Część XII
#iwojnaswiatowa #historia #1wojnaswiatowa #LichtAusMesserRaus #ciekawostkihistoryczne #niemcy
poprzednie części pod tagiem #LichtAusMesserRaus
Jedenasty dzień listopada 1918 roku jest zimny i ponury. W kwaterze głównej Trzeciej Armii nie widać ani śladu rewolucji. Od szefa aż po najniższego sanitariusza, wszystko jest nienaganne, a widok bystrości i odwagi żołnierzy to czysta przyjemność. Gdyby nie to, że wszystkie niewypowiedzianie gorzkie doświadczenia ostatnich kilku dni są niezatarte w moim mózgu, na widok tego doskonałego porządku mógłbym sobie wyobrazić, że budzę się ze strasznego snu. Klewitz powiedział mi przy okazji, że wśród jego personelu łączności telefonicznej powstała rada żołnierska, ale szybko położył jej kres, a ludzie przyszli do niego później, aby przeprosić.
Po południu zgłosił się do mnie dowódca Pierwszej Dywizji Gwardii, generał Eduard von Jena, oraz jego oficer sztabowy, kapitan von Steuben. Obaj są świetnymi, sprawdzonymi ludźmi. Byliśmy bardzo poruszeni, a kiedy mnie opuszczali, mieli łzy w oczach.
Po południu zadzwoniłem też do moich adiutantów w Vielsalm. Donoszą, że w sprawie negocjacji z rządem ponownie komunikują się z Berlinem, ale nie podjęto jeszcze żadnych decyzji. Żądam jednej rzeczy, a mianowicie, aby nie dokonywano żadnych rozstrzygających ustaleń, aby ostateczną decyzję pozostawiono mnie. A więc czekajcie!
Czekać? Czekać na jakiś cud? Czy w tym wszystkim, co już wiem, w tym wszystkim, co jest ledwie ukryte pod pozorami dyskusji i negocjacji, nie jest wyraźnie słyszalne „nie” panów w Berlinie? I rzeczywiście, jeśli mają zachować władzę, którą sobie uzurpowali, czy mogą postępować inaczej? A jeśli chcę, aby nasz biedny i często doświadczany kraj miał pokój, czy mogę odrzucić ich „nie”?
Jedno niezapomniane wrażenie z tego dnia muszę tu zapisać. Jest wieczór. Pogrążony w bolesnych myślach, spaceruję samotnie po parku zamkowym. Schroniłem się w tej samotności i odosobnieniu, aby spojrzeć w twarz ostateczności, która ma się wkrótce urzeczywistnić.
I rozumuję w ten sposób. Kiedy to „nie”, które z pewnością nadejdzie, pozbawi cię miejsca obok twoich towarzyszy i pozbawi cię odpowiedzialności i obowiązków aktywnego żołnierza, co wtedy? Czy wsiądziesz do jednego z pociągów w Liege lub Herbesthal i pojedziesz do Berlina, aby nie stać się zarzewiem zamieszek, pozostając z żołnierzami? Czy będziesz tam żył jako bezczynny dżentelmen, biernie obserwując, jak w dzikim szale i szalonym delirium ich zmęczonych, oszalałych i wprowadzonych w błąd umysłów naruszają wszystko, co tradycja uczyniła tak świętym dla ciebie i dla nich? A może chciałbyś być tam jako osoba, na którą zwróciły się wszystkie ich kłótnie?
” Nie!”
Ale druga droga otwiera się w momencie, gdy jesteś zmuszony przez ich „Nie” do porzucenia pragnienia powrotu do domu z wojskiem, w chwili, gdy zostaniesz obalony przez nowych władców i zwolniony ze służby. Ta droga jest drogą przez granicę [Holandia nie brała udziału w wojnie i była najbliższym krajem neutralnym]. Tam, z dala od wszystkich fermentujących konfliktów, możesz poczekać kilka tygodni, aż najgorsza burza minie, a rozsądek i rozeznanie pomogą przywrócić porządek. Wtedy, najpóźniej po zawarciu pokoju, mógłbyś wrócić do swojej żony i dzieci oraz do nowej pracy, która czeka na ciebie i każdego innego Niemca.
Myślę o moim ojcu, którego w ten sposób mógłbym znów zobaczyć i ogarnia mnie cała gorycz tej rozłąki i tego wygnania. Wczesny zmierzch spowija jesienne drzewa; pada śnieg, a od mokrych, spleśniałych liści i przemoczonej ziemi bije przenikliwy chłód. Nagle, wzdłuż drogi na zewnątrz, maszeruje kompania. Mężczyźni śpiewają naszą starą żołnierską pieśń:
”Nach der Heimat mocht' ich wieder”
Śpiew! Marsz! „Dobry Boże”, myślę sobie. Walczę z moimi uczuciami najlepiej jak potrafię; ale są dla mnie zbyt silne, nie mogę się im oprzeć. Mimo to śpiewają teraz łagodniej i bardziej odlegle niż wtedy. Ale to w ciemności i samotności, w której nikt nie mógł mnie zobaczyć, pokonało mnie. Późnym wieczorem nadeszło oświadczenie rządu, że po wysłuchaniu rady ministra wojny, generała Scheücha, muszą odmówić mi dalszego pozostawania w Wyższym Dowództwie Grupy Armii. Nowy głównodowodzący nie miał już ze mnie żadnego pożytku. Nie pozostało mi więc nic innego, jak napisać list pożegnalny. Brzmiał on następująco:
SZANOWNY GENERALE FELDMARSZAŁKU,
W tych najcięższych dniach życia mego ojca i mego muszę błagać o pożegnanie się z Waszą Ekscelencją w ten sposób. Z głębokim wzruszeniem zostałem zmuszony do podjęcia decyzji o skorzystaniu z sankcji udzielonej przez Waszą Ekscelencję na moje zrzeczenie się stanowiska głównodowodzącego i na razie zamieszkam za granicą. Dopiero po ciężkich wewnętrznych zmaganiach byłem w stanie pogodzić się z tym krokiem; ponieważ rozdziera każde włókno mojego serca, aby nie móc poprowadzić z powrotem do domu mojej Grupy Armii i moich dzielnych żołnierzy, którym Ojczyzna zawdzięcza tak nieskończony dług. Uważam jednak za ważne, aby jeszcze raz przedstawić Waszej Ekscelencji, w tej godzinie, krótki szkic mojej postawy i błagam Waszą Ekscelencję, aby wykorzystał moje słowa, które mogą wydawać się dla Ciebie odpowiednie.
W przeciwieństwie do wielu niesprawiedliwych opinii, które starały się przedstawić mnie jako zawsze podżegającego do wojny i reakcjonistę, od samego początku opowiadałem się za poglądem, że ta wojna była dla nas wojną obronną; a w latach 1916, 1917 i 1918 często podkreślałem, zarówno ustnie, jak i pisemnie, opinię, że Niemcy powinny dążyć do zakończenia wojny i że powinny być zadowolone, gdyby mogły utrzymać swoje status quo przeciwko całemu światu. Jeśli chodzi o politykę wewnętrzną, byłem ostatnim, który sprzeciwiał się liberalnemu rozwojowi naszej konstytucji. Tę koncepcję przekazałem na piśmie cesarskiemu kanclerzowi, księciu Maxowi z Badenii, zaledwie kilka dni temu. Niemniej jednak, kiedy gwałtowny rozwój wydarzeń zrzucił mojego ojca z tronu, nie tylko nie zostałem wysłuchany, ale jako książę koronny i następca tronu zostałem po prostu zignorowany.
Dlatego proszę Waszą Ekscelencję o przyjęcie do wiadomości, że składam formalny protest przeciwko temu naruszeniu mojej osoby, moich praw i moich roszczeń. Pomimo tych faktów byłem zdania, że biorąc pod uwagę poważne wstrząsy, jakie armia musiała ponieść w wyniku utraty cesarza i naczelnego wodza, a także haniebnych warunków zawieszenia broni, powinienem pozostać na swoim stanowisku, aby oszczędzić jej nowego rozczarowania związanego ze zwolnieniem księcia koronnego ze stanowiska naczelnego dowódcy wojskowego. W tym również kierowałem się ideą, że nawet jeśli moja osoba może być narażona na najbardziej bolesne konsekwencje i konflikty, utrzymanie razem mojej Grupy Armii zapobiegnie dalszej katastrofie naszej Ojczyzny, której wszyscy służymy.
Te konsekwencje dla mnie samego powinienem był znieść w przekonaniu, że wyświadczam przysługę mojemu krajowi. Ale postawa obecnego rządu musiała być również wzięta pod uwagę przy podejmowaniu decyzji, czy mam kontynuować dowodzenie wojskiem. Od tego rządu otrzymałem zawiadomienie, że nie przewiduje się dalszej aktywności wojskowej z mojej strony, chociaż powinienem być przygotowany na przyjęcie ewentualnego zatrudnienia. Wierzę zatem, że pozostałem na stanowisku tak długo, jak wymagał tego ode mnie honor oficera i żołnierza.
Wasza Ekscelencja przyjmie jednocześnie do wiadomości, że kopie tego listu zostały wysłane do ministra królewskiego dworu, pruskiego ministerstwa stanu, wiceprzewodniczącego Izby Deputowanych, przewodniczącego Izby Wyższej, szefa gabinetu wojskowego, szefa gabinetu cywilnego i kilku dowódców wojskowych, z którymi jestem bliżej zaznajomiony. Żegnam się z Waszą Ekscelencją z gorącym życzeniem, aby nasza ukochana Ojczyzna znalazła drogę wyjścia z tych ciężkich burz do wewnętrznego uzdrowienia i do nowej, lepszej przyszłości.
Kończąc, pozostaję z poważaniem,
(Podpisano) Wilhelm, Książę Korony Cesarstwa Niemieckiego i Prus.
Do Jego Ekscelencji Marszałka Polowego Generała von Hindenburga, Szefa Sztabu Generalnego Armii Polowej. Kwatera Główna.
Zaloguj się aby komentować
Zostań Patronem Hejto i tylko dla Patronów
- Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
- Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
- Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
- Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Część XI
#iwojnaswiatowa #historia #1wojnaswiatowa #LichtAusMesserRaus #ciekawostkihistoryczne #niemcy
poprzednie części pod tagiem #LichtAusMesserRaus
Wczesnym rankiem 10 listopada 1918 roku naradzałem się z moim szefem sztabu, hrabią Schulenburgiem, nad sytuacją powstałą po wyjeździe cesarza i możliwościami, jakie mi pozostawiono. Ja sam nadal skłaniałem się ku oporowi.
Walczyć z rewolucją?
Ale tylko Hindenburg, człowiek, w którego ręce cesarz powierzył naczelne dowództwo nad wojskami na froncie i wojskami w kraju, i któremu ja sam podlegam jako żołnierz i jako dowódca mojej Grupy Armii, tylko ten jeden człowiek ma prawo wezwać nas do takiej walki. I kiedy my wciąż mówimy o nim i o decyzjach, które być może podejmie, nadchodzi raport ze Spa, że oddał się do dyspozycji nowego rządu! W ten sposób każda myśl o walce zostaje wysadzona w powietrze, a wszelkie przedsięwzięcia przeciwko nowym władcom są skazane na niepowodzenie. Z Hindenburgiem i hasłem porządku i pokoju można było wiele uratować; przeciwstawiając się mu, można było stracić tylko więcej, a mianowicie niemiecką krew oraz perspektywę zawieszenia broni i pokoju.
Dlatego każda pokusa odzyskania mojej dziedzicznej władzy siłą musi zostać odrzucona; a jedyne, co może trwać, to moje pragnienie, aby w każdym przypadku wypełniać mój obowiązek jako żołnierz, który przysiągł wierność swojemu cesarzowi i jest winien posłuszeństwo przedstawicielowi wyznaczonemu przez tego cesarza. W związku z tym zachowam dowództwo w moich rękach i bezpiecznie poprowadzę powierzone mi oddziały do domu, w porządku i dyscyplinie. Hrabia von der Schulenburg popiera to postanowienie swoją radą; podobne poglądy wyrażają moi dowódcy armii von Einem, von Hutier, von Eberhardt i von Boehn, z których niektórzy prezentują się rano w sztabie Grupy Armii, podczas gdy z innymi komunikujemy się telefonicznie.
Żaden z nich nie jest głęboko dotknięty tymi nieszczęsnymi dekretami; żaden z nich nie patrzy na wydarzenia w Berlinie i Spa ze zdumieniem. Wciąż powraca to samo pytanie: ”A Hindenburg?” I ciągle ta sama odpowiedź: „Generał Gröner”
Po długiej dyskusji za i przeciw, opuściłem Vielsalm po południu. Schulenburg radzi mi, abym podczas negocjacji z Berlinem udał się bliżej oddziałów na froncie i czekał na decyzje rządu w miejscu bardziej oddalonym od demoralizacji, która prawdopodobnie znajdzie łatwiejszy wyraz za liniami frontu. Z drugiej strony konieczne jest wybranie miejsca dostępnego przez telefon. Dlatego ostatecznie uzgodniono, że na razie udam się do kwatery głównej Trzeciej Armii.
Tej przejażdżki nigdy nie zapomnę. Mój oficer ordynansowy, Zobeltitz, i oficer łacznikowy Grupy Armii, kapitan Anker, towarzyszą mi, podczas gdy moi dwaj adiutanci, Müldner i Müller, zostali na miejscu, aby prowadzić dalsze negocjacje z rządem. W jednym z miejsc, przez które przejeżdżaliśmy, mój samochód został otoczony przez setki młodych żołnierzy, którzy powitali mnie okrzykami i pytaniami. Jest to baza rekrutów Gwardii; żaden z chłopaków nie uwierzy w doniesienia o rewolucji i błagają mnie, abym maszerował z nimi do domu. Są gotowi roznieść wszystko na kawałki!
Kiedy usłyszeli, że Hindenburg również oddał się do dyspozycji nowego rządu, zamilkli. Wydawało się to dla nich nie do pojęcia. Ściskam wiele rąk;
Słyszę za sobą okrzyki młodych głosów:
”Auf Wiedersehen!”
Drodzy, wierni niemieccy chłopcy, teraz bez wątpienia niemieccy mężczyźni!
W trudzie przemierzamy niewiarygodne wiejskie drogi i leśne ścieżki; około dziewiątej docieramy do celu. Ale nigdzie nie widać sztabu! Przypadkowo w ciemności pojawia się lekarz weterynarii i informuje nas, że nigdy nie było tu żadnego sztabu. Nazwa kwatery głównej Trzeciej Armii pojawiająca się dwukrotnie, została błędnie wskazana na mojej mapie. Ale on wskaże nam drogę do następnego miejsca, gdzie wczoraj znajdował się sztab von Schmettowa.
Nasza trasa wiedzie przez rozległy i ciemny jak smoła las. Po godzinie docieramy do domu, w którym wszyscy udali się już na spoczynek. Po wielu okrzykach i dźwiękach naszego klaksonu motorowego, w końcu pojawia się oficer i wyjaśnia, że jest to szkoła dla chorążych; Grupa von Schmettowa już wyjechała. Młody człowiek jest niezwykle uprzejmy, jakby musiał przepraszać za to, że Schmettow odszedł. Błaga mnie, abym został na noc; nie wie, gdzie znajduje się sztab Trzeciej Armii, ale przypuszcza, że Einem zajął kwaterę w pobliżu małego miasteczka Laroche.
Kontynuujemy więc naszą nocną podróż. W końcu znajdujemy Laroche. Jest to węzeł kolejowy. To straszny chaos, przez który przejeżdżamy: wrzaskliwi, niezdyscyplinowani mężczyźni idący na urlop, krzyki i wrzaski i szturm na pociągi. U komendanta dowiadujemy się, że sztab Trzeciej Armii jest zakwaterowany w pobliskim domu.
Zaczynamy od nowa! Na głęboko rozjeżdżonej drodze musimy przejechać pod wąskim łukiem kolejowym. Tutaj austriacka bateria haubic wbiła się w kilka niemieckich furgonetek z amunicją, tworząc beznadziejną plątaninę. Jest ciemno jak w smole. Małe światła migoczą: ludzie krzyczą i przeklinają. Nasz samochód pogrąża się coraz głębiej w błocie, a na zewnątrz pada delikatna, zimna mżawka. I tak siedzimy i czekamy w tym chaosie przez całe dwie godziny. Wrzaski i krzyki na stacji kolejowej rozbrzmiewają nad naszymi głowami; grupy ubłoconych próżniaków i żołnierzy z jednostek transportowych dryfują nieufnie obok, rzucając na nas chciwe spojrzenia. Dwie takie godziny, po powodzi strasznych wydarzeń, z sercem przepełnionym bólem i goryczą.
To jak obraz upiornego końca naszej czteroipółletniej heroicznej walki: zamieszanie, szaleństwo, zbrodnia. Nie życzyłbym najgorszemu wrogowi palących tortur tamtych godzin.
Było już po północy, kiedy w końcu dotarliśmy do kwatery głównej armii, gdzie zostaliśmy powitani z serdeczną przyjaźnią przez Jego Ekscelencję von Einema i jego szefa sztabu podpułkownika von Klewitza. Oczekiwali nas od późnego popołudnia i zaczęli się obawiać, że spotkało nas jakieś nieszczęście i więcej nas nie zobaczą. Wkrótce kładziemy się do łóżek, ale znowu trudno mi zasnąć.
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Jako pierwsi gniewu krzyżowców doświadczyli nie Turcy u bram Konstantynopola ani Seldżucy w Syrii, ani Fatymidzi w Jerozolimie. Odczuła go zwykła żydowska ludność – mężczyźni, kobiety i dzieci w nadreńskich miastach, którzy wiosną 1096 roku padli ofiarą morderczych instynktów chrześcijańskiego motłochu. Bandy rzezimieszków paliły synagogi, biły i mordowały Żydów i zmuszały pojedynczych wyznawców judaizmu do chrztu lub popełnienia samobójstwa. W 1096 roku Żydów wleczono po ulicach z pętlami na szyi, spędzano gromadnie do podpalanych później budynków lub ścinano na ulicy na oczach rozradowanego tłumu.
Druga krucjata przeciwko muzułmanom:
Powszechny entuzjazm przekształcił się w fanatyzm, nietolerancję religijną i antysemickie ataki, wskutek czego kolejne pokolenie nadreńskich Żydów doświadczyło bicia, rabowania, oślepiania, mordowania i prześladowań, pod wpływem których wielu decydowało się na samobójstwo.
#historia #heheszki
@smierdakow proszę o źródełko : >
@UmytaPacha Świt królestw
Zaloguj się aby komentować
https://www.youtube.com/watch?v=Vitf8YaVXhc
Wbrew tytułowi, filmik bardziej wyjaśnia dylatacje czasu i dlaczego c + c = 2c nie działa, ale IMO robi to najlepiej ze wszystkich, jakie oglądałem.
@TRPEnjoyer Fajnie się kolesia słucha, dzięki.
Zaloguj się aby komentować
W szczególności fragment od 10:00 do 12:00.
Eric Emerson Schmidt – inżynier, od 2015 roku przewodniczący komitetu wykonawczego rady dyrektorów Alphabet, w latach 2011–2015 prezes zarządu Google, były członek zarządu Apple Inc. W latach 2001–2011 był dyrektorem generalnym Google. Jest współautorem programu lex, standardu Uniksa pozwalającemu tworzyć analizatory składniowe. Zasiada w senacie Carnegie Mellon University oraz Princeton University.
Przyszłość sztucznej inteligencji wyjawia Eric Schmidt
https://youtu.be/8FSuIILpm40
#ai #komputery #informatyka #nauka #sztucznainteligencja
Dobra wrzutka, dziękuję!
Zaloguj się aby komentować
Dziś dla Was mam fotkę z Sankt Petersburga. Przedstawia ona kolumnę średnich dział pancernych Su-122 (warto zwrócić uwagę na zastosowany kamuflaż) jadących przez Plac Strajków w pobliżu Bramy Narwskiej. Przybliżona lokalizacja: https://maps.app.goo.gl/iDXnbHfmvw5aCS1g9
Ale bym chciał zwiedzić to miasto.
#historia #ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #iiwojnaswiatowa
@Rzeznik Ale bym chciał zwiedzić to miasto. - na czołgu?
@PlatynowyBazant20 obojętnie
@Rzeznik doskonały kamuflaż, typowo sowieckie wykonanie
@Rzeznik nie widzę żadnych dział.. może to przez kamuflarz?
Zaloguj się aby komentować
Tilly Smith (ur. 1994) to Brytyjka, która jako dziecko uratowała życie około 100 osób na plaży Mai Khao w Tajlandii, ostrzegając ich na kilka minut przed nadejściem tsunami wywołanego trzęsieniem ziemi na Oceanie Indyjskim w 2004 roku. Smith, mając wówczas 10 lat, zdobyła wiedzę o tsunami na lekcji geografii.
Tło wydarzeń
Smith uczęszczała do Danes Hill School, prywatnej szkoły w Oxshott w hrabstwie Surrey, a następnie do Stowe School, szkoły z internatem w hrabstwie Buckinghamshire.
Dwa tygodnie przed tsunami, na lekcji geografii prowadzonej przez nauczyciela Andrew Kearneya, Smith dowiedziała się, jak rozpoznać oznaki tsunami. Podczas spaceru z rodziną na plaży Mai Khao zauważyła symptomy, o których się uczyła, i ostrzegła rodziców. "Woda była naprawdę, naprawdę spieniona," wspominała. "Nie była spokojna, nie cofała się i wracała. Po prostu wchodziła coraz dalej".
Początkowo jej rodzice nie uwierzyli w możliwość tsunami, ale Smith stanowczo stwierdziła: "Idę. Na pewno będzie tsunami." Jej ojciec, Colin, odczytując powagę sytuacji w głosie córki, przekonał ochroniarza do ewakuacji plaży.
Przypadkowo w pobliżu znajdował się Japończyk mówiący po angielsku, który usłyszał słowo "tsunami" i potwierdził jej przypuszczenia, dodając, że wcześniej miało miejsce trzęsienie ziemi na Sumatrze. Plaża została ewakuowana do drugiego piętra pobliskiego hotelu na chwilę przed uderzeniem 9-metrowej fali. Uratowano wszystkich, a Mai Khao Beach była jedną z nielicznych plaż bez ofiar śmiertelnych.
Ojciec Tilly powiedział później: "Gdyby nie ona, po prostu spacerowalibyśmy dalej. Jestem przekonany, że byśmy zginęli."
Rodzina Smithów początkowo odrzuciła prośby o wywiady, ale Tilly wystąpiła w ONZ w listopadzie 2005 roku oraz wzięła udział w kampaniach edukacyjnych podkreślających znaczenie edukacji o katastrofach.
Nagrody i wyróżnienia
9 września 2005 roku Smith otrzymała nagrodę Thomas Gray Special Award od Marine Society & Sea Cadets.
Planetoida 20002 Tillysmith została nazwana na jej cześć. W mediach zyskała przydomek "Anioł Plaży".
W grudniu 2005 roku magazyn Mon Quotidien przyznał jej tytuł "Dziecka Roku".
Historia Tilly jest wykorzystywana w materiałach edukacyjnych o trzęsieniach ziemi i tsunami.
https://en.wikipedia.org/wiki/Tilly_Smith
#edukacja #tajlandia #ciekawostki
@Deykun anioł plaży po angielsku bitch angel and i think it's beautiful
@Michumi tylko nie wpisuj tego na ph
Zaloguj się aby komentować
Byłabym mega wdzięczna za pomoc z tym!!
#psychologia
@Alissss nadciśnienie tętnicze może być?
Poka stópki, to zgodzę się na ankietę. Tu przewlekła schizofrenia paranoidalna.
Weź to taguj kurde
Zaloguj się aby komentować
Część X
#iwojnaswiatowa #historia #1wojnaswiatowa #LichtAusMesserRaus #ciekawostkihistoryczne #niemcy
poprzednie części pod tagiem #LichtAusMesserRaus
[cd 9 XI 1918]
Dochodziła godzina pierwsza i udaliśmy się na obiad. Cały posiłek przypominał jakąś ponurą stypę. Po tym nieznośnie bolesnym lunchu Jego Wysokość pozostał w rozmowie ze mną i Schulenburgiem. Kilka minut po godzinie drugiej został odwołany przez generała von Plessena, ponieważ sekretarz stanu von Hintze, telefonując do Berlina, został zaskoczony nową wiadomością. Wkrótce Schulenburg i ja otrzymaliśmy rozkaz udania się do cesarza.
Pomimo pozornej samokontroli i godności, do której się zmusił, był nadmiernie poruszony. Jakby wciąż wątpił, czy to, przez co właśnie przeszedł, może być rzeczywistością i prawdą, powiedział nam, że właśnie otrzymał informację z Kancelarii Cesarskiej, że wiadomość ogłaszająca jego abdykację jako cesarza i króla Prus, a jednocześnie deklarująca moje zrzeczenie się w podobnym sensie, została wydana przez księcia Maxa z Badenii i rozpowszechniona przez Biuro Wolffa bez oczekiwania na deklarację cesarza i bez konsultacji ze mną w tej sprawie; Ponadto książę zrezygnował ze stanowiska kanclerza cesarskiego i został mianowany regentem cesarskim, podczas gdy socjaldemokratyczny poseł Reichstagu, Ebert, był teraz kanclerzem cesarskim.
Wszyscy byliśmy tak oszołomieni i sparaliżowani tą zaskakującą wiadomością, że przez chwilę ledwo mogliśmy mówić. Następnie natychmiast staraliśmy się upewnić i ustalić kolejność tych bezprecedensowych działań. Jego Ekscelencja von Hintze właśnie zaczął telefonicznie przekazywać deklarację sporządzoną przez Jego Królewską Mość, kiedy mu przerwano. Deklaracja ta, jak mu powiedziano, była całkowicie daremna; musiałaby to być całkowita abdykacja, zarówno jako cesarza, jak i króla Prus, a Herr von Hintze musi wysłuchać tego, co ma mu zostać przekazane! Sekretarz stanu zaprotestował przeciwko tej przerwie i oświadczył, że decyzja Jego Królewskiej Mości musi być teraz wysłuchana przed czymkolwiek innym. Sekretarz stanu zaprotestował przeciwko tej przerwie i oświadczył, że decyzja Jego Królewskiej Mości musi być teraz wysłuchana przed czymkolwiek innym. Przystąpił do czytania, ale gdy tylko skończył, Berlin poinformował go, że deklaracja została już opublikowana przez Biuro Wolffa i natychmiast przekazana różnym oddziałom za pomocą telegramów radiowych.
”Cesarz i król postanowił abdykować z tronu. Cesarski Kanclerz pozostaje na stanowisku do czasu rozstrzygnięcia kwestii związanych z abdykacją Cesarza, zrzeczeniem się tronu przez Księcia Korony Cesarstwa Niemieckiego i Prus oraz powołaniem regencji. ...”
Sekretarz stanu, von Hintze, niezwłocznie złożył kategoryczny protest przeciwko tej proklamacji, która została wydana bez upoważnienia cesarza i w najmniejszym stopniu nie reprezentowała decyzji Jego Królewskiej Mości. Von Hintze wielokrotnie domagał się obecności samego cesarskiego kanclerza przy telefonie; a książę Max z Badenii, w odpowiedzi na zapytanie Hintze, osobiście przyznał się do autorstwa opublikowanej proklamacji i zadeklarował, że jest gotów przyjąć za to odpowiedzialność. W ten sposób ani przez chwilę nie zaprzeczał, że był inicjatorem tego niezrozumiałego kroku, a mianowicie opublikowania, bez upoważnienia Jego Królewskiej Mości, rzekomo jego decyzji, na które nigdy się nie zgodził w takiej formie i uprzedzając w sposób, który był co najmniej niezrozumiały, moje własne decyzje w sprawie, która nie została jeszcze poruszona nawet jednym słowem.
W podekscytowanym i łatwowiernym nastroju ludzi w kraju i żołnierzy było dla nas jasne, że dzięki niezwykłemu zachowaniu księcia stworzono pozory dokonanego faktu, który miał odciąć grunt, na którym staliśmy, spod naszych stóp. Mając jaśniejszy osąd tego, co stało się z Jego Wysokością i ze mną, oraz jaśniejsze poglądy na temat tego, co teraz należy zrobić, przeszliśmy do pokoju, w którym zgromadzili się inni panowie. Ich również ogarnęła wielka konsternacja z powodu potwornego postępowania. Okrzyki oburzenia mieszały się z sugestiami, w jaki sposób należy przeciwdziałać temu podstępnemu zamachowi.
Schulenburg i ja namawialiśmy Jego Królewską Mość, by pod żadnym pozorem nie poddawał się temu zamachowi stanu, lecz wszelkimi możliwymi sposobami przeciwstawiał się machinacjom księcia i niezmiennie trwał przy wcześniej powziętym postanowieniu. Hrabia podkreślił również fakt, że ten incydent sprawił, że tym bardziej konieczne było, aby cesarz, jako wódz naczelny, pozostał przy armii. Ta rada znalazła poparcie u generała von Marschalla, a zwłaszcza u starego generała-pułkownika von Plessena, którego wierna i rycerska natura oraz silny instynkt żołnierski przebiły się przez dworskie formalności, których zwykle starannie przestrzegał, i wybuchły oburzeniem na haniebny cios wymierzony w cesarza i całą dynastię. Ogromne znaczenie miało to, że dzięki osobistemu śledztwu był w stanie udowodnić niewiarygodność twierdzenia Grönera, że wojska w kwaterze głównej stały się niewiarygodne i nie zapewniają już cesarzowi wystarczającej ochrony. Hrabia von der Schulenburg i ja zaproponowaliśmy, że podejmiemy się stłumienia elementów rewolucyjnych w kraju, proponując najpierw przywrócenie porządku w Kolonii. Ale cesarz odrzucił tę propozycję, ponieważ nie chciał wojny Niemców przeciwko Niemcom. W końcu wielokrotnie i z wielkim naciskiem oświadczył, że podtrzymuje swoją decyzję o abdykacji, jeśli będzie to konieczne, jako cesarz, ale pozostaje królem Prus i jako taki nie opuści wojsk. Polecił generałowi von Plessenowi, generałowi von Marschallowi i Jego Ekscelencji von Hintze, aby natychmiast złożyli raport feldmarszałkowi generalnemu na temat tego, co wydarzyło się w Berlinie i jego własnej postawy. Nieco podbudowany tym stanowczym nastrojem mojego ojca, który zdawał się teraz jasno widzieć drogę przez wszystkie kłopoty i trudności, opuściłem go, gdyż moje obowiązki głównodowodzącego wymagały mojej obecności w kwaterze głównej Grupy Armii w Vielsalm. Gdy trzymałem go za rękę, nie przypuszczałem, że zobaczę go ponownie dopiero za rok, i to w Holandii.
Hrabia von der Schulenburg pozostał w Spa. To od niego, a nie z własnego doświadczenia, czerpałem informacje na temat dalszych wydarzeń tego fatalnego listopada w Spa. Schulenburg, który wraz ze mną opuścił cesarza, został przez niego ponownie wezwany. Mój ojciec powtórzył: „Pozostaję królem Prus i jako taki nie abdykuję; pozostaję też z wojskami!”. Następnie, ponieważ niemożliwe było uznanie rewolucyjnego rządu w Berlinie, omówiono kwestię zawieszenia broni. Kto miał je zawrzeć? Jego Wysokość zdecydował, że feldmarszałek von Hindenburg powinien przejąć naczelne dowództwo i być odpowiedzialny za prowadzenie negocjacji. Pod koniec rozmowy cesarz wyciągnął rękę do hrabiego Schulenburga i powtórzył: „Zostaję z armią. Powiedz to żołnierzom!”
Po opuszczeniu Jego Królewskiej Mości Schulenburg udał się do kwatery Feldmarszałka, gdzie wraz z generałem Grönerem, generałem von Marschallem, sekretarzem stanu von Hintze i delegatem parlamentu von Grünauem o wpół do trzeciej rozpoczęła się konferencja na temat sytuacji powstałej w Berlinie. Generał Gröner oświadczył, że nie ma militarnych możliwości przeciwdziałania abdykacji ogłoszonej w Berlinie. Zgodnie z sugestią Jego Ekscelencji von Hintze postanowiono sporządzić pisemny protest przeciwko deklaracji abdykacji, która została ogłoszona bez zgody lub aprobaty cesarza, oraz podpisać ten dokument przez cesarza i zdeponować go w bezpiecznym miejscu. Podczas dyskusji na temat osobistego bezpieczeństwa cesarza, za które generał Gröner odmówił wszelkiej odpowiedzialności, pojawiło się pytanie, jakie miejsce zamieszkania cesarz mógłby wybrać, gdyby rozwój wydarzeń zmusił go do wyjazdu za granicę i wspomniano o Holandii. Hrabia Schulenburg był odosobniony w swojej opinii, że opuszczenie armii przez Jego Królewską Mość byłoby poważnym błędem. Nalegał, by Jego Królewska Mość dołączył do Grupy Armii, gdyż droga jest otwarta. W pełni przekonany o zdecydowanej postawie Cesarza, hrabia von Schulenburg, w towarzystwie innych członków sztabu Grupy Armii, udał się z powrotem do Vielsalm, gdzie jego obecność była pilnie potrzebna ze względu na napiętą sytuację na froncie.
Na zakończenie wszystkich ekscytujących wydarzeń tego dnia, noc przyniosła mi list od mojego ojca, który był nie do pogodzenia z ostatnimi doznaniami, jakie ja i szef mojego sztabu generalnego wynieśliśmy ze Spa, i zniszczył całą nadzieję i zaufanie, jakie żywiliśmy w odniesieniu do przywrócenia starego porządku rzeczy. List skonfrontował mnie z niezmiennymi faktami, które nie mogły nie zmienić biegu mojego losu i zawrócić mnie ze ścieżki, którą do tej pory uważałem za jedyną właściwą i którą, opierając się na moich prawach i obowiązkach, zamierzałem niezachwianie podążać.
List mojego ojca brzmiał następująco
” MÓJ DROGI CHŁOPCZE
” Ponieważ Feldmarszalek nie może zagwarantować mi bezpieczeństwa tutaj i nie chce się zobowiązać do zagwarantowania pewności oddziałów, zdecydowałem się, po ciężkiej wewnętrznej walce, opuścić zdezorganizowaną armię. Berlin jest całkowicie stracony; jest w rękach socjalistów, a dwa rządy zostały tam utworzone, jeden z Ebertem jako kanclerzem, a drugi przez niezależnych. Dopóki wojska nie rozpoczną marszu do kraju, zalecam pozostanie na posterunku i trzymanie oddziałów razem! Jak Bóg da, mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. Generał von Marschall przekaże ci dalsze informacje”.
Twój boleśnie dotknięty ojciec,
(Podpisano)
” WILHELM.”
Na zdjęciu trzy francuskie kobiety w runinach wsi Paissy - płn-wsch Francja 1918 rok
Zaloguj się aby komentować