#edukacja

3
278
#edukacja #polska #europa
https://www.welt.de/wirtschaft/plus244671576/Polens-Schulsystem-Europas-Bildungs-Aufsteiger-und-was-Deutschland-von-ihm-lernen-kann.html
Badania źródłowe https://gpseducation.oecd.org/CountryProfile?primaryCountry=POL&treshold=10&topic=PI
I tłumaczenie artykułu (translator)
"Polska młodzież jest odpowiedzialna za to, że Tomasz Gajderowicz jest człowiekiem rozchwytywanym na arenie międzynarodowej. WELT przyłapuje badacza na rozmowie telefonicznej na krótko przed jego wyjazdem do Bejrutu. Tam ma doradzać ekspertom libańskiej szkoły. Chcą uczyć się na spektakularnych sukcesach edukacyjnych Polski. I nie są sami. W końcu Polska jest wielkim wspinaczem edukacyjnym Europy.
Zmiana, która jest szczególnie widoczna w wynikach polskich studentów w najważniejszych międzynarodowych porównaniach edukacyjnych, takich jak Piza. W pierwszej rundzie Pisa, przeprowadzonej przez OECD w 2000 r., polscy uczniowie wypadli jeszcze gorzej niż średnia OECD w porównaniu umiejętności czytania, liczenia i nauk ścisłych.
Od tego czasu jednak polscy uczniowie stale doskonalą się we wszystkich trzech obszarach i dziś kraj ma jeden z najbardziej udanych systemów edukacji na świecie. W rzeczywistości w ostatnim porównaniu Pisa przed pandemią koronawirusa w 2018 r. polskie szkoły znalazły się w czołówce światowej grupy w podstawowych dyscyplinach czytania, matematyki i nauk ścisłych. ...
"Niemcy mogą się wiele nauczyć od Polski. W porównaniu z Niemcami i innymi krajami uprzemysłowionymi Polska wydaje niewiele na edukację, ale polscy uczniowie osiągają doskonałe wyniki, które od lat się poprawiają", mówi Andreas Schleicher, który jest odpowiedzialny za badania Pisa w OECD.
Przykład Polski jest tak interesujący dla Schleichera i innych ekspertów, ponieważ sukcesy systemu szkolnictwa można bezpośrednio przypisać radykalnej reformie szkolnictwa pod koniec lat 1990. ...
Czy Polska będzie w stanie kontynuować tę historię sukcesu, przekonamy się po raz pierwszy w maju. Następnie publikowane są wyniki PIRLS; pierwsze poważne porównanie wydajności od wybuchu epidemii koronawirusa. Obecne badanie Pisa zostanie opublikowane w dalszej części roku.
Wyzwanie jest wielkie: między najnowszymi a obecnymi badaniami były nie tylko długie zamknięcia szkół z powodu pandemii koronawirusa, ale także przyjęcie około 200 000 ukraińskich dzieci-uchodźców.
Ponadto obecny rząd częściowo odwrócił reformy z 1999 roku. Mimo międzynarodowego szacunku reformy w samej Polsce budzą kontrowersje. ...
Badacz edukacji Gajderowicz spodziewa się również, że odwrócone reformy spowodują znaczny spadek wyników uczniów. Odwrócenie reform okazałoby się błędem, z którego inne kraje również mogą się uczyć.
394cf02b-b52b-4310-8e81-0157c7750f52

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Przed chwilą utworzyłem tu konto, jako wieloletni użytkownik portalu na "W" który się skończył.
4 lata temu obroniłem magisterkę i był to dzień w którym porzuciłem swój "wykształcony" kierunek. Wróciłem do rodzinnej miejscowości by poprowadzić rodzinny biznes.
Była to trudna, w 100% moja decyzja, bo studia które kończyłem to nie był gówno-kierunek, a z drugiej strony jako jedynak czułem obowiązek przejęcia i dalszego prowadzenia firmy którą Tata budował przez prawie 30 lat, a miał na tamten moment 65 lat i widziałem że jego sprawność do prowadzenia biznesu spadała z miesiąca na miesiąc. Nie było żadnych możliwości by pogodzić dalszy rozwój związany z ukończonym kierunkiem i jednoczesne prowadzenie firmy. Wychowany przez przedsiębiorcę z krwi i kości, wracałem z zapałem do prowadzenia firmy, nikt mnie nie przymuszał, nie zostałem tam wrzucony z ulicy.
Dla jasności firma działała i działa dobrze, nie był to tonący okręt, a ja nie wróciłem jako zawód syn Zaadaptowałem się dość szybko, wszystko było ok, otworzyłem nowe tematy i nadałem kierunki rozwoju będącym w stagnacji firmie i pracownikom (dla załapania skali-11 osób). 2 lata temu poruszając się w tej samej branży samodzielnie utworzyłem drugą gałąź w firmie, która w ubiegłym trudnym dla branży roku samodzielnie przyniosła mi dochód w okolicach 200 tys. złotych, pierwotna działalność sporo więcej.
Od 12 lat jestem z dziewczyną która swoją karierę zawodową poprowadziła tak, by też mieć możliwość pracy będąc tu razem ze mną (co było trudne, ale udało się). Na początku roku kupiliśmy dom bez kredytu do którego wprowadzimy się za kilka miesięcy.
Żyję w bardzo udanym związku, moi bliscy i ja nie mamy większych problemów zdrowotnych. Sytuacja finansowa jest stabilna, nie brakuje mi niczego.
ALE nie jestem szczęśliwy. Dlaczego? Nie wiem. Nie wiem jak to wytłumaczyć, czuję niedosyt, czuję że się uwsteczniam, z każdym dniem staję się głupszy, nie mogę zmobilizować się do przeczytania książki. Nic nie sprawia mi satysfkacji, zakupem domu cieszą się wszyscy, ja go po prostu kupiłem. Bardziej lubię zarabiać niż wydawać. Bliscy posądzają mnie o pracoholizm. Nie mam co robić- wstaję rano, jadę do firmy, przeciągam pobyt tam do godzin wieczornych szukając tam sobie zajęć, wracam do domu, marnuję czas na zapychacze typu netflix, czasami wypijam piwo, biorę prysznic, idę spać. Repeat.
Ostatnio brałem udział w jakimś "przymusowym" kursie online który trwał 4 godziny i wszyscy wyzywali zrezygnowani a ja słuchałem pilnie i wtedy czułem to coś... Myślałem o jakiś kursach czy studiach zaocznych lub podyplomowych ale nie mam pomysłu w co uderzyć. Niezawistnie bardzo zazdroszczę ludziom tego co robią, myślę "ten robi fajne rzeczy" a ja tylko proza życia.
Jeśli ktoś to przeczytał i zechciałby podpowiedzieć coś w temacie to byłbym bardzo wdzięczny. Nie wiem czy nie wariuje. Nie mam z kim o tym pogadać, nie uzewnętrzniam się z takimi rzeczami przed znajomymi czy rodziną.
#psychologia #biznes #firma #studia #edukacja #studia #kursy

Zaloguj się aby komentować

Moja różowa po mgr idzie na podyplomowkę, bo jej się przyda do uzupełnienia kompetencji. Żeby nie siedzieć co drugi weekend sam, też chętnie pójdę, bo mam kase odłożona, a cena jest spoko, panstwowy uniwerek.
Mam doświadczenie w sprzedaży, marketingu, zacząłem pracowac w branży IT.
Zarządzanie Projektami konkretnie mnie interesuje. Program wydaje sie spoko. Ktos opinie?
#studbaza #studia #edukacja#pytanie#pracbaza #pytaniedoeksperta #rozwojosobisty

Zaloguj się aby komentować

Czołem!
Opowiem wam jak wygląda proces postępowania z dzieckiem z podejrzeniem uzdolnień w polskim systemie #edukacja i w polskiej #szkola
Dostałem w połowie września zalecenie żeby z synem (druga klasa podstawówki) udać się do poradni psychologiczno-pedagogicznej w celu wykonania "diagnozy inteligencji i funkcji poznawczych", lub tłumacząc na polski test na uzdolnienia.
Dobra, to telefon w rękę i dzwonię do poradni, która została mi polecona. Po tygodniu udało mi się dodzwonić tylko po to żeby dowiedzieć się że to nie ta poradnia, bo młody chodzi do szkoły która należy do innej poradni -_- oczywiście nigdzie takiej informacji nie ma, a nie widzę większego sensu drążyć czemu tydzień czasu nikt nie odbiera telefonu.
Dzwonimy do tej poprawnej poradni, już na drugi dzień udało mi się dodzwonić tylko po to żeby dowiedzieć się że dzwonię na ogólny numer poradni, a na umówienie się na diagnozę to trzeba dzwonić na inny numer, do konkretnego pokoju w którym siedzi Pani która zajmuje się dzieciakami z naszej szkoły. Oczywiście ta Pani odbiera tylko we wtorki i czwartki w określonych godzinach, a że mamy środę to muszę poczekać do czwartku. W czwartek, końcówka września nie odebrała, więc trzeba poczekać jeszcze kilka dni i już w piątek udało mi się do niej dodzwonić. Zaproponowała mi termin na marzec, na godzinę 9. Na moje zdziwienie że to w sumie za pół roku usłyszałem odpowiedź "to przecież nie jest pogotowie". Na pytanie czy to musi być rano, czy może być później dowiedziałem się, że taką diagnozę ZAWSZE się robi rano, bo wtedy dzieciak ma peak swoich możliwości i po prostu to jest pod dobowy rytm życia dzieciaka. No okej, oni się znają, ja nie.
Więc czekamy sobie praktycznie cały semestr na wizytę, już witamy się z gąską, nasz termin już za kilka dni. Wziąłem wolne w robocie na ten dzień żeby młodego tam spokojnie ogarnąć, młody też widzi zbliżający się termin... Dostaję wczoraj smsa od Szanownej Pani PsychologoPedagożki "niestety mam L4, Pana termin to już nie jest ważny i proponuje połowę kwietnia na godzinę 14.30. Proszę o potwierdzenie czy bierzesz czy nie".
Nie opatrzę tego żadnym komentarzem, powiem tylko że dowiedziałem się że diagnoza z poradni prywatnej jest tak samo ważna jak z poradni publicznej, koszt to 450 złotych a termin za 1.5 tygodnia.
mroczny_pies userbar

Zaloguj się aby komentować

Czytam sobie na Onecie o problemach z aklimatyzacją ukraińskich dzieci w polskich szkołach i mam niesamowite dejavu z tym co sam przeszedłem jako polak, z podstawami angielskiego w angielskiej szkole
Też był to ten okres masowej imigracji, na 150 uczniów w moim roczniku, 36 było z Polski w tym tylko może 3-4 co chodziło już tu do szkoły wcześniej, ale też niewiele więcej i z tego co pamiętam też łatwo nauczycielom nie było, tylko wydaje mi się że w UK podeszli do tego z trochę lepszej strony. Na początku też eksperymentowali - jak przyszedłem od razu do ósmej klasy to zrobili nam polską klasę i zatrudnili nauczycielkę co znała polski jako asystenkę i zamiast różnych innych, uznali że mniej ważnych lekcji (muzyka, plastyka, o religiach, drama) mieliśmy dodatkowe lekcje angielskiego ale potem uznali że to głupi pomysł i porozdzielali nas po 6-7 osób po każdej klasie że niby tak się szybciej nauczymy. Coś w tym było no, bo widac że próbowali do tego jak najlepiej podejść
Dopiero w 10 klasie przy próbach do GCSE podzielili nas według umiejętności - było sześć setów i ja się wtedy załapałem do trzeciego a potem do drugiego i jakimś cudem w 11 klasie dostałem C z GCSE z angielskiego co wszyscy uznawali jako wielki sukces A tak naprawdę to angielskiego (chociaż akcent niestety mi został, nie do wyplenienia po 12 latach w Polsce :D) dopiero nauczyłem się w college, jak byłem jednym z dwóch polaków w klasie i siłą rzeczy człowiek musiał się bardziej zaaklimatyzować i mieć inne grono znajomych, co nie zmienia faktu że z większością kumpli z secondary school do dzisiaj się kolegujemy, bo jednak te 4 lata w szkole cementuje, zwłaszcza że mieliśmy podobne doświadczenia.
Co więcej - mam 10 lat młodszą siostrę i tu obserwacje są już zupełnie inne, ich pokolenie które chodziło od 3-4 roku życia do szkoły w UK w szkole nawet między polakami mówi już tylko po angielsku, co dla nas było nie do pomyślenia, nie mają akcentu polskiego w mowie po angielsku, ale co ciekawe niektóre dzieci gdzie rodzice mniej pilnują mówią po polsku z angielskim akcentem
#uk #szkola #ukraina #edukacja #wspomnienia
https://www.onet.pl/informacje/newsweek/ukrainskie-dzieci-w-polskiej-szkole-po-naszemu-nie-pisze-a-pani-go-po-polsku-uczy/jx1wswl,452ad802
DeadRabbit

Polska edukacja jest do dupy z mojego doświadczenia.

MarianoaItaliano

@DeadRabbit Na pewno program jak na te czasy które jak chodziłem do polskiej podstawówki był bardzo ambitny, praktycznie to co miałem do 4-5 klasy w PL, miałem tutaj w UK w 8 i 9 z takiej matematyki na przykład. Inna sprawa że poziom w UK też był wtedy niższy, teraz widzę to co moja siostra robi na GCSE to my mieliśmy na poziomie A-Level, dwa lata później.


IMHO niepotrzebnie z tymi ukraińskimi dziećmi przerabiają cały ogromny program, bo powinni się skupić na podstawach: polskim i matematyce, nawet kosztem innych przedmiotów. Jak ogarną polski to dopiero można robić z nimi coś więcej, bo tak siedzą pewnie jak na tureckim kazaniu i gówno rozumieją, to samo miałem jak na samym początku w 8 klasie pani od historii tłumaczyła nam o Henryku VIII używając wyrażeń których w życiu nie słyszeliśmy xD Dopiero potem dali se spokój i historię zaczęliśmy na nowo w 10 klasie jak już było o I i II wojnie i my trochę bardziej po angielsku rozumieliśmy.

Niggauke

@MarianoaItaliano opowiedzialbys kiedys cala swoja historie w spolecznosci uk, bo jestem ciekaw

Zaloguj się aby komentować

Matura ma być łatwiejsza. Uczelnie zmienią zasady rekrutacji
Tegoroczny egzamin dojrzałości ma być łatwiejszy. Zapytaliśmy największe szkoły wyższe, czy w związku z tym wprowadzą dodatkowe wymagania wobec kandydatów na studia.
Matury w 2023 r. pierwotnie miały być trudniejsze. Ministerstwo Edukacji ostatecznie zdecydowało o obniżeniu wymagań dla tegorocznych maturzystów. - Nowa formuła egzaminu maturalnego wiąże się ze zmianami strukturalnymi oraz zmianami programowymi, które zaszły w szkołach kilka lat temu. Trudno, aby matura nie uwzględniała zmian programowych z zakresu treści, sposobu podchodzenia do reprezentowania przedmiotów. Najbardziej widoczne są one w języku polskim, w językach obcych na poziomie podstawowym, częściowo na poziomie matematyki, jeśli chodzi o liczbę i formułę zadań - tłumaczył Dariusz Piontkowski, sekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji i Nauki, podczas konferencji prasowej poświęconej maturze 2023.
Uczelnie zastrzegają, że będą na bieżąco reagować na to, co się wydarzy w sprawie matur. W razie potrzeby będzie wprowadzana m.in. skala centylowa oraz dodatkowe nabory na studia. Wiele zależy od tego, czy poziom egzaminów maturalnych rzeczywiście będzie odbiegał od normy z poprzednich lat. Największe uczelnie z dystansem patrzą na zmienione zasady egzaminu dojrzałości, który może zaowocować zarówno lepszymi, jak i gorszymi niż dotychczas wynikami matur.
https://serwisy.gazetaprawna.pl/edukacja/artykuly/8666226,uczelnie-szkoly-wyzsze-zmienia-zasady-rekrutacji.html
#punktzwrotny #edukacja #nauka #szkoła #wydarzenia
BillyFuckboy

@moll a "matura to bzdura" widziala? To dopiero ćwoki xD

moll

@BillyFuckboy widziała, dawno temu. Niesmaczne

DeadRabbit

Dlatego będzie jeszcze bardziej gówno warta. Właściwie te egzaminy maja być trudne by nie robić ludziom nadziei. Potem idą na gówno kierunek studiów marnują 5 lat życia, gdzie potem się okazuje, że z ich papierkiem to i tak będą robić coś co wymagało by max miesięcznego kursu by opanować do perfekcji i dostają za to śmieszne pieniądze.

Zaloguj się aby komentować

Gdzieś kiedyś przeczytałem że rodzice zawsze swoim dzieciom dają nieaktualne i kiepskie rady. Wynika to z prostej zależności: ta rada była dobra, gdy oni byli młodzi, świat się zmienił i teraz ważne jest już coś innego.
Moi dziadkowie mówili moim rodzicom: znajdź pracę w państwowej firmie i pracuj tam do emerytury. Bam! Upadek PRL, państwowe molochy padły i nagle trzeba sobie radzić na zmiennym rynku prywatnych firm. Promowana przedsiębiorczość. A u nich brak takich umiejętności. Kto miał rodziców co kombinowali za komuny i nauczył się kombinowania, to zarobił w latach '90 majątek.
Moi rodzice z kolei mówili mi: idź na studia, naucz się angielskiego, po studiach świetna dobrze płatna praca. I co? Okazało się że moje roczniki wszyscy poszli na studia, większość na gówno studia, angielski zna każdy i poszukiwani są ludzie co mają konkretne umiejętności, często po technikum, a nie liceum+studia lansu i baunsu.
Ja zaś do tej pory mówiłem mojej córce: najważniejsza jest wiedza, konkretne umiejętności i doświadczenie. Zobaczysz, ten kto to ma, zawsze sobie poradzi. Otworzy firmę albo będzie specjalistą. Nie ważne studia, ważne umiejętności.
I co? Nagle wchodzi #ai i zdałem sobie sprawę że wielu specjalistów kompletnie będzie niepotrzebnych. Wiedza? Po co wiedza w głowie jeśli bot będzie miał większa wiedzę i będzie miał logiczniejsze, mniej subiektywne wnioski? Architekt, prawnik, grafik, programista i wiele innych zawodów bazujących na wiedzy i umiejętnościach zaraz zostaną pozbawieni większości pracy...
Co więc będzie potrzebne w najbliższych latach? Zacząłem myśleć i uwaga oto moje wnioski
Zawsze najbardziej cenne jest to co w danym pokoleniu (i społeczeństwie) jest w niedostatku. Brakowało ludzi ze studiami to byli cenieni. Zrobiło się ich dużo - stali się bez większej wartości. Czego ludziom brakuje, a wygląda że będzie tego jeszcze mniej?
Osobistych kontaktów międzyludzkich... Umiejętności nawiązywania relacji, kontaktów osobistych, utrzymywania ich. Jak to zmonetyzować? Jakie zawody powstaną gdy najbardziej będziemy potrzebowali kontaktu z żywym, życzliwym człowiekiem? Czegoś realnego, a nie rozmowy z porno lalą na bot chatcie?
#rozwojosobisty #dzieci #biznes #edukacja
Quassar

Elastyczność i przebranżowienie warto mieć 2 kierunki wiadomo nie ma czasu aby masterować 2 zawody naraz, ale zawsze można mieć coś niszowego a pewnego jako podkładkę.

ouroboros

@NatenczasWojski Mimo wszystko można dać pewne rady które były wiadome już naszym dziadkom a nawet dużo wcześniej.

Z pewnością swoje dziecko nauczyłbym regularnie chodzić do dentysty, myć zęby bo potem ból, koszta są okropkne. O mnie rodzice nie zadbali, sam zacząłem o siebie dbać dopiero po dwudziestym roku życia i wiem że to sporo za późno.

Można nauczyć dziecko już od młodości że ważne są języki bo nawet jeśli tego nie spieniężysz to w historii świata znajomość języków zawsze była ważna.

Dieta, co jest szkodliwe co pożądane np cukier zły białko dobre. Ma to wpływ chociażby na proporcje ciała czy trądzik co jest ważne w interakcjach społecznych.

Wprowadziłbym własne dziecko w świat sportu, ja nie miałem rodzica który by mnie zapoznał z treningami i ćwiczył choćby piłkę razem ze mną a wiem że to cholernie ważne dla zdrowia ludzkiego, sam się musiałem w to wkręcić.

Ostatecznie zapoznanie dziecka z jakimś wszechstronnym stylu mody ubraniowej, zadbanie o podstawy higieny, nauka prawidłowego golenia się, podstawy majsterkowania a nawet jakiejś mechaniki samochodowej a nawet malowanie płotu, ja nie miałem kogoś kto by mnie tego nauczył i moim zdaniem rodzic jakim chciałbym być nauczył by swojego dziecka przynajmniej podstawy życia bo przecież obowiązkiem rodzica jest wprowadzenie dziecka do życia bo nie da się przy dzieciaku przez całe życie stać.


A co do kwestii wykształcenia, zawodu, kierunków przyszłości. Generalnie najlepiej jest mieć swój biznes i majątek który dziecku można przekazać i nauczyć. Przynajmniej moim zdaniem.

W Niemczech jest mnóstwo rodzinnych biznesów u nas jest ich mało po wojnie i komunie i w zasadzie miliony musiało wyjechać za granicę żeby zdobyć kapitał bo inaczej czekały ich perspektywy nieciekawe.

lavinka

@NatenczasWojski O, to mi przypomina rady mojej matki, żebym poszła do zawodówki zamiast do liceum, bo po zawodówce będę mieć jakiś zawód, a po liceum z maturą - nic. Nie to, że rada była głupia. Była sensowna, ale w latach 1945-90. Staram się nie popełniać tego błędu z córką i jej tłumaczyć, że jej zawód prawdopodobnie jeszcze nie powstał i powinna się umieć uczyć całe życie. Trochę się pouczyć trzeba, ale należy mieć dystans do siebie, ocen i raczej trzymać rękę na pulsie, w którą stronę rozwija się świat.

Zaloguj się aby komentować

#it #edukacja #cybersecurity
Szanowne Tomki i Tosie, poradźcie mi proszę. Zawodowo zajmuję się systemami zabezpieczenia technicznego, głównie hardware oraz konfiguracja software. Biorąc pod uwagę zmiany mające miejsce na całym świecie chciałbym poszerzyć swoje kompetencje o wiedzę z zakresu cyberbezpieczeństwa. Jest to branża niejako pokrewna i na pewno bardzo by mi pomogło zdobycie nowych umiejętności oraz przede wszystkim rozeznania w tych tematach. I tutaj gorąca prośba do Was, czy jakaś dobra dusza mogłaby wskazać gdzie rozpocząć poszukiwanie wiedzy? Jakie źródła są wiarygodne, jakie zagadnienia są warta ich zgłębiania?
Aramil

@Ganiu Cisco to dobra baza. Zacznij od CCNA (kursy, niekoniecznie cert), aby mieć podstawy.

A potem ich cybersec, zabawy w labie oraz wnikaj w tematy bezpieczenstwa tego czym aktualnie się zajmujesz. Czyli np. hackowanie REST jak siedzisz w kamerach, bezpieczeństwo GSM przy alarmach, etc.

Ganiu

@MHLDSW @Aramil

Dziękuję wam serdecznie, zacznę od Cisco.

Aramil

@Ganiu Proszę bardzo. Powodzenia na tej nowej drodze irytacji ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Moja żona pyta czy może jechać w lipcu na nauczycielskiego Erasmusa
Jako nauczycielka za wyniki w pracy dostała po paru latach dofinansowanie na wyjazd na szkolenie i wymianę edukacyjną do Włoch albo Hiszpanii. Jadą w kilka osób, na tydzień, większość dnia to szkolenie i zajęcia, reszta czas wolny.
#erasmus #turystyka #wlochy #hiszpania #edukacja

Co odpowiedzieć

38 Głosów
MauveVn

Włochy, Hiszpania i Egipt, są dla kobiet tym, czym dla mężczyzn Tajlandia i Polska, czyli mekką seksturystyki. Zrób z tą informacją co chcesz.

antyrogal

@tufro wychowaj później jak swoje xD

Miedzyzdroje2005

@tufro bierz urlop i jedź z nią

Zaloguj się aby komentować

Mój post dotyczący tworzenia wpisów na temat pracy na uczelni zyskał całkiem sporo zainteresowania, dlatego postaram się co nieco napisać.
Zacznę od tematu zarobków, na temat których krąży wiele legend. Pokażę jak sprawa ma się naprawdę. Mam nadzieję, że komuś ta wiedza się przyda, na przykład jeśli myśli o doktoracie i pracy na uczelni. Dla pełnej wiarygodności zrobiłem zestawienie swoich zarobków netto na przestrzeni lat. Niestety mój bank nie chce mi pokazać historii sprzed 2015 roku. Pewnie jakoś się da to sprawdzić, ale nie udało mi się znaleźć. 
Objaśnienia zacznę od końca, czyli od roku 2021. W latach 2019-2021 już jako doktor habilitowany zarabiałem około 7300 zł netto. Są to wszystkie wpływy z uczelni, z uwzględnieniem wszystkich dodatków, trzynastki, wysługi lat, nagród i nadgodzin (to te dwie górki - styczeń i listopad). Wcześniej, tj. przed habilitacją, jako doktor (adiunkt) w latach 2015-2018 moje średnie wynagrodzenie wynosiło około 4700 zł netto. Wcześniejszych lat nie uwzględniłem na wykresie, bo nie miałem dostępu do danych archiwalnych w banku. Zaraz po doktoracie (czyli jako asystent z doktoratem) zarabiałem trzy tysiące z okładem. Jako asystent bez doktoratu, w latach 2006-2010 zarabiałem dwa tysiące z hakiem
Jakie pojawiają się stereotypy na temat zarobków na uczelniach?
1. Pracownicy naukowo-dydaktyczni pracują na 3-4 etatach na różnych uczelniach.
Jeżeli kiedykolwiek tak było, to nie później niż 15 lat temu. Od kilku dobrych lat, ze względu na niż demograficzny, liczba studentów drastycznie spada. Obecnie na różnych kierunkach technicznych, o których mam informacje, liczba studentów to 25-35% tego co było jakieś 7-8 lat temu. Za tym idą braki godzinowe. W moim otoczeniu nie ma nikogo, kto pracowałby dwóch uczelniach, nie mówiąc o trzech czy czterech.
2. Pensja zasadnicza jest niska, ale jest pełno dodatków, trzynastka, grusze itp.
Po części jest to prawda, dlatego też pokazałem łączne kwoty za wszystkie przelewy w ciągu roku. W tym co uwzględniłem były również różnego rodzaju nagrody i dodatkowe zlecenia. Teraz dokładnie nie pamiętam, ale w 2021 moja podstawa wynosiła około 5000 zł, a średnia ze wszystkich wpływów wyszła ponad 7400 zł, więc różnica jest znaczna. Jednak trzeba pamiętać, że te wyliczenia dotyczą pracownika z kilkunastoletnim stażem pracy. U młodszych pracowników, czyli takich do kilku lat po doktoracie, rozbieżność pomiędzy pensją zasadniczą a rzeczywistą jest znacznie mniejsza. 
3. Mnóstwo pieniędzy dostaje się za granty.
Parę lat temu były znacznie większe możliwości zarobienia pieniędzy na grancie, o ile się go dostało... A to nie jest wcale proste. Obecnie zarabianie pieniędzy "do kieszeni" na grantach zostało zminimalizowane. Ja na szczęście przez ostatnie lata (2019-2021) realizowałem spory grant, dlatego moje wynagrodzenie było trochę większe. Prawie cała kwota finansowania jest obecnie przeznaczana na materiały, badania, publikacje, tłumaczenia itd. A człowiek zasuwa prawie za darmo i się cieszy, że ma środki, żeby pojechać na konferencję. Inaczej po prostu nie pojedzie. 
Jak sytuacja wygląda obecnie?
Pensja dla każdego stanowiska naukowo-dydaktycznego wyliczana jest w oparciu o pensję profesora tytularnego. W 2023 pensje wzrosły o 12,5%. Dla profesora tytularnego oznacza to wzrost z 4700 zł na 5244 zł netto. Z tym że jest to wynagrodzenie minimalne.
Wynagrodzenie zasadnicze asystenta z doktoratem to nie mniej niż 50% pensji profesora, co daje 2800 zł netto. Może ciężko w to uwierzyć, ale znam osoby kilka lat po doktoracie, których średnie zarobki miesięczne wynoszą około 3500 zł netto.
Wniosków nie wyciągam.
#szkolnictwo #edukacja
a6f4766e-b1d2-4ff9-b333-f8c7bd776fa8
43f93d9a-1a6b-4931-aa71-b1978f1bb32b
Konkuter_Atari

@lipa13 dużo osób potwierdza to o czym mówisz. Z własnych obserwacji mogę powiedzieć, że na doktorat idą albo pasjonaci, albo leserzy, albo cwaniacy, którzy mają układy w tym systemie i od wejścia wiedzą gdzie się ustawić.

Konkuter_Atari

@PaniKosmetolog no tak. Jeżeli kierownik jest osobą przedsiebiorczą, to wygląda lepiej, bo są projekty badawcze. Są też takie osoby, które na doktoracie zarabiają po kilkanaście koła. I zazwyczaj są to osoby co najwyżej średnie jeżeli chodzi o poziom naukowy i wlazace w dupę komu trzeba.

PaniKosmetolog

@Konkuter_Atari Kończąc studia magisterskie i decydując się na pracę na uczelni, miałam wyobrażenie, że będę otaczać się ludźmi na odpowiednim poziomie, wręcz jakąś elitą. Nic bardziej mylnego. Na studiach pracowałam chwilę na produkcji i mam wrażenie, że tam ludzie reprezentowali wyższy poziom

Nie miałam pojęcia jakie są tam układy, ukladziki, nepotyzm i kolesiostwo. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że wszystko zależy od Wydziału, natomiast w życiu nie przypuszczałam, iż w takim miejscu może to tak wyglądać.

Trzyma mnie tu wyłącznie rewelacyjny Kierownik, który co prawda ma olbrzymie parcie na wysoko punktowane publikacje i najlepiej, jakbyśmy siedzieli nad tym 24/dobę, jak ona, ale przynajmniej nasza Katedra jest na czele i dzięki temu nie ma problemu z finansowaniem sprzętu i badań.

Zaloguj się aby komentować