#zafirewallem

23
1048
Trochę nie mam cierpliwości do redagowania własnych tekstów, więc proszę o wyrozumiałość. Przede wszystkim chyba w sprawie dość swobodnej stylizacji językowej. Niemniej życzę przyjemności:

***

To który jest synem kogo?

28 października roku pańskiego 1660, z Bożej Łaski i z dynastii Habsburgów królowa, Maria Anna Austriaczka, powiła syna. W dziecięciu tym nowo narodzonym medycy nadworni pokładali większe nawet nadzieje niż ojciec jego, król z Bożej Łaski (i również z dynastii Habsburgów), mąż i jednocześnie wuj królowej Marii Anny, Filip IV, pokładał we wciąż żyjącym jeszcze starszym bracie noworodka, księciu Filipie Prospero. W tamtym bowiem czasie, po śmierci obydwóch synów z poprzedniego związku króla Filipa z królową z Bożej Łaski (i, tym razem, z dynastii Burbonów jednak), Elżbietą de France, po śmierci samej królowej Elżbiety, po ponownym małżeństwie króla, tym razem ze swoją siostrzenicą Marią Anną z dynastii Habsburgów, po śmierci drugiego syna ze związku z nią, wciąż jeszcze życiem cieszył się pierworodny syn z drugiego małżeństwa, wspomniany już książę Filip Prospero (z dynastii Habsburgów).

Książę Filip dziecięciem był słabym i chorowitym, co i może większą łaskę i miłość u ojca zaskarbiać mu mogło, albowiem on jeden, poza dwiema siostrami, spośród licznych zastępów prawego potomstwa władcy, utrzymywał się tak długo przy życiu. Król, w obawie bądź to o syna, bądź o sukcesję, nad zdrowiem jego się zamartwiał i sposoby rozmaite przedsiębrał ażeby śmierć od dziedzica tronu odegnać. Rad rozmaitych zasięgał, medyków sławnych ze wszystkich stron świata ściągał, na dwór kazał relikwie świętego Diego z Alcalá sprowadzić. Jak się później miało okazać, wszystko to zdało się jednak na nic.

28 października roku pańskiego 1660 jednakowoż, dziecię powite przez królową Marię, młodszy brat księcia Filipa, całkowicie zdrowym się być okazało. Chłopiec dorodny, rosły, aparycji i fizjognomii przyjemnej, nie wykazywał deformacyj ciała żadnych ni innych defektów, a które to defekta dziś nazwalibyśmy skutkami chorób genetycznych wynikających z długotrwałego chowu wsobnego.

Matka dziecięcia, królowa Maria Anna szczęśliwa i dumna z syna była. Król Filip zaś, choć, jako ojciec, udział brał w uroczystościach z okazji narodzin potomka, minę miał niemało zasromaną. Wrażenie sprawiał jakoby coś go gryzło i spokój jego mąciło.

***

Trzeciego dnia po narodzinach młodego księcia to było, kiedy guwernantka, dziecię uśpiwszy, królewskie komnaty opuściła w kołysce je tam zostawiając pod opieką królowej matki, bo takie było królowej matki życzenie. Król Filip natenczas weszedł do komnaty, nad kołyską się zatrzymał, na dziecię popatrzał, czoło zmarszczył, poczem wzrok na królową uniósł i w takie oto ozwał się słowa:

– Małżonko moja! Uszu mych plotki doszły i domysły rozmaite jakie się po dworze niosą, a i mnie samego zmartwienie wielkie ogarnia kiedy na dziecię to spoglądam! Albowiem ciało jego całe, a twarz osobliwie, żadnych oznak deformacyj nie zdradza. Szczęka jego cofnięta, nos zadarty, nogi proste. Słowem: niepodobny on do nas, Habsburgów, wogóle.
Królowa oburzyła się na to:
– Małżonku mój! Cóż ty mi insynuujesz tutaj, przypuszczenia jakieś wysnuwasz?! Czyż sugerujesz, żem niewierną ci była? Że dziecię moje nie z ciebie poczęte?
– Małżonko moja! Pytam jeno, bo na sercu dobro rodu i ojczyzny mi leży, a i poważanie króla we dworze istotnym mi jest. Nieledwie dziś kazałem ściąć dwóch żartownisiów, którzy to szeptali, że królowi korona już niepotrzebna, że rogi wystarczy mu pozłocić… I z czegóż to się śmiejesz, małżonko moja?
– Bo to wyborny żart jest, małżonku mój.
– Żart, zaiste, wyborny – tutaj król uśmiechnął się również – jednakowoż nie mogę sobie na takie żarty w stosunku do mojej osoby pozwolić. Sama rozumiesz, małżonko moja: majestat władzy. Ale, wracając do rzeczy: niestety, badań genetycznych jeszcze nie znamy, więc na medyków nie ma się co w tej sprawie spuszczać. Tyle zobaczą, co i ja sam widzę. Na Sąd Boży też się nie ma co zdawać, bo dziecię ani o czary oskarżone nie jest, ani nie chodzi o to, że, jeśli niewinne, to żeby Bóg je w dobroci swojej do swojego królestwa przyjął, a o to jedynie, że, jeśli moje, to żeby żywe na tron wstąpiło, gdyby Filip śmierci mej nie dożył. Co tu robić? Co robić? – zamartwiał się król.

Natenczas poruszyła się kotara we oknie królewskiej komnaty, a zza niej wynurzył się człowiek od stóp do głów w krwistą czerwień obleczony.
– Panie – ukłonił się przed królem.
– Panie… – odrzekł król – nie spodziewaliśmy się ciebie.
– Nikt się nie spodziewa hiszpańskiej inkwizycji! – odparł człowiek w czerwieni. – Juan Don de Balléron – przedstawił się – Przychodzę, panie, z radą. Otóż, królu, w sprawie, którą przed chwilą z małżonką swą dyskutować raczyłeś byłeś, śledztwo przeprowadzić należy!
– Śledztwo… – Król się zamyślił. – Śledztwo. Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać. Któż bowiem miałby takie śledztwo przeprowadzić?
– Panie! Nie po toż nas poprzednik twój szlachetny, Ferdynand, był powołał ażebyśmy heretyków… Wróć! – inkwizytor zreflektował się – Wybacz panie, roboty dużo, człowiek przemęczony, to i z przyzwyczajenia wersję oficjalną od razu podaje, a tu przecież sami swoi i wprost mówić należy. Przecież po to byliśmy zostaliśmy powołani żeby król swoich rąk krwią plamić nie miał potrzeby. Rzeknij, panie, tylko słowo, a sąd zrobimy nad kim trzeba. Nad całym dworem nawet! A przyznają się! Oj, przyznają! Przyzna się każdy i to do czego sobie tylko, panie, zażyczysz! I krew popłynie! I będzie płacz! I zgrzytanie zębów będzie! I stosy zapłoną! I, i… – w oczach inkwizytora, na podobieństwo wspomnianych stosów, zapaliły się iskierki. Twarz jego nabiegła purpurą i dziwny jakiś wyraz, ni to rozkoszy, ni to uniesienia, przybrała. Przerwał mu jednak król, w takie oto słowa się ozywając:
– Spokój! Spokój panie inkwizytorze! Cóż mi bowiem z tego, że cały dwór wymordujesz? Na cóż to być królem, kiedy nie ma nad kim rządzić? Rozsądku nam trzeba! Rozsądku!
– Cóż więc panie proponujesz? – zapytał inkwizytor przygaszonym głosem.
– Śledztwo chcesz przeprowadzić? – zgoda. Ale niech tym razem będzie uczciwe.
– Zawsze przecież…
– Nie przerywaj, kiedy król mówi! Tak jak powiedziałem: tym razem śledztwo ma być uczciwe. Ma na celu li tylko ustalić, czy chłopiec ten jest moim synem, czy też jest synem kogoś innego. Wnioski przestawisz mnie i tylko mnie. Wówczas zadecyduję co dalej czynić należy.
– Wedle rozkazu – inkwizytor ukłonił się królowi cokolwiek niedbale i skierował się do wyjścia.
– I jeszcze jedno – król zatrzymał urzędnika, kiedy ten otwierał już drzwi.
– Tak panie?
– Póki co, nie wolno ci nikogo spalić.
– Ale to może przedłużyć śledztwo!
– Ani torturować.
– Nikogo?
– Nikogo.

***

W ten oto sposób proste, wydawałoby się, śledztwo znacznie się skomplikowało. Inkwizytor chodził od komnaty do komnaty, od drzwi do drzwi, od chaty do chaty i wszędzie zadawał dworzanom, szlachcicom i chłopom to samo pytanie:
– Czy to ty jesteś ojcem królewskiego syna?
– Nie. – Za każdym razem dostawał tę samą odpowiedź. I cóż było robić? Mimo tego, że siedem razy podejrzewał kłamstwo, a w czterech przypadkach był nawet tego kłamstwa zupełnie pewien, został pozbawiony wszelkich narzędzi, które pozwoliłby mu wydobyć z przesłuchiwanych prawdę. Zmęczony przedłużającym się i nieefektywnym dochodzeniem udał się po radę do ojca Diego de Arce y Reinoso, który to natenczas pełnił obowiązki Inkwizytora Generalnego.

Czcigodnego starca zastał pochylonego nad księgami.
– W jakiejż to sprawie przybywasz do mnie, Juanie? – zapytał dobrotliwie Wielki Inkwizytor, kiedy podniósł zmęczony wzrok zza biurka. – Czy coś cię trapi?
– W istocie, ojcze, zmartwienie mam.
– To widać – starzec pokiwał głową. – Z ksiąg wynika, że nasz najskuteczniejszy człowiek od trzech tygodni nie przeprowadził żadnej egzekucji. Niedobrze. Niedobrze. Co się z tobą, Juanie, dzieje? Jedno, że statystyki nam spadają, a drugie, że drewno w magazynach już mi się powoli przestaje mieścić. A dostawy takie mamy, że ho, ho! Świerk ostatnio z Prus zaczęliśmy sprowadzać, najnowszy krzyk mody. Mówię ci, to drewno pali się tak fantastycznie! A zapach jaki! Żywicą wszystko przesiąka! Szkoda byłoby, żeby nam się to wszystko zmarnowało. A już znajdują się i tacy, co to głosy podnoszą, że za dużo drewna, żeby z niego zacząć budować, żeby go w ciesielce wykorzystać, tak jak to i Prusacy i Brytyjczycy robią, podłe heretyki! Może by i tych, co to nawołują, heretykami ogłosić? – Wielki Inkwizytor przez chwilę rozważał tę myśl z błogą miną, po czym wrócił ze słodkiej krainy wyobraźni i zwrócił się do Juana: – No ale, synu, wróćmy do twojego zmartwienia.
– Bo widzi ojciec – zaczął Juan – ten syn, co to się ostatnio był królowi narodził, to król podejrzewa, że to nie jego.
– Tak. Mówią, że królowi to już nawet korony nie potrzeba. Że rogi wystarczy mu tylko na złoto pomalować.
– Tak, słyszałem już, ojcze. Dobre to jest. Naprawdę wyborny żart. No ale ja faktycznie mam problem, bo król kazał był mi śledztwo przeprowadzić i ojca ustalić.
– To co to za problem? Dla ciebie? Nie wiesz jak to się robi? Bierzesz kogoś, najlepiej kogoś u kogo masz dług, na przesłuchanie i… Zresztą, co ja ci będę tłumaczył. Komu jak komu, ale tobie?
– Kiedy król był zabronił…
– Czego zabronił?
– Tortur.
– Tortur zabronił?!
– I palenia.
– I palenia?! To może by tak i jego heretykiem obwołać? – starzec ponownie się zamyślił. – No ale rzeczywiście masz, synu, problem – dodał po chwili, kiedy wrócił już do spraw przyziemnych i odzyskał wątek. – Tym większy, że nie mogę dłużej tolerować twojej opieszałości w obowiązkach i jeśli do końca tygodnia nie wykażesz się poprawą, to wiedz, że mnie król stosów rozpalać nie był zabronił.

***

– Ojcem twojego dziecka, panie, jest ojciec Diego de Arce y Reinoso.
– Ten starzec?! – zdziwił się Filip.
– Z boską pomocą nie ma rzeczy niemożliwych. – Juan Don de Balléron stał przed królem niewzruszony. Król natomiast podniósł się ze swojego stolca i minąwszy zaskoczonego inkwizytora, głośno myśląc, nerwowo przechadzał się po sali tronowej.
– Nie mogę oskarżyć Inkwizytora Generalnego, bo inkwizycja zwróci się przeciwko mnie. Nie mogę też udawać, że nic się nie stało, bo pewnego dnia mogą przyjść i upomnieć się o tron jak o swoje. O niedoczekanie! No ale cóż. Coś zrobić trzeba. Dzieciaka każe się cichcem utopić i powiedzie się, że zmarł w czasie snu. Żony trzeba będzie lepiej pilnować. Najlepiej chyba zamknąć ją w wieży? Coś jeszcze? A! Filip słabnie. Trzeba będzie postarać się o kolejnego potomka. Tak na wszelki wypadek.

Oblicze króla stało się jakby spokojniejsze, choć ten spokój nie do końca jeszcze zdążył się na nim rozgościć.
– Mam wrażenie że o czymś zapomniałem – powiedział, kiedy uniósł wzrok wbity w czasie marszu w podłogę i spojrzał na ciągle stojącego przed stołem inkwizytora.
– Nie, absolutnie nie, panie. Wszystko byłeś przemyślałeś bezbłędnie. Plan idealny. Żadnego bękarta, żadnego ryzyka, żadnych świadków.
– Świadkowie! Właśnie! Ty, Balléron, zdaje się, lubisz palenie? Bo coś mi się wydaje, że chyba przyjdzie nam kogoś dzisiaj uwędzić.

***

EDIT: A, OpenOffice mówi, że 1664 słowa.

***

#naopowiesci
#zafirewallem

Zaloguj się aby komentować

Dziękuję za docenienie moich starań, przychodzę do Was z chorobowymi rymami:

Temat: czy to śmierć nadchodzi?
Rymy: nos - głos - dał - stał

Zasady, które każdemu się po nocach śnią:

  • Piszesz wiersz, każdy wers MUSI kończyć się podanym słowem (pogrubienia)
  • Luźno nawiązujesz do tematu dnia
  • Osoba z największą liczbą piorunów otwiera jutrzejszą edycję

#naczteryrymy #tworczoscwlasna #zafirewallem
Wrzoo userbar
moll

Ktoś złożył donos

Boś za późno ściszył głos

Ktoś nakaz podał

Byś potem przed plutonem stał

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Ponieważ dzisiaj mnie przypada zaszczyt otwarcia kawiarenki to będzie inaczej niż zawsze xD
Dziewczyny ostatnie dwa dni robiły zadania na lenia więc dziś
Piszemy sonet w #naczteryrymy ! xD

Kocham, kocham ja szalenie!
Kochać, kochać to marzenie.
Kochaj, kochaj Ty mnie też!
Ja Cię kocham, przecież wiesz!

Temat: Jesteś szczęśliwa/y

Zasady znane i lubiane:

  • Piszesz wiersz, każdy wers MUSI kończyć się podanym słowem (pogrubienia)
  • Luźno nawiązujesz do tematu dnia
  • Osoba z największą ilością piorunów otwiera jutrzejszą edycję

#naczteryrymy #tworczoscwlasna #zafirewallem
źródło wiersza: ukradłem z internetu, autor nieznany
<pamiętaj o społeczności>
entropy_ userbar
PaczamTylko

Marzę szalenie

to jedno marzenie

i drugie trochę też

idź spać, teraz już wiesz

yourgrandma

Jestem szczęśliwy szalenie

Obok lala jak marzenie

Za oknem pełnia świeci też

A co dalej - to chyba wiesz ( ͡° ͜ʖ ͡°)

UmytaPacha

@entropy_ kierowniku kochany, jest możliwość wypuścić barabasza na 24h? Bo napisać wierszyka nie może

80380332-5942-4276-94fa-3d359ad4241b

Zaloguj się aby komentować

Widząc ostatnio coraz więcej gorzkich słów kierowanych w stronę @UmytaPacha postanowiłem wziąć ją w obronę. Chciałem tym wierszem pokazać jak bardzo doceniam, że napisała w ciągu ostatniego miesiąca aż 2 sonety.

Odpachajcie się

Może weź pokaż jak Paszke doceniasz
A nie znów nad nią stoisz jak kat
Może i Paszka się wolno zbiera
Lecz zamiast batu to rzuć jej gnat

Może więc nie rób jej więcej aluzji
Się składających z raniących ją fraz
Może ją pochwal to dozna olśnienia
Wnet tego pragnie jak złota Midas

Ona jest jak w śmietniku ten kwiat
Kawał lesera - niebieski ptak
Dzień wciąż przesypia, żyje wręcz wspak

Już sonet oddała z tego się ciesz
Drugi jest dla niej już niemożnością
Więc miast ją ganić to lepiej ją kwieć

#zafirewallem #tworczoscwlasna #nasonety
d7dc9103-1747-4add-bca8-9ebff57da534
ErwinoRommelo

Kto szkaluje Paszke co zawsze czysta?

Jej dużo kieleckiego i płatków róży szczypta!

Ta piękna fryzura grzywa jak u lwa !

A w pompkach i sonetach bije ( pewnego) moderatora!

UmytaPacha

Ona jest jak w śmietniku ten kwiat

@splash545 nikt mi tak pięknie wcześniej w wierszach nie słodził

George_Stark

Kurde, mogłem tu zajrzeć najpierw zanim cztery wersy napisałem.


A teraz to już za późno.

Zaloguj się aby komentować

Takie tam melancholijne pozakonkursowe #nasonety w kawiarence #zafirewallem.

Martwota

Życia powoli niesmak odczuwam
Lecz nie spoczynek w głowie mam
Życia co teraz dzieje się tu i teraz
To jak go prowadzę. Że błądzę nieraz

Pewnie powiedziecie, że każdy błądzi
Lecz co powiecie, jeśli swe błędy znam?
Człowiek uczy się na błędach? E tam
Gdyby tak było nie byłbym wciąż sam

Choć myśli w głowie drogę znają
Teorię wszystkiego już chyba znam
W praktyce jednak ciągle ten sam

Czym dalej w las, tym ciemniej tam
Zadaję pytanie - Ile jeszcze wytrwam?
Czy umarłem za życia? Pojęcia nie mam.
64febf6c-1f74-40f8-8138-dbde63d30070
splash545

@pingWIN super sonet choć dosyć depresyjny, pasuje do #jesien

Zaloguj się aby komentować

Dobry wieczór!

Temat na dziś: jesień

Rymy: (podbierając pomysł @moll , bo fajnie wczoraj wyszło) 4 x -ody (dowolne wyrazy z tą końcówką)

I życzę powodzenia w dzisiejszej zabawie #naczteryrymy w przecudownej Kawiarence #zafirewallem !
emdet

Za mało wody,

Za dużo wody

Wczesne zachody

Nadchodzą chłody.

motokate

Wkrótce pod sweter wpełzną pierwsze chłody,

Opadłe listowie znów nabierze wody,

Kasztany urządzą swój konkurs urody...

To jesień, mój miły, uprawia podchody.

kopytakonia

Nie ma w moich rymowankach urody

Zmieniam zdania szyk dla pisania wygody

Oglądałem wszystkie gwiezdnych wojen epizody

Wywody pisze w stylu mistrza Yody

Zaloguj się aby komentować

Temu siedzącemu biurko obok

Uśmiecham się, gdy cicho śpiewasz
myśląc, że nie słyszę; i gdy z siat
pełnych zakupów wyciągasz wraz
zerwany po drodze groszkowy kwiat

Ty wiesz, że nie lubię zasłaniać żaluzji
Że śmieszy mnie litewski "jogurtas"
A pies doprowadza mnie do wzruszenia
i zasłaniam uszy, gdy wokół hałas

Czy kiedyś też będziesz na mój widok rad?
Czy będzie nas cieszył na czereśni szpak
I pączkujący w mieście czerwony mak?

I wiem, że Ty wiesz, że ja wiem, że wiesz
Że wodę podajemy sobie z miłością
Bez słów przecież wszystko rozumiesz

#nasonety #diriposta #zafirewallem
Wrzoo userbar
George_Stark

Bez słów przecież wszystko rozumiesz


Ja tam bym dał tytuł "Ciche dni, ciche lata".


No ale sonet świetny.

splash545

I wiem, że Ty wiesz, że ja wiem, że wiesz

To kto jest matką kogo? A tak serio to fajny sonet a ten wers w szczególności przypadł mi do gustu

Zaloguj się aby komentować

Do byłej pani menadżer

Niby umyta, a brudna cholera!
A wszystko to z powodu jej kłamstw:
najpierw, chłodnym sposobem jesieniar,
pisze: – Sonet jesienny chcę napisać!

A później – może Ci trzeba transfuzji? –
twierdzi, że poetyckiej energii jej brak;
sposobem kobiecym swe zdanie zmienia
i sprawia, że ten jesienny czas

jest jeszcze smutniejszy. Ten smutek, jak mgła,
wilgotny, zimny – jesienna to łza –
i nie że mnie, ale kawiarnię nam otula.

Zawiodłem się, Pacha, na Tobie, wiesz?
Zdymisjonowałby Cię z przyjemnością,
no ale sama kliknęłaś gdzieś źle.

***

#nasonety
#zafirewallem
vredo

@George_Stark Panie tak się nie robi, paszka to nasz hejtowy skarb ლ(ಠ_ಠ ლ)

Zaloguj się aby komentować

W modelowym podejściu wolnorynkowym to popyt określa podaż. Czasami jednak zdarza się i tak, że złośliwa rzeczywistość nie pokrywa się z założeniami modelu i podaż wyprzedza popyt. Cóż wówczas pozostaje innego niż ten popyt sztucznie wytworzyć? Tak właśnie działali strażacy ochotnicy, którzy to okazywali się sprawcami podpaleń, tak zrobił też i bohater poniższej historii:

***

Kuba Otwieracz

Ksywkę miał na osiedlu „Otwieracz”,
pogromcą był kłódek, zamków i krat,
ale tej swojej się sławy wypierał.
Mówił, że na chrzcie mu dali Kuba.

Był wśród mieszkańców przyczyną konfuzji,
bo chociaż z zamka zostawiał wrak
to nie posuwał się do okradzenia.
Skupiał się tylko na otwartych drzwiach.

Sąsiedzi w końcu zaczęli się bać
że ktoś mógłby ich jednak okraść,
a bieda była, brak pracy... Był krach.

„Po siódme” – powtarzał – „kradzieżą nie grzesz”;
i odtąd na życie pracowitością
zarabiał, bo znalazł posadę. Jest z niego cieć.

***

#nasonety
#zafirewallem

No i di proposta.
splash545

Rozumiem, że jako cieć mógł sobie pootwierać i pozamykać mnóstwo drzwi pracując

Zaloguj się aby komentować

Wiać za oknem wcale nie przestało, pozostając więc w nastroju sentymentalnym:

***

Jabłuszko z Sandomierza

Słuchało się Armii i Dezertera,
czasami też Włochaty nam grał;
i KSU było, i była Siekiera –
Skąd człowiek te wszystkie nagrania miał?

I ferwor całonocnych dyskusji,
które podlewał tanich win kwas;
a później butelki się szło wymieniać –
na flaszkę więcej było nas stać.

A słodki pierwszych zalotów smak?
Choć prowadziły nieraz do drak
i zamiast róży był tulipan.

Czasami tęsknię za tym. No wiesz,
nie że za biedą, lecz za młodością –
barwniejszą niż z szarych wynika zdjęć.

***

#nasonety
#zafirewallem

No i tekst di proposta.

I zdjęcie znowu nie moje. Znowu ukradzione. Ja je tylko poszarzyłem.
b0a61634-2c8e-403d-907a-9cebd5b0a301
UmytaPacha

@George_Stark szykuje się seria? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

CzosnkowySmok

No i nostalgłem po raz drugi. Tym razem tęskniąc za tanim winem i klimatem tamtych lat.

Dziś ma gitara się tylko kurzy a irlandzkiej w gardle tuli mnie smak.

splash545

@George_Stark pancurowy sonet, nie może być nic lepszego no chyba, że taki o kupie

Zaloguj się aby komentować

A ten wrześniowy za oknem wiatr
sentymentalne mi nuty gra.
Wrzesień – czas powrotu do nauki.
Lecz wcześniej robiło się jeszcze zakupy:

***

Dżinsy z USA

Się na kartonach człowiek przebierał,
gdzieś pośród różnych straganów i wiat,
a mama, wyjmując pieniądze z portfela,
z czułością mówiła: „Mój przystojniak”.

Swetry i dżinsy z importu, z Turcji,
choć się marzyły nam z USA,
a spełnialiśmy te swoje marzenia
wmawiając kolegom, że „to Levi Strauss”.

Później, gdzieś w grudniu, już pierwsze z łat
tata przyszywał na kolanach,
bo święta za pasem, więc forsy brak.

Czasami tęsknię za tym. No wiesz,
nie że za biedą, lecz za młodością –
barwniejszą niż z szarych wynika zdjęć.

***

#nasonety
#zafirewallem

I jeszcze tekst di proposta.

A zdjęcie nie moje, ukradzione z Internetu. Aż tak wysoki to w podstawówce nie byłem.
098919f5-a95f-481d-b6d8-d5bf879ec007
UmytaPacha

@George_Stark bardzo ładnie

CzosnkowySmok

@George_Stark noatalgłem. Ale za brudnymi kartonami nie tęsknię xD

Wrzoo

@George_Stark To chyba jeden z moich ulubionych dotychczas.

Zaloguj się aby komentować

Oto otwieramy nowe #naopowiesci !

Temat: dwór królewski

Kategoria: opowiadanie detektywistyczne

Liczba słów: 800 - 2500

Termin: 29 września 2024

Zapraszam do zabawy!

#zafirewallem
5723ea5b-ec12-41cb-8c01-c83088efc502
moderacja_sie_nie_myje

@KatieWee To mnie załatwiłaś, skąd ja dwór królewski na dzikim zachodzie wezmę xD

Yes_Man

@KatieWee Ale fota!!! To real foto czy AI?

Zaloguj się aby komentować

Najwyższy czas na podsumowanie tej edycji #naopowiesci .
Zaczęło się bardzo skromnie ale porządni ludzie przysiedli i napisali w ostatniej chwili kilka opowiadań co mnie osobiście bardzo ucieszyło. 

Tematem tej edycji był Blwak ( xD ) a samo opowiadanie miało być romansem. Wszyscy uczestnicy sobie z tym świetnie poradzili, dzieła były bardzo zabawne, napisane w bardzo fajnej formie.

Żeby nie czekać dłużej, ogłaszam, że zwyciężyła rzutem na taśmę @KatieWee Serdecznie gratuluję, Twoje opowiadanie jest świetne, na potrzeby podsumowania pozwoliłem sobie nadać mu tytuł

Oto lista opowiadań:

Mareczek Kanapkożerca - @KatieWee - 24****
Biwak, łódka i jajecznica - @moll - 15****
Stilo - @splash545 - 21****
Szeryf Kowalsky s01e08 - @moderacja_sie_nie_myje - 18****
Szeryf Kowalsky s01e07 - @moderacja_sie_nie_myje - 12****
Szeryf Kowalsky s01e06 - @moderacja_sie_nie_myje - 11****
BL 98WAK - @George_Stark - 13****

Pozwolę sobie napisać kilka słów w podsumowaniu o każdym z autorów.

@KatieWee świetnie się czyta wszystko co piszesz, naprawdę jesteś bardzo udalentowaną osobą, widać że jesteś mega oczytana i zdecydowanie jesteś dowodem na to, że kobiety też umieją pisać, tylko te najbardziej znane pisarki są po prostu przereklamowane i tworzą kupę a nie literaturę.

@moll , Twoje opowiadanie jest super, świetnie pokazałaś różnice między tym samym wydarzeniem z punktu widzenia kobiety i z punktu widzenia chłopa. Bardzo zabawne dzieło, czytało się z ogromną przyjemnością.

@splash545 , bardzo fajne połączenie tematów, cieszę się że jednak napisałeś, uwielbiam takie klimaty, zaskakujący zwrot pod sam koniec, każdy piorun pod tym opowiadaniem jest w pełni zasłużony, do wygranej brakło bardzo niewiele

@moderacja_sie_nie_myje nie, do siebie nie będę pisać.

@George_Stark super nawiązałeś do literówki w temacie którą popełniłem, nawet z takiej drobnostki może powstać świetne opowiadanie Dopiero po tym jak przeczytałem dwa razy Twoje zorientowałem się do czego pijesz z tym Blwakiem w komentarzu xD

Wszystkim uczestnikom bardzo dziękuję, udział w tym konkursie był ogromną przyjemnością, tych którzy nie mogli wziąć udziału w obecnej edycji serdecznie zapraszam do wzięcia udziału w następnej.

#naopowiesci
#zafirewallem
#podsumowanienaopowieści
splash545

@KatieWee gratulacje!

KatieWee

@moderacja_sie_nie_myje @moll @splash545 Dziękuję!!!

Wrzoo

@KatieWee Zasłużone gratulacje!

Zaloguj się aby komentować

Dobre. Humor hermetyczny, ale kto ma zrozumieć, ten zrozumie.
Sponsorem dzisiejszych #perypetiedziwena staje się @UmytaPacha . Gratulujemy. xD

Nazwa robocza: DOMKNIĘCIE CYKLU KAWIARENKOWICZA
Postaci: MUA, @ErwinoRommelo , @UmytaPacha , @vredo , @pingWIN , @bojowonastawionaowca i pośrednio @DiscoKhan w roli Disco Czołku.

Tym razem wyjątkowo odklejone, ale Pacha chciała wsadu do kosza, to jest.
-----------------------------------
#heheszki #memy #zafirewallem
@entropy_ @splash545
f3822112-79bc-47cd-a0bf-3015381160c4
pluszowy_zergling

Nie wiem co wy tam odjaniepwalacie, ale raczej dobrze się bawicie

Zaloguj się aby komentować

Siema,
I nie gniewaj się @George_Stark , że Ci te rymy jebnąłem, ale ja sam nie potrafiłbym tak napisać...
Jeszcze jedna #diriposta na utwór di proposta w bitwie #nasonety
----------

Kradzione nie tuczy

George późną godziną hurtownię otwiera
Podkrążone ślepie, pod powieką piach
Wtem staje jak wryty i wkoło spoziera
"Ktoś cieplutkich rymów zajumał mi skład!"

Ach, czegóż tam nie miał: wspaniałych aluzji
Wytwornych porównań oraz barwnych fraz
Lecz wszedł podły złodziej, hiena bez natchnienia
I wszystko to capnął i wyniósł na raz

Jedyne co łajdak zostawił to nieład
Z uczynku swojego z pewnością jest rad
Przeklęty niech będzie ten złodziejski fach!

"A żebyś tak spierdział się z farszem jak wstaniesz!"
Klnie Stark, co się szczyci swą pracowitością
"Poeta przeżyje by zadać ci śmierć!"

----------

Różna #tworczoscwlasna , choć głównie #poezja , w kawiarence #zafirewallem
moll

@Piechur piękne dopasowanie

Piechur

A, @George_Stark , zapomniałbym o Piętnastym:

Rucham wszystkich w dupę, lecz ciebie z miłością

George_Stark

Wspaniały sonet! Co do treści i zastosowanego zabiegu artystycznego, to rozumiem - sam tak kiedyś zrobiłem. No, tylko okradłem poetę z wyższej półki. Wiesz: jak kraść to od księżniczek, jak gwałcić to Puszkina. Moglibyśmy tutaj więc poruszyć znany problem etyczny - czy moralnym jest okraść złodzieja?


No ale go nie poruszymy, bo nie o tym chciałem, a o czym innym. Kurde, panie! Ale żeś pan tym początkiem wpisu wspomnienia wywołał! W liceum byłem, kiedy ta płyta wyszła i w kręgach, w których się wtedy obracałem, ta piosenka była hitem! - widać już wtedy kontestowaliśmy świat (to, że później ten świat skontestował nas to taka trochę ironia losu;) ). I tak przeczytałem ten Twój wpis wracając sobie piechotą z teatru i się okazało, że po tych -nastu latach, które od liceum minęły, dalej cały tekst pamiętam i sobie tak podśpiewywałem. A teraz słucham w kółko. No i się cieszę!

Zaloguj się aby komentować

Witam serdecznie w ten deszczowy wieczór i zapraszam do wspólnej zabawy!

Temat: klucz dzikich gęsi, odlatujących do ciepłych krajów

Rymy: 4 x -ego (dowolne wyrazy z tą końcówką)

Trzeba trochę rozruszać towarzystwo, dlatego takie urozmaicenie w #naczteryrymy

Powodzenia!

#poezja #tworczoscwlasna #zafirewallem
PaczamTylko

Był chłop i nie ma chłopa


Licząc od piątku trzynastego

zostanie 8 dni do ślubu mego

odleciałbym jak klucz gęsi - gęsiego

lecz nie dla mnie to, nie ma ten tego

CzosnkowySmok

Machaj albo giń


Otwórz szeroko umysł stada gęgącego

Ostrzem dzioba przetnij deszcz sniącego

Stań na przedzie, prowadź do celu naszego

Energia klucza da ci siłę niejednego

pierdonauta_kosmolony

Moje id i ego

Pragną tego samego

Morza ciepłego

Półgęska tłustego

Zaloguj się aby komentować

Moja siostra uznała, że oszalałam i że mój plan nie ma nawet najmniejszych szans powodzenia z bardzo, bardzo wielu powodów:
Po pierwsze:
Marek jest dzieckiem swojej matki, naszej sąsiadki, która karmiła swoje dzieci głównie ideologią wyniesioną z zebrań partyjnych i coniedzielnych mszy. Marek nie będzie umiał docenić tego co dla niego zrobię. Po prostu musi zjadać to co mu podano, nie zastanawiając się nawet czy mu to smakuje.
Po drugie:
Skąd ja niby wezmę składniki na wszystkie te potrawy, które zamierzałam podać mu podczas tego biwaku? Przecież ser rokpol, który występuje w co drugim przepisie jest u nas całkowicie i zupełnie niedostępny. To co piszą sobie autorzy książek kucharskich odnosi się najwyraźniej do realiów Warszawy i może kilku innych dużych miast jak Katowice. U nas takich rzeczy po prostu w sklepach nie ma.
Po trzecie:
Skąd niby wezmę pieniądze na zakup nawet tych głupich kartofli, które zamierzałam upiec w żarze ogniska w trzecim dniu biwaku (tak, miałam rozpiskę wszystkich dań jakie zamierzałam podać).
Cały ten plan powstał w związku z tym, że nasza mama zawsze powtarza “przezorny zawsze ubezpieczony” i “przez żołądek do serca”, a ja uważam, że nasza mama ma zawsze rację.
Tyrada mojej siostry, która spływała po mnie jak po kaczce została przerwana przez Mareczka, którego mama wysłała do nas po szklankę cukru. Skoczyłam rączo do kuchni gdzie stłukłam dwie szklanki i puszkę z Włocławka, w której trzymaliśmy cukier. Mareczek pogrążony w rozmowie z moją siostrą o najnowszym numerze Świata Młodych z lekkim roztargnieniem przyjął ode mnie szklankę z cukrem i pożegnał się z nami krótkim: to do zobaczenia jutro!
Te słowa uświadomiły mi, że zostało mi już naprawdę niewiele czasu na przygotowanie się do naszego biwaku. Ubrania miałam wybrane od dawna: sukienka w różyczki, nowe szorty i wystrzałowy opalacz według wykroju z niemieckiego magazynu. Siostra przycięła mi grzywkę, a mama udawała, że nie widziała, że podkradłam jej różowy lakier do paznokci. Namiot pożyczył mi stryjek, a wędki (których nie miałam zamiaru używać, a które chłopcy uznali za niezbędne wyposażenie) wujek. Obaj przekazując mi te dobra uśmiechali się pobłażliwie, co doprowadzało mnie do szału, ale czego nie robi się dla dobra dobrej zabawy?
Czekając na autobus, który miał nas dowieźć nad jezioro omawialiśmy nasze zasoby - Alinka wzięła słoik smalcu, Janek targał ze sobą pięć kilogramów cebuli, Mareczkowi mama zapakowała trzy bochenki chleba i paczkę chińskiej herbaty. Ja z moimi zapasami zdrowych (i tanich) warzyw, jajek i żółtego sera poczułam się doskonałą panią domu (biwaku), która dba nie tylko o to, żeby jej domownicy (biwakowicze) byli najedzeni, ale także aby ich zapotrzebowanie na mikro i makroelementy było w pełni zaspokojone. Musiałam trochę zmienić swoje plany i dostosować je do możliwości, ale dzięki wsparciu siostry i jej skarbonki mój plecak wypełniały wiktuały, z których miałam przygotować dania, które pokazałyby Mareczkowi, że jestem idealnym materiałem na żonę. Kiedyś. W przyszłości. Najlepiej niedługiej.

Kiedy dotarliśmy na miejsce (mój plecak niósł Janek, ja po trzech kilometrach miałam już dosyć) zakrzątnęłam się przy rozpalaniu ogniska. Ciągle mi gasło, więc z radością przyjęłam pomoc Janka, który dmuchając i podsycając ogień kawałkami suchej kory rozpalił wspaniałe ognisko. Alina zaczęła śpiewać i tańczyć wokół ognia, a ja spojrzałam na nią z dezaprobatą i zaczęłam kroić chleb i szykować jajka na jajecznicę. Chłopcy rozbijali namioty na plaży, Alina tańczyła brodząc przy brzegu jeziora, a ja smarowałam kromki masłem i starałam się postawić czajnik na kamieniach, które Janek ustawił wokół ogniska. Mareczek usiadł obok i zaczął metodycznie wciągać kanapki z pomidorami i cebulą jakie przyszykowałam - każda kanapka znikała we wnętrzu Mareczka zanim zdążyłam zrobić następną. Zrobiłam kanapkę - zniknęła. Zrobiłam następną - zniknęła. Kolejną - zniknęła! Wtedy obudziła się we mnie naukowa ciekawość. Ile kanapek da radę zjeść ? Ile będę w stanie zrobić zanim mi ręce mi omdleją? Kto wygra?
Czwarta kanapka.
Piąta kanapka.
Szósta.
Siódma.
Ostatni pomidor.
Ósma.
Dziewiąta.
Dziesiąta kanapka - już tylko z cebulą.
Jedenasta.
Dwunasta.
Trzynasta i

Tu trafił mnie szlag i pizłam Mareczka deską do krojenia przez łeb i niech sobie wybije z głowy ten cały ślub!
#naopowiesci #zafirewallem
Z wielkim buziakiem dla @moderacja_sie_nie_myje
656c794f-2937-4776-9c0d-c3379fab9dfe
moll

@KatieWee pointa mnie urzekła

moderacja_sie_nie_myje

@KatieWee Piękne No Mareczek, Ty se uważaj! Ja kanapki to z majonezem robię!


Podsumowanie zrobię jutro bo dzisiaj mnie już sen bierze Kochana jesteś

CzosnkowySmok

@KatieWee myślałem, że będzie, ze ro Jacek jest jednak fany, zazdrość że Marek nie nią zainteresowany xD

A jeb przez łeb. Swietne! Śmiechłem srogo. XD

Zaloguj się aby komentować

Siema,
#diriposta na utwór di proposta w bitwie #nasonety . Jeśli komuś z czytających wyda się, że ostatnia strofa jest na odpierdol, to będzie mieć rację, bo tak jest.
----------

Do Samotności

Choć znamy się dobrze, to wciąż mi doskwierasz
Pomimo, że przeszliśmy już życia szmat
I przyznam, że miałem cię dosyć już nie raz
Ciągle odkrywając mnogość twoich wad

Wysłuchiwać zmuszony jestem aluzji
Że źle na mnie wpływasz, że marnuję czas
I zwykle je wszystkie zbywam od niechcenia
Chociaż coraz częściej powiedzieć chcę: pas

Czuję jak me wnętrze wypełnia twój jad
Umysł się poddaje, serce boli tak
Kiedy jednej duszy tej drugiej jest brak

Jak trudno być z tobą, jak ciężko, czy wiesz?
Dlaczego trwasz przy mnie więc z taką łatwością?
By móc cię zostawić nie wystarczy chcieć

----------

Różna #tworczoscwlasna , choć głównie #poezja , w kawiarence #zafirewallem
splash545

@Piechur super sonet i nie zawołało (╯ ͠° ͟ʖ ͡°)╯┻━┻

Zaloguj się aby komentować

Ja powiedziałam, że może napiszę, to może napiszę i @moderacja_sie_nie_myje , obejdzie się bez streszczenia, cała historia poniżej

Biwak, łódka i jajecznica

-Baaabciu, a jak to było z tobą i dziadkiem? - jedenastoletnia Ada już kilkukrotnie słyszała opowieść babci Józi, jak to się z dziadkiem Teodorem poznali, ale nie przeszkadzało jej to poprosić starowinkę, by opowiedziała anegdotkę po raz kolejny. Szczególnie przy lepieniu pierogów, która to czynność dłużyła się dziewczynce niemiłosiernie.
-Dusia, przecież wiesz - babcia westchnęła znad stolnicy, ale lekki uśmiech wypełzł na jej wargi.
-Ale ja tak lubię jak opowiadasz o tobie i dziadku!
I babcia z ciężkim westchnieniem nad kolejnym zlepianym pierogiem, zaczęła opowiadać:

Był to mój trzeci sezon u ciotki Krystyny na Mazurach. Wiesz, stareszej siostry mojej matki, co to się za żołnierza wojska ludowego dała i z nim pół Polski po jednostkach zjeździła. A potem na Mazurach dom i działkę nad jeziorem kupili, w sezonie smażalnia ryb u nich była. Oni mieli dwie córki, ale one w tym czasie to już same za mąż powychodziły. Jedna w Poznaniu już wtedy siedziała, a druga gdzieś pod Gdańskiem…
W każdym razie, to był już mój trzeci sezon tam u nich w smażalni. Trochę grosza sobie dorobiłam, to potem na buty i zeszyty miałam, bo nas szóstka w domu, to matka i z czego na nas tyle nie miała. I jak w lata poprzednie, robiłam co ciotka kazała - głównie kelnerowanie, razem z taką Zośką od sąsiadów ciotki, zaraz jak ona miała… No mniejsza, nie przypomnę sobie teraz, ale ona potem do zakonu ostatecznie poszła. A szkoda, bo ładna dziewczyna był, za nią się tam wszystkie chłopaki oglądały i tak się zmarnowała!
Ale wracając, to był ten trzeci sezon w smażalni i jak co roku - rodziny w ośrodkach wczasowych i młodzi ludzie pod namiot. I sporo wiary przychodziło na jedzenie, bo u ciotki ceny były znośne, a niektórzy po prośbie, bo jak się stopem, z plecakiem a bez grosza przyjechało, to potem głodno się siedziało… A kto się nie mieścił na łączce 2 kilometry dalej z namiotem, biwakował w lesie przy jeziorze. A na tym jeziorze taka nieduża wysepka była, cała porośnięta krzakami. My z Zośką po robocie, jak ciotka wieczorem pozwoliła, to brałyśmy wyjka łódkę i sobie tam pływałyśmy po tym jeziorze. Blisko brzegu przeważnie, na nieodwiązanej linie, to się potem do brzegu przyciągałyśmy, bo wuja często wiosła zabierał, bo mu kradli.
I wtedy też tak było, my do łódki, kijem się od brzegu odepchnęłyśmy, zaczęło znosić i kołysać, to się na dnie położyłyśmy i tak sobie w niebo patrzymy. A nas znosi, coraz dalej, bo lekki wiaterek, to tak sobie leżymy i płyniemy. Aż się Zocha podnosi, patrzy, a my już prawie przy tej wysepce i jak my teraz z tym kijem wrócimy?! Próbujemy coś tam nim na zmianę machać, udało się trochę nawrócić bliżej brzegu, ale nie ta strona jeziora.
To się drzemy “pomocy!” w kierunku lasu, bo może ktoś biwakuje i pomoże, bo to się powoli ku ciemnemu, jak nie wrócimy to ciotka awanturę zrobi, do matki odeśle i więcej nie da przyjechać na zarobek.
No i tak się drzemy, a tu z lasu takich dwóch wychodzi, patrzą na nas, rozbierają się do badejek, wskakują do wody i płyną w naszą stronę. To nas jakoś do tego brzegu przyciągnęli, pomogli wysiąść, łódkę z wody i do siebie zapraszają, bo byśmy i tak nie zdążyły dość. Powiedzieli, że rano nas odstawią do ciotki razem z łódką i wyjaśnią co i jak.

-I ten jeden to był dziadek? - Ada przerwała babci historię w ulubionym miejscu.

Tak, Teoś razem z kuzynem, Antkiem był. Wygadany, bo to on gadał, Antek stał jak słup, z resztą on to zawsze taki milczek był, ani na mnie, ani na Zośkę, własne stopy oglądał tylko.
Poszłyśmy z nimi pod namiot, zaproponowali kolację, mówili, że pomagali u jednym gospodarzy i gospodyni im za to słoniny i jajek dała, chleba kupili i jajecznicę robią, to się z nami podzielą.
I dali, jajecznicy i pod jednym kocem z Zośką siedziałyśmy. I żeśmy do późna pogadali. A potem odstąpili namiot, a sami przy ogniu spali.
Rano odprowadzili do ciotki. Ale bura była. Mało ścierą obie nie dostałyśmy. Ale Teoś wziął nas w obronę, ciotka się śmiała, że mój kawaler, to i potem chodził do mnie przez tydzień. Codziennie czekał aż mnie ciotka z roboty zwolni, zawsze bukiecik polnych kwiatów… A potem on wracał do siebie z Antkiem, a i ja miałam niedługo z Zochą się pakować. To się adresami wymieniliśmy, listy miał do mnie pisać.

-I pisał? - drążyła Ada, po raz pierwszy babcia dodała coś nowego do historii, bo babcia zamyślona nad rosnącym stosem pierogów tym razem zdradziła coś więcej.

Pisał, pisał… A jakie to listy były! I kwiatki suszone wysyłał. A potem przyjechał, bo okazało się, że dwie gminy dalej mieszka, więc blisko, a motocykl wtedy już kupił i do pracy jeździł.
I tak pisał i jeździł, aż przyjechał kum, z rodzicami obgadali co trzeba, mnie zapytali czy chcę i tak to było…
A teraz chodź, będzie wody pilnować, a ja ręce umyję, bo już mi się farsz skończył, makaronu z reszty ciasta zrobimy do suszenia, do rosołu będzie krajanka.

***

Kilka dni później

-Dziadkuuuu - Ada, przeciągając, postanowiła zapytać dziadka, podczas powrotu ze szkoły - a jak to było z tobą i babcią?
-A całkiem prosto to z Józką było. Byłem na biwaku z Antkiem. Babcia wpadła mi w oko, jak do smażalni jej ciotki wpadliśmy zapytać, czy może by nie potrzebowała kogoś do pomocy, wtedy taka zalatana była z tą drugą, że nawet na mnie uwagi nie zwróciła. Ładna dziewczyna. Ale jakoś się nie składało, żeby na spacer zaprosić, aż na trzeci dzień usłyszeliśmy wieczorem, że ktoś z jeziora woła pomocy. To z Antkiem, wylecieliśmy na brzeg, a tam dwie rusałki w łódeczce dryfują. Wskoczyliśmy, wyłowiliśmy i zaprosiliśmy do naszego obozu. Jajecznicę zrobiłem, wcinała równo, ta druga mniej. Od razu wiedziałem, jak na mnie wtedy znad tego talerza patrzyła, że ona będzie moja. I zobacz! Mówię ci, Ada, wszystko dzięki tej jajecznicy!

-----

Liczba słów: 975 (wg dokumentów google)

-----

#naopowiesci #zafirewallem
moderacja_sie_nie_myje

Dobre, świetne wręcz Szkoda tylko że nikogo nie zamordowali

George_Stark

Świetnie oddałaś to, jak babcie (i w ogóle starsi ludzie) opowiadają - ten cały epizod genealogiczny na początku, no bajka po prostu.


A i językowo nieźle:


MMało ścierą obie nie dostałyśmy.


Rozumiem, że babcia tak silnie ma wspomnienie emocji związane z tą ścierką wryte w pamięć, że aż jej się to "m" przy opowiadaniu przeciągnęło. Ze stresu może?

splash545

@moll bardzo fajny klimat Takie romanse to mógłbym czytać I super, że jednak udało Ci się napisać.

Zaloguj się aby komentować

Następna