🎅 Weź udział w świątecznej zabawie i wygraj prezent od Hejto! 🎁

Zobacz szczegóły

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Jutro zapowiada sie ciekawy dzien. Zjazd rodzinny od strony ojca mojej malzonki. Bedzie smieszno i straszno bo jest kilka punktow zapalnych, ktore moga wywolac sroga burze. Oczywiscie nieruchomosci i dozywocia tesciowej, a przyszly spadek dla szwagra, izolowanie wnuczki od tesciowej przez szwagra i kilka pomniejszych zadr i problemow w stylu "bo nie byliscie na naszym slubie" albo "bo nie macie dzieci". Nawet mi to pasuje bo jesli moje przypuszczenia sie sprawdza to bede mial mozliwosc powiedziec kilku osobom do sluchu, a w sumie to calkiem wygadany jestem jak mi cisnienie wzrasta i jezyka wtedy nie hamuje. Milego dnia i wesolych swiat :) #gownowpis
AndrzejZupa

Nakurwiaj, badz soba…

I oczywiscie rel jak sie z tego “wylizales”!

VonTrupka

Powtarzaj aż do skutku jak bardzo gówno cię to wszystko obchodzi (´・ᴗ・ ` )

Orzech

@100mph jak wyszło?

Zaloguj się aby komentować

#hejtoswieta fejsbook mi przypomnial o mojej choince kiedy, wiec sie z wami chwale:)
A kolejne fotki, to wianki stworzone przez różowa z wikliny papierowej, czyli po prostu starych gazet:)
nxo userbar
fc8b4bb0-f32f-4b49-9a9e-ca0611fa0aa8
b7bd4783-79a1-4e5c-862e-11410e89e8f6
749e42e5-a6c7-45fc-baf6-048bcf0a892c
dce3ab9d-0ce5-4b6b-bf5f-37dffe3011c1
Dziwen

@nxo znalazł jeden prosty trik, by igły nie leciały z choinki, sztuczne drzewka go nienawidzą. Tylko na hejto peel. xd

PlatynowyBazant20

@nxo widać różowa ma talent. A co do choinki przypomniałeś mi że miałem zrobić z patyków podpatrzoną miesiąc temu w Libercu

87f9b0aa-f01e-4e5b-bd9f-0a9baadeba17
AndrzejZupa

Ale te wianki to naprawde sztos! Jest jakis manual do tego?

Zaloguj się aby komentować

Jade wlasnie autostrada przez Niemcy i minelismy zjeba na niemieckich tablicach z polska flaga ze znakiem Polski walczacej, naklejka “RUS” na szybie a pod spodem naklejka z logiem (czy jak to sie nazywa) jakiegos ruskiego oddzialu wojskowego. Skad sie takie umyslowe spierdoliny biora? A co jeszcze ciekawsze, z czego bierze sie potrzeba, zeby tak tym spierdoleniem epatowac?
#bekazprawakow #emigracja #niemcy
Czarmiel

@cweliat Mam nadzieję, że nie masz stolika w aucie, bo jak go dogonisz, to na bank będzie opowiadał, jak go zaraz wywróci.

Zaloguj się aby komentować

Unboxing: #hejtopaka

Nadawca chciał być anonimowy (albo ja jestem debilem i nie zauważyłem kartki). Co prawda wystalkowałem już po samej nazwie nadawcy w inPoście, ale nie wrzucam kto. Jeśli chce, to może dać znać.

Szczerze nie wiedziałem czego się spodziewać, pierwszy raz w życiu biorę udział w tego typu akcji. Paczka bardzo zacna, i widać czas poświęcony na stalkowanie. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

W przyszłym roku spróbuję ponownie.

Teraz co do samego unboxingu:

  • Przyszło zapakowane ładnie, i kurier nawet nie zniszczył paczki. Może uzbrojony kosmonauta go odstraszył.
  • Przede wszystkim dzięki za brak alkoholu, zgodnie z prośbą - często dostaję w prezentach alkohol, od ludzi, którzy wiedzą od lat, że nie piję. Poza winami, które idą do gotowania, praktycznie nie mam co robić z alko.
  • Dostałem film mojego "ulubionego" reżysera... nie wiem co powiedzieć, ale postaram się obejrzeć bez uprzedzeń. ( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ ͡°) ͡°)
  • Luna To Surowa Pani - będzie czytana; to jedna z książek, które mam na swojej liście do przeczytania, więc w 100% trafione. Skoro już jest, to przeczytam.
  • Włoskie jedzonko - to też trafione idealnie. Ryż arborio używam i lubię. Polenty nigdy nie miałem, więc pewnie coś ciekawego wykombinuję z niej. Przyjechały też anchois, więc będzie w weekend pasta alla puttanesca.
  • Ozdoby na choinkę - co prawda jodełki nie mam, ale mój fikus właśnie stał się ochotnikiem do zostania choinką. Może nawet jakieś lampki mu dorzucę. Dopiero po chwili do mnie dotarło, że zawieszki są robione ręcznie - dzięki wielkie. Mam nadzieję, że to nie była jakaś kosmiczna ilość roboty, bo aż mi trochę głupio teraz.
  • Gadżety outdoorowe (pokrowiec na plecak, bandanokomin + impregnaty do skóry i tekstyliów) - teraz to już wypada, abym jakieś foty z zimowych górek wrzucił. Może w sylwestra się uda pomysł wyjścia na Babią.
  • Śliwki w czekoladzie - nie zmarnują się, a części już z nami nie ma (ograniczam cukier, ale nie jestem też jakimś talibem w tej materii).
9e98b42a-0a53-4b9c-b855-17e3ed363d15
48c3b5bc-1143-49b0-95a7-a908f5c9b556
7c1caab1-6de4-4d3e-97dc-3ba73ca8b181
ab9f5255-d660-49bb-a265-41d50807ee54
Sofie

strasznie się cieszę, że się podobało, a jeszcze bardziej że trafiłam z książką bo chyba dwa dni szukałam i się zastanawiałam co wybrać

Zdecydowanie poproszę zdjęcia z wędrówek górskich i jedzonka też

Koplet

@Sofie przepiękne szydełkowe gwiazdki!

Sofie

@Koplet dzięki w imieniu mojej rodzicielki

Zaloguj się aby komentować

#motoryzacja Skoda odebrana w sam raz na święta
98739212-44e1-4859-8d3a-872c06681100
JanPapiez2

Niech służy lepiej niż mojej kuzynce i jej dziewczynie. Wzięły dwie octavie, jedna w wersji rs, obie po pół roku w aso stoją xD w jednej pękł wał, drgał powyżej 3tys obrotów, nie działał wsteczny w automatycznej skrzyni, w drugiej strzelił pasek i wymieniali cały silnik i po odebraniu następnego dnia pod blokiem przez noc cały olej wyciekł bo tak xD

KierownikW10

@Pawel45030 obrzydliwy, ale jak Tobie się podoba, to nic nie poradzimy.

Giban

GŁupcze!

<Argumenty dla których stara, zgruzowana bmw jest lepsza>

Za te same pieniądze! Kwiiii!

Zaloguj się aby komentować

Kruchy spód już upieczony, teraz góra. Do tego dwa razy tyle kremu ile w przepisie jest i #kurlajakietodobbbre #gotujzhejto
a1c2dc7e-5939-4635-a157-d41988b14f7a
ErwinoRommelo

Karpatko ojczyzno moja…

conradowl

Dej mnie tej karpatki (づ•﹏•)づ

Sofie

@wonsz pieknie wyrosła pora sposób żeby później nie zrobiła się wilgotna?

Zaloguj się aby komentować

Mam i jaaaa!
Nie ukrywam, że zaczęłam się już martwić
Wieczorem rozpakuje

#hejtopaka
018b7532-fa6b-4811-97e8-c3e0fdb545a7
UmytaPacha

@Sofie hejtoczcionka, widać postaranko

paulusll

@UmytaPacha @Sofie No i mi głupio teraz Streczem owinąłem całą paczkę żeby się nie uszkodziła..

cebulaZrosolu

@paulusll ja tylko taśma karton skleiłem xD

Zaloguj się aby komentować

Jakaś awanturka o byle co przed świętami u sąsiada na 8 piętrze była, że łóżko przez balkon wyleciało :3

Świąteczny klimat w bloku ^^
#patologiazmiasta #patologia
e27db246-7123-4201-8a23-92e11aa18fc2
rith

@Dalmierz_Ploza proponuję zgłosić. Dzisiaj łóżko, jutro osóba

viollu

@Dalmierz_Ploza a może zamówił nowe łóżko i nie chciało mu się znosić starego i chciał je wywalić przez balkon, więc jako podkładkę zrobił pseudo awanturę w mieszkaniu ( ͡° ͜ʖ ͡°)

wkielon

@Dalmierz_Ploza myślałem, że to zdjęcie wykonane dronem krowom wylegującym się na pastwisku…

Zaloguj się aby komentować

Drogi Hejtomikołaju dziemkuję za wspaniałe prezenty! Wszystkie trafione w punkt. Jedno z ulubionych piwerek! Wspaniały mapoatlas grzybów. Przepiękny Mesio, super kosmonauta (rąsie skleimy z juniorem, na pewno tą rąsie poświęcił by obronić piwerko!) no i smakuśne żelki. A nożyk to jest sztos, bo od kilku lat już sobie taki obiecałem, ale patrząc na ilość składanych noży w szufladach, torbach, kieszeniach, plecakach moja węwnetrzna cebula odwlekała od zakupu.
Dzięki wielkie jeszcze raz, a przy okazji zdrowych spokojnych i wesołych wszystkim!
#hejtopaka
f08e5063-3b53-4e8c-8fd4-9ba685cfeedd
Rozpierpapierduchacz

@yoowki dziękujemy za dzielną służbę kosmonauto

41d42892-8d83-45be-8e03-7db08eb33999

Zaloguj się aby komentować

Pora na podsumowanie roku 2024, który pod wieloma względami mnie przeorał i był bardzo zmienny.

Będzie to długi wpis z różnymi rozkminami i pozwolę sobie założyć tag #nobodycares którego czasami planuję używać w przyszłości. Będzie to też dosyć symboliczny wpis, bo (przypadkowo) mój 1000 na stronie.

Styczeń 2024 zaczął się niewinnie. Minął pierwszy rok od utworzenia konta na hejto, wtedy jeszcze miałem wystarczająco wiele swobody na regularne wypady na siłownię jak i tworzenie dłuższych ankiet. Zacząłem również czytać książki i faktycznie do połowy roku udało mi się ich ukończyć ponad 10. Wszystkie moje sportowe cele (hehe) na 2024 rok zaplanowałem na czerwiec/lipiec, jednak życie zweryfikowało.

Do kwietnia było stabilnie i można powiedzieć, rutynowo. W kwietniu uzyskaliśmy wiadomość gdzie różowa (wtedy narzeczona) dostała się na specjalizację z psychiatrii. Wyglądało na to, że przeprowadzimy się z miasta wojewódzkiego do powiatowego i bardzo nam ta zmiana pasowała. Byliśmy zmęczeni dużym miastem. Musieliśmy szukać samochodu, bo mieszkając przez wiele lat w centrum dużego miasta był on nam zbędny, a nawet problematyczny.

<KIŁA (w sensie samochód, nie choroba)>
Tutaj zaczyna się pierwsza jazda i nauczka na przyszłość (wcześniej się tym nie żaliłem). W przeszłości kupiłem kilka samochodów i wiadomo, że używki nie są idealne, ale zawsze byłem zadowolony. Tym razem: co się nawkurwiałem to moje. Podczas jazdy testowej KIĄ (teraz mówimy na nią kiła) wszystko wydawało się być OK. W skrócie: Przyśpiesza, hamuje, skręca, nic nie stuka, nic nie puka, nie dławi się, każdy bieg wchodzi gładko, samochód jedzie prosto, cud, miód, malina. Czyli tak naprawdę większość czego oczekuje się od gruza za trochę ponad 10k. Powrót do domu 100km, wszystko ok. Kolejna wycieczka z psiną w góry 150km, wszystko ok. Jakiś czas później przegląd. Głównie zalecenie wymiany opon (co planowałem zrobić) i wymiana jednej żarówki. Dodatkowo informacja, że podwozie ma małą plamę od oleju. Wcześniej tego nie widziałem, a w Mondeo ST220 przez X lat silnik się lekko pocił i nigdy z tego tytułu nie sprawiał dalszych problemów, również kuzynowi któremu sprzedałem Forda i jeździł nim jeszcze przez kilka lat.

Myślę więc, ok, w warsztacie ogarną wymianę opon, wymienią olej, filtry, klocki hamulcowe i może uda im się powiedzieć czy jest jakiś problem.
Problem pojawił się przed wizytą w warsztacie, bo na autostradzie wyskoczył Check Engine i oczywiście tryb awaryjny, w którym samochód miał osiągi malucha.

Oddałem samochód do warsztatu (po fakcie mogę powiedzieć, że bardzo dobry warsztat) i powiedziałem jaki jest problem. Wymienili wszystko co mieli wymienić, sprawdzili check engine i generalnie samochód był już gotowy do wydania. Robią jazdę testową i coś zaczyna stukać w silniku.. dzwonią do mnie i pierwsze zdanie to "musi Pan do nas przyjechać i to zobaczyć", tymczasem OP pikachuface.jpg.

Bez rozpisywania się: Silnik do wymiany albo remontu. Komis albo wcześniejszy sprzedawca musiał znać problem i zalewał silnik tzw. doktorem (czyli konsystencja przypominająca miód) a sama uszczelka była oczywiście silikonem. Wcześniej wydawało się zarówno mi: jak i kilku osobom którym pokazałem samochód, jak i na stacji diagnostycznej, jak i warsztatowi - że silnik chodzi w porządku. Działo się to właśnie do momentu wymiany oleju.. (polecam odcinek kickstera "Kupiłem KIĘ!" gdzie miał trochę podobną przygodę)

Dzisiaj całkiem inaczej bym podszedł do sprawy, ale wtedy samochód był mi prawie na cito potrzebny, więc zdecydowałem się na remont. Panowie sprawnie ogarnęli temat i po miesiącu samochód śmigał. Miał jeszcze jedną mniejszą bolączkę która wyszła z czasem, ale to już załatwił teść, bo ja nie miałem więcej nerwów i wtedy wolnego czasu. Finalnie remont oczywiście kosztował tyle co sam samochód. Był to najgorszy zakup w moim życiu, ale jeździ i będzie jeździć do jego usranej śmierci Po docieraniu silnika (3000km) przyjechałem do warsztatu w ramach gwarancyjnej wymiany oleju i podczas wymiany z ponad godzinę porozmawiałem z kilkoma mechanikami o tym samochodzie, samochodach i ogólnie życiu (wrzesień, okres powodziowy, wiele osób z okolic zalanych anulowało terminy w warsztacie więc mechanicy mieli więcej luzu w pracy).

Ta przygoda dała mi bardzo dużo do myślenia. Dodam jeszcze, że różowa mnie wtedy bardzo wspierała i nie uważała tę sytuację za porażkę.

<MIESZKANIE>
To teraz zostawiamy temat samochodu i zaczyna się w pewnym sensie ciekawszy, czyli początki przeprowadzki do powiatowego 150km od domu i tak naprawdę odkrywanie nowego miasta.
Różowa miała zacząć swoją pracę 1 sierpnia, więc wcześniej musieliśmy już się przeprowadzić. Najpierw planowaliśmy wynająć coś na rok i zastanowić się czy opłaca się kupić własne mieszkanie albo ogólnie żyć w danym miejscu. Z ciekawości oglądaliśmy jedną nieruchomość na sprzedaż, ale nie okazała się ciekawa. Tu wkracza przypadek.. bo kobieta z biura nieruchomości wspomniała, że będzie mieć mieszkanie na sprzedaż, ale nie jest jeszcze wystawione, bo w etapie czyszczenia. Po wyczyszczeniu i usunięciu meble nam je chętnie pokaże.

Wyczyszczone musiało być bardzo dokładnie, ze względu na wcześniejszego właściciela mieszkania (wątek bardzo ciekawy, ale za prywatny oby go opisywać).
Po oględzinach bardzo nam przypasowało miejsce w którym się znajduje mieszkanie, sam budynek też w porządku, garstka sąsiadów (po fakcie mogę stwierdzić, że wszyscy tu są pomocni i mili), cisza i spokój. Mieszkanie co prawda ruina przez wcześniej wspomnianego właściciela, ale rodzice różowej mają spore doświadczenie przy remoncie ruin.
Ja nie byłem przekonany, ale teściowie i różowa przekonywali, że zakup i remont będzie dobrym pomysłem.

Ustaliliśmy plan oraz podział kosztów i zadań (udało się bez kredytu).
Co tu dużo pisać, u notariusza podpisaliśmy umowę (z którą też był lekki cyrk przez biuro nieruchomości) i różowa z teściową zrobiły casting na ekipę, która by miała podjąć się remontu.
Ja niestety w tym czasie nie mogłem być przy pełnym castingu, bo 150km dalej miałem umówiony zabieg z psem gdzie miała mieć wyrwane 2 zęby, dodatkowo zaplanowane wizyty w PGNiGu i inne obowiązki.
Teściowie mają swojego sprawdzonego "majstra", niestety musiał on pozostać opcją awaryjną, bo 150km robi różnicę i mogło by się to nie opłacać. Na castingu pojawiały się różne osoby i "co jeden to lepszy". Panu który np. chciał na wstępie zwrot kosztów za benzynę (15km) z góry podziękowaliśmy. Na szczęście na sam koniec pojawił się najbardziej ogarnięty majster z prawdziwego zdarzenia, który zwykle nie podejmuje się takich małych remontów mieszkań (głównie przetargi), ale dla nas zrobił wyjątek. Wysłał nam kosztorys który był sensowny oraz umowę remontu, na którą się zgodziliśmy. Pod koniec czerwca maszyna ruszyła.

<GDZIES TRZEBA ŻYĆ, czyli pół-przeprowadzka>
Remont generalny to niestety nie kwestia jednego miesiąca, więc musieliśmy wynająć jakieś mieszkanie. Tym się trochę stresowaliśmy, bo wielkiego wyboru nie było, a nie każdy też akceptuje zwierzęta w domu. Na szczęście trafiła nam się super para która własnoręcznie wyremontowała mieszkanie 33m2 pod wynajem i na start było w sam raz. Akurat w tamtym miejscu nie chcielibyśmy z wielu powodów mieszkać dłużej (i tu, nie będę się rozpisywał), ale kilka miesięcy na przechowanie się było ok.

Właściciele tak jak wspominałem okazali się bardzo uczciwi i pomocni, w przyszłości na pewno jeszcze się spotkamy i porozmawiamy.

Sama pół-przeprowadzka była z logistycznego punktu widzenia (jak to przeprowadzki) męcząca, ale kiła (nadal samochód) cała wypakowana dzielnie wszystko przewoziła.

<NOWA PRACA RÓŻOWEJ>
A więc po X latach na studiach medycznych różowa zaczyna pracę. Oczywiście bardzo się stresuje, i w tym momencie zaczyna się moja rola prywatnego psychologa dla początkującego psychiatry.
Na początku była podekscytowana. Chwilę później stwierdziła, że w oddziale większość przypadków to uzależnienia od alkoholu i narkotyków (kiedyś wydawały jej się dosyć nudne, ale to się zmieniło) i czy ona na pewno dobrze wybrała.
Było wiele skrajnych emocji związanych z pracą i przez chwilę też myślałem: na kij my kupiliśmy mieszkanie i je remontujemy. Teraz mogę powiedzieć, że nadal ma co do swojej pracy różne przemyślenia, jednak się w niej spełnia i jest z niej zadowolona. Po czasie wydaje mi się, że nowa praca + pół-przeprowadzka + ślub kilka tygodni później + remont mieszkania + kolejna przeprowadzka w głowie to było za dużo, i dopiero teraz może się w pełni koncentrować na swojej pracy i po niej dokształcać w wolnym czasie. Swoją drogą przez (albo dzięki) mojej roli cichego psychologa mam wiele informacji z jej pracy z pierwszej ręki i widzę w których kwestiach świat psychiatrii się sprawdza, a w których jest wielkie pole do poprawy.

<PRZERWA NA ŚLUB>
Jakie remonty, jaka praca?? OPie czy zapomniałeś, że w połowie sierpnia masz ślub?
Na nasze szczęście organizowaliśmy tylko cywilny + restauracja na 20 osób. Całość ograniczyła się do tego, że ślub cywilny zajął 20 minut w ładnym urzędzie stanu cywilnego, a później luźny czas w restauracji z wcześniej zarezerwowanym noclegiem. Nie musieliśmy się przejmować tym, że będą osoby które zobaczymy pierwszy raz w życiu. Dalsze ciotki, wujki, siurki z którymi człowiek się spotyka na takich spotkaniach raz w życiu i już ich nie pamięta. Tylko najważniejsze dla nas osoby i tę decyzję podjęlibyśmy ponownie. Ah, no i nie było alkoholu! Różowa najbardziej się stresowała tym, że ktoś potajemnie kupi/przyniesie alkohol. Na szczęście aż takich alkusów w rodzinie nie mamy. Było za to kilka zgrzewek piccolo, więc symbolicznie zastąpiło inne trunki.

Sam ślub nie był męczący. Bardziej męczące były spore przebiegi które musieliśmy robić wokół ślubu, bo czasami musieliśmy być w kilku miejscach na raz.

Różowej oświadczyłem się rok wcześniej. Ze statusu konkubiny (żartowaliśmy, że konkubicy), do statusu narzeczonej zrobiła lvl up do pełnoprawnej żony.

<REMONT>
To mógłby być najdłuższy wpis, ale postaram się ograniczyć. Nie dziwię się, że niektórzy nagrywają vlogi z generalnych remontów albo budowy domu, bo o tym często można pisać książki.
Mieliśmy ustalony termin wyprowadzki z mieszkania wynajmowanego na końcówkę października, czyli do tego czasu remont musiał być gotowy (musiał się zakończyć w kilka miesięcy).
Niestety przez to, że gonił nas czas nie mogliśmy wielu rzeczy zaplanować na spokojnie, dodatkowo nie byliśmy na miejscu i przyjeżdżaliśmy sprawdzać pracę tylko co tydzień, dwa. Ogólnie niektóre kwestie wyszły dobrze, niektóre mniej, ale na prawie każdym etapie miałem wrażenie, że muszę myśleć za innych (i tak niestety było). Rolą różowej i teściowej było zajęcie się projektowaniem łazienki i kuchni + wnęki w przedpokoju (z tym, że przedstawiłem im kilka punktów które muszą być w projekcie). Koniec końców kiedy różowej zaczęła się praca to ja byłem na każde zawołanie i musiałem się o wszystko dopraszać. Problemem nie był sam "majster" i jego załoga, tylko to, że traktowali te mieszkanie jako faktycznie coś pobocznego. Gdyby mieli wszystkie dostępne materiały typu okna/drzwi itd. to jestem przekonany, że remont mógłby się zakończyć w trochę ponad miesiąc. Przyznam się też, że za bardzo pod względem technicznym (nie estetycznym, bo brzydko mówiąc miałem wyjebane na kolory ścian i innych elementów) zaufałem wyborze różowej i teściowej.

Podam kilka przykładów:
- Mamy dosyć budżetowe drzwi wejściowe, co prawda z bolcami antywłamaniowymi, ale bez wizjera ani drugiej "zasuwy" czy chociaż wygodnego sposobu na zamykanie zamka od wewnątrz (trzeba zamykać się od środka kluczem).
Za to mamy tapety za grube tysiące, gdzie sam tapeciarz to koszt 4k..
- Różowa wymyśliła, że chce mieć bidetkę w łazience 2x1,50m. Bidetka którą zamówiły nie pasowała do standardu zamontowanego przez fachowców, bo ściana między łazienką a kuchnią była za cienka. OPie Opie, ratuj! Musiałem więc poszukać takiej, która będzie pasować i wymóg "MUSI BYĆ CZARNA". W sklepach można było zapomnieć, w internecie znalazłem tylko 2 modele które się nadają (marki no-name).
- Różowa z teściową przy planowaniu zabudowy wnęki w korytarzu zapomniały, że nad przejściem będzie zamontowana klimatyzacja. Tak więc małe górne drzwiczki szafki zawadzają przy otwieraniu o klimę.
- Listwy przypodłogowe.. zresztą, szkoda gadać.

Fachowcom pod różnymi względami też za bardzo zaufałem i na dzień dobry po przeprowadzce mieliśmy zapchany odpływ prysznicowy i nieszczelną kabinę prysznicową (która swoją drogą była dosyć droga ale 2/10 i wolałbym jakiś głęboki brodzik akrylowy). Stolarze jak montowali meble kuchenne to oczywiście nawet po przyklejeniu wydrukowanych zdjęć gdzie są umieszczone kable się przez nie przewiercili. Zrobiłem dokładny rzut mieszkania gdzie mają być listwy a gdzie ma ich nie być, i oczywiście jeden majster zapomniał pokazać drugiemu, więc były poprawki. O termin malowania dopraszaliśmy się kilka razy (sam malarz 10/10). Pod koniec musiałem też przypomnieć, że ma być zmywarka i czemu nie ma jeszcze adaptera na 2 odpływy. Tak samo wszyscy zapomnieli o tym, że kocioł gazowy musi mieć zasilanie/gniazdko. Po prostu jeżeli chodzi o grube prace wszystko przebiegało super, ale wykończeniówka.. gdybym miał zgadywać, to na pewno niektóre rzeczy zrobiłbym (chociaż lvl noob) lepiej, nawet, gdyby mnie przy tym prąd kopnął.

To się trochę pożaliłem Ogólnie większość tematów panowie ogarnęli sprawnie, ale mieli duże przestoje przez inne większe roboty (np. remont szkoły i deadline z tym związany).

<PEŁNA PRZEPROWADZKA>
Pod koniec października musieliśmy się przeprowadzić do docelowego mieszkania. Ja dzięki temu, że pracowałem zdalnie mogłem się przeprowadzić szybciej i odbierać tam np. sprzęt AGD i różne meble, które po pracy czasami sam, czasami z różową składałem. Samą przeprowadzkę wspominam dosyć przyjemnie głównie przez fakt, że nareszcie mogliśmy zacząć mieszkać w jednym miejscu. Wynajmowane mieszkanie ładnie wysprzątaliśmy, właściciele oddali nam kaucję co do złotówki i zamieniliśmy ze sobą jeszcze kilka miłych słów. Przewieźliśmy również pozostałości ze starego mieszkania (kiła ponownie załadowana po sam dach + teść miał akurat dostęp do busa, tak samo załadowany).

Z ciekawostek to różowa nie kłamiąc ma lekko z 500kg książek i były zapakowane w walizki i różne torby ala ikea.

Przeprowadzka udana, więc można zacząć bezstresowo żyć, prawda?

Nie do końca. Już w pierwszy wieczór powstał problem o którym wyżej pisałem, czyli prawie nieistniejący odpływ pod prysznicem. Na dodatek myśleliśmy, że nowa pralka też jest popsuta, bo zrobiła się pod nią kałuża. Kałuża powstała, bo fachowcy widocznie mało fachowo zamontowali kabinę prysznicową, albo model jest upośledzony, albo jedno i drugie. W każdym razie pralka na szczęście nie była uszkodzona.

Zaczął się stres, czy z tym odpływem uda się coś zrobić, ale 2kg kwasu cytrynowego i 2kg sody oczyszczonej na to w 100% pomogły. Z kabiną nadal muszę się brzydko mówiąc jebać, bo jest to jakaś anomalia (ale spoko spoko, teraz będę miał więcej czasu i ogarnę). Prysznic wytrącił nas z równowagi, bo najbardziej nam w łazience właśnie na nim zależało, miał być "bezproblemowy". Marzyło nam się coś w stylu walk-in ze zwykłymi zasłonami, ale przez metraż łazienki było można o tym zapomnieć i wybór był ograniczony. Może kiedyś

Jeżeli chodzi o same mieszkanie to było i jest w sam raz. Blisko do sklepów, blisko do parku/lasu, różowa ma blisko do pracy, okolica spokojna, nie czuć smrodu smogowego (a w niektórych częściach miasta czuć), gwarancja zaparkowania samochodu pod budynkiem (nawet gdybyśmy mieli kilka samochodów). Ogólnie szybko się przyzwyczailiśmy do tego miejsca. Po przeprowadzce musieliśmy jeszcze poskładać i ustawić/zawiesić jakieś małe meble i dodatki. Na tym się miało skończyć. Nareszcie było można koncentrować się na rutynie, mieć więcej czasu na czytanie książek, zapisać się ponownie na siłownię, pojeździć rowerem nawet pomimo już słabej pogody, różowa mogła się zacząć w pełni koncentrować na nowej pracy.

Tak miało być, a jak było?
cytując Dzień Świra:
-Miałem wiersz napisać, wiersz.. dupa z pisaniem, chuj z poczytaniem. Nawet sportu w gazecie nie zrozumiem. Jestem w proszku. Kompletnie rozmontowany.

<HALO HALO, JAKIE HOME OFFICE, "WRACAMY DO BIURA">
Na początku listopada czyli akurat krótko po naszej "pełnej przeprowadzce" jakieś 240 osób łącznie ze mną dostały informację, że albo "wracamy" do siedziby biura na drugim końcu polski, albo się rozstajemy ze swoją pracą.
W takim momencie np. kijowa kabina prysznicowa poszła w odstawkę i musiałem się zaangażować w zrozumienie sytuacji, która nawet teraz jest symbolicznym "chujem w dupę" (będą ją jeszcze analizować pewne instytucje). W pewnym poście opisywałem problem. W skrócie osoby które przez wiele lat pracowały w pełni zdalnie (grubo przed covidem) miały się teraz zdecydować, czy chcą pracować w biurze czy tracą pracę. Jest to tzw. wypowiedzenie zmieniające warunki pracy i płacy przy którym nawet grupy chronione nie są chronione.
Nie będę opisywał WIELU chamskich zagrywek, jednak znam sytuację od wewnątrz i kiedy myślisz, że nic Ciebie nie zaskoczy, to wchodzi firma i mówi "pa na to". Samo to, że we wrześniu cała korporacja dostała wiadomość, że wszyscy wracają do biur, a HRy przez 2 miesiące przekonywały nas, że pod żadnym względem nie chodzi o nas. Zresztą, nawet przy końcowym etapie rozstawania się z firmą dział HR okazał się inwalidą, i większość ich działań według mnie sztuczna inteligencja może bez problemu w przyszłości zastąpić (czyli np. wciskać kit).

Tak więc jestem w okresie wypowiedzenia do końca stycznia i żegnam się z firmą. Podpisałem rozwiązanie umowy za porozumieniem stron, które tym razem jest dużo bardziej korzystne niż w przypadku zwykłego wypowiedzenia. W tle dzieją się jeszcze pewne rzeczy, ale nie zmienia to faktu, że tu już nie mogę ani nie chcę pracować.

<bez większego planu na 2025>
Cele na nowy rok? Nie no, nawet nie żartujmy. Wiele osób chce od razu szukać i zaczynać nową pracę, a ja chwilę odpocznę, szczególnie od korporacji. Różowa teraz musi nadrabiać naukę związaną ze swoją pracą oraz dyżury, więc będę chciał ją jak najbardziej w tym przez jakiś czas wspierać (czyli potocznie mówiąc pranie, sprzątanie, gotowanie, i innych spraw załatwianie). W weekendy ma ostatnio chwiejny nastrój i w pewien egoistyczny sposób muszę jej pomóc to ogarnąć, żebym w przyszłości sam się mógł bardziej koncentrować na własnej dalszej drodze.

Ludzie z pracy mają różne sytuacje i niektórym bardzo te wieści siadły na psychikę. Mi było na początku smutno (uczucie bycia wykorzystanym), później byłem nastawiony bardziej bojowo (pozdrawiam owcę), a od jakiegoś czasu pogodziłem się ze zmianą w życiu.

<ogólnie o 2024>
W okresie czerwiec-sierpień schudłem przez nerwy 10kg. W młodości zajadałem stres a od lat sytuacje stresujące powodują u mnie mocny skurcz brzucha i kompletny brak apetytu (jem na siłę). Z plusów robiłem rutynowe badania krwi, kału, moczu, USG tarczycy i nic niepokojącego z nich nie wyszło. Wiem, że są ludzie którzy mają dużo gorzej i moje przejścia mogą kogoś śmieszyć (nawet własną matkę i ojca), ale łatwiej jest się przyznać do różnych emocji niż np. zapijać je alkoholem.
Z kolejnych pozytywów to poznałem wiele ciekawych osób które pokazały mi trochę inny obraz na świat. Niektórzy mnie zaskoczyli, ale oczywiście były też osoby na których się mocno zawiodłem.

Dlaczego teraz planuję zrobić sobie chwilę przerwy? A dlaczego nie? Po wielu latach wydaje mi się, że jest to dobry czas na przerwanie wyścigu szczurów.
Mieszkanie gotowe i spłacone, samochód jeździ (nic lepszego mi nie potrzebne), brak dzieci do utrzymywania, jakaś poduszka finansowa nadal jest, różowa teraz też nie może narzekać na zarobki.

Nie nastawiam się, że w 2025 będzie lepiej albo gorzej. Będzie mi prostu inaczej.

Zastanawiałem się przez chwilę czy nie skasować swojego konta na hejto przy nowym roku, ale hasztag.. bezprzesady, bo to już by podchodziło pod chorobę Grubej Ryby Co ciekawe stoicyzm też w niektórych sytuacjach pomógł mi popatrzeć na całość z innej perspektywy niż bym to zrobił X lat wcześniej, i w pewien sposób się poddał.

P.S. ulubioną grą w tym roku został.. Battlefield 2042, w który prawie co weekend gramy z kuzynem i kumplami.

#rozkminy #2024 #2025
conradowl

Dobrze się czytało, życie potrafi zaskoczyć. Powodzenia w kolejnym roku

bartek555

Kurde, ale kronika. W sumie to nie powiedzialbym, ze to byl zly rok. Ot, nornalne zyciowe problemy. Najwazniejsze, ze (jakby banalnie to nie brzmialo) wszyscy zdrowi :) wesolych swiat

Shivaa

Miałeś zdecydowanie ciekawy rok, oby następny dał ci więcej odpoczynku i relaksu 😉

Zaloguj się aby komentować

Porzucony nieboraczek, swoje zrobił teraz wrasta. Blach brak, otwarty, naklejka z szyby zdrapana...
Porzucony na skraju terenu likwidowanej kopalnii.

#wrosty #parkology #samochody #motoryzacja
ea1b3ccd-1157-4cb1-9fba-f988951d0473
3ea861b7-a3c1-46da-b315-1f54d9b8ff62
5904ec67-9b1d-4298-b37d-51b81ac773c1
8c7b4f3f-a0eb-41de-98ed-8094f12c7de2
GrindFaterAnona

@Ten_koles_od_bialego_psa KWK Boże Dary, poznałem po garażach xD


czyli obstawiam, ze byłeś z białym psem na hołdzie na Kostuchnie. Nadal jest biały?

Ten_koles_od_bialego_psa

@GrindFaterAnona Si! Kostuchna.

Pies biały bp umyty ( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ ͡°) ͡°)

Zaloguj się aby komentować