Zdjęcie w tle
Poezja/Cytaty/Proza

Społeczność

Poezja/Cytaty/Proza

13

Miejsce do dzielenia się z innymi twórczością literacką (swoją lub innych artystów). Tutaj można wrzucać wiersze, lirykę oraz różne cytaty.

Kot w pustym mieszkaniu

Wisława Szymborska
(27.07.1923-01.02.2012)

Umrzeć - tego się nie robi kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.

Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.

Coś sie tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.

Do wszystkich szaf sie zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.

Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
I żadnych skoków pisków na początek.

youtu.be/HtzS8_63cRM?si=KOTwPUSTYMmieszkaniu
#wiersz #odczyt #recytacja #poezja #filozofizm #refleksje #stoicyzm

Zaloguj się aby komentować

DZIECIAKI Z ALWERNI

Mogło być mi lepiej i mogło być gorzej
Lecz do dzisiaj słyszę tę ciszę w klasztorze
Na ryneczku domki krzywe, pachnie bzem i piwem
Miód się lepki lepi, fotografia w sepii

Na niej dzieci skubią czerwone porzeczki
A wokół miasteczka marszczą się góreczki
Proste lata młode, jak dym na pogodę
Dziś, nie wiedzieć czemu, są Alpy problemów

Dobry Panie Boże! w świecie pełnym świństwa
Zwróć nam, jeśli możesz, kromeczkę dzieciństwa
Niech zapachnie jesień czeremchą i wiosną
Albo nam przynajmniej nie pozwól dorosnąć

W tle była kukułka – ten listonosz losu
Który nam wykukał łaskawość niebiosów
Gdy szczęściem był piernik w malutkiej Alwerni
Kiedy to się stało, że nam wciąż za mało

Czasem nas przyzywa skądś pamięci trąbka
Próbujemy skleić czas we wspomnień rąbkach
Prawdę, co zachwyca jasna jak pszenica
Jak ten niepojęty oleodruk święty

Dobry Panie Boże! w świecie pełnym świństwa
Zwróć nam, jeśli możesz, kromeczkę dzieciństwa
Niech zapachnie jesień czeremchą i wiosną
Albo nam przynajmniej nie pozwól dorosnąć

I nikniemy w mroku, spokojni i bierni
My – te niegdysiejsze dzieciaki z Alwerni
A nad nami w górze aniołowie stróże
Szczęśliwi anieli, żeśmy nie zgłupieli

Dobry Panie Boże! w świecie pełnym świństwa
Zwróć nam, jeśli możesz, kromeczkę dzieciństwa
Niech zapachnie jesień czeremchą i wiosną
Albo nam przynajmniej nie pozwól dorosnąć

Jan Wołek
#poezjaspiewana #poezja

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
A Wy, jesteście na tak?

E.E. Schmitt Sen o Jerozolimie

#ksiazki #cytaty #czytajzhejto #samotnosc
b07234c3-33c8-4fcf-aac5-735101c88b50
ad6d6900-d3f4-4c84-9d3b-2c4457f5814d
splash545

Przez ostatni rok jest zdecydowanie więcej tak w moim życiu niż w kilku poprzednich latach razem wziętych i dobrze mi tak

koniecswiata

Moim zdaniem to jest trochę uproszczenie w tym fragmencie, bo mogą być różne sytuacje, np:

1. mówienie tak, ze względu na jakieś wyimaginowane strachy, np. odrzucenia przez kogoś, ale nie bycie w zgodzie ze sobą

2. Mówienie nie że względu na jakieś wyimaginowane sytuacje, np że coś jest niebezpieczne, kiedy to tylko przekonanie i historia w czyjejś głowie.

Ten fragment jest takim trochę uproszczeniem, bo zdecydowanie warto mówić nie w niektórych sytuacjach i być w zgodzie ze sobą i nie pozwolić na przekraczanie moich granic i warto mówić tak w niektórych sytuacjach, np. miłość - miłość zawsze niesie ryzyko zranienia, ale czy w takim razie warto, ze strachu przed ewentualnym odrzuceniem powiedzieć jej nie i zupełnie nie wpuścić do swojego życia?

Ja tak rozumiem ten fragment.

Zaloguj się aby komentować

I jakże tu kochać ziemię, na której są pająki,
i Stwórcę w którego głowie sen o pająku się błąka?

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
#poezja @splash545 #pajaki
b241b706-7839-4eca-bd10-04dcd947ccc3
moll

@KatieWee ten to bardziej dla @UmytaPacha

splash545

@KatieWee piękny wiersz i faktycznie pająki jakby były trochę większe to byłyby mega przerażające.

A tak w ogóle to dziś przy karmieniu jeden pająk mi spierdzielił pod kanapę i mieliśmy z żoną nieplanowane sprzątanie najciemniejszych zakamarków w mieszkaniu

ErwinoRommelo

Taaa Marysiu, poczekaj aż poznasz ludzi, zatęsknisz za wielonogimi wierszokletami których delikatnych nici po prostu nie potrafisz odczytać.

Zaloguj się aby komentować

My, urodzeni w przeszłości, z nostalgią wspominamy tamten czas. Nikt nie narzekał.

Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze... na śniadanie matka kroiła wiatr, ojca nie znałem, bo umarł na raka wątroby, kiedy zginął w tragicznym wypadku samochodowym, po samospaleniu się na imieninach u wujka Eugeniusza. Wujka Eugeniusza zabrało NKWD w 59. Nikt nie narzekał.

Wszyscy należeliśmy do hord i łupiliśmy okolicę. Konin, Szczecin i Oslo stały w płomieniach. Bawiliśmy się też na budowach. Czasem kogoś przywaliła zbrojona płyta, a czasem nie. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka odcinała stopę i mówiła z uśmiechem, "masz, kurna, drugą, nie"? Nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że wszyscy zginiemy. Nikt nie narzekał.

Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z gruźlicą, szkorbutem, nowotworem i polio służył mocz i mech. Lekarz u nas nie bywał. Chyba że u babci – po mocz i mech. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Jedliśmy muchomory sromotnikowe, na które defekowały chore na wściekliznę żubry i kuny. Nie mieliśmy hamburgerów – jedliśmy wilki. Nie mieliśmy czipsów – jedliśmy mrówki. Nie było wtedy coca-coli, była ślina niedźwiedzi. Była miesiączka żab. Nikt nie narzekał.

Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał karę. Dół z wapnem, nóż, myśliwska flinta – różnie. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo — jak zwykle. Potem ojciec wracał do domu, a po drodze brał sobie nowe dziecko. Dzieci wtedy leżały wszędzie. Na trawnikach, w rowach melioracyjnych, obok przystanków, pod drzewami. Tak jak dzisiaj leżą papierki po batonach. Nie było wtedy batonów, dzieci leżały za to wszędzie. Nikt nie narzekał.

Latem wchodziliśmy na dachy wieżowców, nie pilnowali nas dorośli. Skakaliśmy. Nikt jednak nie rozbił się o chodnik. Każdy potrafił latać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji, aby się tej sztuki nauczyć. Nikt też nie narzekał.

Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Czasem akurat wtedy nadjeżdżał jelcz lub star. Wtedy zdychaliśmy. Nikt nie narzekał.

Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Podobnie jak wybite zęby, rozprute brzuchy, nagły brak oka czy amatorskie amputacje. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego. Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców. Pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a od pomocy, to jeszcze nikt nie umarł. Ciocia Janinka powtarzała, "lepiej lanie niż śniadanie". Nikt nie narzekał.

Gotowaliśmy sobie zupy z mazutu, azbestu i Ludwika. Jedliśmy też koks, paznokcie obcych osób, truchła zwierząt, papier ścierny, nawozy sztuczne, oset, mszyce, płody krów, odchody ryb, kogel-mogel. Jak kogoś użarła pszczoła, to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię. Jak ktoś się zadławił, to pił 3 szklanki mleka i przykładał sobie rozgrzaną patelnię. Nikt nie narzekał.

Nikt nie latał co miesiąc do dentysty. Próchnica jest smaczna. Kiedy ktoś spuchł od bolącego zęba, graliśmy jego głową w piłkę. Mieliśmy jedną plombę na jedenaścioro. Każdy ją nosił po 2-3 dni w miesiącu. Nikt nie narzekał.

Byliśmy młodzi i twardzi. Odmawialiśmy jazdy autem. Po prostu za nim biegliśmy. Nasz pies, Murzyn, był przywiązany linką stalową do haka i biegł obok nas. I nikomu to nie przeszkadzało. Nikt nie narzekał.

Wychowywali nas gajowi, stare wiedźmy, zbiegli więźniowie, koledzy z poprawczaka, woźne i księża. Nasze matki rodziły nasze rodzeństwo normalnie – w pracy, szuwarach albo na balkonie. Prawie wszyscy przeżyliśmy, niektórzy tylko nie trafili do więzienia. Nikt nie skończył studiów, ale każdy zaznał zawodu. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. To przykre. Obecnie jest więcej batonów niż dzieci.

My, dzieci z naszego jeziora, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze" wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez słodyczy, szacunku, ciepłego obiadu, sensu, a niektórzy – kończyn.

Nikt nie narzekał.

autor: Łukasz Najder (2016)

Łukasz Najder (ur. 1976) – z wykształcenia literaturoznawca, redaktor w Wydawnictwie Czarne. Pisze m.in. dla „Dwutygodnika”, „Pisma”, „Polityki”. Parę lat temu wydał jako e-book zbiór fejsbukowej prozy ulotnej zatytułowany Transmisje. Mieszka w Zgierzu.

#poezja #proza #pasta #najder #heheszki
e1797e36-c6de-48ef-ab12-9a5c6fe39d01

Zaloguj się aby komentować

Ballada o prawdziwej krwi

nie ciemna ani plemienna
niepobożna krew się czołga
nie podległa gazom watom
plastrom bandażom księżycom

niezależna od postrzałów
ran ciętych szarpanych kłutych
bielmooka lecz widząca
jasno owa siostra słońca

nie miesięczna nieustanna
niczym niepohamowana
nie struga nie rzeka nawet
nie mierzyć jej oceanem

nie kobieca i nie męska
ani czarna krew dziewczęca
nie tętnicza ani żylna
nie sterylna ani krwawa

bezbolesna i nie w wiadrze
nie w szpitalu ani w rzeźni
nie na polu bitwy także
nie na żadnym prześcieradle

bowiem nie ta oswojona
krew co w klatce pulsu mieszka
regulaminowi serca
posłuszna oraz wymierna

nie ta która cieknie z wargi
przegryzionej przy orgazmie
nie ta którą wieprze broczą
na użytek kaszanki

także nie almanachowa
krew błękitna nie plebejska
nie aryjska nie żydowska
niewinna czy chrystusowa

nie dekoracyjna cyfra
ozdobnik z cudzego snu
ukradziony przez poetę
na użytek poematu

ale krew co bez sztandaru
taborów i awangardy
bez posłów listów żelaznych
czy uwierzytelniających

bez wywiadu kontrwywiadu
oraz wojowniczych not
bez reklamy prasy sławy
lekarza i markietanki

co to ustalony front
nie wiedząc lecz wiedząc: pełzać
nieprzetartym duktem nieba
trzeba nieprzerwanie wciąż

więc czołgając się cierpliwie
bo cóż ją obchodzi czas
żywiąc się igliwiem gwiazd
poszerza swoją dziedzinę

1969

Rafał Wojaczek (1945-1971) był polskim poetą i prozaikiem, pochodzącym z Mikołowa, a tworzącym we Wrocławiu. Uchodzi za jedną z najbardziej legendarnych postaci artystycznego środowiska Wrocławia z czasów PRL-u.

W młodości interesował się fotografią, uwieczniając głównie dziwne i ponure obiekty. Studiował polonistykę w Krakowie i Wrocławiu. Za życia wydał dwa tomiki poetyckie - "Sezon" (1969) i "Inną bajkę" (1970). Napisał też powieść "Sanatorium", uznawaną za autotematyczną.

Wojaczek był alkoholikiem i wielokrotnie próbował popełnić samobójstwo. Zmarł 11 maja 1971 roku we Wrocławiu w wyniku przedawkowania leków, mając zaledwie 26 lat.

#poezja #wojaczek #wiersze #wroclaw #kultura
1095df18-27b3-4136-b919-5d2da256d6cc
jelonek

@bielmooka-siostra-slonca Wojaczek <3

Zaloguj się aby komentować

Aunque no nos muriéramos al morirnos,
le va bien a ese trance la palabra: Muerte.

Muerte es que no nos miren los que amamos,
muerte es quedarse solo, mudo y quieto
y no poder gritar que sigues vivo.

Gloria Fuertes



Chyba nie ma oficjalnego tłumaczenia. Ogólnie idzie to jakoś tak:

Choćbyśmy nie umierali, gdy umieramy,
to słowo „śmierć” pasuje do tego przejścia.

Śmierć to, gdy nie patrzą na nas ci, których kochamy,
śmierć to zostać samym, niemym i nieruchomym
i nie móc krzyczeć, że wciąż żyjesz.

Zaloguj się aby komentować

Odmiana

"Chiałbym by,
czas widział mnie.
Tak jak ja, go widzieć chcę.

Byśmy razem wirowali, na dwa wieki przekupieni
swą łaknością wypełnieni.
By w tej chwili tu bezkresnej jak bezdennej toni
nigdy się nie rozłączali. "

#glosotchlani #zafirewallem #tworczoscwlasna #codziennywiersz
ErwinoRommelo

Tylko romantyzm ale nie Polski, bo u nas jebie pato patriotyzmem. Ma być stare dobre wzdychanie ze jest chujowo ale może z nią by było lepiej.


« Śpiewam już tylko o Polsce i o złej miłości

Złe piosenki o złym systemie

Polska przychodzi do mnie tylko po autograf

Dla miłości zaś jestem złudzeniem

Nigdy nie będziemy jak Bonnie i Clyde

Ani orłem ani reszką

Będziemy jak ten deszczowy maj

Jak ci wszyscy brzydcy ludzie z Tesco »

Zaloguj się aby komentować

#poezja #wiersz #religia

Wiersz Michała Hellera, chyba mało znany (z tego co wiem, to jedyny, jaki opublikował), bo nigdy wcześniej na niego nie trafiłem, a pochodzi podobno z 1974 (ukazał się wtedy w miesięczniku "Znak").

Modlitwa o unitarną teorię pola

Modlę się do Ciebie
Boże
równaniem Einsteina
ścisłością myśli
i pięknem symboli
krzywizną czasoprzestrzeni
i tensorem pędu
i z tym wszystkim
co jest w tym równaniu
zapisane
a czego dotychczas nie wiemy

Modlę się do Ciebie
Boże
o jeszcze piękniejsze równanie
takie które by Ciebie
zupełnie
zasłaniało
które by wyjaśniało
świat
samym światem
a prawa przyrody
innymi prawami

Stwórco
daj nam zrozumieć
gdy wypełniamy Tobą
luki naszej wiedzy
nie jesteśmy bliżej
lecz dalej
że Ty jesteś we wszystkim
a nie tam
gdzie nic nie ma
że tylko
myśl obejmująca
wszystko
może dotknąć Ciebie

Proszę
by danym mi było kiedyś
modlić się do Ciebie
tym najpiękniejszym
równaniem.
jelonek

@informatyk bardzo dobrze, że mało znany, bo to grafomaństwo w esencji. Fujka.

Zaloguj się aby komentować

Mamy kolejną rocznicę wydarzeń marcowych 68 z tej okazji przypomnę może wiersz:
"Rzecz marcowa" Natana Tenenbauma.
#pdk ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Sławne to były dzieła, sławne były czasy
A było, jak opowiem — bo wszystko wiem z prasy:

Więc Wyszyński z Kuroniem , przy poparciu Mao
Mieli Żydom zaprzedać naszą Polskę całą
Izrael w myśl tych planów sięgałby Szczecina
Zaś chłopi z Zamojszczyzny poszliby na Synaj
Naród nasz miał iść w jarzmo żydowskiego króla
Którym byłby Zawieyski , bratanek Kargula
Każdy Żyd miał otrzymać zaraz tytuł lorda
A Niemen mógłby śpiewać tylko jako Jordan
Do tego każdy student, a zwłaszcza niechrzczony
Miał dostać mercedesa oraz cztery żony
Dyspozycje w tej sprawie wyszły od Dajana
Via Tokio, Rzym, Biłgoraj, Pułtusk i Tirana...

A jeszcze łotry zdradę umyśliły taką:
Oddać molo w Sopocie Czechom i Słowakom
Do tego łódź podwodną, Pannę z Jasnej Góry
Szczerbiec, żubra Pulpita ... i Pałac Kultury
A — jakby mało było takiego wyzysku —
Zabrały nam Pepiczki rekord świata w dysku!
Bauman z Brusem i Baczko — ta podstępna szajka
Pastwiła się nad Polską jak „czerezwyczajka”
Kazali nam zapomnieć, żeśmy są przedmurze
Kazali nam o Jasiu zapomnieć, Kiepurze

Żaden z nich stydu, żaden z nich sumienia nie miał
Putrament z Przymanowskim mieli iść na przemiał
Oni na Dziadach bili najdłużej oklaski

...A jeden z nich miał w domu Dzieła wszystkie Hłaski
A znowu Kołakowski, jak jeszcze był młody
To Stalina całował w rumiane jagody
A Stalin mu na lody dawał i na kino
I razem gryźli pestki, i grali w domino Natomiast Kisielewski, jak z prasy wynika
Jest synem naturalnym studenta Michnika
Który do rewolucji wiernie służył carom
I miał sześcioro dzieci z carycą Dagmarą

Tacy to byli ludzie, dzieła takie, czasy
A było, jak rzekłem, bo wszystko wiem z prasy!

https://www.youtube.com/watch?v=tLiMn_vwW08

#rocznicanadzis #poezja #kabaret #historia #polska #antysemityzm #bekazprawakow #zydzi #prl
em-te

@rebe-szunis  to do kompletu


Nie bój się, nie zabraknie. To krajowa czysta

Ja, widzisz, przed wojną byłem komunista

Bo ja chciałem być kimś, bo ja byłem Żyd

A jak Żyd nie był kimś, to ten Żyd był nikt

Może stąd dla świata tyle z nas pożytku

Że bankierom i skrzypkom nie mówią - ty żydku

Ja bankierem nie byłem, ani wirtuozem

Wojnę w Rosji przeżyłem, oswoiłem się z mrozem

I na własnych nogach przekroczyłem Bug

Razem z Armią Czerwoną, jako Politruk

Ja byłem jak Mojżesz, niosłem Prawa Nowe

Na których się miało oprzeć Odbudowę

A potem mnie - lojalnego komunistę

Przekwalifikowali na manikiurzystę

Ja kocham Mozarta, Bóg - to dla mnie Bach

A tam, gdzie pracowałem - tylko krew i strach

Spałem dobrze - przez ścianę słysząc ludzkie krzyki

A usnąć nie mogłem przy dźwiękach muzyki

W następstwie Października tak zwanych wydarzeń

Już nie byłem w Urzędzie, byłem dziennikarzem

Ja znałem języki, nie mnie uczyć jak

Pisać wprost, to, co łatwiej można pisać wspak

Wtedy myśl się zrodziła - niechcący być może

Żem się z krajem tym związał - jak mogłem najgorzej

Za tę hańbę zasługi - Warszawa czy Kraków

Gomułka nam powiedział - Polska dla Polaków

Już nie dla przybłędów Pospolita Rzecz

Wiesław, jak Faraon, popędził nas precz

I szli profesorowie, uczeni, pisarze

Pracownicy Urzędu, szli i dziennikarze

W Tel-Awiwie właśnie, zza rogu, z rozpędu

Wpadłem na byłego kolegę z Urzędu

I pod Ścianę Płaczu iść mi było wstyd

Czy ja komunista, czy Polak, czy Żyd?

Nie umiałem jak on, chwały czerpać teraz

Z tego, że się z bankruta robi bohatera

Wyjechałem. Przeniosłem się tutaj, do Stanów

Mówią - czym jest komunizm - ucz Amerykanów

Powiedz im co wiesz, co na sumieniu masz

A odkupisz grzechy i odzyskasz twarz

A ja przecież nie umiem nawet ująć w słowa

Jak wygląda to, com - niszcząc - budował

I tak sam sobie zgotowałem zgubę

Meloman - nie skrzypek, nie bankier - a ubek

Oficer polityczny - nie russkij gieroj

Ani Syjonista, ani też i goj

Jak ja powiem Jehowie - Za mną, Jahwe stań

Z tą Polską związanym pępowiną hańb

Jak ja powiem Jehowie - Za mną, Jahwe stań

Z tą Polską związanym pępowiną hańb

Zaloguj się aby komentować

Dzieci nakarmione
Kotki wytulone
czas na obowiązki
— idę ruchać żonę



#poezja #gownowpis #wioskowerymy
gawafe1241

@Opornik takie obowiązki to sama przyjemność ( ͡° ͜ʖ ͡°)

splash545

Piękny wiersz, wzruszyłem się.

Zaloguj się aby komentować

Następna