#rozwojosobisty

16
258
Tak się ostatnio czuje po pracy...

W robocie nudy, niestety ciężko mi czytać książki (w pracy znaczy się) bo się rozpraszam ciągle.
Za to klikać w telefon to mogę... Pouczył by się czegoś człowiek ale tak to rozleniwia, że się nie myśli o tym nawet ( ͠° ͟ʖ ͡°). Zresztą nawet nie wiem czego.

Jak zombie serio

#pszemosienaprawia #zalesie #nudy #rozwojosobisty
a921db30-49e7-4f41-bfd8-90b3aa799b07

Zaloguj się aby komentować

Psychologiczne świry, poniżej "Morning and Evening Reflective Questions" stworzone przez mojego kolegę, terapeutę i doradcę. Używam tego od kilku tygodni i przynosi naprawde fajne efekty (w moim przypadku po okolo 2 tygodniach) w kontekście wypracowania wewnętrznego "obserwatora". Polecam.

W moim przypadku używam tego, jako jednego z kilku narzędzi CBT (Cognitive Behavioural Therapy, nie zielenina) w celu zbicia "anxiety" (wybaczcie angielskie słowo, wiem, że ma tłumaczenie, jednak niekoniecznie istnieje takie 1:1) i wypracowania metod walki z 'odkładaniem na później', które mam w repertuarze od 10 roku życia.

#psychologia #rozwojosobisty
6d6a0d44-2d9b-43b8-aecd-ba807d2d7212

Zaloguj się aby komentować

Raz na pół roku to chyba dobre podsumowanie... prawda? :')

Link do postu z wypisanymi celami:
https://www.hejto.pl/wpis/co-prawda-nie-mam-jako-takich-postanowien-noworocznych-a-bardziej-cele-do-zreali

  • Na początku roku postanowiłem, że napiszę 2 opowiadania, 12 tekstów na blogaska i być może parę tekstów okołopisarskich na Wattpada, żeby dokończyć projekt, który zacząłem lata temu.

Przez pół roku napisałem zaledwie 1 tekst na bloga. :')

Ale, ale, żeby nie było, że całkowicie się obijam - przez ten czas napisałem lekko ponad 30 dłuższych i krótszych opinii o książkach/komiksach (w ramach inicjatywy bookmeter) oraz o gierkach. Uważam to za całkiem spory sukces, ponieważ mam problemy z regularnym pisaniem.

Dlatego też na początku czerwca postanowiłem, że warto byłoby wyrobić w sobie właśnie nawyk regularnego pisania. Codziennie po trochu jest moim zdaniem lepszym rozwiązaniem niż raz na jakiś czas. Dlatego zacząłem od 50 słów dziennie (w takim tempie pisał Neil Gaiman „Koralinę”), by po pełnych siedmiu dniach podnosić cel o kolejne 50 słów. I muszę powiedzieć, że to się sprawdziło - w czerwcu pisałem każdego dnia i wyszło tego ponad 5 tysięcy słów, głównie opowiadania, które chcę nareszcie wypchnąć z głowy. Może to niewiele, ale wciąż więcej niż 0 słów.

  • 9 przeczytanych książek na zaplanowanych 12. Patrząc na to, że dopiero zaczyna się lipiec, jestem zadowolony z osiągniętego wyniku.

  • Jako że mam teraz więcej wolnego czasu i nie muszę się uczyć na zaliczenia, wziąłem się też za „O sztuce”. Rany, gdyby tak każdy potrafił przekazywać wiedzę, to świat byłby piękniejszy. : )

  • 84 przeczytane opowiadania na zaplanowane 183. Też jestem zadowolony.

  • Ukończyłem 18 gierek z zaplanowanych 12. Część z nich to były tytuły na zaledwie parę godzin, ale chciałem troszkę nadgonić z czyszczeniem „kupki wstydu”. Problem w tym, że ta rośnie szybciej, niż jestem w stanie przechodzić kolejne gierki. :') Nie to, że kupuję - w tym roku kupiłem zaledwie trzy nowe gierki, z czego jedna to „Helldivers 2”. Po prostu darmowe rozdawnictwo oraz abonament Prime Gaming sprawiają, że co miesiąc do listu dopisuję przynajmniej kilka nowych pozycji. Życia mi nie starczy :')

  • 36 obejrzanych filmów na zaplanowane 52. Również fajnie to wyszło.

  • Dokończyłem „Star Trek Voyager”, ale przez dwa miesiące obejrzałem zaledwie trzy odcinki „Enterprise”. Jakoś nie chce mi się oglądać.

  • A co do wagi: jak się ostatnio ważyłem, to stała w miejscu. Sukces, że nie rośnie, porażka, że nie spada. Na pewno wypadałoby się w końcu wziąć za ćwiczenia i ograniczyć niezdrowe rzeczy. Chociaż na tym drugim polu widzę wyraźną zmianę na plus - słodycze przestają mi smakować (są zbyt słodkie), tak samo z napojami gazowanymi (których i tak nie piję zbyt dużo. Po prostu fajnie jest się napić czegoś zimnego i słodkiego od czasu do czasu), a po chipsach i innych takich przekąskach najczęściej jest mi niedobrze na drugi dzień, więc nie ma sensu ich jeść.

#postanowienia #postanowienia2024 #rozwojosobisty
98fb1ba8-3e45-44e8-ac49-7b394e8ecebc

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Ostatnio w jakiejś rolce wyświetliło mi trzy tytuły #ksiazki które rzekomo zmieniają postrzeganie pewnych rzeczy w codziennym życiu i poprawiają jego jakość. Te tytuły to:
Psychologią pieniędzy; Housel M.
48 praw władzy; Greene R.
Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi; Carnegie D.
Czy ktoś z was czytał coś z tej listy. Nie przepadam za czytaniem książek więc chciałbym wcześniej zasięgnąć opinii.

#rozwojosobisty
moll

@Enzo czytałam ostatnią. Nie była szokująca ani odkrywcza, ale dobra dla ludzi mocno zapatrzonych w siebie moim zdaniem

Zaloguj się aby komentować

527 + 1 = 528

Tytuł: George S. Clason
Autor: Najbogatszy Człowiek w Babilonie
Kategoria: Zbiór opowiadań
Wydawnictwo: Studio Emka
ISBN: 978-83-67107-06-8
Liczba stron: 171
Ocena: 6/10

Dość znana (zdaje mi się) książka z kategorii zarządzania finansami i obchodzenia się z pieniędzmi podana w formie opowiadań czy też przypowieści osadzonych w świecie starożytnego Babilonu. Lekka i niedługa a do tego bardzo przystępnie napisana, w sam raz na kilka wieczorów.

Nie odkrywa ona ameryki jeśli chodzi o tematykę, a same opowiadania są momentami trochę nużące, niemniej dość zaskakujące jest że książka liczy sobie już niemal 100 lat a podane informacje i porady mimo wszystko są dość uniwersalne i wydaje mi się że można z powodzeniem zastosować je w czasach obecnych.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #czytajzhejto #rozwojosobisty
hellgihad userbar
40e0a602-8ad8-4baf-bf51-61a2ffb5aa42
Wrzoo

@hellgihad chyba tytuł z autorem się pozamieniały miejscami :)

Zaloguj się aby komentować

#heheszki #nosaczsundajski #pracbaza #rozwojosobisty
b95021bd-a7e3-4c12-ab4e-bd5a339862b0
cebulaZrosolu

@a_a jakby wzięli Janusza to by fsworyzował swoich ziomeczkow z którymi się się obijał i tyle by było. A młody nikogo nie zna i na początku nie byłoby faworyzowania :)

Capo_di_Sicilia

@A_a Moze nie na prezesa, ale na kierownika 100x bardziej wole takiego Janusza niz ambitnego karierowicza ktory nigdy nic nie wie.

wiatrodewsi

@A_a Różnie bywa - w moim zakładzie np. studia są w większości przypadków gówno warte. Zazwyczaj, żeby zająć kierownicze stanowisko, trzeba mieć kwalifikacje w postaci przynależności do rodziny lub bliskich znajomych prezesa

Zaloguj się aby komentować

Dawno mnie tu bardziej "aktywnie" nie było - ale dziś nietypowo, bo z moim pierwszym podsumowaniem postanowień. Zanim ktoś się puknie w głowę i stwierdzi: co jest, żeby w maju robić takie pierwsze podsumowanie - testowałem na sobie zarówno podsumowania roczne, jak i miesięczne, zazwyczaj z niezłymi efektami, ale czegoś mi brakowało. Dlaczego? Bo miesiąc to zdecydowanie zbyt krótki termin na postawienie sobie solidnego celu nauki czegoś, za to jest fajna elastyczność w stawianiu sobie celów i dostosowywaniu do warunków życiowych, a z kolei rok dokładnie odwrotnie. Stwierdziłem, że być może tym, czego potrzebuję jest podejście bardziej pośrednie : konkretnie trymestralne, ale w formie nieco bardziej studenckiej (tj. luty-maj, czerwiec-wrzesień i październik-styczeń). Uznałem, że nie przez przypadek studia czy kursy językowe są w taki sposób zbudowane i około 15-17 tygodni jest wystarczający, by przy regularności nauczyć czegoś nowego bądź wyznaczać sobie zamknięte etapy nauki czegoś, a na koniec móc mierzalnie ocenić swoje efekty.

Nie będę mówił konkretnie na forum publicznym o moich celach i postanowieniach (sorki :P), natomiast z grubsza dotyczą 3 kwestii:

  • rzeczy związanych z codziennym życiem, zdrowiem, etc. (typu oszczędzanie, oddawanie krwi, uprawianie sportu),
  • rzeczy związanych z nauką i pracą (ale tylko faktycznie na studiach i w pracy, a nie czegoś, co robię dla siebie w prywatnym życiu),
  • moich prywatnych zainteresowań i pasji (np. czytanie książek, nauka języków, rozwijanie siebie)

Cele mogą być albo mierzone w systemie tygodniowym/dwutygodniowym/miesięcznym (czyli ileś razy tygodniowo/etc. coś wykonałem), albo jakiś cel został wykonany w całości okresu. Czasem coś musiało być wykonane wystarczającą liczbę razy w tygodniu i dopiero wtedy tydzień był zaliczony (co sprawia, że max. suma wynosiła 100%), a czasem suma wykonanych czynności mogła w całym trymestrze przebić wyznaczony cel. Czasem zależało mi na zrobieniu serii kolejnych okresów czasowych do zaliczenia i jeśli wystąpiła przerwa, licznik leciał od nowa, etc. — możliwości i pomysłów miałem mnóstwo, korekt w trakcie trymestru też było sporo, w zależności od wyciąganych na bieżąco nauk.

Wyniki z zamazanymi ważnymi informacjami są widoczne na zdjęciu, pora na ich omówienie. No więc najlepiej nie było, szczególnie jeśli chodzi o kwestie zainteresowań i pasji xD Zdecydowanie za dużo chciałem ich zrobić naraz i zwyczajnie nie wyszło - kolejny trymestr będzie pod tym względem łagodniejszy, szczególnie przez pryzmat okresu wakacyjnego i dużych planów w innych kwestiach. Poza tym jestem całkiem zadowolony, zarówno z siebie, jak i z metody sprawdzania postanowień i celów. Testy będą trwały rzecz jasna, ale metoda zostanie ze mną na dłużej

Tymczasem przystępuję do planowania okresu czerwiec-wrzesień, więc na początku października można spodziewać się kolejnego mojego podsumowania

#postanowienia #postanowienia2024 #rozwojosobisty
1420a586-4f8a-489e-a80d-ddb2444c8852
Vakarian

@bojowonastawionaowca ej, ale trymestr ma 3 miesiące a nie 4 xD

CzosnkowySmok

22 razy w trymestr? Szanuje.


A poza tym to fajnie widzieć, że idzie dobrze

Trzymam kciuki.

l__p

@bojowonastawionaowca tabelki, procenty, Excele - jak w korpo xD dla mnie za skomplikowany system, ale najważniejsze, że się u Ciebie sprawdza

Zaloguj się aby komentować

#psychologia #rozwojosobisty #relacje
Nie znalazłem w polskim internecie nawiązania do One-Upper więc nazwałbym roboczo "O Krok Lepszy Przechwalacz" bo nie jest to typowy opis zwykłego przechwalania czy samochwały tylko zjawisko 'przebijania' wszystkiego co mówi rozmówca.
*** wymagana znajomość angielskiego lub translator ***
https://www.linkedin.com/pulse/how-talk-one-upper-without-losing-your-damn-mind-larry-jones/

Zaloguj się aby komentować

Pierwszy tydzień praktyk podologicznych za mną. Nie powiem, ale bardzo się stresowałam, bo musiałam je odbyć w ośrodku gdzie mieszkają osoby upośledzone intelektualnie. Nie było tak źle jak się spodziewałam. Pacjenci/klienci byli zazwyczaj grzeczni chociaż zestresowani. Był jeden orzeszek, który uciekł nam z fotela, ale następnego dnia cierpliwie wytrzymał cały zabieg. Z miłych momentów to jeden z podopiecznych w podziękowaniu za pomoc przyniósł nam czekoladę :) Kolejny tydzień w ZOLu, nie będzie lekko pod względem emocjonalnym
#chwalesie #rozwojosobisty trochę #pokazmorde
c14c05de-2bf6-4714-8f83-5c27c416cdcf
powodzenia

@Sylwunia ta podologia to jakiś nowy scam? Straszny wysyp tego jest w ostatnim czasie.

pokeminatour

Mam pytanie. Kiedyś na paznokieć u stopy upadło mi coś ciężkiego, miałem po tym tak jakby poziomą wyczuwalna kreskę na paznokciu, jakby pęknięcie. Po jakimś czasie od tego wydarzenia paznokieć stał się od tego miejsca o wiele grubszy i zmienił swą barwę, jest bardziej żołty, mam tak od dawna, generalnie nie boli, nie przeszkadza, jedyna różnica to odcień i to że żeby go obciąć muszę używać nożyczek a nie obcinaczki, nie chce z tym nigdzie latac bo pewnie okaże się że trzeba paznokieć wyrwać, czy ma to jakaś swoją nazwę ? Tak żebym mógł poczytać o tym w internecie

superhero

Komentarz usunięty przez moderatora

Zaloguj się aby komentować

Załóżmy, że nie macie żadnego sprzętu do gotowania - noży, garnków, blendera, nic co mogliście ze sobą przywieźć do nowego domu. Zabudowa (piekarnik, kuchenka, zlew, lodówka, mikrofalówka) są dostępne.

Ile uważacie że można wydać na wyposażenie do kuchni żeby dla dwóch do czterech osób;
- gotować w domu żeby przeżyć pracując i nie popełniając samobójstwa z chujowości życia
- gotować w domu żeby było to przyjemne i skuteczne, ale bez kupowania niestandardowego sprzętu typu thermomix czy garnki miedziane

Pytam, bo nie wiem czy mi się w dupie poprzewracało czy mam umysł biedaka.

#gotowanie #finanseosobiste #rozwojosobisty #pytanie #ankieta #gownowpis

Jaki budżet na sprzęty (noże, patelnie, blendery, termometry) do kuchni wariacie?

358 Głosów
conradowl

Zmywarka nie jest dla dwóch osób jakąś potrzebą. Tak to AGD jest.

Zależy od tego co lubisz.

Kup gotowy zestaw talerzy: 4 duże, 4 małe, 4 na zupę. Sztućce to samo. IKEA czy coś.

Podobnie 4 kubki. 4 szklanki. 4 kieliszki jak masz zamiar używać. Ktoś przyjdzie to masz, jest brudny jeden, drugi ma partnerka to są jeszcze dwa kubki.

Noże nie muszą być drogie, byle mieć czym ostrzyć.

Toster czy opiekacz to kwestia gustu. Podobnie gofrownica.

Garnki jakieś porządne, nie muszą być drogie. Patelnie sam mam z warstwą kamienną - nie Tefal, nie tanie, ale zajebiste. Wok jak lubisz chińszczyznę.

Najtańsze miski plastikowe sztuk kilka na jakieś naleśniki czy sałatkę. Nie przezroczysta? Kiedyś kupisz ładną.

Zestaw podstawowych łyżek do mieszania, łopatki, siateczka, durszlak, tarka. To wszystko niedrogo, a można kupić planując coś gotować na przestrzeni kolejnych tygodni. Jutro przykładowo tarki nie potrzebujesz - ani przez tydzień? To kup za tydzień. Albo na necie. Przyjdzie. Luz.

Ja tak robiłem i to dwa razy i z czasem wymiana na ładniejsze rzeczy - powiedzmy, że naraz do 2tys i pewny stopniowo coś zmieniać.

ElektrolizatorDwuczlonowy

Zestaw dobrych garnków i patelni 500zł (dobrych nie znaczy z najwyższej półki)

Noże 150zł

Sprzęt elektroniczny wedle uznania imo minimum air fryer i zestaw do gotowania na parze bo ja tym da się zrobić masę zdrowych, odżywczych posiłków.

Blendera się używa rzadko, bez niego da się przeżyć ale to w sumie zależy od diety danej osoby, rozumiem, ze dla niektórych może być niezbędny.

Ja mam w kuchni jeszcze ekspres do kawy i saturator. Łącznie koło 2k.

tosiu

@wombatDaiquiri zadając takie pytanie można już zauważyć że masz umysł biedaka. Oszczędzanie to dobra cecha, ale ty jesteś zwykłym zgredem

Zaloguj się aby komentować

Macie sprawdzoną aplikację na androida z listą todo?
Zależy mi na możliwości odhaczania zadań i na funkcji, która przerzuca nieodhaczone zadania na dzień następny.

#aplikacja #android #rozwojosobisty
mike-litoris

@Pajra https://f-droid.org/packages/org.dmfs.tasks/

OpenTasks bo synchronizuje się z caldavem którego możesz selfhostować np w nextcloudzie (lub jak kto woli standalone np radicale), no i jest do bólu prosty.

bez kozery mógłby dostać pomarańczową ikonkę i zasilić portfolio "simple apps" gdyby autor nie sprzedał się napletkosceptykom.

Zaloguj się aby komentować

#tworczoscwlasna #nikogo #rozwojosobisty #osobie #crossover chyba

Bez jakichś tam wstępów. Na początku kwietnia przyszło mi do głowy, że do połowy lipca nauczę się trzech rzeczy *
Jedną z nich jest gra na perkusji. Też nie będę się tu rozpisywał o technikaliach, nadmienię jedynie, że miałem już do tego podejście. W zeszłym roku przez jakieś dwa tygodnie do września. Potem magicznie straciłem jakiekolwiek zainteresowanie. Na szczęście strata była to niewielka, bo nie zainwestowałem w to wiele i nie nauczyłem się w zasadzie nic. Pomimo tego, że tak mam - że tracę zainteresowanie z dnia na dzień - to zawsze uważam, że jest to moja porażka.
Robię więc drugie podejście.
Oczywiście wiadomo jak jest z motywacją. A jak nie wiadomo, to informują, że nie jest jakoś rewelacyjnie i dlatego postanowiłem dokumentować moje "postępy" na hejto. Co miesiąc (chyba, że zrezygnuję ).
To jest z 01.05. Następne będzie z 01.06, kolejne z 01.07 i ostatecznie z "połowy lipca".

Nagrałem sobie coś na gitarze mniej więcej wiedząc, co bym chciał do tego "zagrać" na perkusji, ale jako że byłem tego dnia bardzo zmęczony, to moja lewa noga w ogóle odmówiła jakiejkolwiek współpracy, a prawa pracowała tylko kiedy jej pilnowałem, a tak to też chciała pozostawać bezczynnie. Więc musiałem moje pomysły bardzo zmodyfikować.
Te zmodyfikowane pomysły nie są złe, ale ich wykonanie nie jest dobre (będę bardzo łagodny dla siebie, bo tak postanowiłem ).
Są momenty, kiedy jest równo. Czym dalej tym równiej, więc zwłaszcza na końcu jest tak jak być powinno (przynajmniej na moje ucho).

Mam nadzieję, że widzimy się w czerwcu, chociaż od tego 01.05 do dziś nie wziąłem do ręki pałek. No ale, jak już się publicznie zobowiązałem, to albo to zrobię albo usunę konto.

Filmik dodaję, żeby udowodnić, że to nie jest prawda, co o nim twierdzą (ale też przy montażu dałem z siebie całe 14 % )

* z jednej już zrezygnowałem, jestem na etapie szukania zastępstwa, a drugiej jeszcze nie tknąłem

https://streamable.com/6kaqio

Zaloguj się aby komentować

W wolnych chwilach piszę powieści do szuflady. Nie są one idealne i nigdy nie jestem z nich dumny. Potok myśli, często plącze mi fabułę i koniec końców nie jestem z tego zadowolony. Ostatnio coś się zmieniło i wraz z wiosną przyszło mi mocne natchnienie, więc zacząłem rzeźbić w tekście. Nie wiem czy znowu nie poleci do kosza, ale przynajmniej mam satysfakcje i ćwiczę wyobraźnię XD W sumie też pierwszy raz się przełamuje i wrzucam tutaj fragment, może ktoś zerknie i da jakiś feedback czy da się to czytać jako tako XD

Praca w fabryce produkującej broń była niezwykle prosta i nużąca. Dni z mojego życia wyglądały identycznie, ten sam schemat, ta sama rutyna i ta sama jakże przygnębiająca nuda. Robotę rozpoczynałem od założenia specjalistycznego stroju, następnie przechodziłem przez długą ciągnącą się przez ponad sto metrów linie produkcyjną, aby finalnie zasiąść przy małym, starym, metalowym stole nad którym kontrolowałem jakość produktu końcowego. Naboje, które „wychodziły” z fabryki musiały mieć określoną średnicę, zaostrzony czubek oraz gładkie boki. Wszystkie produkty, które nie spełniały ściśle określonych norm były traktowane jako odpady. Czasami ukradkiem podkradałem wadliwe sztuki, aby wraz z kolegami wrzucać je do ogniska podczas pijackich imprez towarzyskich. Przyznaję,  nie było to zbyt mądre ale sprawiało nam, prostym ludziom, wiele frajdy. Moja matka, zatwardziała pacyfistka, od zawsze krytykowała pracę, którą wykonuję - twierdziła, że przykładam rękę do przemysłu, który „ścieli ziemię trupem”. Osobiście nigdy nie rozmyślałem nad  tym w takich kategoriach, interesowało mnie jedynie to, że praca zapewniała mi i mojej rodzinie wyżywienie – było to priorytetem.
Codziennie po zakończonej pracy wychodziłem ze znajomymi do baru. Obskurne miejsce z tanimi popłuczynami to wszystko na co mogliśmy sobie pozwolić nie nadwyrężając przy tym budżetów domowych. Bar był niezwykle ciasny – kilka drewnianych, umorusanych porozlewanym piwem stołów, wszechobecny zapach palonego tytoniu i chmielu, który atakował nozdrza wzmagając nasze pijackie zapędy. Barman, z pochodzenia Niemiec, był człowiekiem niezwykle życzliwym, który niekiedy częstował nas darmowym kuflem piwa – wołaliśmy na niego Dortmund. Bez cienia wątpliwości jestem w stanie stwierdzić, że lubił on nasze towarzystwo, gdyż za każdym razem witał nas szerokim uśmiechem i z chęcią prowadził z nami dyskusje na różne nawet najbardziej trywialne tematy.
Stałym bywalcem baru był także dziwny francuz, który jak twierdził, jest dziennikarzem, pracującym nad sprawą, którą wymaga od niego precyzji oraz pośpiechu. Raz wszedłem z nim nawet w dłuższą konwersację wypytując nad czym dokładnie pracuje, jednakże nie chciał on zdradzać żadnych szczegółów, gdyż - jak twierdził - byłoby to zbyt niebezpieczne. Szczerze mówiąc, uznałem go wówczas za szaleńca. Tajemniczość francuza przy jednoczesnej otwartości i dziwaczności ekscytowała mnie w osobliwy sposób. Jego ekscentryczny charakter podkreślało chociażby podejście do relacji towarzyskich– opowiadał, że żyje w ménage à trois bo schematy „normalnych” go męczą.
Tego dnia przebywałem w barze dłużej niż zwykle. Znajomi dawno porozchodzili się do swoich domów, aby wypełniać absurdalne obowiązki wynikające z kulturowego ładu zakorzenionego w idei gospodarstw domowych – kobieta, dzieci, pranie, sprzątanie, gotowanie, seks i spanie. Ja też miałem swój dom, żonę i dzieci, jednakże nie miałem ochoty tam wracać – wiedziałem, że po przekroczeniu progu wejdę w ten sam nudny, rutynowy schemat, który już dawno przestał mi odpowiadać. W obskurnej norze zwanej barem zostałem sam z dziwacznym francuzem i Dortmundem. Dopijając piąte piwo stwierdziłem, że rozmowy o pogodzie i pracy, które prowadzę z barmanem są zbyt nudne – nadeszła, więc pora na przepytanie dziwaka z Francji.
- Dzień dobry, co słychać ? – Zapytałem dosiadając się do jego stołu.
- Bonjour, monsieur! Dzień dobry! U mnie wiele, oj wiele się dzieje…. Cały czas pracuje nad sprawą o której Panu opowiadałem. Straszne fakty, oj straszne…. Najgorsze… Najgorsze, się zbliża! Wielkimi krokami…. Sąd debatuje, będzie wyrok….. Straszny wyrok… – Odpowiedział przejęty, po czym wziął głęboki łyk piwa.
- Jaki wyrok? O czym Pan mówi ? – Ciągnąłem temat.
- Wyrok sądu, rzecz jasna! Sądu, którego nikt nie zrozumie… - mówił wymachując energicznie rękoma - Początkowo słyszałem o przygotowaniu do procesu, później o powołaniu świadków, a dzisiaj, mija 6 dzień procesu… Będzie wyrok! Wyrok straszy! To już jutro! – wykrzyczał.
- Nie rozumiem, czy możesz mówić precyzyjniej ? – Dopytywałem dalej.
- Sąd najwyższy prowadzi proces w sprawie ludzkości! Są akty oskarżenia! Rozliczają nas drogi Panie, rozliczają naszą historię! Będzie wyrok, wyrok straszny! – Francuz krzyczał coraz głośniej.
- Skąd o tym wszystkim wiesz? – Zapytałem.
- Byłem tam! Zostałem wezwany jako świadek! Zeznawałem! Zeznawałem pod przysięgą! Byłem na każdej rozprawie, każdego dnia… Jak szanowny Pan wie, jestem dziennikarzem, toteż skrupulatnie notowałem przebieg rozpraw… Byłem przerażony, ale dostrzegłem także szansę. W końcu! W końcu mógłbym zabłysnąć! Ktoś doceniłby mnie i moją ciężką pracę… Gdybym tylko zdążył opublikować co zebrałem i zapisałem! To na nic! To na nic! Wyrok się zbliża! – Wykrzyczał ciosając kuflem w ścianę.
- Wynocha! Won z lokalu! – Wydarł się Dortmund poirytowany zachowaniem Francuza.
- Już opuszczamy lokal, zapłacę za kufel rozbity przez francuza. – Oznajmiłem, wręczając gotówkę Dortmundowi. 

#literatura #ksiazki #rozwojosobisty #gownowpis
em-te

@akuz to się nie nadaje do publikacji, niestety

SZWIERZAK

Jako zapalony grafoman od 8 roku zycia mam tylko jedna uwage- za duzo opisujesz, za malo pokazujesz. Reszte poprawilaby edycja.

Pan_Buk

@akuz Wszyscy tu spodziewają się drugiego Marqueza, ale mnie się podoba Twoja twórczość. Myślę, że mogę się w tej sprawie wypowiedzieć, ponieważ przeczytałem więcej książek niż waży mój samochód oraz przez kilka lat prowadziłem poczytnego bloga.

Ośmieliłeś mnie, żebym zamieścił tutaj kiedyś własny tekst. Pokazałem go kilku osobom, ale chyba za bardzo je przeraził.

Zaloguj się aby komentować

#redpill #rozwojosobisty #mezczyzni

https://youtu.be/iRNV1Z0JScc

Controversial statement of the decade: boys and girls are different. If a woman follows the same dating and sexual strategy as a man, she will assure her fate as the divorced cat lady. If a man follows a woman’s strategy, he’ll find himself a divorced, broke and fat loser before he is 40. Let’s deep dive into modern dating and get into why the advice for women and men MUST be different, is sometimes at odds, but can compliment each other. This is a MUST WATCH video for young girls and guys in their late teens, before they really hit the adult dating market.

Zaloguj się aby komentować

Jak byście mieli tyle nieruchomości, że byście mogli żyć z wyłącznie najmu robakom którzy muszą wymieniać czas na walutę w pracy, to co byście robili ze swoim wolnym czasem?

Tylko godzina po godzinie, a nie "podróżowałbym". Regio z północy na południe już możesz całe dnie podróżować albo autobusem po mieście wojewódzkim, więc zakładam że masz coś innego na myśli.

#nieruchomosci #rozwojosobisty #biznes #ekonomia #finanse #kredythipoteczny #kredyt2procent #programista15k #podroze

Gdzie najdalej byłeś?

602 Głosów
kodyak

Nie widzę sensu wyjeżdżać poza Europę bo wszędzie jest gorzej niż u nas

wrukwiony

@wombatDaiquiri

14 mieszkan here (.pl .es .de).

Zyje normalnie, czasem popracuje (kiedys bylem expert devem), swiat juz zwiedzilem. Mam kolekcje samochodow przy ktorej lubie posiedziec i podlubac. Już slow life.

Zaloguj się aby komentować