Historia niemieckiego ochotnika z I wojny światowej część XI na podstawie "THE DIARY OF OTTO BRAUN WITH EXTRACTS FROM LETTERS"
#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #OttoBraun
Poprzednie części pod tagiem #OttoBraun
PAMIĘTNIK
16 marca 1917 r. - Przydzielony do sekcji wojskowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Wydaje mi się to interesującą pracą. [lewa ręka Otto po ranie odniesionej w listopadzie 1916 roku, na froncie pod Baranowiczami i po operacji w grudniu w Berlinie, wciąż nie była w pełni sprawna i Otto zostaje zatrudniony w MSZ]
PAMIĘTNIK
19 maja 1917.
-Wiadomość, że Fritz Adler [zabójca premiera Austrii; bliski krewny Otto] został skazany na śmierć. Naturalnie można się było tego spodziewać. Oczywiście wyrok zostanie odroczony i przypuszczam, że po wojnie zostanie uniewinniony [Tak się rzczywiście stało]. Jego przemówienia są cudem moralnej wielkości i logicznego myślenia, większym niż jakiekolwiek, które przyniosła wojna. Był on jedyną osobą w tym ewidentnie zdegenerowanym kraju, jakim jest Austria, która miała odwagę poświęcić samego siebie i dlatego jego osiągnięcie było tym bardziej niezwykłe. Czy ostateczną siłą, która go napędzała, nie była ukryta i tym głębsza miłość do ojczyzny? Wyniki zdają się to potwierdzać. Cały jego los wywarł na mnie najgłębsze wrażenie.
PAMIĘTNIK
Drezno, 27 maja 1917 r. [Pomimo niepełnej sprawności lewej ręki Otto przechodzi szkolenie strzeleckie z obsługi CKM w Dreźnie]
--Do Albertinum. Wiele ozdobnych posągów, rzymski ogród, rzeźby. Jednym z głupich absurdów naszego wieku jest stłoczenie takich posągów w muzeach zamiast umieszczania ich w ogrodach, gdzie można je naprawdę podziwiać.
PAMIĘTNIK
Drezno, 16 czerwca 1917 r. - Rano znów do Drezna. Tata jest nadal bardzo chory, ale wydaje się, że najgorsze już minęło. Modliłem się żarliwie.
PAMIĘTNIK
21 czerwca, 1917. Znowu w domu.
-Mam już serdecznie dość życia w Berlinie. Tysiące ludzi, tysiące wrażeń napierających na siebie, nic, co prowadzi do harmonii. Tęsknię za wyjściem do czegoś całościowego; tutaj jest tylko rozproszenie. Jaka jest prawdziwa rzecz, do której dążę, która będzie ucieleśnieniem wszystkiego innego? Wielkość, wielkość - nie w sensie sławy, ale tego, co Grecy nazywali "αρετή", Rzymianie "virtu", na co nie mamy odpowiedniego słowa. W wielkości wszystkie inne rzeczy są ucieleśnione. Oznacza koncentrację, kulturę, formę, pracę, przemysł, zaciekły i nieustanny przemysł, ale także piękno spokojnego pochłonięcia rzeczami, pasję, wewnętrzny płomień, czysty, święty i trwały, z niezachwianym celem i całością we wszystkim. Nerwowość życia oznacza tutaj zniszczenie; oznacza rozbicie i dezintegrację wszystkiego, co jest całością. Często mnie to niepokoi, ale mam zaufanie do siebie; widząc, że rzeczy takie są, staram się mimo wszystko wyciągnąć z nich to, co najlepsze. Powoduje to poszerzenie perspektywy i pozwala lepiej zrozumieć świat.
PAMIĘTNIK
2 lipca 1917 r.
-Leżę chory w łóżku. Skończyłem korespondencję Goethe Schiller. To jedna z najbardziej wciągających i poruszających książek, jakie kiedykolwiek czytałem. Wieczorem uczyłem się średnio-wysoko-niemieckiego. Bardzo stymulujące. Przede wszystkim Walther i Hartmann. Nie ma przecież okresu w literaturze niemieckiej, w którym ogólny poziom byłby tak wysoki. Uderza całkowite opanowanie języka i rytmu. Co za bogactwo najbardziej znaczących, oryginalnych i potężnych poetów | I jak bogaty jest również w pieśni ludowe. W tym samym czasie w najwyższym stopniu rozwija się epika, dramat, poezja łacińska i sztuka plastyczna. Był to rzeczywiście czas, kiedy poezja stała w centrum życia, czerpiąc z niego wielką i świętą inspirację.
PAMIĘTNIK
10 lipca 1917 r. - Na pewno musi być w Niemczech jeden człowiek, który zdaje sobie sprawę z głębokiego znaczenia tego czasu i może go uchwycić i opanować? [czy ma na myśli pewnego malarza, który siedzi w okopach na froncie zachodnim?]
List do ojca
Zehlendorf, 16 lipca 1917 r.
-Jesteśmy na skraju strasznie stromej przepaści, a droga na wyżyny prowadzi przez niekończące się przeszkody, a my nie znamy jeszcze naszego przywódcy[oryg.: auch kennt man noch nicht den Führer]. Możemy tylko powtórzyć: "Dajemy wam nadzieję".
PAMIĘTNIK
18 sierpnia 1917 r. - Coraz bardziej zdaję sobie sprawę, jak wiele nauczyłem się w mojej pracy, co przyda mi się przez całe życie w moim spojrzeniu na ludzi i rzeczy, skromności osądu, zewnętrznym spokoju i opanowaniu, znajomości warunków i charakterów. To, czego brakowało, i być może było to szkodliwe, to głębokie osobiste odczucia na ten temat. Listy Humboldta do Schillera czyta się z wielkim entuzjazmem; Humboldt rośnie i dojrzewa, aż osiąga klasyczną głębię listu do Wallensteina.
PAMIĘTNIK
Kopenhaga, 26 sierpnia, 1917. [Otto został wysłany przez MSZ z misją do Danii kraju neutralnego w I wojnie światowej]
-Glyptothek. Wielka przyjemność i roskosz w starożytnej rzeźbie. Uderzyła mnie niezwykła wielkość dwóch egipskich rzeźb z XII dynastii, kilka wczesnych greckich popiersi, niektóre zwierzęta, tors wojownika z grobu, rzeźbione rzymskie portrety; są one zupełnie niezrównane. Bardzo zadowolony i szczęśliwy.
PAMIĘTNIK
28 sierpnia 1917. Podróż do domu z Kopenhagi - Wyjechałem wcześnie. Piękna przeprawa. Skończyłem "Myśli i wspomnienia" Bismarcka. Ta książka, tak pełna mądrości i szlachetności, może być najlepiej opisana jako heroiczny epos.
PAMIĘTNIK
8 września 1917 r. - Wolna niedziela. Jak dobrze jest mieć trochę wolnego czasu. Wypoczynek, odpoczynek, spokój, "czas" zawsze były znakiem rozpoznawczym arystokratycznego życia, zawsze były rodzimą glebą kultury. W ten sposób ośmiogodzinny dzień pracy staje się niczym innym jak najważniejszym wymogiem kultury. Gdyby dać ten czas wolny, który był przywilejem nielicznych, ludziom, prawdopodobnie nie zamienilibyśmy wszystkich ludzi w arystokratów - co byłoby sprzeczne z prawami historii i życia - ale uczynilibyśmy życie o wiele pełniejszym, a przede wszystkim piękniejszym.
PAMIĘTNIK
23 września 1917 r. - Wielkie wydarzenia mają miejsce zarówno na lądzie, jak i na morzu na Wschodzie. Robię się dość chory, tkwiąc tutaj w ten sposób. Czuję się tak, jak nie czułem się od czasu wyjazdu z Wickersdorfu; ale teraz mam równie małe szanse na sukces.[Niemcy zdobywają Rygę (po dwóch latach) i dokonuja desantu na wyspy Dagö i Ozylia w Zatoce Ryskiej, natomiast Otto po odniesionej ranie w listopadzie 1916 nadal jest niezdolny do służby wojskowej]
PAMIĘTNIK
18 października 1917 r. - W katedrze na występie chóru katedralnego. Pod wielkim wrażeniem mszy Palestriny, motetu Bacha i utworu organowego Buxtehudego. Bardzo podekscytowany i oczyszczony. To właśnie taka sztuka będzie musiała narodzić się na nowo z ducha nowego wieku.
PAMIĘTNIK
26 października 1917.
Chory. Przeczytałem wiele znakomitych krótszych pism Usenera. Potem listy romantyków. Co za wielki i proroczy umysł ma Fryderyk Schlegel! Cóż za boska zuchwałość, jego pragnienie założenia nowej religii!
PAMIĘTNIK
1 października 1917 r. - Chory w łóżku. Czułem się bardzo źle. Lekarz orzekł, że to choroba Menière'a, czysta kwestia nerwów.
PAMIĘTNIK
5 listopada 1917 r.
-Puls 40. Po południu poszedłem do profesora S., który zdiagnozował kłopoty z sercem i zalecił górskie powietrze. Bardzo przygnębiony. Wszystkie moje nadzieje na dotarcie na front legły w gruzach.
PAMIĘTNIK
Garmisch, 22 grudnia 1917 r. [Otto zgodnie z zaleceniem lekarza wyjechał na 2 tygodnie w Alpy]
-Zanurzyłem się w pełnych pasji sonetach Louise Labé. U żadnej innej kobiety poza Safoną nie znajdziesz wierszy o tak zmysłowej mocy, stonowanych do tak pięknej poetyckiej formy. Są one poruszającym duszę odkryciem i niosą inspirację w każdym wierszu. W zaledwie dwudziestu sonetach ta kobieta, ze swoją wielką sztuką i cudownym zapałem, tworzy cały świat ludzkiej tragedii i wielkości.
PAMIĘTNIK
Garmisch, 26 grudnia 1917 r.
-Przejażdżka saniami nad Eibsee była wspaniała, chociaż nadal było dużo mgły. Potem wiosłowaliśmy po Badersee, które nigdy nie zamarza i zawsze zachowuje swoją bosko zieloną przezroczystość. To była nieopisanie fantastyczna scena, która wywarła na mnie głęboki wpływ. To tutaj spędziłem najszczęśliwsze dni mojej młodości!
PAMIĘTNIK
Garmisch, 28 grudnia 1917 r.
-Wybrałem się na piękną wycieczkę narciarską na Eckbauer. Nieskończone piękno i powaga gór zimą, majestat lasów sosnowych głęboko w śniegu, błyszczących jak kryształy w zachodzącym słońcu, niekończąca się przestrzeń bieli przerywana tylko ostro zarysowanymi trasami narciarskimi.