Zdjęcie w tle
Historia

Społeczność

Historia

674

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Historia niemieckiego ochotnika z I wojny światowej część VII na podstawie "THE DIARY OF OTTO BRAUN WITH EXTRACTS FROM LETTERS"
#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #OttoBraun

Poprzednie części pod tagiem #OttoBraun

List do rodziców
18 grudnia 1915 roku. W terenie 
- Możemy zyskać pewne wyobrażenie o ogromnej sile i prawdziwie boskiej wielkości narodu niemieckiego, gdy widzimy, jak otoczony ze wszystkich stron i pośród takiego zgiełku nienawiści i wściekłości, zdołał nie tylko stawić opór, ale i zwycięsko stawić czoła wrogowi. Kiedy weźmie się pod uwagę ogromne osiągnięcia naszego narodu, musi to napełnić wiarą w przyszłość tak przytłaczającą, że wszystko inne blednie przed nią. A możliwość służenia Teraźniejszości, wyczekiwania Przyszłości z taką niecierpliwością, jest być może największym błogosławieństwem, jakie kiedykolwiek zostało dane człowiekowi. Chcę udowodnić, że jestem tego godny, nigdy nie oglądając się za siebie, nigdy nie pielęgnując tchórzliwych tęsknot, ale maszerując naprzód i mając wiarę. Ta odwieczna trójca, Wiara, Miłość i Nadzieja, która mogła istnieć nawet w tańcu Łask, rzeczywiście prowadzi nas i prowadzi nas dzisiaj.

List do rodziców
19 grudnia 1915 roku. W terenie 
- Zadaniem tych, którzy są w domu, wydaje mi się zachowanie ciągłości cywilizacji, utrzymanie jej silnej i żywej oraz prowadzenie tych tysięcy ludzi, którzy zostali oderwani od przeszłości i wracają do domu, nie myśląc o przyszłości, ale troszcząc się tylko o teraźniejszość; prowadzenie ich z powrotem do błogosławieństw nowego pokoju, a przede wszystkim przygotowanie drogi do niego poprzez samo istnienie, czyny i myśli. Nawet jeśli nie wiemy, kiedy pokój nadejdzie, pewnego dnia nadejdzie, a przyszłość nie będzie należeć do zwycięskiego lub pokonanego narodu, ale do tego, który będzie wiedział, jak zmienić nową erę w erę pokoju i który pozostanie zwycięzcą w konfliktach czasu pokoju.

List do rodziców
8 stycznia 1916 roku. W terenie.
-Coraz bardziej dochodzę do wniosku, że wszystko, co nazywa się "religijnym zaabsorbowaniem", "budzącą się świadomością Boga" itp. jest niczym innym jak słabością, tchórzostwem, ucieczką. Nie jest trudno, pod straszliwym ostrzałem pocisków, po nagłych atakach lub podczas innych niebezpieczeństw wojny, trzymać się Boga jako ostatniej nadziei, a nawet jeśli jest to wybaczalne (sam nie jestem całkiem wolny od winy), to wciąż jest to nic więcej niż przejaw instynktu samozachowawczego - Psyche w strachu przed śmiercią. Z drugiej strony, bardzo trudno jest człowiekowi, który nie jest konwencjonalnie religijny, tj. człowiekowi, który nie jest w domu w formach religii, wznieść się na rozpostartych skrzydłach szczęścia, a kiedy jest pełen wielkiej radości, wysłać modlitwę dziękczynną; która w każdym razie jest wyższą formą i bardziej "przyjemną dla Boga" niż ponura modlitwa błagalna. Jak mówi Nietzsche: "Radość jest głębsza niż smutek", ale także : "Czy to możliwe, że ten stary święty w swoim lesie nie miał jeszcze wieści o śmierci Boga?". I nigdy nie wolno nam o tym zapominać. Z tego, co widzę, nie moglibyśmy zrobić nic bardziej niebezpiecznego niż nagłe zwrócenie się przeciwko całemu okresowi przedwojennemu za pomocą romantycznego gestu - który, nawiasem mówiąc, zostałby całkowicie źle zrozumiany. Stałoby się tak, gdybyśmy, nie zdając sobie sprawy z tego, czego potrzebujemy, stworzyli jedynie nową antytezę przeciwko wielkiej antytezie, którą stworzył współczesny świat i poszli za godnym ubolewania przykładem niezrównanego kręgu niemieckich romantyków, znajdując schronienie - ze szkodą dla niemieckiej cywilizacji - w chrześcijaństwie, konserwatyzmie i tym podobnych. Jesteśmy świadomi niezdrowego przygnębienia, które nastąpiło po pierwszym chwalebnym wybuchu uniesienia, a jednym z naszych najtrudniejszych zadań jest uchronienie się przed nim. Nadchodzący wiek musi być syntetyczny; cały jego charakter musi być pozytywny i konstruktywny, tworząc nowe formy i wspierając organiczny wzrost starych. Nie ma jednak większego niebezpieczeństwa, a zatem żadnego, przed którym należy się bardziej strzec, niż rozwiązanie trudności poprzez zachowanie starych i powrót do przestarzałych, ale wciąż istniejących form. Ogromna energia i wspaniały rozmach bogatego, poruszającego i dążącego wieku, rozciągającego się na kilka dziesięcioleci, zostałyby całkowicie zniszczone. Jestem głęboko przekonany, że na kolanach przyszłości kryją się wielkie rzeczy i byłoby katastrofalne, gdybyśmy pozwolili, aby głupie bzdury, takie jak te o przebudzeniu religijności, uczyniły nas mniej otwartymi na znaczenie nowych sił przebudzenia. Nazywam to najbardziej złośliwym i piekielnym założeniem, że wiek zrodzony pod wpływem socjalizmu i Nietzschego, w straszliwych rewolucjach społecznych, politycznych i kulturowych końca wieku, może kiedykolwiek powrócić do spokojnych wód gwarantowanego przez państwo chrześcijaństwa. Jestem zdecydowanym niechrześcijaninem jak nigdy dotąd.

PAMIĘTNIK
2 lutego 1916 r.
-Około 1 w nocy śpiewam "Muss i denn, muss i denn" do okopów. Mam odcinek około 500 jardów, oddział czterdziestu dobrych kolegów i pilne pragnienie nauczenia się jak najwięcej.

List do rodziców
3 lutego 1916 roku. W terenie.
-Spotkałem paru starych kompanów z linii wysuniętej; uścisnęliśmy sobie serdecznie dłonie. Ale jestem jeszcze bardziej zadowolony z moich ludzi. Przypadkiem usłyszałem, jak Oberjager, którego, no cóż, nie do końca przekląłem, ale z którym rozmawiałem raczej ostro - znasz mój sposób - powiedział do innego: "Dopóki dowodzi porucznik Braun, będę z nim wszędzie jeździł". Przypuszczam, że nie wiesz, jak bardzo cieszy taka uwaga, ale tak właśnie jest. Kiedy wszystko jest już powiedziane i zrobione, nie można zaprzeczyć, że przywództwo to zawód. Nie potrafię powiedzieć, jak wiele się tutaj uczę.

PAMIĘTNIK
28 lutego 1916 r. 
- Bardzo interesująca służba patrolowa w nocy. Pod czystym gwiaździstym niebem czołgaliśmy się powoli po miękkim, świeżo spadłym śniegu prosto przez dolinę rzeki Servetsch, na odległość około 70 metrów od Rosjan. W końcu dotarliśmy do idealnie gładkiej powierzchni lodu, który mógł pęknąć w każdej chwili; nie było żadnej osłony, a nad nami tylko czyste niebo, które dodatkowo było nieustannie oświetlone flarami. Była to dość ryzykowna sprawa, ponieważ Rosjanie strzelali za każdym razem, gdy pękał lód. W takich chwilach zawsze jestem zadowolony z mojego opanowania. Bez względu na to, jak nerwowe i przerażone mogą być moje fantazje w innych czasach, bez względu na to, jak szybko bije moje serce, gdy tylko niebezpieczeństwo staje się realne, jestem całkowicie opanowany, a nawet wesoły. Potem czytałem "Gotzendammerung" Nietzschego do 2.30 nad ranem, coraz bardziej entuzjastycznie się nim zachwycając. Choć czasami nie trafiał w sedno, w przeważającej części jest wyjątkowy i wzniosły.

1. Otto dowodził plutonem rozpoznania i jego zadaniem było m.in określanie pozycji rosyjskich CKM-ów. Powyższy wypad miał wykazać strefę niepokrytą ogniem przeciwnika, co było przydatne w czasie późniejszych wypadów lub natarcia. 
2. Na mapie poniżej pozycje zajmowane przez oddział Otto Brauna
3. "Muss I denn"
https://www.youtube.com/watch?v=kHl0OlxRdjo
0aa23360-179c-4879-87ba-b5ae62d03dfa

Zaloguj się aby komentować

Historia niemieckiego ochotnika z I wojny światowej część VI na podstawie "THE DIARY OF OTTO BRAUN WITH EXTRACTS FROM LETTERS"
#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #OttoBraun

Poprzednie części pod tagiem #OttoBraun

PAMIĘTNIK
1 listopada 1915 r. Major dał mi trzy tygodnie urlopu. Jadąc na stację modliłem się: O, łagodny boże, z którego mądrej ręki płynie uzdrowienie, pomoc i radość, gdy wracam do mojej ziemi - o, daj odpoczynek moim rozgorączkowanym myślom! Zaprowadź mnie tam, gdzie twe przykazanie Do czynów nieustraszonej uczciwości, bądź moją gwiazdą, gdy stanę twardo przeciwko strachowi i niebezpieczeństwu. Więc, jak Twe sługi, prowadź mnie do walki! Nie boję się bólu ani zła w świetle Twych oczu. Po tych słowach poczułem cudowną wolność i ulgę. Dość wcześnie, w radosnym oczekiwaniu na to, co miało nadejść, rozpocząłem podróż do domu.

PAMIĘTNIK 5 listopada 1915 roku. W domu.
-Przyjechałem na stację o ósmej, a potem prosto do domu [koleją z Baranowicz przez Brześć Litewski-Warszawę-Torun-Poznań-Berlin. w tamtym czasie nie było bezpośredniej linii kolejowej z Warszawy do Poznania. Ta zostanie zbudowanana dopiero w II RP]. Jestem pełen niewysłowionych uczuć radości i wdzięczności. Przez długi czas wszystko wydawało się snem. Potem poszedłem spać, zmęczony, błogi i szczęśliwy, by obudzić się następnego dnia w końcu we własnym domu.

PAMIĘTNIK
6-9 listopada. W domu. 
- W domu. Zasmakowałem wszystkich błogich radości przebudzonych wspomnień, rozkoszowałem się znajomymi zakamarkami, znów szedłem przez las, gdzie po raz pierwszy widziałem Pana [bóg z greckiej mitologii], widziałem Hippolytę, a każdy zakręt przypominał o rozmowie, wierszu, przyjacielu lub pomyśle. A potem do domu i ogrodu, gdzie wszystko było tak piękne jak dawniej. I jakże szczęśliwi byliśmy we troje [Otto i rodzice]. Jakże radośnie było patrzeć na rzeczy zupełnie innymi oczami i ze zdumieniem odkrywać, że przez rok rozłąki wcale się od siebie nie oddaliliśmy. Nie czytałem zbyt wiele. Szósta i siódma pieśń Odysei były, jeśli to możliwe, jeszcze bardziej boskie w lśniącym pięknie ich płynnego języka; wiersze George'a, którego język i sztuka wydają mi się całkiem nieuniknione. On sam jest w dziedzinie poezji jak Jan Chrzciciel dla drzemiącego jeszcze Chrystusa. Ucieszyłem się, widząc, że moi dawni bogowie nie zbladli, lecz lśnią blaskiem jak dawniej. Chociaż nowe życie nauczyło mnie wielu nowych rzeczy i sprawiło, że wiele rzeczy ukazało się w innym świetle, myślę, że największym szczęściem była myśl o przyszłości. Ale trudno o tym mówić. Kiedyś marzyliśmy o tym, planowaliśmy wszelkiego rodzaju wspaniałości i cuda jako dzieci, ale kto może powiedzieć, co czeka nas w przyszłości. Jedyne, co musimy zrobić, to powiedzieć jej "tak" od samego początku i zawrzeć z nią pakt, którego nigdy nie można złamać. I nigdy nie możemy pozwolić, aby to dumne uczucie zostało zepchnięte na boczny tor przez błahostki, które sprawiają, że jesteśmy rozgniewani i źli. 

PAMIĘTNIK
1 grudnia 1915. W terenie [na froncie pod Baranowiczami].
-Byłem przerażająco przygnębiony i przytłoczony pomieszanym, chaotycznym i druzgocącym uczuciem; napisałem modlitwę do Apolla, jedną z moich najbardziej błagalnych. Zaczynała się ona: Jeśli moje usta stały się teraz zbyt nieczułe na modlitwę, a potem wszystko, co pamiętam, to: Bohaterskie życie płomiennych czynów, Twórcze życie formy i prawa. ... To ciekawe, jak pewne rzeczy rosną nieświadomie i rozrastają się do gigantycznych rozmiarów, jeśli przez jakiś czas w ogóle się ich nie zauważa. Rzeczy, które wcześniej miały ogromny wpływ, wydają się stopniowo przenikać cały system i stają się częścią ciebie. Tak właśnie wpływa na mnie wspaniałe dziedzictwo starożytnej Grecji.

Do HERR. V. E.
7 grudnia 1915. W terenie.
-My, Niemcy, przeszliśmy przez siedem ogni piekielnych i zostaliśmy przez nie oczyszczeni; zostaliśmy wypróbowani i przetestowani, prawdopodobnie dlatego osiągnęliśmy najwyższy poziom jako jednostki, podczas gdy nie osiągnęliśmy, mówiąc zbiorowo, poziomu innych narodów. "O, święte serce ludu, moja droga i ojczysta ziemio".

Zaloguj się aby komentować

Historia niemieckiego ochotnika z I wojny światowej część V na podstawie "THE DIARY OF OTTO BRAUN WITH EXTRACTS FROM LETTERS"
#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #OttoBraun

Poprzednie części pod tagiem #OttoBraun

PAMIĘTNIK
27 lipca 1915 r. - Piękna pogoda; kontynuowałem montaż kabla telegraficznego. Przez cały czas byłem bardzo podekscytowany i myślałem o fascynujących przygodach. Nagle otrzymałem wiadomość, że muszę natychmiast wracać, ponieważ zostałem przeniesiony do 21 Pułku Piechoty. To dobrze. Teraz dowiem się wszystkiego o wojnie, niebezpieczeństwie i terrorze; tak musiało być. Moje sny tego ranka były chwalebne, promienne; niech bogowie, do których się modlę, duch moich przodków, który unosi się nade mną, moja własna siła, którą czuję w sobie, sprawią, że odniosę sukces. Nadzieja i wiara, pragnienie i wola są moimi przewodnikami, więc będę kroczył tą ścieżką radośnie i bezpiecznie, wypełniony ufnością, która zawsze była moim wsparciem.

List do rodziców
2 sierpnia 1915 roku. W służbie czynnej - Teraz jestem już w stanie trochę ocenić, jak się tu [w piechocie] sprawy mają i mogę szczerze powiedzieć, że bardzo się cieszę, że tu jestem. Po pierwsze, wśród żołnierzy panuje zupełnie inny ton i duch, co przynosi niezmiernie wiele dobrego; po drugie, panuje tu dobre koleżeństwo, powaga, wierność i odwaga, które wydobywa prawdziwa wojna, głębokie poczucie podstawowych rzeczy, życia i śmierci, losu, zwycięstwa i porażki. W konsekwencji nasz stosunek do przełożonych jest zupełnie inny.

List do rodziców 
5 sierpnia 1915 roku. W służbie czynnej - O ósmej wkroczyliśmy z dywizją do Warszawy. Jakie to było upajające!

List do RODZICÓW 
13 sierpnia 1915. W służbie czynnej - Jakże wiele różnorodnych doświadczeń zdobyłem już w tym krótkim okresie rzeczywistych działań wojennych. Nauczyłem się, że istnieją pewne bardzo ważne strony człowieka, które można dobrze poznać tylko pod ostrzałem. Jest to czas, w którym wiele rzeczy odchodzi na dalszy plan, a pojawiają się nieoczekiwane dla innych zalety.

PAMIĘTNIK
14 sierpnia 1915 r. - Otrzymałem rozkaz pojechania do kompanii, która przesunęła się przed linię frontu, i sprowadzenia jej z powrotem, a w tym czasie miałem połączyć się z 4 Dywizją (Rezerwową). Zabrałem ze sobą R. i ruszyliśmy galopem w całkowitych ciemnościach, przeskoczyliśmy rosyjskie okopy i przejechaliśmy prosto przez wioskę. Droga zakręcała ostro w prawo, a krzewy całkiem zasłaniały widok. Nagle usłyszałem poruszających się ludzi i do naszych uszu dotarły jakieś rosyjskie słowa. R. jechał trochę za mną i powiedział: "O, Rosjanie!" gwałtownie skręcił konia i próbował ich ominąć. Pędziliśmy dalej i nagle R. zniknął. Zatrzymanie się byłoby szaleństwem. Starałem się jak najszybciej dotrzeć do 3. kompanii i zmusić ich do zajęcia Rudnika. Nigdy nie czułem się tak okropnie, ponieważ byłem pewien, że R. nie żyje lub dostał się do niewoli. Po powrocie dowiedziałem się, że R. stracił tylko konia, ale uratował się, czołgając się przez stodoły. To była najlepsza wiadomość, jaką mogłam usłyszeć. Nigdy nie byłem tak szczęśliwy. Następnego ranka mówili o mnie wiele miłych rzeczy, całkiem bezpodstawnie, bo to było czyste szczęście, że tak szybko znalazłem dywizję. Jednak najważniejsze jest to, że mój towarzysz żyje!

PAMIĘTNIK
16 sierpnia 1915 r.
-Znów miałem miłą rozmowę z porucznikiem Boye, starym chłopakiem z Pforty i filologiem klasycznym. Możliwość wymówienia nazwisk Hölderlin i Nietzsche wśród brudu tych wiosek jest jak patrzenie w słońce.

List do rodziców
Litauen [Liw?], 20 sierpnia 1915 roku. W służbie czynnej.
- Ulewny deszcz, niewygodne kwatery lub brak schronienia, niekończący się las, w którym nikt nie może znaleźć drogi, mało do jedzenia i dużo do zrobienia. Wystarczająco dużo, by mieć dość, jeśli mimo wszystko nie jest się zdrowym i pogodnym. Proszę, prześlij mi tłumaczenie Lizy Borchardta; wkrótce znów napiszę.

List do rodziców
21 sierpnia 1915. W służbie czynnej - Dziś rano otrzymałem Żelazny Krzyż. Wstydzę się tego, ponieważ taka drobnostka jak moja jazda do 3. kompanii i 4. dywizji rezerwowej, którą Ci opisałem, z pewnością nie była tego warta. Każdy żołnierz, który brał udział w ataku, zasługuje na niego bardziej.
...Nawet jeśli nie jestem zaznajomiony z prawdziwą sytuacją gospodarczą Niemiec, wiem całkiem dobrze, jakie straszliwe trudności są do pokonania. Ten rząd upadnie, cokolwiek się stanie; rozpadnie się na kawałki w straszliwym wstrząsie tego kryzysu w historii świata. Ale jego tragicznym obowiązkiem w historii jest samo uruchomienie wydarzeń prowadzących do tego upadku. Niezależnie od tego, jak zakończy się wojna, rząd z pewnością upadnie. Jeśli wojna potrwa długo, upadnie wcześnie; ale jeśli wkrótce się skończy, może przetrwać nieco dłużej.

List Do JULIE V.
Białowieża, 29 sierpnia 1915 r.
-Mamy teraz kilka pięknych dni, jeżdżąc po tej wspaniałej puszczy, która żyje dziką zwierzyną. Często widzi się stada liczące od czterdziestu do sześćdziesięciu, a nawet osiemdziesięciu jeleni. Dziki biegają w dużych stadach, a ja widziałem ślady - jeśli nie więcej - słynnych bizonów, łosi, rysi i dzikich kóz; a inni mieli jeszcze więcej szczęścia. Las waha się od wrzosowisk po najczystszą krainę jodłową, od rzadkich olch karłowatych z powodu chorób po potężne buki rozprzestrzeniające swoje bujne liście w obfitości. Co za radość tu odpoczywać! Wczoraj rozbiliśmy obóz na skraju bagnistego strumienia, który nagle kończył się bagnem; było bardzo ładnie, całkiem jak w domu, z setkami ognisk rozsianych po lesie i jego obrzeżach, z mgłami unoszącymi się z łąk, śpiewającymi wszędzie mężczyznami i przyjemnymi małymi grupkami rozmawiającymi lub piszącymi listy.

List do rodziców
4 września 1915 roku. W terenie.
-Być może otrzymasz ten list 17 września, w dniu, w którym po raz pierwszy założyłem mundur. Jakże wiele wydarzyło się w tym czasie! Zdobyłem wiele doświadczenia i rozwinąłem się pod wieloma względami. A jednak, jak bezsensowne i bezużyteczne byłoby to wszystko, gdybym nie przeżył dzieciństwa, które zawdzięczam Wam, najwspanialszym i najmądrzej kierującymi moim życiem. Jaki ogień i oddanie, jaka czystość i bogactwo umysłu i uczuć przyszły do mnie od was; a wszystko to pomimo faktu, że sami byliście dręczeni i prześladowani. Nigdy nie będę w stanie wyrazić wam mojej wdzięczności. Potem przyszła wojna, a wraz z nią trudności. Ale głęboko we mnie jest wiara, że jeśli tylko przetrwam tę wojnę, czeka mnie wspaniała przyszłość.

List do rodziców
12 września 1915 roku. W terenie.
-Jakakolwiek skłonność żołnierza do socjalizmu jest, mimo wszystko, głównie negatywna. Jest wściekły na całe zgniłe burżuazyjne społeczeństwo, wściekły na osoby pozostające w domu, w rzeczywistości wściekły na wszystko w domu. Obecnie nie widzę żadnych oznak konstruktywnych idei politycznych. Wszystko, co istnieje, to nowo przebudzona świadomość niezależności. Każda jednostka stała się zadziwiająco niezależna i świadoma swojej wartości. Nie osądzam, jedynie stwierdzam fakty. Kiedy armie powrócą, pewność siebie ludzi ogromnie wzrośnie. Na ich tyłach będzie ogromna wiedza i świadomość władzy. Aby móc poprowadzić te masy na ścieżki produktywnej aktywności, trzeba będzie dobrze umieć kierować tym gigantycznym nagromadzeniem niekontrolowanej energii. Możecie być pewni, moi drodzy rodzice, że dokładnie wiem, jak bardzo ta przyszłość będzie potrzebować ludzi, a moim jedynym wielkim życzeniem jest pozwolenie mi na wzięcie udziału w jej tworzeniu.

List do rodziców
18 września 1915 roku. W terenie.
-Moja wola jest zdecydowana i żarliwa jak nigdy dotąd. Zdecydowałem się spędzić wiele lat po wojnie na głębokich studiach i w ten sposób stopniowo przygotowywać się do życia publicznego. Jeśli niełaskawy los miałby zepsuć ten plan i przedwcześnie zdjąć mnie ze sceny, oznaczałoby to zniszczenie moich największych nadziei. ... 
Bardzo się cieszę, że otrzymałeś pocztówkę polową z Obergrainauer. To sprawi, że zobaczysz każdy dzień wojny, ponury, szary i brzydki, jak każde codzienne życie. Poziom tragizmu i wzniosłości jest bardzo rzadko osiągany; zazwyczaj rzeczy mają się tak, jak opisano w tym liście. Ale my nie piszemy o takich rzeczach. Teraz jednak muszę przestać. Ten list odzwierciedla mój obecny stan umysłu, mieszankę nastrojów i wrażeń, głodu i zainteresowań intelektualnych, ekscytujących potyczek i przeciągów w stodołach.
List DO RODZICÓW
23 września 1915. W terenie.
-Coraz wyraźniej widzę pilną potrzebę zbadania kwestii słowiańskiej. Zanotowałem kilka historycznych pism na temat Rosji, a także "Rosję jako wielkie mocarstwo" Trubeckiego, Kuropatkina, Sołowiewa, Masaryka i teoretyczne pisma Dostojewskiego. Oczywiście taka lista sporządzona w tych warunkach jest powierzchowna i niekompletna, ale mam ochotę zabrać się za to wszystko, gdy tylko będę miał trochę wolnego czasu. Będę bardzo szczęśliwy po powrocie do domu, ale jednocześnie wzmocniony na duchu i pełen niecierpliwego pragnienia działania. Korzystając z okazji, chciałbym jeszcze raz powiedzieć, jak bardzo cieszę się, że jestem na miejscu działań wojennych. Częste dni i godziny irytacji i kłopotów, wysiłków często bezużytecznych, wytrwałości i uporu pokazują, do czego jesteś zdolny.

***********************************************************************

Przez ponad 7 miesięcy od połowy grudnia 1914 roku do końca lipca 1915 roku front znajdował się na zachód od Warszawy pomiedzy Wisłą i Pilica wzdłuż dolnej Bzury i rzeki Rawki. Walki na tej linii będą bardzo krwawe. Niemcy podejmą trzy(31.05;12-06;6-7.07.1915) ofensywy z użyciem gazów bojowych, bez większych sukcesów operacyjnych. Według informacji z tablicy informacyjnej na cmentarzu w miejscowości Joachimów Mogiły koło Bolimowa zostało tam pochowanych 245 tysięcy poległych żołnierzy niemieckich i rosyjskich.

Po utracie przez Rosjan pod koniec lipca na południu (Mackensen) Lublina i Chełma i po lipcowej bitwie pod Przasnyszem (Galwitz) w wyniku której Niemcy sforsowali Narew pomiedzy Pułtuskiem i Różanem rosyjskie Naczelne Dowództwo podejmuje decyzje o wycofaniu się na linię rzeki Bug - Brześć Litewski - Grodno - rzeka Niemen - Kowno. Wojska bez walki oddaja Warszawę. 21 Rezerwowy Pułk Piechoty w ktorym służył Otto Braun uczestniczy w pościgu za wojskami rosyjskimi, w czasie którego zostanie odznaczony "Żelaznym Krzyżem". Pod koniec sierpnia Niemcy zdobędą twierdzę Kowno i obejdą od północy twierdzę Brześć Litewski. Rosjanie cofna się o kolejne 150-200 km na wschód. Na północy pod Święcianami Niemcy w połowie września ponownie przełamią front rzucając w luke masy kawalerii. Kontrataki Rosjan pozwolą ustabilizować front który utrzyma się z niewielkimi zmianami aż do końca wojny.
Pułk Otto Brauna pod koniec września 1915 zajmie pozycje w okolicach Barnowicz na Białorusi.
6b3852dc-8df2-4b20-91f1-aa72001d0a9f
d45b74fa-c0a9-49b8-8057-3ec68762cee0
99931443-b1c8-4198-b14e-772750a5947c

Zaloguj się aby komentować

Jako, że wkurzyły mnie komentarze "intelektualistów" na innym portalu, dostaniecie specjalny bonusowy materiał.

Mit o Afryce. Czyli jak niektórzy brandzlują się do osiągnięć białego człowieka, względem "chatek z gówna" w Afryce.

Słyszeliście o antycznej budowli zwanej Ścianami Beninu? Była to najdłuższa fortyfikacja stworzona przez człowieka, cztery razy dłuższa od Wielkiego Muru Chińskiego. Były to wały i fosy używane do obrony nieistniejącego już Królestwa Benin. Powstawały od ok. 800 r., a ukończone zostały w 1460 r. W 1879 roku zostały zniszczone przez Brytyjczyków. Ciekawe dlaczego dzisiaj Afryka nie ma pozostałości, po dawnych kulturach. Gdyby tylko był taki okres, w którym okupantowi zależałoby na wymazaniu całej historii tego kontynentu.

Fajny artykuł o Królestwie Beninu macie tutaj:
https://www.ancient-origins.net/ancient-places-africa/walls-benin-0016222

Skończę z pasywną agresją i przejdę do rzeczy. Afryka miała masę konstrukcji i osiągnięć, również w dziedzinach naukowych. Bywało też tak, że ludzie na tym kontynencie posiadali bardziej zaawansowane techniki, niż Europejczycy w tym samym czasie. Przykład? Brąz z Igbo-Ukwu. Niżej macie coś, co przypomina zdobiony kawałek metalu, opleciony wokół stojaka, który go podtrzymuje.

Metalurdzy ze starożytnego Igbo-Ukwu nie byli świadomi powszechnie stosowanych technik, takich jak produkcja drutu, lutowanie czy nitowanie, co sugeruje niezależny rozwój i długą izolację ich tradycji obróbki metalu. Dlatego też zastanawiające jest, że byli w stanie tworzyć przedmioty o tak drobnych szczegółach powierzchni, które przedstawiają, na przykład małe owady, które wydają się lądować na powierzchni. Chociaż wydaje się, że zostały one przynitowane lub przylutowane do artefaktów, w rzeczywistości zostały odlane w jednym kawałku.

Niektóre z technik stosowanych przez starożytnych kowali nie były używane poza Igbo-Ukwu, takie jak produkcja złożonych przedmiotów etapami, z różnymi częściami później połączonymi ze sobą poprzez lutowanie twarde lub odlewanie sekcji łączących w celu ich połączenia.

Należy tu dodać, że nie były używane nie dlatego, że mieliśmy coś bardziej efektywnego. One po prostu nie były znane.

A co powiecie na stal węglową, którą w Afryce tworzono nawet 2300 lat temu? Dla porównania pierwszy znany przykład nie afrykański to miecze Samurajskie z 500 roku naszej ery. Mam tu na myśli ludność Haya w Tanzanii. Ich piece potrafiły osiągać temperatury o 400°C wyższe, niż te używane przez Rzymian.

To może cesarskie cięcie? Większość ludzi nie wie, że wieki temu, gdy cesarskie cięcie było uważane za niebezpieczne w Europie, było ono w rzeczywistości rutynowo i skutecznie przeprowadzane przez chirurgów w przedkolonialnej Ugandzie. Zgodnie ze starożytną dokumentacją, operacje te miały również wysoki wskaźnik powodzenia, w którym za równo matka, jak i dziecko, przeżywali.

https://www.africarebirth.com/caesarean-operations-were-performed-in-pre-colonial-uganda/

Imperium Mali z Timbuktu?
Prawde mówiąc jest wiele przykładów na to, że Afryka miała swoje osiągnięcia. Niestety wiele zostało zniszczonych i wiedza o nich nie przetrwała. Dla przykładu wiemy, że Jorubowie wymyślili własny system liczbowy (my mamy dziesiętny, oni "dwudziesiętny"), ale nie wiemy, jak długo był używany przed rokiem 1000-sięcznym.

I może być tak, że nie byli oni tak zaawansowani, jak Europa, która żyła sobie w strefie umiarkowanej, ale w takim przypadku można sprawdzić, czy kultury znajdujące się w podobnych strefach mają sporo więcej osiągnięć. Warunki i dostępność materiałów jest kluczowa do rozwoju.

Sorry za taki dość emocjonalny wpis, ale wkurza mnie takie ignoranckie podejście do historii innych kultur.

•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

Pamiętaj, że tag do obserwowania to:

> #sowietetate <

Pozostałe:
#historia #starozytnosc #afryka #mity #mityhistoryczne #braz #historiaafryki #kolonializm
b213a21d-f744-49bd-b52a-a058d67a0c09
55fd85c6-51d5-4db0-abdf-4226a55dad8a
5c96bbc1-9117-483c-9586-0297bcc76a49
ada4d8aa-037d-47ed-bf5b-0ad373fa608b
7c0cecc6-7332-4578-9881-c573343c7c3d
Dzemik_Skrytozerca

Osobiście, w swym bardzo słabo zorientowanym pojęciu, uważam, że kultura europejska dysponowała kombinacja kilku czynników, które razem dały jej przewagę:


pismo (to jeden z czynników) + alfabet łaciński = stosunkowo dostępny nośnik informacji wspomagający dystrybucję wiedzy


silna propagacja kultury = nie ma barier uniemożliwiających komunikowanie się idei


fragmentacja państwowa = emigracja jednostek zapewniająca przetrwanie koncepcji niewygodnych z punktu widzenia lokalnych autorytetów


ekspansjonistyczny charakter kultury


----


Powyższe czynniki nie występowały ani w Chinach, ani w Afryce. W basenie morza śródziemnego tylko kultury arabskie spełniały podobne kryteria, aczkolwiek wydaje mi się, że silne ograniczenie ikonografii o charakterze religijnym sprawilo, że nie rozwinął się wystarczająco kunszt wymiany idei oparty o słowo pisane - słowa mędrców muszą trafić do gminu by dały postęp.

AureliaNova

@Dzemik_Skrytozerca jest seria filmów Johnego Harrisa na ten temat i on uważa, że było kilka czynników, głównie pojawienie się kapitalizmu w Europie.

A to co opisujesz, o ekspansywności kultury, to imho już efekt kolonializmu. Bo przecież europejską budowali głównie Włosi, którzy kolonii nie mieli, a największe imperium stworzyli Anglicy, którzy kultury ani łaciny rozwiniętej nie mieli. Ba, na swojej wyspie wręcz się izolowali.

Dzemik_Skrytozerca

@AureliaNova 


Zgadzam się, aczkolwiek mi chodziło raczej o czynniki wcześniejsze i prostsze. O zjawiska starsze i bardziej pierwotne.


Wydaje mi się bowiem, że to, co zapewnia kulturom europejskim sukces, to łatwość w przełamywaniu barier komunikacyjnych i dzielenie się informacja, rozpowszechnieniu tradycji utrwalania i kolportowania wiedzy, a także chronieniu myśli i koncepcji.


Kościół, tradycja kopiowania ksiąg - i potem wynalazek prasy drukarskiej. Jak wiele informacji zachowało się dzięki temu, że powstały jej kopie. Ba, że powstała tradycja kopiowania.


W kwestii izolowania się... misjonarze, i taka księga z Kellys to chyba najlepsze dowody na to, że właśnie nie było izolacji.


Porównajmy spuściznę Wikingów, czy Mongołów, do tego co stworzył i rozpowszechnił Kościół.


Która z trzech powyższych metod komunikacji zapewniła lepsza dostępność wiedzy, języka i wreszcie cywilizacji?

Mor

Ściany Beninu nie były cztery razy dłuższe od Muru Chińskiego.

Ba, w ogóle nie były dłuższe od niego...

(Opinie są podzielone ale szacuje się, że miały kilkaset kilometrów - Chiński mur miał ponad dwadzieścia tysięcy)


Ciężko się czyta dalej jak już zaczynasz od błędnej informacji a cała reszta jest przedstawiona w sensacyjny sposób próbując wręcz przekłamać rzeczywistość w drugą stronę..


(I tak, widzę, że to wina źródeł a nie Twoja)

DziwnaSowa

@Mor faktycznie tu źródło zawiodło, bo wszystkie inne podają 16.000km a mur chiński ma 21.196km. Mój błąd, że akurat tej informacji nie sprawdziłem w kilku miejscach. Co do innych, to nie wiem czy jest się o co przyczepić. Informacja o cesarskim cięciu bazuje na kilku źródłach, a i są o tym prace naukowe. Ze stalą węglową jest podobnie. Jedyny punkt do którego można się tu przyczepić to ewentualna data, kiedy ktoś inny zaczął to kuć. Informacja o brązie jest nie do obalenia, choć jak masz czas, to zachęcam. Nie mam problemów z przyznaniem się do błędu, jak argumenty są silne.

Mor

@DziwnaSowa Informacja o cesarskim cięciu jest przekazana w taki sposób, że w Europie była trudna i niebezpieczna, a w Ugandzie robili to bez problemu jak wyrwanie zęba - co jest nieprawdą. No ale samo "w Ugandzie też umieli" było by za słabe.


No to skoro już sam proponujesz kłócenie się z datą tej stali węglowej "tworzonej nawet 2300 lat temu", to co powiesz na naszyjnik z grobowca w kurhanie w Sitagji w Bułgarii z 4400 p.n.e (chyba najstarszy artefakt, ale mogę mieć stare informacje) czy stanowisko Çatalhöyük w Turcji z 2200 p.n.e gdzie normalnie ją wyrabiano? Drobne dwa czy cztery tysiące lat różnicy...


Nie wiem po co miałbym obalać "informacje o brązie" z IX-X wieku z Igbo-Ukwu, skoro już tysiące lat wcześniej robiono podobne rzeczy, nawet w samej Afryce.. (Przypominam, że upadek epoki brązu był w 1177 p.n.e...)


Sam argument, że Afryka to chatki z gówna jest idiotyczny biorąc pod uwagę, że to kolebka naszej cywilizacji, i powyższe przykłady rzeczywiście miały miejsce, ale tak jak mówię - są napisane w sposób sensacjonalistyczny mający na celu zakłamanie rzeczywistości.

AureliaNova

O to to, już nie wspominając, że argumentem za wyższością "białych" jest to, że teraz jest tam niestabilnie. No fajnie, tylko ciekawe kto ten system instalował przez 100 lat.

No i przykład Botswany, która jest szybko rozwijającym się krajem, bo w czasach kolonialnych była to pustynia, która nikogo nie obchodziła i nie oplacało się inwestować w "cywilizowaną" administrację. Więc kiedy znaleźli tam diamenty, to się stali afrykańską Norwegią, bez "pomocy" europejczyków XD

No i inna sprawa, że śmieszą polscy rasiści, którzy się chcą podpinać pod "osiągnięcia" kolonializmu, a sami są potomkami ludzi, którzy w XIX w. byli uważani za niższą rasę, niezdolną do tworzenia własnego państwa i rozwiniętej kultury.

Zaloguj się aby komentować

#ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #historia

Twarz mężczyzny, który zginął w 1361 roku podczas bitwy pod Visby w Szwecji.

Bitwa o Visby miała miejsce w 1361 roku na wyspie Gotlandii, która obecnie jest częścią Szwecji. W średniowieczu teren ten był zamieszkały przez ludność, która silnie była przywiązana do swojej ziemi i małej ojczyzny. Wojska duńskie, kiedy zaatakowały wyspę, musiały stawić czoła 1800 rolnikom żyjącym na Gotlandii.
Większość z walczących mieszkańców Gotlandii zostało potraktowanych bardzo brutalnie przez przeciwnika.
6de409e0-1351-43d7-ae96-eff8f9dd32f8
dsol17

Rana poważna,aczkolwiek chyba nie ta śmiertelna.

DirtDiver

@dsol17 W 1361? Jak się nie wykrwawił na miejscu to umarł tydzień później od zakażenia

ipoqi

@dsol17 może umarł z głodu

MiernyMirek

@suseu dobrze, że nie w szczepionkę

VonTrupka

nie tak sobie wyobrażałem rozszczepione podniebienie

Zaloguj się aby komentować

Kościół św. Lamberta, Münster, Niemcy

Przetłumaczono z DeepL.com (wersja darmowa)
Niepowodzenie rocznego buntu radykalnych anabaptystów w Münster w 1535 r. doprowadziło do schwytania i torturowania Jana z Lejdy, Bernharda Knipperdollinga i Bernharda Krechtinga. Po egzekucji trzech mężczyzn w styczniu 1536 r., szczątki ich ciał zostały umieszczone w trzech klatkach na 50 lat jako ostrzeżenie dla innych niedoszłych buntowników[8].

1800-2000

Po rozbiórce i rekonstrukcji iglicy w XIX wieku, klatki zostały zastąpione z powrotem do ich pierwotnej pozycji po drobnych naprawach części uszkodzonych przez rdzę[8].

18 listopada 1944 r. kościół otrzymał bezpośrednie trafienie podczas bombardowania miasta przez RAF. Najwyższa klatka spadła na ziemię, podczas gdy inna spadła na strych organowy. Trzecia klatka zwisała niepewnie z iglicy.[8] Kiedy kościół został naprawiony w 1948 roku, trzy klatki powróciły na swoje pierwotne pozycje[9].

W 1987 roku kościół zainstalował trzy żółte żarówki w każdej z klatek, które świeciły się od zmierzchu do świtu każdej nocy "ku pamięci ich zmarłych dusz"[8].
https://en.wikipedia.org/wiki/St_Lambert%27s_Church,_M%C3%BCnster#Cages

Oryginał:
The failure of the one year radical anabaptist Münster rebellion in 1535 led to the capture and torture of John of Leiden, Bernhard Knipperdolling, and Bernhard Krechting. Following the execution of the three men in January 1536, the remains of their bodies were placed in the three cages for 50 years as a warning to other would-be rebels.[8]

1800–2000

Following the demolition and reconstruction of the spire in the 19th century, the cages were replaced back to their original position following minor repair to parts damaged by rust.[8]

On 18 November 1944, the church received a direct hit during a RAF bombing of the city. The highest cage came crashing to the ground whilst another fell into the organ loft. The third cage was left precariously dangling from the spire.[8] When the church was repaired in 1948, the three cages were returned to their original positions.[9]

In 1987 the church installed three yellow bulbs in each of the cages to be lit from dusk until dawn each night "in memory of their departed souls."[8]

#niemcy #ciekawostkihistoryczne #religia
80955fe0-7232-4eb5-af2f-20698b371bc1
2a37a128-c4c2-4130-81b9-01dfe412b200
michal-g-1

I to jest dopiero głoszenie słowa bożego a nie jakieś rekolekcje-popierdółki, karteczki

Zaloguj się aby komentować