#socjologia

3
135

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Tytuł: Jak wychować rapera? Bezradnik
Autor: Marcin Matczak
Gatunek: popularnonaukowa
Ocena: ★★★★★★★★☆☆
Lubię muzykę Maty. Szanuję również Profesora Matczaka i regularnie słucham jego podcastów, dlatego kiedy dowiedziałem się o premierze książki "Jak wychować rapera?", stwierdziłem, że... nie złapię się na tak chamski, clickbaitowy marketing i odpuszczę sobie lekturę. Koniec końców dałem się przekonać (jak widać), po zapoznaniu się z jednym z odcinków audycji, który polecam przesłuchać niezdecydowanym ("Czy raper będzie dobrym obywatelem?"). Co do clickbaitu, to sam autor w przedmowie przyznaje, że chciał tym zabiegiem dotrzeć do szerszego grona młodych ludzi - niech będzie, choć w moim przypadku zadziałało to akurat odwrotnie.
Od razu uspokajam tych, którzy Maty nie znają lub nie lubią - pomimo zbudowania całej struktury książki na dyskografii młodego Matczaka, to starszy Matczak gra tutaj pierwsze skrzypce, przybliżając liczne zagadnienia socjologiczne, filozoficzne i prawne. Odniesienia do utworów mają zwykle sens, choć są i takie rozdziały, gdzie wywód prowadzony jest w oderwaniu od nich, a w niektórych autor nieco nadinterpretuje twórczość swojego syna w celu przygotowania lepszego fundamentu pod merytorykę. Ilość treści bezpośrednio związanej z Matą nie przekracza 1/4 książki i jest to moim zdaniem optimum, które zadowoli fanów, a jednocześnie nie zmęczy tych, którzy sięgną po książkę bez znajomości jego utworów.
"Jak wychować rapera?" jest pozycją bardzo bogatą w merytoryczną treść, rozwijaną w kolejnych rozdziałach, składającą się na większą całość. Jednocześnie jest napisana w przystępny, stosunkowo lekki, w porównaniu do poruszanych tematów, sposób. Nie brakuje tu żartów i autoironii, co odświeża lekturę, dzięki czemu nie przytłacza ona po dłuższym czasie. Warto zaznaczyć, że duża część poruszanych tematów i sposobu ich omawiania pokrywa się z tym, co Profesor Matczak zawarł w swoich podcastach - myślę, że jest to około połowa merytorycznych fragmentów. Nie przeszkadzało mi to za bardzo, było formą ponownej analizy i utrwalenia. Jednocześnie przesłuchanie kilku audycji może dać moim zdaniem dobry obraz tego, czym jest ta książka i czy zaciekawi innych potencjalnych czytelników.
Autor opiera swoje analizy i recepty na dziełach innych twórców, często uznanych filozofów i profesorów, co jeszcze bardziej podkreśla rzeczowość treści książki. Socjologia, filozofia, edukacja i prawo są tu ujmowane współcześnie, często postmodernistycznie, co mi jak najbardziej odpowiadało. Poruszane tematy polityczne, których również jest tu bardzo dużo, są akurat tymi strunami, które we mnie mocno rezonują i myślę, że podobnie jest z dużą częścią społeczeństwa, która nie rozumie działań PiS oraz ich popleczników. Poza diagnozami Profesor Matczak prezentuje również potencjalne rozwiązania, które pomimo swojej nieoczywistości, a czasem wręcz (jak się wydaje) niemożliwej realizacji, intuicyjnie potraktowałem jako właściwe.
W tej beczce miodu nie może zabraknąć łyżki dziegciu. Jestem świadomy, że nie jest to praca naukowa, będąca obiektywną analizą stanu naszego społeczeństwa i sceny politycznej, niemniej warto zaznaczyć, że argumenty i literatura dobrane są pod wcześniej przygotowane tezy. Nie wiem czy mówiłbym tu o cherry pickingu, ale byłbym w stanie takie zarzuty zrozumieć. Dodatkowo wyczuwalny jest brak konsekwencji, kiedy autor pisze o religii - traktowana jest ona odwrotnie do patriotyzmu, mimo że mogłaby być ujęta z tej samej strony, ponieważ argumenty wydają się zbieżne. Sam autor w post scriptum związanego z tym rozdziału o tym wspomina, jednak wygląda to na wytłumaczenie sklecone na szybko po sugestii zewnętrznej i mnie zupełnie nie przekonuje. Podkreślenie wagi tradycji w kontekście całości treści jak najbardziej do mnie trafia, jednak spojenie jej z religią jest moim zdaniem zbyt daleko idącym subiektywizmem i spłyceniem, który w tak rzeczowej książce zwyczajnie razi.
Pomimo wymienionych w ostatnim akapicie wad, "Jak wychować rapera?" oceniam bardzo pozytywnie. Jest to lektura o bogatej, merytorycznej treści, która jednocześnie zawiera w sobie ciekawe informacje i analizy związane z synem autora, a dodatkowo, dzięki lekkości pióra i poczuciu humoru Profesora Matczaka, czyta się ją naprawdę przyjemnie. Polecam.
(opinia zmigrowana, pierwotna data publikacji: wrzesień 2021)
20d98f3f-9f6d-49c2-8d75-afb2c03111df
tak_bylo

@zranoI muzyka maty to absolutnie asłuchalny syf, a on sam jest odrażający.

inskpektor

@zranoI O czym jest ta książka? Bo z recki się nie dowiedziałem. Po za tym że porusza tematy z socjologii, politologi i czegoś jeszcze.

zranoI

@inskpektor analiza społeczeństw skłonnych do popierania rządów autorytarnych, opis różnic i części wspólnych pomiędzy liberalizmem/postępowością a konserwatyzmem/tradycją oraz proponowane rozwiązania konfliktów pomiędzy stronami, wskazanie postaw obywatelskich niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania społeczeństwa (np. racjonalny bunt i sprzeciw).

Zaloguj się aby komentować

Wszystko co undergroundowe w końcu zainteresuje mainstream. patrz: moda, muzyka (hip hop np.) powiedzonka, urbex, społecznościówki. No dosłownie wszystko. Więc patola też tu się zjawi. Tak samo jak polityczne trole, jeśli tylko zauważą, że portal ma zasięgi. Ktoś coś wymyśli mało popularnego ale ciekawego, skupi w wokół siebie ludzi o podobnych zainteresowaniach, poglądach. Grupa się rozrasta, ma coraz większe zasięgi. Najpierw główny nurt z tego napierdala, że jacyś odmieńcy, ale wraz z coraz większą ilością grupy, wtłaczają się w nią coraz bardziej głupi. Grupa osiąga punkt krytyczny i osiąga mainstream. A potem dla tych co to tworzyli, to już nie interesuje, bo oni już sięgają dalej. Już interesują się czymś innym odkrywają nowe rzeczy, są daleko na przodzie przed tymi owcami które łażą za modą. Alternatywa, która poznaje świat, zawsze była kilka kroków przed głównym nurtem, który bezmyślnie kroczy za tym co zobaczą u większości. I to można podłożyć pod takie portale jak wykop jak i hejto jak i każde prawie medium lub hobby. Zapraszam do dyskusji
714b5c30-14eb-4d41-89a2-071922e15577
Quake

@Klamra niestety polityczne trolle i pożyteczni idioci są tu od samego początku

Klamra

@Quake No widzę napływ właśnie.

Quake

@Klamra ale to nie jest napływ, oni są rdzeniem

Zaloguj się aby komentować

Tak mnie naszła myśl. Skoro mamy problem przedludnienia i problemy z ekologią, to czemu naciska się na wstrzymanie się od rozmnażania itd. zamiast wyeliminować emerytów, którzy nic nie produkują a tylko żyją jak pasożyty i to oni najwięcej syfu produkują w swoich starych śmierdzących domach paląc gównem bo ich i tak na nic nie stać?
Czemu ciągle młodzi mają się poświęcać dla starych skurwieli? Czemu młodzi mają płacić coraz większe podatki i składki na ZUS i iść przymusowo do woja gdy mamy ~6 milionów bezproduktywnych pasożytów w kraju?
Albo emerytów trzeba po prostu wyeliminować albo wprowadzić zasadę kto nie pracuje ten niech nie je.
jbc_wszystko

@CzosnkowySmok Prawda boli co? Jak to jest być skrajnym niewolnikiem, który nawet nie pomyśli o tym, że 6 mln pasożytów na nim żyje?

MostlyRenegade

@jbc_wszystko nie mówiłem o sobie

5tgbnhy6

@jbc_wszystko a myślisz że kowid po co był? rządzący bawią się w inżynierię społeczną na taką miarę, na jaką nam się nie śni. dopóki żyjemy w systemie, w którym jesteśmy traktowani jak hodowlane bydło, dopóty tacy jak ty będą się pchali do roli farmera, którzy będzie optymalizował produktywność

Zaloguj się aby komentować

Jak to jest, że w Polsce nie ma prawdziwie wolnościowej opcji?
Ci, co się wolnościowscami mienią, są w istotnie konserwami, i z chęcią zakazują ludziom życia w sposób, w jaki żyć chcą. Możesz co prawda prowadzić firmę zgodnie z własnymi zasadami, ale o twoim życiu towarzyskim będzie decydowało Państwo.
Z kolei ci, co się mienią lewicowymi liberałami, łaskawie pozwalają żyć z kim się chce, a nawet swobodnie dokonywać aborcji i eutanazji, ale odmawiają prawa do życia w sposób iście wprost - broniąc poboru, szkoleń wojskowych cieszących się przysięgą i pozbawiania kogoś wolności na 30 lub 90 dni.
Dlaczego w tym kraju (i w innych podejrzewam jest podobnie) tak mało widoczne są opcje "prawdziwie" wolnościowe, bez naleciałości "tradycji", "konserwatyzmu" i "powinności względem państwa opiekuńczego"?
jbc_wszystko

@piotr-dudzik

przypominam że produkcja żywności jest dotowana przez państwo na ogromną skalę


dlatego mleczarnie mają kwoty produkcji i mają nakazane niszczyć wszystko ponad te kwoty, chów klatkowy został zakazany w UE i ma do 2027 zniknąć, więc ceny jaj pójdą w górę, ale za to producent jaj dostaje dotację na ekologizację.


Ogólnie dotacje nieuczony kolego bez wiedzy, są m.in. na "ekologizację" produkcji żywności, a nie na samą jej produkcję. Bez państwa i jego łaski pod postacią kija w postaci prawa i marchewki w postaci dotacji na dostosowanie się do tego prawa spokojnie rolnicy by nas wszystkich wyżywili.

SCC

@piotr-dudzik albo Nową Zelandię, która ma 12% ludzi co Polska, a eksportuje 30% tyle żywności.

5tgbnhy6

@drhab za pełna libertariańską liberalizacją oponują ludzie rozsądni, niestety w Polsce żyją ludzie emocjonalni i to w dodatku chorzy psychicznie - konserwatywna, liberalna prawica to OCPD, liberalna lewica to histrionicy, centrum to już w ogóle mieszanka wielu chorych schematow, wiekszosc w ogole bez wyksztalconej indywidualnej osobowosci, tylko kierujacy sie przynaleznoscia do grupy albo partykularnymi interesami


podsumowując: dopóki tutaj mieszkam, to będę głosował na korwina, bo każdy rozsądny gej zapina w dupala swojego chlopaka w domu i nic mu za to nie bedzie grozilo, a sprobuj jakakolwiek dzialalnosc prowadzic w ukryciu przed panstwem - o wiele wieksze ryzyko, bo masz do czynienia z wieksza liczba ludzi, ktorzy moga cie podjebac, dlatego wole panstwo restrykcyjne obyczajowo niz gospodarczo. ps watpie zeby korwiny w XXI wieku byly w stanie jakkolwiek ujazmic obyczajowosc, nie dajcie sie lapac na takie straszenie

Zaloguj się aby komentować

Niektórzy zwrócili uwagę, że pod postami z kotami piszę "nie cierpię kotów". W sumie pisałem nieco żartem. Bo tak na serio, to nie chodzi o same koty, które są fajnymi zwierzętami. Irytuje mnie tylko pewne zjawisko społeczne.
Na przykład moja ciocia ma koty i nie wyobraża sobie życia bez nich i dostaje szału na wieść o tym, że jakiegoś kotka ktoś trzyma na dworze, albo w garażu, a nie w domu. A jednocześnie ta sama ciocia bez mrugnięcia okiem przekonała swoją córkę do aborcji, żeby córce oszczędzić trudów rodzicielstwa (to po prostu ohydna postawa...) i radośnie się o tym chwalą i ogólnie wychowała swoje córki tak, że każda ma koty, ale nie chcą mieć dzieci i na wzmiankę o dzieciach widać w nich pogardę.
Ogólnie to zwierzątka służą często jako substytut zaspokajający instynkt macierzyński, rodzicielski, pustkę w zmarnowanym życiu i robi się lekka psychozą społeczną. Ludzie podniecają się kotami jak jakimiś poł bożkami i coraz częściej widzę syndrom Bambie - bardziej rozczulają się nad zwierzętami niż nad innymi ludźmi.
ewa-szy

@Kefas zjawisko jak najbardziej istnieje, tyle że nie ogranicza się jedynie do kotów. Ludzie wybierają bezpieczniejsze zastępcze formy macierzyństwa po prostu. To mogą być konie czy psy. Traktują je wtedy jak członka rodziny, rozciągają definicję człowieczeństwa i praw człowieka na cały ten gatunek i zazwyczaj dorzucają podbudowę w postaci antynatalizmu czy innych ekobzdur.

Kefas

@ewa-szy zgadza się.

Zaloguj się aby komentować

Dzisiaj będzie krótko o eksperymencie Stanleya Milgrama. W latach 1961-1962 psycholog przeprowadził eksperyment posłuszeństwa wobec władzy.
Pomysł przeprowadzenia eksperymentu zrodził się, kiedy Milgram zastanawiał się, dlaczego niemieccy żołnierze podczas II wojny światowej byli ślepo posłuszni wobec rozkazów władzy.
Dlaczego w ogóle wspominam o tym eksperymencie i dlaczego jest on tak ciekawy? Wszystko z powodu zaskakujących wniosków, do jakich doprowadziły badania Milgrama.
W wyniku przeprowadzonych eksperymentów badacze zdali sobie sprawę jak silna może być presja wywierana przez osoby cieszące się autorytetem. Okazało się także, że poczucie niezależności jednostki jest znaczeni bardziej iluzoryczne niż nam się wydaje, a człowiek wykonujący polecenia władzy, którą uważa za prawowitą, jest zdolny do okrutnych rzeczy.
Na YouTube znalazłem film przedstawiający eksperyment Milgrama. Jeśli ktoś chce obejrzeć, zostawiam link na dole.
https://www.youtube.com/watch?v=2YdBVgEApRI
MlodyMarketingowiec

@Wartosci_tradycje_europejskie Dzięki Będę się starał co jakiś czas wrzucać takie ciekawostki

RufusVulpes

Jeśli kogoś temat interesuje to polecam zobaczyć świeżą odsłonę:

https://www.youtube.com/watch?v=h-fQnltrg6w

Zaloguj się aby komentować

Kolega @siRcatcha podrzucił mi temat, więc postanowiłem odpowiedzieć Dzisiaj będzie o Robercie Cialdinim. Chciałem tak krótko pogadać z Wami o manipulacji, bo to dość częste zjawisko. Gdziekolwiek pójdziecie, zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał Was zmanipulować (oczywiście bez paranoi)
Robert Cialdini to był taki gość, który badał manipulację jako zjawisko społeczne. Podobno w dzieciństwie często padał ofiara manipulacji, ale nie potrafił zrozumieć jak działa na niego to zjawisko i dlaczego skłania go do podejmowania określonych decyzji (my to znamy z tego, że np. znowu kupiliśmy coś na promocji, bo sprzedawca tak ładnie opowiadał).
Jak Cialdini badał manipulację? Wykorzystywał do tego obserwację uczestniczącą. Od czasu do czasu przyłączał się do różnych grup społecznych i przyglądał się interakcjom międzyludzkim. Oczywiście te grupy, które wybierał nie były przypadkowe. Starał się dotrzeć tam, gdzie spodziewał się doświadczyć manipulacji, np. firmy zajmujące się akwizycją (ktoś to dzisiaj jeszcze robi?), itp. W ten sposób naukowiec poznawał sposoby wywierania wpływu (manipulacji) stosowane przez sprzedawców, aby zwiększyć sprzedaż.
Badacz odkrył, że w układzie nerwowym automatyzują się reguły myślenia i wnioskowania, które zostały nam wpojone podczas socjalizacji. Wyobraźmy sobie, że znowu uczymy się jazdy na rowerze albo właśnie wykupiliśmy pierwszą lekcję jazdy samochodem. Wszystko robimy w pełnym skupieniu – jest myśl, a potem działanie (patrzę w lewe lusterko, patrzę w prawe, przerzucanie biegów też zajmuje sporo czasu, jeśli chcemy to robić z jednoczesnym spoglądaniem przed siebie). Dopiero z czasem jazda staje się w pewien sposób „automatyczna”.
Z tego względu w pewnych sytuacjach życiowych, żeby nie przeciążyć umysłu ciągłym podejmowaniem decyzji, zachowujemy się zgodnie z wpojonymi wzorcami, niejako jedziemy na autopilocie. Ma to związek z tzw. systemem 1 i 2, ale dzisiaj już nie mam miejsca, żeby to opisać
Sprawny manipulator wie, jak działają automatyzmy, zna je i potrafi to wykorzystać, żeby nam coś wcisnąć
Jakie automatyzmy najczęściej występują w życiu codziennym?
  1. Reguła autorytetu, która oznacza w praktyce, że co do zasady ekspert wie więcej. Przykładowo, już jako dzieci, jesteśmy uczeni, że rodzicem nauczyciele, wykładowcy wiedzą lepiej, co dla nas właściwe, bo mają określony bagaż doświadczeń i wiedzę. Manipulator będzie podszywał się pod eksperta, aby skorzystać z tego automatyzmu.
  2. Reguła wzajemności oznacza, że jeśli ktoś wyświadcza nam przysługę, to należy mu się odwdzięczyć. Manipulator da Ci coś małego, a w zamian będzie oczekiwał znacznie więcej.
  3. Owczy pęd, czyli reguła społecznego dowodu słuszności. Przypomnisz sobie o tej regule jak następnym razem będziesz siedział/a na przystanku, czytał/a wpisy na Hejto, podjedzie autobus, ruszy kilka osób, a Ty bezmyślnie razem z nimi Nic wielkiego się nie stanie, o ile to będzie Twój autobus
  4. Reguła konsekwencji i zaangażowania oznacza, że jeśli do czegoś wytrwale dążę, to znaczy, że warto. I to odwołuje się do sławnego słomianego zapału. Jak w styczniu pójdziesz na siłownię i po tygodniu okaże się, że to nie Twoja bajka, to możesz mieć opory przed natychmiastowym zrezygnowaniem, żeby nie wyjść przed znajomymi na kogoś, kto nie wie, czego chce.
  5. Reguła niedostępności, która jest dobrze znana wszystkim high-endowym markom modowym. Jeśli coś jest niedostępne lub trudne do osiągnięcia, to znaczy, że jest dużo warte.
  6. Reguła lubienia i sympatii oznacza, że jeśli ktoś jest miły, to warto mu pomóc. Przykładem może być postać kota z filmu Shrek. Łatwiej jest pomagać komuś, kogo polubimy, niż komuś, kto nie wzbudza sympatii.
Jaki z tego wszystkiego płynie wniosek? Czy zamknięcie się w piwnicy i udawanie, że nas nie ma, to jedyny skuteczny sposób na uniknięcie manipulacji?
Cóż, nie da się uniknąć automatyzmów, bo tak działa nasz mózg. Dzięki temu sprytnemu mechanizmowi możemy wykonywać jednocześnie więcej niż jedną czynność, np. jechać samochodem i słuchać radia ze zrozumieniem. Wydaje mi się, że to całkiem przydatna super moc.
Zatem, jak uchronić się przed manipulacją? Bądźcie uważni i ostrożni. Kiedy nadmiernie polegamy na automatyzmach, dużo łatwiej nas zmanipulować. Nie podejmujmy decyzji pochopnie. Zadawajmy sobie jakieś pytania kontrolne, np. czy na pewno potrzebuję kolejnej książki, skoro nie przeczytałem jeszcze poprzednich dziesięciu?
To chyba wszystkie mechanizmy obronne, których możemy używać przed manipulacją Oczywiście warto też znać popularne automatyzmy.
Stworzyłem społeczność Marketingowe Świry. Jeśli ktoś z Was byłby zainteresowany dołączeniem, to zapraszam https://www.hejto.pl/spolecznosc/marketingowe-swiry
siRcatcha

i innymi słowy twoje punkty:

  1. Ufamy osobom, które w naszej społeczności mają "stanowisko", naturalnie ufamy lekarzom odnośnie zdrowia (wystarczy ubiór i już się słuchamy, taki Zięba np. nie ma nic z medycyną ale na takiego się kreuje i łapie frajerów!), zatrzymamy się jak ktoś o coś pyta w mundurze, damy dokumenty do sprawdzenia, bo kanar ma identyfikator etc.

  2. Wynika ze znanego powiedzenia, najgorszy jest dług wdzięczności

  3. To jest zasada z naszego podświadomego działania, zakłada to że jak coś jest dobre dla innych to musi być dobre dla mnie.

  4. Ludzki umysł jest tak skonstruowany, że zachodzi wpływ rutyny No bo przecież jak coś robisz to po co zmieniać. Tak jak z paleniem fajek i ich rzucaniem.

4b (bo ci wcięło scarcity) chcemy tego czego nie ma. Dziewczyny chcą pierścionka z diamentem.... dlaczego? Bo myślą, że jest ich mało

  1. Znowu behawioryzm, nie atakuje się swojego i cięzko nie "pomóc" osobie, która jest jak my sami

  2. dodałbym ostatnią siódmą zasadę, znowu wynikającą z naszego zwierzęcego ja. Jesteśmy istotami stadnymi, skoro inni tak robią to i ja tak "muszę". "Goździkowa używa etopiryne"


Warto dobrze znać te podstawowe zasady, bo w ten sposób stajemy się na nie odporni (a przy małej praktyce możemy łatwo odwrócić je na swoją korzyść wiedząc, że ktoś właśnie nas tak podchodzi


Dobra to ja zostawiam już reszte tobie

MlodyMarketingowiec

@siRcatcha Poprawiłem wpis, bo źle oznaczyłem te reguły i było 5 zamiast 6 Dzięki za komentarz, bo bardzo fajnie podsumowuje i uzupełnia moje myśli. Podoba mi się to określenie, że najgorszy jest dług wdzięczności W niektórych przypadkach faktycznie droga sprawa. Ten behawioryzm to ciekawa kwestia, którą może rozwinę przy następnej okazji

Zaloguj się aby komentować

Podobno N. Tesla nie lubił grubasów, rozumiem go, dodatkowo chciałbym powiedzieć o tym, że za jego czasów otyli to pewnie 1-2% społeczeństwa (jak komuś się chce niech sprawdzi), teraz pewnie około 20% (jak ktoś chce to niech sprawdzi i poda) i teraz najważniejsze, często się mówi np. o gazach, które są emitowane przez zwierzęta hodowlane, ale nikt nie mówi o grubasach którzy generują gazy, zabierają przestrzeń i zasoby tzw. normalnym. Dlaczego planeta i normalni mają się dorzucać do hodowlanego ulańca? Dlaczego bycie grubasem (Polska tyje najszybciej w europie po Malcie) jest na rękę rządom i korporacjom?
2daa3595-da67-48be-8f71-406f64d3a25d
GAB

@ThickDrinkLots produkcja grubasów ma większe znaczenie dla planety niż te inne bzdety o których tak głośno się mówi.. czy to forma facizmu to nie wiem

Demiurg

Grubas to pewny rynek zbytu: nieskończona ilość chorób i potrzebnych lekarstw, zwiększone zapotrzebowanie na pożywienie i na każdym kroku potrzebny transport (windy, ruchome schody, transport publiczny, czy własne auto żeby podjechać 300m do sklepu). Na końcu to idealny klient dla ZUS - nie przeżyje wiele ponad 65 lat albo zejdzie krótko przed emeryturą.

PapaNorris

@ThickDrinkLots bist du faschistisch?

Zaloguj się aby komentować

Czytając artykuły w prasie o orientacji "liberalnej" (jak np. Gazeta Wyborcza), często spotykam się ze stwierdzeniami, że w Polsce dyskryminowane są osoby które nie chodzą do kościoła i nie są katolikami, a w szczególności dzieci nie uczęszczające na lekcje religii. Że są ostracyzowane, wyśmiewane przez kolegów itp.
Nie chcę oczywiście wzniecić na Hejto żadnej wojny na tematy religijne, bo nie o to mi chodzi. Chciałbym się tylko dowiedzieć, czy Wy sami spotkaliście się z opisanymi przeze mnie powyżej sytuacjami (nie wnikam, po której "stronie" byliście).
Bo ja osobiście jestem bardzo zdumiony, ilekroć czytam taki artykuł. W mojej klasie w podstawówce i gimnazjum po dwie osoby nie chodziły na religię (kolega ze świeckiej rodziny, koleżanka ze Świadków Jehowy). Nikt się z nich nie śmiał i niczego im nie wytykał. W ogóle nie rozmawialiśmy na ten temat. Jedynie czasem ktoś powiedział, że im zazdrości, bo mają dwie lekcje w tygodniu mniej. Co więcej, to osoby chodzące co niedzielę do kościoła i np. przestrzegające postu były wyśmiewane. To był wstyd przyznać się, że ktoś się codziennie modli, bo reakcją zawsze były chichoty i uśmieszki. Również żartowano ze "starych bab" odmawiających różaniec. Z kolei w liceum gdzieś z 1/3 klasy po prostu z religii się wypisała, nawet niektóre osoby wierzące. Ogólnie, ateistom było łatwiej niż głęboko wierzącym i regularnie praktykującym katolikom.
U mnie w rodzinie tylko jedna ciotka (słuchaczka Radia Maryja) wypytuje o chodzenie do kościoła. Poza tym nikogo to nic nie obchodzi. Jak jestem w niedzielę w gościach, to po prostu pytają mnie, czy pójdę z nimi do kościoła, niczego nie narzucając. Mój tata nie chodzi i nie słyszałem, by ktoś to komentował.
Tak więc, nie pytam się o Waszą (nie)wiarę, lecz o doświadczenia związane z powyższymi sytuacjami. Ja pochodzę z Pomorza Zachodniego, ale może np. w Małopolsce czy Podkarpaciu jest inaczej? Jestem ciekawy, bo artykuły z GW i Newsweeka przedstawiają zupełnie inną Polskę niż ta, którą ja znam. Oczywiście artykułu z "Gazety Polskiej" to też bzdury, tylko w drugą stronę.
Swoją drogą, śmieszy mnie podejście niektóych ludzi. Kolega ze studiów (ateista) zabiegał u biskupa o zgodę na wzięcie ślubu w parafii innej niż jego własna i jego narzeczonej. Po co? Ano dlatego, że interesuje się architekturą i koniecznie chciał wziąć ślub w pewnej kolegiacie z pewnym szczególnym sklepieniem (czy czymś tam). Z kolei w tym roku moja niewierząca koleżanka łamała zasady antycovidowe tylko po to, by móc poświęcić koszyczek wielkanocny ("bo to tradycja"). Tym bardziej dziwne, że moi wierzący znajomi nie poszli do kościoła i odmówili modlitwę nad koszyczkiem w domu. Ludzie mnie czasem zaskakują...
siRcatcha

kolego ja w liceum bylem w latach 90tych do połowy podstawowki religia byla tak jak byc powinno, przy parafii, a nie w szkole i to jeszcze za publiczne pieniadze!

Bipalium_kewense

@siRcatcha Ja byłem w liceum w latach 2002-2005. Pamiętam, jak zmarł Jan Paweł II i mieliśmy uroczysty apel na sali gimastycznej (dyrektorka się popłakała). Już wtedy dało się wyczuwać wiszącą w powietrzu sekularyzację (wielu moich znajomych żałoba po JP2 śmieszyła i nawet się z tym specjalnie nie kryli).


Ciekawe, że te osoby, które w szkolnych czasach co niedzielę dreptały pobożnie do kościółka, w tym także ministranci, są obecnie w większości niewierzący, a nawet antyklerykalni. Natomiast ci, co naśmiewali się z wiary, są obecnie bardzo często jej samozwańczymi obrońcami ("Stop islamizacji Europy!", "Wielka Polska Katolicka!", "Jan Paweł II wielkim Polakiem!") i chodzą z krzyżykami na łańcuszkach. Niezły cyrk.

siRcatcha

Już wtedy dało się wyczuwać wiszącą w powietrzu sekularyzację


O w morde jeza! Wlasnie sobie odpowiedziales dlaczego w pl jest tak skrzywione spoleczenstwo. JAKA SEKULARYZACJA? Polska nigdy w historii nie byla, nie jest I mam nadzieje nie bedzie panstwem wyznaniowym, zeby przeprowadzac sekularyzacje! Konkordat Suchockiej to jakas paranoja, gdzie nawiedzony rzad wprowadzil quasi-kolonializm watykanski w Polsce... Co do smierci Wojtyly, to masowa histeria w Polsce byla przekomiczna. Akurat o 21:37 bylem na fajce przed klubem w Rumunii I nastepnego dnia wracalem do pl autem. To serio bylo przesmeszne dla osob nie bioracych udzialu w tej histerii. Uwierz mi, wielu to moze nie ucieszylo, co ukontentowalo. Szybko zapomniano, ze to ten czlowiek odpowiada za miliony ludzkich nieszczesc w imie dogmatow wiary. Ps. W rozmowie sympatyczny czlowiek byl I intelligentny

Zaloguj się aby komentować

Poprzednia