku Plutarch informuje nas, że nic tak na prawdę nie wiadomo o legendarnym twórcy ustroju Sparty; większość dostępnych podań jest ze sobą sprzecznych.

Plutarch pokrótce opisuje tylko genealogię oraz historię rodziny Likurga oraz jego podróże. Po tym krótkim wstępie dostajemy dość szczegółowy opis wprowadzonych reform kulturowych i militarnych w Sparcie. Większość z nas zna “spartańskie wychowanie”, które niszczyło poczucie jednostki i wpajało podporządkowanie się państwu niczym w systemie totalitarnym. Likurg wprowadził równy podział ziem, wspólne posiłki, zmianę pieniędzy z srebra/złota na zwykły metal czy zakaz podróży.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #czytamponocach
4997cb53-f719-4d5d-abbb-d8d8c976e8d1

Zaloguj się aby komentować

#nowosciksiazkowe

Ruszyła przedsprzedaż nowej książki prof. Bogdana Góralczyka Ojczulkowie. Filary czy przekleństwo Węgrów?

Jak wytłumaczyć fenomen Viktora Orbána? Jakie są tajniki jego dojścia do władzy? Skąd sukces "swojego człowieka" w Europie - zarówno Chin jak i nowej administracji USA?

Jak premier Węgier- niedużego państwa w centrum Unii Europejskiej, sympatyk prezydenta Rosji, może zostać jednym z głównych „rozgrywających" w polityce europejskiej 2025 roku? To wszystko zostanie wyjaśnione czytelnym językiem przez doskonałego znawcę stosunków międzynarodowych profesora Bogdana Góralczyka.

Jak napisał red. Robert Walenciak, Węgrzy kochają swoich dyktatorów, a Viktor Orbán garściami od nich czerpie. Franciszek Józef zbudował mit Wielkich Węgier, Miklós Horthy mit narodu zdradzonego, János Kádár mit porządku i małej stabilizacji. Oto polityczni ojcowie Viktora Orbána.

Profesor Bogdan Góralczyk w swej najnowszej książce w dynamiczny sposób prowadzi nas przez historię Węgier i ich przywódców od czasów Monarchii Habsburgów aż po obecnego premiera, ze znawstwem i polotem tłumacząc motywacje Węgrów i ich niełatwe dzieje najnowsze, opierając się zarówno na licznych źródłach, głównie węgierskich, które poznawał w oryginale jak i własnych obserwacjach z licznych wizyt na Węgrzech. To książka dla każdego, kto pragnie się dowiedzieć, co tak naprawdę Węgrom w duszy gra i jak wykorzystywali to ich przywódcy na przestrzeni ostatnich 180 lat.

https://wydawnictwodialog.pl/ojczulkowie-filary-czy-przeklenstwo-wegrow---przedsprzedaz---wysylki-od-13-grudnia-2024-r-,80,3001.html

#ksiazki #wegry
08f19921-4748-4560-8372-4f130db14eda

Zaloguj się aby komentować