🎅HejtoPaka ruszyła! Weź udział w drugiej edycji świątecznej wymiany prezentów na Hejto❄️

Zgłaszam się
W "moim" Lidlu zrobili wózki bez żetonów/monet. Minęło kilka dni i bydło zwyczajnie przestało odstawiać wózki na miejsce, zostawiać śmieci w środku. Niektórzy ludzie są beznadziejni.

#gownowpis #zalesie #lidl
travel_learn_wine

@BoJaProszePaniMamTuPrimaSorta a u mnie w Lidlu dzisiaj paleta mięsa do rozłożenia na sklepie stała przez cały czas jak tam byłem o nikt się nie interesował, Lidle stają się przez te wojnę cenową Biedronkami

San

Powinny byc na karty kredytowe to by się motłoch nauczył

Zaloguj się aby komentować

Kupiłem sobie smart gniazdko i podłączyłem do niego girlandę, odpala się automatycznie o zachodzie słońca i gaśnie o 21. Mieszkam w środku niczego więc zimą game changer, przytulnie i cieplutko za oknem :)

#ogrod #taras #oswietlenie
radidadi userbar
d17bc8cf-5cad-4d9f-b1ab-94bb536ce260
winet

Ja kupiłem czujnik zmierzchu za 40zl i przez cały rok samo się dostosowuje :)

Rozciąganiem wzdłuż chodnika - mega wygodne rozwiązanie

green-greq

Ja zaczynałem od smart gniazdka by światło w akwarium włączało i wyłączało się samo o odpowiednich godzinach. Teraz mam parę gniazdek i światło w każdym pokoju by móc sterować i włączać timery gadając z alexą. Niby nic, a jak bardzo pomaga gdy dupy się nie chce ruszyć

Tom.Ash

@green-greq tak się zaczyna. Potem okazuje się że można sterować urządzeniami zamiast pilotow (irda, 433mhz) poprzez takiego broadlinka. I gadasz do asystenta "włącz projektor z tv" i on grzecznie wyłącza światła, uruchamia projektor, STB i przełącza HDMI switcha na odpowiednie wejście

vvyspa

@radidadi kierowniku złoty, cóż to za magiczne gniazdko? Jakieś zewnętrzne z wysokim IP i na wifi? Sam bym sobie coś takiego zorganizował, co by mi żona się na święta ucieszyła 😉

radidadi

@vvyspa tapo od tp link

vvyspa

@radidadi dzięki! 🫡

Zaloguj się aby komentować

Chester jest ciekawym miastem w Anglii, a z mojej perspektywy jednym z najciekawszych i posiadających niesamowity klimat. Jeśli śledzicie projekt “Miasta stojące murem”, to zapewne zwróciliście uwagę, że w ramach przedsięwzięcia odwiedziłem sporo miast w Wielkiej Brytanii, a Chester jest jednym z nich. Oprócz średniowiecznych obwarowań Chester posiada również ogromną ilość domów szachulcowych, które wprost urzekają swoim wyglądem, a całość sprawia, że miasto staje się wręcz magiczne.

Zapraszam do artykułu na blogu

Kilka ciekawostek z Chester:

  • Zachował się cały obwód murów obronnych, których łączna długość wynosi około 3 kilometrów.
  • Na terenie miasta zobaczyć można około 300 domów z tzw. muru pruskiego (szachulca). Skupione są głównie przy głównych ulicach starego miasta. Większość z nich ma kilkaset lat.
  • Chester w 2022 roku przez Online Mortgage Advisor zostało uznane za najpiękniejsze miasto na świecie.
  • Chester powstało w czasach rzymskich, a miejscowy amfiteatr mogący pomieścić 7000 widzów powstał w 79 roku.
  • Ogromne wrażenie robi miejscowa stara katedra św. Jana Chrzciciela datowana na koniec VII wieku.
  • Spacerując po mieście nie można pominąć katedry pw. Chrystusa i Najświętszej Maryi Panny, której budowę rozpoczęto w XI wieku. Zwiedzanie jest bezpłatne, a wnętrza niesamowite.
  • Na tamtejszym torze wyścigów konnych gonitwy odbywają się od 1539, co czyni go najstarszym działającym torem na świecie.

#antekpodrozuje #podroze #podrozujzhejto #anglia #wielkabrytania #turystyka #atrakcjeturystyczne #ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #zainteresowania #architektura

-------------------------------------------
Jeśli chcesz być na bieżąco z moimi znaleziskami to zapraszam do śledzenia hashtagu #antekpodrozuje
Jeśli chcesz, żebym Cię wołał w przyszłości, to zostaw piorun pod odpowiednim komentarzem poniżej
7af98d9f-7efc-4666-bd7d-545abf819814
827a9c7e-baae-4944-b313-a2bdf6a71fbc
9579baf5-7f5c-454d-a343-5d50b41375d9
3cbcaf0e-4dca-4432-b885-5b8986a41d38
a45e3371-49fb-4f4f-a3d0-2c17955c03d5
NatenczasWojski

@antekwpodrozy dużo brudasów i czarnuchow?

Ebenizer

Mój brat tam mieszka. Miasto raczej z tych spokojniejszych w porównaniu do większych sąsiadów. Główne miasto jest przyjemne i nawet często zatłoczone. Mury i malownicze położenie na rzeką Dee robią wrażenie. Chętnie tam wrócę.

Trochę bezdomni się rzucali w oczy.

100mph

Wspaniale opactwo. Obrabowalem je wielokrotnie w Assassinie xD

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Dajta trochę wsparcia, płakać mi się chce
#zalesie
solly

to placz, to tez jest potrzebne, ja zawsze po placzu czuje ogromna ulge

DexterFromLab

@MikeleVonDonnerschoss nie łam się, tylko przejściowe trudności.

MikeleVonDonnerschoss

Nie da się oznaczyć wszystkich od razu, więc kto przeczyta, ten przeczyta. Jestem wręcz wzruszony na ilość komentarzy i piorunów wsparcia. Zdecydowanie to znak, że powinienem tu znowu zaglądać codziennie :D

Postaram się zbiorczo odpowiedzieć na wasze komentarze. Co do egzekucji mojego hajsu: oczywiście, że dojeżdżam gnoi. Poprzedniemu, co chciał wydymać Freda, już drugi rok odbija się czkawką jego cwaniactwo ;) aktualny, na moje nieszczęście jest również moim kolegą, ma jeszcze czas, aby mnie spłacić. Niestety, ale cierpliwość w takich kwestiach jest bardzo potrzebna.

Co do chłopskiego płaczu, owszem, trzeba płakać, skoro to daje ulgę. Na szczęście żyjemy już w takich czasach, gdzie to dla nas, chłopców, nie jest żaden wstyd i nawet baby to dostrzegają. NIE BĄDŹMY DLA SIEBIE SAMYCH TOKSYCZNI, PANOWIE! Jeśli faktycznie ten świat jest zły, niech chłop chłopu chociaż nie będzie wilkiem.

No i wspomniana relacja: wpadłem w tryb, kiedy zacząłem się starać za bardzo. Raz, że sobie tym ryję beret, a również tej drugiej osobie.

Dziękuję każdemu za wsparcie. Nawet nie wiecie jak taki głupi piorun, czy komentarz potrafi podnieść na duchu. Każdemu z Was życzę wszystkiego dobrego. Będzie lepiej :)

Zaloguj się aby komentować

Każdy człowiek ma pewien optymalny dla siebie poziom stymulacji (ilość zewnętrznych bodźców, którą dobrze znosi) i choć ludzie mocno się między sobą różnią co do tego, jaka ilość zewnętrznej stymulacji najbardziej im odpowiada, wszyscy źle znoszą jej niedobór.

W początkowych swoich fazach związek miłosny jest niewątpliwie ogromnym źródłem stymulacji. Ekscytujące jest bliższe poznawanie innego człowieka, ekscytujący jest seks, ekscytujące jest robienie nowych rzeczy wspólnie z innym człowiekiem.

Wraz z upływem czasu duża część tej ekscytacji bezpowrotnie znika. Po kilku latach partner oczywiście przestaje być nowym człowiekiem - znamy na pamięć jego dzieciństwo i wszystkie niegdyś tak zabawne anegdoty, poglądy i upodobania, a przede wszystkim wiemy, co sądzi on o nas samych. Po latach pożycia mniej ekscytujący staje się też seks - różne sondaże zgodnie wskazują, że ogromna większość małżeństw uprawia go w miarę trwania związku coraz rzadziej.

Podobna zależność stwierdzana jest u wielu gatunków zwierząt.

Długo przebywające ze sobą osobniki przeciwnych płci tracą dla siebie wzajemne zainteresowanie. Jest to szczególnym przejawem powszechnie występującej tzw. habituacji - utraty zainteresowania dla obiektów, które straciły walor nowości.

Jeżeli umieścić szczury w tej samej klatce, to oddają się aktywności seksualnej aż do wyczerpania samca (który dopiero po 10-15 dniach odzyskuje zdolność do kopulowania z normalną dla siebie częstością). W istocie jest to jednak wybiórcza utrata zainteresowania seksualnego, raczej znudzenie niż wyczerpanie. Kiedy bowiem po osiągnięciu tego stadium podstawić samcowi nową partnerkę, nie ma on żadnych kłopotów z ponowną kopulacją, a jeśli podmiany te będą kontynowane, szczur dochodzi do stadium wyczerpania (tym razem nieodwołalnego) po trzykrotnie większej liczbie ejakulacji niż z jedną tylko partnerką (Bermant, 1967).

Zjawisko to znane jest pod nazwą efektu Coolidge'a, nazwa zaś wywodzi się nie od nazwiska jego odkrywcy, lecz prezydenta Stanów Zjednoczonych o tym nazwisku. Miał on wraz z małżonką odwiedzić wzorcową fermę drobiu. Z jakiegoś powodu państwo Coolidge byli oprowadzani po fermie oddzielnie, choć obojgu pokazywano pewnego wzorcowego koguta, dzielnie sobie poczynającego z kurami na podwórku.

Oprowadzana jako pierwsza Pani Prezydentowa, podziwiając osiągnięcia koguta zapytała, jak często on tak potrafi i uzyskała odpowiedź, że do kilkunastu razy dziennie. „Proszę o tym powiedzieć Panu Prezydentowi" - zażądała Prezydentowa. Nieco później Prezydent podziwiając los rzeczonego koguta zapytał, ile nowych kur on poznaje, i uzyskał odpowiedź, że do kilkunastu dziennie. „Proszę o tym powiedzieć Pani Prezydentowej" - zażądał Prezydent.

___

Bogdan Wojciszke Psychologia miłości

#psychologia #zwiazki #ciekawostki #seks
f5337c7e-bf2e-4f4c-a4f0-38bcb932801b
Prucjusz

@smierdakow gdzieś widziałem statystyki które mówią nawet, że najwięcej par rozstaje się po około dwóch latach i 9 miesiącach.

Na własnym przykładzie się przekonałem, że to prawda. Po 33 miesiącach mnie rzuciła. Jak w mordę strzelił, równo po tysiącu dni zauroczenie minęło.

macgajster

@Prucjusz etap zauroczenia mija po 2-3 latach. Później pojawia się przywiązanie, o ile w ogóle.

Johnnoosh

@Prucjusz Może przeczytała o tym w jakimś czasopiśmie i sobie wmówiła że też tak ma jak większość

Rudolf

@smierdakow ludzie mają to do siebie że się szybko nudzą. wątpie że to urok współczesnych czasów, co najwyżej we współczesnych czasach łatwiej nam z tą nudą walczyć np. łatwo zmieniając partnera via internet niżli z powodu presji społecznej i braku innych możliwości marnować żywot z kimś kto nas nie interere

smierdakow

@Rudolf na pewno to się nasiliło, ale książka jest z 2003, a na efekt u zwierząt raczej współczesność nie ma wpływu, więc to też po prostu dla nas naturalne

Zaloguj się aby komentować

Bardzo biedny jest umysł lękający się o przyszłość. Już przed nadejściem nieszczęścia nieszczęśliwy jest człowiek, który się kłopocze, by to, co go tak raduje, pozostało z nim aż do końca. Nigdy bowiem nie zazna on spokoju, a w trwożnym oczekiwaniu przyszłości straci wszystko, z czego mógłby skorzystać już teraz. Żal zaś po rzeczy utraconej stoi na równi z obawą utraty.

Seneka, Listy moralne do Lucyliusza
#stoicyzm
ed743473-90f1-48f3-b592-af3d8ca57634
Szuuz_Ekleer

@splash545 Ten w lustrze to niestety ja

Afterlife

@Szuuz_Ekleer tak taak - ten saam

Afterlife

Tak jest kapitanie. Na odwiecznej misji uciszenienia chałaśliwego i bojaźliwego umysłu!

Gepard_z_Libii

@Afterlife Kaptyn splesz kozacko brzmi xD

Heheszki

wszyscy rżną równo z Epikteta. Wielcy stoicy - wychowani na stolicy 😏 Zaprawdę powiadam Wam - wytarłwszy dupę po sranku odczujesz błogosławieństwo braku świądu w rowie o poranku

Zaloguj się aby komentować

Wycieczka zbliza sie do konca. Dzis wyprawa air botem po parku Everglades. Godzinka plywania i ogladania flory i fauny - polecam. Na koniec jeden z opiekunow lokalnego „schroniska” dal poglaskac pieska .

#usa #podroze
df398056-4e1c-497b-901b-364e23c626cd
f8d2eb3f-2d94-4ec5-8e53-9aa2de4dfeb3
UmytaPacha

@ostrynacienkim jaki fortifer

John_polack

Po reportażu dava z ameryki mialem wykreślić to miejsce z planu wyjazdu, ale widzę że co człowiek to opinia

Zaloguj się aby komentować

Czę­sto się dzi­wi­łem, jak to każdy sie­bie wię­cej mi­łu­je niż in­nych, a swój sąd o sobie wła­sny ceni mniej niż sąd in­nych. (...) O tyle wię­cej lę­ka­my się bliź­nich, co też oni o nas po­my­ślą, niż sie­bie sa­mych.

Marek Aureliusz, Rozmyślania
#stoicyzm
bb075685-c0aa-4bbf-bf57-beaea21dc687
Gepard_z_Libii

Jak to leciało? Kupujesz rzeczy, których nie potrzebujesz, żeby zaimponować ludziom których nie lubisz xD

Zaloguj się aby komentować

Znów minęło kilka miesięcy od mojego ostatniego wpisu. Wspomnienia z mojej podróży sprzed ponad 2 lat się zacierają, zastępowane przez wydarzenia z obecnego, pospodróżniczego życia. Obym dokończył spisywanie tych historii zanim wchłonie je nicość zapomnienia.

--

W rejonie Huaraz przebywałem łącznie około tygodnia. Obszar ten słynie nie tylko z wspaniałych tras trekkingowych, ale też możliwości, jakie oferuje do uprawiania wspinaczki skalnej i boulderingu. Miałem duże nadzieje wybrać się do Hatunmachay, oddalonego o 1,5 godziny jazdy od Huaraz, by tam przez dzień lub dwa mierzyć się z obitymi drogami o różnej skali trudności, a przy okazji podziwiać potężne Andy. Niestety nie było to takie proste - potrzebowałem przede wszystkim jakiegoś partnera wspinaczkowego, a w pierwszym hostelu, w którym się zatrzymałem, potencjalnych kandydatów, czy w ogóle ludzi, było jak na lekarstwo. Gdy przeniosłem się do drugiego hostelu, typowo już nastawionego na wspinaczy, okazało się, że się spóźniłem - dwa dni wcześniej grupa trzech osób wyruszyła w tamte rejony. Ach, gdybym tylko zmienił hostel wcześniej! 

Nie zamierzałem się zrażać tym drobnym niepowodzeniem. Przeczytałem, że w samym Huaraz jest niewielka formacja skalna z kilkoma obitymi drogami, Los Olivos, więc postanowiłem się tam przespacerować. Po trzydziestominutowym marszu, wliczając drobne zbłądzenie pod sam koniec drogi, przechodziłem przez bramę obiektu - okazało się, że jest to prywatny teren otoczony starym, ale wystarczająco szczelnym ogrodzeniem. Tuż za bramą znajdował się niewielki budynek, z którego przez otwarte drzwi przywołał mnie siedzący w nim mężczyzna.

- Hola!
- Hola!
- Bienvenido a Perú - w powitalnej formułce wybrzmiało raczej znudzenie niż życzliwość. 
- Gracias! 
- Quieres escalar?

Odpowiedziałem już po angielsku, że owszem, ogólnie chciałbym się powspinać, ale najpierw wolałbym się rozejrzeć - nie byłem pewien, czy w ogóle było tam cokolwiek, do czego miałbym szansę się wstawić, no i przede wszystkim zależało mi na dołączeniu do jakiejś grupy - bez partnera do wspinaczki i asekuracji mógłem co najwyżej pogapić się na własne nogi. 

- Wstęp za 10 soli - odparł gospodarz. 
- A wspina się tam ktoś w tej chwili? Bo jeśli nie, to bez sensu, żebym tam wchodził. 
- 10 soli - mój rozmówca był absolutnie niewzruszony.
Bienvenido a Perú! - wycedziłem do niego z sarkazmem, obróciłem się na pięcie i wyszedłem rozczarowany brakiem gościnności. 

Nie mając widoków na znalezienie partnera do wspinaczki, pozostała mi jeszcze jedna opcja - bouldering. O kilka minut jazdy od mojego hostelu, w pobliskiej wiosce o wdzięcznej nazwie Huanchac (a może to była wciąż dzielnica Huaraz - ciężko stwierdzić) znajdowało się kilkanaście wysokich na kilka metrów głazów o wytyczonych i opisanych w przewodniku wspinaczkowym liniach. O miejscu tym dowiedziałem się od gospodarza mojego hostelu, który sam był zapalonym wspinaczem. O ile ze względu na swoje obowiązki nie mógł mi towarzyszyć w przechodzeniu skalnych dróg, użyczył mi kilku wskazówek, udostępnił do obfotografowania wspomniany przewodnik i zaoferował wypożyczenie crashpada, a więc specjalnego materaca służącego do amortyzacji upadków (lub zeskoków) z boulderów. Podpytałem go jeszcze o możliwość wypożyczenia magnezji, bo wyjeżdżając z Polski zabrałem jedynie jakąś resztkę, ale wówczas zrobił zafrasowaną minę.

- Hmmmm, nie mam jej niestety zbyt wiele. To jest u nas dość trudno dostępny towar. Zawsze proszę moich znajomych z innych krajów, żeby przywieźli mi jej trochę ze sobą.

Nie powiem, zdziwiłem się, a przede wszystkim zacząłem żałować, że nie chciało mi się dosypać choć garstki tego białego proszku do mojego woreczka przed wyjazdem. Gdy jednak pokazałem mojemu rozmówcy jakim dysponuję zapasem, ten prawie mnie ofukał twierdząc, że tyle to mi powinno wystarczyć na kilka dni. Po tym jak spojrzałem na niego z niedowierzaniem, westchnął i przyniósł swój woreczek, na którego dnie była cieniutka warstewka magnezji - w moich oczach bardziej zabrudzenie materiału niż sensowna do wspinaczki ilość, lecz dla niego - wciąż wartościowe pokłady cennego kruszcu.

- Jeśli chcesz to weź - rzekł całkiem szczerze. 
- Nie no, teraz już rozumiem - odparłem - to co mam w zupełności mi wystarczy.

Po spakowaniu niezbędnych do wspinaczki rzeczy i wypożyczeniu crashpada udałem się na wskazane przez mojego gospodarza miejsce, skąd miałem złapać colectivo w kierunku Huanchac. To pojawiło się dość szybko, więc niedługo potem wysiadałem nieopodal pierwszego zestawu głazów - przynajmniej tak wskazywała mapa. Odnalezienie właściwego miejsca nie było banalne, bo głazy były po prostu wciśnięte pomiędzy jakieś chaszcze, lub ukryte za zabudowaniami, porozsiewanymi to tu, to tam, bez większego ładu czy składu, choć może po prostu postawionymi w tych miejscach, gdzie pozwalała na to rzeźba terenu. Okolica raczej nie była zbyt urokliwa. Przybrudzone domy, przyklejone do nich poletka uprawne i zupełne nieużytki, porośnięte kurczowo trzymającymi się życia chwastami w nieprzyjaznym sąsiedztwie wszechobecnych kamieni i śmieci. 

W końcu zlokalizowałem pierwszą grupkę boulderów - wyglądały, jakby nikt się na nich od dawna nie wspinał, o czym świadczył brak jakichkolwiek pozostałości po magnezji na skalę, czy choćby wydeptanych dookoła ścieżek. Wstawiłem się w dwa problemy wspinaczkowe, trochę na chybił trafił, bo ciężko mi było zidentyfikować konkretne linie - do tej pory nie wiem czy przeszedłem je zgodnie z założeniami autora. Przede wszystkim jednak nie czułem z tego zbyt wielkiej frajdy. Złożyłem crashpada i poszedłem w kierunku innego skupiska boulderów, znów wspomagając się mapą.

Drugie podejście było już odrobinę bardziej udane - udało się dość szybko zidentyfikować właściwy boulder i wspinaczkową linię, którą zamierzałem pokonać. Okazała się dość łatwa, więc uporałem się z nią bardzo szybko. Pozostałe drogi na tym głazie były już zbyt ryzykowne jak na moje umiejętności i brak partnera do asekuracji - niekontrolowany upadek z 3 metrów, nawet gdybym trafił w materac, a nie kamieniste podłoże, nie znajdował się w orbicie moich zainteresowań.

Powoli zaczynałem tracić nadzieję na przyjemne spędzenie tego dnia. Rzutem na taśmę zdecydowałem pójść w kolejne zaznaczone na mapie miejsce. Prawie porzuciłem ten pomysł w połowie marszu przez miejscowego psa, który towarzyszył mi przez kilkaset metrów i swym ujadaniem wyraźnie dawał do zrozumienia, że jestem nieproszonym gościem. W końcu jednak odczepił się i ostatni fragment drogi szedłem sam wśród niskich zabudowań. Nagle moim oczom ukazał się względnie trawiasty placyk z kilkoma dużymi boulderami znajdująmi się w odległości po kilkanaście metrów od siebie. W końcu zamiast pojedynczych głazów wciśniętych w nieprzyjazne otoczenie znalazłem coś na kształt wspinaczkowego placu zabaw, na którym aż chciało się choćby i posiedzieć. Placyk ten był ogrodzony, ale uchylona brama zachęcała do wejścia. Pomiędzy głazami gdzieniegdzie pasły się nieco wychudzone krowy.

Zacząłem się wspinać. W końcu czułem jakąś radość, bo zarówno otoczenie nie odstraszało, jak i same drogi dawały frajdę, będąc odpowiednio trudne, ale nie wprowadzając zbędnego ryzyka kontuzji nawet w przypadku odpadnięcia. Po jakimś czasie na placyk weszły jeszcze 2 osoby z crashpadem - miałem nadzieję na zamienienie kilku słów i wspólne wstawianie się do problemów, ale jedynie skinęli mi głową i udali się pod wybrany przez siebie boulder. Z interakcji między nimi wywnioskowałem, że jeden z nich jest miejscowym "przewodnikiem", a drugi klientem. Moje spostrzeżenia okazały się słuszne, gdy po kilkudziesięciu minutach wspinałem się bliżej nich i zasłyszałem ich rozmowę. W końcu wymieniliśmy kilka zdań oraz spostrzeżenia na temat jednego problemu wspinaczkowego. Gdy tak rozmawialiśmy, przez bramę przeszła miejscowa staruszka w kolorowym kapeluszu i skierowała się bezpośrednio w naszą stronę. Nie rozumiałem co mówi, ale jej ton jej wypowiedzi, gestykulacja i wyciągnięta ręka znaczyły jedno - była właścicielką tego terenu i za korzystanie z jego dobrodziejstw należała się opłata - 5 soli od łebka. Każdy z nas sięgnął bez protestów do kieszeni i po chwili starowinka udała się w swoją stronę. Sam poczułem, że i na mnie powoli pora - byłem już trochę głodny, a otarcia naskórka dłoni też mówiły już "dość". Pożegnałem się z parą wspinaczy i ruszyłem w kierunku głównej drogi, skąd po niedługim czasie wsiadłem do colectivo i udałem się do hostelu. 

Mimo, że nie był to jakiś super dzień pod względem wspinaczkowym, poczułem pewnego rodzaju spełnienie. Choć może bardziej po prostu odegnałem własne myśli, krytykujące mnie od jakiegoś czasu: "po co w ogóle zabrałeś te buty wspinaczkowe ze sobą - tylko miejsce zajmują". Poczułem się usprawiedliwiony.

#polacorojo #peru #huaraz #wspinaczka #podroze
c0461cd7-d9b1-4ca9-bebf-5c88684faa06
6f032fa8-f423-4435-a99d-2b9da1dc80ef
68adbb85-b7df-4d26-887a-9b59e92cfac9
ee1d32b6-9c16-405c-8f42-d69ab8bd2211
fc4a48f6-b564-4a20-828a-e05ca5170f7f

Zaloguj się aby komentować

Pamiętajmy też,(...) że nieżyczliwość wobec drugiego człowieka jest zawsze dowodem naszej słabości. Niechęć, pogarda czy złe traktowanie innych są zawsze konsekwencją naszej chwiejności i niepewności.

Piotr Stankiewicz, Sztuka życia według stoików
#stoicyzm
efce2a4c-c33d-45d2-908d-2d160963956e

Zaloguj się aby komentować

Co jest naprawdę ważne? Być w każdej chwili gotowym umrzeć: to czyni człowieka wolnym nie na podstawie prawa rzymskiego, ale prawa natury. Wolny zaś jest ten, kto nie poddał się w niewolę samemu sobie. Taka niewola jest ciągła i niezwalczona, gnębi ludzi z jednakową siłą we dnie i w nocy, bez przerwy i bez wytchnienia. Być swoim własnym niewolnikiem to najsroższa niewola: którą łatwo zrzucić, jeśli przestaniesz domagać się wiele dla siebie, jeśli przestaniesz samemu sobie dawać zapłatę, jeśli (...) powiesz sobie: (...) nie potrzeba mi przecież ani wiele, ani na długo”.

Seneka, O zjawiskach natury
#stoicyzm
76132597-c4f3-4622-985e-ac8baadc29d8

Zaloguj się aby komentować

(...) kto cierpi wcześniej, niż potrzeba, cierpi też więcej, niż potrzeba. Ta sama bowiem słabość, która nie pozwoliła mu czekać na cierpienie, nie pozwala mu też właściwie go ocenić. To samo nieumiarkowanie sprawia, że swoje szczęście wyobraża sobie jako nieprzemijające, myśli, iż wszelkie powodzenie, jakie go spotkało, winno nie tylko trwać, ale wzmagać się, i zapomniawszy o tym kole, na którym toczą się sprawy ludzkie, dla siebie jednego spodziewa się stałości w rzeczach przypadkowych.

Seneka, Listy moralne do Lucyliusza 
#stoicyzm
10595614-b185-46c9-920e-6b2d367f81e7

Zaloguj się aby komentować

TIL: Norwegia ma wyspę wulkaniczną koło Islandii i Grenlandii (nie Svalbard) którą przekształciła w 2010 w rezerwat przyrody.

Wulkan jest aktywny (ostatnie większe erupcje w 1985).

#norwegia #geografia
77767a3b-626d-4c59-8ec4-af13166bbe51
3627539f-17d8-4db3-b88d-1c6b64f97baa
3640d785-08d1-4761-a4fc-90ae85cf20c8
aae8041a-83da-40a4-b766-3993e28cee58
75d72401-b318-4a35-92f5-f45a4a549552

Zaloguj się aby komentować

EP07-356 (prawdopodobnie) na dworcu w Sandomierzu. Zdechły ptak idealną wizytówką miasta zbrodni #kolej #fotografia #fotografiakolejowa #pociagi #pociagiboners #ep07 #sandomierz
fe4742ae-5e3e-451e-b34d-e339c7c4eb1a
vredo

@Miedzyzdroje2005 Sandomierz, trup, Ojciec Mateusz, kurde

Łączcie kropki

Sweet_acc_pr0sa

@Miedzyzdroje2005 wyglada jak wronowate, ciekawe jak ja dorwali, nie bez kozery to golembie wiecznie leza rozjechane,


kurukowate to jedyne ptaki ktore moga na lajcie wkurwiac koty bo maja lepsza reakcje od nich xD

Zaloguj się aby komentować

Jeżeli z jakiegokolwiek powodu czujemy się zaniepokojeni lub nieszczęśliwi, przede wszystkim powinniśmy spojrzeć w głąb siebie, w stronę naszych myśli i wyobrażeń. Spojrzenie na zewnątrz, ku rzeczom, zdarzeniom i innym ludziom, powinno zawsze pochodzić dopiero w drugiej kolejności.

Piotr Stankiewicz, Sztuka życia według stoików
#stoicyzm
62dff13b-1f58-4fd8-804b-7e5bff3eead4

Zaloguj się aby komentować

Życie bez cukru dzień piąty. W niedzielę miałem kaca jak po wypiciu całej wanny "kociołka Panoramixa". Musiałem się ratować ibuprofenem.
Gorzka czekolada nie jest jednak aż tak gorzka jak kiedyś
Jest dobrze
#dieta #jedzenie
71157916-ed79-45b5-92b5-4bb68acaebf3
LondoMollari

@Yes_Man Zrób sobie kakao albo gorącą czekoladę z erytrytolem zamiast cukru, i będzie git.

AdelbertVonBimberstein

@Yes_Man zobaczysz, jeszcze polubisz aspartam.

RogerThat

@Yes_Man Kiedyś się zajadałem słodkim, miałem już dwa remonty generalne zębów przez to xd na studiach przestałem słodzić herbatę itp. Teraz dalej lubię słodkie, ale jem zdecydowanie mniej, wafelek dziennie starczy, a jak jestem zajęty to nawet tego nie jem. I nie mam ciągot, chyba że mam okazję xd wtedy lubię się nawtryniać. No i przede wszystkim po takim marsie mnie podniebienie piecze od tego cukru, aż odstrasza.

Zaloguj się aby komentować

#jezykangielski #angielski #humorobrazkowy
bori userbar
90cf40d2-e72c-4468-8b76-a4a4376cf780
AndzelaBomba

@bori Kim są klony Margot?

AndzelaBomba

@InstytutKonserwacjiMaryliRodowicz to wiem, ale chociaż numery seryjne bym chciała znać xD Nie wiedziałam, że Margot ma aż tyle sobowtórów w showbizie

Zaloguj się aby komentować

Następna