#psychologia

26
786
Moja Ukrainka chce się spotkać jutro, szok. Mimo nie do końca udanej przygody ostatnim razem. Chyba jej się jednak podobam.

Niestety wszystkiemu winny stres - ostatnio trochę gorzej ze zdrowiem, stres w pracy, niepotrzebnie sam nakładam na siebie presję. Dziś miałem męską rozmowę z szefem i powiedział, że wprowadzam złą atmosferę, wszystkich jadę od góry do dołu i jestem strasz niecierpliwy, nerwowy i katastrofizujący i czy coś u mnie ostatnio nie tak. Wszystko sobie wyjaśniliśmy.

Problem, że w domu wcale nikt nie pomaga. Po rozstaniu z byłą wróciłęm do starych (mamy duży rodzinny dom i będę tam dziedziczyć za kilka lat mieszkanie po babci), ale w obecnej chwili siedzę w osobnym mieszkaniu z nimi i się nie dogadujemy.

Zastanawiam się, czy da się do jutra jakoś ogarnąć i postawić na nogi, bo pierwszy raz od 8 miesięcy czuję zauważalny spadek libido (wtedy rozstanie z ex) i w ogóle mi się nie chce. Dopiero od 1-2 dni zaczynam po tygodniu w ogóle czuć poranne erekcje. Łykać jakiś Maxon czy inne gówno zanim życie prywatne się wyprostuje czy po prostu postarać się zrelaksować i może wyjdzie?

#zwiazki #seks #psychologia #depresja #gownowpis
bojowonastawionaowca

@Lopez_ a czy naprawdę spotkania muszą koniecznie się koncentrować wokół seksu? Innego rodzaju spędzenia czasu razem nie przewidujesz?

kubex_to_ja

@Lopez_ chuja tam a nie braweran. Weź se zapal lolo przed bzikaniem, konar będzie dłużej płonął niż będziesz miał sił na dalsze igraszki ( ͡° ͜ʖ ͡°)

szczelamseczasem

@Lopez_ Zluzuj. Żadne tabletki, Psycha to podstawa.

Zaloguj się aby komentować

Głodny gołąb, wyuczony, że po każdym dziobnięciu w określony punkt klatki otrzyma do zjedzenia jedno ziarno, szybko się tego oducza, gdy dziobanie owego punktu przestaje być nagradzane. Jeżeli jednak wyuczył się uprzednio, że tylko jedno (nie wiadomo, które) dziobnięcie na kilkadziesiąt bądź kilkaset spotyka się z nagrodą, potrafi dziobać ów punkt tysiące razy bez żadnego skutku, aż do całkowitego wyczerpania.

Oczywiście ludzie różnią się od gołębi, ale oni również mają skłonność do wpadania w pułapkę bezskutecznego powtarzania czynności nagradzanych tak rzadko, że wysiłek w nie wkładany jest zupełnie niewspółmierny do ewentualnych zysków (zawzięci gracze dziesiątkami lat usiłują wygrać w totolotka, a żony alkoholików potrafią równie długo próbować naprawić swoje małżeństwa).

Warunkiem niezbędnym do wpadnięcia w pułapkę nieregularnych nagród jest nieznajomość mechanizmu produkującego nagrody i niemożność zapanowania nad nim. W takiej sytuacji jest na przykład żona nieustannie próbująca ulepszyć swoją kuchnię (załóżmy, że są takie żony), żeby tylko zdobyć uznanie męża, który tylko z rzadka jej kuchnię chwali (i to w dodatku tylko wtedy, gdy powiedzie mu się w pracy, co zdarza się nieczęsto i zgoła niezależnie od kulinarnych wysiłków żony).
___

Bogdan Wojciszke Psychologia miłości

#psychologia #zwiazki #ciekawostki
maximilianan

@smierdakow wiesz czym jest szaleństwo? Powtarzać w kółko to samo licząc na inny efekt.


Tak też działają uzależnienia.

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Każdy człowiek ma pewien optymalny dla siebie poziom stymulacji (ilość zewnętrznych bodźców, którą dobrze znosi) i choć ludzie mocno się między sobą różnią co do tego, jaka ilość zewnętrznej stymulacji najbardziej im odpowiada, wszyscy źle znoszą jej niedobór.

W początkowych swoich fazach związek miłosny jest niewątpliwie ogromnym źródłem stymulacji. Ekscytujące jest bliższe poznawanie innego człowieka, ekscytujący jest seks, ekscytujące jest robienie nowych rzeczy wspólnie z innym człowiekiem.

Wraz z upływem czasu duża część tej ekscytacji bezpowrotnie znika. Po kilku latach partner oczywiście przestaje być nowym człowiekiem - znamy na pamięć jego dzieciństwo i wszystkie niegdyś tak zabawne anegdoty, poglądy i upodobania, a przede wszystkim wiemy, co sądzi on o nas samych. Po latach pożycia mniej ekscytujący staje się też seks - różne sondaże zgodnie wskazują, że ogromna większość małżeństw uprawia go w miarę trwania związku coraz rzadziej.

Podobna zależność stwierdzana jest u wielu gatunków zwierząt.

Długo przebywające ze sobą osobniki przeciwnych płci tracą dla siebie wzajemne zainteresowanie. Jest to szczególnym przejawem powszechnie występującej tzw. habituacji - utraty zainteresowania dla obiektów, które straciły walor nowości.

Jeżeli umieścić szczury w tej samej klatce, to oddają się aktywności seksualnej aż do wyczerpania samca (który dopiero po 10-15 dniach odzyskuje zdolność do kopulowania z normalną dla siebie częstością). W istocie jest to jednak wybiórcza utrata zainteresowania seksualnego, raczej znudzenie niż wyczerpanie. Kiedy bowiem po osiągnięciu tego stadium podstawić samcowi nową partnerkę, nie ma on żadnych kłopotów z ponowną kopulacją, a jeśli podmiany te będą kontynowane, szczur dochodzi do stadium wyczerpania (tym razem nieodwołalnego) po trzykrotnie większej liczbie ejakulacji niż z jedną tylko partnerką (Bermant, 1967).

Zjawisko to znane jest pod nazwą efektu Coolidge'a, nazwa zaś wywodzi się nie od nazwiska jego odkrywcy, lecz prezydenta Stanów Zjednoczonych o tym nazwisku. Miał on wraz z małżonką odwiedzić wzorcową fermę drobiu. Z jakiegoś powodu państwo Coolidge byli oprowadzani po fermie oddzielnie, choć obojgu pokazywano pewnego wzorcowego koguta, dzielnie sobie poczynającego z kurami na podwórku.

Oprowadzana jako pierwsza Pani Prezydentowa, podziwiając osiągnięcia koguta zapytała, jak często on tak potrafi i uzyskała odpowiedź, że do kilkunastu razy dziennie. „Proszę o tym powiedzieć Panu Prezydentowi" - zażądała Prezydentowa. Nieco później Prezydent podziwiając los rzeczonego koguta zapytał, ile nowych kur on poznaje, i uzyskał odpowiedź, że do kilkunastu dziennie. „Proszę o tym powiedzieć Pani Prezydentowej" - zażądał Prezydent.

___

Bogdan Wojciszke Psychologia miłości

#psychologia #zwiazki #ciekawostki #seks
f5337c7e-bf2e-4f4c-a4f0-38bcb932801b
Prucjusz

@smierdakow gdzieś widziałem statystyki które mówią nawet, że najwięcej par rozstaje się po około dwóch latach i 9 miesiącach.

Na własnym przykładzie się przekonałem, że to prawda. Po 33 miesiącach mnie rzuciła. Jak w mordę strzelił, równo po tysiącu dni zauroczenie minęło.

Rudolf

@smierdakow ludzie mają to do siebie że się szybko nudzą. wątpie że to urok współczesnych czasów, co najwyżej we współczesnych czasach łatwiej nam z tą nudą walczyć np. łatwo zmieniając partnera via internet niżli z powodu presji społecznej i braku innych możliwości marnować żywot z kimś kto nas nie interere

Zaloguj się aby komentować

Studenci rozmawiali przez telefon z losowo dobranymi partnerkami na zadany przez badaczy temat (Snyder i in., 1977). U połowy studentów wzbudzano przekonanie, że ich partnerka jest bardzo atrakcyjna (każdemu dawano to samo zdjęcie pięknej dziewczyny), u drugiej połowy zaś - że jest ona brzydka (zdjęcie brzyduli).

Następnie zupełnie innym osobom odtwarzano nagrane na taśmę wypowiedzi dziewcząt z prośbą o odgadnięcie, czy słuchana dziewczyna jest ładna, czy brzydka. Osoby badane „drugiej generacji" uznawały za piękne te dziewczęta, których partnerzy z pierwszej fazy badania byli przekonani, że rozmawiają z kobietą atrakcyjną. Za brzydkie natomiast uważane były te dziewczęta, których partnerzy żywili przekonanie, iż rozmawiają z kobietą nieatrakcyjną.

Bezpośrednią przyczyną tych różnic był sposób zachowania się - dziewczęta z pierwszej grupy były bardziej ożywione, pewne siebie i lepiej im szła rozmowa, podczas gdy dziewczęta z grupy drugiej prezentowały się dokładnie odwrotnie. Snyder i jego współpracownicy wykazali ponadto, że różnice w zachowaniu dziewcząt wywołane zostały odmiennym postępowaniem rozmawiających z nimi studentów. Mianowicie studenci przekonani, że rozmawiają z piękną kobietą, byli bardziej towarzyscy i śmiali, dowcipni i cieplejsi w kontakcie niż studenci przekonani, że rozmawiają z „brzydulą", którzy, krótko mówiąc, po prostu znacznie mniej się starali.

Przekonania studentów dotyczące urody rozmówczyni decydowały więc o postaci i przebiegu ich zachowania, co z kolei kształtowało zachowanie ich partnerek. Rację miał zatem George Bernard Shaw twierdząc, że różnica między damą i kwiaciarką tkwi nie tyle w ich zachowaniu, ile w zachowaniu ich bliźnich, w sposobie, w jaki są traktowane.
___

Bogdan Wojciszke Psychologia miłości

#psychologia #ciekawostki
jajkosadzone

Ladni ludzie maja latwiej w zyciu.

Niemozliwe

Zaloguj się aby komentować

Dobra #psychologia ostatni eksperyment i już wam nie spamuję:

Nawet fałszywa wiara mężczyzny w to, że jakaś kobieta nasila przeżywane przezeń pobudzenie, sprawia, iż wyżej ocenia on jej atrakcyjność.

Valins (1966) zapraszał młodych mężczyzn do udziału w badaniach dotyczących jakoby reakcji fizjologicznych na bodźce o treści erotycznej. Wyświetlał im przeźrocza przedstawiające na wpół rozebrane dziewczęta z „Playboya" informując, że bicie ich własnego serca będzie nagrywane na taśmę, a także wzmacniane i odtwarzane przez głośnik. W rzeczywistości odtwarzane badanym dźwięki nie miały nic wspólnego z ich własnym sercem. Przy oglądaniu niektórych, przypadkowo wybranych zdjęć, odtwarzano każdemu badanemu uprzednio nagrany odgłos przyspieszonej akcji serca, a podczas oglądania innych zdjęć odtwarzano im odgłos normalnej akcji serca. Na zakończenie proszono badanych o ocenę, jak dalece każde zdjęcie było dla nich atrakcyjne i ekscytujące, a oceny te powtarzano w miesiąc później w zmienionym kontekście. Pozwalano im też zabrać dowolne zdjęcie jako rekompensatę za udział w eksperymencie.

Zgodnie z przewidywaniami, za bardziej ekscytujące uważane były przez badanych te zdjęcia, przy których słyszeli oni przyspieszone bicie rzekomo swojego własnego serca (i efekt ten utrzymywał się jeszcze w miesiąc później), a ponadto te właśnie zdjęcia zabierali do domu.

Na ogól skłonni jesteśmy uważać, że nasz wgląd we własne uczucia jest bezpośredni i trafny, że oceniając je, sami wiemy, jakie są, i żadne dodatkowe wskazówki nie są nam potrzebne. A jednak to badanie (i wiele podobnych) dowodzi, że ocena naszych własnych uczuć może być nie tyle prostym ich odczytaniem, ile ich myślowym konstruowaniem na podstawie spostrzeganych objawów własnych uczuć. Takich jak przyspieszone bicie serca czy, na przykład, posolenie herbaty - jeżeli posolimy herbatę wybierając się na randkę, to nikt nam nie wmówi, że powodem mogło być zwyczajne zmęczenie, nie zaś to, że tracimy dla Niego (dla Niej) głowę!
___

Bogdan Wojciszke Psychologia miłości

#ciekawostki
Fly_agaric

Wszystko to chemia i manipulacja. Ne ma miłości!


Zaloguj się aby komentować

To ciekawe, możemy mylnie interpretować źródło przeżywanych emocji (ku przestrodze, żebyś się ze strachu nie zakochał ( ͡° ͜ʖ ͡°) ):

Przyspieszone bicie serca, potnienie dłoni czy uczucie gorąca pojawiają się w wielu różnych sytuacjach i wcale nie zawsze jest jasne, co dokładnie je wywołało. Co ciekawe, możliwa jest nawet i taka sytuacja, kiedy człowiek upatruje przyczyny przeżywanego podniecenia w innym czynniku niż ten, który był faktycznym jego źródłem. Ma to miejsce szczególnie wtedy, kiedy ta pozorna przyczyna sama się narzuca jako typowa i oczywista, natomiast rzeczywista przyczyna przeżywanego przez nas pobudzenia umyka naszej skupionej na czym innym uwadze.

Pomysłowego sprawdzenia tej hipotezy dokonali dwaj Kanadyjczycy (Dutton i Aron, 1974) w badaniach polegających na tym, że do samotnych mężczyzn przechodzących przez most zbliżała się pewna dziewczyna z prośbą o udział w krótkim badaniu psychologicznym.

Do badań wybrano jedną piękną dziewczynę i dwa mosty: betonowy, biegnący na wysokości trzech metrów nad lustrem spokojnej wody, i drugi, wiszący na wysokości siedmiu metrów nad górskim strumieniem i skałami, wąski, długi i kołyszący się przy każdym kroku.

Autorzy założyli, że przechodzenie przez pierwszy most nie będzie miało żadnych szczególnych następstw, natomiast przechodzenie przez drugi wywoła u badanych mężczyzn pewien niepokój czy - mówiąc szczerze - strach. Mężczyzna bać się jednak nie powinien, a przynajmniej jest mu nieprzyjemnie przyznać się do tego nawet przed samym sobą. Mężczyźni schodzący z takiego bu-jającego nad przepaścią mostu najchętniej przypisaliby więc przyspieszone bicie serca i cokolwiek spotniałe dłonie jakiemuś czynnikowi bardziej godnemu prawdziwego mężczyzny niż strach. Na przykład zapierającemu dech w piersiach widokowi pięknych gór albo, jeszcze lepiej, pięknej kobiety, jeżeli taka pojawiłaby się przed ich oczyma zaraz po zejściu z mostu.

Rozumiejąc te męskie pragnienia, autorzy ustawili za mostem piękną eksperymentatorkę. Żeby zaś sprawdzić, czy przyspieszone strachem bicie serca jest przez badanych interpretowane jako nieoczekiwany przypływ uczuć do pięknej badaczki, prosiła ich ona o wymyślenie historyjki opisującej scenę przedstawioną na dość niejasnym obrazku, który im wręczała. Okazało się, że skojarzenia mężczyzn schodzących z niebezpiecznego mostu były bardziej nasycone treściami erotycznymi, niż działo się to w przypadku mężczyzn schodzących z mostu bezpiecznego. Dziewczyna zostawiała też swój numer telefonu, „na wypadek, gdyby chcieli dowiedzieć się czegoś bliższego o wynikach badania", Spośród mężczyzn schodzących z niebezpiecznego mostu niemalże co drugi zadzwonił potem do dziewczyny. Jednak wśród mężczyzn schodzących z mostu bezpiecznego tylko co dziesiąty wykazał równie silne zainteresowanie „wynikami badania".

Dodać należy, że żadnej z tych różnic nie stwierdzono, kiedy „krótkie badanie psychologiczne" przeprowadzał mężczyzna, a znaczna większość badanych nie chciała nawet wziąć jego numeru.

___
Bogdan Wojciszke Psychologia miłości

#psychologia #ciekawostki
4be84f08-9bff-48ce-a5df-fbbb3ea20e90
Zielczan

@smierdakow elegancko, będę w przyszłym sezonie przesiadywał na wieżach widokowych i czekał aż jakaś laska z lękiem wysokości błędnie zinterpretuje sygnały ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Edit: a nie, jednak ostatnia linijka pokrzyżowała plany

Zaloguj się aby komentować

Moje konto na tym portalu to moje alter ego, ale jestem bardzo wdzięczny, że gro osób czyta moje wysrywy i chętnie się wypowiada. Wiecie jak wygląda moje życie? Wygląda tak, że po rozstaniu nigdy nie miałem takiego powodzenia u kobiet (singlem to byłem 7 lat temu, od tego czasu spoważniała mi twarz, zgęstniał zarost, dobrze obudowałem mięśnie na siłce, lepiej się ubieram) każda wolna i otwarta na nowe znajomości bardzo chętnie wchodzi ze mną w jakąś relację. Nie mam problemu poznawać nowych osób, zagadać na imprezie, kogoś poderwać. Dziewczyny moich kolegów mnie lubią, koledzy kolegów, których poznałem w tym roku chętnie mnie gdzieś zapraszają, pytają co robię. Zaangażowałem się latem mega w organizacje różnych wypadów, imprez, na takiej zasadzie, że kumpel z innego miasta z dziewczyną zaczęli zapraszać naszą całą paczkę do siebie.

Pierwszy raz w życiu udało mi się wyrwać laskę z randki prosto do łóżka. Oprócz tego czuję, że bardzo dojrzałem co do budowania relacji z ludźmi, w pracy moi klienci mnie naprawdę lubią, chętnie przechodzą ze mną na "ty" (głównie kobiety, a nawet w 80 %). W pracy w zespole mnie bardzo chwalą, miałem świetny start, podpisałem dużo umów.

Ale jestem jak arbuz. Na zewnątrz zielony - to interpretuje jako: pewny siebie, stonowany, konkretny, stanowczy, idący po swoje. A w środku czerwony - zestresowany, zalękniony o przyszłość, z masą natręctw, nerwowości, strachu i nawracających traum z przeszłości. Tego nie widzi nikt, poza terapeutką do której chodzę i...użytkownikami hejto xD Ten portal to moja odskocznia do wyrzucenia z siebie wszystkiego, co mnie trapi.

Wszyscy mi mówią, jak sobie świetnie radzę. A ja czuję, że sobie nie radzę. Nie wiem kurwa czemu. Najbardziej to mi dokucza zdrowie (jelito drażliwe + jeden inny problem zdrowotny "wewnętrzny", oporne efekty leczenia obu chorób, nawracające problemy), a także strach przed jutrem, ogólny stres, obawa że STRACĘ WSZYSTKO CO MAM I NA CO CIĘŻKO PRACOWAŁEM.

Pisałem, że mieszkam w rodzinnym domu/kamieniczce. 2 mieszkania po 100 m2, plus suterena, strych, ogród, no bajka. Dom na pół z siostrą dziedziczymy, ale ona mieszka 100km dalej i jej mąż jest bardzo bogaty (poznała go, jak był jeszcze stażystą po studiach), ona sama też ma pieniądze. Zawsze mówiłem, że ja bym chciał zostać w tym domu (moja babcia, którą kocham, jest już w szpitalnym łóżku z ciężkim alzheimmerem i gasnącym zdrowiem fizycznym), bo wiecie, zawsze jak sobie na nowo ułożę życie, to mam dla siebie oddzielną górę (jest klatka schodowa) i na dole rodzice, to dzieci można zostawiać jak założe rodzinę.

Byłem z siostrą pogadać szczerze na różne tematy i ona mi mówi wprost "wiesz co, Lopez, dom jest twój. Tak było z dziadka na tatę i tak będzie teraz. Ja tu nigdy nie wrócę, ja od Ciebie nie chcę pieniędzy, my mamy dwa mieszkania, budujemy dom, po co mi to? Chcę tylko, żeby ten dom był dla mnie zawsze też moim domem, ale to tyle" (na tej samej zasadzie moja ciocia ma klucze do naszego domu i może przyjechać kiedy jej się podoba, jeść z nami, nocować itd, a dom jest taty, ciotka też bardzo bogata).

No i co? Praca jest ok, perspektywiczna, mam plany na własny biznes z kolegami, dość dobrze ogarnięte, mam dom, w razie co wsparcie finansowe rodziny, mam samochód, mam powodzenie u kobiet, mam grupę 6-7 przyjaciół na dobre i na złe od kilkunastu lat. Taka przyjaźń, że dzwonię o 1 w nocy "stary, pomóż, jestem 100km od domu i nawaliło auto" i podjeżdżają po mnie 2-3 osoby, tym samym sie odwdzięczam.

Wygryw? No nie. Jestem nieszczęśliwy, wystraszony przyszłości, nic nie doceniam co mam, zjadają mnie moje własne, wygórowane ambicje. Jeśli mi się coś uda, cieszę się z tego 5 minut i już myślę o tym, co mogę zrobić więcej. Generalnie moje życie wygląda tak, jakbym budował nieskończoną wierzę i nigdy nie był zadowolony z efektów. Buduję w głowie wyłącznie czarne scenariusze. Sukces odczuwam pozytywnie w 30 %, porażkę negatywnie w 110 %.

W tygodniu ciężko trenuję, nawet fajnie wyglądam, spory progres, ale w każdy weekend muszę się napić, żeby się wyluzować.

Na zewnątrz wyglądam na szczęśliwego człowieka z fajnymi planami na życie, w środku czuję się pogubiony jak pedofil w smyku XD

Ale doszedłem do takiego momentu w moich rozkminach, że muszę umówić się z terapeutą na pewien cel, mniej gadać o wszystkim i niczym, mniej overthinkingu, skupić się na swoich słabościach. Wróciłem też do życia w wierze, kiedyś dawało mi to dużo siły, ale potem to zostawiłem z boku, bo nie czułem potrzeby. Skoro coś działało (nie zapraszam do dyskusji o sensie wiary i istnieniu Boga), to czemu było to zmieniać?

#gownowpis #psychologia #depresja #przemyslenia #randki #wygryw #zycie
koszotorobur

@Lopez_ - nie znam wygrywa na 100% - każdy się z czymś zmaga.

Dobrze, że starasz się sam sobie pomóc przez terapię i wiarę.

Poza tym sam widzisz, że bycie wygrywem to ciężka nieustanna praca - zwłaszcza ta nad sobą.

Nie mam dla Ciebie łatwej wiadomości: trud nigdy się nie kończy - ale z czasem można się nauczyć jak z życiem sobie lepiej radzić i je układać.

Poza tym można się też nauczyć w pełni cieszyć się tym krótkimi okresami szczęścia i zwiększonej energii i ładować swoje baterie na cięższe czasy (chociaż jak przychodzą takie bardzo ciężkie to jedynie wsparcie bliskich jako tako pomaga).

Cóż, żyj, pracuj nad sobą, kochaj i bądź kochany i będzie dobrze

MementoMori

Jeśli twierdzisz że wszystkie twoje wpisy to wysrywy, to taguj je wszystkie #gownowpis oszczędzisz przynajmniej trochę ludziom marnatractwa czasu.

emdet

udało mi się wyrwać laskę z randki prosto do łóżka. Oprócz tego czuję, że bardzo dojrzałem co do budowania relacji z ludźmi

xD

Chyba inaczej rozumiem dojrzałe budowanie relacji, ale ok


Dobrze, że jesteś pod opieką terapeuty, ale pamiętaj też o tym, że jeśli nie czujesz postępów to może dobrze ją zmienić na kogoś innego.

Zaloguj się aby komentować

Kult miłości romantycznej jako jedynej, która jest warta przedstawiania przez sztukę i przeżywania przez ludzi, jest w naszej kulturze równie rozpowszechniony, co niedorzeczny, zważywszy, że przez znaczną większość życia kochamy swych partnerów w inny, nie romantyczny sposób. W rezultacie ani z powieści, ani z filmów prawie w ogóle nic dowiadujemy się, co interesującego można zrobić ze swą miłością, gdy przeminie jej romantyczna faza, jako jedyna opisywana w niezliczonych bajkach, powieściach, wierszach, filmach i piosenkach. Co gorsza, stereotyp miłości romantycznej jako uczucia, które dzieje się „samo", właściwie bez wysiłku, a często nawet wbrew wysiłkom zaangażowanych w uczucie partnerów, rodzi katastrofalne w skutkach przekonanie, że również na inne formy miłości oddziaływać nie należy (bo wtedy miłość przestaje być „autentyczna") albo że po prostu nie daje się tego zrobić (jeżeli tylko miłość jest wystarczająco autentyczna). Dalsze partie tej książki mają na celu między innymi przekonanie Czytelnika do poglądu, że kiedy miłość wyjdzie poza fazę romantycznych początków, większość tego, co dzieje się w niej „samo", zmierza prostą drogą do zagłady związku. Natomiast droga do jego utrzymania w postaci cieszącej obie strony wiedzie jedynie poprzez rozsądne, zamierzone i świadome ingerencje samych partnerów w kształt ich związku. Jeżeli Ona poprzestaje jedynie na „bezprzytomnym osuwaniu się w jego ramiona", a On na odczuwaniu „oszalałego bicia swego serca", to prostą (choć ekscytującą) drogą prowadzą swój związek do nieuchronnego końca.

Bogdan Wojciszke Psychologia miłości

#psychologia #zwiazki #milosc
Jarem

@smierdakow

Temat poruszany zbyt rzadko.

"Miłość" to ciężka orka. Praca nad związkiem, dbanie o drugą osobę przy jednoczesnym niezatraceniu siebie.

W tym względzie kultura popularna zrobiła nam wielką krzywdę

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #mania #psychologia #psychiatria #iinnetakietakie

TLDR: Próbuje się odnaleźć, wciąż i wciąż i wciąż.

48.
Wybaczcie, że tyle milczałam, nie miałam przestrzeni ani chęci by pisać. Chyba trochę umarł we mnie ten pisarski sznyt. Jeszcze go spróbuję reanimować...ale nie tym razem, bo będzie krótko, chyba.

Szukam się, szukam się na milion sposobów. Na terapii, na grupie, u lekarzy, przy dobieraniu leków, rano gdy wstanę szykując się do pracy, aż do momentu gdy zasypiam i topię się w swoich myślach. Nie jest łatwo Wam powiem. Czuję tę górę lodowcową sam szczyt i może lekko pod powieszchnia, ale głębiej nadal ciemno. Daje sobie czas, bo podobno czas nie goni nas. Podobno.

W ostatnim też czasie, przymuszona swoją sytuacją życiową powoli zaczynam budować swoją autonomię tak na zdrowo. Czuję coraz bardziej co jest moje, a co innych. Nie zawsze udaje mi się wybrać czy nawet sobie uświadomić odpowiedni wybór, ale lekko coś tam w środku kiełkuje. Obciążona ciągłym strachem przed odrzuceniem, popełnieniem pomyłki czy bolesną ocena coś we mnie kliknęło, że nie muszę się tak płaszczyć i błagać o miłość, bo przecież mam ją w sobie. Brzmi to jakbym wyrwała kilka losowych słów z akapitu słabego romansidła, ale może i w nich jest trochę prawdy. Gdy już to poczułam trochę rzeczy w mojej głowie stało się jakby jaśniejsze. Mam szczerą nadzieję, że i w Was znajduje się taka potężna wewnętrzna energia zwana miłością.

Anyway zaczynam czuć, że idę dobrą drogą.

PS Ja chyba jednak nie umiem w krótko.
68987da6-4c3c-44ee-9067-c384c0b25c39
Musztarda

Miło Cię widzieć Poprzedni wpis był znacznie bardziej pesymistyczny, nieco mroczny, więc tym bardziej dobrze jest przeczytać, że jest dobrze, lub przynajmniej choć odrobinę lepiej.

pi0t

@Fafalala fajnie było przeczytać parę słów od Ciebie, takich od siebie. Trzymaj się cieplutko bo za oknem już potrafi złapać chłód

Za to zachody ostatnio magiczno czerwienią się.

pluszowy_zergling

Trzymaj się i powodzenia w poszukiwaniach, nie jest lekko. Trzeba być pogodnej myśli, no bo cóż nam pozostaje ? Fajnie, że jesteś ciągle w kontakcie z nami, ważne, by nie zostawać z własną głową w totalnej samotności, bądź zdrowa!

Zaloguj się aby komentować

Pan_Buk

@Dudleus Kiedyś specjalistą od zdrowia psychicznego był najlepszy przyjaciel, ale po "pandemii" ludzie się bardzo zatomizowali i teraz potrzebni są zamiast tego płatni psychologowie.

sierzant_armii_12_malp

@Dudleus Gratulacje! Nie wszyscy mają tyle samozaparcia.

880a5711-a3ca-4186-85ef-08f1539cceee
Afterlife

No i dobrze. Znam kilka osób, co czarno na białym przez brak zrozumienia pewnych procesów psychicznych krzywdzą siebie i innych, ale wybierają drogę ignorancji pomimo sugestii otoczenia. Takie reklamy to tylko pokłosie nowych trendów, ktore sugerują, że mężczyzna dbający o zdrowie psychiczne nie pokazuje przez to slabosci tylko pewnosc siebie, siłę i zaparcie.

Zaloguj się aby komentować

tl;dr
Brak energii elektrycznej na pewien okres czasu oznacza widoczny wzrost urodzeń 9 miesięcy później.

Jest wiele różnych problemów powodujących niską dzietność, tutaj pokazano że usunięcie jednego bardzo wiele zmieniło. Czyżby to jeden z najistotniejszych problemów?

Czy wpływ cyfrowych treści wcale nie jest mniej destrukcyjny niż alkohol i inne używki? Działają one jednak na nieco innej płaszczyźnie, tej mniej namacalnej. Tej na którą wszyscy patrzą ale nikt nie widzi.

Widzimy naćpanego/pijanego, nie widzimy otumanionych nas samych tym całym cyfrowym światem.
Państwo jedynie potrafi ściągać podatki, a nie działa w obliczu katastrofy demograficznej.

Ale przecież narkoman i alkoholik ewidentnie niszczą zdrowie/życie, a tutaj tylko gierka, fejsik, Netflix i kilka reklam. Ale skutki są jednak równie katastrofalne, tylko w nieco innej sferze.

Państwo niestety nie dba o zdrowie psychiczne swoich obywateli, czego skutki widzimy na załączonym wykresie.
Ale wolność! Jak to mi ograniczać! Jednak pomimo wolności ograniczono dostęp do twardych narkotyków, do "miękkich" używek nieletnim z uwagi na oczywistą szkodliwość. Można?

Pamiętajcie, za tym całym cyfrowym światem stoją ludzie wyposażeni w sztab psychologów, robią absurdalne rzeczy z naszymi bezbronnymi umysłami, aby tylko kosztem twojego prawdziwego życia, życia które jest tylko jedno, które wielu ludzi zatraca w cyfrowym świcie, aby jego kosztem zarobić kolejne pieniądze. Działają niemal bez żadnych kagańców bezpieczeństwa i moralności w sferze która obecnie w żaden sposób nie jest uregulowana prawnie. Ich działania są całkowicie podświadome na nasze umysły.

A jeśli by na chwilę usunąć te elektroniczne bodźce?

W rejonie nad którym przeszedł huragan notuje się obecnie trzydziestoprocentowy wzrost spodziewanych na lato urodzin.
Kiedy huragan uderzył we wschodnie wybrzeże w październiku zeszłego roku około 8,5 miliona domów zostało pozbawionych prądu.
Linda Roberts, szefowa pielęgniarek w klinice OB-GYN w Westchester powiedziała w rozmowie z New York Post, że w ostatnim czasie nastąpił gwałtowny wzrost kobiet w ciąży, których termin porodu został wyznaczony pomiędzy 15 lipca a 15 sierpnia [9 miesięcy po uderzeniu huraganu-red.].
Podobne wzrostu urodzin miały miejsce w 2001 roku po ataku na World Trade Center oraz po wielkiej awarii prądu w Nowym Jorku w 1965 roku. Tegoroczny baby boom będzie większy ze względu na dłuższy okres braku prądu.
źródło:
wprost . pl

Tak, tekst jest tendencyjny, stronniczy i nie obiektywny. Z założenia

Jak sądzicie, czy zabierając całą zbędną część wirtualnych usług zwiększylibyśmy istotnie współczynnik dzietności?

#demografia #psychologia #nauka #socjologia #spoleczenstwo
48dda7ce-ba85-4ff0-a2c2-622ec1321cc3
NatenczasWojski

Ale dlaczego w ogóle zakładamy że nasz liczba musi rosnąć?? Czy jesteśmy jakieś wirusem który musi ciągle się mnożyć?


przez tysiace lat populacja ludzka była rzedy wielkości niższa. Może po prostu wracamy do normy? A miliardy ludzi to była chwilowa anomalia?


mnie nie przeszkadza spadek ludności.

Szuuz_Ekleer

@Marchew Fajnie byłoby zobaczyć wiarygodne dane demograficzne z Kuby za 9 miesięcy od tego ostatniego, głośnego blackoutu. Z internetem tam bardzo kiepsko wciąż, ale swój intranet jakiś mają i gierczą coś pewnie w zwyczajne dni jak u nas, a seriale ściągają i pożyczają/sprzedają.

Dudleus

@Marchew wpływ świata cyfrowego, na psychikę i zachowania jest obecnie dobrze przebadany?


Jak państwo nie dba? Są przychodnie zdrowia psychicznego, szpitale można się zgłosić, tylko trzeba ruszyć dupę.

Zaloguj się aby komentować

Mamy obecnie w społeczeństwie kult własnego, dobrego samopoczucia. Nie nazywam tego szczęściem bo uważam, że szczęście jest czymś bardziej wyjątkowym i nieosiągalnym. Nie nazywałbym tego przyjemnością bo przyjemność jest według mnie ściśle cielesna, a dobre samopoczucie to kwestia mentalna. Nie nazwałbym tego nawet radością bo radość według mnie jest bardziej spontaniczna. Ludzie ciągle chodzą do terapeutów, kupują leki, unikają stresujących i nieprzyjemnych sytuacji, a nawet rozwodzą się i zrywają więzi z bliskimi i robią wszystko by zachować dobre samopoczucie. Ja jednak cenie pewne rzeczy dużo bardziej niż poczucie osobistego komfortu. Jest to moje osobiste poczucie godności, dumy, lojalności i wynikająca z tego chęć zachowana osobistego honoru i wole cierpieć niż z tego zrezygnować i dać się złamać. Gardzę ideą dobrego samopoczucia.

#filozofia #psychologia #socjologia #przegryw
fd405051-70bc-4c46-a38a-ef42cce33ad8

Zaloguj się aby komentować

O edukacji seksualnej i mitach z nią związanych.

Pokoje do masturbacji i inne mity o edukacji seksualnej – Martyna Wyrzykowska, SEXEDPL
Podcast Demagoga
https://www.youtube.com/watch?v=9ZBM2O8gCwM

Edukacja seksualna zajmuje szczególne miejsce wśród tematów, które rozpalają dyskusje w Polsce. Za każdym razem, kiedy temat ten pojawia się w przestrzeni publicznej, rozbrzmiewają hasła o seksualizacji nieletnich, przymuszaniu do masturbacji czy zmianie orientacji seksualnej.
Wspólnie z Martyną Wyrzykowską, dyrektorką zarządzającą fundacji SEXEDPL, postanowiliśmy obalić te powracające mity i zobaczyć, czym tak naprawdę jest edukacja seksualna.

#edukacja #seksuologia #psychologia

Zaloguj się aby komentować

Polecacie jakieś fajne książki z zakresu: psychologia, psychoanaliza, perswazja, budowanie relacji, czytanie ludzi etc? Na razie mam:

1.Wywieranie wpływu na ludzi - teoria i praktyka (Robert Cialdini)
2.Sztuka czytania w myślach. Jak zrozumieć innych i wpływać na nich tak, by tego nie zauważyli (Henrik Fexeus)
3.Czarna księga perswazji (Rintu Basu)
4.Sztuka prezentacji (Steve Jobs)

Z góry dzięki

#ksiazki #psychologia #biznes #rozwojosobisty
Klamra

To nie są książki zakresu psychologii, tylko kołczingowe poradniki manipulacji (° ͜ʖ °) psychologia a coaching to bieguny. To jak realizator dźwięku i audiofil.

smierdakow

@Klamra Cialdini raczej jest solidną książką z tego co kojarzę

Klamra

@smierdakow psychologowie też schodzą na drugą stronę (° ͜ʖ °)

smierdakow

Na razie mam:


Masz czy przeczytałeś?

Lopez_

@smierdakow Cialdiniego do połowy, bo go szukałem po przeprowadzce i wczoraj dopiero ogarnąłem, a te nowa na razie niecale 3 rozdzialy. No ale teraz jesienia bede czytac. Steve Jobs'a zostawiam na koniec. Czarna sztuke perswazji - jeszcze nie mam, ale kupie dzis, zeby miec motywacje zeby byla 3 w kolejce

smierdakow

@Lopez_ to może najpierw czytaj a później szukaj, bo pewnie masz chwilową fascynację, która ci się zaraz znudzi xd


z tych tytułów wynika raczej, że szukasz książek, które ci powiedzą, że jesteś super i możesz wszystko, a nie wyjaśnią wymienione tematy xd

slawek-borowy

NIe siedzę w tym bardzo mocno, ale najwięcej zapamiętałem i staram się wdrażać z książki o trochę przaśnym tytule: "Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi".

Lopez_

@slawek-borowy Akurat to mi wychodzi latwo Rzeczy z kategorii prywatne relacje (realne kolezenstwa i przyjaznie) nie ruszam, tu trzeba byc soba po prostu. Bardziej mysle pod katem zawodowym i nawiazywania relacji biznesowych i takich, ktore maja bazowac na wspolnych korzysciach.

slawek-borowy

@Lopez_ tam są też przykłady z relacji zawodowych, w sumie to tylko te zapamiętałem

Zaloguj się aby komentować

Mam straszny problem z cierpliwością, skupieniem się na teraźniejszości i zdrowym balansem. Nie wiem jak temu zaradzić. Prawdopodobnie jest to związane z dwoma rzeczami:

1.Jestem nadpobudliwy, bardzo dynamiczny, potrzebuję dużej ilości bodźców, jestem ogólnie przeładowany emocjami
2.Moje życie jakiś czas temu zmieniło się o 180 stopni i dążę do tego, by jak najszybciej sobie zapełnić luki.

Obecnie pracuję w firmie, gdzie po 3 miesiącach podpisałem kilka "kalorycznych umów", dostałem kilka klientów drugiego handlowca/opiekuna i obecnie mam pod swoją opieką tych, co płacą najwięcej. Zacząłem trochę ogarniać w firmie to, co kulało i teraz sam dużo wymagam od współpracowników (nieduża firma, dostałem trochę decyzyjności, sporo ustalamy wspólnie) i chcę to wszystko bardzo szybko pchać do przodu.

Sam kiedyś chciałbym mieć swoją działalność. Ale już teraz wiem, że byłbym strasznie wymagający i sam byłbym pracoholikiem. Moim problemem jest też perfekcjonizm, jeśli mi na czymś zależy, przesadnie chcę, żeby było najlepiej, idealnie. Nadinterpretuję często problemy, idealnością chcę wymazać katastroficzne myśli i negatywne scenariusze, generalnie wpadam ze skrajności w skrajność. Najczęściej jak się za coś zabieram jestem bardzo efektywny, ale kosztuje mnie to sporo sił psychicznych. Mam wrażenie, że istnieje dla mnie czarne i białe - idealnie i beznadziejnie. Jeśli się coś nie udaje, to jest bardzo źle, jak się udaje, to jest dobrze, ale nie znaczy, że zawsze będzie i musi być lepiej. Nie doceniam małych rzeczy, progresów w swoim życiu i drobnych kroków.

Przeszedłem przez absolutne piekło w swoim życiu w ostatnich miesiącach. Jeszcze pół roku temu nie miałem pracy, miałem rozwalone zdrowie (i to 2 problemy - pooperacyjny + choroba, którą nabyłem w międzyczasie), byłem świeżo po końcu 6 letniego związku, wróciłem na tarczy do domu rodzinnego z dużego miasta, spędzałem 24h w domu leżąc na łóżku z depresją, moje plany życiowe legły w gruzach, straciłem ok 15k oszczędności. Ale się nie poddałem i walczyłem o siebie jak lew i dalej to robię.

Dziś mam fajną pracę, duże możliwości, nowe plany na życie, moje zdrowie uległo znaczącej poprawie, dostałem sporo wsparcia od bliskich i spędziłem zajebiste lato z przyjaciółmi, otworzyłem się na nowe znajomości (zawsze byłem tu hermetyczny), poznałem fajnych ludzi, wróciłem po problemach pooperacyjnych do sportu i nawet udało mi się formę życia zrobić, z leżenia w wyrze i zamartwiania się co dalej, udało mi się wejść na tempo 5 bardzo intensywnych treningów w tygodniu.

Czy doceniam? No właśnie problem jest taki, że nie. A różnica jest kolosalna, naprawdę. Dlaczego? Bo nie wszystko ze zdrowiem jest jeszcze tak jak chcę + mam czarne myśli o to, jak się to dalej potoczy (przede mną kilka weryfikujących miesięcy, badań i leczenia). Kolejna rzecz - nie mam jeszcze tego, co chciałbym osiągnąć życiowo/zawodowo i gonię za tym. Wiem, że prędzej czy później przy ciężkiej pracy mi się to uda, ale mam problem z cierpliwością i skupieniem się na teraźniejszości, bo moje myśli wypełnia lęk przed jutrem.

Wydaje mi się, że źle to wszystko znoszę, bo miałem ciężki krzyż do udźwignięcia, a w pewnym momencie zabrakło osoby, która mnie wspierała i dawała mi poczucie spokoju. Samotność to nasiliła. Wiecie, brakowało mi takiego wieczoru, że siadam z kimś przy paczce chipsów, oglądam film i gadam o pierdołach.

Wsparcie - moja mama rozmawia ze mną jak Adaś Miauczyński w dniu świra, generalnie mnie nie rozumie. Mój ojciec w ogóle niewiele rozumie, bo jest inteligentny, ale inteligencja emocjonalna u niego jest zerowa, nie czuje ludzi i ich problemów, zawsze był trochę z boku. Moja siostra dała mi mega dużo wsparcia, ale obecnie jesteśmy 100km od siebie, a ona sama nabawiła się depresji po 15 latach wspinania się po drabinie kariery w korpo (aż po dyrektora) i obecnie się leczy i sama szuka we mnie wsparcia jak gadamy, co zawsze jej daję.

Czuję się trochę wypompowany. Chciałbym zwolnić, pożyć trochę z dnia na dzień. Nie martwić się przyszłością, mieć odrobinę spokoju. Moim marzeniem jest założenie rodziny, własna działalność i czerpanie z życia ile się da.

Problem w tym, że wszędzie czuje presję. W pracy presja, bo muszę (w sumie to nawet chcę) poukładać tak procesy sprzedaży i obsługi, żeby wejść na wyższy poziom (dla mnie to ekstra kasa). Zaoszczędzić pieniądze. Założyć działalność (2 kumpli mnie już piłuje czy możemy zacząć planować).

Na domiar złego - mieszkam w rodzinnej kamieniczce i moja babcia w drugim mieszkaniu (które kiedyś dostanę) jest bardzo schorowana, ma alzheimmera. Tego lata uratowałem jej praktycznie życie, bo byłem na zdalnej i usłyszałem huk, rozwaliła se łeb i była kałuża krwi, ojciec oczywiście nic nie słyszał i sam musiałem wezwać pogotowie i tamować krwawienie. I tutaj też się martwię, ale to nie wszystko.

Kamieniczka/dom jest generalnie do remontu. Ojciec typowa sknera, ma kasę, że mógłby sobie kupić jeszcze spokojnie jedno mieszkanie w powiatowym, ale twierdzi, że to na czarną godzinę, a jak nie to w spadku odda mi i siostrze XD A my potrzebujemy termomodernizacji budynku. Ja na razie nie mam oszczędności, by się za to zabrać. A opieka nad domem spadnie na mnie, ja mam być tym, który się wszystkim zajmie. Wiecie - założe rodzinę, wprowadzę się tam, wyremontuję dom. A do tego wszystkiego bardzo daleka droga.

Chciałbym tak po prostu sobie chodzić do pracy, na zajęcia dodatkowe, być w pełni zdrowym i nie mieć takich wysokich oczekiwań i dużej presji na sobie. Pożyć sobie z dnia na dzień. A zarówno zawodowo, jak i prywatnie, są duże plany, które wymagają bardzo dużego nakładu sił. I goni mnie czas. Mam jeszcze drugą babcię, która też chce mnie widzieć jak najwięcej, bo ma 88 lat i też potrzebuje pomocy. Zawieź tu, pomóż tu, przywieź babcię, załatw.

W skrócie: muszę pracować na wysokich obrotach (handel b2b), przestawić się za rok-dwa na własną działalność (jest pomysł i narzędzia), nawiązywać dalej kontakty, a przy tym uzbierać kasę jeszcze na remont domu, poznać kogoś, zaim będę starym zgredem, założyć rodzinę.

Mi to chyba najbardziej przeszkadza to, że jestem toksycznie męski. No wiecie - mężczyzna to ten, co spłodzi syna, posadzi drzewo, ogarnie dom i będzie głową rodziny, a reszta niech się niczym nie martwi. W dodatku męzczyzna musi być silny, wyzbywać się słabości, tłumić emocje i zawsze stawiać czoła problemom, nigdy nie uciekać przed niczym.

#psychologia #depresja #zycie #zycieismierc #rozwojosobisty #nerwica
NatenczasWojski

Ja tu widzę opis epizodów maniakalno depresyjnych. Porozmawiaj o tym z psychiatrą. Lekkie leki mogą pomóc Ci złapać równowagę.

Lopez_

@NatenczasWojski Akurat nie mam nic z tego, wszystko wynika z mojej dużej nadpobudliwości i tego, że życie mi się wywróciło do góry nogami i próbuję je sprzątać na nowo. Czasem chodzę do bardzo dobrej terapeutki z renomą, która kształci innych i wykluczyła u mnie jakiekolwiek inne zaburzenia niż te wynikające z mojej osobowości + natręctwa i nerwica.


Zresztą, stary, osoby z dwubiegunówką to nie mogą normalnie funkcjonować, a ja mam tylko gonitwe myśli, kiedy mam za dużo czasu na rozmyślania.


Jak byłem w związku i miałem nieco mniejsze tempo życia i brak wykraczających planów i mniejsze kłopoty ze zdrowiem, to takich problemów nie miałem. A depresyjnych stanów już nie mam, wiązały się one z rozstaniem i powyższymi problemami.

hellgihad

@Lopez_ Może musisz sobie zarezerwować czas tylko dla siebie, choćby to nawet było z pół godziny w ciągu dnia gdzie wyłączasz telefon, odcinasz się od wszystkiego i po prostu robisz coś co jest dla Ciebie przyjemne, książka, odcinek serialu, gorąca kąpiel. Po prostu zmarnuj ten czas na odpoczynek i wyciszenie się. Przez to że tak wszystko dobrze ogarniasz to otoczenie się przyzwyczaiło że może na Ciebie zrzucić wszystko i jakoś to pochytasz - powiedz czasem nie, nie mam siły, ochoty, czasu.

Zaloguj się aby komentować

Może polecić ktoś terapeutę, z którym przepracować: czujecie się wyjątkowym przez to, że mówi się o sobie, że nie jest się wyjątkowy? To ten rodzaj samoużalania się, który ciągnie na dno.

#psychologia #psychiatria #psychoterapia

Zaloguj się aby komentować

Kojarzycie eksperyment z więzieniem, gdzie studenci mieli udawać więźniów i strażników i ci w roli strażników znęcali się nad więźniami?

Prawie każdy kojarzy, niestety prawie nikt nie kojarzy, że to wielka ściema była

https://x.com/zasob_ludzki/status/1436926341681610755?t=hFxruIGdbxJyPa3P5cDflw&s=19

#ciekawostki #psychologia
d207eafb-2954-471c-9f09-6d47e6f2537e
Mikel

@smierdakow Jeszcze autor eksperymentu miał najwyraźniej ego wyjebane w kosmos. Twierdzenie że każdy go zna, nie broni tego że eksperyment był właściwie przeprowadzony. Znaczy tylko tyle że był kontrowersyjny.


A co ma na to wszystko do powiedzenia Philip Zimbardo? Kiedy w 2018 roku jeden z dziennikarzy zapytał go, czy nowe informacje na temat tego, ile było manipulacji przy jego eksperymencie, zmieniłyby sposób postrzegania tych badań przez opinię publiczną, odpowiedział, że go to nie obchodzi. „Ludzie mogą mówić o tym, co chcą. To w tej chwili najsłynniejsze badanie w historii psychologii. Nie ma żadnego innego badania, o którym ludzie mówiliby pięćdziesiąt lat później. Wiedzą o nim nawet zwykli ludzie. [...] Ten eksperyment żyje własnym życiem. [...] Nie zamierzam go już bronić. Sam się broni swoia długowiecznościa❞ [31]

100mph

Nawet film w oparciu o te "wydarzenia" byl xD

Zaloguj się aby komentować