Przestrzeń liminalna i problem bycia w świecie cz. 3 i ostatnia
hejto.plSpołeczeństwo spektaklu czyli dlaczego nie można ufać telewizji
Guy Debord w 1967 wydał swój najbardziej znany tekst, czyli społeczeństwo spektaklu. Opisywał w nim współczesne zjawisko alienacji jednostki względem realnego życia na rzecz spektaklu, który mu się serwuje. Spektaklem mogło być, chociażby to, co mu się pokazuje w telewizji. Rozwój spektaklu można było już dostrzec w rosnącej fetyszyzacji produktów. Produkty coraz mniej były bowiem wytwarzane na rzecz ich użyteczności, a bardziej na potrzeby rynku w celu gromadzenia kapitału przez korporacje. Oznaczało to jednak zalew produktami, które nie są nam do niczego potrzebne. By nas przekonać do ich zakupu potrzebny był odpowiedni marketing. Wiele produktów, które kupujemy jest nam z praktycznego punktu jest nam zbędna. Kupujemy je jednak i tak ze względu na reklamy, które pokazują nam daną rzecz jako niezbędna. Wraz z rozwojem mediów rozwijał się również i świat reklam. Najważniejsza pod tym względem była tak zwana telewizja. Ludzie, którzy oglądali telewizje razem z rodziną nawet po kilka godzin dziennie byli masowo bombardowani reklamami mającymi na celu namówienie ich do sprzedaży produktu. Żeby jednak widz był wstanie utrzymać uwagę przy tej telewizji potrzebował rozrywki. Stąd puszczano nam filmy, które z czasem również zaczęły przybierać formę pewnego dobra konsumpcyjnego. Człowiek przestać więc żyć w świecie realnym, a zaczął coraz bardziej koncentrować się na pochłanianiu oglądanego przez niego spektaklu.
Z czasem zaczęto też tworzyć różnego rodzaju talk-showy, talent showy czy reality show. Ten ostatni szczególnie naruszył granice między realną egzystencją a światem spektaklu. Oto bowiem przedmiotem rozrywki stało się samo życie. Wraz z rozwojem internetu uniwersum spektaklu rozszerzyło się o kolejne media. Teraz już nie tylko konsumujemy spektakl, ale i go tworzymy. Każdy z nas w końcu może stworzyć własne wideo na YouTube albo wrzucić zdjęcie z jedzenia śniadania na Instagramie. Influencerzy są wręcz profesjonalistami w kreacjach wizerunku, którego podają swoim fanom. Pokazują się oni w swoich filmach i zdjęciach jako piękni, bogaci i szczęśliwi, choć w istocie rzadko ma to coś wspólnego z rzeczywistością. Nastolatkowie, którzy siedzą przed telefonami jeszcze mocniej alienują się od swojego otoczenia niż ich rodzice przed telewizorami. Tak oto spektakl zapanował nad naszym życiem. Nie ominęło to oczywiście również i polityki. Dzisiaj wybory, debaty i spory same w sobie bardziej przypominają zwykłe show niż realną politykę. Nic więc dziwnego, że ludzie zaczynają wątpić w prawdziwość tego wszystkiego, gdy nagle się okazuje, że dwójka kłócących polityków poza kamerami jest dobrymi przyjaciółmi. Wielu jest takich, którzy chcieliby odkryć prawdę kryjącą się za kurtyną. Stąd też taka popularność teorii spiskowych, ale niestety. Również i one stały się przedmiotem tworzenia zwykłego przedstawienia. Alex Jones, który zarabia na tym fortunę jest tego dobrym przykładem.
Sześcian, czyli absolutna alienacja i niepewność we współczesnym świecie
W 1969 wyszedł film o intrygującym tytule "Sześcian". Opowiadał on o człowieku uwięzionym w białym sześcianie, z którego nie miał on się jak wydostać. Z czasem jednak zaczęły przychodzić do niego różnego rodzaju nieznajome mu persony. A to przyszli ludzie podający się za jego rodzinę, a to odwiedzili go jacyś muzycy, a to wpadł z wizytą jakiś naukowiec objaśniający mu mechanikę kwantową, lub też naprzykrzali mu się dwaj komicy. Wszyscy oni są wstanie bez problemu opuścić sześcian, lecz dla niego samego okazuje się to za każdym razem niemożliwe. Oprócz tego doświadcza on różnego rodzaju halucynacji tak, że zaczyna on wątpić w to, co jest rzeczywiste, a co nie. W końcowej scenie wręcz zaczyna kwestionować również własne istnienie i jest bliski popełnienia samobójstwa. W tym surrealistycznym filmie mamy więc dość podobny przekaz do tego, jaki serwuje nam Guy Debord. Odniesienia do świata telewizji są tu bowiem dość oczywiste. Bardzo często mówi nam się nawet wprost, że to, co widzimy na ekranie nie jest realne, choć często za takie je bierzemy. Film jednak wychodzi poza tą tematykę i stara się być bardziej ambitny i niejednoznaczny. Szczególnie to widać, gdy spotkamy się z dość częstą frazą jakoby w świecie omawianego tutaj filmu istniały inne sześciany gdzie też są uwięzieni w nich ludzie. Co więcej, sugeruje się samemu bohaterowi, że opuszczenie sześcianu jest możliwe, dopiero gdy on umrze. Można by więc przypuszczać, że sześcian symbolizuje tu samą świadomość głównego bohatera, poza którą nie może wyjść, by zweryfikować czy to, co aktualnie doświadcza jest rzeczywiście prawdziwe. Odwołujemy się tutaj do idei solipsyzmu, według której rzeczywistość poza nami nie istnieje. W końcu skąd możemy być pewni, że to, z czym mamy do czynienia na co dzień to tylko kolejny, bardzo realistyczny sen? W istocie odróżnienie świata snu od świata na jawie jest dość mocno umowne. W niektórych kulturach bowiem to rozróżnienie nie istnieje.
Sześcian można jednak również interpretować jako nasz własny pokój lub też strefę komfortu. Tu znowu rzuca nam się nawiązanie do Madotsuki która uparcie odmawiała wyjścia ze swojego mieszkania i uciekała w świat snów. Dzisiaj takich jednostek coraz więcej. Tishner pisał kiedyś w swojej książce "Myślenie według wartości", że człowiek tworzy pojęcie obiektywnego świata w ramach wspólnoty, która daje mu możliwość wyjścia od tego, co jedynie subiektywnego do tego, co obiektywne. To właśnie wspólny mit dla danej kultury daje mu obraz tego, czym jest rzeczywistość i jak ma ją interpretować. Mit wyznacza też jego sposób postępowania w obrębie samej społeczności. Skoro jednak współczesna jednostka alienuje się od społeczeństwa to jej pojęcie świata zaczyna się coraz mocniej ograniczać. Dla dawnych plemion świat zamykał się w obrębie ich wioski. Potem rozszerzył się na naród, aż w końcu na cały świat. Dziś jednak świat człowieka zamyka się na jego najbliższą rodzinę, a powoli tylko na własny pokój. Przestaje on więc powoli odróżniać to, co wyobrażone od tego, co mógłby uznać za realne. Jest jednak jeszcze gorzej. Nasze bowiem własne poczucie tożsamości również jest zależne od relacji, w które wchodzimy. Nasze ja istnieje w relacji do pojęcia ty lub oni, a to zawsze zakłada istnienie innych ludzi. Teraz jednak pozostajemy sami ze sobą i nikim więcej przez rosnącą alienację. W pewnym sensie może właśnie to spotkało głównego bohatera filmu. Możliwe, że również to spotkało samą Madotsuki i to samo zaczyna powoli spotykać i nas.
Musimy jednak trzymać się samego tematu. Co ma bowiem wspólnego ten film z przestrzenią liminalną. Otóż film sześcian w pewnym sensie przypomina mi motyw backroomsów. Mamy podobny motyw osamotnionej jednostki zamkniętej w określonej przestrzeni, z której nie może się wydostać. Tyle że tutaj mamy do czynienia z zamkniętym pokojem, a tam z labiryntem. Problem ten jednak można obejść. Produkcja bowiem którą tutaj omawiamy stanowiła inspiracje dla serii filmów Cube opowiadającej o uwięzionych w labiryncie pokoi w kształcie sześcianów. Idee zamkniętego pokoju i labiryntu w pewnym sensie mogą się jednak wydawać, istnieć w opozycji do siebie. Labirynt bowiem oprócz poczucia uwięzienia dodaje również motyw zagubienia. Główny bohater filmu bowiem nawet nie mogąc opuścić miejsca swojego pobytu wciąż wiedział gdzie dokładnie jest. Labirynt nie daje już tego komfortu i myślę, że dużo lepiej oddaje mimo wszystko stan mentalny współczesnej jednostki. Przez całą serię tych wpisów poruszałem bowiem dwa różne motywy. Pierwszy dotyczył utraty punktów orientacji we współczesnym świecie. Wynikało to z ekspansji świata spektaklu i symulakrów na świat rzeczywisty i stopniowe oderwanie znaków od treści, które wcześniej reprezentowały. Drugi dotyczył alienacji jednostki i powolnego zatracenia granicy między tym, co obiektywne i tym, co subiektywne. Oba te problemy nachodzą na siebie i wzajemnie się napędzają. Jeśli nie znajdziemy rozwiązania tego problemu być może czeka nas rzeczywisty koniec naszej cywilizacji. Cywilizacje tworzy bowiem wspólnota, a tej może już nie być. Zamiast tego będziemy obserwować jedynie grupę przypadkowych, zagubionych ludzi całkowicie odseparowanych od siebie i zamkniętych w swoich własnych, małych światach.
#antykapitalizm #revoltagainstmodernworld#socjologia #filozofia #polityka
Guy Debord w 1967 wydał swój najbardziej znany tekst, czyli społeczeństwo spektaklu. Opisywał w nim współczesne zjawisko alienacji jednostki względem realnego życia na rzecz spektaklu, który mu się serwuje. Spektaklem mogło być, chociażby to, co mu się pokazuje w telewizji. Rozwój spektaklu można było już dostrzec w rosnącej fetyszyzacji produktów. Produkty coraz mniej były bowiem wytwarzane na rzecz ich użyteczności, a bardziej na potrzeby rynku w celu gromadzenia kapitału przez korporacje. Oznaczało to jednak zalew produktami, które nie są nam do niczego potrzebne. By nas przekonać do ich zakupu potrzebny był odpowiedni marketing. Wiele produktów, które kupujemy jest nam z praktycznego punktu jest nam zbędna. Kupujemy je jednak i tak ze względu na reklamy, które pokazują nam daną rzecz jako niezbędna. Wraz z rozwojem mediów rozwijał się również i świat reklam. Najważniejsza pod tym względem była tak zwana telewizja. Ludzie, którzy oglądali telewizje razem z rodziną nawet po kilka godzin dziennie byli masowo bombardowani reklamami mającymi na celu namówienie ich do sprzedaży produktu. Żeby jednak widz był wstanie utrzymać uwagę przy tej telewizji potrzebował rozrywki. Stąd puszczano nam filmy, które z czasem również zaczęły przybierać formę pewnego dobra konsumpcyjnego. Człowiek przestać więc żyć w świecie realnym, a zaczął coraz bardziej koncentrować się na pochłanianiu oglądanego przez niego spektaklu.
Z czasem zaczęto też tworzyć różnego rodzaju talk-showy, talent showy czy reality show. Ten ostatni szczególnie naruszył granice między realną egzystencją a światem spektaklu. Oto bowiem przedmiotem rozrywki stało się samo życie. Wraz z rozwojem internetu uniwersum spektaklu rozszerzyło się o kolejne media. Teraz już nie tylko konsumujemy spektakl, ale i go tworzymy. Każdy z nas w końcu może stworzyć własne wideo na YouTube albo wrzucić zdjęcie z jedzenia śniadania na Instagramie. Influencerzy są wręcz profesjonalistami w kreacjach wizerunku, którego podają swoim fanom. Pokazują się oni w swoich filmach i zdjęciach jako piękni, bogaci i szczęśliwi, choć w istocie rzadko ma to coś wspólnego z rzeczywistością. Nastolatkowie, którzy siedzą przed telefonami jeszcze mocniej alienują się od swojego otoczenia niż ich rodzice przed telewizorami. Tak oto spektakl zapanował nad naszym życiem. Nie ominęło to oczywiście również i polityki. Dzisiaj wybory, debaty i spory same w sobie bardziej przypominają zwykłe show niż realną politykę. Nic więc dziwnego, że ludzie zaczynają wątpić w prawdziwość tego wszystkiego, gdy nagle się okazuje, że dwójka kłócących polityków poza kamerami jest dobrymi przyjaciółmi. Wielu jest takich, którzy chcieliby odkryć prawdę kryjącą się za kurtyną. Stąd też taka popularność teorii spiskowych, ale niestety. Również i one stały się przedmiotem tworzenia zwykłego przedstawienia. Alex Jones, który zarabia na tym fortunę jest tego dobrym przykładem.
Sześcian, czyli absolutna alienacja i niepewność we współczesnym świecie
W 1969 wyszedł film o intrygującym tytule "Sześcian". Opowiadał on o człowieku uwięzionym w białym sześcianie, z którego nie miał on się jak wydostać. Z czasem jednak zaczęły przychodzić do niego różnego rodzaju nieznajome mu persony. A to przyszli ludzie podający się za jego rodzinę, a to odwiedzili go jacyś muzycy, a to wpadł z wizytą jakiś naukowiec objaśniający mu mechanikę kwantową, lub też naprzykrzali mu się dwaj komicy. Wszyscy oni są wstanie bez problemu opuścić sześcian, lecz dla niego samego okazuje się to za każdym razem niemożliwe. Oprócz tego doświadcza on różnego rodzaju halucynacji tak, że zaczyna on wątpić w to, co jest rzeczywiste, a co nie. W końcowej scenie wręcz zaczyna kwestionować również własne istnienie i jest bliski popełnienia samobójstwa. W tym surrealistycznym filmie mamy więc dość podobny przekaz do tego, jaki serwuje nam Guy Debord. Odniesienia do świata telewizji są tu bowiem dość oczywiste. Bardzo często mówi nam się nawet wprost, że to, co widzimy na ekranie nie jest realne, choć często za takie je bierzemy. Film jednak wychodzi poza tą tematykę i stara się być bardziej ambitny i niejednoznaczny. Szczególnie to widać, gdy spotkamy się z dość częstą frazą jakoby w świecie omawianego tutaj filmu istniały inne sześciany gdzie też są uwięzieni w nich ludzie. Co więcej, sugeruje się samemu bohaterowi, że opuszczenie sześcianu jest możliwe, dopiero gdy on umrze. Można by więc przypuszczać, że sześcian symbolizuje tu samą świadomość głównego bohatera, poza którą nie może wyjść, by zweryfikować czy to, co aktualnie doświadcza jest rzeczywiście prawdziwe. Odwołujemy się tutaj do idei solipsyzmu, według której rzeczywistość poza nami nie istnieje. W końcu skąd możemy być pewni, że to, z czym mamy do czynienia na co dzień to tylko kolejny, bardzo realistyczny sen? W istocie odróżnienie świata snu od świata na jawie jest dość mocno umowne. W niektórych kulturach bowiem to rozróżnienie nie istnieje.
Sześcian można jednak również interpretować jako nasz własny pokój lub też strefę komfortu. Tu znowu rzuca nam się nawiązanie do Madotsuki która uparcie odmawiała wyjścia ze swojego mieszkania i uciekała w świat snów. Dzisiaj takich jednostek coraz więcej. Tishner pisał kiedyś w swojej książce "Myślenie według wartości", że człowiek tworzy pojęcie obiektywnego świata w ramach wspólnoty, która daje mu możliwość wyjścia od tego, co jedynie subiektywnego do tego, co obiektywne. To właśnie wspólny mit dla danej kultury daje mu obraz tego, czym jest rzeczywistość i jak ma ją interpretować. Mit wyznacza też jego sposób postępowania w obrębie samej społeczności. Skoro jednak współczesna jednostka alienuje się od społeczeństwa to jej pojęcie świata zaczyna się coraz mocniej ograniczać. Dla dawnych plemion świat zamykał się w obrębie ich wioski. Potem rozszerzył się na naród, aż w końcu na cały świat. Dziś jednak świat człowieka zamyka się na jego najbliższą rodzinę, a powoli tylko na własny pokój. Przestaje on więc powoli odróżniać to, co wyobrażone od tego, co mógłby uznać za realne. Jest jednak jeszcze gorzej. Nasze bowiem własne poczucie tożsamości również jest zależne od relacji, w które wchodzimy. Nasze ja istnieje w relacji do pojęcia ty lub oni, a to zawsze zakłada istnienie innych ludzi. Teraz jednak pozostajemy sami ze sobą i nikim więcej przez rosnącą alienację. W pewnym sensie może właśnie to spotkało głównego bohatera filmu. Możliwe, że również to spotkało samą Madotsuki i to samo zaczyna powoli spotykać i nas.
Musimy jednak trzymać się samego tematu. Co ma bowiem wspólnego ten film z przestrzenią liminalną. Otóż film sześcian w pewnym sensie przypomina mi motyw backroomsów. Mamy podobny motyw osamotnionej jednostki zamkniętej w określonej przestrzeni, z której nie może się wydostać. Tyle że tutaj mamy do czynienia z zamkniętym pokojem, a tam z labiryntem. Problem ten jednak można obejść. Produkcja bowiem którą tutaj omawiamy stanowiła inspiracje dla serii filmów Cube opowiadającej o uwięzionych w labiryncie pokoi w kształcie sześcianów. Idee zamkniętego pokoju i labiryntu w pewnym sensie mogą się jednak wydawać, istnieć w opozycji do siebie. Labirynt bowiem oprócz poczucia uwięzienia dodaje również motyw zagubienia. Główny bohater filmu bowiem nawet nie mogąc opuścić miejsca swojego pobytu wciąż wiedział gdzie dokładnie jest. Labirynt nie daje już tego komfortu i myślę, że dużo lepiej oddaje mimo wszystko stan mentalny współczesnej jednostki. Przez całą serię tych wpisów poruszałem bowiem dwa różne motywy. Pierwszy dotyczył utraty punktów orientacji we współczesnym świecie. Wynikało to z ekspansji świata spektaklu i symulakrów na świat rzeczywisty i stopniowe oderwanie znaków od treści, które wcześniej reprezentowały. Drugi dotyczył alienacji jednostki i powolnego zatracenia granicy między tym, co obiektywne i tym, co subiektywne. Oba te problemy nachodzą na siebie i wzajemnie się napędzają. Jeśli nie znajdziemy rozwiązania tego problemu być może czeka nas rzeczywisty koniec naszej cywilizacji. Cywilizacje tworzy bowiem wspólnota, a tej może już nie być. Zamiast tego będziemy obserwować jedynie grupę przypadkowych, zagubionych ludzi całkowicie odseparowanych od siebie i zamkniętych w swoich własnych, małych światach.
#antykapitalizm #revoltagainstmodernworld#socjologia #filozofia #polityka