Grube ryby Hejto znam, mam lubianych i nielubianych (ale tych niewielu). Wiadomo, owcen przechuj.
W końcu się zapisałem na listę czynnych członków, bo czasem też bym chciał dorzucić parę groszy do kontrowersyjnych tematów. Czasem. Ale że przed komentowaniem należy się przedstawić (netykieta, panie, kto to pamięta, to było tuż po dinozaurach!) stąd ten wpis.
Ułatwienia do klasyfikacji wróg-przyjaciel:
Jebanie PiSu i Konfederacji to kwestia rigczu. Niestety, cała reszta niewiele lepsza, więc jebanie reszty przychodzi mi z łatwością.
Nie lubię Kieleckiego. Że Winiary powariowały z wyceną swojej produkcji (dobra, niech będzie, że popierają Putina), to Madero i Kania z tanich marketów.
Czerstwy humor jak najbardziej.
Mam noworoczne postanowienie. Dosyć nieskomplikowane.
Dożyć do następnego Sylwestra.
Nie, oczywiście nie jestem śmiertelnie chory. Tylko stary
#przedstawsie #postanowienianoworoczne
@Michot witam!
Kielecki pany a typy od #wojnanaukrainie do zakladow zamknietych
Jakbym skomentował wpis jakiegoś ogóra aspirującego do społeczności, a ten wziął sobie zginął bez słowa, tobym się wkurzył. Spieszę donieść, że przyplątało się choróbsko, które wyłączyło mi światło na dwie doby.
I niniejszym serdecznie dziękuję za miłe przywitanie. Nawet propozycję obskoczenia wpierdolu od seniorów uważam za wielce sympatyczną.
Smarowanie skóry czymkolwiek uważam za pomysł szatański, więc ani voltaren ani diklofenak. Solennie za to obiecuję, że podzielę się ostatnim blistrem tabletek, które kazał mi łykać lekarz.
W sprawie Kieleckiego mam formułę tonizującą ostrość poprzedniej deklaracji: gdybym miał Kielecki albo nie miał nic, to zeżrę Kielecki. Może być?
Zaloguj się aby komentować