W utworach Błota dominują wyraźne motywy. Większość utworów to krótki i wyrazisty riff, często basowy lub elektroniczny, który prawie bez zmian towarzyszy nam przez kilka minut. Cały jazzowy 'chaos' dzieje się pod nim, tylko czasami przebijając się na pierwszy plan. Nie czuję się kompetentny aby oceniać techniczny kunszt, ale na pewno jest nieźle.
W niektórych utworach jest klasycznie, ale w innych robi się nowocześnie, rytmy się komplikują i stają się prawie 'matematyczne'. Albumy są zdecydowanie zróżnicowane i tematyczne. Jeżeli ktoś lubi sobie puścić OST z Psów Pasikowskiego, powinien polubić 'Erozje', za to jeżeli szukasz bardzo skomplikowanej elektroniki, spróbuj 'Kwasy | Zasady', która w wielu kawałka w ogóle nie jest jazzem, a bardziej soundtrackiem z jakiejś platformówki.
W sumie ciągle nie wiem co myśleć o albumie 'Grzybnia', bo o ile pod wieloma względami przypomina poprzednie płyty, to mocno wchodzi w grzybową psychodelikę. Klimat robi się zdecydowanie wilgotny, szalony i tajemniczy, ale muzycznie jest dla mnie zbyt eksperymentalna.
Z moją ograniczoną znajomością jazzu ciężko mi uniknąć porównania z innym młodym, polskim jazzem od Immortal Onion. Wydaje mi się, że Cebule wypadają bardziej 'pro' ze swoimi złożonymi aranżacjami i świetną produkcją, ale Błoto na pewno dołączy do nich na moich playlistach.
Z całej dyskografii najbardziej spodobał mi się utwór "Mlecz", za to w jaki sposób łączy elektronikę z jazzem i szalony motyw przewodni, który określiłbym jako "trance dla zaawansowanych"
Jeżeli zbiorę się na kolejne wpisy, to poza #muzyka będę je tagował #sluchajto
https://open.spotify.com/track/7zBFz3fokHBKAta1e3NNgJ?si=68e58791ae3344f7