#psychologia

26
819
tl;dw
Mamy potworny bałagan prawny, który pozwala aby mechanik/matematyk/historyk rozpoczął praktykę zawodową "psychoterapeuty".

Dlatego też (skrótowo), najbezpieczniej wybrać się do kogoż z tytułem psychologa/psychiatry (z naciskiem na tego pierwszego) w celu eliminacji samozwańczych "psychoterapeutów".
Tytuł psychologa to 5 letnie studia magisterskie.
Psychoterapię może zrobić historyk/księgowy byle podyplomówką.

Dlatego unikamy gołych psychoterapeutów, ale szukamy psychologów, a najlepiej psychologów i psychoterapeutów jednocześnie (studia 5 letnie magisterskie + podyplomówka)

Najlepiej również z certyfikatem PTTPB (Polskie Towarzystwo Terapii Poznawczej i Behawioralnej).
Dlaczego Terapia Poznawczo Bahawioralna? Ponieważ ten nurt jest całkiem uniwersalny dla różnych typów zaburzeń, skuteczny, a terapia są "względnie" krótkie.

Oczywiście nie można negować wszystkich psychoterapeutów ani innych nurtów, to nie tak że inne są złe, jednak w/w kombinacja niesie możliwie małe ryzyko natrafienia na samozwańczego szamana.

Profesjonalna psychoterapia a pseudoterapia - jak nie dać się oszukać? - prof. Przemysław Bąbel
Strefa Psyche Uniwersytetu SWPS
https://youtu.be/-3wJXLyt1FM

#psychologia #psychoterapia #nauka
yerboholik

@Marchew

Najgorsze na co można trafić, to na psychologa prowadzącego terapię.

Psycholog, nawet po pięcioletnich studiach nie ma i nie zna narzędzi wykorzystywanych w psychoterapii.

Psychiatra bardzo często nie ma również zielonego pojęcia na temat prowadzenia terapii.

Od tego są psychoterapeuci, którzy uczą się w konkretnym nurcie kilka lat, przechodzą terapię własną, po czym powinni odbyć certyfikację.

Przyznam Ci rację, że psychoterapeuci będący równocześnie psychologami i/lub psychiatrami są potencjalnie lepsi, niż ludzie z samym dyplomem psychoterapeuty. Ale... to też tylko ludzie, a zdobycie kwitów to też nie jest jakiś wielki wyczyn.


Psychoterapia ma wiele nurtów, CBT jest najpopularniejszym i najbardziej uniwersalnym, ale tam, również pośród wykładowców, trafiają się takie tłuki, że klękajcie narody.


Skąd wiem? Żona obroniła certyfikat terapii uzależnień, obecnie robi też CBT.

Zaloguj się aby komentować

Napisałem taki komentarz https://www.hejto.pl/wpis/widok-360-z-lazika-na-marsie-kosmos-mars-https-streamable-com-5z6usw?commentId=4d6b4ce1-9319-48f8-ae60-ae4cffec5996 i minutę później dostałem powiadomienie, że smartgasm wrzucił nowy materiał o podobnym temacie.
Jung nazwał takie wydarzenia synchronicznością.
Z ciekawostek: mam pin do bankomatu składający się z tych samych cyfr co pin do SIM tylko w odwrotnej kolejności, od nowości, nic nie zmieniałem.
https://youtu.be/7JdEluYGP-I?si=vyxRt6tp_iVzwdqc
#nauka #kosmos i trochę #psychologia
AdelbertVonBimberstein

@Gepard_z_Libii 2137 lub 7312

Teraz tylko dorwać tę kartę.

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Dlaczego nie znoszę liberałów, burżujów, progresywistów i ludzi "nowoczesnych". Uprzedzam - będzie trochę długo, ale może ktoś przeczyta, zrozumie i podzieli się swoją opinią w kulturalny sposób.

Czasem zastanawiam się nad genezą moich poglądów, awersji i sympatii, skupionych głównie wokół światopoglądu i konkretnych idei. Oczywiście, duży wpływ miało wychowanie w konserwatywnej rodzinie, wierzacej, ale to w sumie jeszcze nic takiego, z uwagi na to, że spora część młodych Polaków wychowywała się w bardzo podobnych klimatach.

Zacznijmy może od tego, że pochodzę z rodziny wykształconej. Moim rodzicom i dziadkom od strony ojca się "wiodło", nigdy nie nam z siostrą niczego nie brakowało. Jeździliśmy na wakacje (co roku w to samo miejsce, bo ojciec jest ultra sentymentalny, dziadkowie też tam jeździli, ciotka także - masa znajomości nabyta przez X lat, głównie Warszawka, ale nie tylko), mieliśmy pieniądze, wychowaliśmy się w domu rodzinnym. Mój tata z racji bardzo dobrego zawodu zarabiał bardzo dobrze na początku XXI wieku w czasach, kiedy innym się nie przelewało. Byliśmy taką "wyższą klasą średnią". ojca było stać wtedy na to, by inwestować w nieruchomości (nie inwestował, bo nie umie xD) dziadek pakował trochę w giełdę i jakieś akcje (on akurat miał łeb). Nie dostawaliśmy jednak drogich gadżetów i innych bajerów, bo uczono nas szacunku do pieniądza i rodzice wynieśli z PRLu syndrom kiszenia hajsu + katolicka wstrzemięźliwość. Na wszystko dostaniesz, ale nie na głupoty (jak inne dzieciaki - skutery, konsole, drogie ubrania etc. Dla mnie komputer, rower, wyjazdy na klubowe obozy sportowe, ale nie szpanerskie rzeczy). Tak czy siak sielanka.

Pochodzę ze średniej wielkości miasta. Rodzice otaczali się głównie innymi, wykształconymi ludźmi, ALE NIE TYLKO. Tak czy siak dużo czasu jako dziecko z przymusu spędziłem w towarzystwie samozwańczych ludzi sukcesu. Najbardziej dawało mi się to odczuć na wakacjach (Warszawka). Rodzice są ogólnie dobrymi ludźmi, więc trzymali się często z nimi (bardziej ciocia, turbo progresywistka, lubiąca wystawne życie, ale bardzo empatyczna i dobra osoba). Natomiast nigdy nie nazwaliby ich przyjaciółm,i.

Do sedna - to co pamiętam z tego otoczenia, to przede wszystkim narcyzm, klasizm, konsumpcjonizm. Takie towarzystwo lubiła też moja babcia (nigdy nie pracowała, bo żona adwokata) czy też moja ciotka (z mężem mają ogromne gospodarstwo i hurtownie kwiatów). Pamiętam dzielenie ludzi na lepszych i gorszych. Ci z niewykształconych rodzin, mniej majętnych.

Pamiętam też moralne skurwienie, czyli ludzi z "wyższych sfer", zdradzających swoich partnerów na wakacjach z innymi burżujami (ofc zdarza się w każdej grupie społecznej, ale wtedy byłem dzieckiem i tak to zapamiętałem). A przede wszystkim pamiętam propagandę sukcesu i wpajanie nam, dzieciakom od małego, jak to trzeba w życiu być kimś i coś osiągnąć, bo przecież poniżej pewnego poziomu to jakby nie człowiek.

Chodziłem do szkoły, do której uczęszczały głównie dzieciaki z osiedli domów jednorodzinnych, terenów na obrzeżach miast. Do dziś zapamiętam moją klasę, gdzie każdy rodzic ścigał się o to, które dziecko jest lepsze od drugiego. Brutalna walka niczym w zwierzęcym świecie. Ktoś się opuścił w nauce, bo miał problemy w domu? Dzieci zaraz go niszczyły, a rodzice nie reagowali.

Do dziś zapamiętam, jak jeden tyrany w klasie dzieciak miał przesrane (naraził się jednemu bananowi, który wykorzystywał siłą manipulacji szkolnych osiłków z patologicznych rodzin, żeby go tyrali), a na wywiadówce wychowawczyni przy aprobacie dzieciaków z bogatych rodzin stwierdziła, że sam jest sobie winien. Matka tego chłopaka (nie byli zamożni) poryczała się w sali przy wszystkich, na co większość z rodziców zareagowało zażenowaniem.

Ja odbiłem stosunkowo szybko od tego świata. Jakoś w okolicach 5 klasy podstawówki zbuntowałem się i zacząłem trzymać się z chłopakami ode mnie z podwórka/osiedla (przy mojej ulicy poza domami są bloki i kamienice). Zwykłe chłopaczki z robotniczych rodzin. Oczywiście w 6 klasie sam stałem się ofiarą prześladowania, ponieważ stwierdzili mi nadpobudliwość psycho-ruchową i wychowawczyni w akcie zemsty na godzinie wychowawczej poświęciła 45 minut na "przedstawienie" mojego problemu, czym nastawiła klasę przeciw mnie. Jak możecie się domyśleć - rodzice dzieciaków z "tego fajnego chłopaka" też przez dwa powyższe powody (inni kumple, "diagnoza") odbierali mnie już inaczej.

Lata 2007-2015 w polityce zapamiętam jako propagandę "buraki z prowincji, niewykształcona hołota, zaściankowy ciemnogród, katolickie mohery, Polska B" vs "młodzi, wykształceni, liberalni i tolerancyjni z dużych miast, elita". POTEM (od 2016) na studiach pamiętam z jaką pogardą profesorowie traktowali ludzi z "Polski B" albo pochodzących z robotnicznych rodzin. Bo to przecież nie tacy sami ludzie, co nie?

Ja nauczyłem przez te wszystkie lata wykształciłem w sobie bardzo silne przekonania i wartości. Braterstwo, wierność i lojalność (wobec kobiety, przyjaciół, rodziny - za wszystkich dam się pokroić, moje przyjaźnie trwają od dziecka), duma, honor i jakaś dziwna chrześcijańska chęć niesienia pomocy poszkodowanym (nawet menelowi nie potrafię odmówić jak spyta czy kupię mu bułkę).

Patrzę sobie na tych wszystkich "wspaniałych" dzieciaków z mojego rocznika i ich życie. Liceum jak w amerykańskim filmie, dobre kierunki studiów. A co potem? Niektórzy zderzenie z rzeczywistością (nie zawsze oceny w szkole przekładają się na radzenie sobie w życiu zawodowym), niektórzy są dziś tymi prawnikami, lekarzami i architektami z "wyższych sfer".

Miałem trochę okazję swego czasu podczas studiów z nimi poprzebywać. Przyjaźń - póki się opłaca, wartości - takie jak głosi mainstream. Generalnie ugodowicze, dorobkiewicze, karierowicze, śliscy ludzie, bez skłonności do poświęceń, bez ideałów i zrozumienia dla osób z poza ich otoczenia. Ludzie żyjący w złotej klatce w deweloperskich kurnikach, dla których jest KAPITOL I JEST DYSTRYKT 12 (pozdro igrzyska śmierci), prawie nic pomiędzy.

Ja dziś mam spoko pracę, idzie mi, w życiu prywatnym bardzo dobrze, mam swoje plany na zycie. Niewątpliwie moja droga była bardziej kręta i zajęło mi więcej czasu, by zrozumieć co chcę w życiu robić, ale daję sobie radę. W życiu przebywałem w naprawdę różnych środowiskach - osób wykształconych i bogatych, kiboli, prostych chłopaków z osiedla, rolników ze wsi, studentów, biznesmenów, kurwa no w moim życiu szkolno-zawodowo-prywatnym miałem dużo kontaktu z absolutnie każdym i od każdego się czegoś nauczyłem i coś wyniosłem.

Problem w klasizmie polega na tym, że ci uważający się za lepszych od innych nigdy w życiu nie zmienili otoczenia choćby na 5 minut i przez życie w złotej klatce i wyścigu szczurów uważają się za lepszych od innych.

#polityka #gownowpis #przemyslenia #zycie #rozwojosobisty #takbylo #psychologia #pieniadze
emdet

@Lopez_ kultywujesz w tym wpisie wszystko to, co było złe w poprzednich pokoleniach, dzieląc ludzi według portfela czy urodzenia.

Ludzi uważających się za lepszych od innych znajdziesz i na polu i na najwyższym piętrze biurowca - i portfel nie zmienia tu aż tak wiele.

Krzysztof_M

Nie wiem zazdraszczać czy nie? Znaczy dzieciństwa. Chodź moje dzieciństwo było bardzo fajnie nie narzekam. Tyle że w domu zawsze mówili ale to już później, skończyć szkołę do pracy i przynosić pieniążki. Wykształcenie musiałem później uzupełniać. Choć wiele tego nie ma ale wystarcza, znaczy wykształcenia. Z perspektywy czasu widzę że choć czasami lekko nie było to niczego nie żałuję. Fajny wpis pozdrawiam serdecznie.

rith

@Lopez_

Lata 2007-2015 w polityce zapamiętam jako propagandę "buraki z prowincji, niewykształcona hołota, zaściankowy ciemnogród, katolickie mohery, Polska B" vs "młodzi, wykształceni, liberalni i tolerancyjni z dużych miast, elita". POTEM (od 2016) na studiach pamiętam z jaką pogardą profesorowie traktowali ludzi z "Polski B" albo pochodzących z robotnicznych rodzin. Bo to przecież nie tacy sami ludzie, co nie?


Czyli łyknąłeś propagandę, jak młody pelikan i sam zacząłeś w to wierzyć ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Relacje trener - gracz okiem Bezum. Aspekt psychologiczny.
Omówienie wywiadu z trenerem jednej z TOP drużyn europejskich w league of legends.

Co prawda tyczy się to gry league of legends, jednak o grze bezpośrednio jest tylko pierwsze 4 min i 50s.

Dla bystrzaków emocjonalnych w sumie mało warty materiał. Ale dla przeciętniaka może być kilka ciekawych informacji o relacjach między ludzkich.

https://www.youtube.com/watch?v=hmyA7CFYTmI&t=292s

#psychologia #trener
bartek555

Nie ogladam materialu, ale niesamowitr to jest, ze jak ja lupalem w CS 1.6 to najlepsza nagroda bylo dostac na team pare kola na lanparty (w sumie potem CPL dowalil cos typu 100k€), a doslownie pare lat pozniej chlopaki mieli sponsorow, managerow, wyplate, teraz widze, ze dodatkowo trenerow i pewnie caly sztab ludzi. Niezle sie esport rozwinal w 15-20 lat.


Btw. Pamietam jak rodzicie mi gadali - po co ty grasz w te glupia gre, nic z tego nie bedziesz mial. A moze bym mial jakbym dalej pykal ;) na pewno mislbym garba xD

Zaloguj się aby komentować

Z rodzina najlepiej na zdjeciach.

Moja siostra to jest najlepszy przyklad tego powiedzenia. Stwierdzila, ze nie przyjedzie do nas na wigilie (pierwsza wigilia w nowym domu), bo nie bedzie brala udzialu w tej "farsie". oczywiscie nie powiedziala mi nic, tylko mamie.

Zazdrosna cale zycie o mnie, o to jak zyje, o to co osiagnalem, co mam (materialnie), najwiekszy bol dupy oczywiscie o dom.
A najsmieszniejsze jest to, ze ten toksyk ma 37 lat i jest z zawodu psychologiem. Tak, jest samotna, jak mozecie sie domyslac, co jakis czas przewinie sie jakis amant, z ktorym zaraz chce budowac dom (ma dzialke budowlana), ale szybko sie to konczy.

Teraz zalatwia kredyt zeby mnie splacic, tzn. polowe mieszkania po babci, zeby mogla w nim mieszkac, bo nie ma swojego mieszkania i mieszka od lat, za darmo, w mieszkaniu drugiej babci. Jako, ze mieszkanie stoi puste od smierci babci to oboje na zmiane, co miesiac placimy czynsz (no bo kto inny ma placic?), ale w tym miesiacu powiedziala mojej mamie (ktora nie jest w zadnej czesci wlascicielem mieszkania), ze ona nie zaplaci czynszu i ma wyjebane, jedzie se gdzies tam.

Na wigilie miala tez przyjechac druga babcia, wujek (mamy brat) z rodzina, ale zeby ten daun nie byl sam w wigilie to babcia zrobi osobna u siebie.

Aha, jakby ktos sie zastanawial - nigdy zadnej krzywdy nie zrobilem swojej siostrze, zawsze jej pomoglem jak byla w potrzebie w taki czy inny sposob. A teraz niech spierdala. zalatwimy sprawe z mieszkaniem i powiem jej, zeby spierdalala na drzewo i nie chce miec z nia nic wspolnego.

#psychologia
Time_Machine

@bartek555 Baba bez bolca dostaje pierdolca

ErwinoRommelo

Trochę szkoda bo kosa o nic, to chyba bardziej przyczyna do radości ze bratu wyszło, pierwsz wigilia w nowym domu i się wypnie, no trudno dobrze robisz od toksyczności się trzeba odciąć.

tosiu

@bartek555 witam w klubie. Z żona byliśmy fajni jak w towarzystwie uchodzilismy za pariasów. Teraz jako ludzie, ktorzy się nie tylko dorobili, ale też nie są nowobogaccy jak reszta, bo z wykształceniem wyższym i dobrymi zawodami wywolujemy ból dupy u nowobogackich, bo oni siedzą w zawodach typu robota fizyczno-biurowa.


Paradoksalnie, poprawily sie relacje z siostrą, która ma prace marzeń i dobrze zarabia. Zatrudniła się tam grubo po 40. Do tego czasu też było jak u Ciebie.

Zaloguj się aby komentować

Jakie sny wolisz?

sen przyjemny:
+ że przyjemny
- że się skończył i trzeba wracać do rzeczywistości

sen nieprzyjemny:
+ że powrót do życia na jawie to zmiana na lepsze
- że nieprzyjemne sny nie są fajne

#sny #psychologia #noc#sen
d23d4a8e-3c84-413b-a60c-10e4ac5dd21c

jakie sny wolisz

75 Głosów
Zapster

W po co Ci takie durne Ankietki?

ciszej

@Opornik tylko przyjemne xd zazwyczaj mam coś pomiędzy czyli sny przygodowe - ogląda się to jak dobry film! Czasem uda się śnić świadomie, te są chyba najlepsze.


Najgorszy jednak jest paraliż senny mmmm

myoniwy

@Opornik Tak źle, tak niedobrze.

Koszmar jest problemem na jedną noc, potem się zapomina i po koszmarze.

A przyjemne sny są problemem na wiele dni. Bo zostają w pamięci na dłużej i świadomość jest w żałobie że to był tylko sen i kilka dni z przybitym samopoczuciem.

Zaloguj się aby komentować

Moi starzy mają dzisiaj rocznicę katastrofy zwanej ślubem, 5 miesięcy po tym wydarzeniu urodziłem się Ja. Kiedyś w okresie nastoletniego buntu zryło mi to banie (razem z innymi informacjami ale to zostawię dla siebie), wmowilem sobie, że cała ta chujnia w której dorastałem to moja wina (tak wiem ja się na świat nie pchałem ale umysł podczas nastoletniego buntu jest lekko mówiąc głupi), dodając do tego info, że babcia (z którą mieszkałem większość życia) usilnie namawiała moją mamę na usunięcie ciąży i stary który wyżywał na mnie swoje frustracje za każdym razem jak do nas przychodził... Spowodowało, że mi odjebało, wymyśliłem sobie, że nim bardziej coś naodwalam, nim bardziej wszystkich zawiodę i się upodle tym pokaże światu, że miał rację...

Na szczęście, była dziewczyna mi pomogła wyjść na prostą, pomogła mi pójść do czubkologa, przepracowałem tam temat i się "naprawiłem". Mimo wszystko 11.11 zawsze mi się z tym kojarzy, wracają wspomnienia itp. dlatego, średnio lubię ten dzień.

#oswiadczenie #psychologia #zalesie
Z_buta_za_horyzont

Cebula ma warstwy, porzuć tą najbardziej niepotrzebna i żyj pozytywnie

pluszowy_zergling

@cebulaZrosolu Holy crap, no niezłe "przygody". Szczerze to fajnie, że Twoja Była Cię popchnęła w kierunku przepracowania sprawy. Ale combo prze masakra. Depresja nie jedno ma imię heh.

ruhypnol

Patrz na jasną stronę. Przynajmniej tato nie udawał orgazmu!

Zaloguj się aby komentować

960 + 1 = 961

Tytuł: Psychologia miłości. Intymność. Namiętność. Zobowiązanie
Autor: Bogdan Wojciszke
Kategoria: psychologia
Ocena: 7/10

Taka lekka książka przedstawiająca różne aspekty miłości, związków, relacji damsko-męskich. Na pewno polecam wybrać nowsze wydanie, bo tu to wszystkie dane i badania z zeszłego wieku, no ale za darmo xd Nie jest to żaden poradnik, tylko takie bardziej naukowe opracowanie, które pozwala trochę zrozumieć różne problemy w teorii, która z ich rozwiązywaniem w praktyce może mieć niewiele wspólnego.

#bookmeter #ksiazki #psychologia
ccb4d83c-0465-4679-9664-d906fa7a6d7c
pigoku

@smierdakow jeżeli temat ci się spodobał to polecam Robina Dunabara Anatomia miłości i zdrady. Ewolucyjne podejście do zagadnienia. A inne jego ksiazkie też polecam, to już tak na marginesie.

Zaloguj się aby komentować

Teoria okrucieństwa [1/3]

Teoria okrucieństwa [2/3]

Teoria okrucieństwa [3/3]

Obejrzałem wszystkie trzy części poświęcone tematyce drastycznych filmów w sieci, stronek publikujących takie materiały, zalet i wad istnienia tej części internetu i rozważań na temat samej ludzkiej natury. Dla mnie jest to temat bardzo ciekawy bo już jako nastolatek miałem okazje oglądać tego typu treści w sieci. Miałem swój edgy okres i fascynowała mnie mocno makabra. Jeśli miałbym być szczery to do tej pory odczuwam pewną fascynacje do gore. Dla mnie czymś oczywistym jest, że ludzie uwielbiają oglądać takie rzeczy i to od dawna. Inaczej walki gladiatorów czy publiczne egzekucje nie cieszyłyby się taką popularnością w zamierzchłych czasach. Dziś ludzkość to zastąpiła oglądaniem fikcyjnej przemocy na ekranach kin, ale nie wszystkim to wystarcza. Dlatego drastyczne filmiki w sieci zawsze będą powstać bo będą miały swoich odbiorców. Myślę jednak, że to faktycznie ma swoje plusy. Dzieci od małego stara się wychować w bańce maksymalnego komfortu co na dłuższą metę jest szkodliwe. Natkniecie na coś brutalnego w sieci może czasami otworzyć komuś oczy na tą ciemniejszą stronę świata która mimo wszystko istnieje.

#przegryw #psychologia #socjologia #filozofia #internet
Fausto

Za Dame Kier piorun. Swoją drogą temat jest tak delikatny, że nie sądzę, aby można stwierdzić bez badań naukowych czy oglądanie tego typu filmów jest korzystne.

Zaloguj się aby komentować

Moja Ukrainka chce się spotkać jutro, szok. Mimo nie do końca udanej przygody ostatnim razem. Chyba jej się jednak podobam.

Niestety wszystkiemu winny stres - ostatnio trochę gorzej ze zdrowiem, stres w pracy, niepotrzebnie sam nakładam na siebie presję. Dziś miałem męską rozmowę z szefem i powiedział, że wprowadzam złą atmosferę, wszystkich jadę od góry do dołu i jestem strasz niecierpliwy, nerwowy i katastrofizujący i czy coś u mnie ostatnio nie tak. Wszystko sobie wyjaśniliśmy.

Problem, że w domu wcale nikt nie pomaga. Po rozstaniu z byłą wróciłęm do starych (mamy duży rodzinny dom i będę tam dziedziczyć za kilka lat mieszkanie po babci), ale w obecnej chwili siedzę w osobnym mieszkaniu z nimi i się nie dogadujemy.

Zastanawiam się, czy da się do jutra jakoś ogarnąć i postawić na nogi, bo pierwszy raz od 8 miesięcy czuję zauważalny spadek libido (wtedy rozstanie z ex) i w ogóle mi się nie chce. Dopiero od 1-2 dni zaczynam po tygodniu w ogóle czuć poranne erekcje. Łykać jakiś Maxon czy inne gówno zanim życie prywatne się wyprostuje czy po prostu postarać się zrelaksować i może wyjdzie?

#zwiazki #seks #psychologia #depresja #gownowpis
bojowonastawionaowca

@Lopez_ a czy naprawdę spotkania muszą koniecznie się koncentrować wokół seksu? Innego rodzaju spędzenia czasu razem nie przewidujesz?

kubex_to_ja

@Lopez_ chuja tam a nie braweran. Weź se zapal lolo przed bzikaniem, konar będzie dłużej płonął niż będziesz miał sił na dalsze igraszki ( ͡° ͜ʖ ͡°)

szczelamseczasem

@Lopez_ Zluzuj. Żadne tabletki, Psycha to podstawa.

Zaloguj się aby komentować

Głodny gołąb, wyuczony, że po każdym dziobnięciu w określony punkt klatki otrzyma do zjedzenia jedno ziarno, szybko się tego oducza, gdy dziobanie owego punktu przestaje być nagradzane. Jeżeli jednak wyuczył się uprzednio, że tylko jedno (nie wiadomo, które) dziobnięcie na kilkadziesiąt bądź kilkaset spotyka się z nagrodą, potrafi dziobać ów punkt tysiące razy bez żadnego skutku, aż do całkowitego wyczerpania.

Oczywiście ludzie różnią się od gołębi, ale oni również mają skłonność do wpadania w pułapkę bezskutecznego powtarzania czynności nagradzanych tak rzadko, że wysiłek w nie wkładany jest zupełnie niewspółmierny do ewentualnych zysków (zawzięci gracze dziesiątkami lat usiłują wygrać w totolotka, a żony alkoholików potrafią równie długo próbować naprawić swoje małżeństwa).

Warunkiem niezbędnym do wpadnięcia w pułapkę nieregularnych nagród jest nieznajomość mechanizmu produkującego nagrody i niemożność zapanowania nad nim. W takiej sytuacji jest na przykład żona nieustannie próbująca ulepszyć swoją kuchnię (załóżmy, że są takie żony), żeby tylko zdobyć uznanie męża, który tylko z rzadka jej kuchnię chwali (i to w dodatku tylko wtedy, gdy powiedzie mu się w pracy, co zdarza się nieczęsto i zgoła niezależnie od kulinarnych wysiłków żony).
___

Bogdan Wojciszke Psychologia miłości

#psychologia #zwiazki #ciekawostki
maximilianan

@smierdakow wiesz czym jest szaleństwo? Powtarzać w kółko to samo licząc na inny efekt.


Tak też działają uzależnienia.

Zaloguj się aby komentować

Każdy człowiek ma pewien optymalny dla siebie poziom stymulacji (ilość zewnętrznych bodźców, którą dobrze znosi) i choć ludzie mocno się między sobą różnią co do tego, jaka ilość zewnętrznej stymulacji najbardziej im odpowiada, wszyscy źle znoszą jej niedobór.

W początkowych swoich fazach związek miłosny jest niewątpliwie ogromnym źródłem stymulacji. Ekscytujące jest bliższe poznawanie innego człowieka, ekscytujący jest seks, ekscytujące jest robienie nowych rzeczy wspólnie z innym człowiekiem.

Wraz z upływem czasu duża część tej ekscytacji bezpowrotnie znika. Po kilku latach partner oczywiście przestaje być nowym człowiekiem - znamy na pamięć jego dzieciństwo i wszystkie niegdyś tak zabawne anegdoty, poglądy i upodobania, a przede wszystkim wiemy, co sądzi on o nas samych. Po latach pożycia mniej ekscytujący staje się też seks - różne sondaże zgodnie wskazują, że ogromna większość małżeństw uprawia go w miarę trwania związku coraz rzadziej.

Podobna zależność stwierdzana jest u wielu gatunków zwierząt.

Długo przebywające ze sobą osobniki przeciwnych płci tracą dla siebie wzajemne zainteresowanie. Jest to szczególnym przejawem powszechnie występującej tzw. habituacji - utraty zainteresowania dla obiektów, które straciły walor nowości.

Jeżeli umieścić szczury w tej samej klatce, to oddają się aktywności seksualnej aż do wyczerpania samca (który dopiero po 10-15 dniach odzyskuje zdolność do kopulowania z normalną dla siebie częstością). W istocie jest to jednak wybiórcza utrata zainteresowania seksualnego, raczej znudzenie niż wyczerpanie. Kiedy bowiem po osiągnięciu tego stadium podstawić samcowi nową partnerkę, nie ma on żadnych kłopotów z ponowną kopulacją, a jeśli podmiany te będą kontynowane, szczur dochodzi do stadium wyczerpania (tym razem nieodwołalnego) po trzykrotnie większej liczbie ejakulacji niż z jedną tylko partnerką (Bermant, 1967).

Zjawisko to znane jest pod nazwą efektu Coolidge'a, nazwa zaś wywodzi się nie od nazwiska jego odkrywcy, lecz prezydenta Stanów Zjednoczonych o tym nazwisku. Miał on wraz z małżonką odwiedzić wzorcową fermę drobiu. Z jakiegoś powodu państwo Coolidge byli oprowadzani po fermie oddzielnie, choć obojgu pokazywano pewnego wzorcowego koguta, dzielnie sobie poczynającego z kurami na podwórku.

Oprowadzana jako pierwsza Pani Prezydentowa, podziwiając osiągnięcia koguta zapytała, jak często on tak potrafi i uzyskała odpowiedź, że do kilkunastu razy dziennie. „Proszę o tym powiedzieć Panu Prezydentowi" - zażądała Prezydentowa. Nieco później Prezydent podziwiając los rzeczonego koguta zapytał, ile nowych kur on poznaje, i uzyskał odpowiedź, że do kilkunastu dziennie. „Proszę o tym powiedzieć Pani Prezydentowej" - zażądał Prezydent.

___

Bogdan Wojciszke Psychologia miłości

#psychologia #zwiazki #ciekawostki #seks
f5337c7e-bf2e-4f4c-a4f0-38bcb932801b
Prucjusz

@smierdakow gdzieś widziałem statystyki które mówią nawet, że najwięcej par rozstaje się po około dwóch latach i 9 miesiącach.

Na własnym przykładzie się przekonałem, że to prawda. Po 33 miesiącach mnie rzuciła. Jak w mordę strzelił, równo po tysiącu dni zauroczenie minęło.

Rudolf

@smierdakow ludzie mają to do siebie że się szybko nudzą. wątpie że to urok współczesnych czasów, co najwyżej we współczesnych czasach łatwiej nam z tą nudą walczyć np. łatwo zmieniając partnera via internet niżli z powodu presji społecznej i braku innych możliwości marnować żywot z kimś kto nas nie interere

maly_ludek_lego

@smierdakow super, dzieki

Zaloguj się aby komentować

Studenci rozmawiali przez telefon z losowo dobranymi partnerkami na zadany przez badaczy temat (Snyder i in., 1977). U połowy studentów wzbudzano przekonanie, że ich partnerka jest bardzo atrakcyjna (każdemu dawano to samo zdjęcie pięknej dziewczyny), u drugiej połowy zaś - że jest ona brzydka (zdjęcie brzyduli).

Następnie zupełnie innym osobom odtwarzano nagrane na taśmę wypowiedzi dziewcząt z prośbą o odgadnięcie, czy słuchana dziewczyna jest ładna, czy brzydka. Osoby badane „drugiej generacji" uznawały za piękne te dziewczęta, których partnerzy z pierwszej fazy badania byli przekonani, że rozmawiają z kobietą atrakcyjną. Za brzydkie natomiast uważane były te dziewczęta, których partnerzy żywili przekonanie, iż rozmawiają z kobietą nieatrakcyjną.

Bezpośrednią przyczyną tych różnic był sposób zachowania się - dziewczęta z pierwszej grupy były bardziej ożywione, pewne siebie i lepiej im szła rozmowa, podczas gdy dziewczęta z grupy drugiej prezentowały się dokładnie odwrotnie. Snyder i jego współpracownicy wykazali ponadto, że różnice w zachowaniu dziewcząt wywołane zostały odmiennym postępowaniem rozmawiających z nimi studentów. Mianowicie studenci przekonani, że rozmawiają z piękną kobietą, byli bardziej towarzyscy i śmiali, dowcipni i cieplejsi w kontakcie niż studenci przekonani, że rozmawiają z „brzydulą", którzy, krótko mówiąc, po prostu znacznie mniej się starali.

Przekonania studentów dotyczące urody rozmówczyni decydowały więc o postaci i przebiegu ich zachowania, co z kolei kształtowało zachowanie ich partnerek. Rację miał zatem George Bernard Shaw twierdząc, że różnica między damą i kwiaciarką tkwi nie tyle w ich zachowaniu, ile w zachowaniu ich bliźnich, w sposobie, w jaki są traktowane.
___

Bogdan Wojciszke Psychologia miłości

#psychologia #ciekawostki
jajkosadzone

Ladni ludzie maja latwiej w zyciu.

Niemozliwe

Pantokrator

@jajkosadzone Niestety, nie doczekam chyba triumfu rozumu nad prymitywnymi instynktami i spermiarstwem.

Rozpierpapierduchacz

@Pantokrator jakże naiwne jest myśleć, że ktoś przeskoczy oprogramowanie worka mięsa którym jeździ ¯\_(ツ)_/¯

Zaloguj się aby komentować

Dobra #psychologia ostatni eksperyment i już wam nie spamuję:

Nawet fałszywa wiara mężczyzny w to, że jakaś kobieta nasila przeżywane przezeń pobudzenie, sprawia, iż wyżej ocenia on jej atrakcyjność.

Valins (1966) zapraszał młodych mężczyzn do udziału w badaniach dotyczących jakoby reakcji fizjologicznych na bodźce o treści erotycznej. Wyświetlał im przeźrocza przedstawiające na wpół rozebrane dziewczęta z „Playboya" informując, że bicie ich własnego serca będzie nagrywane na taśmę, a także wzmacniane i odtwarzane przez głośnik. W rzeczywistości odtwarzane badanym dźwięki nie miały nic wspólnego z ich własnym sercem. Przy oglądaniu niektórych, przypadkowo wybranych zdjęć, odtwarzano każdemu badanemu uprzednio nagrany odgłos przyspieszonej akcji serca, a podczas oglądania innych zdjęć odtwarzano im odgłos normalnej akcji serca. Na zakończenie proszono badanych o ocenę, jak dalece każde zdjęcie było dla nich atrakcyjne i ekscytujące, a oceny te powtarzano w miesiąc później w zmienionym kontekście. Pozwalano im też zabrać dowolne zdjęcie jako rekompensatę za udział w eksperymencie.

Zgodnie z przewidywaniami, za bardziej ekscytujące uważane były przez badanych te zdjęcia, przy których słyszeli oni przyspieszone bicie rzekomo swojego własnego serca (i efekt ten utrzymywał się jeszcze w miesiąc później), a ponadto te właśnie zdjęcia zabierali do domu.

Na ogól skłonni jesteśmy uważać, że nasz wgląd we własne uczucia jest bezpośredni i trafny, że oceniając je, sami wiemy, jakie są, i żadne dodatkowe wskazówki nie są nam potrzebne. A jednak to badanie (i wiele podobnych) dowodzi, że ocena naszych własnych uczuć może być nie tyle prostym ich odczytaniem, ile ich myślowym konstruowaniem na podstawie spostrzeganych objawów własnych uczuć. Takich jak przyspieszone bicie serca czy, na przykład, posolenie herbaty - jeżeli posolimy herbatę wybierając się na randkę, to nikt nam nie wmówi, że powodem mogło być zwyczajne zmęczenie, nie zaś to, że tracimy dla Niego (dla Niej) głowę!
___

Bogdan Wojciszke Psychologia miłości

#ciekawostki
Fly_agaric

Wszystko to chemia i manipulacja. Ne ma miłości!


Zaloguj się aby komentować

To ciekawe, możemy mylnie interpretować źródło przeżywanych emocji (ku przestrodze, żebyś się ze strachu nie zakochał ( ͡° ͜ʖ ͡°) ):

Przyspieszone bicie serca, potnienie dłoni czy uczucie gorąca pojawiają się w wielu różnych sytuacjach i wcale nie zawsze jest jasne, co dokładnie je wywołało. Co ciekawe, możliwa jest nawet i taka sytuacja, kiedy człowiek upatruje przyczyny przeżywanego podniecenia w innym czynniku niż ten, który był faktycznym jego źródłem. Ma to miejsce szczególnie wtedy, kiedy ta pozorna przyczyna sama się narzuca jako typowa i oczywista, natomiast rzeczywista przyczyna przeżywanego przez nas pobudzenia umyka naszej skupionej na czym innym uwadze.

Pomysłowego sprawdzenia tej hipotezy dokonali dwaj Kanadyjczycy (Dutton i Aron, 1974) w badaniach polegających na tym, że do samotnych mężczyzn przechodzących przez most zbliżała się pewna dziewczyna z prośbą o udział w krótkim badaniu psychologicznym.

Do badań wybrano jedną piękną dziewczynę i dwa mosty: betonowy, biegnący na wysokości trzech metrów nad lustrem spokojnej wody, i drugi, wiszący na wysokości siedmiu metrów nad górskim strumieniem i skałami, wąski, długi i kołyszący się przy każdym kroku.

Autorzy założyli, że przechodzenie przez pierwszy most nie będzie miało żadnych szczególnych następstw, natomiast przechodzenie przez drugi wywoła u badanych mężczyzn pewien niepokój czy - mówiąc szczerze - strach. Mężczyzna bać się jednak nie powinien, a przynajmniej jest mu nieprzyjemnie przyznać się do tego nawet przed samym sobą. Mężczyźni schodzący z takiego bu-jającego nad przepaścią mostu najchętniej przypisaliby więc przyspieszone bicie serca i cokolwiek spotniałe dłonie jakiemuś czynnikowi bardziej godnemu prawdziwego mężczyzny niż strach. Na przykład zapierającemu dech w piersiach widokowi pięknych gór albo, jeszcze lepiej, pięknej kobiety, jeżeli taka pojawiłaby się przed ich oczyma zaraz po zejściu z mostu.

Rozumiejąc te męskie pragnienia, autorzy ustawili za mostem piękną eksperymentatorkę. Żeby zaś sprawdzić, czy przyspieszone strachem bicie serca jest przez badanych interpretowane jako nieoczekiwany przypływ uczuć do pięknej badaczki, prosiła ich ona o wymyślenie historyjki opisującej scenę przedstawioną na dość niejasnym obrazku, który im wręczała. Okazało się, że skojarzenia mężczyzn schodzących z niebezpiecznego mostu były bardziej nasycone treściami erotycznymi, niż działo się to w przypadku mężczyzn schodzących z mostu bezpiecznego. Dziewczyna zostawiała też swój numer telefonu, „na wypadek, gdyby chcieli dowiedzieć się czegoś bliższego o wynikach badania", Spośród mężczyzn schodzących z niebezpiecznego mostu niemalże co drugi zadzwonił potem do dziewczyny. Jednak wśród mężczyzn schodzących z mostu bezpiecznego tylko co dziesiąty wykazał równie silne zainteresowanie „wynikami badania".

Dodać należy, że żadnej z tych różnic nie stwierdzono, kiedy „krótkie badanie psychologiczne" przeprowadzał mężczyzna, a znaczna większość badanych nie chciała nawet wziąć jego numeru.

___
Bogdan Wojciszke Psychologia miłości

#psychologia #ciekawostki
4be84f08-9bff-48ce-a5df-fbbb3ea20e90
Zielczan

@smierdakow elegancko, będę w przyszłym sezonie przesiadywał na wieżach widokowych i czekał aż jakaś laska z lękiem wysokości błędnie zinterpretuje sygnały ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Edit: a nie, jednak ostatnia linijka pokrzyżowała plany

smierdakow

@Zielczan musisz uważać, w książce dalej jest opisywane jak właśnie emocje (lub wysiłek fizyczny lub lekkie podniecenie) podbijają ocenę czyjejś atrakcyjności, ale uwaga - jak ktoś jest ładny, to wtedy oceniamy go lepiej niż byśmy ocenili na spokojnie, ale jak osoba jest brzydka, to wtedy podbija to ocenę w drugą stronę - oceniamy niżej niż na spokojnie

Zielczan

@smierdakow niefortunnie

Zaloguj się aby komentować

Moje konto na tym portalu to moje alter ego, ale jestem bardzo wdzięczny, że gro osób czyta moje wysrywy i chętnie się wypowiada. Wiecie jak wygląda moje życie? Wygląda tak, że po rozstaniu nigdy nie miałem takiego powodzenia u kobiet (singlem to byłem 7 lat temu, od tego czasu spoważniała mi twarz, zgęstniał zarost, dobrze obudowałem mięśnie na siłce, lepiej się ubieram) każda wolna i otwarta na nowe znajomości bardzo chętnie wchodzi ze mną w jakąś relację. Nie mam problemu poznawać nowych osób, zagadać na imprezie, kogoś poderwać. Dziewczyny moich kolegów mnie lubią, koledzy kolegów, których poznałem w tym roku chętnie mnie gdzieś zapraszają, pytają co robię. Zaangażowałem się latem mega w organizacje różnych wypadów, imprez, na takiej zasadzie, że kumpel z innego miasta z dziewczyną zaczęli zapraszać naszą całą paczkę do siebie.

Pierwszy raz w życiu udało mi się wyrwać laskę z randki prosto do łóżka. Oprócz tego czuję, że bardzo dojrzałem co do budowania relacji z ludźmi, w pracy moi klienci mnie naprawdę lubią, chętnie przechodzą ze mną na "ty" (głównie kobiety, a nawet w 80 %). W pracy w zespole mnie bardzo chwalą, miałem świetny start, podpisałem dużo umów.

Ale jestem jak arbuz. Na zewnątrz zielony - to interpretuje jako: pewny siebie, stonowany, konkretny, stanowczy, idący po swoje. A w środku czerwony - zestresowany, zalękniony o przyszłość, z masą natręctw, nerwowości, strachu i nawracających traum z przeszłości. Tego nie widzi nikt, poza terapeutką do której chodzę i...użytkownikami hejto xD Ten portal to moja odskocznia do wyrzucenia z siebie wszystkiego, co mnie trapi.

Wszyscy mi mówią, jak sobie świetnie radzę. A ja czuję, że sobie nie radzę. Nie wiem kurwa czemu. Najbardziej to mi dokucza zdrowie (jelito drażliwe + jeden inny problem zdrowotny "wewnętrzny", oporne efekty leczenia obu chorób, nawracające problemy), a także strach przed jutrem, ogólny stres, obawa że STRACĘ WSZYSTKO CO MAM I NA CO CIĘŻKO PRACOWAŁEM.

Pisałem, że mieszkam w rodzinnym domu/kamieniczce. 2 mieszkania po 100 m2, plus suterena, strych, ogród, no bajka. Dom na pół z siostrą dziedziczymy, ale ona mieszka 100km dalej i jej mąż jest bardzo bogaty (poznała go, jak był jeszcze stażystą po studiach), ona sama też ma pieniądze. Zawsze mówiłem, że ja bym chciał zostać w tym domu (moja babcia, którą kocham, jest już w szpitalnym łóżku z ciężkim alzheimmerem i gasnącym zdrowiem fizycznym), bo wiecie, zawsze jak sobie na nowo ułożę życie, to mam dla siebie oddzielną górę (jest klatka schodowa) i na dole rodzice, to dzieci można zostawiać jak założe rodzinę.

Byłem z siostrą pogadać szczerze na różne tematy i ona mi mówi wprost "wiesz co, Lopez, dom jest twój. Tak było z dziadka na tatę i tak będzie teraz. Ja tu nigdy nie wrócę, ja od Ciebie nie chcę pieniędzy, my mamy dwa mieszkania, budujemy dom, po co mi to? Chcę tylko, żeby ten dom był dla mnie zawsze też moim domem, ale to tyle" (na tej samej zasadzie moja ciocia ma klucze do naszego domu i może przyjechać kiedy jej się podoba, jeść z nami, nocować itd, a dom jest taty, ciotka też bardzo bogata).

No i co? Praca jest ok, perspektywiczna, mam plany na własny biznes z kolegami, dość dobrze ogarnięte, mam dom, w razie co wsparcie finansowe rodziny, mam samochód, mam powodzenie u kobiet, mam grupę 6-7 przyjaciół na dobre i na złe od kilkunastu lat. Taka przyjaźń, że dzwonię o 1 w nocy "stary, pomóż, jestem 100km od domu i nawaliło auto" i podjeżdżają po mnie 2-3 osoby, tym samym sie odwdzięczam.

Wygryw? No nie. Jestem nieszczęśliwy, wystraszony przyszłości, nic nie doceniam co mam, zjadają mnie moje własne, wygórowane ambicje. Jeśli mi się coś uda, cieszę się z tego 5 minut i już myślę o tym, co mogę zrobić więcej. Generalnie moje życie wygląda tak, jakbym budował nieskończoną wierzę i nigdy nie był zadowolony z efektów. Buduję w głowie wyłącznie czarne scenariusze. Sukces odczuwam pozytywnie w 30 %, porażkę negatywnie w 110 %.

W tygodniu ciężko trenuję, nawet fajnie wyglądam, spory progres, ale w każdy weekend muszę się napić, żeby się wyluzować.

Na zewnątrz wyglądam na szczęśliwego człowieka z fajnymi planami na życie, w środku czuję się pogubiony jak pedofil w smyku XD

Ale doszedłem do takiego momentu w moich rozkminach, że muszę umówić się z terapeutą na pewien cel, mniej gadać o wszystkim i niczym, mniej overthinkingu, skupić się na swoich słabościach. Wróciłem też do życia w wierze, kiedyś dawało mi to dużo siły, ale potem to zostawiłem z boku, bo nie czułem potrzeby. Skoro coś działało (nie zapraszam do dyskusji o sensie wiary i istnieniu Boga), to czemu było to zmieniać?

#gownowpis #psychologia #depresja #przemyslenia #randki #wygryw #zycie
koszotorobur

@Lopez_ - nie znam wygrywa na 100% - każdy się z czymś zmaga.

Dobrze, że starasz się sam sobie pomóc przez terapię i wiarę.

Poza tym sam widzisz, że bycie wygrywem to ciężka nieustanna praca - zwłaszcza ta nad sobą.

Nie mam dla Ciebie łatwej wiadomości: trud nigdy się nie kończy - ale z czasem można się nauczyć jak z życiem sobie lepiej radzić i je układać.

Poza tym można się też nauczyć w pełni cieszyć się tym krótkimi okresami szczęścia i zwiększonej energii i ładować swoje baterie na cięższe czasy (chociaż jak przychodzą takie bardzo ciężkie to jedynie wsparcie bliskich jako tako pomaga).

Cóż, żyj, pracuj nad sobą, kochaj i bądź kochany i będzie dobrze

Lopez_

@koszotorobur Dziękuję za dobry komentarz, masz sporo racji

MementoMori

Jeśli twierdzisz że wszystkie twoje wpisy to wysrywy, to taguj je wszystkie #gownowpis oszczędzisz przynajmniej trochę ludziom marnatractwa czasu.

Lopez_

@MementoMori No przecież tak taguję

MementoMori

@Lopez_ dzisiaj tak, wcześniej nie.

emdet

udało mi się wyrwać laskę z randki prosto do łóżka. Oprócz tego czuję, że bardzo dojrzałem co do budowania relacji z ludźmi

xD

Chyba inaczej rozumiem dojrzałe budowanie relacji, ale ok


Dobrze, że jesteś pod opieką terapeuty, ale pamiętaj też o tym, że jeśli nie czujesz postępów to może dobrze ją zmienić na kogoś innego.

Lopez_

@emdet Dojrzałe budowanie relacji - praca, znajomi, tu akurat jest paradoks, ale powiem ci, że tak naprawdę uwiodła mnie nie fizycznie, a właśnie uwiodła mnie w taki sposob, zem ialem kurewska potrzebe bliskosci.

Zaloguj się aby komentować