#zegarki

71
379
#tikutak #zegarki #zainteresowania #hobby #gruparatowaniapoziomu

O, to jest fajny model: Sława "tank".

Tutaj mamy automat na 27 kamieniach w wersji eksportowej, lata 80-te, w tej samej stylistyce była też wersja kwarcowa.
Spory zegarek, ciężki, masywny, kształt niby "kostka" ale lekko zaokrąglony, czyli "tonneau" (beczka). Zintegrowana bransoleta. Koperta chromowana w dwu rodzajach wykończenia, w większości połysk a płaszczyzny sąsiadujące z bransoletą - szczotkowanie. Znów mamy tarczę w kontrastowych kolorach czerni, srebra i bieli, krępe wskazówki, do tego sekundnik - chorągiewkę. W poprzek tarczy moletowany pas, w którego obrębie symetrycznie znajduje się logo producenta i rozbudowany kalendarz z dniami tygodnia i datą. Szybka zmiana daty odbywa się przez specjalny przycisk z boku koperty a szybka zmiana dni tygodnia - przez wyciągnięcie koronki. Niestety, komplikuje to budowę kalendarza, jego serwis to istna mordęga - jest najbardziej złożony ze wszystkich sowieckich rozwiązań.
Kupiony jako sprawny, nieserwisowany, szkiełko i koperta lekko przepolerowane. Widoczne zadrapania i przetarcia chromu na narożnikach koperty, nie da się ich usunąć. Mam na podmianę kopertę w lepszym stanie z pękniętym szkłem, a na razie noszę tak.
08876c83-1192-45fc-b1ce-0ff4b59bb5ad
Odczuwam_Dysonans

@t0mek brzydal! Ale fajny

Zaloguj się aby komentować

#tikutak #zegarki #zainteresowania #hobby #gruparatowaniapoziomu

Znowu Sława, tym razem heksagon, czyli moja "heksa".
Początki poszukiwań na targu staroci, wtedy można jeszcze było coś znaleźć i za grosze kupić. Ta kosztowała 20 zł, była niesprawna i ze szkłem silnie podrapanym, ale na szczęście całym. Na szczęście, bo takie szkła fasonowe są do kupienia tylko z "dawcą narządów", czyli popsutym zegarkiem, robiącym za bank części zamiennych.
Oczywiście padnięty balans, wytarte czopy osi koła balansowego - taka już uroda tych mechanizmów. Cały balans miałem NOS, podmieniłem. Mechanizm umyty i naoliwiony, wyregulowany, koperta domyta i przepolerowana, najwięcej pracy włożyłem w doprowadzenie szkła do porządku. Wielokrotne polerowanie wodnym papierem ściernym gradacji 1500 i 2500, a potem pastą polerską, efekt dało całkiem niezły. Pasek nowy, chiński, z kontrastowym przeszyciem, w kolorystyce tarczy.
Wersja eksportowa z lat 80-tych, mechanizm manualny 2414 z kalendarzem, 21 kamieni. Mimo nietypowego kształtu, cała forma, zarówno koperty jak tarczy i wskazówek, jest bardzo prosta i czytelna. Rozmiar w sam raz na mniejszy męski, większy damski (ale katalogowo przeznaczony był dla panów).
Drugi taki, w innej wersji kolorystycznej, pomału dłubię w wolnych chwilach.
137ad958-e3f5-4bd7-bf1e-f6d6ae9a5307

Zaloguj się aby komentować

#tikutak #zegarki #ciekawostki #hobby #gruparatowaniapoziomu

Sława czyli Chwała, post 3/3.

Kończymy dziś serię wpisów o historii istnienia 2. Moskiewskiej Fabryki Zegarków, czyli "Sławy". Następnie będą publikowane wpisy o kolejnych uratowanych zegarkach tej (i nie tylko tej) marki.

Jest rok 1966.
W Polsce świętuje się 1000-lecie chrztu przez akcję „Tysiąc szkół na tysiąclecie Polski”. Każda z powstałych placówek jest przystosowana do pełnienia funkcji szpitala w przypadku wojny oraz posiada schron. Francuzi na Saharze przeprowadzają ostatni z siedemnastu testów atomowych – z próbami przenoszą się na atol Mururoa. LaVey zakłada Kościół Szatana. Watykan znosi „Indeks ksiąg zakazanych”. W USA rozpoczęto budowę World Trade Center (tak, tego WTC). Z Bajkonuru wystrzelono sondę księżycową Łuna 9, która z powodzeniem ląduje w Oceanie Burz (pierwsze w historii udane lądowanie na innym ciele niebieskim, pierwsze połączenie radiowe i zdjęcia z innego ciała niebieskiego). Wystrzelono biosatelitę z 2 psami, Wietierokiem i Ugołokiem, które wróciły na Ziemię po 23 dniach, ustanawiając rekord długości lotu dla psów (w jakim stanie wróciły – tego już nie wiem). Wystrzelono sondy Wenera 2 i Wenera 3, a Łuna 10 stała się pierwszym sztucznym satelitą Księżyca. Ciekawostka: wielokrotnie przesyłano z niej na Ziemię melodię „Międzynarodówki”, po raz pierwszy – podczas zjazdu Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego.

„Sława” od początku istnienia wypuściła już blisko 100 milionów sztuk, eksportuje ponad 50% swoich produktów do 36 krajów; w 1979 r. odbiorcami będą już 72 kraje na wszystkich kontynentach. W ciągu roku wychodzi z niej ok. 2 mln zegarków damskich i 3 mln budzików, nie licząc innych czasomierzy. Inżynierowie 2. Moskiewskiej Fabryki Zegarków, we współpracy z instytutem badawczym, konstruują mechanizm męskiego zegarka 24xx, który następnie jest rozwijany – dochodzi kalendarz, automat (lichy, bo z łożyskiem ślizgowym), wskazanie dni tygodnia. W zależności od wersji, 19 do 27 kamieni, z czego kilka służy jako łożyska ślizgowe kalendarza (!). Dokładność -20/+40 sekund na dobę, czyli przeciętnie (aczkolwiek daje się wyregulować do kilkunastu sekund). Będzie on produkowany do samego rozpadu Związku Radzieckiego. Ogólnie jest udany i nawet wyjątkowy: jak żaden ze znanych mi mechanizmów, posiada dwie sprężyny napędowe w oddzielnych bębnach, co pozwala wygospodarować miejsce na duże koło balansowe. Niestety, Ruscy przedobrzyli. Aby zmniejszyć tarcie osi, ich końce są bardzo cienkie. Oś koła balansu, pomimo zabezpieczenia antywstrząsowego, jest przez to podatna na uszkodzenia w wyniku wstrząsu, a źle serwisowana – ulega szybkiemu zużyciu. Jeśli dziś kupisz męską „Sławę” i nie jest sprawna, to na 99% ma uwalone czopy balansu, niestety. Ten kaliber jest uznawany za mniej odporny i mniej niezawodny, niż inne ruskie, a szkoda, bo fabryka opracowała szerokie wzornictwo, zapewniając bardzo duży wybór paniom, panom, dzieciom i młodzieży. Choć nie miała większych pretensji do uczestnictwa w podboju Kosmosu, a głównym dostawcą zegarów dla misji kosmicznych był „Poljot”, to w 1970 r. dostarczała na potrzeby lotów załogowych zewnętrzne zespoły zegarowe do przełączania obwodów elektrycznych wg zadanego programu awaryjnego. 

W 1976 r. wypuszczono pierwszą partię zegarków kwarcowych z mechanizmem 3056 na 10 kamieniach, o dokładności 2 s/d. Nie wiem, czy zachodnie zegarki porównywalnej klasy były lepsze, trwalsze, dokładniejsze, nie podejmuję się takiej oceny. Zwracam tylko uwagę, że w latach 70-tych te właśnie „Sławy” eksportowano do państw zachodnioeuropejskich, głównie do Szwajcarii. Natomiast łożyskowanie rubinami mechanizmów w dobie „rewolucji kwarcowej” i systematycznego cięcia kosztów produkcji, praktykowano tylko w drogich i luksusowych czasomierzach. Inni producenci używali ich jak najmniej (3 – 7); tak duża liczba kamieni była ewenementem. Pewnie przy opracowaniu „kwarców” pomocne było to, że w początkach fabryki produkowano tam zegary i inne urządzenia elektryczne, w latach powojennych zaś współpracowano z inżynierami francuskiego LIP-a.
W Sojuzie namiętnie wdrażano pomysły racjonalizatorskie, czasem lepsze, czasem gorsze. W tym przypadku podzielono wytwórstwo podzespołów mechanizmów między różne fabryki, a każda miała natrzaskać dosyć dla siebie i pozostałych zakładów zegarkowych. W Mińsku (Łucz) produkowano układy scalone, w Ugliczu (Czajka) – rezonatory kwarcowe, a w Kusinie – magnesy do silników krokowych. Tylko weź tu człowieku ogarnij to i zapewnij logistykę między zakładami, żeby finalnie takie puzzle poskładać w jedną funkcjonalną całość. Na tej samej zasadzie podzielonego wytwórstwa pojawiły się werki nowszego typu, 2356. Dobrą stroną takiego dywersyfikowania procesów była unifikacja podzespołów, ich powtarzalność w partiach i na dalszych etapach - między montowniami. Zasadniczo te same mechanizmy widać w „Łuczu” z Mińska, „Rakiecie” z Petrodworca, „Sławie” z Moskwy oraz niektórych „Czajkach” z Uglicza. Mówią, że szybkie przejście z zegarków mechanicznych na kwarcowe było podyktowane usterkowością tych pierwszych, ale to nieprawda. Tradycyjne werki w złoconej kopercie były produkowane równolegle do nowoczesnych i schodziły z produkcji jeszcze w latach 80 – 90, kiedy cała zachodnia produkcja pruła sobie flaki w walce o zegarek jak najtańszy.

W ciągu całej swojej historii „Sławę” opuściło 330 milionów czasomierzy, zatrudnienie znalazło tam ponad 10 tys. pracowników.
Po 1990 r., rozpadzie ZSRR i stopniowym upadku fabryki, mechanizmy sprzedawano jeszcze do Chin i Hongkongu, a spółka dysponująca prawami handlowymi funkcjonowała w dawnej fabryce „Czajki” w Ugliczu. W 2011 r. budynki 2. Moskiewskiej Fabryki Zegarków zostały wyburzone.
Taki był koniec „Sławy”.

Poniżej:
Sława kwarc z lat 80-tych, model eksportowy z późniejszym mechanizmem 2356, kupiona jako niesprawna. Fajny projekt, bezel bardziej dla dekoracji niż w celach użytkowych, ale jest. Koronka schowana w podcięciu na kopercie, prawie jak Seiko. Wskazówki z pijanego snu krasnoarmiejca i dominujące symbole Związku Radzieckiego na tarczy. Mam pomysł, jak ją ożywić, ale na razie leży sobie.

Czarna Sława plastikowa, taka ni to damka, ni to młodzieżowa. To już lata 80/90 i cięcie kosztów produkcji. Zegarek posiadający wszelkie wady projektowe i niewiele zalet. Koperta z jednego kawałka, wewnątrz mały damski mechanizm, do którego trudno się dostać - trzeba od spodu wyjąć zaślepkę, poluzować (broń Boże odkręcić!) śrubkę, potem wyjąć wałek z koronką, potem wydłubać szkło albo wypchnąć je sprężonym powietrzem....Zero zabezpieczenia przed wodą, żadnego uszczelnienia - masakra. Kupiona za grosze w zestawie z innymi, niesprawna, wewnątrz lekko zalana i pordzewiała. Obecnie po serwisie i już chodząca, polerowane wskazówki, jeszcze tylko doprowadzić do jakiego takiego wyglądu samą kopertę i szkło.

Jak zwykle, kilka linków do wartościowych źródełek, szczególnie polecam kolekcję Mroatmana i jego cudeńka, np. Sławę naręczną z budzikiem oraz dwutarczową "sowę".
https://17jewels.info/movements/s/slava/slava-2414/
https://mroatman.wixsite.com/watches-of-the-ussr/slava
cbd2012c-8548-44c9-af84-2e4e1267c2e8
5d9d641b-31af-4a4a-a476-9cfe370bbe4d
klawo

Komentarz usunięty przez moderatora

xniorvox

@klawo Pogięło cię?

t0mek

@klawo nie zdążyłem zauważyć, co tam napisałeś, ale mogę się domyśleć (zwłaszcza, że wpis został zmoderowany). Jak sądzę, przejawiłeś uzasadnioną niechęć do sowieckich symboli, a może zarzuciłeś mi rusofilię czy coś tam. Może dla ciebie moje wpisy zaleciały onucą, ale powtórzę to, co wyjaśniałem na początku serii: piszę o zegarkach. Nie propaguję żadnej polityki czy ideologii. Ruskich jebać równo i zawsze. Zegarki są takie albo inne, nie ich zasługa czy wina, że powstały tu czy tam. Większość tych, do których mam dostęp, to zegarki sowieckie, bo są dostępne i na takie mnie stać (i nie tylko dlatego). Pisząc o nich, nie da się nie zahaczyć o historię - zegarki to czas, czas to historia, tak jest i już. Jeśli ktoś ma problem, że w moich wpisach pojawia się historia Związku Radzieckiego, czy wojny, czy Polski za PRL-u, to uprzejmie informuję, że żadnego z powyższych NIE MA od dobrych kilkudziesięciu lat. Nie jestem nieomylny, pewnie popełniam błędy, zawsze można mi o tym powiedzieć w sposób w miarę kulturalny albo napisać PW. Jeśli ktoś ma nadal z tym problem, to niech mnie daje na czarną listę, po co sobie psuć nerwy. Pozdrawiam.

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Na łapie Seiko 5 "cement" :)
#zegarki
b460c6a8-93bd-45ea-8ade-af520b232ab5
c7eabbce-1e3d-4ddb-835b-4108f6cbcf3b
Sweet_acc_pr0sa

@nocnyfilm kuwa jaka kudlata ręka, zazdro xd

deafone

@nocnyfilm żebyś się nie zesrał

AndrzejZupa

Chuj z sikorem jak już powiedziano - szacun za rękę szympansa, nie każdy ma takie supermoce!

https://youtu.be/pKqVj-ermPY?feature=shared

Heheszki

@AndrzejZupa

"supermoce, łapy obrośnięte kocem, dzwoń na 998" w punkt 🤣

Zaloguj się aby komentować

#tikutak #zegarki #zegarkiboners #zainteresowania #ciekawostki #hobby #gruparatowaniapoziomu

Wracamy do zasadniczego tematu: "Sława" czyli "Chwała" - post 2 i 1/2 z 3.

Jest rok 1966.
W Polsce świętuje się 1000-lecie chrztu przez akcję „Tysiąc szkół na tysiąclecie Polski”. Każda z powstałych placówek jest przystosowana do pełnienia funkcji szpitala w przypadku wojny oraz posiada schron. Francuzi na Saharze przeprowadzają ostatni z siedemnastu testów atomowych – z próbami przenoszą się na atol Mururoa. LaVey zakłada Kościół Szatana. Watykan znosi „Indeks ksiąg zakazanych”. W USA rozpoczęto budowę World Trade Center (tak, tego WTC). Z Bajkonuru wystrzelono sondę księżycową Łuna 9, która z powodzeniem ląduje w Oceanie Burz (pierwsze w historii udane lądowanie na innym ciele niebieskim, pierwsze połączenie radiowe i zdjęcia z innego ciała niebieskiego). Wystrzelono biosatelitę z 2 psami, Wietierokiem i Ugołokiem, które wróciły na Ziemię po 23 dniach, ustanawiając rekord długości lotu dla psów (w jakim stanie wróciły – tego już nie wiem). Wystrzelono sondy Wenera 2 i Wenera 3, a Łuna 10 stała się pierwszym sztucznym satelitą Księżyca. Ciekawostka: wielokrotnie przesyłano z niej na Ziemię melodię „Międzynarodówki”, po raz pierwszy – podczas zjazdu Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. Jak już pisałem przy okazji "zegarków kosmicznych", program lotów kosmicznych ma ogromne znaczenie propagandowe.

„Sława” od początku istnienia wypuściła już blisko 100 milionów sztuk, eksportuje ponad 50% swoich produktów do 36 krajów; w 1979 r. odbiorcami będą już 72 kraje na wszystkich kontynentach. W ciągu roku wychodzi z niej ok. 2 mln zegarków damskich i 3 mln budzików, nie licząc innych czasomierzy. Inżynierowie 2. Moskiewskiej Fabryki Zegarków, we współpracy z instytutem badawczym, konstruują mechanizm męskiego zegarka 24xx, który następnie jest rozwijany – dochodzi kalendarz, automat (lichy, bo z łożyskiem ślizgowym), wskazanie dni tygodnia. Dokładność -20/+40 sekund na dobę, czyli przeciętnie (daje się wyregulować lepiej, do kilkunastu sekund). Będzie on produkowany do samego rozpadu Związku Radzieckiego. Ogólnie jest udany i nawet wyjątkowy: jak żaden ze znanych mi mechanizmów, posiada dwie sprężyny napędowe w oddzielnych bębnach, co pozwala wygospodarować miejsce na duże koło balansowe. Niestety, Ruscy przedobrzyli. Aby zmniejszyć tarcie osi, ich końce są bardzo cienkie. Oś koła balansu, pomimo zabezpieczenia antywstrząsowego, jest przez to podatna na uszkodzenia w wyniku wstrząsu, a źle serwisowana – ulega szybkiemu zużyciu. Jeśli dziś kupisz męską „Sławę” i nie jest sprawna, to na 99% ma uwalone czopy balansu, niestety. Ten kaliber jest uznawany za mniej odporny i mniej niezawodny, niż inne ruskie, a szkoda, bo fabryka opracowała szerokie wzornictwo, zapewniając bardzo duży wybór paniom, panom, dzieciom i młodzieży. Choć nie miała większych pretensji do uczestnictwa w podboju Kosmosu, a głównym dostawcą zegarów dla misji kosmicznych był „Poljot”, to w 1970 r. dostarczała na potrzeby lotów załogowych zewnętrzne zespoły zegarowe do przełączania obwodów elektrycznych wg zadanego programu awaryjnego. 

Poniżej: Sława asymetryczna, automat na 27 kamieniach, lata 80-te. Kupiona na targu staroci za chyba 20 zł, podrapana, oczywiście balans niesprawny i wyrobione łożysko wahnika, przez co ociera się on o dekiel i gorzej działa naciąg automatyczny. Wahnik został nieruszany, balans podmieniony, nowe szkło, polerka koperty, chiński pasek z kontrastowymi przeszyciami. Ciekawostką jest jej kształt, nierówny w każdą stronę. Bardzo ładny projekt tarczy, logo fabryki w jednej linii z podwójnym datownikiem, do tego wysokie, nakładane indeksy o moletowanej fakturze i szerokie wskazówki. Całość opisana łaciną, czyli wersja eksportowa. Przycisk powyżej koronki służy do szybkiej zmiany daty.
6f68e0c8-38bd-4e7d-9d80-44fcd0bb19a9

Zaloguj się aby komentować

Rozbieram dla zabicia czasu aliexpressowe Tandorio. Cena robi swoje w środku, bo w ori Seiko nie ma rys ani śladow po jakimś płynie 🤖
#zegarki
9cfdd4cb-8fa9-465c-a038-6dcb9bafc48b
Fly_agaric

Strasznie to wygląda. To chyba wpływ kultury pracy - a raczej jej braku, gdzieś w pół-chałupniczych warunkach? Bo nie wierzę, że takie części luzem na przyczepie dowożą.

Zaloguj się aby komentować

#tikutak #hobby #zainteresowania #ciekawostki #zegarki #zegarkiboners #gruparatowaniapoziomu

Tzw. wtręt, post niezamierzony lecz wymuszony sytuacją.

Jeszcze o naręcznych zegarkach elektrycznych, bo nie od dziś ten temat wzbudza moje zainteresowanie, a „Sława” odgrywa tu pewną rolę.

Jako pierwszy na świecie wypuścił je amerykański Hamilton w 1957 r. Proste pytanie brzmi: a po co, skoro potrafiono konstruować zegarki mechaniczne o dokładności kilku sekund? Skoro istniały takie o samoczynnym, automatycznym naciągu, więc nie było potrzeby codziennego nakręcania? No niby tak, ale...Jeśli chcielibyście automat odłożyć na kilka dni, to przestanie pracować. Zegarek automatyczny wymaga ciągłego ruchu, jeśli nie na nadgarstku, to w specjalnym urządzeniu – rotomacie (część takich mechanizmów ma możliwość ręcznego „dokręcenia” sprężyny). Z drugiej strony – postęp, rozwój produkcji ogniw elektrycznych w połączeniu z ich miniaturyzacją i pospolita walka o klienta, to bardzo silne czynniki warunkujące powstanie wielu produktów – w tym czasomierzy - według nowych, nietuzinkowych pomysłów. I rzecz nie do pominięcia – produkcja zegarka elektrycznego była o wiele mniej kosztowna, a przy tym o wiele łatwiejsza, niż zegarka mechanicznego.
Zatem idzie nowe: zegarek elektryczny.

Aby pokazać różnice, wyjdźmy od najprostszego zegarka mechanicznego. Energia zmagazynowana w ściśniętej sprężynie uwalniana jest i przekazywana na układ kół zębatych, podobnie jak energia silnika samochodowego przez skrzynię biegów idzie na koła napędowe. System zębatek jest tak zestopniowany, że obroty jednej z nich mogą posłużyć do wskazywania sekund, innej – minut. Ale gdyby tylko na to pozwolić, sprężyna rozwinęłaby się w jednym momencie, więc na końcu całego układu potrzebny jest swego rodzaju hamulec - element, który ogranicza ruch kół i „porcjuje” energię sprężyny tak, że wydatkowana jest stopniowo i (mniej więcej) równomiernie przez długi czas. Może to być wychwyt i wahadło, koło balansowe – różnie.

Wszyscy wiedzą, jak zachowują się magnesy jednoimienne i różnoimienne, prawda? W najprostszym zegarku elektrycznym pod działaniem prądu elektrycznego zaczyna pracować elektromagnes, który po obu jego stronach jest odpychany przez dwa magnesy o przeciwnym niż on ładunku, zatem miota się jak szatan między jednym a drugim skrajnym punktem. Obrazowo mówiąc, postawcie Tuska między Jarosławem i Mateuszem (dobra, specjalnie dla Bojowego daję tag #polityka, sam nie wiem po co). Konstrukcyjnie biorąc, mamy rodzaj elektrycznego silnika o cyklicznym działaniu i przekładnię zębatą, przekazującą jego ruch na wskazówki. Znów porównując do samochodu, to co do tej pory było hamulcem, stało się napędem całego układu – i może na tym polega największa innowacyjność takiego rozwiązania. Potem jeszcze trzeba poszatkować powstały ruch na zgrabne porcje, a ponieważ każda trwa ileś tam, to zliczyć je w coraz większe przedziały – sekundy, a sekundy w minuty....i oto jest on: pierwszy Hamilton 500. Proste.

Niby proste, a dotarcie do takiego rozwiązania zajęło konstruktorom dekadę. Prototyp Epperleina powstał w latach 1952 – 56, a że jego przedsiębiorstwo współpracowało z Hamiltonem, pomysł przeszedł z firmy na firmę (Epperlein produkował też pod własną marką). Konkurencja nie zasypywała gruszek w popiele i opracowywała własne rozwiązania, twórczo podchodząc do tematu z różnych stron. Ruchoma cewka, która okresowo staje się elektromagnesem i stałe magnesy, albo odwrotnie – ruchome magnesy kontra stałe elektromagnesy. Wobec tego Hamilton spieszył się z przekazaniem swego dzieła do sprzedaży, w efekcie mocno go niedopracowując. Taki zegarek był w pełni elektryczny, bez rezystorów, tranzystorów, przetworników, trymerów, silników krokowych i innego szpeju, co w sumie przesądza o jego prostocie i odporności, no, chyba że przegapi się dłuuuuugie i cieniutkie druciki, które przy byle silniejszym wstrząsie będą przerywać pracę mechanizmu...ot, przypał. To najwcześniejsza zegarmistrzowska hybryda układu elektrycznego i mechanicznego w zegarku naręcznym, posiadająca wiele elementów, powiedziałbym, tradycyjnych (np. zmodyfikowane koło balansowe z włosem).

No a Ruskie...?
2. Państwowa Fabryka Zegarków, późniejsza „Sława”, w 1959 r. wypuszcza do sprzedaży zegarek z mechanizmem elektrycznym 114CzN (były go co najmniej 2 wersje). I jest on uderzająco podobny do Hamiltona, ba! To jest jego kopia, późniejsza od oryginału o 2 lata. Szybko sobie, sk...syny, poradziły. Przekopiowały, można powiedzieć, z wszystkimi niedociągnięciami i niedopracowaniami, np. dużą wrażliwością na wstrząsy mechaniczne. Pierwsze egzemplarze zza oceanu były nowinką i sprzedawały się w dużej mierze dzięki silnemu marketingowi, po czym...wracały do producenta jako źle działające. Natomiast w rosyjskojęzycznych źródłach czyta się o niewielkiej partii „ich” czasomierzy, upłynnionej wśród naczalstwa, i równie wrażliwej tudzież awaryjnej. Wypuszczono drugą wersję mechanizmu – podobną jak dwie krople wody jeśli nie do Hamiltona, to do Epperleina. Przypadek? Nie sądzę. Poza tym wątkiem najwcześniejszych sowieckich naręcznych elektryków, jest taki ślad, zgodnie z którym w rok po Amerykańcach Ruscy mieli swoją (jasssne, „swoją”...) elektromechaniczną hybrydę przeznaczoną dla kosmonautów. Nie wszystko mi tam pasuje - może do tego wrócimy kiedy indziej.

Im dalej, tym ciekawiej.
Jak chcą niektórzy, Chruszczow przywiózł z wizyty w Stanach Bulovę Accutron 214 (pierwszy na świecie zegarek z tranzystorem i oscylatorem kamertonowym – początek nowej ery zegarków ELEKTRONICZNYCH) i kazał ją przekopiować, dzięki czemu powstała Sława Tranzystor. Jego wizyty w USA miały miejsce w 1959 i 1963 r., Bulova wypuściła swój sikor w 1960, czyli należy brać pod uwagę tą drugą wizytę, i teraz pojawia się pytanie – w jakim tempie, używając wstecznej inżynierii, możliwe było odtworzenie ruskiego Accutrona? Uważa się, że trwałoby to kilka lat, choćby ze względu na brak odpowiedniego sprzętu i technologii. Tymczasem Ruskie, nie wiedzieć skąd, w 1964 r. pokazują swój wypust na targach w Lipsku, a na rysunkach w starych książkach mechanizm widnieje z datą produkcji 1962 r. Wot, zagwozdka. Przy czym ich zegarek kamertonowy nie jest kopią 1:1 Bulovy, a raczej rozwinięciem pierwowzoru, zaś kolejne wersje obu marek różnią się diametralnie rozwiązaniem kalendarza. Wygląda na to, że od pewnego momentu myśl techniczna ewoluowała niezależnie od siebie u obu producentów.

Poniżej: porównanie mechanizmów Epperlein - Sława 1, Hamilton - Sława 2, Bulova - Sława Tranzystor. Wszystkie zdjęcia z neta. Dla chętnych kilka linków do forów tematycznych, którymi posiłkuję się przy pisaniu postów.

https://www.safonagastrocrono.club/slava-114-chn-a-brief-history-of-electric-watches-in-the-soviet-union/
https://www.watchtalkforums.info/threads/slava-transistor-Слава-Транзитор-2397-reference-research.151178/
https://electric-watches.co.uk/movement-gallery/
https://www.crazywatches.pl/electric,1
55c18bcc-061e-4c02-bd95-0653a5a37d72
82e54875-1d0f-450b-8441-13039ab3b031
0338bd2b-a111-47bd-a109-ad1d012822e6
0a49e9c3-8fcc-4c80-ad79-f63a08bf944c
t0mek

i Jeszcze Bulova vs. Sława Tranzystor, bo limit zdjęć.

2fa38c75-0866-4dbb-a615-8fe9f8c8ce31
aab9526f-1e89-46af-9e7b-993a3e1cb361
2eb2c99b-9ba9-4e7b-aff9-50bdde6bc409
xniorvox

Wygląda na to, że od pewnego momentu myśl techniczna ewoluowała niezależnie od siebie u obu producentów.


@t0mek Pewnie od momentu, gdy KGB wykradło plany


Zegarek automatyczny wymaga ciągłego ruchu, jeśli nie na nadgarstku, to w specjalnym urządzeniu – rotomacie


Powiedz mi jako fachowiec, czy to prawda, że zegarkowi trzeba czasem pozwolić się rozwinąć i trochę odpocząć? Słyszałem, że ciągle trzymanie sprężyny w napięciu powoduje zmęczenie materiału i utratę jej właściwości.


W ogóle rotomat w obecnych czasach wydaje mi się dziwnym pomysłem, bo skoro ktoś za wyższą cenę kupił zegarek mechaniczny, żeby obcować z urządzeniem z duszą kosztem dokładności i wygody, to po co wsadza tę duszę do pudła, żeby przypadkiem nie założyć tego zegarka ani nawet go nie nakręcić?

t0mek

 to po co wsadza tę duszę do pudła, żeby przypadkiem nie założyć tego zegarka ani nawet go nie nakręcić?


@xniorvox na początku zajawki każdy ma tak, że pilnuje, z jaką dokładnością chodzi zegarek, reguluje, nakręca....a potem to już nie robi takiej różnicy. 10 sekund w tą czy w tą? A kto z nas żyje z dokładnością do 10 sekund? Inny dzień na datowniku? No i co z tego, jak mi się w laptopie wyświetla dzień, godzina itd? No więc chyba jest tak, że jak ktoś ma kilka, kilkanaście zegarków i chce, żeby były w ciągłej gotowości, bez konieczności nastawiania, przestawiania, ustawiania datownika (+ ma za dużo pieniądza) to kupuje rotomat. Ja nigdy nie miałem takiej potrzeby (a nadmiar gotówki zużyłbym inaczej). Co kto lubi.

Nakręcanie - nie wiem, co odpowiedzieć. Na zdrowy rozum należałoby używać całej sprężyny, żeby zużywała się/pracowała równomiernie. Natomiast mam zegarki kilkudziesięcioletnie, które musiały być nakręcane różnie - regularnie, nieregularnie, do końca, częściowo, po smarowaniu, bez smarowania - nie bardzo widzę różnicę między nimi. Jedynie w przypadku, gdy sprężynie kończy się rezerwa chodu, tzn. jest prawie całkiem rozwinięta, zegarek potrafi przyspieszyć - i jest to jak najbardziej prawidłowe i wytłumaczalne.

bojowonastawionaowca

@t0mek halo, taki okropny bym nie był

Zaloguj się aby komentować

Z okazji Święta Niepodległości na ręce zegarek z biało-czerwonego kraju ;)
#zegarki
4dfa5a6f-69d0-499c-95e4-5de16c740e46
Niepowtarzalny2

@AdelbertVonBimberstein Japonia

PlatynowyBazant20

@AdelbertVonBimberstein jak zegarek to pewnie Szwajcaria

nocnyfilm

@Niepowtarzalny2 dziś na łapie Vario 1918 Trench podczas Parady Niepodległości, prawilny zegarek z czasów 11.11. Bez pic rel bo już 22.

Zaloguj się aby komentować

#tikutak #zegarki #zegarkiboners #zainteresowania #ciekawostki #hobby #gruparatowaniapoziomu

Pewnie nie przebiję się przez falę podniecenia wyborami prezydenta USA, ale warto próbować.

Sława czyli Chwała, post 2/3.

Jak już wspominałem, po Czerwonym Październiku inteligencję wymordowano lub uwięziono, a kto mógł – uciekł za granicę. Brak podstawowych artykułów przemysłowych, najbardziej prymitywne i niewydajne procesy wytwórstwa, dewaluacja wartości pieniądza, głód, upadający handel, krwawo tłumione protesty i bunty obywateli – to obraz tamtych czasów. Zwiększenie produkcji we wszelkich możliwych kierunkach stało się zatem priorytetem porewolucyjnych realiów gospodarczych. Przy ogromnym zapotrzebowaniu na dosłownie wszystko, wdrażano produkcję, budując nowe zakłady lub reorganizując te już istniejące.

W 1924 r. moskiewskie zakłady zegarmistrzowskie połączono z zakładami elektromechanicznymi (MEMZ) w jedną montownię (125 pracowników wytwarzających i naprawiających urządzenia elektryczne). Po zniszczeniu zakładu przez pożar, aby ponownie go uruchomić po kilku latach, od 1927 r. powołano Państwowy Trust - GosTrest Toczmech. Trust, czyli zjednoczenie kilku dotychczas samodzielnych przedsiębiorstw, zajmował się urządzeniami elektromechanicznymi i optycznymi, ale też zegarami dla gospodarstw domowych. Prowadzono negocjacje ze szwajcarskim „Zenithem” o udzielenie koncesji, jednocześnie składając części z importu (prawdopodobnie budziki z Niemiec), a po zakupie majątku nowojorskiej fabryki „Ansonia Clock” przedsiębiorstwo doposażono, jak również powiększono o nowe budynki. Od 1930 r. stanowiło ono pełnowymiarową, samodzielną fabrykę – 2 Państwową Fabrykę Zegarków. Tutaj trochę gubię się w historii i datach, podawanych w różnych źródłach; przypuszczalnie jest to wynik reorganizacji i scalania kilku zakładów. Wygląda na to, że „spółka spółek” Gostrest Toczmech istniał i produkował pod własną marką na terenie 2. Fabryki Zegarków, po czym został „wchłonięty”. Do 1933 r. składano w Toczmechu zegarki na bazie zakupionych amerykańskich mechanizmów Dueber Hampden, a po likwidacji, od 1936 r. montowano już pod nazwą 2. Czasowyj Zawod zegarki kieszonkowe z części dostarczonych przez 1. Państwową FZ, a potem z własnej produkcji. Początkowo wypuszczano zegary wiszące, budziki, uliczne, elektryczne różnego rodzaju, a później również kieszonkowe, naręczne, specjalne (chronografy, stopery), elektromechaniczne, tranzystorowe, kwarcowe... Ale to dopiero dużo później.

Na razie bliżej nam jednak do czasów wojennych. Powszechnie znane jest przekonanie, że nie należy pytać Ruskich, dlaczego Wielka Wojna Ojczyźniana zaczyna się w ich historii od napaści Niemiec na ZSRS. I dlaczego wcześniej z sukinsynom Germańcem urządzali defiladę zwycięstwa. I co robiły ich wojska w 1939 r. za zachodnimi granicami Związku. Nie należy pytać, bo po co komu kłamstwa.

Pisałem już o tym, że kiedy przyszło zagrożenie od niedawnego sojusznika, 2. FZ wywieziono do Czystopola, gdzie dała asumpt do powstania Czystopolskiej Fabryki Zegarków, późniejszego „Wostoka”. Potem wróciła „na stare śmieci” do Moskwy, podczas IIWŚ podlegając Ministerstwu Uzbrojenia Moździeżowego ZSRR i funkcjonując w przemyśle militarnym.

Po zakończeniu wojny, jako pierwszy na bazie francuskiego Corteberta 616 powstał kieszonkowy „Salut” (1945 r.). Wychodząc od niego, w latach 50-tych opracowano tam mechanizm kieszonkowego zegarka „Iskra”, który posiadał dokładność 15 sekund na dobę. Czy to dużo? Otóż w Szwajcarii byłaby to klasa chronometru, tu zaś montowano go w zwykłej „kieszonce”. Aczkolwiek na jego bazie wykonano również chronograf dla marynarki wojennej. Z kieszonkowych była jeszcze „Mołnia” (zegarki tej nazwy pochodzą z kilku różnych fabryk).

Skoro zakład „wgryzł się” w temat dokładnego pomiaru czasu, uruchomiono produkcję stoperów. No, ale stopery stoperami, a jak mają żyć robotnicy, wstający do pracy w fabryce? No właśnie, budziki. Niejednokrotnie wspominałem, że radzieckie standardy produkcyjne przemysłu zegarkowego przewidywały wysokie założenia konstrukcyjne dla przedmiotów, przeznaczonych dla masowego odbiorcy. Wynikało to z kilku czynników, takich jak: duże zapotrzebowanie na czasomierze, które powinny być trwałe i nieobciążąjące serwisem; brak możliwości korygowania i napraw na prowincji; udane projekty powstające we współpracy z zespołem naukowo – badawczym. Porównując powstające w tym samym powojennym okresie budziki radzieckie i jakiekolwiek inne zachodnie, podstawową różnicą jest fakt, że w przeciwieństwie do tych drugich, ruskie mają w większości pełne łożyskowanie syntetycznymi rubinami, i jest to rzecz unikatowa. Były budziki „Mir”, Drużba”, „Pionier”, „Sława”, „Signał”, wychodziły też wersje dla niewidomych.

Z zegarków naręcznych w 2. Fabryce Zegarków najwcześniej powstawała, znana już z moich wpisów, „Pabieda”. Począwszy od 1951 r. montowano ją z części produkowanych w 1. MFZ, stopniowo uruchamiając własne linie wytwórcze. W 1956, jeśli dobrze pamiętam, wszedł „Start” (pisałem o nim w poście o zegarkach kosmicznych). Damska „Era”, od 1958 r., pokazuje przeskok jakościowy: podczas gdy mechanizmy zegarka kieszonkowego miały średnicę 36 mm, męskiego – 26 mm, to damskie maleństwo miało „silnik” średnicy 16 mm. W tym okresie to na damkach właśnie skupia się cała produkcja zakładu. Jeden z modeli, „Sława”, zyskuje taka popularność, że w 1964 r. fabryka przybiera jego nazwę i unifikuje wszystkie swoje dotychczasowe marki.

Początek lat 60-tych to eksperymenty z wszelkimi odmianami zegarków elektrycznych. Pomiędzy mechanicznymi i elektronicznymi/kwarcowymi, było wiele pomysłów na to, jak przy napędzie prądem uzyskać wskazania czasu. Jedno można powiedzieć: ciekawa gałąź ewolucji czasomierzy. Pojawia się wyścig – kto pierwszy, kto lepiej, kto dokładniej? I nie bez powodu zaczyna się ten pęd za dokładnością, po prostu inne znaczenie ma czas dla chłopa, wstającego na pianie koguta, a inne dla startującej z kosmodromu rakiety. Świat idzie naprzód, Gagarin leci w kosmos, trwają poszukiwania kolejnych rozwiązań technicznych. Bulova Accutron i jej drgający 360 razy na sekundę oscylator kamertonowy powstaje w 1960 r.; zegarki taktowane w ten sposób wykazują różnicę pomiarów o 2 sekundy dziennie. 2. MFZ opracowuje w tym czasie eksperymentalną hybrydę elektromechaniczną (wyszło ich chyba 1000 szt. pod symbolem 114CzN), a w roku 1963 – mechanizm kamertonowy z tranzystorem germanowym. Zegarki kamertonowe są w tamtym okresie najnowocześniejszym i najdokładniejszym rozwiązaniem technicznym na świecie. Sława Tranzystor dostaje złoty medal na targach w Lipsku (1964 r.) i jest produkowana przez kolejne 15 lat, ale to ciągle nie to, bo skomplikowana jest, no i droga w produkcji, a jeszcze te baterie... Tymczasowo do męskich, dużych kopert lądują małe, damskie mechanizmy, ale trwa opracowywanie własnego napędu dla zegarka męskiego, bo damskich to już jest w cholerę i ciut.

Poniżej: mechanizm zegarka elektromechanicznego, tzn. konstrukcja mechaniczna z kołem balansowym i napędem elektrycznym. Sława tranzystor - wygląd zewnętrzny, dekiel i mechanizm. Zwróćcie uwagę, że brak jest tradycyjnej koronki. Pokrętło do ustawiania wskazówek znajduje się po spodniej stronie koperty, obok otworu na baterie. Wg danych producenta baterie miały pozwalać na rok pracy, w rzeczywistości współczesne, z pewnością lepsze ogniwa wytrzymują pół roku. Na ostatnim zdjęciu widać sam mechanizm tranzystorowy i kamerton.
Wszystkie poniższe zdjęcia z netu.
3045f00f-b1f3-440f-81af-da198db2303b
5d28ddfd-a538-4757-8c67-2eefd01ad5e8
d60fc647-ebd4-4a33-8961-580481cf05d5
f89ecf21-3a9a-48d7-a585-da7d44e5401b

Zaloguj się aby komentować

Tandorio Flieger Aliexpress edition. Kupiony dla mechanizmu pod rozbiórkę, ale też z ciekawości. W końcu musiałem spróbować tych Chińczyków. Wrażenia spoko jak na zegarek poniżej 200 PLN, szkoda że nie mam porównania np. z Laco. Ten chiński ma dość ostre krawędzie koperty i gruby szlif. #zegarki
53205506-59b4-42fa-be92-8c0a36d9b071
nocnyfilm

@SuperSzturmowiec jestem w 89% i przeczytam ją drugi raz na pewno, bo wciąga. Autor jest Brytyjczykiem ale książka napisana obiektywnie, oparta o wiele pamiętników i kronik. Jeśli masz przeczytać jedną książkę o wrześniu to wybierz tą :)

Capo_di_Sicilia

@SuperSzturmowiec Jak lubisz takie klimaty to polecam podcast wojenne historie.

Astro

@nocnyfilm Laco oceniam dość średnio jak za cenę której żądają za swoje produkty.

W chińczykach za tę kasę dostaje się zazwyczaj dobry produkt z niewielką szansę na loterię.

Pamiętam czasy jak chińczyk wysyłał mi trzy razy ten sam zegarek bo mechanizm słabo chodził. Z odręczną laurką!

Taxidriver

Wygląda jak klon Orienta pilota

Zaloguj się aby komentować

#tikutak #zegarki #zegarkiboners #zainteresowania #ciekawostki #hobby #gruparatowaniapoziomu

Skoro po PIERWSZEJ dołączyłem do opowieści DRUGĄ Moskiewską Fabrykę Zegarków, należałoby rozwinąć ten temat. Dziś – Sława, czyli Chwała. Będzie ściana tekstu, dla wygody dzielę wpis na kilka części.

Po Rewolucji Październikowej, państwo radzieckie przyjęło ustrój komunizmu wojennego. W jego warunkach to, co szło jeszcze przez pewien czas siłą rozpędu, szybko przewróciło się, rozbijając mordę: po 30 miesiącach produkcja zmalała pięciokrotnie, a rolnictwo – o 40%. Należy przy tym pamiętać, że sowiecka gospodarka była gospodarką centralnie planowaną. Na wysokim szczeblu zakładano, co będzie wytwarzane, gdzie i kto ma to wyprodukować a potem za ile sprzedać; postępując tak i tak, będą takie i takie wyniki, co pozwoli osiągnąć wyznaczony cel w czasie takim to a takim. Przeszkody? Przeszkody pokona człowiek radziecki, hej, ujmijmy w dłonie młot i sierp, a cudowny mój koń wejdzie na świeżą błoń, za nim tysiąc traktorów i maszyn.

„Hej, traktorze, potężny mój koniu,
ty najcięższych nie boisz się dróg!
My za szczęściem pędzimy w pogoni,
siły naszej niech lęka się wróg”.

Nawet zwykły traktor orząc, siejąc czy co tam jeszcze robią traktory, walczył o plony i lepsze jutro, był zatem traktorem BOJOWYM, a traktorzysta równał się walecznemu żołnierzowi.
Jak to się mówi, „papier wszystko przyjmie”. A że nie wszystko wychodziło? - Hmmmm, zwalmy to na kapitalistów, bumelantów, wrogów ustroju, kułaków, popów, reakcjonistów i szkodników. Tak. Opór? Zlikwidować przez CzeKa, a z towarzyszy wycisnąć ile się da w służbie Ojczyzny, chcą czy nie.

W powieści „Jak hartowała się stal” Ostrowskiego opisane jest takie zdarzenie z życia robotników, kiedy pracownik fabryki uszkodził podczas pracy wiertło. A wiertło było drogie, hamerykańskie (dosłownie - przecież własnych nie dało się wykonać), szkoda. Postawiono sprawę na zebraniu i może by mu się upiekło, gdyby nie główny bohater: ten potrafił bezinteresownie dop...dolić koledze. Przekonał innych, że na niedbałość, niestaranność czy lekkomyślność nie ma miejsca w kolektywie i winny został ukarany (bodajże wydalony z Komsomołu, a chyba też z fabryki, pamięć mnie zawodzi). Powieść jest w dużej mierze autobiograficzna i przypuszczam, że autor opisywał autentyczną historię. Była to jedna ze sztandarowych lektur okresu socjalizmu, bohatera stawiano za wzór do naśladowania przez młodzież. Zerwał więzy z rodziną i jej ograniczonym, chłopskim światopoglądem. Jako aktywista i budowniczy ustroju, pracował w czynie społecznym. Razem z innymi zapaleńcami spał w zimnie na gołym betonie (nie zauważając, że traktuje się go gorzej niż katorżnika); z własnej woli, entuzjastycznie, w mrozie i śniegu pracował, aż mu się czyraki porobiły? Hura, w końcu dali mu kurtkę! W wieku dwudziestu paru lat stał się kaleką, bo przez te 10 lat budowania sowieckiego ustroju został z niego strzęp człowieka? Nic to, ważne, że niby trybik maszyny popychał naprzód wielki Czyn i nawet jako ślepiec, dyktując swoje wspominki, mógł jeszcze dać dobry przykład oraz naukę innym.

Oto świadectwo tego, że w ustroju totalitarnym Kraju Rad nie było miejsca na jednostkę, człowieka i człowieczeństwo. Opornych miażdżono taranem, bezużytecznych odrzucano jak ochłap. Głupców, którzy chcieliby powrotu komunizmu, kopałbym po nerkach. Nie jesteśmy w stanie w pełni wyobrazić sobie realiów Sowietów, żyjąc w dobrobycie najlepszych czasów, jakich pamięć ludzka sięga. Z jednej strony: ZSRR to patriotyzm, kult ojczyzny (a więc obiektywnie zjawiska prawe i szlachetne, tylko że wykorzystane do zbrodniczych celów). Z drugiej zaś – oblężona twierdza taplająca się we własnej paranoi, która niosąc mir po świecie, czyni to kaźnią, karabinem i bagnetem. Tam, równolegle do zbrodni Hołodomoru, do dziesiątków milionów istnień zgnojonych w gułagach, do tysięcy kalek – weteranów wojennych, zagłodzonych w arktycznych koloniach na północy kraju, raszyści śpiewali: „Jak niewiastę Ojczyznę kochamy, strzeżem ją, jak łaskawą mać”.

Inny świat. Nieludzka ziemia.

I taki to twór na każdym kroku opiewano: „Ja drugoj takoj strany nie znaju, gdie tak wolno dyszyt czełowiek!”. Czczono go fanatycznie w każdym zakątku, stawiając pomniki najróżniejszej postaci, choćby państwową fabrykę nazywając „Chwałą”.

post 1/3

Poniżej: "Sława" z lat 80-tych, pasek z epoki. Proste, uniwersalne wzornictwo, opis na tarczy cyrylicą, masówka przeznaczona na rynek wewnętrzny. Zakup na Allegro za chyba 30 zł, stan ogólny dobry, do niewielkich ingerencji - wychodzi wałek z koronką, a kalendarz nie przeskakuje. Trzeba zdjąć tarczę i poprawić.
7ecb6e33-82cd-457e-a81f-917a8b7599cf

Zaloguj się aby komentować

Dziś spoiler zasadniczego wpisu – DOBRA SŁAWA MOJEJ BABCI
O samej „Sławie”, marce, fabryce, upadkach i wzlotach zostanie napisane dokładnie w kolejnych postach, a tutaj jako sygnał pokażę tylko konkretny zegarek. #tikutak #zegarki #zegarkiboners #zainteresowania #ciekawostki #hobby #gruparatowaniapoziomu

Z dzieciństwa pamiętam jej obecność, tak jak pamiętam obecność babci, wtopionej w obraz domu. W pokoju zajmowanym przez dziadków, na rozkładanym stole, zajmowanym głównie przez lampowy telewizor, obok lekarstw na astmę, leżały różańce i wkładane od święta zegarki – „Wostok” dziadka i „Sława” babci. Niewielka, kanciasta damka pasowała na mój dziecięcy przegub. Nie wiedziałem wtedy o tym, że ten sam model z inną tarczą wychodził jako dziecięcy/młodzieżowy. Kiedy jeszcze nie miałem własnego pierwszego Poljota, mogłem brać ją do szkoły (umówmy się, że zupełnie bez potrzeby). Była w domu, odkąd pamiętam, tzn. od wczesnych lat 80-tych, a przypuszczalnie pochodzi z połowy lat 70-tych, jest więc moją równolatką. W ogóle była w serwisie, bo na wkładce antymagnetycznej wydrapane są gmerki. Po 15 latach chodu odmówiła posłuszeństwa i chyba nie naprawiana poszła do szuflady.

Długo nie mogłem jej znaleźć. Namierzyłem ją przypadkiem, schowaną w pufie, razem z jakimiś szpargałami. Jest zarośnięta brudem, na tarczy i złoconej kopercie pojawiły się zielone wykwity grynszpanu w miejscu przetarć. Poza tym szkło i koperta są jeszcze całkiem dobre, czego nie można powiedzieć o mechanizmie. Fabryka miała mocną specjalizację w zegarkach damskich, ale posiadały one swoje słabe strony, takie jak brak zabezpieczenia antywstrząsowego. Uszkodzona jest oś koła balansowego, nie wiem, czy zwyczajnie zużyta czy też złamana np. przy upadku (mówiło się, że zegarek „się wstrząsnął”). Kupiłem dawcę narządów i mobilizuję się do naprawy.

Niedługo będzie dziesiąta rocznica śmierci babci. To już 10 lat, jak siadam na jej łóżku i opowiadam, co tam u nas. Przez całe życie dawała mi taką dobroć i miłość, jakiej chyba nigdy od nikogo nie doświadczyłem. Nawet kiedy już jej tutaj nie było, a mi w życiu trafił się bardzo trudny czas, słyszałem w głowie jej słowa wsparcia i czułem wiarę we mnie.
To już chyba wiem, co będzie dłubane w najbliższe długie, jesienne wieczory…Byłoby miło mieć po niej taką pamiątkę.

Na zdjęciach jest obleśny wygląd przed jakimkolwiek ogarnięciem, porównanie wielkości do „Amfibii”, czyli jednego z większych ruskich, i po otwarciu koperty widok mechanizmu 1600 w wersji eksportowej. Mam nadzieję wkrótce zamieścić również fotkę po uruchomieniu.
7609ba66-c443-4e6c-8fda-144a36e92182
6a012083-294b-4e61-bb80-3ee272a338ae
00cf5982-277f-415b-9cde-a9a3030951d5
c1d0e395-40c7-4d92-a57a-22a93c0e6b81
AndrzejZupa

Ale malutki! (° ͜ʖ °)

t0mek

@AndrzejZupa Amfibia jest spora.

Zaloguj się aby komentować

Cześć, to mój pierwszy post na tym tagu.
Proszę o pomoc w znalezieniu zegarka w stylu Cartier Tank, tylko w jak najbardziej budżetowej wersji, najlepiej kwarcowy, bo zależy mi żeby nie był za drogi.
Pozdrawiam
EDIT: Teraz widzę, że w połowie roku Casio wypuściło nowego Tanka, macie może jakies doświadczenia z nimi? (CASIO LTP-B165L -5BVEF) Wygląda świetnie przy zmianie paska na ciemniejszy!

#zegarki
RumClapton

@jajkosadzone Ten Casio moim zdaniem bardzo dobiega od tego stylu Cartiera, daleko mu do takiego Art Deco jakim jest Cartier Tank.

t0mek

@RumClapton ej no. Zaria tank!

Zaria tank, zwany ruskim Cartierem. Mechaniczny, a nie kwarcowy, ale za to można znaleźć całkiem dobrze zachowane sztuki w złoconych kopertach. Mechanizm bez zastrzeżeń, jeśli nie masz awersji do codziennego nakręcania, to będzie dobry wybór. Niedawno ktoś na staroćkach proponował mi taki za jakąś wyuzdaną sumę, "bo kopia Cartiera". Pffff. Ja swój kupiłem za 30 zł, za kilkadziesiąt to już brać, wybierać, przebierać. Były takie z czarną tarczą i z białą. Tylko genealnie to jest damka, czyli raczej mała sztuka.


https://archiwum.allegro.pl/oferta/zegarek-zaria-tank-cartier-mechaniczny-i7921203904.html

Zaloguj się aby komentować

Ej, głupie pytanie i z góry przepraszam za zaśmiecanie tagu.

Gdzie można kupić przyzwoite podróbki Junkersów czy Zeppelinów? Podobają mi się to jak one wyglądają, ale dla mnie wydanie więcej niż 200 pln na zegarek nie wchodzi w grę.
Zna ktoś jakieś sprawdzone aukcje na Ali, czy innym chińczyku?

#zegarki #pytanie #aliexpress
Rozpierpapierduchacz

@Maciek mało co na tym portalu zalicza się jako głupie pytanie, za fajni ludzie tu siedzą, żeby się do kogoś przypierdalać, że czegoś nie wie i chce się dowiedzieć.


Ale jak czegoś nie wie i udaje gieroja to szybki wpierdol XD

A co do twojego pytania:


Ja na przykład nie wiem XD

xniorvox

@Maciek Podróbek nikt nie poleci, bo to nieuczciwe i nielegalne. Zgaduję, że chodziło Ci o "homage", czyli inspirację designem – ale w tym przedziale cenowym to trudno nawet z Ali coś polecić. W grę wchodzi jedynie kwarc, ale w takim razie mam inną radę: skoro chcesz zaoszczędzić, to wybierz się do sklepu, obejrzyj sobie różne Casio i weź ten, który Ci się najbardziej spodoba i najlepiej będzie leżał na łapie. Dostaniesz porządny, markowy zegarek, który będzie dobrze chodził i z którego będziesz zadowolony, a nie będziesz kupował kota w worku ani bujał się ze sprzedawcami (a tam takiej ochrony konsumenta jak w UE nie ma).

nocnyfilm

Nie widziałem podróbek, chyba za tanie by się opłacało. Bierz Zeppelina

Zaloguj się aby komentować

#zegarki #zegarkiboners #ciekawostki #zainteresowania #hobby #gruparatowaniapoziomu

Jak tam, robaczki moje kochane, obiadek niedzielny był? Kawusia, herbatka czy co tam lubicie, zrobione albo wypite? Słoneczko świeci? Więc tym, którzy nie poszli na popołudniowy spacer, albo tym, którzy dopiero z niego wrócą, w krótkich żołnierskich słowach opowiem kolejną przygodę.

Wspominałem już wielokrotnie pod tagiem #tikutak, że ruskie zegarki tak naprawdę nie zaczęły się ani w Rosji, ani w Związku Radzieckim. Historycznie biorąc, w Rosji carskiej były sobie manufaktury, były przedstawicielstwa handlowe, zakłady i montownie zachodnich producentów, ale nie było jednolitego przemysłu i wytwórstwa czasomierzy. Owszem, ten i ów awansował na dostawcę zegarków dla cara, czym nie omieszkał chwalić się na KAŻDEJ wypuszczanej z zakładu sztuce, pisząc swoje nazwisko np. „Paweł Bure” cyrylicą obok dwugłowego, przejętego z bizantyjskiej symboliki, czarnego orła (nadwornym carskim dostawcą była m.in. szwajcarska firma Tissot). A potem przyszła Rewolucja Październikowa, raczkujący przemysł i ogólnie kapitalizm po większości zarżnięto, istniejące zakłady prywatne znacjonalizowano i skomasowano a tymczasem ssanie rynku było ogromne. No, bo wyobraźcie sobie, że ludzie potrzebują papieru, świec, narzędzi, maszyn, gwoździ, misek, WSZYSTKIEGO – a tu właśnie pogoniono jeśli nie całość, to większość tych, którzy stanowili techniczne i organizacyjne zaplecze wytwórstwa. Bo prosta siła robotnicza była, oczywiście, dostępna: robotnik i kołchoźnica tudzież proste czynności manualne nisko wykwalifikowanego personelu pozostały podstawą wytwórstwa Sowietów na długo. Ale, za przeproszeniem, z gówna i gliny, za kołchozową stodołą, przy użyciu kołowrotka, nie da się wiele stworzyć, a zwłaszcza, jeśli zrezygnuje się z tych jednostek, które potrafią spiąć kluczowe procesy w jeden spójny (i opłacalny!) ciąg produkcyjny. Tak już po prostu jest.

Pierwsza radziecka „pięciolatka”, czyli założony plan gospodarczy (gospodarczo – polityczny, bo tam każda dziedzina życia była powiązana z polityką), objął m.in. wytwórstwo zegarków. Brakowało myśli technicznej, maszyn, umiejętności – w zasadzie wszystkiego, co było potrzebne, trzeba więc było pójść na skróty i kupić technikę, zamiast żmudnie i czasochłonnie do niej dochodzić. Jeszcze w latach 20-tych rozpoczęto negocjacje z firmami szwajcarskimi (m. in. Tissot, Nardin, Zenith) na stworzenie spółki, realizowanie dostaw zegarków oraz uruchomienie fabryk w Sojuzie. Nie wszystko tam poszło składnie, były fochy i anse, w końcu pojawiła się szansa na zakup upadających fabryk w USA. A tak, owszem. 2 fabryki, Dueber – Hampden z Ohio oraz Ansonia Clock zostały zakupione ze wszystkim, co posiadały – maszyny, urządzenia, narzędzia, materiały, gotowe produkty, półprodukty....wszystko. 28 wagonów towarowych, które najpierw drogą morską, a potem lądową trafiły pod Moskwę. Kontrakt obejmował również wynajęcie 23 pracowników fabrycznych, dla których stworzono osiedle w pobliżu fabryki (żeby amerykańskie szpiony za bardzo nie mogły się rozglądać, job ich mat`), z dobrym uposażeniem (wypłacanym w dolarach, a nie rublach ;), dowożonych i odwożonych między domem a pracą.

No i poszło. W budynkach dawnej wytwórni papierosów „Czerwona Gwiazda”, z dobytku amerykańskiego Duebera, powstała Pierwsza Państwowa Fabryka Zegarków, potem przemianowana na 1. Moskiewską FZ. Z czasem do nazwy doszło jej „im. Kirowa”, a potem jeszcze „orderu Lenina”. Najpierw wykorzystywano mechanizmy z amerykańskich zapasów, potem części. Trafiają się jeszcze w handlu sztuki z tego okresu. Podczas wojny, po niemieckim ataku na Związek Radziecki, ewakuowano ją do Złatoustu na Uralu, gdzie część produkcji została w postaci samodzielnego zakładu produkcyjnego, a część wróciła, kiedy front ostatecznie odsunął się od radzieckiej stolicy. Jeszcze później jedną z marek tam produkowanych był „Poljot”, który ostatecznie po locie Gagarina w kosmos stał się nazwą fabryki i (poza eksportowymi, wojskowymi i specjalnymi) tak nazywano wszystkie jej produkty. O „Poljocie” pisałem już wiele, więc tutaj zamilknę na jego temat.

Z „Ansonii” wykrojono wyposażenie 2. Moskiewskiej Fabryki Zegarków. Jedne źródła piszą, że jej budynki były świeżo postawione na ten cel, inne – że owszem, wybudowano je, ale jako zajezdnię komunikacji miejskiej, a tak w ogóle to ona wzięła i spłonęła. Podczas wojennej zawieruchy wywieziono ją do Czystopola w Tatarstanie, gdzie znów dała początek Czystopolskiej Fabryce Zegarków (późniejszy „Wostok”), ale po wojnie 2. Moskiewska działała w dawnej lokalizacji, z czasem zyskując nazwę „Sława”.

Wróćmy jeszcze do lat międzywojennych. Dueber, jakkolwiek kupiony jako podupadający, był jedną z większych amerykańskich fabryk zegarków, produkujący bardzo solidne mechanizmy ze średniej – wyższej półki. Nie był jednak w pełni samowystarczalny, bo nie wytwarzał np. kamieni, czyli łożysk do mechanizmów. W późniejszym czasie robiono je w zakładach w Petrodworcu (PCzZ, od 1961 r. funkcjonujące jako „Rakieta”), ale co zrobić, kiedy się nie ma? Ukraść albo kupić, oczywiście. Ukraść otóż nie było komu. Ruscy zaczęli wąchać się z Francuzami, konkretnie z Ferdynandem Lipmannem, od którego odkupiono prawa do mechanizmu, technologii, ale też części do werków. Od 1936 r. w ZSRR wytwarzano jego konstrukcje, które opracowano w 1913 chyba roku, a inżynierowie Lipmanna nadzorowali budowę kolejnych zakładów zegarkowych, w Penzie, i szkolili tam pracowników. Znów: bardzo solidne rozwiązania, z wyższej półki, trafiały do zegarków „dla mas” i w zubożonej wersji powstawały do rozpadu Związku Radzieckiego, czyli lat 90-tych ub. wieku. I powtórzę jeszcze raz: technicznie, konstrukcyjnie, jakościowo były to mechanizmy typu szwajcarskiego, produkowane na maszynach francuskich, szwajcarskich, amerykańskich, niemieckich, pod nadzorem najlepszych inżynierów. W tym czasie radzieckie czasomierze nie ustępowały w niczym dobrym „szwajcarom”, natomiast zachodnia „masówka” była o kilka rzędów wielkości z tyłu. Bo w ZSRR np. nigdy nie produkowano zegarków z wychwytem cylindrowym, albo bezłożyskowych, tak popularnych na Zachodzie.

Zasadniczo pewnie powtórzyłem wiele faktów, o których już kiedyś wspominałem. Powodem był pewien mój szkolny kolega i przekazany mi do naprawy zegarek, właśnie Dueber – Hampden, czyli Amerykaniec, od którego zaczęło się wszystko w ZSRR. Ten tutaj konkretnie jest już u mnie dość długo. Babcia kolegi przywiozła go „z zachodu” (nie pamiętam, czy nie ze Stanów), gdzie pojechała „za chlebem”. Po trzykrotnym umyciu i naoliwieniu ruszył (blisko 100 letni mechanizm!) i to nie czyniąc większych wstrętów.

Dobra konstrukcja, prosta i mocna zarazem. Solidna rzecz z czasów, kiedy towar był wieczny. Widać łożyska w oddzielnych obejmach, tzw. szatonach. Na mostkach punce producenta, napisy „Canton, O” (Ohio) oraz „Diadem” (model mechanizmu). Trochę kłóci mi się tu rzeczywistość, bo po numerze fabrycznym zlokalizowałem go w 1936 r., a wtedy fabryka była już sprzedana na Wschód. Montaż ze starych zapasów? Nie wiem.

Koperta trójdzielna, złocona, w bardzo dobrym stanie zachowania, nawet od spodu brak wytarć. Urwany wałek naciągu, może po prostu po uszkodzeniu zegarek przeleżał pół wieku w szufladzie. Koronkę dopasowałem roboczo, jeszcze trzeba to dopieścić. Tarcza zniszczona, niestety, nie na moje możliwości jest jej renowacja, choć trafiają się jeszcze takie na Ebay. Wskazówki mam, zostały zdemontowane w celu wypełnienia masą świecącą. Próbowałem uzupełnić indeksy 5, 6 i 7, ale nowy wygląd za bardzo odbiega od oryginału i gryzie się z nim. Mechanizm nastawiania wskazówek jest częściowo zepsuty, ale daje się używać (techniczne rozwiązanie jest patentowe i nie potrafię go poprawić).

Trochę zeszło ze mnie powietrze i nie mogę jakoś zebrać się, żeby go dokończyć, ale mam nadzieję, że uda mi się to zrobić.
6529c74d-b985-45af-a336-1861295cfc28
ddf2c6c7-70fa-4e41-bcd7-248bd58f1338
mhu

Kiedyś kupowało się lumę w proszku o różnych kolorach. Udawało się czasami uzyskać kolor "starej brudnej lumy", pasującej do reszty.

t0mek

@mhu oczywista. Mam dwa kolory lumy, a patynę robię mieszając to z kawą. Problem mam z uzyskaniem powtarzalności koloru.

Zaloguj się aby komentować

#tikutak #zegarki #zainteresowania #hobby #ciekawostki
Dla zainteresowanych wrzucam linka do katalogu ruskich zegarków z 1983 r. Niektóre bardzo ciekawe i znam takich, co oddaliby nerkę za któryś z nich.
Z ruskimi zegarkami i ruskimi katalogami jest tak, że wszyscy zgadzają się co do jednego: były takie zdjęcia w katalogach, które nie miały odpowiedników w produkcji fabrycznej (na potrzeby katalogu robiono składaka, bo akurat tak pasowało), oraz takie wypusty, których nie umieszczano w katalogach.

https://urss.watch/wp-content/uploads/sites/27/2020/11/Каталог-часов-1983-Союззагранприбор.pdf
Toshikate

super, w katalogu wiele ciekawych okazów. Za mną osobiście chodzi od dłuższego czasu Wostok Amfibia, ale jakoś nie mogę się zmobilizować do zakupu XD

Zaloguj się aby komentować

Koledzy i koleżanki, szukam porady odnośnie zegarka.
Mam Apple Watch SE i ogółem jestem zadowolony, ale zaczyna mnie irytować to, że trzeba go praktycznie codziennie ładować. A inna kwestia, że wykorzystuje jego może 10% funkcji.

Zastanawiałem się nad przejściem na coś, co nie jest typowym smartwatchem i po krótkim riserczu znalazłem CASIO GBD-200 2ER

Funkcje na których mi zależy to:

  • Długi czas na baterii
  • Wyświetlana oprócz godziny data i temperatura na zewnątrz
  • Powiadomienie, że ktoś do mnie dzwoni

Nie potrzebuje i nie chce powiadomień SMS, aplikacji etc. Ewentualnie jakby można było filtorować, że widzę wiadomości tylko od osoby X.

Budżet tak do 2k

Jak znacie jakiś model który by spełniał powyższe wymagania to będę się czuł zobowiązany.

#zegarki #applewatch #casio
ceec1588-4fa0-4ea1-a64f-e9ea35a6a88d
argonauta

@Bylina_Rdestu Zależy czego oczekujesz. Mam GBD-200 i jestem zadowolony, ALE pod pewnymi względami ten zegarek kuleje, jedne rzeczy mnie wkurzają, inne są mi totalnie niepotrzebne.


Więc zapamiętaj - to nie smartwatch.


  1. Apka ssie - potrafi przestać się synchronizować z dupy

  2. ja korzystam z GadgetBridge zamiast ich oficjalnej apki (dalej wyjaśniam dlaczego)

  3. system podglądu powiadomień i ich czyszczenie jest średnie (z GadgetBridge jest lepiej, bo jak już zobaczysz powiadomienie to je z automatu czyści)

  4. brak podglądu wiadomości z powiadomienia, dostajesz tylko info co i od kogo a z niektórych apek tylko np. "Signal notification" (jeżeli użyjesz GadgetBridge problem znika, bo możesz ustawić by przekazywał info z powiadomienia)

  5. przyciski chodzą topornie (trzeba się naklikać aby w ustawieniach coś przestawić)

  6. jak wejdziesz w tryb aktywności przez przypadek i chcesz wyjść zajmuje mu to 10 sekund (sic!)

  7. autopodświetlanie możesz włączyć ale tylko na dobę ze względu na oszczędzanie baterii

  8. brak możliwości konfiguracji z których apek chcesz dostawać powiadomienia z których nie (na szczęście z GadgetBridge to jest możliwe)

  9. producent mówi że zsynchronizowany zegarek powinien wytrzymać 2 lata, mi wytrzymał 0.5 roku a i tak często przez ten okres był w trybie samolotowym


ale na plus zdecydowanie:


  1. wygląd wykresów

  2. przejrzysty wyświetlacz

  3. brak potrzeby ładowania

  4. leciutki

734734aa-ba22-45b6-ae19-b5d03cba98a9
argonauta

a no i odnośnie Twoich wymagań:


Długi czas na baterii

0.5 roku (2 lata wg. producenta)

Wyświetlana oprócz godziny data i temperatura na zewnątrz

brak

Powiadomienie, że ktoś do mnie dzwoni

jest, ale lepiej nie z oficjalną apką

Krecik_cygan

Ja mam już trzeci(poprzednie dwa zniszczyłem) na przestrzeni kilkuat smartwatch od xiaomi (amazfit). W porównaniu do innych "lepszych" i droższych jest świetnym wyborem choćby dlatego ,że bateria dość długo trzyma. Aktualnie mam gtr 3 pro i polecam z całego serca.

Neto

@Bylina_Rdestu idź w styl retro, Casio W-217H będzie idealny do jakiejkolwiek pracy

Zaloguj się aby komentować

W nawiązaniu do ankiety:
https://www.hejto.pl/wpis/w-przecietnym-dniu-pazdziernika-dlugosc-dnia-wyniesie-okolo-10-godzin-i-43-minut

Jakiego czasu oczekują Hejtowicze?
UTC+0 - 1,4%
UTC+1 - 5,5%
UTC+2 - 29,8%
UTC+3 - 32,9%
UTC+4 - 30,3%

Brakło skali, czego się nie spodziewałem.
Jednak uznałbym że Hejtowicze w ankiecie wybrali strefę czasową UTC+3.

Obecnie mamy UTC+2 (czas letnie).
Natomiast 26 października czas zmieni się z UTC+2 na UTC+1 ( ͡° ʖ̯ ͡°)

Obecne podejścia z strony UE do likwidacji zmian czasu to tak naprawdę likwidacja czasu letniego (UTC+2), a więc przejście na stałe na UTC+1. Dla mnie jednak lepszą opcją było by przejście na stałe na czas UTC+2 lub +3.

@bojowonastawionaowca Czy doczekamy się większej ilości pól w ankietach? 5 To bardzo mało : (
ps. masz klona : ) @bojowonastawlonaowca (nastawLona)

#czas #zmianaczasu #gospodarka #zegarki #strefyczasowe
2c5cca2c-04a9-4e6b-9123-7774fd3bf655
GrindFaterAnona

Obecne podejścia z strony UE do likwidacji zmian czasu to tak naprawdę likwidacja czasu letniego (UTC+2), a więc przejście na stałe na UTC+1. 

@Marchew kiedy niby ma się to wydarzyć? czy to tylko doroczne pierdololo o tym jak to powinniśmy zniesc zmianę czasu?

Jurajski_Huncwot

@GrindFaterAnona Plus do tego tradycyjne coroczne gadanie, że to już ostatni raz zmienia się

GrindFaterAnona

@Jurajski_Huncwot ta bezproduktywna gadka o tym bardziej mi działa na nerwy niż sama zmiana czasu

Zaloguj się aby komentować

#tikutak #zegarki #zegarkiboners #zainteresowania #hobby #ciekawostki #gruparatowaniapoziomu

A dziś - Dziadunio.
Przy okazji wczorajszego wpisu przypomniałem sobie, że u tego samego sprzedawcy, z którym targowałem Poljota, wygrzebałem taki stary, staryńki zegarek. Zasadniczo, to leżał w takim śmietnisku i pewnie nikt go nie chciał poza mną. Dostałem go w prezencie, w Sylwestra, i tak mi się fajnie zrobiło z tego powodu, że potraktowałem to jako dobrą wróżbę na cały nadchodzący rok.

Zegarek był niechodzący. Bardzo możliwe, że ktoś poskładał kopertę z paskiem i cały środek od innego, bo tarcza z indeksami pasuje do odmiennego kształtu szkła. Może były zniszczone, a może złocona koperta poszła do tygla jubilera? Ale Dziaduniowi wyszło to na zdrowie, bo kopertę dostał stalową i skórzany pasek, na oko jedno i drugie raczej nienoszone, ale od lat przewalające się u kogoś. Bardzo stary mechanizm, FHF1 z lat 20 lub 30 XX w. Ta konstrukcja lecz w większym rozmiarze kiedyś lądowała w zegarkach kieszonkowych, a potem w upowszechniających się zegarkach naręcznych. Werk powstawał w szwajcarskim Fontainemelon w ogromnej ilości i miał maksymalną na owe czasy ilość kamieni - 15. Chuchnąłem, dmuchnąłem, posmyrałem - i ocknął się, jeszcze niechętnie, kulawo, ale jednak. Jak stary wiarus na dźwięk trąbki.

Nie ryzykowałem mycia tarczy, bo mógłbym ją uszkodzić. Została na niej patyna z wielu dziesiątek lat i napis "Antimagnetic", bez jakiejkolwiek marki. Znów szwajcarski trop: zegarmistrz (albo i większy wytwórca) mógł zamówić u dostawcy gotowe mechanizmy bez logo, albo z własnym znakiem, albo tylko części, albo półprodukty części do dalszej obróbki. Podobnie z tarczami, wskazówkami, kopertami itp., które dopiero montowano razem i ew. sygnowano. Takie no-name Szwajcary, gdzie mechanizm był z jednego źródła, a każdy element z innego, są jak najbardziej typowe (zupełnie inaczej było w zegarkach sowieckich - z niewielkimi wyjątkami wszystkie elementy powstawały tam w jednej fabryce). Kropelka czegoś mocniejszego w łożyskach zdecydowanie pobudziła stuletni organizm do pracy. Kuternoga nie ma wskazówki sekundnika, może uda się to jeszcze uzupełnić jakąś protezą. Na zdjęciu mechanizmu (nieostrym, mea culpa), widać na półmostku balansu ciekawe mocowanie łożyska przez oddzielną sprężynkę. To nie jest antyszok, tylko ciekawe rozwiązanie, które trochę zadecydowało o nabyciu całości.

Miesiąc później zaniosłem sprzedawcy kilka piwek z podziękowaniem i pokazałem, co udało mi się osiągnąć - obaj ucieszyliśmy się z efektów.

Ciekawostką jest rozmiar. Na jednym ze zdjęć widać porównanie z współczesnym Casio, przy którym Dziadunio wygląda na zegarek dziecinny. Skąd taka różnica? Otóż zegarki kieszonkowe były stosunkowo duże, 40 - 50 mm średnicy. Z jednej strony większe części było łatwiej wyprodukować i zaserwisować, nawet przy małej wprawie, umiejętnościach i kiepskich narzędziach, bez szkła powiększającego. Z drugiej, zegarek o większym kole balansowym chodził dokładniej, niż tak samo wykonany ale z mniejszym kołem. W miarę udoskonalania techniki wytwórczej, rozmiary mechanizmu miniaturyzowano. Damskie, mniejsze zegarki trafiały na szyję jako zawieszki do łańcuszka. Po upowszechnieniu zegarków naręcznych, pożądane były zegarki małe, bo tak bardzo różniły się od dawnych "cebul", były bardziej finezyjne, świadczyły o nowoczesności i dobrym guście posiadacza. Trochę jak wielkość męskich genitaliów w przypadku greckich pomników - czytałem, że są raczej niewielkie dlatego, żeby była różnica w porównaniu do ogromnych barbarzyńskich zaganiaczy. Ile w tym prawdy - nie wiem.

Sto lat, Dziaduniu! Zobaczy Dziadunio, jeszcze nas Dziadunio wszystkich przeżyje....
e22a4c7f-ddae-4807-9e25-28fc8d2025a7
71a017d9-34cb-4c9d-bf55-8461b099a395
e26f576f-6d98-42f7-91b5-0bddb170cbdf
rodarball

@t0mek uwielbiam czytać twoje wpisy, o takie @hejto nic nie robiłem

t0mek

@rodarball a dziękuję

Zaloguj się aby komentować

Następna