@VonTrupka tam jest jasno napisane, że artykuł jest napisany na podstawie JEGO książki. Przeczytałem dość uważnie początek artykułu, i dalej już nie dałem rady, bo głupoty straszne.
Autor pisze tam, że żołnierze po kilku miesiącach służby wracali do domu, więc nie byli żołnierzami zawodowymi. No jasne. Bo jak wracali na zimowisko do domu, to już ich dyskwalifikuje. Aha. @Mr.Mars pisze, że było najwyżej kilkuset zawodowych w całej Rzeczypospolitej. Aha. W całym kraju, gdzie dziecko rodziło się z szablą w garści (dosłownie, bo wg jednego ze zwyczajów noworodkowi płci męskiej kładziono szablę do kołyski). Gdzie chłopiec od najmłodszych lat wdrażany był do walki wręcz, więc nawet nie służąc zbrojnie, pozostawał niejako żołnierzem w rezerwie - praktycznie do końca życia. Gdzie raczej szlachta była żołnierzami pełniącymi okresowo inne czynności, niż odwrotnie, bo na szlachcicu ciążył obowiązek zbrojny wywodzący się z czasów przedpaństwowych, polecam sprawdzić słowiański termin "treba", potem "potrzeba". Pisze, że statystycznie parę procent szlachty służyło w wojsku, i do głowy mu nie przyjdzie, że Wielkopolska, która statystycznie wojny nie oglądała, wojska nie potrzebowała, a południowy wschód był w stanie permanentnej wojny i zagrożenia, więc tam walczył każdy. Ale statystycznie jak idę z psem, to obaj mamy po 3 nogi.