Każdy człowiek ma pewien optymalny dla siebie poziom stymulacji (ilość zewnętrznych bodźców, którą dobrze znosi) i choć ludzie mocno się między sobą różnią co do tego, jaka ilość zewnętrznej stymulacji najbardziej im odpowiada, wszyscy źle znoszą jej niedobór.

W początkowych swoich fazach związek miłosny jest niewątpliwie ogromnym źródłem stymulacji. Ekscytujące jest bliższe poznawanie innego człowieka, ekscytujący jest seks, ekscytujące jest robienie nowych rzeczy wspólnie z innym człowiekiem.

Wraz z upływem czasu duża część tej ekscytacji bezpowrotnie znika. Po kilku latach partner oczywiście przestaje być nowym człowiekiem - znamy na pamięć jego dzieciństwo i wszystkie niegdyś tak zabawne anegdoty, poglądy i upodobania, a przede wszystkim wiemy, co sądzi on o nas samych. Po latach pożycia mniej ekscytujący staje się też seks - różne sondaże zgodnie wskazują, że ogromna większość małżeństw uprawia go w miarę trwania związku coraz rzadziej.

Podobna zależność stwierdzana jest u wielu gatunków zwierząt.

Długo przebywające ze sobą osobniki przeciwnych płci tracą dla siebie wzajemne zainteresowanie. Jest to szczególnym przejawem powszechnie występującej tzw. habituacji - utraty zainteresowania dla obiektów, które straciły walor nowości.

Jeżeli umieścić szczury w tej samej klatce, to oddają się aktywności seksualnej aż do wyczerpania samca (który dopiero po 10-15 dniach odzyskuje zdolność do kopulowania z normalną dla siebie częstością). W istocie jest to jednak wybiórcza utrata zainteresowania seksualnego, raczej znudzenie niż wyczerpanie. Kiedy bowiem po osiągnięciu tego stadium podstawić samcowi nową partnerkę, nie ma on żadnych kłopotów z ponowną kopulacją, a jeśli podmiany te będą kontynowane, szczur dochodzi do stadium wyczerpania (tym razem nieodwołalnego) po trzykrotnie większej liczbie ejakulacji niż z jedną tylko partnerką (Bermant, 1967).

Zjawisko to znane jest pod nazwą efektu Coolidge'a, nazwa zaś wywodzi się nie od nazwiska jego odkrywcy, lecz prezydenta Stanów Zjednoczonych o tym nazwisku. Miał on wraz z małżonką odwiedzić wzorcową fermę drobiu. Z jakiegoś powodu państwo Coolidge byli oprowadzani po fermie oddzielnie, choć obojgu pokazywano pewnego wzorcowego koguta, dzielnie sobie poczynającego z kurami na podwórku.

Oprowadzana jako pierwsza Pani Prezydentowa, podziwiając osiągnięcia koguta zapytała, jak często on tak potrafi i uzyskała odpowiedź, że do kilkunastu razy dziennie. „Proszę o tym powiedzieć Panu Prezydentowi" - zażądała Prezydentowa. Nieco później Prezydent podziwiając los rzeczonego koguta zapytał, ile nowych kur on poznaje, i uzyskał odpowiedź, że do kilkunastu dziennie. „Proszę o tym powiedzieć Pani Prezydentowej" - zażądał Prezydent.

___

Bogdan Wojciszke Psychologia miłości

#psychologia #zwiazki #ciekawostki #seks
f5337c7e-bf2e-4f4c-a4f0-38bcb932801b
cebulaZrosolu

@smierdakow


Nieco później Prezydent podziwiając los rzeczonego koguta zapytał, ile nowych kur on poznaje, i uzyskał odpowiedź, że do kilkunastu dziennie. „Proszę o tym powiedzieć Pani Prezydentowej" - zażądał Prezydent


Raczej pewnie było " proszę o tym nie mówić mojej żonie bo mi spokoju nie da" :)

kodyak

Uff no to na szczęście ja się wymykam tym ramom sondażu i całej anegdotce.

Prucjusz

@smierdakow gdzieś widziałem statystyki które mówią nawet, że najwięcej par rozstaje się po około dwóch latach i 9 miesiącach.

Na własnym przykładzie się przekonałem, że to prawda. Po 33 miesiącach mnie rzuciła. Jak w mordę strzelił, równo po tysiącu dni zauroczenie minęło.

macgajster

@Prucjusz etap zauroczenia mija po 2-3 latach. Później pojawia się przywiązanie, o ile w ogóle.

Johnnoosh

@Prucjusz Może przeczytała o tym w jakimś czasopiśmie i sobie wmówiła że też tak ma jak większość

Prucjusz

@Johnnoosh Tinder też dołożył do tego cegiełkę.

Megawat

@Prucjusz to miałoby sens nawet z ewolucyjnego punktu widzenia. 33 miesiące to 9 i 24.


Powszechnie się przyjmuje, że zwierzęta rozmnażając się idą albo w ilość albo jakość potomstwa. Jak w ilość to związki są krótkie lub nie ma ich wcale, samce przeskakują do innych partnerek, i dzięki temu wskaźnik przyrostu populacji jest bardzo duży, kosztem gorszej opieki nad młodymi i ich dużą śmiertelnością. Te gatunki, które idą w jakość, wiążą się co najmniej na tak długo aż młody potomek się usamodzielni. Często trwa to latami, przez co przyrost populacji jest mały, ale stabilny, z niską (jak na ogół życia na Ziemi) śmiertelnością potomstwa.


Więc, albo ilość albo jakość potomstwa. Ludzi zalicza się z pewnością do tej drugiej kategorii - idącej w jakość potomstwa, czyli wiążącej się w pary co najmniej na czas jego usamodzielnienia się, czyli w przypadku ludzi ok. 10 lat.


Aaale największą samodzielność w skali życia, dziecko zyskuje w ciągu pierwszych dwóch lat życia, trenując zdolności motoryczne by po drugim roku życia samodzielnie się poruszać i co za tym idzie aktywnie unikać niebezpieczeństwa. Oraz odciążyć matkę, ktora do tej pory opiekując się dzieckiem zupełnie niesamodzielnym, nie miała możliwości zadbać o siebie i o dziecko jednocześnie (np. Zdobywając pożywienie) I potrzebowała mężczyzny. Po tym czasie, uwalniając się od konieczności stałego nadzoru nad dzieckiem, kobieta zyskuje więcej autonomii i może zdobyć zasoby pozwalające przetrwać jej i dziecku. A do tego momentu potrzebny jest mężczyzna (żeby zapewniać zasoby, bo on sam nie opiekuje się tak intensywnie dzieckiem).


Więc może jest tak że ewolucja nas zaprogramowała na te 33 miesiące związku, bo pierwsze jego 9 miesięcy służy zajściu w ciążę przez kobietę i dbanie przez oboje aby dziecko się urodziło. W tym czasie mocno zarysowują się rolę- mężczyzna bierze co raz większą część zdobywania zasobów na siebie, a kobieta coraz bardziej zajmuje się sobą i potomstwem, kosztem samodzielnosci. A pozostałe 24 miesiące to czas na odchowanie go, które jest możliwe tylko przy współpracy dwóch osobników, do momentu aż dziecko względnie się usamodzielni. Po tym czasie matka będzie w stanie samodzielnie wychować dziecko, a ojciec może szukać innej żeby zrobić sobie kolejne dziecko i rozprzestrzeniać swoje geny.


Takie mam przemyślenia, inspirowane teorią samolubnego genu Dawkinsa. 33 miesiące to dla genów optymalny czas nas bezpieczne rozprzestrzenienie się.


To jest oczywiście wyjaśnienie czysto ewolucyjne, biologiczne, bez uwzględnienia nakładki kultury i norm społecznych populacji. No i fakt, że nie wszystkie pary się rozpadają po 33 miesiącach, nie mając więcej niż 1 dziecko, świadczy o tym, że zaproponowany przeze mnie styl/archetyp rozprzestrzeniania się genów ludzkich, nie jest jedynym.

Rudolf

@smierdakow ludzie mają to do siebie że się szybko nudzą. wątpie że to urok współczesnych czasów, co najwyżej we współczesnych czasach łatwiej nam z tą nudą walczyć np. łatwo zmieniając partnera via internet niżli z powodu presji społecznej i braku innych możliwości marnować żywot z kimś kto nas nie interere

smierdakow

@Rudolf na pewno to się nasiliło, ale książka jest z 2003, a na efekt u zwierząt raczej współczesność nie ma wpływu, więc to też po prostu dla nas naturalne

Zaloguj się aby komentować