🎅 Weź udział w świątecznej zabawie i wygraj prezent od Hejto! 🎁

Zobacz szczegóły
1144 + 1 = 1145

Tytuł: O swoim życiu i pracach. Autobiografia. Piotr Curie
Autor: Maria Skłodowska-Curie
Kategoria: biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo: Wydawnictwo SBM
ISBN: 9788383483771
Liczba stron: 200
Ocena: 8/10

Prywatny licznik: 57/60

Moja prywatna konfrontacja mitu Marii Curie z tym, co napisała sama o sobie. I bardzo wiele wiadomości o Piotrze Curie, o którym wiedziałam tylko tyle, że był mężem swojej żony. Straszna obraza dla jego pamięci i dokonań!
Jest to zasadniczo wznowienie po korekcie redakcyjnej - głównie "uwspółcześnienie" języka i ortografii plus drobne uzupełnienia w przypisach. Wydanie posiada także wkładki z bogatym materiałem fotograficznym, bardzo dobrze uzupełnia warstwę tekstową.

Autobiografia i wspomnienie o Piotrze Curie wywarły na mnie bardzo duże i bardzo pozytywne wrażenie. Z zawartych opisów wyłania się dwójka skromnych ludzi - idealistów, a jednocześnie osób wybitnych, geniuszy i pionierów na gruncie rozwoju całej nowej gałęzi nauki, zajmującej się promieniotwórczością. 
Miło był śledzić ich losy prywatne pokazane nieco w tle, zdecydowanie więcej zostało uwypuklone na temat dokonań naukowych. Ciężko było czytać o tęsknicie za rodziną, za Polską, ale najtrudniej było z przebijającą tęsknotą i poczuciem straty z powodu nagłej śmierci Piotra Curie.

Bardzo mocno polecam!

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #dwanascieksiazek #czytajzhejto
7c260f8c-d713-4573-ae5e-b9b9678fc386
George_Stark

Ale bym sobie przeczytał wydanie przed uwspółcześnieniem języka i ortografii! Poza tym, że opis treści też brzmi zachęcająco.

Zaloguj się aby komentować

1125 + 1 = 1126
Prywatny licznik: 18+1=19

Tytuł: Mali bogowie. O znieczulicy polskich lekarzy
Autor: Paweł Reszka
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Czerwone i Czarne
ISBN: 9788377002827
Liczba stron: 296
Ocena: 7/10

Książka wpadła w moje ręce przypadkowo, bo dzięki półce na książki pozbawione właściciela w punkcie krwiodawstwa. Akurat czekając na oddanie krwi nie miałem co robić, no to zacząłem czytać - i zdecydowanie nie żałuję Autor zatrudnił się na niedługi czas w naszej opiece zdrowotnej jako sanitariusz, by od środka ocenić, na czym polegają jej bolączki. Książka nie tylko zawiera jego własne spostrzeżenia, ale również wywiady czy wycinki rozmów z osobami przeróżnych profesji medycznych czy statystyki, by oddać w ten sposób możliwie najpełniejszy obraz jej kondycji. No i cóż, niewielka niespodzianka, że dobrze nie jest. Książkę czytało się naprawdę dobrze i błyskawicznie ją łyknąłem. Pojawiła się na rynku również jej kontynuacja, a także opis kondycji stanu zdrowia opieki zdrowotnej podczas pandemii - przynajmniej w przypadku tej ostatniej poziom książki jest zachowany

#bookmeter #ksiazki #opiekazdrowotna #polska
#owcacontent
dd1c5d3b-0d67-4853-8549-a5a8aad22e14

Zaloguj się aby komentować

1120 + 1 = 1121
Prywatny licznik: 14+1=15

Tytuł: Demon Copperhead
Autor: Barbara Kingsolver
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Filia
ISBN: 9788383570174
Liczba stron: 608
Ocena: 8/10

Jedna z najgłośniejszych książek zeszłego roku musiała trafić do mojej kolejki czytelniczej - i sprostała temu wyzwaniu. Nawiązanie do klasyka literatury oczywiste, ale jako że tego jeszcze nie czytałem, to nie będę się wypowiadał. Historia chłopca urodzonego w najbiedniejszych warstwach społecznych USA, gdzie jak na dłoni widać mnóstwo zaniedbań systemowych i pułapek, które czyhają na zwątpienia młodych ludzi. Demon zdecydowanie nie dostał korzystnego losu na loterii: chłopak nie dość, że urodził się w trudnej rodzinie, to jeszcze dosyć szybko traci jej oparcie i zostaje zdany na własne siły. Kiedyś to byłaby historia o tym, jak to własną pracą człowiek jest w stanie wybić się w społeczeństwie — teraz ewidentnie American dream należy do przeszłości, a Demon po prostu już na zawsze zostanie tam, gdzie widzi go społeczeństwo. Więcej nie powiem, żeby nie spoilerować, niemniej książkę bardzo polecam.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #usa
#owcacontent
3f647cb7-37d0-40d6-bae4-e301886ad203
tschecov

@bojowonastawionaowca moim zdaniem rozczarowanie roku. Stylistycznie, językowo, tłumaczenie - 6 z plusem. Jednak historia i postać głównego bohatera - słabe 3. Ktoś z takim podejściem powinien już dawno piach gryźć, a mu się udało, tak, szczęśliwy los się trafia, ale bez jaj. Po prostu na koniec miałem wrażenie, że chłopak nic nie chciał zmienić tak naprawdę, nie dążył do zmian, a to one go odnalazły.

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
1102 + 1 = 1103

Tytuł: Rama II
Autor: Arthur C. Clarke, Gentry Lee
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Rebis
ISBN: 9788383380490
Liczba stron: 544
Ocena: 4/10

W legendach o mierności kolejnych części Ramy było nie ziarno, a cała garść prawdy.
Kardynalną wadą jest tutaj kreacja oraz przedstawienie postaci, a także pewne założenia.
Jakim sposobem przygotowanie misji kosmicznej na tak bezprecedensową skalę mogło zostać tak dokumentnie spartaczone pod kątem załogi. Wydaje mi się, że drużyna wysłana na trwające kilka miesięcy badanie obcego statku powinna jednak być bardziej jednorodna, zgrana i profesjonalna. Tak to w skład wchodzą m.in. dziennikarka i rzecznik prasowy, którzy przed wylotem sprzedali prawa do relacji całej wyprawy, facet, który sfałszował (!) badania kardiologiczne, a zrobił to, bo bardzo, ale to bardzo mu zależało na udziale w misji, narcyz oraz szajbus. No po prostu wesoła gromadka, ale czy jej miejsce powinno być razem w kosmosie? Czy doprawdy w całej populacji nie było ludzi bardziej "godnych", czy może taki to urok przełomu wieków XXII i XXIII, gdzie tego typu postępowanie nie rodzi zdziwienia. W ogóle cały ten skład to pretekst do lania wody: cały czas się kłócą, obrażają, sprzeciwiają i generalnie zachowują się jak dzieci. Niby zostali określeni jako ludzie inteligentni, a jednak - chyba że był to owoc desperacji - zaczęli w pewnym momencie historii dawać wiarę wizjom zobaczonym przez jedną z członkiń wyprawy po wypiciu mikstury otrzymanej od wodza wioski czy innego mistrza ceremonii.
Ucierpiała też, ale tylko nieznacznie, wizja niesamowitości Ramy. Trochę wytrącającym z równowagi fragmentem było odnalezienie komputera obcych, działającego na nieznacznie innej zasadzie, ale jednak, z drugiej strony wizyta w muzeum to jedna z lepszych scen (a jej implikacje również są ciekawe). Niby odkrywamy nowe rzeczy, ale brak tutaj atmosfery panującej w jedynce. Po prostu za mało było tutaj traktowania o niezrozumieniu Ramy, zamiast tego autorzy woleli bawić się w retrospekcje i roztrącanie wydarzeń z bliższej lub dalszej przeszłości pewnych postaci.
I tak przechodzimy dalej. Niektóre z tych rozdziałów faktycznie przedstawiają ciężkie tematy, ale zostało to zrealizowane po łebkach, w sposób suchy i nieangażujący do tego stopnia, że nie da się ich brać na poważnie. Prym tutaj wiedzie Francesca, której od praktycznie samego początku życzyłem rychłego spotkania z kostuchą. Jak już mówiłem, postacie często zachowują się niczym bachory, tym samym język też nierzadko jest nacechowany infantylnie.
Dziwne również było przedstawianie scen "z życia wziętych" w początkowej cześci książki, by potem bez żadnego ostrzeżenia czy choćby wyjaśnienia od razu przenieść nas w pobliżej Ramy.
Książka zupełnie pogrążona przez dobór obsady i jej wspaniałe cechy oraz skupienie się na aspektach, które zupełnie nie interesują ludzi sięgających po tego typu pozycję. Mimo wszystko czytało się to zaskakująco sprawnie, a ostatnie rozdziały nawet trzymały poziom, no ale to zdecydowanie za mało, by mówić o lekturze choćby poprawnej.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #arthurcclarke #rebis #papierowywehikulczasu #ksiazkicerbera
c3404b74-25d6-40dd-9945-f9eb66856694
d_kris

zgadzam się z oceną 4/10, w późniejszych tomach wcale nie robi się lepiej. Parę koncepcji była ok ale całość wyszła jako tako. Spojlerować nie zamierzam ale głównego wyjaśnienia po co ten statek się pojawił nie kupuje.

Hilalum

@Cerber108 to bardzo dobrze, że się za to nie zabierałem. W ogóle nie widzę sensu kontynuacji jedynki.

Marchew

Dziękuję za recenzję, prawie kupiłem.

Zaloguj się aby komentować

1085 + 1 = 1086

Tytuł: Droga do Nidaros
Autor: Andrzej Pilipiuk
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Fabryka Słów
ISBN: 9788360505670
Liczba stron: 400
Ocena: 3/10

Kiedy Ziemia niespodziewanie ulega zagładzie, Marek, nauczyciel informatyki z warszawskiego liceum, zostaje ocalony przez tajemniczego kosmitę Skrata i przeniesiony w czasie do XVI-wiecznej Norwegii. Tam spotyka Helę, uratowaną przez Skrata z powstania styczniowego i dowiaduje się, że razem z dziewczyną ma odnaleźć cenny artefakt nazywany Okiem Jelenia. Oboje wyruszają do Nidaros (dzisiejsze Trondheim), gdzie przebywa mogący pomóc im w zadaniu alchemik Sebastian. Ponieważ oboje wylądowali w obcym sobie miejscu w niespokojnych czasach, dość szybko wplątują się w tarapaty.

Jak byłam dzieckiem, w telewizji leciały seriale, w których główni bohaterowie przenosili się w czasie albo do świata mitów. Oko Jelenia jest literackim odpowiednikiem tych seriali. Nie jest to poważne sf, nie jest to poprzedzona dogłębnym researchem powieść historyczna, tylko przygodówka z garścią ciekawostek historycznych i głównym bohaterem w stylu MacGyvera. Chociaż z tą przygodówką to tak średnio w sumie, bo Droga do Nidaros to dość długi wstęp do całej serii i brak tu zapierającej dech w piersiach akcji.

Dałabym książce ocenę 5,5/10, jednak powieść ma imo dwie potężne wady:

  • Brak logiki – nie chcę walić zbytnio spoilerami, więc jako przykład podam zagładę Ziemi z początku książki, o której świat dowiaduje się kilka godzin przed faktem. Akurat ostatnio obejrzałam Nie patrz w górę (polecam btw, świetny, dający do myślenia film) z podobnym wątkiem i nie jestem w stanie uwierzyć, że udałoby się dłużej ukryć fakt, że w stronę naszej planety pędzą zabójcze asteroidy. Nie ma opcji, ktoś z astronomów albo rządu prędzej czy później by się wysypał do mediów.
  • Wątek Heleny, która trafia do niewoli, gdzie jest wykorzystywana seksualnie. Strasznie mnie on striggerował i triggerem nie był sam fakt, że bohaterka pada ofiarą przemocy, tylko sposób, w jaki Pilipiuk napisał jej POV z tego okresu. Niestety, Wielki Grafoman zrobił to samo, co Ziemiański na początku Achai: „Zgwałcili mnie, ale obecnie nie mam jak uciec. Dobra, chooj, niech mnie dalej gwałcą, kiedyś ich zayebię.”. Czy polscy pisarze i polskie pisarki mogliby wreszcie, gdy piszą o tego rodzaju traumach ich bohaterów, zacząć robić research jak wygląda reakcja ofiar na doznaną przemoc? Droga do Nidaros powstawała w czasach, kiedy Google już istniało, więc Pilipiuk nie powinien mieć problemów z dotarciem do odpowiednich artykułów na Pubmedzie. Aż dziwię się, że Droga do Nidaros i ten obrzydliwie przedstawiony wątek nie znalazły się swego czasu w słynnych Dziadach polskiej fantastyki zamiast Kuzynek, gdzie w tej drugiej powieści max, do czego można się przyczepić, to wszechobecne pierdololo „Hurr, kiedyś to było”.

Nie będę ukrywać, nie zamierzam dokańczać cyklu.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
5b2a315a-1175-4b2e-8eaa-ab7b9b3df5be
ruhypnol

Jak miałem kilkanaście lat to mi się się podobało. Oh wait, to było kilkanaście lat temu

zuchtomek

@AndzelaBomba to chyba jego pierwszy cykl, mocno przesiąknięty jego ideologią.

Kroniki Jakuba i przygody Storma i Skórzewskiego dużo lepsze, aczkolwiek trzeba podchodzić z dystansem i wiedzą, że to grafomania - czego sam autor nie ukrywa ;p

lagun

@AndzelaBomba kolejne tomy są tylko gorsze

Zaloguj się aby komentować

1053 + 1 = 1054

(przy okazji naprawiam licznik, bo coś tam po drodze się pogubiło; teraz powinno być chyba dobrze)

Tytuł: Konopielka
Autor: Edward Redliński
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 9/10

#bookmeter #ksiazki

A Pana Boga możno chwalić i w stodole, mówio tato, kiedyś ludzi całkiem nie umieli pacierzow, a pobożnie żyli. Aż im czort księdza nasłał, nu i dowiedzieli się, co to grzech, co pacierz i zaczęli się kościoły, procesji, ołtarzy.

Nie jestem specjalistą od gwar, a już zwłaszcza od gwary podlaskiej, nie mam pojęcia wobec tego na ile autor w tej powieści język odtworzył a na ile stworzył, ale zgrzytów żadnych nie wyłapałem – nie było w niej wtrąceń, które kojarzyłbym z innymi regionami, jak to się często przy narracji prowadzonej gwarą zdarza. Bo tak, pierwszą rzeczą, która mnie w tym utworze zachwyciła był język, którym ta historia jest opowiedziana. Bo Konopielka to powieść zaliczana do nurtu literatury chłopskiej i jest ponoć uważana za jedną z najwybitniejszych tego nurtu pozycję.

Co, oprócz języka, urzeka w tej powieści to wspaniale odwzorowana wiejska mentalność. I nie chodzi tylko o ludowe spojrzenie na przyniesiony (pod przymusem jednak) postęp, ale w ogóle o chłopski sposób myślenia, który ma w sobie tyleż uroku co zabobonu, ale i krzywd też niesie ze sobą całkiem sporo. Bo mieszkańcy Taplar, wsi, w której rozgrywa się akcja Konopielki, żyją tak jak żyli ich ojcowie, dziadowie, pradziadowie. Rozumieją świat po swojemu, a wszystko bodaj co robią, robią dlatego, że zawsze się tak robiło i robią to też w taki sposób, w jaki robiło się to zawsze, bo inaczej nie jest po bożemu (albo nie po krześcijańsku, bo to przecież na jedno wychodzi). A jednak zmiany zachodzą. No bo przecież zachodzić muszą.

Ze wsią, tą niemal współczesną, bo taką mniej więcej sprzed dwudziestu – trzydziestu lat mam wiele wspólnego i, choć wydaje mi się, że dość dobrze znam tę wiejską mentalność, to i tak byłem pod wrażeniem, a może nawet zdziwiony, jak niewiele się w samej esencji tego wiejskiego pojmowania świata zmieniło. I, mimo że wtedy na wsi były już wtedy od dawna i szkoły, i elektryczność, i samochody i maszyny, a później to nawet i Internet już się zdarzał, to sposób myślenia gdzieś tam jednak, wydaje mi się, przetrwał.

Cała ta opowiedziana przez pana Redlińskiego historia jest pięknie zapleciona i pokazuje nie tylko przemianę bohatera, ale też i jego słabość (albo siłę? – to zależy z której strony na tę przemianę spojrzeć). Ale i w szczegółach ta powieść potrafi urzekać. Mnie urzekła, poza tym co opisałem wyżej, właśnie tymi szczegółami. Jak wspaniałe opowieści przechowywane były w pamięci mieszkańców Taplar, a które to opowieści autor postanowił czytelnikowi ustami bohaterów przedstawić! Jak przyjemnie czytało mi się o tym dlaczego Pan Jezus został ukrzyżowany przez kurę; dlaczego człowiek nie zna dnia swojej śmierci, choć kiedyś znał; dlaczego żyto ma tylko jeden kłos, choć kiedyś miało tych kłosów więcej. Nie mam pojęcia czy pan Redliński historie te zaczerpnął z lokalnego folkloru czy też je sobie wymyślił. Mnie zachwyciły, bez problemu potrafiłem mu w nie uwierzyć (w znaczeniu, że bohaterowie tak myśleli, nie że tak było) i mnie to do zachwytu całkowicie wystarcza.

Tak sobie czytam, że ta książka poddawana była krytyce, że zarzucano autorowi próby ośmieszenia mieszkańców wsi, że świat przedstawiony nie przystawał do świata rzeczywistego. Że w roku 1973, kiedy Konopielka została wydana, nie było już takich wsi jak opisanej w niej Taplary. I była to prawda, bo akcja powieści umiejscowiona jest znacznie wcześniej niż ten rok 1973 kiedy została wydana. Dość zabawnym wydał mi się fakt, o którym czytałem, że zarzuty te wysuwały osoby, które nie zadały sobie trudu analizy utworu, osadzenia go w kontekście. I zauważam tutaj pewną uniwersalność Konopielki, bo jeśli Taplar nie traktować dosłownie, to może być to opowieść nie tylko o małości, zabobonności czy pewnej głupiej i naiwnej bucie wiejskiego chłopa, ale o małości, zabobonności czy pewnej głupiej bucie człowieka w ogóle. Tak jakby każdy z nas, mniej lub bardziej, z tych konopielkowych Taplar pochodził.

To oczywiście moja interpretacja (czy wniosek), jedna zresztą z wielu, tak wielu moich, jak i wielu możliwych, bo uważam, że Konopielka jest lekturą mocno wielowarstwową i dlatego z tak ogromną przyjemnością ją czytałem.

Aha, i ogromnie podoba mi się też okładka tego wydania, które ściągnąłem sobie z Legimi, wydanego nakładem wydawnictwa Estymator. Choć, jeśli ktoś chciałby sobie tę książkę przeczytać, to można ją ściągnąć ze strony WolneLektury . I przy okazji, tak na marginesie: zastanawia mnie tylko jak to jest z tymi prawami autorskimi? Utwory, z tego co wiem, przechodzą do domeny publicznej siedemdziesiąt lat po śmierci twórcy. A pan Redliński zmarł przecież w tym roku (nie chciałem napisać "dopiero").
8645291a-977a-4586-a5ae-f2881cfa46e0
lokurva

lubię wracać do ekranizacji a nie pomyślałem żeby przeczytać, czas to zmienić

Olmec

Słucham teraz tego audiobooka. Fajny lektor, który dodaje smaku.

DerMirker

Dzięki za polecenie, będę ją miał na uwadze

Zaloguj się aby komentować

1039 + 1 = 1040

Tytuł: Joyland
Autor: Stephen King
Kategoria: horror
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ISBN: 9788378395355
Liczba stron: 336
Ocena: 8/10

Powieść jest napisana dość lekko co sprawia, że fajnie i w szybkim tempie się ją czyta. Do horroru raczej jej daleko (jest napomknięty mały wątek paranormalny), bardziej już chyba pod kryminał bym ją dała. Może i nie było tu mocnej akcji i trzymania w napięciu, ale nie zmienia faktu że przyjemnie mi się ją czytało. Lubię pióro Kinga

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
de3ed800-9655-4b96-b42d-9e2c1fb23c32
michal-g-1

8/10???

Jedna z większych wtop Kinga i niesamowite rozczarowanie na koniec. Miałkie i nudne

Zaloguj się aby komentować

1038 + 1 = 1039

Tytuł: Chołod
Autor: Szczepan Twardoch
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 6/10

#bookmeter

Ja sam innostraniec, wszędzie, całe życie.

Dokładnie pamiętam moje wrażenia sprzed kilku lat, kiedy to zaczynałem swoją przygodę z twórczością pana Szczepana Twardocha. Kiedy moja fascynacja tym, jak ten autor potrafi pisać, rozkwitała. Stąd pamiętam, i udało mi się odnaleźć, myśl, która przyszła mi do głowy przy okazji wpisu na temat jednej z książek tego autora, Morfiny konkretnie. Uważam że Twardocha to mógłbym czytać nawet gdyby opowiadał mi o odśnieżaniu dachów – napisałem wtedy. I chyba się nieco jednak pomyliłem.

Trochę na ironię (albo na zabawny zbieg okoliczności?) zakrawa fakt, że napisałem wtedy o śniegu, bo z czym jak z czym, ale akurat ze śniegiem to Chołod ma ogromnie wiele wspólnego. Rzecz się dzieje bowiem na dalekiej północy.

Na tę daleką północ wybiera się jeden z bohaterów powieści, bohater nazwiskiem Szczepan Twardoch. Tam, na tej dalekiej północy, na Spitzbergenie, kiedy Szczepan Twardoch ma już wracać do domu, do swoich Pilchowic, spotyka wiekową już Norweżkę nazwiskiem Borghild Moen. Ta wiekowa Norweżka, która twierdzi, że ocean jest jej jedyną ojczyzną składa Szczepanowi Twardochowi propozycję, którą Szczepan Twardoch przyjmuje i w wyniku przyjęcia tej propozycji Szczepan Twardoch odkłada swój powrót do domu i okrętuje się na Isbjørn, gdzie zostaje członkiem dwuosobowej załogi. Na pokładzie Isbjørn, gdzie nie za bardzo jest co robić, bo łódź to nowoczesna i doskonale wyposażona, jaj oprzyrządowanie pokładowe przejmuje większość zadań załogantów, Szczepan Twardoch dostaje do przeczytania od drugiego członka tej dwuosobowej załogi, od Borghild Moen, notes Konrada Widucha. I to właśnie jest (przynajmniej dla mnie) właściwa część tej opowieści. Bo Chołod to opowieść w opowieści. Jest napisany w tej formie, którą całkiem lubię, a którą uważałem za zanikającą (choć nie zanikłą, więc nie do końca się myliłem).

To właśnie Konrad Widuch jest drugim (chronologicznie) głównym bohaterem tej powieści. I, jak to pan Twardocha, zgodnie z jego (chyba) idée fixe, Konrad Widuch nie bardzo wie kim jest. Konrad Widuch ma kłopoty z tożsamością narodową. Bo Konrad Widuch urodzony był na Śląsku, bo Konrad Widuch służył w niemieckiej marynarce, bo Konrad Widuch trafił wreszcie do Ojczyzny Światowego Proletariatu, której służył wiernie aż do momentu, kiedy to nie został uznany za tej Ojczyzny wroga na podstawie paragrafu 58 i zesłany do miejsca, którego nazwy nie chce wymieniać. (Swoją drogą, ciekawie ukazane są rozważania Konrada Widucha o własnym skazaniu, kiedy to rozważa, czy partia nie miała racji skazując go, ponieważ partia przecież zawsze ma rację – to jedna z dygresyjnych części książki, których jest w niej mnóstwo. I dobrze!)

Konrad Widuch, stary bolszewik, wbrew woli partii ucieka jednak z miejsca, którego nazwy nie chce wymieniać (choć co najmniej raz ją wymienia, ale o tym później) i przedziera się przez syberyjską senduchę aż trafia w końcu do Chołodu. No i o tym jest ta książka, tutaj nie ma co dalej wchodzić w szczegóły, bo lepiej niż pan Twardoch i tak tego wszystkiego nie uda mi się opisać, zresztą nie ma na to tutaj miejsca.

***

Całkiem niedawno na kieleckim dworcu autobusowym miało miejsce spotkanie z panem Twardochem. Zapis tego spotkania można obejrzeć tutaj, jeśli kogoś interesuje (jeśli nie interesuje, to też można; ale nie trzeba). W czasie tej rozmowy autor zdradził co nieco ze swojego warsztatu. Powiedział mianowicie, że, w jego pojmowaniu, każda powieść powinna mieć swoją dominantę. Tą dominantą może być cokolwiek: bohater, scena, świat przedstawiony, język. Po wysłuchaniu tej rozmowy mam wrażenie, że dominantą Chołoda był właśnie język. Nie wiem, co prawda, jaki był zamiar autora, ale w moim odbiorze tak właśnie było. Bo ten język użyty w tej powieści w moim odbiorze był ponad wszystkim. Była to jakaś dziwna mieszanina polskiego opartego na rosyjskiej gramatyce (w założeniu miało to chyba być odwzorowanie języka chołodzkiego – taka kraina poza powieścią nie istnieje – co można wnioskować z jedynego przypisu w tej książce, który zresztą dotyczy li tylko wymowy samogłosek) i z rosyjskimi wstrętami. Czytało mi się to wszystko dość trudno, całkiem nieprzyjemnie, a i tak jestem pod wrażeniem tego, co autor z językiem w Chołodzie zrobił.

Jeszcze większe wrażenie zrobiło na mnie to, w jaki sposób za pomocą języka (na podstawie zbudowanej wcześniej historii Konrada Widucha) pan Twardoch potrafił przekazać emocje. Bo są w tej książce momenty, kiedy Konrad Widuch zaczyna pisać po śląsku. I ta, nagła i chwilowa, zmiana języka pozwala przekazać to jak Konrad Widuch się czuje opisując to, co właśnie w tym momencie opisuje.

W ogóle przekazanie nastroju i emocji wyszło autorowi w tej książce świetnie. Bo Konrad Widuch targany jest emocjami i wątpliwościami i bywa w związku z tym w tej swojej opowieści niekonsekwentny (to niekonsekwencja postaci, nie autora!). Tak jak w kilku momentach kiedy wymienia jednak nazwę miejsca, którego nazwy nie chciałby wymieniać, tak jak popadając w liczne dygresje chwilę po tym, kiedy sam dyscyplinuje się żeby jednak trzymał się tematu i chronologii.

Pozwolę sobie dać tutaj dwie próbki tego języka jakim napisana jest ta powieść, przy okazji prezentując dwie spośród dygresji pojawiających się w książce (zresztą, w linkowanym wyżej wywiadzie o też jest ciekawy fragment o popadaniu w dygresje, tam jednak przez samego autora):

Ale ja nie pewien. Może jednak nie spółkowalimy wtedy, może dała spokój po tem, jak ją pierwszy raz z siebie ściągnął ja, a resztę już dopisała moja pamięć, która przecie nie odtwarza przyszłości, lecz ją tworzy.

Ale może wielki Stalin to nie tylko on sam, może na wielkiego Stalina składa się każdy, kto wykonuje jego wolę, jak cząstki naszego ciała składają się na nasze ciało, może ja był wielkim Stalinem, jego częścią, kiedy jeszcze pracował ja w Murmańsku, ale może i potem, jak mnie wzięli, razem ze wszystkiemi, jak ja siedział i rabotał na wyrębie i w sendusze, może i wtedy ja był wielkim Stalinem i ręce moje, i i palce moje były były rękami i palcami wielkiego Stalina, i dopiero kiedy ja uciekł, to ja samego siebie wielkiemu Stalinowi odebrał i samego siebie odzyskał?

***

A sama historia? Chołd jest czymś co nazwałbym czymś w rodzaju powieści drogi i chyba nie jest to mój ulubiony gatunek. Tym bardziej, że (tak mi się przynajmniej kojarzy, nie jestem pewien czy dobrze) pan Twardoch napisał ją jako eksperyment w którym nic nie planował. Po prostu pisał. Ta historia nie jest zła, ale nie zazębia się tak mocno jak mógłby być do tego przyzwyczajony czytelnik powieści. I sam nie wiem czy jest to jej wada czy zaleta. Jest czymś innym i może z tego powodu jest jakaś taka dziwna? W końcu ponoć przyzwyczajenie drugą naturą czełowieka.

Ale czy ja czełowiek?

***

Jeśli już linkuję tę rozmowę z panem Twardochem, to chciałem jeszcze wrócić do tematu, który poruszałem kiedyś w rozmowie z koleżanką @KatieWee , a rozmowa dotyczyła tego ile w języku literackim jest autora a ile redaktora. Bo może ja się tak zachwycam tym jak któryś z autorów pisze, a powinienem zachwycać się tym jak redaktor zredagował? I w tej rozmowie pan Twardoch daje odpowiedź na to niezwykle istotne pytanie opowiadając o procesie wydawniczym i mówiąc, że, przynajmniej on, większość propozycji redaktora odrzuca.

Nie zmuszam do oglądania wywiadu, nawet nie namawiam. Można mi uwierzyć na słowo.
9ba79c07-54a7-42b8-afb3-5c74d9d81583
DerMirker

No i namówił na wywiad :)

George_Stark

@DerMirker W ogóle to zabawna rzecz, że w Kielcach nie mogli znaleźć nikogo kto by chciał porozmawiać z panem Twardochem (bali się?) i musieli rozmówczynię ze Śląska ściągać.

DerMirker

@George_Stark super, że wykorzystują nowy dworzec do takich celów

Zaloguj się aby komentować

Odwiedził mnie Max

#ksiazkiwhoresbane 'a - tag, pod którym chwale się nowymi nabytkami oraz wrzucam newsy o książkach
Chcesz mnie wesprzeć? Mój Onlyfans ( ͡° ͜ʖ ͡°) ⇒ patronite.pl/ksiazkiWhoresbane
#ksiazki #czytajzhejto #chwalesie #wydawnictwoliterackie #historia #sirmaxhastings
a5786908-c8ce-4f07-a895-f649c1224b5d
Grzesinek

@Whoresbane Fju fju. Samo grube i epickie. Gratulacje.

TytusBomba

@Whoresbane mam straszny problem z tym autorem, niby książki wybitne, ale po każdej muszę sobie robić dłuższą przerwę ( ͠° ͟ʖ ͡°)

UmytaPacha

@Whoresbane ty te książki jeszcze czytasz czasem czy głównie zbierasz? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

1168 + 1 = 1169

Tytuł: Chwasty Polskie
Autor: Tadeusz Boy-Żeleński, Aleksander Fredro ,Jan Kochanowski, Hieronim Morsztyn, Jan Andrzej Morsztyn, Daniel Naborowski, Daniel Olbrychski, Wacław Potocki, Mikołaj Rej, Julian Tuwim
Kategoria: poezja
Wydawnictwo: W.A.B.
ISBN: 9788377479025
Liczba stron: 152
Ocena: 7/10

Prywatny licznik: 59/60

Selektywny wybór poezji sprośnej. Poziom - różny. Jedne chwasty przypadły mi do gustu bardziej, inne mniej, ale w ogólnym rozrachunku czytając i cytując, bawiłam się dobrze.

Niemniej, jako ciekawostkę (tym mniej i bardziej pruderyjnym), polecam.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #dwanascieksiazek #czytajzhejto
7aaebeb3-0b3f-4dae-8f4d-d7ead24ea5f0
Mr.Mars

@moll Liczba przeczytanych książek jest idealna do twojego planu czytelniczego.

Zaloguj się aby komentować

1165 + 1 = 1166

Tytuł: Poza schematem. Sekrety ludzi sukcesu
Autor: Malcolm Gladwell
Kategoria: nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
Ocena: 8/10

To już druga książka Gladwella, która mi podeszła. Kolejna porcja reguł, które rządzą naszym świat. Tym razem o ludziach sukcesu. "Wstawaj wcześnie, podnoś większe ciężary, wystarczy tylko chcieć, Bill Gates to olał studia i został milionerem" i takie inne pierdolety, czytasz jeden z drugim i wiesz jak podbić świat. Tak to nie działa. Obok ciężkiej pracy (minimum 100k h) to trzeba mieć jeszcze "farta". Ten "fart" to kwestia kulturowa. Zespół tego, co jak gdzie mówić, zachowywać się i tak dalej. Jest kapitalny przykład dwóch rodzin: jedna bogata a druga biedna. W tym pierwszy dziecko jest uczone od początku, jak ma wyartykułować swoje potrzeby u lekarza, natomiast te drugie jest wręcz zachęcane przez rodziców do siedzenia cicho i nieprzeszkadzaniu. Dalej jest o poziomie IQ i testach, drużynie hokejowej, czy o gościu, który jest mega inteligentny, ale z racji braku życiowej szansy jedynie, co to wygrywa teleturnieje, a nie jest drugim Oppenheimerem. Różnice kulturowe też mają znaczenie, a rozdział z Korean Air jest tego dowodem. Inaczej mówiąc to, że komuś coś wielkiego się udało to nie czarna magia a ciężka praca plus splot wydarzeń tych dobrych, złych i pół dobrych i tak dalej.

Prywatny licznik: 70/200

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
6ebff8d5-1910-4e63-8e46-b88b77ebbc5f
AndrzejZupa

Dzieki za recke…pobieznie - bzdury na resorach…nigdy nie pracowalem ciezko, a w mojej opinii madrze - zawsze zwalnialem sie sie sam a nie bylem wyjebywany.

Przymroz oko na te lekture…u nas ten etos pracy moze byc dyskusyjny¯\_(ツ)_/¯

Zaloguj się aby komentować

1154 + 1 = 1155
Prywatny licznik: 26+1=27

Tytuł: Posełki. Osiem pierwszych kobiet
Autor: Olga Wiechnik
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie
ISBN: 9788379760978
Liczba stron: 482
Ocena: 8/10

Reportaż opowiadający o pierwszych posełkach (i proszę mi tu nie wyskakiwać z oskarżeniami o nowomowę, bo tak były określane w tamtym czasie) II RP, wywodzących się z bardzo różnych środowisk. Nie wszystkie z nich są równo potraktowane przestrzennie, ze względu na bardzo ograniczony materiał źródłowy dotyczący niektórych z nich, jednakże pomimo tego jest to świetnie napisany reportaż o pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości o Polskę. Jedna z nich nawet bezpośrednio mocno zasłużyła się w regionie, z którego pochodzę, o czym do tej pory nie miałem zielonego pojęcia - a szkoda, bo takie postacie zdecydowanie zasługują na docenienie. Mam dziwne wrażenie, że okres II RP jest jednym ze słabiej zbadanych okresów w polskiej historii - oby tego typu książki były przyczynkiem do dalszego zapisywania białych plam tego okresu

#bookmeter #ksiazki #historia
#owcacontent
d367aae5-599c-4baa-9f39-abba6b15ec99
ciszej

@bojowonastawionaowca ooo ląduje na liście do przeczytania!

Zaloguj się aby komentować

1091 + 1 = 1092

Tytuł: Conan. Księga pierwsza
Autor: Robert E. Howard
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: vesper
ISBN: 987-83-7731-472-2
Liczba stron: 750
Ocena: 10/10

Ale to było dobre!

Znałem świat tylko z filmu z Schwarzenegger 

Zbiór opowiadań plus historia pisarza.
Przepiękny język, czasem trudny (musiałem poszukac w słowniku) - prawdziwe heroiczne fantasy.

Nie przeszkadzało mi ctrl+c, ctrl+v opowiadań - jeśliby czytać ciągiem to mogłoby obniżyć ocenę do 8/10. Z dużymi przerwami miedzy czytaniem - arcydzieło.

Przy niektórych opowiadaniach delikatnie mówiąc się.. bałem dziwne uczucie

#bookmeter
b974773c-4fe1-469c-8839-e1d954ff26cc
Kciuk14

@Bjordhallen Korciło mnie żeby kupić, ale mam już trójksiąg Conana od wydawnictwa Rebis. Co do twórczości Howarda: Sztos! Imo najlepiej wykreowany świat fantasy, plus ulubiona postać literacka.

Zaloguj się aby komentować

Dziękuję za docenienie 💛
Ten tydzień jest pod znakiem wkurwu, toteż…

Temat: wkurw
Rymy: drzwiami - fachowcami - pierdolę - stole

#naczteryrymy #poezja #zafirewallem
Wrzoo userbar
pingWIN

Zaraz wyjdę oknem zamiast drzwiami

Bo chuj mnie strzeli z tymi fachowcami

Na zbity pysk ich zaraz wypierdole

Do sejfu sięgam po moje pistole

crs333

@Wrzoo Jak Shrek wchodzę razem z drzwiami,

"Kto tu zwie się fachowcami?!",

"Wy gamonie?! Was pierdolę!"

"Czemu zdjęcie Bartka w wannie leży tu na stole?!"

lechaim

Knują wciąż, za zamkniętymi drzwiami

Politycy, zwani błędnie fachowcami

Ja ich wszystkich już pierdolę

Pół litra mam tu, na stole

Zaloguj się aby komentować

Cytat na dziś:

Oczywiście, wszelka magia w pewien sposób zmieniała świat. Magowie uważali, że to jej jedyne zastosowanie; nie odpowiadała im idea, by świat pozostawić takim, jaki jest, a zmieniać ludzi.

Terry Pratchett, Równoumagicznienie

#uuk
4Sfor

Świat jest doskonały w swojej niedoskonałości, tak więc nie trzeba go zmieniać żadną magią. Ludzi też nie trzeba, bo jesteśmy jego częścią. Życie zwyczajnie ma alergię na słabość, dlatego tak bardzo ją tępi i przez to - wszystko wygląda tak, jak wygląda. Żyjemy na planecie śmierci, gdzie wszystko chce nas zabić. Pod przykrywką piękna, na każdym kroku czyha się chęć przetrwania okupiona cudzym cierpieniem. Piekielny raj

Zaloguj się aby komentować

Właśnie dostałem maila z DPD że jadą do mnie z Wiedźminem. Wiem, że cienka książka, wiem że okładka z mokrego kartonu, wiem że Sapkowski mógł wziąć kasę z góry i napisać guano - byleby się już od niego odpierdolili, bo uśmiercił Wiedźmina, ale nie mogę się doczekać

Módlcie się, by bus dojechał, a nie utonął jak inny bus DPD. A ryzyko jest bo mieszkam obok zbiornika

#ksiazki #oswiadczenie
tosiu

@chwastyodkuchni a co?

sireplama

@tosiu uśmiercił wiedźmina?

ErwinoRommelo

@sireplama nie żebym spoiłowal ale pod koniec oryginalnego siedmioksiegu Geralt umiera w rękach Yen. ( poza alternatywnym zakończeniem zawartym w Coś się kończy coś się zaczyna), Sezon Burz był tak chujowy ze nawet nie pamiętam w którym miejscu timelinu miało sie to dziać. Nie wiem czy chce to sobie robić i czytać najnowszy tom, bo jak znowu ma być na poziomie fanfiction to wole chyba odpuścić.

nikt_pan

@ErwinoRommelo no co ciekawe, sezon burz o ile się nie mylę sugerował że wiedźmin jednak przeżył ( ale czytałem już dawno temu).

Wrzoo

@tosiu to będzie bestseller, jak nic. Czekam na ebooka, bo papierowa bez pozostałych części mi nie pasuje do regału.

tosiu

@Wrzoo no ja mam jedną z białą okładką i mi psuje krajobraz

Zaloguj się aby komentować

1149 + 1 = 1150

Tytuł: Powstanie i upadek starożytnego Egiptu
Autor: Toby Wilkinson
Kategoria: historia
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 692
Ocena: 8/10

Przyjemna książka, dzięki której można się zapoznać z ogólnym obrazem historii starożytnego Egiptu. Jest to 3000 lat, które nie zawsze jest jakkolwiek udokumentowane, więc to na pewno było wyzwanie by w tych 700 stronach przedstawić to w tak uporządkowany i zrozumiały sposób i nie nudzić czytelnika.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #historia
75966b0c-e3a4-446c-bbf3-576819e479b7
Trypsyna

@smierdakow jest i u mnie na liście do przeczytania 😁

Zaloguj się aby komentować

Cytat na dziś:

Znaki na futrynie mówiły, że gospodyni serdecznie wita czarownice, a najbardziej jej zależy na wiadomościach o czterech zmarłych mężach. Szuka też piątego, stąd blond peruka i – jeśli słuch Babci nie mylił – trzeszczenie fiszbinów w takich ilościach, że mogłyby doprowadzić do furii cały ruch ekologiczny.

Terry Pratchett, Równoumagicznienie

#uuk
Apaturia

@moll Mam dzisiaj akurat zagwozdkę z zaklejonym wizjerem, a u Ciebie w dzisiejszym cytacie coś o znakach na futrynie... Jakieś czary czy co

Zaloguj się aby komentować