HEJTO DETECTIVE Squad
- UTRACONE ŚWIATŁO I
________________________
KILKA LAT PÓŹNIEJ
Obrzeża Hejto City, gdzieś w ciemnych zaułkach ulicy Humoru.
Pod osłoną nocy i objęciach mgły, niewyraźna postać przemykała przez mokre, śliskie ulice, raz na jakiś czas spoglądając za siebie, jak zwierzę świadome tego, że ktoś na nie poluje. Przed nią rysował się stary magazyn, na którego zaniedbane ściany, gasnące neony rzucały drżące światło. Naprzeciw bramy, chwiejnie trzymający się murów szyld głosił: "Redakcja Czerstwego Humoru". Drzwi wejściowe zaskakująco były uchylone, zapraszając w głąb, choć zdrowy rozsądek krzyczał, by trzymać się z dala od tego miejsca o tak późnej porze.
Wchodząc do środka, postać przemierzała wąski korytarz, gdzie ściany, jakby żywe, migotały od niespokojnych cieni. Obrazy na nich zdawały się tańczyć makabryczny taniec śmierci, w groteskowych formach, jakby ktoś chciał zamienić horror w komedię, lecz zgubił po drodze smak. Krew i wnętrzności zmieniały się w abstrakcyjne kształty, których widok jeżył włosy na karku. Było coś nierealnego, zbyt intensywnego w tej mieszaninie mroku i drwiny, coś, co wciągało dalej, jak gorzki zapach absurdu unoszący się w dusznym powietrzu.
Za ostatnimi drzwiami wyłonił się pokój oświetlony mdłym blaskiem jednej samotnej żarówki, której światło drgało jak zmęczone powieki. Wszędzie walały się puste butelki po wodzie — tutejszym nałogu, który uzależniał bardziej, niż nie jeden narkotyk. Pochylony plecami do wejścia, pogrążony w swojej rutynie, siedział on — obiekt jej poszukiwań. Jego uwagę pochłaniała szklanka z przezroczystą trucizną, ostatnią dawką, która miała go otulić nieco za wcześnie.
Był ubrany w wyświechtany kostium klauna, który przy każdym ruchu wydawał z siebie ciche dźwięki przypominające skrzypiące cyrkowe wspomnienia. Strój wyglądał, jakby dawno stracił barwy, a jednak na chwilę ożywał w cieniu drżącego światła, gdy mężczyzna powoli podnosił szklankę do ust, gotowy na kolejną przegraną walkę ze swoim nałogiem. Po chwili zawisł jakby w bezruchu, odkładając niedopitą szklankę spowrotem na stół.
–
Nie spodziewałaś się tego, co? – jego głos rozbrzmiał z nutą wstydu, przerywając ciszę, która zdawała się ciążyć na pokoju.
Kobieta milczała, pozwalając mu mówić dalej.
–
Akurat ty znajdujesz mnie w takim stanie. Ironiczne, prawda? Ze wszystkich możliwych osób, akurat Wodzianka. – mruknął, zerkając przez ramię z uśmiechem, który był bardziej grymasem rezygnacji niż rozbawienia. –
Czemu tu jesteś?
–
Potrzebuję twojej pomocy. Chodzi o zaginionych.
Westchnął ciężko, spuszczając wzrok na przeklętą szklankę. –
Wiele osób gubi się i odnajduje…
–
Zbyt często, żeby to był przypadek. – przerwała mu bez namysłu, skracając lekko dzielący ich dystans.
–
Nadal nie odpuściłaś? – w jego głosie pobrzmiewał cień dezaprobaty.
–
Nie umiem. Nie mogę.
Uśmiechnął się kwaśno, po czym opróżnił szklankę jednym, szybkim haustem.
–
No to właśnie patrzysz na swoją przyszłość. – powiedział, wycierając usta i stawiając szkło z trzaskiem.
–
Nie, jeśli mi pomożesz.
Milczał przez dłuższą chwilę, potem pokręcił głową.
–
Po co? Hejto City zmieniło się od tamtego czasu. Spadła przestępczość, mieszkańcy zaczęli organizować swoje życie, ulice są czyste… Może zło nie musi czynić zła tylko dlatego, że ma taką naturę.
–
Musisz coś zobaczyć. – przerwała mu, a jej głos był niczym nóż przecinający mgłę. –
Tylko o to proszę.
Wodzianka wyjęła teczkę i położyła ją na stole. Rozsunęła ją jednym ruchem, odsłaniając szereg zdjęć i poszlak, wszystkie z jedną cechą wspólną. Twarze i nazwiska osób, które niedawno po prostu… zniknęły. Khan, Em-Te, Seweryn, Żelek, Wido, Zjedzon, Bara Barabasz, Monia...
–
On chce, żebyśmy wierzyli, że nic się nie zmienia – zaczęła, wskazując na zdjęcia. –
Wrzuca propagandę i statystyki, pokazując jak jest „stabilnie”, ale…
–
Ta lista jest zbyt gruba, żeby było stabilnie – przerwał jej, przeglądając kolejne twarze.
–
Dokładnie.
Spojrzał na nią z lekkim uniesieniem brwi.
–
Rozumiem, że masz jakiś plan.
W odpowiedzi podsunęła mu kartkę z kilkoma adresami. Pod nią leżała zapalniczka – stara, porysowana, jakby czekała na powrót dawno straconego właściciela. Widok tej błyskotki, którą kiedyś porzucił w budynku agencji wraz z poprzednim życiem, wywołał na jego twarzy gorzki uśmiech. Uniósł ją ku górze, a w pokoju rozbłysło nikłe, chwiejne światło płomienia, jakby i ono pamiętało dawne dni, które próbował zostawić za sobą.
–
Odszukaj Smoka. Powiedz mu, że „owca w nocy nie śpi”. Będzie wiedział co robić. Spotkajmy się za kilka dni w agencji.
–
A co z tobą? – zapytała, próbując uchwycić jego spojrzenie.
Wzrok Sowena pobłądził gdzieś w pustkę, jakby przeszukując tam zakamarki przeszłości.
–
Muszę kogoś znaleźć – odparł cicho, niemal do siebie, a w jego głosie zabrzmiał cień czegoś, czego nie dało się tak łatwo wymazać.
___________________________
#hejtodetectivesquad #zafirewallem #hdsdziwen
PIOSNKA: HDS Lost Light
@Wrzoo tak z zaskoczenia. XD
Pewnie mogłoby być lepiej. Mam nadzieję, że błędów nie ma zbyt wiele. xd