Wesprzyj nas i przeglądaj Hejto bez reklam

Zostań Patronem
1040 + 1 = 1041

Tytuł: Rozdroże kruków
Autor: Andrzej Sapkowski
Kategoria: fantasy, science fiction
Ocena: 6/10

#bookmeter

– Klątwę – perorował jeden z mieszczan, ten, który trzymał dziewkę na sznurze – wiadomo, niweczy jedynie śmierć tego, kto klątwę rzucił. Z tamtą dziewką, cośmy ją obwiesili, pomyłka wyszła, bo ona wisi, a klątwa cięgiem działa.

Nie ma Jaskra!

I, choć nie powinno to dziwić, bo przecież ta opowieść dotyczy młodości Geralta, a ten poznaje Jaska dużo później, to i tak pytam: jaki jest sens pisać cokolwiek w świecie wiedźmina bez Jaskra?!

***

A tak poważnie (choć poważnie tego Jaskra tam nie ma, tak jak nie ma ani Yennefer, ani Triss, ani Zoltana, ani Yarpena, ani Ciri – to akurat na szczęście! – a Vesemir i Eskel są tylko wspomnieni) to wyszło całkiem nieźle. Szczególnie zważywszy to, że powieść pisze się chyba inaczej niż rozplanowaną na kilka tomów sagę czy opowiadania.

Bo, w istocie, jest nieźle, ale jest inaczej. Jeśli miałbym porównywać to do wcześniejszych (wydawniczo) tomów ze świata wiedźmina, to z Rozdroża kruków bliżej jest do opowiadań niż do sagi. I nawet nie chodzi o chronologię wydarzeń (opowiadania dzieją się przecież przed sagą), ale o samo to jak ta książka jest napisana. Bo ta powieść jest to kilka oddzielnych wydarzeń (opowiadań?) spiętych jednym wątkiem fabularnym, który gdzieś się tam między nimi pojawia.

Lektura sprawiła mi sporo przyjemności, ale już nie porwała tak jak kiedyś – tutaj w dalszym ciągu odnoszę się do swoich wspomnień związanych z opowiadaniami. Niby jest w tym Rozdrożu kruków wiele z tego co w innych tekstach ze tego świata: są dość wyraźne postaci (co ciekawe, raczej te poboczne; i chyba mniej wyraźne niż gdzie indziej, nie tylko w sadze, ale i w opowiadaniach; ten Preston Holt, mimo dość dramatycznej historii, był dla mnie jednak bardzo nijaki), niby są świetnie wkomponowane obserwacje na temat ludzkiej natury (jak choćby ten cytat otwierający wpis), ale czegoś mi brakowało. I tak zastanawiając się czym mogło być to, czego mi brakowało dochodzę do wniosku, że może brakowało mi humoru? Bo nie znalazłem go wiele, a przecież wcześniej te historie były nim tak wspaniale okraszone (żeby wspomnieć choćby napis wyryty na świętym dębie Bleobherisie). Albo brakowało mi głębi świata? Bo, z tego co pamiętam, nawet w opowiadaniach czuło się (i robiło to ogromne wrażenie) te zależności i napięcia w skomplikowanym świecie skonfliktowanych jednak królestw. Tutaj, takie miałem wrażenie, plan został strasznie zawężony do miejsca akcji i spraw, które tej akcji bezpośrednio tylko dotyczą. Jakby poza tym nic więcej nie istniało.

I tak mogę sobie narzekać „że kiedyś to było”, zastanawiając się jednak, czy to może Geralt jest za młody, czy to pan Sapkowski jednak wyczerpał ten świat, jak sam zresztą kiedyś podobno twierdził, czy to może ja jestem już na to wszystko za stary?

Wydaje mi się, że ta książka to próba (w mojej ocenie dość udana) opowiedzenia o tym dlaczego Geralt był taki, jaki był. Jeśli rzeczywiście miała to być opowieść skupiona wyłącznie na Geralcie, to tak, uważam, że to wyszło. W takim świetle wspaniale wybrzmiewa szczególnie ostatnia scena Rozdroża kruków pięknie spinając nie tę opowieść, ale jej bohatera.

Tylko tego całego świata jakoś trochę żal.
5ecb04e3-8d90-42b4-a28d-ece143145fe8
SirkkaAurinko

I bardzo dobrze, że są nowe twarze w świecie Wiedźmina, i tylko trochę o Nenneke. Rzeczywiście brakuje więcej humoru. Ale jak już pisałem ogólnie bardzo dobre przygody młodego Geralta :)

Zaloguj się aby komentować

"„Żyd za­tarł ręce śmie­jąc się ci­cho, ale mimo to zer­k­nął z nie­po­ko­jem na skrzy­necz­kę.

– Wi­dzia­łeś coś z tych ład­nych rze­czy, mój dro­gi? – spy­tał po chwi­li, kła­dąc dłoń na skrzyn­ce.

– Tak, pro­szę pana – od­parł Oli­wer.

– A! – rzekł Żyd bled­nąc sil­nie. – To – to moje, Oli­we­rze; mój skrom­ny ma­ją­te­czek. Z tego tyl­ko mam żyć na sta­re lata. Lu­dzie na­zy­wa­ją mnie skąp­cem, mój dro­gi. Zwyczajnym skąp­cem, ot co.”
#cytaty
ale mnie wkurza ten typ
Fly_agaric

Co ci Angole, już wtedy byli antysemitami?...

Zaloguj się aby komentować

1039 + 1 = 1040

Tytuł: Joyland
Autor: Stephen King
Kategoria: horror
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ISBN: 9788378395355
Liczba stron: 336
Ocena: 8/10

Powieść jest napisana dość lekko co sprawia, że fajnie i w szybkim tempie się ją czyta. Do horroru raczej jej daleko (jest napomknięty mały wątek paranormalny), bardziej już chyba pod kryminał bym ją dała. Może i nie było tu mocnej akcji i trzymania w napięciu, ale nie zmienia faktu że przyjemnie mi się ją czytało. Lubię pióro Kinga

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
de3ed800-9655-4b96-b42d-9e2c1fb23c32
michal-g-1

8/10???

Jedna z większych wtop Kinga i niesamowite rozczarowanie na koniec. Miałkie i nudne

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
1038 + 1 = 1039

Tytuł: Chołod
Autor: Szczepan Twardoch
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 6/10

#bookmeter

Ja sam innostraniec, wszędzie, całe życie.

Dokładnie pamiętam moje wrażenia sprzed kilku lat, kiedy to zaczynałem swoją przygodę z twórczością pana Szczepana Twardocha. Kiedy moja fascynacja tym, jak ten autor potrafi pisać, rozkwitała. Stąd pamiętam, i udało mi się odnaleźć, myśl, która przyszła mi do głowy przy okazji wpisu na temat jednej z książek tego autora, Morfiny konkretnie. Uważam że Twardocha to mógłbym czytać nawet gdyby opowiadał mi o odśnieżaniu dachów – napisałem wtedy. I chyba się nieco jednak pomyliłem.

Trochę na ironię (albo na zabawny zbieg okoliczności?) zakrawa fakt, że napisałem wtedy o śniegu, bo z czym jak z czym, ale akurat ze śniegiem to Chołod ma ogromnie wiele wspólnego. Rzecz się dzieje bowiem na dalekiej północy.

Na tę daleką północ wybiera się jeden z bohaterów powieści, bohater nazwiskiem Szczepan Twardoch. Tam, na tej dalekiej północy, na Spitzbergenie, kiedy Szczepan Twardoch ma już wracać do domu, do swoich Pilchowic, spotyka wiekową już Norweżkę nazwiskiem Borghild Moen. Ta wiekowa Norweżka, która twierdzi, że ocean jest jej jedyną ojczyzną składa Szczepanowi Twardochowi propozycję, którą Szczepan Twardoch przyjmuje i w wyniku przyjęcia tej propozycji Szczepan Twardoch odkłada swój powrót do domu i okrętuje się na Isbjørn, gdzie zostaje członkiem dwuosobowej załogi. Na pokładzie Isbjørn, gdzie nie za bardzo jest co robić, bo łódź to nowoczesna i doskonale wyposażona, jaj oprzyrządowanie pokładowe przejmuje większość zadań załogantów, Szczepan Twardoch dostaje do przeczytania od drugiego członka tej dwuosobowej załogi, od Borghild Moen, notes Konrada Widucha. I to właśnie jest (przynajmniej dla mnie) właściwa część tej opowieści. Bo Chołod to opowieść w opowieści. Jest napisany w tej formie, którą całkiem lubię, a którą uważałem za zanikającą (choć nie zanikłą, więc nie do końca się myliłem).

To właśnie Konrad Widuch jest drugim (chronologicznie) głównym bohaterem tej powieści. I, jak to pan Twardocha, zgodnie z jego (chyba) idée fixe, Konrad Widuch nie bardzo wie kim jest. Konrad Widuch ma kłopoty z tożsamością narodową. Bo Konrad Widuch urodzony był na Śląsku, bo Konrad Widuch służył w niemieckiej marynarce, bo Konrad Widuch trafił wreszcie do Ojczyzny Światowego Proletariatu, której służył wiernie aż do momentu, kiedy to nie został uznany za tej Ojczyzny wroga na podstawie paragrafu 58 i zesłany do miejsca, którego nazwy nie chce wymieniać. (Swoją drogą, ciekawie ukazane są rozważania Konrada Widucha o własnym skazaniu, kiedy to rozważa, czy partia nie miała racji skazując go, ponieważ partia przecież zawsze ma rację – to jedna z dygresyjnych części książki, których jest w niej mnóstwo. I dobrze!)

Konrad Widuch, stary bolszewik, wbrew woli partii ucieka jednak z miejsca, którego nazwy nie chce wymieniać (choć co najmniej raz ją wymienia, ale o tym później) i przedziera się przez syberyjską senduchę aż trafia w końcu do Chołodu. No i o tym jest ta książka, tutaj nie ma co dalej wchodzić w szczegóły, bo lepiej niż pan Twardoch i tak tego wszystkiego nie uda mi się opisać, zresztą nie ma na to tutaj miejsca.

***

Całkiem niedawno na kieleckim dworcu autobusowym miało miejsce spotkanie z panem Twardochem. Zapis tego spotkania można obejrzeć tutaj, jeśli kogoś interesuje (jeśli nie interesuje, to też można; ale nie trzeba). W czasie tej rozmowy autor zdradził co nieco ze swojego warsztatu. Powiedział mianowicie, że, w jego pojmowaniu, każda powieść powinna mieć swoją dominantę. Tą dominantą może być cokolwiek: bohater, scena, świat przedstawiony, język. Po wysłuchaniu tej rozmowy mam wrażenie, że dominantą Chołoda był właśnie język. Nie wiem, co prawda, jaki był zamiar autora, ale w moim odbiorze tak właśnie było. Bo ten język użyty w tej powieści w moim odbiorze był ponad wszystkim. Była to jakaś dziwna mieszanina polskiego opartego na rosyjskiej gramatyce (w założeniu miało to chyba być odwzorowanie języka chołodzkiego – taka kraina poza powieścią nie istnieje – co można wnioskować z jedynego przypisu w tej książce, który zresztą dotyczy li tylko wymowy samogłosek) i z rosyjskimi wstrętami. Czytało mi się to wszystko dość trudno, całkiem nieprzyjemnie, a i tak jestem pod wrażeniem tego, co autor z językiem w Chołodzie zrobił.

Jeszcze większe wrażenie zrobiło na mnie to, w jaki sposób za pomocą języka (na podstawie zbudowanej wcześniej historii Konrada Widucha) pan Twardoch potrafił przekazać emocje. Bo są w tej książce momenty, kiedy Konrad Widuch zaczyna pisać po śląsku. I ta, nagła i chwilowa, zmiana języka pozwala przekazać to jak Konrad Widuch się czuje opisując to, co właśnie w tym momencie opisuje.

W ogóle przekazanie nastroju i emocji wyszło autorowi w tej książce świetnie. Bo Konrad Widuch targany jest emocjami i wątpliwościami i bywa w związku z tym w tej swojej opowieści niekonsekwentny (to niekonsekwencja postaci, nie autora!). Tak jak w kilku momentach kiedy wymienia jednak nazwę miejsca, którego nazwy nie chciałby wymieniać, tak jak popadając w liczne dygresje chwilę po tym, kiedy sam dyscyplinuje się żeby jednak trzymał się tematu i chronologii.

Pozwolę sobie dać tutaj dwie próbki tego języka jakim napisana jest ta powieść, przy okazji prezentując dwie spośród dygresji pojawiających się w książce (zresztą, w linkowanym wyżej wywiadzie o też jest ciekawy fragment o popadaniu w dygresje, tam jednak przez samego autora):

Ale ja nie pewien. Może jednak nie spółkowalimy wtedy, może dała spokój po tem, jak ją pierwszy raz z siebie ściągnął ja, a resztę już dopisała moja pamięć, która przecie nie odtwarza przyszłości, lecz ją tworzy.

Ale może wielki Stalin to nie tylko on sam, może na wielkiego Stalina składa się każdy, kto wykonuje jego wolę, jak cząstki naszego ciała składają się na nasze ciało, może ja był wielkim Stalinem, jego częścią, kiedy jeszcze pracował ja w Murmańsku, ale może i potem, jak mnie wzięli, razem ze wszystkiemi, jak ja siedział i rabotał na wyrębie i w sendusze, może i wtedy ja był wielkim Stalinem i ręce moje, i i palce moje były były rękami i palcami wielkiego Stalina, i dopiero kiedy ja uciekł, to ja samego siebie wielkiemu Stalinowi odebrał i samego siebie odzyskał?

***

A sama historia? Chołd jest czymś co nazwałbym czymś w rodzaju powieści drogi i chyba nie jest to mój ulubiony gatunek. Tym bardziej, że (tak mi się przynajmniej kojarzy, nie jestem pewien czy dobrze) pan Twardoch napisał ją jako eksperyment w którym nic nie planował. Po prostu pisał. Ta historia nie jest zła, ale nie zazębia się tak mocno jak mógłby być do tego przyzwyczajony czytelnik powieści. I sam nie wiem czy jest to jej wada czy zaleta. Jest czymś innym i może z tego powodu jest jakaś taka dziwna? W końcu ponoć przyzwyczajenie drugą naturą czełowieka.

Ale czy ja czełowiek?

***

Jeśli już linkuję tę rozmowę z panem Twardochem, to chciałem jeszcze wrócić do tematu, który poruszałem kiedyś w rozmowie z koleżanką @KatieWee , a rozmowa dotyczyła tego ile w języku literackim jest autora a ile redaktora. Bo może ja się tak zachwycam tym jak któryś z autorów pisze, a powinienem zachwycać się tym jak redaktor zredagował? I w tej rozmowie pan Twardoch daje odpowiedź na to niezwykle istotne pytanie opowiadając o procesie wydawniczym i mówiąc, że, przynajmniej on, większość propozycji redaktora odrzuca.

Nie zmuszam do oglądania wywiadu, nawet nie namawiam. Można mi uwierzyć na słowo.
9ba79c07-54a7-42b8-afb3-5c74d9d81583
DerMirker

No i namówił na wywiad :)

Zaloguj się aby komentować

1037 + 1 = 1038

Tytuł: Idzie tu wielki chłopak
Autor: Grzegorz Bogdał
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 3/10

#bookmeter

Chowa sprzęt do torby, schylam się, ściąga z mojej szyi lornetkę, jakby odbierał m medal na olimpiadzie, bo doszło do pomyłki i nic, kurde, nie wygrałem.

Są takie książki, które na długo zapadają mi w pamięci. Nie dają spokoju po lekturze, a zwykle nie dają spokoju już w czasie czytania. Są też akie książki, które są nagradzane. Tak jakoś wychodzi, że u mnie te dwie kategorie są rozłączne. Przykładem może być właśnie zeszłoroczny zbiór opowiadań pana Grzegorza Bogdała Idzie tu wielki chłopak, który zdobył dwie nagrody (gdyńską Literacką Kostkę i lornetkę Gombrowicza) i do kilku innych był nominowany. Ja książkę tę skończyłem czytać jakoś dwa, może trzy tygodnie temu i niemal nic z niej, po tym dość krótkim jednak czasie, nie pamiętam.

Stąd właśnie, z powodu tej niepamięci, ciężko mi teraz cokolwiek o tej książce napisać. Posiłkuję się więc literaturą przedmiotu. Czytam jakieś recenzje, szukam laudacji (tych akurat nie znalazłem), ale też kartkuję samą książkę w nadziei, że coś mi się przypomni. I przypomina mi się. Ale mało.

Z tej literatury przedmiotu dowiaduję się między innymi, że pan Bogdał jest chwalony jednogłośnie między innymi za urodę zdań i z tą opinią akurat się zgadzam, bo kiedy przeglądam sobie cytaty, które pozaznaczałem albo otwieram książkę na losowej stronie i czytam pojedyncze zdania, to rzeczywiście brzmią one bardzo przyjemnie. I nawet myślałem kiedyś, między innymi po lekturze utworów pana Schulza, że mi to wystarczy. Okazało się, że jednak nie. Może te zdania były ładne, ale nie aż tak bardzo? A może historia przedstawiona literacko, nieważne czy podana w formie opowiadania, powieści czy w jakiejkolwiek innej, to jednak jest symfonia formy i treści? A może po prostu to ja nie znam się na literaturze albo sam nie potrafię powiedzieć jakie książki lubię, a tym bardziej nie potrafię powiedzieć dlaczego coś mi się podoba, a coś innego nie?
dbf89763-5f00-4496-90aa-5086c7b1760d
moll

@George_Stark a może wszystko to rzecz gustu i nie da się podobać każdemu i wszystko?

SuperSzturmowiec

dzięki żeś się poświęcił XD

bojowonastawionaowca

@George_Stark to jest IMO coraz częściej problem nagradzanych książek — że są wychwalane za formę, za dopieszczanie pojedynczych zdań, za niebywałą erudycję. Ale jak już przychodzi do przeczytania tego, to albo to po prostu przechodzi bokiem, albo się to nie nadaje do normalnego czytania (tak Zyta Rudzka, o Tobie mówię)

Zaloguj się aby komentować

Newsy książkowe od Whoresbane'a!

Drugi news / 02.12.2024

Wydawnictwo MAG uaktualniło zarys planu wydawniczego na okres luty - marzec 2025 roku.

LUTY
---------------------------

12.02
Jay Kristoff - "Nibynoc"
Susanna Clarke - "Jonathan Strange i Pan Norrell"

26.02
Brandon Sanderson - "Wiatr i Prawda. Tom 1" (twarda)
Brandon Sanderson - "Wiatr i Prawda. Tom 1" (miękka)

MARZEC
---------------------------

12.03
Jay Kristoff - "Bożogrobie"
Brandon Sanderson - "Rozjemca" (wydanie jubileuszowe)

26.03
Victoria Aveyard - "Czerwona królowa"
Brandon Sanderson - "Słowa światłości" (wydanie jubileuszowe, miękka)
Brandon Sanderson - "Słowa światłości" (wydanie jubileuszowe, twarda)

28.03
Robin Hobb - "Uczeń skrytobójcy"
Robin Hobb - "Królewski skrytobójca"
Robin Hobb - "Wyprawa skrytobójcy"

DODRUKI
---------------------------

James S.A. Corey - "Wzlot Persepolis"
James S.A. Corey - "Gniew Tiamat"
James S.A. Corey - "Upadek Lewiatana"
Brandon Sanderson - "Droga królów" (miękka)
Brandon Sanderson - "Droga królów" (twarda)
Brandon Sanderson - "Dawca przysięgi. Tom 1" (miękka)
Brandon Sanderson - "Dawca przysięgi. Tom 2" (miękka)
Brandon Sanderson - "Rytm wojny. Tom 1" (miękka)
Brandon Sanderson - "Rytm wojny. Tom 2" (miękka)

#ksiazkiwhoresbane 'a - tag, pod którym chwale się nowymi nabytkami oraz wrzucam newsy o książkach
Chcesz mnie wesprzeć? Mój Onlyfans ( ͡° ͜ʖ ͡°) ⇒ patronite.pl/ksiazkiWhoresbane
#ksiazki #czytajzhejto #mag #fantastyka #artefakty #brandonsanderson #robinhobb #jaykristoff #jamessacorey
8d6eaa56-5c2b-4a60-a3ee-fab77ebad266

Zaloguj się aby komentować

1036 + 1 = 1037

Tytuł: Luna: Nów
Autor: Ian McDonald
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788374806442
Liczba stron: 368
Ocena: 8/10

Na początek o tym, co w Uczcie i Artefaktach lubię najbardziej (miejcie na uwadze, że poniższe wywody pisałem na bieżąco tj. przerywałem czytanie i przelewałem myśli na ekran; nie zamierzam zmieniać za bardzo ich formy, dlatego nie będzie miedzy nimi gładkiego przejścia): czy ci pisarze są jacyś nienormalni (pierwotnie pierdolnięci, ale postanowiłem się hamować)? Ledwie na drugiej stronie pisze o gejowskim obciąganiu, no miejcie litość... Bulwa nać (pierwotnie po naszemu), narzekam na romantasy, że julki to kupują, bo ich rówieśniczki parzą się tam z seksi wampirami, ale te książki "intelektualnie wyższe" wcale lepsze pod tym względem nie są. Swanwick - dymanie pod postacią dziwnych fetyszy, Simmons - dymanie pod postacią gwałtu i propozycji nekrofilii, Smith - na szczęście aluzja, na nieszczęście z kobietą kotem. A tutaj? Dwóch typków rżnie się jak w tartaku, sperma leje się litrami, no chuci nie ma końca. A później? Laska posiada prywatny pokój, w którym odprawia wielogodzinne sesje bondage czy innego bezeceństwa, wiążąc się jakimiś gorsetami i innym sprzętem, samodzielnie doprowadzając się do szaleństwa. I to wszystko przez kombinezon uwierający w młodości w picz. Jezus Maria. Tutaj można to wytłumaczyć faktem, że społeczeństwo Księżyca jest zupełnie wyzwolone, no ale zachowajmy choćby pozory dobrego smaku.
A poza tym książka jest bardzo dobra. Autor przestawia nam historię sieci intryg i zależności między pięcioma rodami Księżyca. Pomimo początkowego natłoku postaci całkiem szybko i łatwo zaczynamy je rozróżniać, w czym pomaga nie tylko odpowiednia kreacja, ale też ich spis (posiadający jeden błąd: w 5. rozdziale z kontkestu wynika, że Jade Sun jest żoną Roberta, natomiast w spisie postaci stoi, że Duncana, syna ww. Prawdą jest koniec końców ta pierwsza opcja). 
Podoba mi się, że autentycznie czujemy, jakby ten świat żył już przed naszym spojrzeniem na kartki tekstu; znać złą krew między rodami, związki są już od jakiegoś czasu nadwyrężone, a polityczne gierki (przynajmniej nie wszystkie) nie zaczęły się w tym akurat momencie. Pomagają w tym wstawki przedstawiające młodość założycielki rodu Cortów, od mglistych wycinków życia na Ziemi, do kilku lat po przybyciu na naszego satelitę.
Świat przedstawiony jest bezlitosny. Pomijając sam fakt bytowania na księżycu, gdzie społeczność utworzyła mantrę "Pani Luna zna tysiąc sposobów zabijania", to standardowo ludzie ludziom ludźmi; widzimy to zresztą już na pierwszych stronach. Do tego umowy matrymonialne nikah, gdzie wiek właściwie nie gra roli - wszystko dla Vina Diesla (w sensie rodziny). Ogólnie na Księżycu wszystko jest umową i wszystko da się wynegocjować, a jak kontrakt złamiesz, to płacisz (no, chyba że jesteś członkiem któregoś rodu i inna kara byłaby bardziej sprzyjająca konkretnym celom).
Oprócz wielowymiarowej, przeplatającej się intrygi mamy teżą wyścigi i wybuchy, jednakże ich gwałtowność łączy się z pewną swoistą kameralnością. Ostatni rodział to pod tym względem zupełna jazda bez trzymanki.
Serdecznie polecam. Na fragmenty zdeprawowane można po prostu pokręcić z politowaniem głową, ale poza tym zostaje nam kawał wciągającej literatury łączącej Księżyc, intrygę, rodowe sieci zależności i nowoczesną technologię. Patrząc na tytuł kolejnej części zastanawiam się, czy uchylą rąbka tajemnicy niewyjaśnionej w tej książce.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #mag #ucztawyobrazni #ksiazkicerbera
cd118927-669c-4e54-b9ed-f002271d742d
AndzelaBomba

@Cerber108

narzekam na romantasy, że julki to kupują, bo ich rówieśniczki parzą się tam z seksi wampirami


Sexi wampiry były w modzie 15 lat temu, teraz truloffy w romansach to bogaci bad boye xD

Zaloguj się aby komentować

Cytat na dziś:

– Napraw ją tylko – syknęła. – Proszę.

– Co? Mam odstawić fuchę? – Fajka krasnoluda stuknęła o posadzkę.

– Tak.

– Połatać ją, znaczy? Zdradzić moich mistrzów, wykonując tylko połowę roboty?

– Tak. – Źrenice Babci przypominały dwie maleńkie czarne dziury.

– Zresztą... – mruknął krasnolud. – No dobrze, niech będzie.

Terry Pratchett, Równoumagicznienie

#uuk
Yes_Man

@moll poddaję się, gif nie chce się załadować

Mr.Mars

Dla Babci to się wszystko zrobi.

Zaloguj się aby komentować

Newsy książkowe od Whoresbane'a! 

W sklepie internetowym Unikatksiążki można nabyć aż pięć różnych wydań najnowszej powieści Andrzeja Sapkowskiego. Na zdjęciu od lewej:

"Rozdroże kruków" (standardowe) - miękka oprawa, 292 strony, cena detaliczna 65,90 zł.
"Rozdroże kruków" (okładka z gry) - miękka oprawa, 292 strony, cena detaliczna 65,90 zł.
"Rozdroże kruków" (serialowe w miękkiej) - miękka oprawa, 292 strony + ilustrowany bestiariusz na końcu książki, cena detaliczna 65,90 zł.
"Rozdroże kruków" (białe) - twarda oprawa, 292 strony, cena detaliczna 80 zł.
"Rozdroże kruków" (serialowe w twardej) - twarda oprawa, 292 strony + ilustrowany bestiariusz na końcu książki, cena detaliczna 75 zł.

Oto słowa Proroka: zaprawdę powiadam wam,
że nastanie chaos w wielu miejscach i ogień często będzie wybuchał.

Słońce rozjaśni się w nocy, a księżyc w ciągu dnia,
gwiazdy zaś zaczną spadać.

Krew będzie ciec z drzewa, a kamień wyda głos.

Dzikie bestie będą atakować,
a niewiasty brzemienne będą rodzić potwory.

I oto sprawdziło się proroctwo
i oczom naszym stało się ono widome:
niewiasty porodziły potwory.

Wiedźmini są tymi potworami, heroldami chaosu i zguby.

- Anonim, Monstrum albo wiedźmina opisanie

#ksiazkiwhoresbane 'a - tag, pod którym chwale się nowymi nabytkami oraz wrzucam newsy o książkach
Chcesz mnie wesprzeć? Mój Onlyfans ( ͡° ͜ʖ ͡°) ⇒ patronite.pl/ksiazkiWhoresbane
#ksiazki #czytajzhejto #fantastyka #andrzejsapkowski #sapkowski #wiedzmin #witcher
afab5078-8f77-4c49-af1a-1eda2378477f
b0lec

Najtaniej i tak wychodzi w Empiku za ok 5 dych ale i tak jest to ździerstwo i tak kupiłem bo wiedźmin xD

matoishi

To wydawnictwo to jest dosłownie jakaś patologia.

the_good_the_bad_the_ugly

Nosz kurwa mać. Mam całą serię z “okładkami z gry”. Nie za piękne, ale jest komplet. Kupiłem Rozdroże Kruków w tej ciemnej okładce na premierę to mi teraz zapowiedzieli pasującą okładkę. Chociaż Sezon Burz też mam w tej ciemnej. A walić to. Nie będę dwa razy płacił za to samo.

Zaloguj się aby komentować

“Najczęściej spotykaną na Wall Street formą myślenia magicznego są próby nakłonienia rynku, by traktował nas jak dobry wujek. Co robi człowiek, który chce, aby rynek zapłacił jego rachunki? Ma nadzieję. Wierzy ślepo. Staje się hazardzistą. Ryzykuje więcej, niż byłby skłonny ryzykować spekulując inteligentnie, na podstawie wniosków wypływających z rzeczowej analizy otoczenia. Oczekuje na szybki zysk - nie chce czekać, rynek ma być dla niego miły natychmiast. Wmawia sobie, że robi zakład fifty-fifty, to znaczy, jeśli potrzebuje zarobić 2 punkty, umieszcza zlecenie stop-loss 2 punkty poniżej ceny zakupu - i wydaje mu się, że to dobry układ. Znam dziesiątki traderów, którzy potracili tym sposobem setki tysięcy dolarów, szczególnie w czasie szczytowej koniunktury, tuż przed nadejściem nieuniknionej korekty.”

Jesse Livermore

#cytaty z książki #wspomnieniagraczagieldowego

Zaloguj się aby komentować

Nie dość że rzadko piszę aż tak wprost na podstawie własnych doświadczeń jak tutaj, a nie jestem jakoś w stanie nic innego z siebie wykrzesać (to na pewno przez złe rymy!; to na pewno nie moja wina!), to jeszcze nie lubię Małego Księcia. A inny tytuł jakoś mi wcale nie chce przyjść do głowy:

***

Pisze się dobrze tylko sercem

Ponoć mózg trenować można tak jak mięśnie,
ponoć można zwiększać jego możliwości.
I może spróbuję, bo bym chciał, jak wcześniej,
doświadczać tej wspaniałej pisania lekkości.

Póki co: cierpienie!
Wstyd po każdej strofie!
Tęsknię za natchnieniem!
Za mym słowotkiem!

A żeby to słowa znów się układały!
A żebym to znów doznał olśnienia jakiegoś!
A żeby to rymy do głowy wpadały!
A żeby wpleść też trochę humoru. Dobrego?

A może kłopot taki, że utknąłem w błędzie?
Że pisać nie mózgiem, ale sercem prędzej?

#nasonety
#zafirewallem
#diriposta
splash545

@George_Stark no tak można wytrenować, żeby napisać coś na siłę niezależnie czy się chce. Ale, żeby napisać coś dobrego to jakaś minimalna wena musi być. Chyba trzeba nauczyć się to akceptować, że wena jest zdradliwa i choćby się wydawało, że już nas nie opuści to właśnie wtedy robi takiego właśnie psikusa. No ale wróci, prędzej czy później.

Zaloguj się aby komentować

Odpowiadając na oszczerstwa pana @Cybulion skierowane we mnie i w pana @bojowonastawionaowca o tutaj zmuszony zostałem do obrony swojej (wątpliwej jakości) cnoty

Wcielona cnota oszczerstwa nie ujdzie

Oburzył się dzisiaj Cybulion właśnie,
Że w jego edycji same sprośności,
Naraz - eureka! I jak nie klaśnie,
Nie kryjąc tu swojej wielkiej radości.

Dwa z dwoma zestawił prostym działaniem,
Nie bacząc na to, że pięć mu wynikiem,
W sonetach mych zwidział Owcy bekanie,
I rzekł: "Multikonto jest to pewnikiem!"

Lecz chociaż pomysł to iście zuchwały,
I godzien zapewne sprytu owczego,
To z palca wyssane te dyrdymały,
Bo dwóch nas tu macie, a nie jednego.

Więc zamiast uparcie tkwić tutaj w błędzie,
W świątecznym się zanurz - jak my - obłędzie!

#diriposta #nasonety #zafirewallem

Zaloguj się aby komentować

Witajcie, witajcie mieszkańcy kawiarenki #zafirewallem

Mam przyjemność ogłosić kolejną edycję zabawy #naopowiesci poniżej szczegóły wyzwania!

Edycja XIV

Tematyka: Wioska wiecznego dnia

Gatunek: Pamiętnik / wpis dziennikowy

Liczba słów: 600 - 2 500

Termin: 15.12.2024 niedziela

Kryteria oceny: dowolne

Pożeglujcie oceanami wyobraźni przemierzając niezbadane krainy, marznijcie na północy kontynentu podczas przesilenia, a może odtwarzajcie nieskończony Dzień Świstaka!

Dobrze będzie się oderwać od świątecznych przygotowań i puścić wodze wyobraźni powodzenia!
ciszej userbar
0be72a64-9e9c-47b2-be6b-b9882123925b
cb228108-5b9a-4779-8478-127e8ad0070d
b15bdf6f-7ce1-4e4c-8e56-0b561e4cba9c
Dziwen

Hm... Dziwen lubi pamiętnikowy format.

Trochę jak Marsjanin Andiego Weira.

splash545

@ciszej no ciekawy temat, a wpisów dziennikowych trochę już mam na swoim koncie. Zobaczymy co mi się wymyśli

pingWIN

@ciszej Super pomysł na opowieści Myślałem, że po debiucie nie będzie mi się chciało w kolejnej edycji pisać, ale chyba się skuszę I nawet liczba słów znośna! xD

Zaloguj się aby komentować

W związku z nieobecnością koleżanki @Wrzoo pozwalam sobie samodzielnie zarządzić na dziś rymy następujące:

Rymy: miło-piło-pieją-głupieją
Temat: małe miasteczko

Zasady: rymujemy używając powyższych słów i chociaż w miarę na zadany temat.
Wygrywa osoba, która będzie miała najwięcej piorunów do jutra do 20 i to ona będzie miała za zadanie wymyślić rymy na jutro.
Pamiętamy o społeczności.

Rymy i temat dzisiejszy wzięłam z wiersza pana Tuwima "Rzuciłbym to wszystko".

#zafirewallem #naczteryrymy
AbenoKyerto

Kiedyś w mojej wiosce było bardzo miło

Szło się spać z kurami i bimberek piło

Teraz jest miasteczko i kury już nie pieją

Bo od hałasu kurek miastowi głupieją


Ta ostatnia część mogłaby być lepsza, ale nie mogę wpaść na nic mądrzejszego.

PaczamTylko

Witajcie w Silent Hill


Kiedyś w miasteczku żyło się miło

aż w kopalni pod miastem coś się rozdupiło

i tak się pali i pali, syreny wciąż pieją

w tej wiecznej mgle ludzie głupieją

lechaim

W powiatowej Polsce wciąż jest miło,

Tutaj byłem, tam zajrzałem, tu się piło,

Kury tak jak kiedyś, nadal pieją,

Ludzie jak glupieli, tak głupieją

Zaloguj się aby komentować

#pasta O serwerowni Hejto, #kawiarenka Style. Wymaga dopracowania xD
ZBIEŻNOŚĆ NICKÓW Z OBECNYMI LUB BYŁYMI UŻYTKOWNIKAMI PRZYPADKOWA!!! (xD)

W podmokłej piwnicy, gdzie serwer stoi
Ciasna komórka, z adminami w niedoli
@ebe , @kris i @bartas , trzej admini dzielni
Aktualizują stronę, kradnąc prąd z rozdzielni

Stworzyli AI, ze znanego kawiarenki członka
Nadzieja że strona ruszy, polali już samogonka
Zgrali Dziwena umysł do swojego komputera
Obyło się nawet bez cyfrowego konwertera
@Dziwen Umysł jest na dyskietce w tekstowym pliku
Plik zawiera jedną literę, więc jest bez mętliku

Próbują to wgrać, co za umiejętności test!
Serwer crashuje, tylko wiatraka został szelest
Admini trzej dzielni, chleją więc z rozpaczy
Kogo tu winić? Nie naszych trzech dzielnych badaczy!

@bojowonastawionaowca , jak zwykle nic nie robi
Najwyżej zaległości w sonetach już nie nadrobi
Gdy strona wciąż w rozsypce, użytkownicy w rozterce,
Czego chcieliście od adminów występujących w "Usterce"?

#tworczoscwlasna
entropy_ userbar

Zaloguj się aby komentować

1035 + 1 = 1036
prywatny licznik: 45/?

Tytuł: Pomnik
Autor: Lloyd Biggle Jr.
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Alfa
Liczba stron: 269
Ocena: 7/10

Daleka przyszłość, podróże międzyplanetarne są codziennością, niejaki Cerne Obrien działa w kosmosie jako wolny strzelec na niewielką skalę. Udaje mu się kupić rządowy statek badawczy z demobilu, którym włóczy się po galaktyce imając się rozmaitych, mniej lub bardziej legalnych zajęć. Przypadkowo na swej drodze znajduje ogromny skarb, lecz wracając z nim do cywilizacji rozbija się na nieznanej planecie. Ma jednak szczęście w nieszczęściu, planeta bowiem zamieszkana jest przez pokojowo nastawioną rasę, a jej klimat jest wprost rajski, Ciągłe lato, piękne plaże i morze, absolutny brak zanieczyszczenia środowiska, tubylcy bowiem żyją w zgodzie z naturą, zajmując się głównie łowieniem morskich stworów . Przyjmują go zresztą z otwartymi ramionami a on pomaga im w miarę swoich możliwości, aż sam staje się jednym z nich. Otrzymuje imię Langri, przez tubylców zawsze jest traktowany z szacunkiem jako duchowy guru i przywódca. Na łożu śmierci uzmysławia sobie, że cudowny klimat tej planety stanowić może łakomy kąsek dla każdej korporacji, która będzie chcieć zagarnąć dla siebie ziemię pod budowę ośrodków wypoczynkowych, tubylców skazując na wegetację na skraju cywilizacji czy wręcz wytępienie. Skojarzenia z Avatarem czy Pocahontas nasuwają się same. Podejmuje więc gorączkowe próby nauczania miejscowych aby mogli bronić swoich praw, jednak ci nie są zbyt pojętni i skorzy do nauki, nie widząc w tym sensu. Pozostały mu czas poświęca zatem na opracowanie Planu, który ma im pomóc w razie problemów. W ostatniej chwili, bo dosłownie chwilę przed jego śmiercią na planecie ląduje obcy statek kosmiczny. Jego załoga, początkowo przyjaźnie nastawiona, zakłada ambasadę Federacji Galaktycznej na planecie i próbuje dogadać się z tubylcami, oferując im rozmaitą pomoc. Ci jednak są nieugięci, realizując konsekwentnie plan pozostawiony przez Langriego. Kiedy w grę wchodzą wielkie pieniądze i chciwość to do głosu dochodzą kłamstwa i oszustwa. Powieść przeradza się w opis batalii przed sądem galaktycznym - tubylcy kontra gąszcz przepisów i bezduszni urzędnicy. Kto wygra?

Wzorcowy przykład SF, mamy tu bowiem wszystko co powinno się znaleźć w powieści tego nurtu. Dobra na początek przygody z fantastyką, dobra także dla młodszych czytelników. Ciepła, optymistyczna, rozrywkowa pozycja przemycająca wartościowe, uniwersalne treści. Warto spróbować.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
66ab80d0-379e-4df7-a751-b4ca72949d1b
Fly_agaric

Troszkę jak plot z Fundacji to zabrzmiało.

Zaloguj się aby komentować

Rozdroże Kruków.
Przeczytałem, mimo iż nie miałem zbyt wysokich oczekiwań. Jest trochę lepsza niż się spodziewałem, jest lepsza niż Sezon Burz. Moim zdaniem. Teraz kreski, za nimi będą spoilery. Więc czytacie dalej na własną odpowiedzialność

#ksiazki #sapkowski #wiedzmin
--------------------------------------------

Bardzo dobrze wybrany jest moment historii. Młody Geralt który jeszcze niewiele wie o byciu Wiedźminem. Wszystko do tego w cieniu wydarzeń w Kaer Morhen. Lata duuużo przed wydarzeniami z Cyklu, więc nie psują w zasadzie niczego w historii. Lokacja też która była dość nieobecna w poprzednich książkach, czyli Kaedwen. Tutaj nie mam uwag, naprawdę czas i miejsce historii dobrze wybrane. I jeszcze jako rozszerzenie historii Monstrum czyli Wiedżmina opisanie.

Sama fabuła jest taka se. Od początku czuć, że kręci się wokół wydarzeń tego roku 1194 i że taka jest główna motywacja tego Proctora "Proktologa" Holta (tragiczny wybór imienia, moim zdaniem, acz pierdoła, więc dla zabawy w myślach dodałem ów przydomek). Fabuła jednak mocno rozlazła, mnóstwo jakichś miniwątków bez większego znaczenia dla fabuły, wątek z Romeo i Julią i Hipopotamami wyjątkowo słaby. Bohaterowie też tacy se - Geralt ziomal z pierwszego rozdziału to mocne WTF, Holt to taki generyczny bohater na emeryturze, ci wszyscy inni bohaterowie też mocno bezimienni i przede wszystkim było ich za dużo i zachowują się zbyt głupio. Dziwny też wybór, że postaci których zabicie jest końcem książki to jakieś zbiry co poznajemy w 3/4 ksiązki dopiero. I ten czarodziej, co jest niby kluczem całej imprezy (też sztampowy do bólu) i poznajemy go na pięć minut. Geralt chwile z nim gada, odchodzi, wraca bo coś podsłuchał. Geralt go zabija. Bo wiadomo, potężni czarownicy doszli do swojej pozycji bo byle frajer może ich podczas drzemki zajebać.
Nowe potwory też totalnie niepotrzebne. Szczególnie że to takie, o których słówka nie było w innych książkach (choć może w Sezonie Burz były, tą część raz czytałem)

Czuć klimat innych książek Panżeja. Miejscami czyta się naprawdę dobrze, miejscami nieco gorzej. Jako osobna książka randomowego autora byłaby naprawdę solidna. No ale Panżej nie jest radnomowym autorem, a książka kosztuje 65zł w miękkiej okładce.

Przeczytałem na raz, a ostatnio rzadko mi się tak z książkami zdarza. Ale nie jest to bliskie poziomu, jak Panżej prezentował w swych najlepszych latach.
2a04e16d-7e7a-4d39-9a18-d2659b0b44ae
PanNiepoprawny

Uwaga, spoiler!

--------------------------------------------

Zgadzam się z wyborem imienia, choć niby tam było napisane że wrócił do swojego prawdziwego. Ale swoje prawdziwe miał chujowe. Na dodatek kolejne białe włosy u wiedźmina - tanie to. Jak pojawiał się pierwszy raz, to myślałem że Geralt z przyszłości przybył. Ogólnie mam te same spostrzeżenia - wątki myślałem, że nie zepną, a jak się spięły to ta końcówka wyglądała jak szkic niż jak powieść. tak jakby deadline się zbliżał. Chociaż przyznam, że motyw z potworem napotkanym na wyspie po drodze sprawił, że parsknąłem śmiechem. Mimo wszystko cieszę się, że trochę więcej dołożył do świata i do wydarzeń. I mimo wszystko dobrze się to czyta. AS umi opowiadać i opisywać na pozór zwykłe wydarzenia w ciekawy sposób. Dla mnie ta książka była po prostu za krótka. Jakby dołożyć z 150 stron to wszystko zyskałoby głębię. No i miałem nadzieję, że jednak odwiedzimy znów Kaer Morhen. Żeby tylko raz na tyle książek?


Ja w nieco ponad 24h się uporałem, bo nie mogłem przysiąść porządnie a doszła tez późno.

497297e6-a85b-4a3d-915d-f33928b9cff9

Zaloguj się aby komentować

Dobry wieczór!

Jakem zapowiadał siedemnaście dni temu , takoż dzisiaj czynię i to właśnie dziś, to jest 1. grudnia, zakańczam tym wpisem XIII edycję zabawy #naopowiesci !

***

W tej 13. edycji nie wzięło udziału trzynastu uczestników, ale wzięło ich udział sześcioro, co i tak jest wynikiem wspaniałym. Te sześć osób opublikowało osiem tekstów, bo dwie osoby opublikowały po dwa teksty, choć tę publikację przeprowadziły innymi sposobami. A wykaz wszystkich opublikowanych tekstów poniżej:

@Patkapsychopatka z tekstem Inwazja na kiosk ;

@moderacja_sie_nie_myje z tekstami:
bez tytułu
oraz
s02e03 (?);

@pingWIN z tekstem Niech ktoś mnie oświeci, zanim zgaśnie mi światło ;

@ciszej z tekstem Tajemniczy mężczyzna z Izb: "Pamiętam tylko kiosk i... coś, coś nie z tego świata" ;

@splash545 z tekstem Brudna robota ;

@KatieWee z dwoma tekstami tekstami opublikowanymi w jednym wpisie : Mały kiosk, wielki człowiek oraz Cios w serce osiedla

***

Obrodziło nam w tej edycji debiutantami! I to zarówno debiutantami w ramach zabawy, jak i debiutantami w ramach kawiarenki #zafirewallem ! Postanowiłem więc, bardziej zachęcając marchewką niż zaganiając kijem do tego, żeby tutaj zostać dłużej, przyznać zwycięstwo osobie, która spośród tych debiutantów zadebiutowała najbardziej. Wobec powyższego

zwycięzcą XIII edycji zabawy #naopowiesci w kawiarni #zafirewallem zostaje @ciszej!

Proszę o głośne oklaski!

#podsumowanienaopowieści
#podsumowanienaopowieści - bo nie wiem, który tag jest prawidłowy, ten z "s" czy ten z "ś".
pingWIN

Dzięki za możliwość zadebiutowania i w tej zabawie kawiarenkowej, teraz jestem spełnionym peociną


No i oczywiście gratuluję @ciszej za zwycięstwo i odwagę debiutu z grubej rury!

fonfi

@ciszej standing ovations!!! 👏

Zaloguj się aby komentować

#ksiazki #brandonsanderson
chyba moja pierwsza książa bez tłumaczenia na polski, całkowicie w języku angielskim.
zmusiłem się, bo mam zamiar doczytać ostatni tom "Zrodzonego z mgły", a podobno jest to konieczne
czego nie zrozumiem, to sobie zmyślę
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5126587/the-eleventh-metal
b02328e1-87ba-4973-83ec-386500ca79a4
l__p

@slynny_skorpion jak czytasz na Kindlu, to masz dostęp do słownika i bez problemu ogarniesz nieznane słowa

slynny_skorpion

@l__p nie, czytam pożyczone po Angielsku

i jesto dla mnie wyzwanie, które chętnie przyjąłem

l__p

@slynny_skorpion a to już większy challenge 😁 osobiście sprawdzam tylko niektóre słówka, których nie idzie wyłapać z kontekstu.

Zaloguj się aby komentować

Czas na wybór kolejnej książki!

Przyszła pierwsza niedziela miesiąca, a to oznacza, że ruszamy z głosowaniem na książkę na nasze drugie spotkanie Kawiarenkowego Dyskusyjnego Klubu Czytelniczego, które odbędzie się 16 lutego!

Przypomnienie:
Podczas pierwszego spotkania, zaplanowanego na 19 stycznia, będziemy rozmawiać o książce:
Franz Kafka – Przemiana

Zasady wyboru kolejnej lektury:
- Książka powinna być łatwo dostępna, także w formie ebooka. Najlepiej pozycje, które można znaleźć na platformach takich jak Legimi, Wolne Lektury, Wikiźródła itp.
- Wybieramy książki krótsze niż 200 stron, aby każdy miał czas na przeczytanie.
- Każdy klubowicz może zaproponować jedną książkę – wpisujcie swoje propozycje w komentarzach!
- Wygrywa propozycja, która zdobędzie najwięcej piorunów.
- Ogłoszenie zwycięskiej książki nastąpi w kolejnym wpisie organizacyjnym, czyli pierwszego stycznia

Lista zaplanowanych/przedyskutowanych książek:
Styczeń: Franz Kafka – Przemiana

Nie mogę się doczekać Waszych propozycji! Wybierzmy coś ciekawego!

#ksiazki #klubczytelniczy #zafirewallem

P.S. jeżeli ktoś chce być wołany, proszę o informację! Przyppominajki będą od kolejnego wpisu
ef5817bc-27af-46c0-8213-65f52b973d89
moll

@l__p Nocny lot Antoine de Saint-Exupéry (80 stron)

UmytaPacha

@moll na oddział biblioteczny z tobą i @KatieWee liczę najbardziej w propozycjach :v

moll

@UmytaPacha a to spokojnie, bo tu i tak kilka propozycji już padło, na każde głosowanko trzeba będzie coś wrzucić, więc będziemy dokładać cegiełkę

Trzeba też tak kombinować, żeby tytuły były łatwo dostępne dla wszystkich zainteresowanych

Piechur

Z kwestii technicznych: nie będziemy tego wpisywać do bookmeter? Czy wliczamy?

l__p

@Piechur wliczamy, nie widzę powodu aby tego nie robić.

adamec

@l__p poproszę wołać

l__p

@adamec dopisalem do listy 😁

Zaloguj się aby komentować