🎅HejtoPaka ruszyła! Weź udział w drugiej edycji świątecznej wymiany prezentów na Hejto❄️

Zgłaszam się
Before Hejto vs after Hejto

#perfumy
5fbc2f2d-0dc3-4865-95c3-5ebd51684880
Capo_di_Sicilia

@Lekofi True, wlasnie jedzie do mnie 5 zoologistow, mancera black to black, vi et armis i bois imperial. Zaczalem od lacoste vert ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Lodnip

@Lekofi pamiętam jak byłem lurkerem i się zastanawiałem o czym oni tu piszą. W sumie to szybko poszło mi przejście na drugą stronę mocy ¯\_(ツ)_/¯

dziadekmarian

@Lekofi Rozwala mnie na Parfumo, że te najbardziej wyuzdane rzeczy z pięcioma ocenami na Parfumo najczęściej mają noty od osób z Hejto plus paru Niemców xD

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Każdy może powiedzieć: "Jedziemy na wycieczkę, weź rabarbar" lub "przyłóż se liść rabarbaru, to ci przejdzie". Rabarbar to, rabarbar tamto. Ale dziś tak naprawdę to ch... jeden wie, co to jest ten rabarbar. Jakiś tam kiedyś kompot, ktoś tam z dziadków się osłaniał liściem rabarbaru przed słońcem, kto inny znowuż lubił, jak mu się rabarbarem...

No takie polskie warzywo bez historii. Gdzieś tam rosło w ogródku. Kwaśna, bordowa, żebrowana łodyga o aromacie, ktorego próżno szukać w dzisiejszej kuchni.

Dla mnie ważną rolę odegrał rabarbar we wczesnym dzieciństwie, kiedy to przedostawałem się na podworko sąsiada i kryjąc się wśród liści dość gęsto posadzonego rabarbaru obserwowałem "dziadka", próbując dostać się jak najbliżej tego, co ten miły człowiek wyczyniał. A wyczyniał różne rzeczy: albo śpiewał, albo coś rzeźbił nożykiem w kawałku drewna i gadał do siebie... Nie pamiętam, jak miał na imię. Ale pamiętam jego codzienny rytuał. Około południa wychodził on bowiem z domu i wołał w stronę ogrodu: "Kogutek! Fryderyk!". Po tych slowach przybiegał do niego kogut i wskakiwał na małą ławeczkę pod ścianą domu. Kogutek niewielki, ale za to bojowy. Nieraz próbowałem przebiec przez to podwórko (były to czasy przedogrodzeniowe), żeby skrócić sobie drogę na okoliczne szkolne bojo. I najczęściej Fryderyk - jeśli zdołał mnie dopaść na swoim rewirze - lądował mi na plecach. Niby nic się nie działo, choć troszkę obawiałem się tego kogutka.
Pomino mieszanych uczuć w stosunku do mnie, miał on jednak jakąś magiczną więź z tym dziadkiem. Potrafili przez godzinę lub dłużej (nie pamiętam) siedzieć razem na ławeczce przed domem... Dziadek przez cały czas gadał coś do Fryderyka, a ten... nie, kurwa, nie odpowiadał mu. Siedział - a w zasadzie to stał tam bezproduktywnie przez tę godzinę - i patrzył się w dziadka swoim kogucim, bocznym spojrzeniem. Bywało, że zasiadał mu na kolanach. Coś tam śpiewali, coś tam jedli. To było zanim jeszcze Terry Pratchett w "Kosiarzu" napisał tę surę (parafrazując):

Kury są o wiele głupsze od ludzi; nie dysponują wyrafinowanymi filtrami myślowymi, które to ludziom nie pozwalają ujrzeć tego, co jest naprawdę.

Mały ja, chcąc być jak najbliżej tych rozmów (wierzyłem, że można lepiej dogadać się ze zwierzętami, niż ja potrafiłem w tamtym czasie), skradałem się właśnie wśród wielkich liści rabarbaru, by podejść jak najbliżej tych rozmów. Dziś jestem niemalże pewny, że Dziadek mnie widział, a Fryderyk miał mnie w tych chwilach w tak zwanym "dużym poważaniu", bo spędzał swój quality time swoją ulubioną osobą.
Historia Dziadka jest niejasna. Był wiekowy i zanim ja dożyłem podstawówki, jego już nie było wśród nas. Kogutek został, ale też jakoś tak niedługo. Pamiętam, jak moja babcia mówiła, że ten ptak miał chyba ze dwadzieścia lat. Kurde, chciałbym przeżyć takie życie, jak ten kogutek... z kimś, kto by tak wychodził z domu specjalnie dla mnie.

Zapamiętałem jednak ten rabarbar. Nie smak, tylko właśnie aromat moich pierwszych (i na szczęście ostatnich) prób stalkingu.

Tak właśnie otwiera się Red Leather od PR Perfumes.

Red Leather
Poszukiwania idealnej skóry. Kiedyś wydawało mi się, że znalazłem. I to wielokrotnie mi się wydawało. Carner Cuirs, Rosendo no.4, Guerlain Cuir Intense...

Potem przyszły cięższe czasy, czyli Hejto. Tutaj rozstrzygnęło się, że tak naprawdę to niewiele wiem. I że ta pasja sięga głębiej, niż kiedykolwiek mi się wydawało. Że - jak każda pasja - ma wiele warstw, przez które musisz przejść, żeby finalnie móc być gotowym na to, o czym wydawało ci się, że marzyłeś.

Red Leather otwiera się - między innymi, a innych jest cała mnogość - właśnie rabarbarem. Takie było moje pierwsze wrażenie. Spoglądając w nuty wiem teraz, że duży udział miał tam grejpfrut. Wbrew pozorom potrafią być podobne. I w zasadzie całe to moje gadanie o Fryderyku nie za bardzo ma sens, bo ta rabarbarowa faza już po minucie ustępuje temu, co od samego początku gotuje się w tym dziwnym, specyficznym zapachu.
Kamfora i ogromna, suszona zieloność. Czytam nuty i nic nie widzę. Sprawdzam więc "Buchu". Okazuje się, że to właśnie kamforopodobne ziółko, plus bylica, dają ogromny zielony ładunek. Mają również swój udział w tym pierwszym, skórzanym doswiadczeniu.

Nie jest to miłe. To nudny, płaski rodzaj pseudoskóry zmieszanej z taką okołomarihuanową wibracją; zielona, mdła skóra. Studiując skład Taifa T07, Jazeel Amsterdam oraz Jazeel Millenium Star odkryłem, że ma to związek z jakimś rodzajem paczuli (przez rodzaj mam tu na myśli jeden z kilku sposobów otrzymywania olejku oraz jego składowych w zależności od rodzaju procesu). Ten zapach wrył mi się w pamięć już dawno temu, gdy odbierałem jakąś trefną mandarynkę. Woń pozostająca na palcach po kontakcie ze skórką - sztuczna, mdła i plastikowa. Teraz, w perfumowej przygodzie, od czasu do czasu doświadczam tego samego, dziwnego akordu w skórzanych perfumach podbitych paczulą.

Jeśli jednak przyłożyć nos bliżej skóry - tam dzieje się o wiele więcej, niż w powietrzu. Wciąż jest ślad kwaśnego rabarbaru, dość rozpoznawalna skórka grejpfruta, wyraźny liść laurowy oraz to, co w moim mniemaniu popycha caly zapach do przodu, czyli drewno.

No ale przecież nie może to być milusiński cedr czy jakiś jovanol. Nie-e. Tutaj mamy raczej stary, wysuszony słońcem podkład kolejowy ze wszystkimi ropno-olejowymi niuansami. Myślę, że ta początkowa kamfora z "buchu" - czyli bukku brzozowe: afrykański krzew, o ktorego istnieniu dowiedziałem się wczoraj - mocno dokłada się do tego wrażenia. Poza tym całego doświadczenia dopełnia kastoreum - tu może tkwić istota tego lekkiego przydymienia podkładu.

Może to być podkład. Ale może też być szuflada zmarłego dziadka z kilkoma przyrządami, nakrętkami, tubką smaru oraz papierami sprzed epoki. Może być też stara szafa, którą ktoś przyniósł z warsztatu samochodowego i postawił w domowym pierdolniku, by służyła jako śmietnik na stare szpargały, których żal wyrzucić. Skomplikowany zapach, przynoszący wiele wspomnień i skojarzeń.

Przez cały czas mówimy o zapachu, któremu społeczność Parfumo wystawiła średnią ocenę na poziomie 5,9.

Opisują go (to już nie tylko na Parfumo) jako zbyt trudny, zbyt zwierzęcy, nie do polubienia. Ja, dysponując ilością rzędu 0,2 ml, myślałem o tym zapachu przez dwie godziny, nie przestając go czuć. Nie zatkał mnie i wciąż przywoływał nowe skojarzenia. Tak, jest trudny. Do dupy jest ta skóra. Ale ona na szczęście przemija, chowa się pod kolejowym podkładem.

Po dwóch godzinach Red Leather zaczyna pachnieć jak otwarcie Jazeel The Palace, które bardzo, bardzo lubię (ale nie ta część w stronę Diaghileva, tylko właśnie ta bardziej drzewno-ziołowa). I taki jest finał tej skórzanej zieloności z przygodami. Dopiero w tej fazie cywet, ktorego ni cholery nie byłem w stanie wyczuć przez cały ten czas, staje się w zasadzie oczywisty. Choć wciąż jest go tylko jak na lekarstwo.

Dziwna to i pełna zwrotów akcji przygoda z tak małym samplem. Perfumy trudne - ale cóż to tak naprawdę znaczy? Że nie wyrwiesz na to laski? No to nie zdziw się, jeśli po kilku strzałach zaczniesz otrzymywać za pomocą wewnętrznego głosu komplementy oraz propozycje spotkania od jakiejś piękności z zaświatów. Autor z pewnością nie myślał o tym, jak przyjemne dla niedoświadczonego otoczenia ma to być. Zdecydowanie zrobił to dla ludzi po przejściach (choćby jedynie olfaktorycznych, choć niekoniecznie). W tym kontekście jest to całkiem udana, choć mocno skomplikowana kompozycja. I dość mocna. Przeżywanie tego zapachu to jak całodzienna fucha z przeprowadzką u cyganów. No nie wiadomo, co zaraz wyskoczy. I czy np. w pewnym momencie nie będzie trzeba pomóc wykąpać babci.

Przez pierwszą godzinę moje wrażenia wyceniałem na 5/10. Kiedy już dobiliśmy do końcówki, 8 to najniżej, ile mogę tu dać. No i raczej nie polecam. To jak film Bressona - nie każdemu siądzie.

#perfumy #recenzjeperfum
6e4c601b-0083-4141-9db4-b6802ac41558

Zaloguj się aby komentować

Nigdy nie robiłem memów, więc wybaczcie brak profeski.

#perfumy #perfumemy #heheszki
87d253a6-31d9-4c8b-b292-c32f2f926a50
Cris80

@dziadekmarian a ja daje, bo ja jestem team dziwne skurwiole, arabyi śmierdzący oud

grv

A ja plusa dam, bo aventus mi się znudził a arab żaden jeszcze nie urzekł 😉

saradonin_redux

Legancki mem, milordzie.

Kompletnie nie pamiętam aventusa, prawdopodobnie był tak nijaki że nie było czego notować w mózgu.

Zaloguj się aby komentować

Czwarta nad ranem. Kto miał spać, już zasnął. Kto ma wstać, jeszcze nie wstał. Siedzę sobie w chmurce z Hind al Oud - Hind. Nic mnie nie rozprasza. Jesteśmy tylko ja i on. Musiałem trochę na niego poczekać - bo z początku nie czułem w zasadzie nic. Naprawdę. Ale był już taki jeden zawodnik z tego domu - Rebel. Niby nic - naprawdę czułem się, jakbym nie psiknął się niczym - a jednak na następny dzień ubranka pachniały. I tak przez przez parę następnych dni. Nie miałem więcej tego połszynu na stanie, więc tak sobie podchodziłem od czasu do czasu do tych łaszków, za każdym razem odkrywając zapach na nowo.

Z Hind jest podobnie - choć mniej ekstremalnie. Na ten zapach trzeba poczekać 10-20 minut. Jeśli już zdążysz pogodzić się z "faktem", że go po prostu nie ma, to w pewnej chwili zaczyna Cię on osaczać/otaczać. Znikąd pojawia się w Twoim otoczeniu i zaczyna pochłaniać uwagę.. Bardzo delikatnie - na początku nawet nie jesteś pewny, że to Ty pachniesz. i nie znajdziesz tam nut "prosto w twoją twarz dziwko". Wszystko to jest subtelne, ale rozwija sie coraz bardziej i bardziej - do momentu, kiedy czujesz go dosłownie wszędzie i staje się on centrum Twojej uwagi.

Jak by to ująć... to takie typowe HAO - z tej niezorientowanej na Oud półki. Bardzo w stylu Al Oud, Devotion, Lailac... być może trochę też Barari. Te kwiatowe, ciepłe, gładkie... ale chyba najbardziej neutralne z nich wszystkich. Mimo określenia "neutralne", naprawdę brak mi słów.

Czekałem, czekałem. I zapomniałem. Jednak kiedy już się pojawił - cóż za spokój, jakaż równowaga... Ile w tym klasy.

"Spokój" to chyba najbardziej adekwatne słowo, jakie potrafię teraz znaleźć. Niesamowicie działa na mnie to specyficzne DNA marki - w tych nie do końca oudowych propozycjach, nieokraszonych zbyt hojnie tym oczywistym, klasycznym i szlachetnym składnikiem. Tam, gdzie do głosu dochodzą głównie kwiaty, wyimaginowane owoce, delikatna słodycz i unikalna kremowość. Tak zwane przeze mnie golasy z HAO.

Właśnie w tej ciszy (i w tej samotności) najbardziej lubię testować zapachy, na które długo czekałem.

9/10

#perfumy #recenzjeperfum
Cris80

@dziadekmarian i taka lekturę z rana to ja szanuje

saradonin_redux

Legancka lektura na poranny kibel

Qtafonix

@dziadekmarian ja uważam że można zbudować kolekcję 4life opartą tylko na HAO

Zaloguj się aby komentować

Świetny zestaw. Korci żeby zbudować całe miasteczko. Pod względem szczegółowości i zaawansowanych technik budowania Sklep jest taki jak Kuźnia. Oczywiście ze smaczkiem prawdziwego MOCa. Na wielkim szyldzie zrobiły mi się tylko bomble od niepewnego naklejania. Pozostałe wyszły całkiem nieźle. #lego Bardzo dziękuję Panie @llucky
c9433d1d-d1a3-43e4-a3eb-6a4e81da9208
9e5acc80-55bf-44e2-96ac-bcf6b559ae2f

Zaloguj się aby komentować

Dobry, niejako kolega @dziadekmarian i ostatnio @pomidorowazupa uświadomili mi że ominęlem Jazeel The Palace, aż wstyd się przyznać jeśli ma ktoś ubytkowa flaszkę i mu nie siadła bądź się znudzila to może chce się wymienić na Jaber&Kindi Gardens of Treasure lub Oman od Taifów lub po prostu chce sprzedać to niech śmiało pisze, rozważę każdą propozycje.
A no i oczywiście #conaklaciewariacie dzisiaj wleciał Naruemit od Lomosa, a co u kolegów i koleżanek, pozdrawiam i miłego dnia no i tradycyjnie smacznej kawusi czy tam innego porannego napoju
#perfumy #sotd
92a2e497-d537-420a-9592-564c2efe7e30

Zaloguj się aby komentować

#recenzjeperfum
Parę tygodni temu świat perfumowy obiegła wiadomość, że Russian Adam ogłosił nową kolekcję Areej Le Dore o mocno pobudzającej moją wyobraźnie nazwie Arabian Heritage - no lepiej być nie mogło - bo kto śledzi nasz tag #perfumy moje wpisy i komentarze, ten wie jak bardzo cenię twórczość Russian Adama i że to jeden z moich ulubionych perfumiarzy oraz tajemnicą też nie jest moje zamiłowanie do arabskich wonności - takie coś można brać w ciemno! - mimo wszystko stronię od blind buy, ale sample set był tu obowiązkowy, no i ile uda się w ogóle go upolować, bo premiery ALD znikają w ułamkach sekund. Szczęśliwie udało się zgarnąć zestaw próbek, które też już przetestowałem, a wrażenie i wnioski zostały zawarte poniżej.

AL SANDAL
Dziwne otwarcie jakby obierać marchewkę, świeżo wyrwaną z mokrej ziemi, ale ta marchewka jest wręcz sucha. Ziemisty akord jest zdecydowanie pikantny i już wiem, że to szafran, którego w takim wydaniu nie znoszę, często czułem go w kompozycjach od Taif al-Emarat, ale tu jest jeszcze bardziej bezkompromisowy. Jednak sprawnie pojawia się akord drzewny, jest zwęglony jakby spalone drzewo się dopalało, lecz w jego tle wyczuwam coś mlecznego, bardzo kremowego, a z czasem z tego zwęglonego drzewa wypływa ciepła i słodka żywica z lekkim pudrowym kakaowym niuansem i coraz intensywniejszym kremowym akordem.

AL AMBAR
Rześkie cytrusowe otwarcie, które w moment znika i pojawia się ziemisty irys i początkowo nieśmiała słodka obórka z żywicznym charakterem. Animalistyka zaczyna dominować, ale zapach robi się ciepły słodko-przyprawowy z wyraźnym słonawym akcentem, będąc przy tym bardzo gładki i w jakiś sposób odbieram go w tej fazie typowo, nawet trochę klasycznie, męsko.

AL OUD
Mocne otwarcie z wyraźną mieszanką oudów z Kambodży i Indii jest bardzo żywicznie z akcentem słodkich sfermentowanych, zgniłych owoców; zarazem dymnie i skórzanie z odrobiną sianka/obórki jak w Russian Oud. Wyczuwam też ziemistą, stęchłą i przykurzoną paczulę.
Mam wrażenie jakbym już coś podobnego czuł - a mianowicie kojarzy mi się to z oudami Ajmal - zresztą tajemnicą nie jest, że Ajmal to jeden z ulubionych domów Adama, czyżby to był hołd dla tej marki?

W powyższych opisach starałem się oddać charakter i motyw przewodni kompozycji, a teraz przejdę do podsumowania, czyli bardziej emocjonalnej części tego wpisu-recenzji.
Moim zdaniem to najgorsza kolekcja Areej Le Dore! Nie zrozumcie mnie źle, bo to nie są jakieś gnioty, jakość produktu nadal jest bardzo wysoka, myślę, że to raczej kwestia moich oczekiwań co do tej kolekcji, miałem całkowicie inne wyobrażenie jak tak zatytułowana linia powinna wyglądać. Były ogromne nadzieje, a jest niestety totalne rozczarowanie.
Odbieram te zapachy jakby były bardzo surowe, mimo, że poszczególne składniki pokazują swoje bogactwo aromatyczne to brakuje mi tutaj tego z czym kojarzą mi się arabskie zapach, czyli finezji i może nawet orientalnego przepychu, choć oczywiście nie każdy Arab jest przepełniony nutami w których kompozycji nie idzie się odnaleźć, bo np. zapachy Hind al Oud są skonstruowane w bardzo prosty sposób, ale mają w sobie to coś co do mnie przemawia i przekonuje, a tutaj no po prostu ciężko mi się to wącha. Co prawda długo z nimi styczności nie miałem, może to się jeszcze jakoś wszystko poukłada po maceracji, bo oparte na naturalnych składnikach perfumy mają taką właściwość, a może jeszcze lepiej wybrzmiewać będą w klimacie którym były inspirowane? Mam sporo zapachów, które sprawiają mi radość, a bywa, że nie mam kiedy ich nosić, bo poświęcam go np. na testy innych perfum i tym samym wniosek taki, że dalsze testy tej nowej kolekcji sobie odpuszczę. Mimo wszystko wierzę, że komuś się spodobają, bo przecież każdy ma własny gust i co innego do niego przemawia, ja swój już poznałem i jestem pewien, że to nie moja stylistyka.
Dla mnie najciekawszy jest Al Ambar patrząc na całokształt, następnie Al Sandal ze względu na przyjemny drydown, a najmniej przypadł mi do gustu Al Oud, który jednocześnie z całej trójki jest najbardziej arabski.
Kolega @Grzesinek zapytał wczoraj czy będzie jakiś flakon - nie, nawet ze spory ubytkiem na żadnego się nie zdecyduję, wolę zrobić sobie zapas Ottoman Empire, Russian Oud czy Chinese Oud.
28e44c54-edfb-446d-bc73-13af4c10be1a
pomidorowazupa

Od jakiegos czasu opieram sie glownie na intuicji i w tym wypadku podowiadala mi zeby odpuscil sobie te kolekcji. Tak samo mialem przy history of oud collection, dobrze ze nie kupilem bo bym byl bardzo niezadwolony. Na chwile obecna nie jaraja mnie czyste oudy w spreju, szczegolnie jesli bardzo przypomina to ajmalowskie ktore sa znacznie tansze i swoja droga bardzo jakosciowe (chociaz ta octowa kwasnosc w otwarciu mnie odpycha ciutke).

dziadekmarian

Niby człowiek wiedział....


Dzięki, że zrobiłeś to za wszystkich.

Grzesinek

@pedro_migo Dzięki za wyczerpujący opis. Utwierdziles mnie tylko w moim przekonaniu że dobrze zrobiłem omijając ten set choć tak jak mówisz na pewno znajdzie on swoich fanów.

BTW. Ciekaw jestem czy Adam zrobi coś co pobije kiedyś OE czy RO. Osobiście uważam że raczej ciężko będzie.

Zaloguj się aby komentować

DZIEŃ DOBRY SALAM ALEJKUM, witam na coniedzielnym targowisku #souk i zapraszam do postu zbiorczego w którym wymieniamy pachnący alkohol na $$$, czy to w formie odlewek czy flakonów. Wybaczta że tak późno, ale wielbłąd mi umar. Anyways, niech rozpocznie się handel, miłej niedzieli!

#perfumy #stragan
67a8b5c2-339a-4c93-890e-8a5ea2556b05
Dzień doberek, jakie smrody dzisiaj przywdzialiście?
U mnie dawno nienoszony Æther It's æ Sin, świetny jest. Trochę dymu, trochę ziół, trochę słodyczy, niby nie jest to jedyna tego typu kompozycja na rynku, ale raczej ciężko znaleźć coś co pachnie tak samo.
#perfumy #conaklaciewariacie
60bba2b3-06c2-40aa-b1c1-aca48593b63d
Lechfree

@ucho_igielne Tom Ford - Tuscan Leather

Jurek_Kiler

@ucho_igielne V Canto Isotta

Zaloguj się aby komentować

Witam szanowne panie i panów z hejto! #conaklaciewariacie w tę ponurą sobotę? Mnie dzisiaj skusiło Terroni – zapach pełen głębi, jak świeżo rozgrzana ziemia po deszczu, z nutami dymu i żywicy. Surowy, ale niesamowicie elegancki – otula jak ciepły płaszcz i zostaje w pamięci na długo.

#perfumy
Jurek_Kiler

@Lechfree Chanel Egoiste

Navier

@Lechfree U mnie dzisiaj Jovoy Incident Diplomatique po raz ostatni. Wykończyłem dekant, a nie spodobał mi się na tyle, żeby mieć flakon.

pedro_migo

@Lechfree Nicolai New York Intense - stara dobra szkoła perfumiarska w odświeżonym wydaniu

Zaloguj się aby komentować

Długi weekend minął, i nadeszła pracy zmora.
Piszcie #conaklaciewariacie dzisiaj u Was ja zaczynam tydzień od wtorku Oud Shamsi z domu Khas Oud, świetny lekko wytrawny miód w otoczeniu minimalnie animalnego przykurzonego oudu, coś swietnego tego blendu nie powstydziłby się HAO.,zreszta zużycie świadczy że to mój ulubiony miód i jako nieliczny zostanie chyba uzupełniony.
Pozdrawiam i smacznej kawusi
#perfumy #sotd
ee95e038-82bb-4e48-b707-dafbfeb8b861
ucho_igielne

@Cris80 Dunhill Indian Sandalwood

Jurek_Kiler

@Cris80 TF Black Orchid Parfum

pedro_migo

@Cris80 Jinkoh Store Sunset in Cairo - bardzo bogata mieszanka owoców, kwiatów i żywic opartych na ambrowo-oudowej bazie, jak na tak bogaty skład to Mario zręcznie to poskładał i przyznam szczerze gdyby była to półka cenowa Bortnikoff, a nie jeszcze raz tyle za ml, to brałbym flakon. Wcześniej mówiłem, że Tobbaco Noir jest najlepszym jaki poznałem z oferty Jinkoh no to został zdetronizowany.

Zaloguj się aby komentować

Watermana L2 - the end.
Przy okazji sobotniej wizyty na wystawie w Muzeum Etnograficznym w Warszawie dostałem - poza obfitym ślinotokiem i źrenicami jak u heroinisty spowodowanymi możliwością dotknięcia (okazuje się, że lizać nie wolno) niezliczonej liczby wiecznych piór - zamówione woreczki na atrament oraz buteleczkę szelaku. A to wszystko od wspominanego gdzieś wcześniej pana Przemka Dudka. Zdobycze te pozwoliły mi dokończyć quest o tytule Waterman L2.

Gumę przyciąłem do odpowiedniego rozmiaru, żeby mieściła się w korpusie i dokładnie naciągnąłem na sekcję uszczelniając szelakiem żeby nic nie przeciekało. Wszystko zmontowałem do kupy i zalałem atramentem używając “wajchy”. Tym razem mechanizm napełniania, uzupełniony już o brakujący element, zadział idealnie. No kto by się spodziewał… 

Opanowując podniecenie przyłożyłem stalówkę do papieru i z zadowoleniem stwierdziłem, że nic nie skrobnęło i nic się nie ulało. Ośmielony tym wszystkim zacząłem kreślić litery moim koślawym charakterem pisma i okazało się, że pióro pisze gładko, z subtelnym, ledwie wyczuwalnym efektem skrobania ale mnie to akurat nie przeszkadza bo lubię stalówki EF, które często mają taki feel. Pewnie można by było delikatnie papierem ściernym albo pilnikiem wyprowadzić czubek stalówki żeby pisało jeszcze gładziej, ale aż tak odważny chyba jeszcze nie jestem.

Podsumowując - operację się udała, pacjent dostał nowe życie, a ja w nagrodę udzieliłem sobie pochwały słownej przed lustrem.
(na zdjęciach wybrane kolekcje z sobotniej wystawy)
#piorawieczne
5711de3d-f264-458e-ab80-3499d0cf2854
41f79e37-1dca-43cf-9ed3-0985dd90fa0d
96275484-710e-4bdb-aed2-393c0ffb38aa
d92af7ba-951e-48e6-8da9-e6b761198fc6
maly_ludek_lego

Ale piekny tusz! Az mi sie zachcialo pisac piorem xD Ale ktos by mi musial sprezentowac jakies.

Jak kiedys w przyszlosci bylaby hejtopaka, to chcialbym Cie wylosowac

Zaloguj się aby komentować

#lego zamek gotowy. Teraz chce sie pobawic w rozbudowe. Cos tam klockow z scianki mam.
Moze bysmy sie tutaj na forum wymieniali pomyslami w wlasnych budowlach. Chce zrobic podnoszona krate. Na razie nie wiem ktore klocki bylyby na nia najlepsze.
Screnny ciekawych konstrukcji juz zrobilem. Wrzuce z kompa w komentarzu.
3ce21f16-db43-43e5-8dd7-71c8a6a07ac7
4a915e73-761d-42c7-9097-939e8a37c6bf
Budo

@Romanzholandii ja zamek przerobiem na dom czarodzieja według instrukcji z rebrickable. Jakbyś chciał, to mogę poszukać linka. Kosztuje ok 10 euro z tego co pamiętam, efekt jest super. Stoi u mnie już ze dwa lata i się nie nudzi.

e92c40fd-7a5f-412b-ad6a-b6570fd54a35
4ef58fc1-5ba0-4c7b-b8cf-eedf7c7de3b0
5a412127-887c-4305-9d57-005d52e0fc93

Zaloguj się aby komentować

Dobra to jedziemy z kolejna rozbiorka
Tego dziada chyba nikomu nie trzeba przedstawiac. Jednym przypomina zapach toalety publicznej, a drudzy wielbia go pod niebiosa twierdzac ze to najwspanialsze pachnidlo jakie bylo dane im poznac. Mam do rozlania egzemplarz z lat 1986-1993, batchcode 42771 i ponoc kupiony w 1990 roku przez ojca goscia od ktorego kupilem. Jedni twierdza ze cywet zostal tutaj odrobine przytemperowany, inni twierdza ze nie ma wogole roznic miedzy pierwszym wydaniem, a jeszcze inni twierdza ze zmiany sa w obrebie innych aspektow zapachu i twierdza ze "Parfums Corp" jest lepszy od "Paris". Mam jedynie porownanie do wersji tzw GUCCI i jak na moj gust to jest niebo a ziemia: gucci jest jakis taki szarobury i bez charakteru. Ten za to wydaje sie byc wielowymiarowy i z bogata paleta kolorow i jak gdyby namalowany innymi i gestszymi farbami. Mozliwe ze mam szczescie do dziadow i flakony, ktore zawsze ogarniam sa w idealnej kondycji A moze to zasluga tego ze jest to bardzo wczesne wydanie. Nie mniej jednak jestem wielce zadowolony ze posiadam ten flakon i tym razem moge odlac 30... no moze max 35ml w cenie 14pln.
#perfumy
#rozbiorka
c97841ea-b721-41f4-987d-373ec6eab500
33a6d065-08dc-4f70-a035-74a49e9002c7
c81b8199-7615-4ed6-95af-5a0ac4697e1c
pomidorowazupa

A chuj macie liste moze ktos sie jednak skusi xD


Papillon Salome 12pln


Papillon Anubis 12pln


Rochas Femme (prostokatny flakon z lat 70.) 8pln


Mabra Bastion23 21pln


Prissana Haxan 16pln


Pryn Aranyaka 20pln


Roja Diaghilev 25pln


Ahom World Royal Vintage Mukhalat 30pln


FM The Night 36pln

Mywave

@pomidorowazupa jak wypada stary krul do powiedzmy prinow (mandadori,mandarava)?

Zaloguj się aby komentować

PK Perfumes - Starry Starry Night

(dziś bez historyjki - nie ma sensu gadać o tym, jak przez trzy dni w tygodniu chodziłem płakać w jaśmin)

Otwiera się kwiatowo. Dałbym głowę, że to konwalia. Może nie. Trochę tuberozy?

Ni chuja. Zielony ogórek. Ale jest mega kwiatowo. Przyjemnie. Na skraju unisex/damski, lecz nie słodko. Dołącza lekko bananowy/jaśminowy ylang ylang (to była chyba ta moja wydumana konwalia). Coś tam jeszcze się skrada pod spodem. Po testach dwóch innych zapachów tej marki spodziewam się, że dostanę czymś ciężkim po łbie w przeciagu następnych 10 minut

Kolejnym zawodnikiem jest tu zapewne mirt. Nie znam go dobrze, ale również jest zielony oraz kwiatowy. A coś takiego tu mamy. Dokłada się zieloność. Staram się nie zbliżać nosa, ale już jest skojarzenie z Beach Hut (jesteśmy 4 minuty po aplikacji)

Robi się nad wyraz zielono. Próbowałem szukać tej dziwnej cytryny Meyera (zaraz się okaże, że to po prostu cytryna z Lidla, tylko że dopiero ta niezmacana przez trędowatych współzakupowiczów, z trzeciego pudełka; więc zdejmujesz dwa, bierzesz z dolnego, a te dwa zostawiasz na podłodze; ktoś sprzątnie... aj, i wyrzucasz tam jeszcze rybę, bo ci się dorsz popierdolił z doradą. Ktoś sprzątnie). No ale żadnej cytryny nie znalazłem. Cyprys? Też nie wiem. Jest zielono, troche jak w tych porośniętych paprociami partiach grabowo-bukowego lasu, w czasie suszy - bez parującej ściółki, humusu, mchu. Zapach jest intrygujący. Przywodzi na myśl Beach Hut, Green Irish Tweed, ale jest coś więcej (choć też coś mniej). Jakaś nudna, mdła składowa - czy to sygnatura PK Perfumes? ...sprawa się komplikuje. Ja tu siedzę sobie w idealnej ciszy, myślę i myślę... a to już jest całkiem inny zapach niż 10 minut temu. Czas chyba zapomnieć to, co było na początku. A przynajmniej tego efemerycznego banana. Bo jaśmin/konwalia wciąż jest w powietrzu.

I nieśmiało pojawia się tu delikatna nuta kadzidła - może bardziej taka lekko przydymionej żywicy, aniżeli ta koscielna od Filippo. Łamiąc te wszystkie gałęzie próbuje wydostać się z mroku nieoczywistości. A no właśnie: dużo tu łamanych, świeżych gałęzi. Produktów tego naturalnego odruchu roślin, gdy podczas uszkadzania wydzielają szereg aromatycznych toksyn, mających na celu nas zabić lub choćby odstręczyć.

Szczerze mówiąc to tak się zakochałem w moim przedramieniu, że pisząc i wąchając zarazem, zatraciłem się w tym dość mocno. I w pewnym momencie wyprostowałem się i poczułem ambroksan. Taki Dylan trochę. Czy ktoś mnie podgląda?! Na szczęście w mig ogarnąłem, że to z szamponu użytego godzinę temu.

Ile to już czasu? 30 minut może. Skojarzenie z dość świeżym Green Irish Tweed zostało już daleko w tyle. Myślałem, że cyprys, czy ta cytryna z Lidla albo choćby petitgrain odezwą się gdzieś po drodze, ale nic podobnego. Zapach jest dość mdły i zalegający. Mimo wszystko podoba mi się, bo to nie wszystko, co w nim jest. Przynajmniej próbuję w to wierzyć - w czym obecnie przeszkadzają mi choćby takie wyschnięte pleśnie, przy których wręcz pragnie się wziąć głębszy oddech odrobiną świeżego powietrza. Zielono, sucho i gęsto. Są drewna, ale również suche i stęchłe, bez grama wilgoci. Pod spodem wciąż da się wyczuć, że gdzieś daleko stąd ktoś coś podpalił. Nie ma ratunku; tutaj po prostu już tak będzie.

Dajmy mu jeszcze z pół godzinki. Idę się czymś zająć. Zapomnę o nim na chwilę. Jeśli się da - bo dość mocno go czuję. A tym razem w samplu było coś około 0,1ml. I być może te perfumy nie rozchodzą się jak oud z Ajmala, jednak zdecydowanie są w powietrzu i dają znać o sobie. Porządna, acz umiarkowana projekcja.

...no jednak nie daje spokoju. Wracają kwiaty. I to nie tylko w powietrzu. Nudna zieloność znowu zakwita. Wraca również ten ogórek z samego początku.

W międzyczasie jeszcze raz przejrzałem nuty. Okazuje się, że jest tu wiele składników nawiązujących do kadzidła. A także trochę iglastych, których tak szczerze akurat nie do końca tutaj wyczuwam. To trzeci zapach od PK Perfumes, który testuję. OK - ten jest akurat najbardziej przystępny (choć wcale nie prosty). Mogę jednak - i spróbuję - wysnuć taką tezę, że złożoność zapachów od PK Perfumes jest na poziomie artisanów. Być może składniki nie są takiej jakości (choć ja tego w ogóle nie czuję, a bardziej widzę po cenie). Na pewno nie ma co porównywać do ALD (i teraz będzie trudne do opisania), bo niby stopniem progresji PK dorównuje ALD. Jednak w ALD mniej więcej wiemy, co może się wydarzyć dalej. One bardziej odwołują się do jakiejś klasyki. W PK natomiast jest to noeokrzesane, bez łagodnych przejść - może to pójść w nieoczekiwaną stronę, żeby potem wrócić do samego początku - zupełnie, jakby ktoś miał w dupie jakiekolwiek style, kanony (lub zrobił to przypadkowo, choć nie sądzę). Dziwaczny dom, dziwaczny perfumiarz. Tym niemniej - siedzi się w tym bardzo dobrze.

Godzina. Zapach już osiadł. Niewiele wiecej się tu wydarzy. Wyszedł w końcu ten sandałowiec, na którego czekałem. Gładki i w miarę soczysty. Nadal jest zielono, ale teraz wreszcie zaczyna być choć trochę orientalnie. Pojawiła się również dość wyraźna pudrowość - miła, ale też taka trochę do kichnięcia. Teraz to jest już drzewny, otulający zapach. I wciąż mocny - testowałem dotąd wiele smrodów w ilości mniejszej, niż 0,5 ml. Przy takich aplikacjach często zapomina się, że w ogóle coś się psiknęło. Tutaj wciąż jest dosadnie.

I znowu mam skojarzenia z filmem. Wcześniej wspomniałem Bressona; teraz bez wahania - oceniając już markę - widzę Bunuela. Wyrazisty, nie dający odpocząć, ze zmianami nastrojów i nieodłącznym nonsensem nieoczywistości. Podoba się/wkurwia. I tak przez cały czas.

Po dwóch godzinach puder całkowicie przeszedł w mydło. No trochę szkoda. Jest taka zdechlizna po tych wszystkich wrażeniach. No ale wciąż dobra i ciekawa, choć dość ciężka i duszna.

To były trzecie perfumy od PK, które testowałem z paczki od @pedro_migo . Drugich jeszcze nie opisałem - ale to tylko dlatego, że było ich najwięcej i wystarczyło mi na dwa razy - a tam również jest o czym pisać.

8/10

#perfumy #recenzjeperfum #pkperfumes
aa8cfd9c-9c0f-469b-b3fd-d5ff003812b1

Zaloguj się aby komentować

Następna