Część IV
#iwojnaswiatowa #historia #1wojnaswiatowa #LichtAusMesserRaus #ciekawostkihistoryczne #niemcy
poprzednie części pod tagiem #LichtAusMesserRaus
Moja Grupa Armii wciąż walczyła w najcięższych działaniach obronnych, gdy 1 października dowiedziałem się o faktycznej nominacji księcia Maxa z Badenii. Utworzono nowy rząd, w skład którego weszło kilku socjaldemokratów.
Ta innowacja oznaczała, w oczach świata, odwrócenie polityki wewnętrznej imperium, zmianę systemu w kierunku demokracji i rządów parlamentarnych. Czy to, co do pewnego stopnia powstało pod presją bardzo poważnej sytuacji zagranicznej, rzeczywiście okaże się zdolne do zespolenia narodu, dopiero się okaże.
4 października moja Grupa Armii była ponownie zaangażowana w bardzo ciężką operację obronną, ponieważ wróg rozpoczął generalny atak wzdłuż całego frontu zachodniego. Bitwa rozgorzała na grzbiecie i zboczach Chemin des Dames między Ailette i Aisne, w Szampanii, po obu stronach drogi prowadzącej na północ od Somme-Py, między Argonne i Mozą, na wschód od Aisne i po obu stronach drogi Montfaucon-Bautheville. Od 26 września zlokalizowaliśmy nie mniej niż trzydzieści siedem atakujących dywizji. Dysponowały one artylerią, czołgami i lotnictwem w pozornie niewyczerpanych ilościach. Ogólnie rzecz biorąc, nasze starsze oddziały zachowywały się wspaniale i walczyły z niesłabnącą nieustępliwością. A jednak ponieśliśmy straty w ludziach i materialne, jakich nigdy wcześniej nie znaliśmy. Coraz częściej poszczególne dywizje zawodziły nas częściowo z powodu wyczerpania, ale także (i to był najpoważniejszy punkt) z powodu skażenia oddziałów ideami internacjonalistycznymi i pacyfistycznymi. Oddziały, które odważnie posuwały się naprzód, nazywano „przedłużaczami wojny” i „łamistrajkami”. Nieufność wobec wiarygodności ich towarzyszy powodowała demoralizację sił oporu całego korpusu; niepowodzenia ze strony niektórych skażonych oddziałów doprowadziły do oskrzydlenia naszej flanki i przejęcia grup, które walczyły uczciwie; dlatego często takie niewiarygodne oddziały musiały być eliminowane, a luki wypełniane godnymi zaufania, ale przemęczonymi oddziałami. I tak musiałem wykorzystać swój najlepszy kapitał, choć w pełni zdawałem sobie sprawę, co to oznacza. A jednak, nawet teraz, chciałbym się rozpłakać, gdy pomyślę o niezłomnym duchu poświęcenia, jakim wykazali się zaufani, odważni i sprawdzeni żołnierze, którzy do końca wiernie wypełniali swój ciężki obowiązek. Podtrzymywali oni, przez całe to nieszczęście, nasze najlepsze tradycje.
Czwartego października pojechałem do Avesnes na konferencję z generałem porucznikiem von Boehnem i jego sztabem generalnym; stamtąd udałem się do Mons i omówiłem szczegółowo sytuację wojskową z księciem koronnym Bawarii i jego szefem sztabu generalnego, Jego Ekscelencją von Kuhlem. Byliśmy jednomyślni co do tego, że w obecnych warunkach nie możemy dalej utrzymywać spornych pozycji na naszym zniszczonym wojną froncie w obliczu ciągłych ataków wroga dysponującego przeważającymi siłami. Brakowało nam oddziałów niezbędnych do kontrataku i zapewnienia naszym żołnierzom niezbędnego odpoczynku. W związku z tym wydawało nam się konieczne, aby oddać kolejne terytoria i osłaniając nasz odwrót, zająć pozycje dalej z tyłu, a tym samym, skracając nasz front, uzyskać rezerwy niezbędne do kontynuowania bitwy, której czasu trwania nie można było określić.
Następnej nocy, podczas gdy moje dzielne dywizje, poszarpane i potargane, wycofywały się krok po kroku i walczyły, Berlin wysłał do prezydenta Stanów Zjednoczonych, za pośrednictwem Szwajcarii, ofertę, która sugerowała „sprawiedliwy pokój”, oparty w istocie na podstawowych zasadach przedstawionych przez Wilsona, ofertę, która była połączona z katastrofalną prośbą o zawieszenie broni.
Walka trwała i nie było widać jej końca. Nasze wojska musiały stawić czoła ogromnej przewadze liczebnej i materiałowej. Oparli się im; udaremnili ataki i ewakuowali się; utworzyli nowy front i stawili nowy opór. Niemal codziennie byłem na froncie, widziałem żołnierzy i rozmawiałem z nimi. Zachowywali się bohatersko w nierównej walce i wiernie wypełniali swój obowiązek aż do śmierci. Kłamie ten, kto twierdzi, że duch walki na froncie został złamany. Był on silniejszy niż rozbite i wyczerpane ciała żołnierzy. Ludzie narzekali, kiedy tylko mieli chwilę na narzekanie, tak jak narzeka każdy prawdziwy Niemiec, ale kiedy przychodziło co do czego, byli zawsze gotowi. Te nieustanne bitwy miały ciekawy skutek. Doprowadziły do swoistego samooczyszczenia oddziałów. Cokolwiek było nieczyste i zepsute, dostało się do niewoli wroga; to, co nam pozostało, było zdrowym jądrem. Wszystko, co mogli dać ci niemieccy wojownicy, wycieńczeni i nędznie pielęgnowani, przemęczeni i ścigani przez śmierć w tysiącach jej postaci, to dali. Z wdzięcznością wracam myślami do nich, do tych, których ciała leżą tam, gdzie je zostawiliśmy, i do tych żywych, rozproszonych teraz w niemieckich miastach i niemieckich wioskach, którzy idą za pługiem, którzy stoją przy kowadle, którzy siedzą przy swoich biurkach, do wszystkich, którzy spokojnie pracują ponownie w ojczyźnie. Wróg wciąż posuwał się naprzód; każdy dzień przynosił potężny atak; powietrze drżało od bombardowań i nieustannych wstrząsów, ryków, długich wybuchów toczących się grzmotów, a grzechoczące salwy nigdy się nie zatrzymywały.
W nocy 5 października lewe skrzydło Pierwszej Armii wycofało się za Suippes; aby ponownie nawiązać kontakt z wycofującą się Siódmą Armią, musiała ona opuścić sektor frontu pod Rheims i wycofać swoje prawe skrzydło aż do Conde. 10 października Osiemnasta Armia, która w tym czasie również została podporządkowana Grupie Armii, wycofała się, ciężko walcząc, na linię Hermanna, jak dotąd niewiele więcej niż wytyczoną.
Podczas gdy wszystkie moje myśli koncentrowały się na bitwie i powierzonych mi niemieckich żołnierzach, z domu docierały do mnie wiadomości, które brzmiały odlegle i dziwnie: treść naszej noty pokojowej do prezydenta Wilsona; brutalna odmowa wyrażona przez prasę paryską; odpowiedź, która unikała odpowiedzi i żądała naszej zgody na ewakuację całego okupowanego terytorium jako warunku zawieszenia broni. Mówiono o konsultacjach między czołowymi mężami stanu, o utworzeniu przez wyższe dowództwo komisji rozejmowej pod przewodnictwem eksperta, generała von Guendella. Minister wojny von Stein zrezygnował ze stanowiska i został zastąpiony przez generała Schëucha.
Walczyliśmy. Bitwa zaczęła powoli wygasać pod koniec drugiego tygodnia, w którym szalała. Obie strony były całkowicie wyczerpane. Ustąpiliśmy pod ogromnym naporem, ale wciąż staliśmy i nigdzie wróg się nie przedarł. Czwartego dnia Trzecia Armia stanęła na nowej pozycji Brunhilde od St. Germainmont na północnym brzegu Aisne, przechodząc przez Bethel na wschód od Vouziers i na zachód od Grandpre. Gallwitz walczył z Amerykanami na obszarze między Sivry a lasem Haumont. Do 12 października 1 Armia zajęła, zgodnie z planem, pozycję Gudrun-Brunhilde, a 7 Armia wycofała się na pozycję Hunding za sektorem Oise-Serre. Przegląd sytuacji militarnej wykazał, że grożącemu załamaniu frontu zachodniego udało się zapobiec dzięki przesunięciu linii oporu do silniejszych i węższych sektorów.
Pomimo powagi sytuacji, w chwili obecnej byliśmy dość bezpieczni; a podczas gdy wróg przygotowywał się do nowej koncentracji i nowych ofensyw, my mogliśmy regenerować siły i przygotowywać się do obrony, a taka chwila oddechu była więcej niż potrzebna przemęczonym i przeciążonym oddziałom. Pozostawała zatem, moim zdaniem, nikła nadzieja, że podejmowane obecnie wysiłki pokojowe mogą doprowadzić, zanim rozpocznie się zima, do zakończenia wojny, które będzie honorowe dla Niemiec ze względu na sprawiedliwy pokój na rzecz pojednania. W przeciwnym razie moglibyśmy, zgodnie z moimi osobistymi poglądami, liczyć się z możliwością przetrwania najdalej do wiosny 1919 roku.
Zaloguj się aby komentować