@Ziemniakomat
Można by tutaj też zastosować optymalizację planowania. Skoro moja pralka stoi 95% czasu nieużywana, to może wystarczyłoby kilka pralek na cały blok mieszkalny?
Mieliśmy tak w akademiku na studiach. Spoko.
Ale ogólnie to zły pomysł. Pralki są tak tanie, tak tanie, że aż takich redukcji wydatków jako społeczeństwo nie potrzebujemy. Mamy znacznie potężniejsze marnotrstwa.
Np. mój samochód kosztował kilkadziesiąt razy więcej niż pralka, a zupełnie tak drogiego nie potrzebuję. Nie dowartościowuję się przez posiadany szajs.
Konsumujemy więcej niż to potrzebne
Ja tak. Zamieniłbym nadmiar pieniędzy na mniej pieniędzy a więcej czasu wolnego od pracy. Niestety takiej możliwości nie mam.
, że nie ma potrzeby istnienia wielu miejsc pracy chociażby w marketingu, przemyśle rozrywkowym, każde nowe medium wymaga stworzenia linii ubrań... fanowskich ekskluziwów albo zmiany kształtu butelek i plakietki by się podobała odbiorcy
Gdyby to służyło podobaniu się odbiorcy to jeszcze byłoby spoko. Ale marketing polega na tym że przerzuca klientów w jedno miejsce (a więc zwiększa zysk firmie) jednocześnie zmniejszając drugiej. Więc wykonuje pracę która sumarycznie ma zerowy efekt.
W kapitalizmie XXI wieku, w nowoczesnym świecie gdzie wyprodukowanie tyle ile potrzebujemy to żaden nawet najmniejszy problem, to takiech prac jest coraz więcej.
Jednocześnie nadal zdarza się że podstawowe potrzeby nie są zaspokajane, głównie najsłabszych.
Kapitalizm to oprócz bezsensownej pracy to też musi być strach, bez strachu kapitalizm nie może istnieć. Strach przed wykluczeniem ekonomicznym i społecznym. Również strach przed śmiercią, biologiczną, jeśli straci się pracę, strach przed bezdomnością.
Narzuty związane z konsumpcją, czyli utrzymaniem późnego kapitalizmu, dodają pracy: czemuś smutny? idź do psychologa (kolejne miejsce pracy)! to nie nasza wina, że pracujesz 9h dziennie, dostajesz ochłapy i ciągle obawiasz się bezrobocia. A jak chcesz miłości to zainstaluj Tindera XD tutaj masz gold za 40 zł co zwiększy twoje szanse!
Jak zwykle świetny opis.
Nie zgadzam się z tezą, że gdyby ludzie mniej pracowali to... gospodarka by upadła. Może przechodzenie w taki tryb operowania byłby ciężki, ale bez przesady. Więcej czasu wolnego nie implikuje, co ważne, że w czasie wolnym będzie przeciętny Kowalski nic nie robił.
Pamiętam gdy jeszcze byłem licealistą czy studenciakiem i kucem, wszedłem na forum komunistów i oni mi pisali że można by pracować 4 godziny dziennie. Uznałem że są ciężko odklejeni. Co ciekawe po poznaniu realiów gospodarki gdy już popracowałem w pewnych firmach, to rzeczywiście tak jest. Taka Polska mogłaby czas pracy skrócić o połowę i guzik by się stało.
Wiąże się to z wieloma dużymi zmianami, ale dla przeciętnego człowieka niekłopotliwymi. Inaczej by po prostu wszystko funkcjonowało, ale na szczęśliwość człowieka by to było mocno na plus.
Stracić by musieli mocno najbogatsi, a że przez pieniądze mają silną pozycję w społeczeństwie (ogólnie: politycy, lobbing, media, ogólny wyższy szacunek niezasłużony z resztą) to jest problem takie coś przeforsować.
Ta grupa opowiada różne rzeczy byleby nie iść w tym kierunku, a ci którzy się to łapią to są kuce - z definicji. Czyli osoby łapiące się na burżuazyjną propagandę tworzoną z myślą o interesie burżujów.
Ci którzy już nie muszą pracować bo mają odpowiednią pozycję np. poprzez posiadanie kapitału, tacy żyją z pracy innych ludzi, to oni już nie tylko nie potrzebują skrócenia czasu pracy, ale wydłużanie go im pasuje, gdyż wydłuża się go innym, a ci inni budują ich dobrobyt. Skapuje im nadmiar z zapierdolu innych.
Jednocześnie to ten właśnie przesadny dobrobyt należałoby w pierwszej kolejności ściąć żeby móc mniej pracować.