#rozwojosobisty

17
271
Jako, że jeden etap mojej pracy nad sobą uważam za zrealizowany zrobię małe podsumowanie- głównie dla siebie.

Zaczynałem z wagi ok. 107 kg, ale na początku roku, gdy spędziłem prawie dwa zimowe miesiące w domu bez pracy, udało mi się (super sukces mordo) wbić nawet 111 kg.
Myślę, że za początek mojej drogi mogę uznać ostatnio dzień roku 2023 gdy podjąłem stanowczą decyzję o całkowitym rzuceniu alkoholu. Mój dosyć średni stan psychiczny (etanol powodował u mnie poważne, trwające lata okazuje się, zaburzenia snu) powodowany głównie płytkim snem przeplatanym kilkukrotnie pojawiającymi się halucynacjami w nocy, utwierdził mnie w przekonaniu, że coś trzeba z tym zrobić.

Rzuciłem alkohol. Kolejnych kilka miesięcy to potężna huśtawka nastroju. Stany takie, że kładłem się na kafelki w kuchni i leżałem bez celu. Uwagi żony, że muszę z tym coś zrobić i mój upór (nigdy nie odwiedzę psychologa ani psychiatry, no sorry taki już jestem- uważam, że ze wszystkim jestem w stanie poradzić sobie sam.).
Dodatkowo miałem problemy z kontrolą gniewu, no wybuchałem i byłem drażliwy jak baba w pełni księżyca. Źle się to odciskało na rodzinie: zwłaszcza na dzieciach.

W końcu zwyciężyło moje warcholstwo i patologiczne pragnienie kontroli nad sobą samym- poszedłem po skierowanie na badania ogólne krwi, moczu, hormonów tarczycy i -to już prywatnie - zrobiłem badanie poziomu testosteronu.
Wszystkie wyniki poza testosteronem idealne. Wyniki teścia w tamtym czasie 194 (czego? Jabłek? Samolotów? #pdk) przy normie od 198 do 680 (? Coś koło tego jest górna granica.).
Więc po skierowanie do endokrynologa- jakoś tak szczęśliwie wypadło, że termin był wolny na dwa tygodnie później. Przed wizytą u lekarza zrobiłem prywatnie większość badań: kortyzol, prolaktyna, lh, FSH, testosteron, estriadol i poza tym teściem wszystko idealne.

To był czerwiec. Chciałem biegać od kwietnia ale wysiadła mi pięta. W maju kupiłem rower.

Od maja albo końcówki kwietnia liczę również kalorie. Wszystkie. Wszystko ważę, staram się sam sobie gotować, piję dużo wody.
Suplementy: multiwitamina (ale taka która najmniej barwi siury na żółto bo tego nie lubię), kreatyna, ostatnio wit. D bo jesień, kwasy omega i chrom. Kupiłem 3 kg odżywki białkowej ale słabo schodzi bo ogarniam białko z posiłków.
Ograniczyłem węglowodany (nie w dni rowerowe i dzień poprzedzający). Zjadam ok 160-200 g białka dziennie. Praktycznie zero słodyczy, napojów słodzonych nie piję już od lat, tylko cole zero, którą od maja mocno ograniczam i zamiast niej piję Muszyniankę.

W maju założyłem, że chcę schudnąć do 94 kg. Dzisiaj waga pokazała 92.5 kg. Dlaczego uważam pewien kamień milowy za osiągnięty? Bo do jazdy rowerowej dorzucam ćwiczenia siłowe, hantle już mam, plan ćwiczeń również. Następny przystanek- 85 kg.

Jeszcze tylko wspomnę, o tym co dało mi rzucenie alkoholu, a nie piłem jakoś wybitnie dużo (jak na nasze polskie patologiczne standardy).
1. Lepszy sen.
2. Brak kaca, co przekłada się na czas i motywację do ćwiczeń.
3. Nie obżeram się po piwku (a jedno-dwa potrafiły mi wyłączyć hamulec).
4. Wygasły albo wygasają znajomości oparte głównie na alkoholu. Okazuje się, że niewiele są warte.
5. Chudnę.
6. Nie truję się- nawet niewielkie ilości są kancerogenne i po prostu sprawiają, że jest się głupszym (co nie znaczy, że zmądrzałem ( ͡° ͜ʖ ͡°) ).
7. Nie przykładam ręki do biznesu odpowiedzialnego za cierpienie milionów uzależnionych i ich rodzin

Przez kilka miesięcy, gdzieś 2-3, nie czułem jakoś magicznej poprawy po odstawieniu etanolu, ale pozwoliło mi to zauważyć pewne zależności.
Źle się czułem - sięgałem po piwo albo dwa, czułem się lepiej. Za to częściej czułem się źle bo było mi niekomfortowo z moim ciałem, wagą i kondycją. Więc częściej sięgałem po alkohol bo czułem się lepiej... I tak w koło Macieju.

Niedawno miałem ponowną wizytę u endokrynologa- wynik? Testosteron w normie (350- czyli w środku stawki). W międzyczasie odwiedziłem urologa, który powiedział mi, że testosteron wiąże się z tłuszczem, więc chudnąc uwolniłem go naturalnie. To samo mi powiedział endokrynolog, że gdyby od razu wprowadził TRT (terapia zastępcza testosteronem) to byłaby droga na skróty.
"Zainwestował pan w siebie i przyniosło to efekty."
Czy wykluczam, że przejdę na TRT w przyszłości? Nie. Chcę dać sobie dobry rok, porządnej pracy, bez wymówek i oszustw, nad sobą na siłowni i zobaczyć jaki będzie progres i efekty. Wtedy zdecyduję.

Od maja przejechałem 1600 km rowerem. I jadłem średnio 2300 kcal dziennie.
Mam nadzieję, że nawyki, które buduję teraz, zastąpią złe wdrukowane we mnie przez rodziców. W ramach autoterapii poszedłem do nich i powiedziałem prawie dokładnie tak:

"To, że jestem gruby to wasza wina i złych nawyków jakich mnie nauczyliście, ale wszystko to wam wybaczam. Wybaczam wam."

Jaki to był piękny kwik. XDDD Do dzisiaj nie mogą przeżyć. Ale wybaczone nie?

Podsumowanie:
Było- 107 kg
Jest- 92.5 kg
Cel- 85 kg i utrwalenie dobrych nawyków.
Jeszcze lata pracy przede mną. Dziękuję żonie za wyrozumiałość.

PS Na zdjęciu moje śniadanie: 400 g serka wiejskiego high protein z Lidla, 40 g sweet chili i do tego jeszcze wszedł miks sałat ok. 100 g oraz 100 g boczku chrupkiego i wytopionego na patelni. Pycha. Łącznie to było ok. 780 kcal.

#chudnijzhejto #odchudzanie #nawyki #rower #rozwojosobisty #nowywlascicielhejto #hejtokoksy
f4dcf580-1864-418b-9761-68c9cb14901d
c0bc926b-4ab2-491b-8ee6-82066ea7bc71
2dbc3d97-3623-4790-96bf-6321a37772f8
Boltzman

@AdelbertVonBimberstein gz gg

GazelkaFarelka

@AdelbertVonBimberstein też bym chciała odstawić alkohol, słodkie napoje i zrzucić z 10 kilo

największy problemów tym, że nie piję alkoholu ani słodkich napojów

bacteria

@AdelbertVonBimberstein super robota, jesteśmy z ciebie bardzo dumni!

Zaloguj się aby komentować

jestem nie przystosowany do życia w społeczenstwie...... moi rodzice polegli kleske, bo wychowali mnie ze nie moge sobie poradzic w doroslym zyciu, az dziw ze nie zapisali mnie do jakiegos psychatry, psychologi itp... moje rodzenstwo jest normalne a ja co? mam wade wymowy, niski wzrost, nie mialem i nie mam wielu znajomych przyjaciol, nigdy nie mialem kobiety, nigdy nie uprawialem seksu a i tak jakis normik powie idz na terapie w wieku 32 lat to Ci pomoze....albo idz na silownie to poznasz tam ludzi... a powiem wam ze z 10 lat temu bylem na kilku silowniach i na kazdej mnie wysmiewali, wiec stwierdzam ze ludzie z silowni sa toksyczni #przegryw #silownia #rozwojosobisty #przemyslenia
Bystrygrzes

mialem takiego kolege jak ty - niski, gruby, bez dziewczyny.... Ale problem byl w nim akurat(raczej w jego mysleniu). On to lubil sobie jakiegos dropsa lyknac, pozniej wyzywal bagiety przy kontroli, jezdzil po pijaku, kumpli tez wyzywal od choojkow.

Zaczynalismy go jako paczka unikac, ale jego zdaniem, to my bylismy problemem a nie on.

mordaJakZiemniaczek

Czarno. Rzygać mi się chce od takich wypocin o prawie jazdy, które jest jakimś nieuchwytnym celem czy od pierdolenia o wzroście

Zaloguj się aby komentować

zajebałem spreadsheet do budżetowania w Excelu aż się potrzebuję pochwalić; agreguję dane z trzech rachunków, kategoryzuję (na razie ręcznie) i generuję wykresiki jak mi idzie wydawanie dziengów na dany miesiąc

próbowałem kilku dostępnych w necie, ale wszystkie albo były zjebane albo miały za mało funkcjonalności, to sobie piszę własny arkusz

#excel #programowanie #finanse #rozwojosobisty #tworczoscwlasna
9ba2feca-3dc5-460f-bf33-b8852b0274ac
bimberman

nie promujesz lgbt nie wpierasz DEI jesteś jesteś jakimś normalnym człowiekiem czy co ?

Legendary_Weaponsmith

Jest sposób dla leniwych. Kilka kont i budżetowanie. Konto rodzinne główne, gdzie wszyscy ci miesiąc wpłacają. Z niego idą automatycznie rachunki, mieszkanie. Raz na tydzień z niego idzie na konto rodzinne na jedzenie - do niego osobna karta na zakupy "domowe".


Do tego swoje konto główne z niego z automatu od razu na oszczędnościowe oraz domowe na rachunki. A także raz w tygodniu na np śniadanie/lunch.


I raz w miesiącu stała kwota na rozwalenie na słodycze/fajki/używki/kino/żarcie na mieście itp.


Takie budżetowanie dla leniwych.

dotevo

Ja zbierałem paragony jak byłem na studiach i musiałem liczyć czy mi do końca miesiąca starczy. Teraz sobie tego nie wyobrażam. Chyba bym się zapłakał. Chyba, że jakaś apka na telefon z AI, że robię zdjęcia rachunk9w i faktur i sama resztę ogarnia.

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Wszystko mi się w życiu powoli układa, tylko zdrowie szwankuje. Strasznie się boje utraty stałego zdrowia, przede mną pewnie szereg badań (nie chcę mówić czego dotyczy - dziękuję), leczenie w sumie dwóch chorób, które nie utrudniają mi mocno funkcjonowania, ale jednak trochę tak i siadają na psychę.

Mimo to jestem z siebie dumny, z tego jaki progres wykonałem. 6 miesięcy temu mój stan zdrowia był sporo gorszy, zostawiła mnie kobieta po 6 latach, zaniedbałem się trochę fizycznie (nie ćwiczyłem pół roku). Widać było po mnie pewne zachowania zostawione ze związku, potrzebę wsparcia, słabość.

Minęło pół roku. Mam najlepszą formę w życiu, pół roku ostrej harówy na siłowni i cardio, mięśnie brzucha (przy 86 kg) widać mi pierwszy raz od 10 lat. Dodam ,że problemy zdrowotne ograniczały mnie w treningach, ale jakoś się wyciszyło + mocno wzmocniłem mięśnie głębokie, dzięki czemu tak jakby narządy wewnętrzne były "wzmocnione". Mam pracę, w której bardzo mnie chwalą i od samego początku mam wyniki. Nawiązałem dobre relacje biznesowe, mam z kolegami pomysł na własny biznes (na razie dodatkowy, a z czasem kto wie), idę na weselę z laską, która 4-5 miesięcy temu mnie odpaliła (bo było widać po mnie, że mam potrzebę zapchania dziury po związku), a teraz odbudowałem znajomość i idzie fajnie.

Przeżyłem naprawdę niesamowite przygody tego lata z przyjaciółmi, z którymi trzymam się kilkanaście lat, a ostatnie 2 lata widywałem się raz na dwa tygodnie. Czułem się, jakbym przeżywał drugą młodość studencką, a mam 28 lat.

Jedyne nad czym muszę popracować, to zdrowie. Nie ukrywam, że bardzo pomogła mi też psychoterapia, dlatego każdemu to gorąco polecam i ostrzegam, że gro pracy musicie wykonać sami, bo psychoterapeuta to wsparcie, a nie kierowca autobusu.

Mam nadzieję, że się jakoś ułoży. Przede mną słodko-gorzki okres, ale mam dużą wiarę, że za rok stanę w lustrze i powiem, że jestem z siebie dumny, walczyłem jak lew i pokonałem wszystkie przeciwności. Nie wiem po co piszę ten wysryw, ale mam taką potrzebę.

#gownowpis #przemyslenia #pracbaza #zycie #zdrowie #rozwojosobisty
smierdakow

Jeden się powiesi, drugi pierwszy raz zacznie żyć naprawdę, gratulacje

Zaloguj się aby komentować

773 + 1 = 774

Tytuł: Pułapki myślenia
Autor: Daniel Kahneman
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Media Rodzina
ISBN: 9788382651966
Liczba stron: 668
Ocena: 8/10

Piszę trochę na spontanie, bo nie mam większych refleksji na ten moment, uważam, że do tej książki będzie trzeba wracać co jakiś czas, aby sobie wszystko utrwalić.

Przyjemnie się czytało, książka oparta na badaniach, chociaż występują też anegdoty autora z pracy w izraelskiej armii. Sporo się można dowiedzieć, chociaż w bardzo dużym uproszczeniu, należałoby nie dać się ponosić emocjom, być świadomym, jakie błędy poznawcze na nas oddziaływają nas, i powiedzieć zdanie w stylu:" Nie należy dać się ponieść efektowi halo, każdy ma wady". W książce jest podział na 2 systemy myślenia, 1 bardziej emocjonalny, 2 analityczny. Niestety daję się temu 1 może, kiedyś coś się poprawi w tej kwestii.
Ciekawostki, które zwróciły moją uwagę:
-18 latkowie, dla których pieniądze były priorytetem, po 20 latach gdy je zdobywali:"osiągali znacząco większe zadowolenie z życia od średniej"
  • Najmniej obiecującym celem, dla młodych w kwestii satysfakcji z życia jest:" osiągnięcie wysokiego poziomu w dziedzinie aktorstwa lub muzyki"
  • Nie należy ufać ludziom, osiągającym dobre wyniki na giełdzie, bo jest to losowe i specjaliści mają raczej szczęście niż wiedzę tajemną
  • Małżeństwo w dłuższej perspektywie nie daje szczęścia jedynie w roku zawarcia jego. Wiadomo z czasem motyle w brzuchu zanikają i wracamy do normalności. Fajny wykres był dorzucony, do tego z innego badania. Tutaj żartobliwie piszę bo wszystko zależy od tego jak pożytkujemy czas wolny, ile pracujemy, jak często uprawiamy seks.

Najlepiej też pamiętam efekt "halo", słyszałem o tym wcześniej, jednak sam się daję bardzo na niego. Chodzi o to, że jak coś nam się podoba, to dopisujemy temu więcej pozytywnych cech, ja mam tak np. z Taylor Swift,recepcjonistkami na siłowni, czy wykopem.
Poniżej będzie czarny humor, jeśli uznajesz, że to dla ciebie problem nie czytaj poniższej treści:

Trochę dziwi mnie, że to żyd pisał bo raczej w ich interesie nie jest, aby ludzie byli bardziej świadomi, mechanizmów, które wprowadzają nas w błędy.

#bookmeter #psychologia #rozwojosobisty
a1b33048-7708-4158-b213-a64e29f5a006
Trypsyna

Też planuję ją przeczytać w przyszłości 😃

Zaloguj się aby komentować

Ostatnio czytuje sobie rozkminy osób mieszkających w dużych miastach - ile im zajmuje dojazd, jak wygląda sytuacja w korpo i nic mnie tak nie cieszy, jak powrót do rodzinnego miasta. Pierwsza rzecz - ogarnąłem sobie tu pracę, którą lubię i mam w niej doświadczenie. W dodatku w sprzedaży b2b - sam sobie ustalam kalendarz, nie mam bicza nad sobą, wywiązuje się na razie ze swojej roli, kasa nawet ok (w dużym mieście miałem i tak ok 1700-1800 zł więcej kosztów stałych xD).

Teraz mam to, czego potrzebuję. Brak korków, szybkie dojazdy, bliskość klubów sportowych, siłowni, parków. Kawałek za moim powiatem są bory tucholskie. Na miejscu paczka znajomych, z którymi trzymam naście lat (większość w mundurze) i każdy weekend zajęty.

Ale do czego zmierzam - jak bardzo ludzie dusza się w dużych miastach, to przegięcie. Po co w ogóle tam jadą? Jaki jest sens pracować za 5-6k w dużym mieście i wynajmować pokój lub mieszkanie w 3-4 ze znajomymi lub dorzucanie sobie do niego obcych osób? Dojeżdżanie zbiorkomem 1h w jedną stronę do pracy?

Rozrywka? Trzeba wydać kilka stów na weekend, żeby się nie zanudzić. Ale przede wszystkim trzeba sobie wszystko dobrze planować, bo jak kolega/koleżanka mieszka 20km dalej na końcu miasta, to ustawiając się na piwo w sobotę, powodzenia w podróży zbiorkomem. Jeszcze gorzej jak musisz się przesiadać - np z SKM na autobus/tramwaj XD W drogę powrotną może uberek za 70-80 ziko XDD

Siedzą tam jak sardynki w puszce. Nigdy nie dorobią się własnego mieszkania, chyba że na totalnym wypizdowie na obrzeżach na kredyt pod korek i co najmniej 15-20 lat niewoli kredytowej. Ofert pracy dużo, często dobrze płatnej, ale jak odliczycie hajs za wynajem, paliwo (jeśli macie auto), różnice cen w usługach, to wyjdzie wam na to samo jak dobra praca zdalna lub dojazd 40-50 km do większego miasta z rodzinnego xDDDDD

Moja siostra siedzi 14 lat w Trójmieście. Tryb życia praca-->dom-->praca-->dom. Korpo atmosfera w robocie. Stres, brak zajęć w czasie wolnym poza spacerami z psem i wizytami w kawiarniach. Efekt to depresja, która zmusiła ją do długiego l4 i rozpoczęcia leczenia, bo już miała objawy somatyczne. Fajnie, co? Tak wielkomiejsko.

Najbardziej bawią mnie jednak argumenty o przewadze dużego miasta, że w mniejszym (30-100k) nic nie ma. No nic nie ma, jak się nie ma zainteresowań i rozrywki upatruje się tylko w knajpach, klubach i kawiarniach xD Inteligentny człowiek ma zainteresowania. Ja z moimi mógłbym mieszkać nawet w małym mieście. Jedyne ograniczenie to znajomi - to gdzie mieszkają.

U mnie w mieście mam: kino, kręgielnie, kawiarnie, restauracje, parki, korty do tenisa, boisko do squasha, parki, teatr, 3 kluby, jeziora nieopodal i tak dalej. Do 3 dużych miastach przy świetnej infrastrukturze (autostrada+droga szybkiego ruchu) - 70,80 i 100 km. A ludzie i tak pchają dupsko do korpocity, żeby tam wegetować na jakimś kwadracie z hindusami, gdzie CZĘSTO zawodowo i tak nie dojdą wyżej niż do pułapu 10k (jak jesteś kumaty i wiesz co chcesz robić, to w mniejszym mieście też znajdziesz rozwiązanie na zarabianie dobrze, ale zajmie ci to dłużej). Natomiast będą żyć od 1 do 1 i życie stracą na picie kolorowych drineczków w knajpach i nieustannym wyścigu jak chomik na kółku XD

#zycie #pracbaza #rozwojosobisty #praca #bekazpodludzi #przemyslenia #takaprawda #korposwiat #pieniadze
BajerOp

@Lopez_ a te pracę zdalną to ogarnales bo przecież mieszkałeś w tym małym mieście i leżała sobie tak o na ziemi, co nie? Czy to jednak dzięki temu, że parę lat spędziłeś w dużym mieście? xD


Do tego to wszystko są dowody anegdotyczne, każdy mój znajomy w Warszawie po 10 latach licząc studia ma już swoje mieszkanie i nie mieszka z hindusami. Małe miasta są super, sam jestem zmęczony powoli Warszawą, ale to nie zmienia, że to jest miasto możliwości, ale nie każdy je wykorzysta i na tym skorzysta.

Rmbajlo

@Lopez_ nie chce urazić, ale czytając takie wyśmiejące posty na temat innych ludzi, coraz bardziej skłaniam się do przekonania, że coraz więcej wykopu na tym hejto się robi. Wyśmiewanie się z innych, że ktoś chce dorobić w dużym mieście, Ty masz lepiej i jak tak być może skoro w mniejszym mieście lepiej. Są różne sytuacje rodzinne, finansowe. Jest pełno czynników dla których ludzie mieszkają w dużym mieście zamiast w mniejszym. Sprowadzasz to wszystko do spraw prozaicznych jak drineczki w klubie. Bardziej infantylnego wpisu dawno tutaj nie przeczytałem.

Prucjusz

@Lopez_ ciiii, nie mów im. Niech sobie siedzą w tych miastach i nie zawracają innym głowy.

Zaloguj się aby komentować

Jak być bardziej kreatywnym? #pytanie #rozwojosobisty
MementoMori

Rozpędź się i z baranka w ścianę.

hellgihad

@Dudleus Ale tak ogólnie czy w jakiejś konkretnej dziedzinie?

ytilibuuun

Jeśli przegapiłeś ten okres rozwoju to zacznij od podstaw: Lego, sklejanie modeli, kolorowanki, gry strategiczne, fristajl do lustra, escape roomy itp

Zaloguj się aby komentować

Jak włożyć wysiłek i obrać kierunek kariery?

Po jakich zarobkach człowiek zaczyna być z siebie dumny?

Jakie są przedziały włożonego wysiłku i sukcesu? Wiem, że jest proporcjonalny, ale dokładnie mi chodzi o to czy jak poświęci się X wysiłku to dostaje się Y sukcesu.

Jak dorosnąć do tego by zrozumieć, że jest się kowalem własnego losu?

Jak patrzyłem to wszyscy ludzie zaczynali jak byli dużo młodsi ode mnie.
#rozwojosobisty #kiciochpyta #pytanie
HolQ

@Dudleus "...Po jakich zarobkach człowiek zaczyna być z siebie dumny?..." - w moim przypadku poziom zarobków nie miał nic związanego z poczuciem dumy. Robiłem jako technical lab lead w brytyjskim odpowiedniku januszexu. Pensja chujowa, ale miałem tam bardzo dużo di powiedzenia, przelozeni mnie słuchali, dużo moich rozwiązań zostało wprowadzonych w życie. Bylem z tego dumny. Zdobyłem tam zajebiscie dużo doświadczenia i wiedzy nt chromatografii, co pozwoliło mi znaleźć dużo lepiej płatna pracę (ok. 60% wiecej). I co? Wieczna kurwica bo to przemysł farmaceutyczny i zmienić coś na lepsze jest niemal niemożliwe jeśli coś jest już przyklepane. Więc znalazłem coś lepszego, wypośrodkowanego między poprzednimi stanowiskami. Moim zdaniem nie powinno sie wiązać dumy i satysfakcji z pracy z zarobkami. W sensie powinien to być tylko jeden z wielu powodów bycia dumnym z pracy

cweliat

@Dudleus mam wrażenie, że wrzucasz te posty tylko po to, żeby móc kontrować otrzymane odpowiedzi i mieć punkt zaczepienia do dalszego użalania się nad sobą. Ciężko ci budować relacje z innymi ludźmi? A po co ktoś ma marnować czas na obcowanie z takim marudą? Żeby sobie humor psuć i dawać podcinać skrzydła?


Co do twoich pytań, to ludzie dają ci naprawdę sensowne odpowiedzi, a ty do każdej masz jakieś „ale”. Czego oczekujesz? Że ktoś ci rozpisze od A do Z, punkt po punkcie, co masz zrobić, żeby zarobić 5mln złotych i czuć się przy tym fantastycznie? Jakby to było takie proste, to uwierz mi, że ta osoba sama by to robiła, a nie dzieliła się swoim planem na hejto.


Pora dorosnąć

pokeminatour

Zarobki nie mają powiązania z dumą.

Generalnie ludzie którzy prowadzą konsumpcyjny styl życia to obojętnie ile nie zarabiają to i tak ciągle im mało, w badaniach wyszło że ludzie niezależnie od zarobków twierdzili że byliby szczęśliwi mając 2x takie zarobki niż teraz. To nie kwestia kwot tylko mindsetu.


Jak poświęci się Z wysiłku to dostaje się Y sukcesu - tutaj to nie działa i nie ma reguły bo nie istnieje równość, każdy jest inny i każdy zaczyna z innego poziomu i do innego poziomu jest w stanie dojść określoną pracą. Tam gdzie dla jednych jest podłoga, tam dla innych jest sufit który osiągną po latach.

Najważniejsze to nie porównywać się z innymi tylko że sobą z przeszłości, i nie wymagać za wiele od życia.


Według mnie przy wyborze zawodu należy się kierować.

1. Zainteresowaniami

2. Predyspozycjami

3. Tym do czego się nie nadajemy

4. Barierami wejścia.

5. Pieniędzmi


A co do zainteresowań, to warto przeanalizować jak zachowywałes się w dzieciństwie, co wtedy lubiłeś itp mi to się nie zmieniło od dzieciństwa


A z twoim mindsetem jesteś na straconej pozycji, bo będziesz oczekiwał drogi którą da ci dobre zarobki, prestiż i inne takie, będąc przy tym we wszystkim średni, czytając motywacyjne pierdololo że każdy może wszystko, wystarczy chcieć, i bedziesz walił głową w mur by to osiągnąć przy braku predyspozycji i albo to osiągniesz co nie sprawi że będziesz szczęśliwy i się wypalisz robiąc coś do czego nie pasujesz , albo nie osiągniesz.

Inna droga wybierzesz, żywot zwykłego czlowieka to będziesz się porównywał do innych i twierdził że przegrałeś.


Nie da się być szczęśliwym będąc cały czas na nie, porównując się z innymi, będąc pesymistą i mając wysokie oczekiwania od życia.


Ja będąc na twoim miejscu pewnie wstapiłbym do policji/wojska. Na codzień chodził na silke, konsumował media i inne rzeczy które sprawiają ci przyjemność w rozsądnej ilości by ich nie przedawkować, dodatkowo nie myslał za dużo o życiu.

Zaloguj się aby komentować

Wziąłem zimny prysznic jak wim hof czy inne rozwojowe świry, ale nie czuję się jakoś super z tego powodu. Nie było to zbyt przyjemne doświadczenie. #rozwojosobisty
roadie

@Dudleus polecam saune i po niej zimny prysznic, albo jeszcze lepiej wejść do zimnej wanny jak czasem są przy saunach

Zaloguj się aby komentować

Tak się ostatnio czuje po pracy...

W robocie nudy, niestety ciężko mi czytać książki (w pracy znaczy się) bo się rozpraszam ciągle.
Za to klikać w telefon to mogę... Pouczył by się czegoś człowiek ale tak to rozleniwia, że się nie myśli o tym nawet ( ͠° ͟ʖ ͡°). Zresztą nawet nie wiem czego.

Jak zombie serio

#pszemosienaprawia #zalesie #nudy #rozwojosobisty
a921db30-49e7-4f41-bfd8-90b3aa799b07
m_h

Może zmotywuje Cię np: Cal Newport - Cyfrowy minimalizm?

Zaloguj się aby komentować

Psychologiczne świry, poniżej "Morning and Evening Reflective Questions" stworzone przez mojego kolegę, terapeutę i doradcę. Używam tego od kilku tygodni i przynosi naprawde fajne efekty (w moim przypadku po okolo 2 tygodniach) w kontekście wypracowania wewnętrznego "obserwatora". Polecam.

W moim przypadku używam tego, jako jednego z kilku narzędzi CBT (Cognitive Behavioural Therapy, nie zielenina) w celu zbicia "anxiety" (wybaczcie angielskie słowo, wiem, że ma tłumaczenie, jednak niekoniecznie istnieje takie 1:1) i wypracowania metod walki z 'odkładaniem na później', które mam w repertuarze od 10 roku życia.

#psychologia #rozwojosobisty
6d6a0d44-2d9b-43b8-aecd-ba807d2d7212
ZygoteNeverborn

Psychologiczne świry

@Afterlife Taaak. A później idź do psychologa.

Zaloguj się aby komentować

Raz na pół roku to chyba dobre podsumowanie... prawda? :')

Link do postu z wypisanymi celami:
https://www.hejto.pl/wpis/co-prawda-nie-mam-jako-takich-postanowien-noworocznych-a-bardziej-cele-do-zreali

  • Na początku roku postanowiłem, że napiszę 2 opowiadania, 12 tekstów na blogaska i być może parę tekstów okołopisarskich na Wattpada, żeby dokończyć projekt, który zacząłem lata temu.

Przez pół roku napisałem zaledwie 1 tekst na bloga. :')

Ale, ale, żeby nie było, że całkowicie się obijam - przez ten czas napisałem lekko ponad 30 dłuższych i krótszych opinii o książkach/komiksach (w ramach inicjatywy bookmeter) oraz o gierkach. Uważam to za całkiem spory sukces, ponieważ mam problemy z regularnym pisaniem.

Dlatego też na początku czerwca postanowiłem, że warto byłoby wyrobić w sobie właśnie nawyk regularnego pisania. Codziennie po trochu jest moim zdaniem lepszym rozwiązaniem niż raz na jakiś czas. Dlatego zacząłem od 50 słów dziennie (w takim tempie pisał Neil Gaiman „Koralinę”), by po pełnych siedmiu dniach podnosić cel o kolejne 50 słów. I muszę powiedzieć, że to się sprawdziło - w czerwcu pisałem każdego dnia i wyszło tego ponad 5 tysięcy słów, głównie opowiadania, które chcę nareszcie wypchnąć z głowy. Może to niewiele, ale wciąż więcej niż 0 słów.

  • 9 przeczytanych książek na zaplanowanych 12. Patrząc na to, że dopiero zaczyna się lipiec, jestem zadowolony z osiągniętego wyniku.

  • Jako że mam teraz więcej wolnego czasu i nie muszę się uczyć na zaliczenia, wziąłem się też za „O sztuce”. Rany, gdyby tak każdy potrafił przekazywać wiedzę, to świat byłby piękniejszy. : )

  • 84 przeczytane opowiadania na zaplanowane 183. Też jestem zadowolony.

  • Ukończyłem 18 gierek z zaplanowanych 12. Część z nich to były tytuły na zaledwie parę godzin, ale chciałem troszkę nadgonić z czyszczeniem „kupki wstydu”. Problem w tym, że ta rośnie szybciej, niż jestem w stanie przechodzić kolejne gierki. :') Nie to, że kupuję - w tym roku kupiłem zaledwie trzy nowe gierki, z czego jedna to „Helldivers 2”. Po prostu darmowe rozdawnictwo oraz abonament Prime Gaming sprawiają, że co miesiąc do listu dopisuję przynajmniej kilka nowych pozycji. Życia mi nie starczy :')

  • 36 obejrzanych filmów na zaplanowane 52. Również fajnie to wyszło.

  • Dokończyłem „Star Trek Voyager”, ale przez dwa miesiące obejrzałem zaledwie trzy odcinki „Enterprise”. Jakoś nie chce mi się oglądać.

  • A co do wagi: jak się ostatnio ważyłem, to stała w miejscu. Sukces, że nie rośnie, porażka, że nie spada. Na pewno wypadałoby się w końcu wziąć za ćwiczenia i ograniczyć niezdrowe rzeczy. Chociaż na tym drugim polu widzę wyraźną zmianę na plus - słodycze przestają mi smakować (są zbyt słodkie), tak samo z napojami gazowanymi (których i tak nie piję zbyt dużo. Po prostu fajnie jest się napić czegoś zimnego i słodkiego od czasu do czasu), a po chipsach i innych takich przekąskach najczęściej jest mi niedobrze na drugi dzień, więc nie ma sensu ich jeść.

#postanowienia #postanowienia2024 #rozwojosobisty
98fb1ba8-3e45-44e8-ac49-7b394e8ecebc
Ragnarokk

Widzę mocny vibe managera, co wymaga od każdego programisty przynajmniej 200 linii kodu dziennie (jebać to, że zazwyczaj czym mniej linii kodu robi daną funkcję tym lepiej :P)

l__p

@cyberpunkowy_neuromantyk czy lepszym celem nie byłoby pisanie/pracy nad tekstem przez powiedzmy 15/30 min dziennie zamiast limitu słów?

splash545

@cyberpunkowy_neuromantyk gratuluję

Zaloguj się aby komentować

Ostatnio w jakiejś rolce wyświetliło mi trzy tytuły #ksiazki które rzekomo zmieniają postrzeganie pewnych rzeczy w codziennym życiu i poprawiają jego jakość. Te tytuły to:
Psychologią pieniędzy; Housel M.
48 praw władzy; Greene R.
Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi; Carnegie D.
Czy ktoś z was czytał coś z tej listy. Nie przepadam za czytaniem książek więc chciałbym wcześniej zasięgnąć opinii.

#rozwojosobisty
l__p

@Enzo „Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi” czytałem ale nie znajdziesz tam jakichś szokujących rzeczy. Niektórzy by powiedzieli, że niektóre z prezentowanych zasad to truizmy. Mimo wszystko jest to dobra kasiazka i może pomóc spojrzeć na komunikację z innej perspektywy.

Dudleus

@Enzo książki rozwojowe mają to do siebie, że odmieniają życie i pomogły milionom ludzi, którzy je przeczytali. Jak się ma otwartą głowę to warto je czytać. Obowiązkowe pozycję rozwojowe jakie znam to: " atmowowe nawyki", " nawyki warte miliony", " bogaty ojciec biedny ojciec", " bogaty, albo biedny po prostu inny mentalnie"

d2e4fad2-01a1-4993-9d42-7fac791f5465
2b74b563-4bf6-46f4-8907-e86396ce4129
AndzelaBomba

@Enzo ja czytałam 48 praw władzy, takie sobie. To raczej rzecz dla menago w januszeksach, a nie szeregowych pracowników, dodatkowo okraszona mnóstwem anegdotek historycznych pod tezę.

Zaloguj się aby komentować

527 + 1 = 528

Tytuł: George S. Clason
Autor: Najbogatszy Człowiek w Babilonie
Kategoria: Zbiór opowiadań
Wydawnictwo: Studio Emka
ISBN: 978-83-67107-06-8
Liczba stron: 171
Ocena: 6/10

Dość znana (zdaje mi się) książka z kategorii zarządzania finansami i obchodzenia się z pieniędzmi podana w formie opowiadań czy też przypowieści osadzonych w świecie starożytnego Babilonu. Lekka i niedługa a do tego bardzo przystępnie napisana, w sam raz na kilka wieczorów.

Nie odkrywa ona ameryki jeśli chodzi o tematykę, a same opowiadania są momentami trochę nużące, niemniej dość zaskakujące jest że książka liczy sobie już niemal 100 lat a podane informacje i porady mimo wszystko są dość uniwersalne i wydaje mi się że można z powodzeniem zastosować je w czasach obecnych.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #czytajzhejto #rozwojosobisty
hellgihad userbar
40e0a602-8ad8-4baf-bf51-61a2ffb5aa42
Wrzoo

@hellgihad chyba tytuł z autorem się pozamieniały miejscami :)

Zaloguj się aby komentować

#heheszki #nosaczsundajski #pracbaza #rozwojosobisty
b95021bd-a7e3-4c12-ab4e-bd5a339862b0
cebulaZrosolu

@a_a jakby wzięli Janusza to by fsworyzował swoich ziomeczkow z którymi się się obijał i tyle by było. A młody nikogo nie zna i na początku nie byłoby faworyzowania :)

Capo_di_Sicilia

@A_a Moze nie na prezesa, ale na kierownika 100x bardziej wole takiego Janusza niz ambitnego karierowicza ktory nigdy nic nie wie.

wiatrodewsi

@A_a Różnie bywa - w moim zakładzie np. studia są w większości przypadków gówno warte. Zazwyczaj, żeby zająć kierownicze stanowisko, trzeba mieć kwalifikacje w postaci przynależności do rodziny lub bliskich znajomych prezesa

Zaloguj się aby komentować

Dawno mnie tu bardziej "aktywnie" nie było - ale dziś nietypowo, bo z moim pierwszym podsumowaniem postanowień. Zanim ktoś się puknie w głowę i stwierdzi: co jest, żeby w maju robić takie pierwsze podsumowanie - testowałem na sobie zarówno podsumowania roczne, jak i miesięczne, zazwyczaj z niezłymi efektami, ale czegoś mi brakowało. Dlaczego? Bo miesiąc to zdecydowanie zbyt krótki termin na postawienie sobie solidnego celu nauki czegoś, za to jest fajna elastyczność w stawianiu sobie celów i dostosowywaniu do warunków życiowych, a z kolei rok dokładnie odwrotnie. Stwierdziłem, że być może tym, czego potrzebuję jest podejście bardziej pośrednie : konkretnie trymestralne, ale w formie nieco bardziej studenckiej (tj. luty-maj, czerwiec-wrzesień i październik-styczeń). Uznałem, że nie przez przypadek studia czy kursy językowe są w taki sposób zbudowane i około 15-17 tygodni jest wystarczający, by przy regularności nauczyć czegoś nowego bądź wyznaczać sobie zamknięte etapy nauki czegoś, a na koniec móc mierzalnie ocenić swoje efekty.

Nie będę mówił konkretnie na forum publicznym o moich celach i postanowieniach (sorki :P), natomiast z grubsza dotyczą 3 kwestii:

  • rzeczy związanych z codziennym życiem, zdrowiem, etc. (typu oszczędzanie, oddawanie krwi, uprawianie sportu),
  • rzeczy związanych z nauką i pracą (ale tylko faktycznie na studiach i w pracy, a nie czegoś, co robię dla siebie w prywatnym życiu),
  • moich prywatnych zainteresowań i pasji (np. czytanie książek, nauka języków, rozwijanie siebie)

Cele mogą być albo mierzone w systemie tygodniowym/dwutygodniowym/miesięcznym (czyli ileś razy tygodniowo/etc. coś wykonałem), albo jakiś cel został wykonany w całości okresu. Czasem coś musiało być wykonane wystarczającą liczbę razy w tygodniu i dopiero wtedy tydzień był zaliczony (co sprawia, że max. suma wynosiła 100%), a czasem suma wykonanych czynności mogła w całym trymestrze przebić wyznaczony cel. Czasem zależało mi na zrobieniu serii kolejnych okresów czasowych do zaliczenia i jeśli wystąpiła przerwa, licznik leciał od nowa, etc. — możliwości i pomysłów miałem mnóstwo, korekt w trakcie trymestru też było sporo, w zależności od wyciąganych na bieżąco nauk.

Wyniki z zamazanymi ważnymi informacjami są widoczne na zdjęciu, pora na ich omówienie. No więc najlepiej nie było, szczególnie jeśli chodzi o kwestie zainteresowań i pasji xD Zdecydowanie za dużo chciałem ich zrobić naraz i zwyczajnie nie wyszło - kolejny trymestr będzie pod tym względem łagodniejszy, szczególnie przez pryzmat okresu wakacyjnego i dużych planów w innych kwestiach. Poza tym jestem całkiem zadowolony, zarówno z siebie, jak i z metody sprawdzania postanowień i celów. Testy będą trwały rzecz jasna, ale metoda zostanie ze mną na dłużej

Tymczasem przystępuję do planowania okresu czerwiec-wrzesień, więc na początku października można spodziewać się kolejnego mojego podsumowania

#postanowienia #postanowienia2024 #rozwojosobisty
1420a586-4f8a-489e-a80d-ddb2444c8852
CzosnkowySmok

22 razy w trymestr? Szanuje.


A poza tym to fajnie widzieć, że idzie dobrze

Trzymam kciuki.

l__p

@bojowonastawionaowca tabelki, procenty, Excele - jak w korpo xD dla mnie za skomplikowany system, ale najważniejsze, że się u Ciebie sprawdza

Deykun

@bojowonastawionaowca zaraz ci się okres księgowy skończy. dx

Zaloguj się aby komentować