🎅 Weź udział w świątecznej zabawie i wygraj prezent od Hejto! 🎁

Zobacz szczegóły
Antrakt świadomości

Od czasu do czasu, w poranki niektóre,
Gdy w głowie mej plączą się myśli ponure,
To w miasto rowerem uciekam w pośpiechu,
By w zgiełku poszukać od życia oddechu…

Z kawą w ręku siadam i wyłączam głowę,
Słucham jak Warszawa tka z dźwięków osnowę,
Obserwuję ludzi, którzy szybkim krokiem
Mijają się w ciszy, uciekają wzrokiem…

Obrazy i dźwięki chłonę mimo woli,
Myśli strumień wartki zanika powoli,
I tkwiąc w tym intymnym zakątku nicości,
Pauzą wybrzmiewa mój antrakt świadomości...

https://streamable.com/rln0i9

#tworczoscwlasna #endorfiki #zafirewallem

Zaloguj się aby komentować

Nie wiem, czy kogokolwiek jeszcze wena ma zamiar ponieść, więc póki chwila czasu, #podsumowanienasonety !

Ponieważ nie wpadła na lepszy pomysł niż najwyższa liczba piorunów, ALE mamy cudny remis pomiędzy @Wrzoo i @Cybulion , pozwolę sobie na subiektywny wybór i zwycięzcą edycji zostaje @Cybulion ! Gratulacje!

Sonet o zimie Anny Piwkowskiej obrodził w następujące riposty:

Po przeglądzie- @George_Stark - 12 piorunów
Promocja miasta - @George_Stark - 12 piorunów
U mnie na szychta gode sie polinglish- @RogerThat - 11 piorunów
Филологам писать рекомендуется с правильным ударением- @Wrzoo - 16 piorunów
'jeden pocałunek' - @Cybulion - 16 piorunów
Po tej drugiej stronie przeglądu- @fonfi - 11 piorunów
Maskarada - @fonfi - 14 piorunów
https://www.hejto.pl/wpis/tym-razem-bez-zadnych-nawiazan-powiazan-zaczepek-podczepek-swoj-wlasny-ale-za-to (nie chce dodać hiperłącza, to dorzucam tak!)

Dziękuję wszystkim za wspólną zabawę i życzę Wesołych Świąt

#nasonety #zafirewallem
fonfi

@Cybulion gratulacje łamane na wyrazy współczucia.

A Pani @Wrzoo to chyba faktycznie jakiś los na loterii... Sklecić coś takiego to jest dopiero wyczyn! Szkoda, że nie umiem w te krzaczki, ale nawet w innych językach, które jakoś tam umiem chyba bym się nie odważył rymować. Czapki z głów.

Cybulion

Dziekuje społeczności za docenienie i wszystkim po kolei @RogerThat @George_Stark @fonfi @moll za kondolencje.

Chwilowo nie jestem w stanie wykrzesac czegokolwiek z bani wiec jesli pani @Wrzoo by mogla objac korone - z checia ją oddam. Jeśli nie to ok 20 spodziewajcie sie zadania.

splash545

@moll a to już koniec, o xd

Zaloguj się aby komentować

1142 + 1 = 1143

Tytuł: Armia w ruinie
Autor: Edyta Żemła
Kategoria: literatura faktu
Ocena: 8/10

Doskonale przedstawiona dewastacja Wojska Polskiego uskuteczniona przez pisowców. Niszczenie kadr (gnębienie Rajmunda Andrzejczaka), promowanie uległych lizusów (generał Kukuła), nieskoordynowane zakupy (Abramsy i Pantery jednocześnie), podbieranie podoficerów z WP do WOTu, pierdolenie o trzystutysięcznej armii przez oficjalnego nieudacznika (Mariusz Błaszczak), wykorzystywanie armii do politycznych szopek (pikniki 800+), brak zainteresowania raportami z Ukrainy (nikt nie czyta raportów, jak radzą sobie np. Kraby na froncie) - to kilka z wielu tematów poruszonych w książce.

Wszystkie pisowskie inby zebrane w jednym miejscu, książkę warto kupić i do niej wracać, gdyby komuś kiedyś włączyła się pamięć złotej rybki, czego lepiej uniknąć.

#bookmeter #ksiazki #reportaz
208888c2-9ad8-42d9-a182-f8f61a7358fa
smierdakow

Teraz premierę miała jeszcze ta, też zapowiada się dużo informacji od środka, ale nie widziałem żadnych opinii

fd91f804-cf93-4135-9070-d990e5801f01

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
1141 + 1 = 1142

Tytuł: Table for Two
Autor: Amor Towles
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Penguin Books
Liczba stron: 480
Ocena: 7/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5118543/table-for-two

Premiera najnowszej książki Amora Towlesa, będącego jednym z moich ulubionych autorów, miała miejsce w maju tego roku. Małam cichą nadzieję, że względnie szybko wyjdzie tłumaczenie na język polski, ale czas mijał, a informacji od wydawcy nie było. Sięgnęłam zatem po oryginał.
Jak na złość, gdy wbiłam teraz na LubimyCzytać, to okazało się, że tłumaczenie zostało zapowiedziane i powinno pojawić się na księgarnianych półkach w lutym.

Ale do rzeczy. "Table for Two" jest książką nietypową, bo jej pierwszą połowę stanowi zbiór opowiadań, a drugą połowę - kontynuacja losów Evelyn Ross, bohaterki jednej z poprzednich książek autora — "Dobre wychowanie".

Przed lekturą doszła do mnie jedynie informacja o tym, że jest to zbiór opowiadań; o drugiej części ksiązki dowiedziałam się już w trakcie czytania. I o ile ciekawie czytało się o perypetiach Evelyn, to trochę wyrwało mnie to z nastroju, który zbudowały we mnie opowiadania.

Opowiadania są przefantastyczne. Czuć w każdym z nich ten unikalny styl Towlesa, za którym przepadam, jak i za budowanymi przez niego postaciami, z którymi niemal zawsze empatyzuję. Zwłaszcza pierwsze opowiadanie o obywatelu ZSRR, który przybywa ze wsi do Moskwy i zaczyna się utrzymywać ze stania w kolejkach, niezwykle mi się spodobało.

Część o losach Evelyn porwała mnie mniej, bo była mocno serialowa w odbiorze. Nie przepadałam też za tą bohaterką w "Dobrym wychowaniu", więc nie czekałam szczególnie na dokończenie jej historii. Jednak klimat międzywojennego Hollywood czuć, w tym Towles nie zawodzi.

Prywatny licznik (od początku roku): 63/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazka #ksiazki #czytajzhejto
Wrzoo userbar
e7ed2b3f-81c5-4a62-8315-c9a18a7cfd9c
WujekAlien

@Wrzoo Od której książki Towlesa polecasz zacząć przygodę z tym autorem?

Wrzoo

@WujekAlien "Dżentelmen w Moskwie", zdecydowanie.

Zaloguj się aby komentować

Newsy książkowe od Whoresbane'a!

Wydawnictwo Znak wraca do korzeni Czarnej Serii, poświęconej historii II Wojny Światowej. "Nimitz na wojnie. Od Pearl Harbor do Zatoki Tokijskiej" Craiga Symondsa ukaże się 12 lutego 2025 roku. Wydanie w twardej oprawie z obwolutą zawiera 512 stron, w cenie detalicznej 119,99 zł. Poniżej okładka i krótko o treści.

Geniusz Nimitza polegał na jego zdolności do przekonywania innych, że mogą dokonać wielkich rzeczy. Wciągająca, oparta na dogłębnym researchu i znakomicie napisana książka – gen. Mike Hagee, były dowódca Korpusu Piechoty Morskiej US Navy, dyrektor generalny Admiral Nimitz Foundation

Craig Symonds ma niezwykłą umiejętność. Umożliwia czytelnikowi spojrzenie oczami admirała, który zaplanował odpowiedź Floty Pacyfiku USA na atak na Pearl Harbor. Znakomicie napisana i naprawdę ekscytująca książka. Pozostanie na długie lata najważniejszą opowieścią o Nimitzu – Andrew Roberts, historyk i bestsellerowy autor

Genialna i wyważona relacja o tym, jak admirał Nimitz dowodził największą kampanią morską w historii. Ponadczasowy podręcznik doskonałego dowodzenia – Richard B. Frank, historyk wojskowości specjalizujący się w wojnie na Pacyfiku
To on wygrał II wojnę światową na Pacyfiku.

Kilka dni po klęsce w Pearl Harbor Franklin D. Roosevelt mianuje adm. Chestera W. Nimitza głównodowodzącym Floty Pacyfiku USA. Admirał nie jest ani najstarszym, ani najbardziej doświadczonym spośród dowódców US Navy. Ale to on podniesie z kolan upokorzoną i zdewastowaną amerykańską marynarkę wojenną i przekształci ją w najpotężniejszą siłę morską w historii. Stoczy szereg krwawych bitew z Japończykami. Cztery lata później na pokładzie pancernika USS „Missouri” Nimitz będzie patrzył, jak przedstawiciele pokonanego Cesarstwa Japonii podpisują bezwarunkową kapitulację.

Wykorzystując kwaterę główną Nimitza jako punkt obserwacyjny, Symonds opisuje wszystkie główne kampanie na Pacyfiku, od Guadalcanalu do Okinawy.

Mistrzowski portret genialnego dowódcy.

#ksiazkiwhoresbane 'a - tag, pod którym chwale się nowymi nabytkami oraz wrzucam newsy o książkach
Chcesz mnie wesprzeć? Mój Onlyfans ( ͡° ͜ʖ ͡°) ⇒ patronite.pl/ksiazkiWhoresbane
#ksiazki #czytajzhejto #znak #czarnaseriaznak #craigsymonds #historia #iiwojnaswiatowa #nimitz
249cdd8f-17cd-4cc9-9262-04cbebcc6f35
Helio09.

Łatwo o bycie "genialnym" jak ma się potęgę przemysłową USA za sobą. W biografii Bornemana "Admirałowie" Nimitz wydaje się dobrym, ale nie wybitnym admirałem -jednym z wielu.

Zaloguj się aby komentować

Cytat na dziś:

– Czy pan jest ważny? – zapytała.

Rozpromieniony Cutangle obejrzał się na kolegów. Jak w każdej grupie, wśród magów także obowiązywały mody. Czasami byli smukli, wychudzeni i mówili do zwierząt (zwierzęta nie słuchały, ale liczą się przecież intencje), kiedy indziej byli mroczni, posępni i nosili krótkie, czarne, szpiczaste bródki. Teraz obowiązywał styl mieszczański. Cutangle aż się nadął ze skromności.

Terry Pratchett, Równoumagicznienie

#uuk
Mr.Mars

Ha! Kiedy ja mówię do zwierząt to słuchają. Nawet rozmawiają po swojemu.

moll

@Mr.Mars czyli da się!

Zaloguj się aby komentować

“Studia nad psychologią gracza zawsze przynoszą rezultaty. Zmieniają się rodzaje broni, ale strategia pozostaje strategią - tak na polu bitwy, jak i na Wall Street. Najlepiej podsumował to Thomas F. Woodlock, twierdząc, że ‘fundamentalne zasady pomyślnej spekulacji bazują na założeniu, że w przyszłości ludzie popełniać będa te same błędy, które popełniali w przeszłości’.”

Jesse Livermore

#cytaty z książki #wspomnieniagraczagieldowego

Zaloguj się aby komentować

Bążur, Majonez dziękuje za docenienie i piorunki

Na dziś proponuję:
Temat: kłótnia przy stole wigilijnym
Rymy: potworek, humorek, szmatka, jatka

Zapraszam
#naczteryrymy #poezja #zafirewallem
#owcacontent <- do blokowania moich wpisów
sireplama

@bojowonastawionaowca


Wisi w powietrzu posępny potworek,

Wigilii przygotowań coroczny humorek,

Nie trzeba wiele, starczy gatka-szmatka,

By karpiowej tradycji zaczęła się jatka.

PaczamTylko

Pochowany złych świąt potworek

każdemu przy stole dopisze humorek

zamiast sianka pod obrusem szmatka

i cóż z tego, za to na talerzach będzie jatka

AbenoKyerto

Przyleciał na Nostromo fajny potworek

Złożył we mnie Obcego, więc zły mam humorek

Podczas wigilii zostanę rozerwany niczym szmatka

Resztę domowników czeka krwawa jatka.

Zaloguj się aby komentować

#komiksy
jak ktoś lubi na prawdę mocne, ale też w odbiorze..hmm..cierpkie, surowe...historie - to polecam.
niby baja, ale nie w stylu Star Wars. toporne dialogi nie przeszkadzają mi chyba aż tak bardzo, żeby nie zagłębić się w to uniwersum.
skorpion lubi to, jak też wszystkie historie ze świata Incala (takiego kryształka chui wi skąd) :]
https://lubimyczytac.pl/cykl/10066/kasta-metabaronow

ps. aaa jakby ktoś wnikał, to tutaj stare artykuły
https://www.kzet.pl/2002_02/incal.html
pol-scot

@slynny_skorpion jodorosky i wszystko jasne... inne historie też ma mocne...

Zaloguj się aby komentować

1140 + 1 = 1141

Tytuł: Piercing
Autor: Ryū Murakami
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 8/10

#bookmeter

Wszyscy pokazują innym swoje rany, zupełnie jak kulturyści z dumą prężący muskuły na zawodach. I, co niewiarygodne, każdy święcie wierzy, że jeśli tylko je pokaże, rany znikną.

Dziś jesteśmy już dużo bardziej cywilizowani niż, dajmy na to, tacy Spartanie. Dziś już nie zabijamy własnych dzieci, nie zostawiamy ich na śmierć*, kiedy są słabe i uważamy, że mogłyby sobie nie poradzić w życiu. Dziś już jesteśmy dużo bardziej cywilizowani i w związku z tym postępujemy inaczej. Dziś chronimy życie naszych dzieci, a tylko zaszczepiamy w nich traumy, z którymi później muszą sobie przez resztę życia radzić.

Z traumami można radzić sobie na różne sposoby – można je wyprzeć, można je zagłuszyć, być może da się je nawet wyleczyć. Ale można też (trzeba?) z nimi żyć, a one wtedy czasami się odzywają. I takim przypadkiem zajął się właśnie pan Murakami – wziął na warsztat dwie osoby i dwie traumy i mocno je w tych dwóch osobach wyciągnął. Takie prawo literatury, a może nawet i jej zadanie.

Już od dłuższego czasu chciałem napisać historię, w której dochodzi do spotkania mężczyzny pragnącego popełnić morderstwo i kobiety i skłonnościach samobójczych – takimi słowami zaczyna się posłowie do Piercingu i to w zasadzie jest stwierdzenie, którym można całą tę książkę opisać. Bo nie ma w niej wiele ponad to spotkanie i wydarzenia, które do niego, pośrednio bądź bezpośrednio, doprowadziły. Zwykle takie podejście autora nie podoba mi się, spotyka się z moim sprzeciwem. Lubię, kiedy świat jest rozbudowany, kiedy coś jeszcze się dzieje. Ale nie tutaj. Tutaj, w Piercingu, wydaje mi się, że dodanie czegokolwiek więcej osłabiłoby wymowę tej historii.

Ta książka przepełniona jest uczuciami, choć są to uczucia z gatunku tych, których chciałoby się chyba w życiu jak najmniej. Jest w niej wszystko, jest w niej strach, jest niepewność, jest zwątpienie, jest bezsilność i są zachowania autodestrukcyjne, a wszystko to, co w niej jest, podniesione jest bardzo wysoko. Czytanie tej książki powoduje niepokój, być może przez to, co zostało w niej opisane, być może przez to jak to zostało opisane, najpewniej jednak przez połączenie jednego z drugim. A już przedstawienie widzenia świata, odbioru tej samej sytuacji przez oboje bohaterów, a każdego z nich na swój, przefiltrowany przez ich traumy sposób, niemal zmusza do tego żeby książkę odłożyć i przynajmniej chwilę od niej odpocząć.

***

Zrobiła na mnie wrażenie ta książka, silne wrażenie na mnie zrobiła. I tak zapisałem te kilka zdań wyżej, i siedzę sobie teraz, i próbuję pozbierać myśli, i zastanawiam się co jeszcze mógłbym tutaj więcej o niej napisać. I nic mi na jej temat nie przychodzi do głowy, a przynajmniej nic takiego, co umiałbym jakoś sensownie zapisać. Przychodzi mi za to do głowy coś innego, przychodzi mi do głowy cytat z pana Vonneguta, z jego Rzeźni numer 5: o masakrze nie sposób powiedzieć nic inteligentnego. I może tak samo jest właśnie z tymi najmroczniejszymi zakamarkami człowieka? Że nie da się o nich nic inteligentnego napisać? Że można je jedynie przeżyć? Najlepiej jednak wyłącznie jako ktoś z zewnątrz, jako obserwator, jako odbiorca, na przykład literatury. Bo, aż chciałoby się, sobie i innym, życzyć, żeby nie było ich nigdzie indziej.

===

* - Choć z tym zostawianiem dzieci na śmierć, to, jak się okazuje, nie było do końca tak, jak to mówili w szkole (w szkole kłamali?! – cóż za zaskoczenie! znowu!). Słyszałem to z kilku różnych źródeł, a tutaj , na poparcie twierdzenia, artykuł znaleziony na szybko; wygląda nieźle, całkiem wiarygodnie, ma nawet bibliografię, co w Internecie nie jest znowu aż tak oczywiste. A napisałem tam na początku tak o tej Sparcie, no bo mi takie stwierdzenie po prostu retorycznie do rozpoczęcia wpisu pasowało.
d1d41d54-5e44-4c99-b27a-34bde8fe09e9

Zaloguj się aby komentować

1139 + 1 = 1140

Tytuł: Drugie imię. Septologia I-II
Autor: Jon Fosse
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 9/10

#bookmeter

i myślę, że o tym Åsleik i ja rozmawialiśmy już tyle razy I wszedł Wiesiek i że są rzeczy, do których dobrze jest ciągle wracać w rozmowie, a inne są nudne, kiedy się stale do nich wraca

I miałem się wtedy zabrać za coś zupełnie innego, za Łabędzie pana Dehnela miałem się wtedy zabrać, i te Łabędzie miałem zamiar przeczytać, ale zanim się za te Łabędzie zabrałem to czytałem sobie wcześniej jakieś artykuły w Internecie i trafiłem wtedy na artykuł, w którym omawiano kwestię narracji w utworach literackich, a konkretnie to omawiano w nim kwestię stosowania powtórzeń w narracji, i nawet chciałem dać tutaj link do tego artykułu, bo wydał mi się ten artykuł ogromnie ciekawy, ale już teraz nie potrafię go odnaleźć, więc jeśli ktoś chce mi uwierzyć, to będzie musiał mi uwierzyć na słowo

a ten artykuł trafił do mnie chyba w odpowiednim czasie, bo oprócz tego, że temat sposobów prowadzenia narracji niezwykle mnie interesuje w ogóle, to w dodatku byłem wtedy świeżo po lekturze Siedmiu księżyców Maalego Almeidy, książki, w której narracja była prowadzona wspaniale, choć autor, pan Shehan Karunatilaka, akurat powtórzeń w niej nie stosował, stosował za to inne środki, a jeszcze wcześniej, przed tymi Siedmioma księżycami Maalego Almeidy, to czytałem Wieczny Grunwald pana Szczepana Twardocha, i tam autor stosował w narracji powtórzenia i inne wspaniałe środki narracyjne też tam w tym Wiecznym Grunwaldzie stosował i te wszystkie środki narracyjne sprawiły, że narracja w Wiecznym Grunwaldzie też niesamowicie mnie urzekła, bo w ogóle sposób prowadzenia narracji przez pana Szczepana Twardocha ogromnie mnie urzeka

a w tym artykule, który omawiał kwestię stosowania powtórzeń w narracji spory fragment poświęcone były ubiegłorocznemu nobliście, panu Jonowi Fosse, a ja przypomniałem sobie, że miałem też przecież kiedyś w planach, i że nawet na czytniku już od dawna miałem, jego Septologię, miałem ją w planach od wtedy, od kiedy próbnie przeczytałem jego Białość, bo do książek i do autorów nagradzanych, na wszelki jednak wypadek, to podchodzę z pewnym dystansem

i przypomniałem sobie wtedy tę Białość pana Fosse, przypomniałem sobie też wrażenia jakich doznałem wtedy przy tej lekturze, a później przeczytałem to, co jakiś czas temu po przeczytaniu tej Białości napisałem i to, co pamiętałem, co sobie wtedy przypomniałem, w całości pokrywało się z tym, co wtedy napisałem, a dla mnie to oznacza, że ta Białość była, przynajmniej w moim odbiorze, bardzo dobrą książką, co pozwalało mi mieć z kolei nadzieję, że i inne utwory autorstwa pana Fosse trafią w mój gust

i w ten właśnie sposób nastąpiła zmiana w moim czytelniczym harmonogramie i Łabędzie pana Dehnela przełożyłem na jakieś bliżej nieokreślone „później”, a zabrałem się za pierwsze dwa tomy Septologii pana Fosse, wydane, tak jak i w oryginalnej wersji norweskiej, w jednym wspólnym tomie, pod jednym wspólnym tytułem Drugie imię

i ta książka zachwyciła mnie już od pierwszych stron, a w zasadzie to już od pierwszych zdań mnie ona zachwyciła, tak sposobem prowadzenia narracji, bo ten, oprócz tego, że jest inny i nietypowy, co samo w sobie nie jest jeszcze, według mnie, ani zaletą, ani wartością, choć nie jest również wadą, ale ciągle mam przecież jeszcze w pamięci pana Saramago, u którego ta, stosowana również przez pana Fosse, pewna gramatyczna nonszalancja mnie odrzucała, to u pana Fosse ta narracja płynie, a nie dość, że płynie i jest to przyjemne, to jeszcze u pana Fosse ta narracja bardzo przystaje do treści

przystaje ta nietypowa, oszczędna i nierozbudowana narracja do treści, która również, przynajmniej na pierwszy rzut oka, jest oszczędna i nierozbudowana, bo tak naprawdę w tych dwóch pierwszych tomach Septologii nie dzieje się wiele, choć precyzyjniej będzie chyba powiedzieć, że te dwa pierwsze tomy nie opisują wielu wydarzeń, bo jednak uważam, że mimo niewielu wydarzeń, to dzieje się tam w tych dwóch pierwszych tomach Septologii bardzo dużo

--- !!!SPOILER!!! ---
ale delikatny, bo chyba nie o treść w tej książce chodzi

a tę treść dwóch pierwszych tomów Septologii stanowi wgląd w myśli narratora i głównego bohatera powieści, malarza imieniem Asle, niepijącego alkoholika, mężczyzny w dość jednak zaawansowanym już wieku, z rzadkimi, siwymi włosami spiętymi w koński ogon (proszę sobie porównać ze zdjęciem autora), który wraca z miasta Bjørgvin do swojego domu w Dylgja, gdzie rozmawia ze swoim sąsiadem Åsleikiem, a później, tego samego dnia jeszcze, pomimo zmęczenia, ponownie wraca do Bjørgvin, żeby spotkać się ze swoim innym znajomym, również z malarzem, również imieniem imieniem Asle, również mężczyzną w dość jednak zaawansowanym już wieku, z rzadkimi, siwymi włosami spiętymi w koński ogon, tyle, że ten drugi Asle jest alkoholikiem pijącym, jest alkoholikiem, który nie potrafi już bez alkoholu funkcjonować

a później ten drugi Asle trafia do szpitala, a pierwszy Asle zabiera spotyka kobietę imieniem Silje, albo może Guro, która go zna, a on nie wie czy ją zna, bo sobie jej nie przypomina i jeszcze zabiera z mieszkania pijącego Asle psa imieniem Brage i nie za bardzo ma co z nim zrobić, bo spędza noc w hotelu i nie wie, czy może tego psa zabrać tam do tego hotelu ze sobą, choć jest przecież częstym gościem tego hotelu i na pewno by mu na to w drodze wyjątku pozwolono

ale Asle nie zabiera tego psa ze sobą do hotelu, zostawia go u kobiety imieniem Guro, która mieszka w Wąskim Zaułku 5, albo w Wąskim Zaułku 3, Asle tego nie jest pewien, bo zawsze miał problem z liczbami i być może właśnie dlatego został malarzem

a później Asle zbowu wraca do Dylgja

w międzyczasie zaś jeszcze Asle obserwuje świat, a te jego obserwacje przywołują wspomnienia, tak wspomnienia z dzieciństwa, jak i wspomnienia jego nieżyjącej już żony Ales, co zresztą w pewnym momencie prowadzi do fantastycznej sceny ukazującej jego tęsknotę za tą nieżyjącą już jego żoną Ales, do sceny, kiedy to Asle w końcu wraca do Dylgja i tam próbuje we własnym łóżku zasnąć, ale nie bardzo mu się to udaj

i jest jeszcze w tej opowieści, w tym strumieniu myśli Aslego, coś, co sprawia, że nie jest to, a przynajmniej nie do końca jest, jakaś oniryczna wizja, bo razem z tymi wszystkimi opisanymi wyżej myślami przeplatają się u niego myśli codzienne, jak choćby te o zostawionych na stole sześciu siatach z zakupami

--- KONIEC SPOILERA ---

ta książka pozwala zajrzeć do myśli człowieka, tak mi się wydaje, i to jest w niej piękne, i piękne jest w niej też to, jak ten ciąg myśli został przez autora odwzorowany, bo, mimo pozornego chaosu, odnalazłem się w nim doskonale, bo wydaje mi się, że i ja myślę bardzo podobnie: że jedna myśl przywodzi drugą, na zasadzie skojarzenia, ale za chwilę coś mnie rozprasza i wtedy myślę już o czymś zupełnie innym, choć sam nie pamiętam przecież dlaczego akurat o tym pomyślałem i wtedy zaczynam się zastanawiać skąd mi właściwie przyszło do głowy to, o czym akurat teraz myślę…
6527ba1d-8aab-42de-a05b-b10023608b93

Zaloguj się aby komentować

1138 + 1 = 1139

Tytuł: Mitologia słowiańska
Autor: Jakub Bobrowski, Szymon Wrona
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Bosz
ISBN: 9788375766721
Liczba stron: 160
Ocena: 9/10

Opracowanie inne niż wszystkie dotychczas wydane. W bardzo przyjemny i lekki sposób przybliża czytelnikowi wierzenia Słowian i sylwetki bóstw, którym oddawali cześć. Całość jest fabularyzowana, ale dalej oparta na zebranym dotychczas materiale historycznym. Pozycja obowiązkowa dla każdego kto chce sobie przybliżyć wierzenia naszych przodków.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
291ef949-aade-407c-8d54-5daed4807629
swrscyk

A może jeszcze masz porównanie do Polskiej Demonologii Ludowej Leonarda Pełki :) to by już całkiem miodnie było :)

Yes_Man

@swrscyk jeszcze nie mam, ponieważ nie przeczytałem

alaMAkota

@swrscyk to trochę inne pozycje. Tu masz mitologie na kształt mitów Parandowskiego.

Zaloguj się aby komentować

1137 + 1 = 1138

Tytuł: Siedem księżyców Maalego Almeidy
Autor: Shehan Karunatilaka
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 5/10

#bookmeter

Przerobić tamilskie nazwisko na syngaleskie to żaden kłopot, wystarczy z samego końca usunąć spółgłoskę.

Na początku mnie ta książka zachwyciła. Zachwyciła mnie swoją narracją i nawet nie chodzi mi tutaj o tę rzadko spotykaną i dość trudną w realizacji narrację drugoosobową, która w Siedmiu książycach Maalego Almeidy wyszła autorowi (do spółki, oczywiście, z tłumaczem, panem Mariuszem Gądkiem, jeśli mowa o polskim wydaniu, a takie przecież czytałem) wyśmienicie. Mówiąc o zachwycie narracją mam tutaj na myśli pewną jej filmowość – choć przecież filmów mało oglądam, ale tak mi się właśnie skojarzyło. Otóż, przynajmniej na początku książki, tam jest to najbardziej odczuwalne, pan Karunatilaka opowiada zaczynając od szerokiego planu. Tym szerokim planem jest opis jakiejś dzielnicy Kolombo, czasami budynku. Później plan się zawęża. Jeśli wcześniej był opis dzielnicy, następuje opis jakiegoś jej fragmentu – czasami drzewa, czasami plaży nad jeziorem; jeśli wcześniej był opis budynku, następuje opis jakiegoś w tym budynku pomieszczenia. Czasami bezpośrednio, czasami autor prowadzi czytelnika za pomocą opisu do tego pomieszczenia przez korytarze. I nagle pada jakieś zdanie, rozpoczyna się dialog. I właśnie wtedy zaczyna się kolejna scena. Dodając go tego wszystkiego jeszcze plastyczność tych opisów, którymi operuje pan Karunatilaka, efekt jest naprawdę kapitalny, zachwyciłem się nim*. Być może nawet zachwyciłem się nim aż za bardzo.

To była kolejna książka, po którą pewnie nigdy bym nie sięgnął, gdyby nie spotkania kieleckiego Klubu z Kawą nad Książką, w którym to właśnie ta pozycja była tematem ostatniego spotkania. I siedziałem tak sobie w czasie tej dyskusji, i przysłuchiwałem się o czym tam ludzie mówią dzieląc się swoimi wrażeniami z lektury i zastanawiałem się wtedy, czy my na pewno tę samą książkę przeczytaliśmy. Bo niemal nic z tych tematów, które zostały tam podniesione ja w czasie czytania nie zauważyłem. Okazało się, że pouciekały mi pewne wątki, pomylili mi się bohaterowie, części rzeczy nie zauważyłem, a być może nie zrozumiałem. To, z czym się absolutnie zgadzam, a co też w czasie tej rozmowy nieraz padało, to stwierdzenie, że tę książkę czyta się ciężko, a czyta się ją ciężko ze względu na mnogość bohaterów, na ogrom walczących ze sobą frakcji i (ale teraz to już wyłącznie moje zdanie) na jej baśniowość (co, przynajmniej dla niektórych, może być zaletą). W sprawie tych dwóch pierwszych kwestii, przynajmniej zdaniem tych, którzy książkę przesłuchali, ona wydaje się być lepiej przyswajalna kiedy się ją czyta, kiedy można sobie wrócić choćby do wplecionego w fabułę spisu organizacji zaangażowanych w walkę w opisywanym świecie, na targanej wojną domową Sri Lance w roku 1990.

I choć uważam, że pomysł na przedstawienie krainy Pomiędzy, pewnego rodzaju pośmiertnej poczekalni dla zmarłych, pan Karunatilaka miał wspaniały, choć, o czym już pisałem, bardzo doceniam narrację, książki, jako całości, nie uznaję za taką, która szczególnie przypadła mi do gustu. Nie polubiłem postaci głównego bohatera, była dla mnie dość nijaka (choć, na spotkaniu padały takie opinie, być może ona miała taka być), nie widziałem u niej jakiegoś celu ani sensu jego działań. Trochę gubiłem się w tej całej baśniowości i polityce nie bardzo znanej mi części świata. Nie znalazłem jakiejś większej przyjemności w poznawaniu treści tej historii, nie emocjonowałem się co będzie dalej. Momentami w ogóle nawet na to nie czekałem.

Tutaj przychodzi mi do głowy jeszcze jedna myśl, dość dla mnie zaskakująca. O ile zawsze wydawało mi się, że bardziej od spraw świata przedstawionego interesuje mnie los bohatera, tak tutaj było zupełnie odwrotnie, dużo ciekawsze było dla mnie nawet szperanie gdzieś w dodatkowych materiałach i zapoznawanie się, choćby z grubsza nawet, z kontekstem dotyczącym świata przedstawionego. Czy wpływ na to miał bohater powieści, tytułowy Maali Almeida, który był dla mnie, jak pisałem, dość nieciekawy, czy było to wynikiem próby zrozumienia kolejnego konfliktu na tle etnicznym (tak zresztą podobnego w swojej istocie do innych, które wybuchały między ludami różnego pochodzenia zamieszkującymi to samo terytorium), tego nie wiem. No ale tak było i to właśnie kilka przemyśleń na temat tej wojny domowej będzie tym, co mi po lekturze tej książki zostanie.

Książki na spotkania kieleckiego Klubu z Kawą nad Książką wybierane są w taki sposób, że na koniec dyskusji każdy z uczestników podaje swoją propozycję, a następnie spośród tych propozycji losowana jest jedna, która będzie omawiana przy kolejnej okazji. Kolejne okazje zaś zaczynają się od pytania do osoby, która poprzednio zaproponowała wylosowaną książkę, a pytanie to brzmi mniej więcej „dlaczego ta książka?”. Ta książka, Siedem księżyców Maalego Almeidy, została, jak się okazało, zaproponowana ze względu na ładną okładkę (choć proponująca przyznała później, że książka jej się podobała). Do tej opinii dotyczącej ładnej okładki bym się przychylił bo, o i ile cały ten buddyjsko-hinduski region nie jest dla mnie jakoś szczególnie pociągający ani kulturowo ani historycznie, tak moje wrażenia estetyczne związane z tamtejszą sztuką są zgoła inne. I właśnie dlatego uważam, że, zaraz po sposobie narracji, to właśnie ilustracja na okładce jest największą zaletą tej, nagrodzonej jednak Bookerem, książki.



* - Jako że książka Siedem księżyców Maalego Almeidy została nagrodzona w roku 2022 Nagrodą Bookera, to, już po lekturze, sięgnąłem sobie do uzasadnienia werdyktu i przeczytałem, że autora doceniono między innymi za przezabawną śmiałość jego technik narracyjnych. Tam sobie myślę, że jest to dobra wiadomość również i dla mnie, bo ze zbieżności tych swoich wrażeń z werdyktem komisji wnioskuję, że być może kiedyś, w jakiejś tam przyszłości, i mnie może udać się zasiąść w kapitule jakiejś tam nagrody literackiej? A może nawet i jakąś własną ustanowić? Bo, jak się okazuje, mam po temu jakieś tam kompetencje.
7874dc6e-910f-47ff-98c7-4caea09a862a
bojowonastawionaowca

@George_Stark jestem ciekaw jak wpłynęła na to praca tłumacza, u mnie na półce stoi angielski oryginał (i to kupiony jeszcze przed Bookerem, bo mój obszar geograficzny ) jak kiedyś się za nią wezmę, to wrzucę

George_Stark

@bojowonastawionaowca A to jest w ogóle ciekawa sprawa, nie tylko jeśli chodzi o tę książkę, ale też o wiele innych. Tylko to jest jedna z tych ciekawych spraw, która tak bardzo mnie interesują, że często sobie obiecuję, że sprawdzę, że choć fragmenty porównam, ale nigdy tego jeszcze nie zrobiłem.

bojowonastawionaowca

@George_Stark mogę pożyczyć!

Zaloguj się aby komentować

1136 + 1 = 1137

Tytuł: Babie lato
Autor: Marta Dzido
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Relacja
ISBN: 978-83-68021-81-3
Liczba stron: 176
Ocena: 5/10

Zbiorek opowiadań o bardzo różnych kobietach napisanych przez kobietę. Co tu mogło pójść nie tak?

To książka z tezą, przesłaniem i napisana z wyraźną wizją opowiedzenia nam o opresyjnych i trudnych sytuacjach w jakich mogą znaleźć się kobiety, a autorka ma poglądy i pokazuje je nam na każdym kroku. Całość jest niestrawna i właściwie przeczytałam ją do końca, żeby dowiedzieć się skąd tak wysokie oceny na lubimyczytać. I w sumie się nie dowiedziałam.

Książka jest słabiutka, brzmi jak teksty nastolatki, która chce zaszokować swoich czytelników, ale jej pojmowanie świata i warsztat literacki nie pozwalają jeszcze na tworzenie prawdziwej literatury, a jedynie obrazki z życia dorosłych.

Nie polecam.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki
3014d195-37ac-4285-a4f4-0f9fa55227f8
darkonnen

@KatieWee "babie lato" może powiedzieć góral o swojej żonie z długim dzyndzlem. książka pisana przez kobietę dla kobiet z reguły jest słaba

Zaloguj się aby komentować

1135 + 1 = 1136

Tytuł: Mistrzowie opowieści. Skandynawska zima
Autor: wybór Justyny Czechowskiej
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Wielka Litera
ISBN: 9788380329973
Liczba stron: 400
Ocena: 8/10

Seria Mistrzowie opowieści zachwyciła mnie już pierwszym tomem, czyli "Skandynawskim latem" i chociaż jest momentami nierówna, to przynosi mnóstwo radości z odkrywania literatur wcześniej przeze mnie nieeksplorowanych.
Skandynawska zima łączy różne głosy, od klasycznych twórców do współczesnych autorów, tworząc obraz najpaskudniejszej pory roku widzianej oczami ludzi północnych krain.
Skandynawowie (tutaj pojmowani bardzo szeroko, bo pojawiają się opowiadania fińskie czy islandzkie) to ludzie raczej spokojni i zamknięci w sobie. Jednak tak jak wszystkimi, tak i nimi targają różne emocje, a ludzie z pozoru zwyczajni kryją różne tajemnice.
Ważna w tych tekstach jest natura, a przede wszystkim wszechobecny śnieg. Śnieg w każdej postaci -leżący, padający, ułatwiający jazdę saniami i utrudniajacy dostanie się do potrzebujących pomocy. Groźna przyroda niesie za sobą ograniczenia i niebezpieczeństwa, z którymi muszą mierzyć się bohaterowie.

Zima, jak niestety co roku, zbliża się już wielkimi krokami, a ja zachęcam do sięgnięcia po tę książkę właśnie o tej porze roku. Idealnie komponuje się z kocykiem, mrugającymi światełkami i kotkiem na kolankach

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki
eebee65c-004a-4cdc-b8b9-8e94a42774fd
patryk-pis

Mam zacząć czytać te książkę?

KatieWee

@patryk-pis jeżeli chcesz. Mnie się bardzo spodobał jej klimat i ta cisza padającego śniegu, która tam wybrzmiewała bardzo głośno.

Zaloguj się aby komentować

Newsy książkowe od Whoresbane'a!

Wydawnictwo ArtRage wzbogaci serię Cymelia o zbiór opowiadań. "Król w żółci" Roberta W. Chambersa ma ustaloną premierę na 10 lutego 2025 roku. Poniżej okładka i krótko o treści.

Kultowy zbiór opowiadań po raz pierwszy w całości po polsku w znakomitym przekładzie Tomasza S. Gałązki.

Rok 1920. Zakazana sztuka teatralna przyciąga kolejnych nieszczęśników i doprowadza ich do szaleństwa. Pierwsze cztery opowiadania zbioru – mistrzowskie studium psychozy – przybliżają tych, którzy pod wpływem Króla w żółci, jak brzmi tytuł owej sztuki, zaczynają pogrążać się w świecie fantazji, urojeń i podejrzeń. Bohaterami makabrycznych historii są tutaj artyści, dekadenci, ludzie z półświatka.

Na całość kanonicznego dziś tomu Chambersa składa się dziesięć utworów. Amerykański prozaik, jeden z ojców horroru i weird fiction, przechodzi w nich stopniowo od świata nadprzyrodzonej grozy do bardziej klasycznych historii z wątkami romantycznymi.

Chambers swymi opowiadaniami wywarł ogromny wpływ na literaturę grozy, w tym jej mistrza H.P. Lovecrafta. Król w żółci do dziś oddziałuje na popkulturę, czego świadectwem choćby pierwszy sezon serialu True Detective czy wydana przed dwoma laty głośna gra wideo Signalis.

#ksiazkiwhoresbane 'a - tag, pod którym chwale się nowymi nabytkami oraz wrzucam newsy o książkach
Chcesz mnie wesprzeć? Mój Onlyfans ( ͡° ͜ʖ ͡°) ⇒ patronite.pl/ksiazkiWhoresbane
#ksiazki #czytajzhejto #artrage #cymelia #horror #robertwchambers
c31e196b-3583-4c28-9ecd-222c0beee1c7

Zaloguj się aby komentować

Cytat na dziś:

Za nimi stały inne... Stwory, i z każdą chwilą przybywało ich więcej. Nie miały kształtu, a raczej miały, ale wzorowany na licznych, przypadkowo wybranych stworzeniach. Sprawiały wrażenie, jakby słyszały o rękach i nogach, o szczękach, szponach i organach wewnętrznych, ale nie bardzo wiedziały, jak to wszystko do siebie pasuje. Albo ich to nie obchodziło. Albo były nazbyt głodne, żeby się tym przejmować.

Terry Pratchett, Równoumagicznienie

#uuk
Apaturia

@moll Jak głodne, to bezkształtne. Patrząc na to od strony ontologicznej, wychodziłoby na to, że jedzonko chroni nas przed pogrążeniem się w chaosie

moll

@Apaturia i wychodzi mu to lepiej niż porządkowi xD całe szczęście, że cokolwiek tak działa...

Mr.Mars

@moll Kogo zjadły stwory?

moll

@Mr.Mars jeszcze nikogo

conradowl

Stwory stworzone przez AI?

moll

@conradowl one są chaotyczne, a nie niedorobione xD

conradowl

@moll brzmi jak opis działania kolejnej generacji chatGPT

Zaloguj się aby komentować

“Nietrudno było być jednocześnie cierpliwym i nieustraszonym. Spekulant musi głęboko wierzyć w siebie i w swój osąd sytuacji. Dickson G. Watts mawiał, że ‘odwaga spekulanta polega wyłącznie na pewności działania na podstawie decyzji jego umysłu’. Jeśli o mnie chodzi, nigdy nie obawiam się, że mogę nie mieć racji, ponieważ nigdy nie myślę, że jej nie mam, dopóki nie zostanie mi to dowiedzione.”

Jesse Livermore

#cytaty z książki #wspomnieniagraczagieldowego

Zaloguj się aby komentować

1134 + 1 = 1135

Tytuł: Piekło pocztowe
Autor: Terry Pratchett
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 358
Ocena: 8/10

Niejaki Moist von Lipwig, w ekstraordynaryjnych okolicznościach otrzymuje propozycję zarządzania... zaraz czy ja tego już nie pisałem? Ano tak, w recenzji drugiego tomu przygód Moista, który nieopatrznie przeczytałem najpierw. Cóż zdarza się. Jak obiecywałem w tamtej recenzji, nadrobiłem szybko (nie trzeba mi było co dziesięć miesięcy przypominać pierwszy tom.

Poznajemy w nim Lipwiga, który pod przybranym nazwiskiem Alberta Spanglera siedzi w celi śmierci. Hohsztapler, fałszerz, oszust i szuler w jednej osobie w ostatniej chwili zostaje uratowany od stryczka przez anioła pod postacią lorda Vetinariego. Tenże powierza mu zaszczytną misję odtworzenia i poprowadzenia Urzędu Pocztowego Ankh-Morpork. Wobec braku innych możliwości propozycja zostaje przyjęta. Problemy zaczynają narastać, bowiem rychło okazuje się, że poczta nie działa już od dwudziestu lat a niedoręczone listy piętrzą się hałdami w całym budynku. Jedyni dwaj pracownicy, którzy pozostali są hmm... nieco ekscentryczni - wiekowy młodszy listonosz Groat, parający się medycyną naturalną (nie ma to jak świeża siarka w skarpetach, mówię panu!) i listonosz-praktykant Stanley, zafiksowany na punkcie szpilek. Aha, nie zapominajmy o Panu Pieszchochu, kocie który nie lubi zmian. No i największy problem - poczta upadła bo została praktycznie wyparta przez sekary - telegraf optyczny, dzięki którym przesłanie wiadomości trwa nie dni ale godziny.

Dalej jest podobnie jak w drugiej części, Moist za pomocą różnych sztuczek stawia instytucję na nogi (przy okazji wynajdując filatelistykę), ale żeby nie było za łatwo to wikła się w spór z kompanią sekarową Wielkiego Pnia. Jej szefem jest Reacher Gilt, obrzydliwie bogaty finansta, znakomicie napisana postać. Jego spotkania i rozmowy z Moistem to majstersztyk prowadzenia narracji. Warto też wspomnieć dużą, fajnie opisaną rolę Patrycjusza miasta, Vetinariego. Na ich tle panna Adora Belle Dearheart wydaje się płaska i nijaka, a wątek romansowy między nią a Pocztmistrzem nieco bez polotu.

TLDR: Sir Pratchett w świetnej formie, ciekawe postacie, dużo inteligentnego humoru, ale i poważne problemy społeczne. Oczko wyżej niż "Świat Finansjery"

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
trixx.420 userbar
9263da03-b33d-4e94-95b3-314bbbddcb27
moll

@trixx.420 grunt to umieć wykorzystać szansę jaką się dostanie od swojego anioła

Konto_serwisowe

Ta część została zekranizowana, ale wiadomo... Film to nie jest to samo 😉

trixx.420

@Konto_serwisowe widziałem w nocy pierwsza część, można zobaczyć, dość wierna ekranizacja. Zaskoczył mnie David Suchet w roli Gilta :)

dziki

Jak widzę że ktoś na Hejto postuje Terrego Prachetta i nie jest to @moll to mam przez krótką chwilę dysonans xD

moll

@dziki najważniejsze że ktoś inny też postuje

Zaloguj się aby komentować

1133 + 1 = 1134

Tytuł: Las powieszonych lisów
Autor: Arto Paasilinna
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Książkowe Klimaty
ISBN: 9788366505711
Liczba stron: 312
Ocena: 8/10

Oiva Juntunen razem z dwójką wspólników dokonują napadu i kradzieży. Niestety jego wspólnicy trafili za to do więzienia, a jemu udało się pozostać na wolności. Powoli zbliża się czas końca ich odsiadki, więc Oiva postanawia ucieć przed odpowiedzialnością i podziałem łupu. Trafia na z pozoru niezamieszkane odludzie, ale dość szybko spotyka majora i razem z nim chronią się u samotnej starszej, pani, której obiecali pomóc.

Z jednej strony jest to humorystyczna opowieść o przypadkowych spotkaniach, z drugiej pełna życiowych rozterek naszych bohaterów, z których każdy jest na jego innym etapie, ale każdy na zakręcie. Przyjemnie się ją czyta, czuć fiński klimat, widać ciekawy pomysł, dobrze zrealizowany od początku do końca. Każdy z bohaterów jest dość wyrazisty, każdy ma swój świat który pozostała dwójka zaburza i uzupełnia jednocześnie. Trudno mi nawet powiedzieć czego brakuje do wyższej oceny, jakoś tak po prostu nie jest to książka na dyszkę.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
Osobisty licznik 137/128
#bookmeter
5de5f34d-3701-447d-be10-cd05d57ded34
KatieWee

@WujekAlien bardzo mi się podobała książka, a jeszcze bardziej karteczka, którą widziałam na stoisku na targach dołączona do tej książki: "żaden lis nie ucierpiał"

Zaloguj się aby komentować