Oraz jako się rzekło, jestem w trakcie remontu męskiego Łucza.
O Łuczu, czyli Promieniu, już gdzieś kiedyś wspominałem, dziś nie mam czasu rozwijać historii, bo jestem w ogniu walk.
Zegarek kupiony od dziadka na staroćkach. Potencjalnie sprawny tylko zdezelowany. Tarcza z urwanym mocowaniem obróciła się, szkło pęknięte i niedopasowane, tarcza brudna, ale hej! Koperta przecież całkiem niezła, a mechanizm, chociaż niechodzący, wygląda na kompletny i nieuszkodzony.
Czekał blisko rok.
Dziś rozebrany, umyta koperta i tarcza, pierwsze mycie w nafcie, zaraz pójdzie drugie w benzynie, zwykle jest jeszcze trzecie w wodzie destylowanej, potem składanie z oliwieniem. Wrzucam postępy prac.