Historia niemieckiego ochotnika z I wojny światowej część XIII (pechowa? warto przeczytać do końca) na podstawie "THE DIARY OF OTTO BRAUN WITH EXTRACTS FROM LETTERS"
#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #OttoBraun
Poprzednie części pod tagiem #OttoBraun
List do ojca
Ensisheim [Alzacja], 25 marca 1918 r. - Właśnie otrzymałem rozkaz ponad głowami wszystkich innych, aby udać się jako adiutant do sztabu pułku von B., który wspieramy. Możesz sobie wyobrazić, jak bardzo jestem zirytowany; jednocześnie cieszę się, że możesz być spokojny o mnie w zupełnie innym sensie [tzn. że nie bedzie na pierwszej linii frontu] niż kiedykolwiek wcześniej. Wolałbym zostać na froncie, ale jestem żołnierzem i muszę być posłuszny.
List do ojca
4 kwietnia 1918 roku. Obóz w pobliżu Hattencourt.
-Nigdy nie widziałem takiego spustoszenia, jakie panuje w wioskach tuż przed naszą linią frontu. Co za straszny widok - katedra St. Quentin z jej drżącym grzbietem wzniesionym ponad ruinami spiętrzonymi wysoko w górze, wewnątrz której niebo spogląda w dół przez dach, który został zmiażdżony do samej podłogi. Kilka marnych kikutów to wszystko, co pozostało z przypór i filarów sklepienia krzyżowego. Resztki cudownych różanych okien, odłamki opalizujących kolorami witraży wciąż sterczą tu i ówdzie. I bardziej niż kiedykolwiek groteskowy, tam gdzie wydaje się, że tylko Przedwieczny może istnieć, a nawet to wydaje się bliskie zniszczenia, jest efekt nowoczesnego malowania chóru, krzyczącego kolorem, prawdziwie typowego obrazu współczesnego barbarzyństwa. Resztki sufitu pomalowane absurdalnie jako gwiaździste niebo nadal mrugają do nas głupio w kilku miejscach, podczas gdy obok niego prawdziwe niebo rozciąga się błękitnie i surowo nad ruinami pięknie wygiętych łuków.
PAMIĘTNIK
6 kwietnia 1918 r. - Ta edukacja wojskowa to dla mnie cholernie dobra rzecz. Ale podejrzewam, że życie ma dla mnie jeszcze wiele ciosów w zanadrzu, w przeciwnym razie Natura nie obdarzyłaby mnie tak wielką wewnętrzną siłą, by odrzucać nieprzyjemne rzeczy, zawsze widzieć to, co najlepsze i nigdy nie rozpaczać; nie dałaby mi też tak wielkiej potrzeby podkreślenia mojej indywidualności, ani zdolności, którą mam, nie tylko do przezwyciężenia wszystkich drobnych i poniżających rzeczy, ale także do przekształcenia ich w dobro, z pomocą mojego Amor fati.
PAMIĘTNIK
11 kwietnia 1918. W terenie.
-Otrzymałem potwierdzoną wiadomość, że Kurt Gerschel [Kurt Wolfgang Gerschel rówieśnik, przyjaciel z dzieciństwa podobnie jak Otto zgłosił się na ochotnika po wybuchu wojny] poległ. W ten sposób wszyscy zostali zabici, ci, którzy byli dobrzy, młodzi, odważni i pełni nadziei na przyszłość. Był tak szczerym, świeżym, czystym człowiekiem, uczciwym i prostolinijnym jak niewielu, tak kochaną istotą! Prawdziwa lekcja dla antysemitów, odważny, dumny i prawdziwy. Niech spoczywa w pokoju.
HERR HANS B.
11 kwietnia 1918 roku. W terenie - Jeśli nasza śmierć jest naprawdę zapisana w gwiazdach, wydaje mi się kiepskim interesem ingerowanie w dzieło Losu.
Do JULIE V.
13 kwietnia 1918. Dziś wygłosiłem przemówienie do 1. kompanii na temat ofensywy[po zawarciu pokoju na wschodzie Niemcy przerzucają siły na zachód i przeprowadzają cztery ofensywy aby wygrac wojne zanim Amerykanie pojawia się na dobre] i jej skutków politycznych. Jest to jednak tak trudny i obszerny temat, że nie byłem w pełni usatysfakcjonowany. Prowadzenie wykładów dla prostych ludzi jest bardzo trudnym zadaniem. Trzeba precyzyjnie przedstawiać skomplikowane problemy, przedstawiać główne zarysy tak, aby były one jasno uchwycone, nie dając fałszywego wrażenia o zasadniczej naturze rzeczy - a to tak często kryje się w niejasnych kolorach, które przenikają się nawzajem - bez przedwczesnego rozwiązywania i definiowania nierozwiązanych jeszcze problemów za pomocą tanich sztuczek zaklinania uproszczeń. Niezwykle trudno jest uniknąć frazesów i odkryć główne punkty, z których można spojrzeć na sytuację międzynarodową; w obecnym zamieszaniu wydaje się to prawie niemożliwe. Jestem więc bardzo niezadowolony, ale mimo to wiele się nauczyłem.
Do JULIE V.
21 kwietnia 1918. W terenie - W sztabie naprawdę czuję się jak w domu. Wolny czas wykorzystuję na jazdę konną i czytanie, sprawy wojskowe i polityczne, a w międzyczasie robię różne rzeczy dla rekreacji. Całkowicie zdewastowana okolica - stara linia [rzeki] Sommy - ostrzelane wioski, często całkowicie zniszczone, mają w sobie coś, co strasznie przygnębia - uczucie, które trzeba opanować. Co będziesz teraz robić? Siedzisz na werandzie, gdzie być może bzy wciąż kwitną lub jaśmin już pachnie i czytasz lub piszesz coś pięknego; słońce świeci ciepło, a ptaki śpiewają. Wczoraj spadł tu śnieg, a w nocy wystąpiły silne mrozy. Delikatne kwiaty brzoskwini i wiśni, które kwitły na małych drzewkach podarowanych przez Anglików, aby pomóc w odbudowie tutaj, wszystkie zostały zmrożone. Nie myślcie jednak, że narzekam. Kiedy widzi się tutaj okropności wojennej dewastacji, można być tylko wdzięcznym, że tym razem nasz kraj został oszczędzony przez niepohamowaną furię i może tylko chcieć walczyć, dopóki niebezpieczeństwo nie minie.
Do JULIE V.
26 kwietnia 1918. w terenia - Ponieważ obiecałem, że zawsze będę szczery, muszę Ci powiedzieć, że dziś w nocy zmieniamy wojsko na linii frontu. Ale nie ma powodu do niepokoju.
PAMIĘTNIK
27 kwietnia, 1918.
- Wyjazd o 5 rano. Zajmujemy pozycje w południowo-wschodniej części Marcelcave [ok 20 km na wschód St Amiens]. Wszyscy właśnie wracają z frontu, wyczerpani do granic możliwości. Mamy dużą piwnicę, która jest teraz z zapałem fortyfikowana. 20-ta[kompania], którą znalazłem na wschód od Villers-Bretonneux, otrzymała wczoraj dwa bezpośrednie trafienia w kolumnę podczas marszu. Dziś zabici wciąż leżą na ulicy, pływając we krwi. Chciałem iść naprzód do 8-mej[kompanii], ale major zabronił mi tego, ku mojej wielkiej irytacji; nie czuję się spokojny, dopóki nie poznam całej pozycji.
Do JULIE V.
Marcelcave, 28 kwietnia 1918 r.
- Piszę siedząc w głębokiej piwnicy w Marcelcave, w której szukamy schronienia przed ostrzałem artyleryjskim. Jesteśmy cztery mile za linią frontu. Nie pozwolono mi na nią wejść ze względu na wzmożoną aktywność artyleryjską na "ziemi niczyjej". Major bardzo o nas dba, po prostu zabronił, co bardzo mnie zirytowało, ponieważ przed nami jest batalion i uważam, że sztab pułku powinien przynajmniej widzieć linię frontu. Ale jak już mówiłem, major jest drobiazgowy w takich sprawach. Fakt, że jesteśmy tu tylko tymczasową odsieczą, pozostaje niezmieniony, a do czasu otrzymania tego listu najprawdopodobniej będziemy już wiele mil stąd. To uczucie, które miałem, kiedy tym razem wyjechałem na front - wielkiej zmiany, która mnie czeka - teraz znów mnie ekscytuje. To cudowne uczucie; przyszłość leży przede mną, nieprzenikniona; a ja wplatam w nią wspaniałe kolory, krajobrazy magii, oczarowania....
Rankiem 29 kwietnia bezpośrednie trafienie pociskiem zakończyło jego życie. "Położyliśmy go na łożu z kwitnących kwiatów, dopóki nie przyjechał karawan na pogrzeb. Jego twarz była spokojna i nienaruszona". Tak napisał przyjaciel i towarzysz do jego ojca. [Otto zginął trafiony pociskiem artyleryjskim 6 km za linią frontu we Francji]
Poniżej ostatnie zdjęcie Otto (drugi z prawej) kilka dni przed śmiercią. Julia Vogelstein (w listach Julie V), po wojnie wyjdzie za mąż za jego ojca i wyda jego listy i pamiętniki, które cytowałem.