Wesprzyj nas i przeglądaj Hejto bez reklam

Zostań Patronem
Moi drodzy!
Serdecznie zapraszam na drugie spotkanie Kawiarenkowego Dyskusyjnego Klubu Czytelniczego (#klubczytelniczy)! 🎉

Dziś w centrum naszej uwagi znajdzie się:
"Piknik na skraju drogi" braci Strugackich.

Zapraszam was serdecznie do rozmowy w komentarzach! Podzielcie się swoimi przemyśleniami, emocjami, ulubionymi fragmentami lub tym, co was najbardziej zaskoczyło w tej książce.

Wołam @splash545 @Wrzoo @cyberpunkowy_neuromantyk @adamec @Yes_Man 😃

#ksiazki #dyskusja #czytajzhejto #klubczytelniczy
2aba58c5-645e-485e-bf9f-fee4b6b0e499
24

Komentarze (24)

Niestety, ta klasyczna powieść s-f braci Strugackich kompletnie do mnie nie trafiła. Czytało mi się ją topornie. Zauważyłem, że książki bez jakiegoś głównego motywu przewodniego do mnie nie przemawiają. I tak było w tym przypadku - dla mnie była to książka o niczym. Bo nie jest to opowieść o obcych, nie skupia się też na tajemniczych artefaktach, które znajdują się w strefie. Eksploracja Strefy również nie jest głównym wątkiem. Mam wrażenie, że są to po prostu cztery ze sobą powiązane mini historyjki, które nie składają się w spójną opowieść. A szkoda 😒

@l__p


Myślę, że mogę się zgodzić - jest to poniekąd książka o niczym, ponieważ każdy z rozdziałów skupia się na czymś innym. Pierwszy na pokazaniu, czym jest Strefa, drugi na tym, jak zmienia człowieka, trzeci na rozważaniach na temat kosmitów i ludzkiego rozumu - można odnieść wrażenie, jakby każdy z braci wcielił się w jednego z bohaterów, którzy rozmawiali ze sobą w barze i dyskutowali ze sobą -, czwarty zaś... z nim mam delikatny problem.


Z tego wyłania mi się przekonanie, że powieść traktuje o ludzkiej naturze.

@l__p @cyberpunkowy_neuromantyk Ja akurat bardzo lubię zarówno książki jak i filmy, które niby są o niczym, ale jednak o czymś opowiadają. Właśnie często tego typu książki i filmy nadrabiają klimatem.

@splash545


Dla mnie to też nie jest wada.

@cyberpunkowy_neuromantyk @splash545 no właśnie klimatu też tutaj nie poczułem 🙄 jakoś nie podeszło i tyle 😪

@l__p no cóż, nie wszystko się wszystkim musi podobać. ¯\_(ツ)_/¯

wiem, że wcinam się w rozmowę, ale super pomysł!

Czytałem 2 razy, więc mi się podobała, miałem zamiar odświeżyć sobie ją teraz ale nie dałem rady.

Bardzo podobał mi się początek opowiadania i pierwsze zwiedzanie strefy. Klimat był bardzo gesty i wręcz wylewał się ze stron książki i bardzo mi się podobał ten fragment. Na którym moim zdaniem opowiadanie mogłoby się zakończyć np. śmiercią głównego bohatera. 😁

Dalej nie jest najgorzej ale też nie najlepiej. Ta część rodzinno-urzędnicza jakoś tak mnie nie do końca przekonywała i odbiór książki spadł z 9/10 na powiedzmy, że 6. By w ostatnim wyjściu do strefy wejść znów na jakąś 8ke.

Jest nierówno, mimo to klimat strefy przyciąga mnie od czasu do czasu i myślę, że pomimo wad jeszcze pewnie będę wracał do tegóż opowiadanka.

Bardzo lubię temat Pierwszego Kontaktu ludzkości z obcą cywilizacją. Odnoszę wrażenie, że bardzo go wyczekujemy - wysyłamy wiadomości w przestrzeń kosmiczną mając nadzieję, że ktoś odbierze jedną z nich i odpowie - bardzo podoba mi się creepypasta, która kończy się słowami „Uciszcie się, bo inaczej was usłyszą”. Głównie dlatego, że panuje przekonanie, że takie nawiązanie kontaktu skończyłoby się dla nas dobrze.


Dlatego ucieszyło mnie, że tutaj tego Pierwszego Kontaktu zabrakło. Albo inaczej, nie został do końca określony. Bo czy Pierwszym Kontaktem można nazwać pozostawienie dziwactw pozaziemskiego pochodzenia? Z jednej strony tak. Może kosmici uznali, że nie potrafią się porozumieć z mniej zaawansowaną technologicznie rasą, więc zaoferowali im szansę podgonienia ich poprzez możliwość zbadania pozostawionych „artefaktów” w Stefach?


Z drugiej strony, a to wyjaśnienie bardzo przypadło mi do gustu, może kosmici przez przypadek zostawili na Ziemi swoje śmieci tak, jak niektórzy ludzie potrafią bezmyślnie wyrzucić niedopałek czy papierek po batoniku? Może nie było w tym żadnego większego znaczenia i próby objęcia rozumem obcej cywilizacji nie mają żadnego sensu?

@cyberpunkowy_neuromantyk Idea, że obcy są tak zaawansowani, że traktują ludzkość niczym my mrówki w lesie, jest dla mnie czymś nowym. Jak dla mnie jest to najlepszy motyw w tej książce.

@l__p


Polecam „Człowieka z Marsa” Lema. To bardzo miła odmiana po tych wszystkich filmach, serialach i grach, w których kosmici po przylocie na Ziemię/spotkaniu Ziemian bez problemu potrafią się z nimi porozumieć.

Czytałam dawni temu, ale uwielbiam, więc też się podzielę wrażeniami.


Bardzo, bardzo siadł mi motyw "pikniku na mopie przy autostradzie", gdzie Ziema jest tylko przystankiem do szybkiego pozbycia się śmieci i wylotu do miejsca docelowego. Mocno trafia to w ego, zwłaszcza, kiedy większa część literatury/filmów stawia nas w centrum wydarzeń. Uwielbiam takie rozważania o kosmitach bez kosmitów i o ludzkości.


U strugackich lubię właśnie te przemyślenia, które wynikają jakby mimochodem w trakcie czytania historii, nie są jej głównym punktem - trochę podobnie pisze czasem Lem, niby dzieje się akcja, ale po czasie w głowie zostają nie głównie bohaterowie a bardziej abstrakcyjne rozważania.


Ocenę ogólna podbija też fakt, że to chyba pierwsza książka z motywem zony czy zbieracza kosmicznego śmiecia. Dopiero na podstawie tych historii pop kultura zaczęła tworzyć kolejne podobne historie.


Strugaccy na zawsze w moim serduszku, dla mnie 9/10 i tag "koniecznie na półce".

Pierwszy kontakt gęsto u mnie gości w tym roku, tu Strugaccy, a teraz jestem w połowie trylogii Problemu Trzech Ciał. Za nastolatka uwielbiałem gry z serii STALKER, wtedy wciągnąłem też z wypiekami Metro 2033. Nie miałem żadnego nastawienia przstepując do lektury, jedynie ciekawość tego co było inspiracją do wspomnianych wcześniej i lubianych przeze mnie produkcji. I jak dla mnie uczniowie przerośli mistrza. PNSD mało mi się podobał, w bookmeter wystawiłem 4/10. Książka miała swoje momenty, wejścia do strefy, w których każdy krok mógł zakończyć życie bohatera i prawie cały trzeci rozdział trzymały w napięciu. Niestety było tego dla mnie za mało i reszta tekstu bardzo pociągnęła lekturę w dół.

Komentarz usunięty

@l__p ech, sama tę książkę zaproponowałam, jednak ode mnie tylko 6/10.


Historia nowatorska, ale dość nierówna, co moim zdaniem wynika bezpośrednio ze struktury powieści - mamy tutaj 4 powiązane ze sobą, ale jednak odrębne części.


Tak jak parę osób już tutaj zauważyło, nowatorstwo Pikniku wynika ze sposobu opisania pierwszego kontaktu z cywilizacją pozaziemską. Kosmici ani nie robią rozwałki planety bo tak, albo muszą wybudować kosmiczną autostradę, ani nie zaprowadzają pokoju i dobrobytu pod własnym przewodnictwem. Przylatują, kręcą się trochę po okolicy wokół miejsc lądowania, zostawiają parę gratów i arrivederci Terra. Bo w sumie, czemu nie mieliby tak zrobić? Większość powieści/filmów SF przypisuje kosmitom ludzkie pozytywne lub mroczne strony, jednak skąd mielibyśmy wiedzieć, jak postępowałyby obce cywilizacje, rozwinięte w zupełnie odmienny sposób? Może ich zachowanie kompletnie wykroczyłoby poza granice naszego pojmowania?


Ciekawy był wątek przemian fizyczno-biologicznych w Strefach. Nie spodziewałam się, że opis zmian w Strefach będzie wykraczał poza "no zostawili parę rzeczy".


Muszę jeszcze zauważyć, że choć akcja powieści rozgrywa się w Wielkiej Brytanii i niby mamy do czynienia z POV Brytoli, to wcale tego nie czuć. Jakbym nie wiedziała, że Piknik napisali rosyjscy pisarze, to i tak bym się domyśliła, że książkę pisał ktoś z byłych demoludów. Z narracji zwyczajnie nie czuć brytyjskiego mentalu i brytyjskich realiów kulturowych.

@AndzelaBomba Co prawda książkę czytałem cholernie dawno i pamiętam z niej tylko tyle, że wcale mi się nie podobała, kompletnie nie wciągnęła, a wręcz czasami nudziła.


Zainteresowało mnie w tej dyskusji to:


 jednak skąd mielibyśmy wiedzieć, jak postępowałyby obce cywilizacje, rozwinięte w zupełnie odmienny sposób?


To zdanie jest tak żywcem wyrwane z dziewiętnastowiecznej antropologii gabinetowej, kiedy to mądrzy "badacze", siedząc w swoich mądrych krzesłach za swoimi mądrymi biurkami wydumali sobie, że jest jeden schemat rozwoju cywilizacji i kultury będące cywilizacyjnie niżej po prostu nie osiągnęły jeszcze ich etapu. Miało to działać też w drugą stronę: badając te mniej rozwinięte kultury mieliśmy dowiedzieć się jak była budowana nasza cywilizacja. I stąd taka myśl, że może takie myślenie jest nam najbliższe, że instynktownie być może stawiamy siebie i własne doświadczenia w centrum i traktujemy je jak jakiś probierz, a jeśli nie pohamujemy tego instynktu rozumem to później otrzymujemy takie kwiatki, tak w literaturze, jak i w nauce. A być może nawet w nauce o literaturze, albo i w literaturze o nauce!

@George_Stark nie da się ukryć, że nasz sposób myślenia jest przesiąknięty kolonializmem. W sensie zakładamy, że jak tutaj przylecą, to będzie albo rozpierducha, albo zrobią sobie z naszej planety protektorat i będą nas doić. Jednak to myślenie jest skrzywione przez naszą naturę i historię i mało kto, nawet wśród twórców SF, potrafi wyobrazić sobie inny scenariusz. Naszemu gatunkowi zwyczajnie nie mieści się w pale, że kosmici mogliby się okazać np inteligentną plazmą jak w Solaris, albo czymkolwiek innym wykraczającym poza nasze rozumowanie.

@AndzelaBomba Naszemu gatunkowi to się w ogóle niewiele w pale mieści, a tutaj mam chyba tylko jeden z przykładów. Drugim przykładem, behawioralnym tym razem, jestem ja sam. 😀

@George_Stark @AndzelaBomba


Ciekawe, w jaki sposób ludzkość zareagowałaby, o ile w ogóle by to zrobiła, gdyby dowiedziała się, że wcale nie jesteśmy tacy wyjątkowi, za jakich się uważamy. Mam na myśli to, że obecnie można powiedzieć, że teoretycznie oswoiliśmy planetę i przekształcamy ją na własne potrzeby - jesteśmy na samym szczycie łańcucha pokarmowego, uważamy się za zdobywców et cetera.


A co, jakby kosmici stwierdzili, że jesteśmy nic nie warci? Że nawet nie ma sensu nas odwiedzać, a co dopiero nawiązać z nami kontakt. O podbijaniu już nie wspominam, bo mogłoby się okazać, że wcale nie bylibyśmy przydatni obcej rasie.

@cyberpunkowy_neuromantyk A to nie wiem. W pale mi się to nie mieści. 😉


To ciekawy temat do dyskusji, ale nie na dziś.

A w ogóle, bardzo fajnie się czyta opinie innych o tej samej książce. Jest to dla mnie fascynujące jak coś, co dla mnie zawsze było "wow" i "na pewno każdemu się spodoba!", może być ocenione na 4/10 ლ(ಠ_ಠ ლ) na ile sposobów można oceniać i czytać tą samą książkę!

Czytałem niemal dokładnie rok temu i nie pamiętam szczegółów, ale mi ten utwór bardzo się podobał, a nie posiadam okularów nostalgii w postaci ogrywania Stalkerów. Dialogi były naturalne, bohater odwiedzał różne miejsca no i miał też swoje przemyślenia.

"Piknik na skraju drogi" czytałem już jakiś czas temu, wraz z kilkoma innymi opowiadaniami Strugackich wydanymi w jednym tomie przez Prószyński i S-ka i pamiętam, że to własnie PNSD spodobał mi się z nich najbardziej.


Największe wrażenie zrobiła na mnie właśnie sama koncepcja pikniku na skraju drogi - obcej cywilizacji, która przelotem odwiedziła Ziemię, nie zawracając sobie za bardzo głowy (czy czym tam oni dysponują) jej mieszkańcami. Opowiadanie jest klimatyczne, czuć, że ludzkość nie dojrzała do wydarzenia, z którym się zetknęła i że Strefa wprost ocieka niezrozumiałą energią obcych.




Powiem tak: są obiekty, dla których znaleźliśmy zastosowanie. I jestem pewien, że w większości przypadków to zastosowanie przypomina wbijanie gwoździ za pomocą mikroskopu.


Spadły z nieba jako odpowiedzi na pytania, których jeszcze nie potrafimy sformułować.

@l__p nie było mnie podczas omawiania więc przed zapoznaniem się z komentarzami dam znać tylko że doczytałam i dla mnie bardzo fajne, chyba pierwsza książka sci-fi jaką przeczytałam bo zwykle z gatunkiem mi nie po drodze. Jutro się zabieram za film "Stalker" Tarkowskiego z 1979 co ponoć jest niewierną adaptacją ale mocno osadzony i też przez braci Strugackich scenariusz, zobaczymy

Zaloguj się aby komentować