#podroze

40
3328
Pozdrówka z Wysp Owczych :-)
@Tylko-Seweryn @Today

#podroze #podrozujzhejto
b1297b93-2187-424f-97c4-f4f4d79fca50
18de92fa-b7f2-475e-9f3f-82a1a58f869f
c590c4b1-86eb-48e9-8784-85c0a0c97a29
443198c5-2aac-4089-bda2-70e87533a884
Today

@maaRcel super:) napisz ile loty, ile masz zamiar zostać , jak podróżujesz, gdzie śpisz

Johnnoosh

#bojowonastawionewyspyowcze

Ramirezvaca

@maaRcel dawaj więcej, nie idziesz aby tym szlakiem od lotniska? Akurat mam w planach Owcze, btw śmigłowcobusem polecisz?

Zaloguj się aby komentować

PORADNIK NA ISLANDIĘ (a może bardziej opis z kilkoma radami)
Dane są aktualne na 12-19 czerwca 2024, wszytko co będzie podawane w domyśle odnosi się do tego przedziału dat.

Ile byliśmy?
7 dni
Jaki koszt?
ok. 10k PLN, samochód 940EUR (z namiotem dachowym), kempingi, 2x knajpa, zakupy, paliwo.
Co zobaczyliśmy?
Wszystko co chcieliśmy, prócz wulkanu i kawałka północy (mapka w załączeniu). Obecnie wulkan zalewa drogi i są one zamknięte i pilnowane przez policje, może da się jakoś na nieleganiu wbić, ale wątpię. Podobno pochłonęło kilka domów i ewakuowano jakąś wioskę czy wioski.

Staraliśmy się budżetowo, ale nie na maxa. Wzięliśmy ze sobą walizkę z liofilizowaną żywnością, kabanosami, batonami itp. itd.
Co do liofilizowanej żywności, to jest dobra, ja miałem trochę wzdęcia ale szło przeżyć. Cena za jeden taki obiad to ok. 35zł. Grzejesz wodę, zalewasz, czekasz ok. 10 min i jesz w sumie normalny, ciepły, dobry obiad.
Na śniadanie zazwyczaj smażyliśmy szakszukę albo po prostu jajka, na większości kempingów jest gdzie gotować/smażyć.

Co do kempingów, to trzeba dobrze sprawdzać i czytać opinie. Często są kempingi gdzie prysznic jest dodatkowo płatny na kilka min. Nie tyle kłopotem może być to że się płaci, ale to że trzeba mieć monety.
Cena kempingu to 2000-2500 ISK za osobę ta górna granica to ok. 71zł, my płaciliśmy zazwyczaj właśnie tę górną.

Samochód - wzięliśmy stary samochód toyota rav 4 (rocznik 2008) z rozkładanym namiotem na dachu. Tylko nie był to namiot tzw. trójkąt, a rozkładany na bok (całe rozpakowanie zajmowało może 5 min jak się wprawiłem, może mniej), w takim namiocie jest dużo miejsca, długość to chyba 230 cm, wiec dla wysokiej osoby odpowiedni. Zbytnio nie zrobiliśmy przeszukania w internecie dla alternatyw. Ogólnie polska wypożyczalnia (nie ta najsłynniejsza ICEPOL, oni akurat byli jacyś niekontaktowi i średnio przyjemni). Osobiście drugi raz bym tego samochodu nie wziął, dużo palił, cena litra 95 to ok. 315 ISK (9,05 PLN). Uważam, że spaliliśmy dużo. Na jednym z kempingów polecili nam wypożyczalnie LAVA, jest jedna z tańszych wypożyczalni (nie polska), ale ma bardzo dobre opinie i fajne samochody w postaci Renault Kangoo, gdzie z tyłu śpisz i nic nie trzeba rozkładać (jakby teraz wybierał to na pewno taką opcje). Spanie na dachu przy wietrze i przy 3 stC nie było przyjemne, nie polecam.
Ogólnie z samochodem wzięliśmy też wszystko co było potrzebne na kemping, śpiwory, poduszki, naczynia, kuchenka gazowa, czajnik. Chłopaki dorzucili nam też krzesła, stolik i inne gadżety. (wypożyczalnia to Sheep rental jakby kogoś interesowało).

Co do pogody to w tym roku wszyscy uważają, że jest kapryśna bardziej niż zawsze, nam się trafiło max. 3 dni słońca łącznie. Plusem są teraz dni polarne, zdarzało się zajeżdżać na kemping o 23 i nie było to jakieś męczące.

Ogólnie 7 dni uważam za wystarczające, dało się zobaczysz wszystko co najważniejsze, choć trochę nie ukrywam na szybko, ale nie było tak że wpadaliśmy raz dwa zdjecia i dalej, raczej tak przeznaczaliśmy 1,5h-2h na atrakcje. Dużo czasu zajmuje jazda, wbrew pozorom odległości są spore i zajmują czas. Na upartego dało byś się objechać północ, bo w sumie i tak wracaliśmy południem, ale zahaczaliśmy o dodatkowe miejsca.

W pierwsze dni warto odwiedzić jakiś kemping w okolicach Rejkiawiku, są miejsca gdzie ludzie zostawiają to czego nie mogą zabrać ze sobą samolotem lub po prostu nie chcą. Żywność, butle gazowe, przyprawy, papiery toaletowe, różne rzeczy.

Ja polecam odwiedzić dwa kempingi, które były zdecydowanie lepsze od pozostałych:
1. Þakgil - tutaj jedzie się nawet ok. 40 min drogą szutrową i górzystą od głównej drogi nr 1. Jest to miejsce otoczone górami, minusem jest brak kuchni, jest powiedzmy jadalnia w jaskini, ale nic nie usmażycie. Warto na to miejsce przeznaczyć więcej miejsca, bo wychodzą z niego szlaki turystyczne, jednym z nich można podejść pod lodowiec.
2. Fossardalur Campsite - tu trafiliśmy na polską obsługę (ogólnie polaków na Islandii jest bardzo dużo, nie tylko turystów), ale zwijają się na koniec sezonu, ale może przyjadą następni. Jest tu duża, ciepła fajna jadalnia. Jest kilka łazienek i prysznice, po naszym odjeździe miało dojechać jeszcze kilka nowych prysznicy.

Co do kempingów, to nie ma co się spodziewać cudów, to nie hotele, ale tak jak pisałem, sprawdzać opinie. Najważniejsze aby było czysto. Należy się też nastawić na stanie w kolejka do łazienki czy prysznica, turystów jest bardzo dużo.

Jeśli chcecie zobaczyć maskonury to będą one w Hafnarhólmi. Foki można zobaczyć w Ytri Tunga.

Praktycznie przy każdej atrakcji są parkingi (w 90% płatne 800-1000 ISK), ale są łazienki wiec taki plus.
Działają płatności kartą Revolut, gotówka może się przydać aby zapłacić za kemping, niektóre nie akceptują karty. Revolutem bez problemu dało się płacić za paliwo (chodzi o fizyczną kartę).
Na Islandii działa roaming UE, więc nie zawracać sobie głowy jakimiś e-simami czy pakietami na kraj.

Udostępniłbym mapę z google maps, ale widzę w prywatnej że widać moje dane to nie :P

#islandia #podroze #wakacje #turystyka
059e972e-7536-4a44-9e87-32803c633291
3db2e690-e80a-4fd1-84bb-082f69436c68
e1393e99-c837-4845-a381-2ad9e5232a1a
76ba6cc8-17a8-4605-bc7c-cc0c3fac5682
37cb0f56-b6e8-4db5-9504-6e68d2131b55
michalnaszlaku

@fortix Dzięki za informację, mam w planie wyjazd

Today

@fortix wypożyczałam takiego Kangoo czy coś podobnego w rent (kropka) is I było to najtańsza oferta jaką znalazłam z pełnym wyposażeniem. Łącznie z systemem grzania Webasto, który nam uratował dupę jak w lipcu w nocy temperatura spadła do -3 (ludzie z namiotów nie byli szczęśliwi).


Polecam wypożyczalnię.

m_h

Co do kempingów: jak byłem gdzieś w 2017 to pamiętam że można było kupić coś na wzór kemping karty w autoryzowanych punktach (chyba 400 PLN kosztowała) a obejmowała około 50 kempingów na całej Islandii.


Noi istotny punkt co do zwiedzania: nie zatrzymywać się przy każdym wodospadzie bo jest ich pełno.

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Foty przywiezione przeze mnie z Albertiny (polecam, baaaardzo fajne muzeum) w Wiedniu. Carl Grossberg (1894-1940) był niemieckim malarzem, podobnie jak przywoływany przeze mnie wcześniej Franz Radziwill, wiązanym z "nową rzeczowością" (Neue Sachlichkeit). Wikipedia podaje, że początkowo jego rodzina nosiła bardziej francuskie nazwisko "Grandmontagne", ale ojciec Carla zamienił je na niemieckie. Grossberg, co ciekawe, studiował w 1921 r. w Bauhausie (jeszcze w Weimerze, ten sławny budynek Bauhausu jest w drugiej lokalizacji szkoły, czyli w Dessau) u Lyonela Feiningera, malarza wiązanego z ekspresjonizmem.
Grossberg walczył w obu wojnach światowych, w trakcie drugiej służył jako oficer w Polsce. Jego śmierć jest dość tajemnicza - podobno jedne źródła podają, że zginął w wyniku wypadku samochodowego jaki zdarzył mu się podczas urlopu jesienią 1940 we Francji (niedaleko Laon), inne zaś, że sam targnął się na swoje życie.
Pierwszy z obrazów to "Weiße Röhren" z 1933, drugi zaś to "Die Papiermaschine" z 1934. Trochę przypominają mi one twórczość Francisa Picabii.
#malarstwo #art #sztuka #rainpodrozuje #podroze
cadf2f86-8ab1-4a89-9152-3a3a6591f6f1
57842a2d-9465-4adf-bca4-d8c3056cb765

Zaloguj się aby komentować

Siema,
Trochę zaspałem, więc dzisiejszy #piechurwedruje z opóźnieniem
---------
Szczyty: Lubań (Gorce)
Data: 15/16 lipca 2023 (sobota/niedziela)
Staty: dzień 1: 7km, 5h45, 920m przewyższeń,
dzień 2: 7km, 4h, 90m przewyższeń

Jednym z moich marzeń, od kiedy zostałem tatą, była wspólna wyprawa pod namioty z moją kochaną Myszą. Od jakiegoś czasu urabiałem ją już, zasiewając ideę noclegu w górach i budując atmosferę przygody - pokazywałem zdjęcia z wypadów z żoną, bawiliśmy się w namiot w domu, także była bardzo chętna, żeby na takie wyjście pójść. Ja w międzyczasie szukałem jakiegoś fajnego miejsca, takiego, żeby oprócz namiotu było coś ekstra. Mój wybór padł na Lubań, na którym znajduje się wieża widokowa, i z którego można podziwiać leżące nieopodal Tatry.

Do wyprawy dołączył kolega, dla którego miało być to pierwsze wyjście w góry od długiego czasu. W ekipie miałem więc małe, trzyletnie dziecko oraz nierozruszanego programistę, także oczywistym stało się, że planowana trasa powinna być raczej łagodna. Niestety, jestem idiotą, więc wybrałem najgorszą z możliwych opcji, a więc podejście z Tylmanowej.

Na miejsce dojechaliśmy o 13, gdy słońce było już wysoko i grzało bezlitośnie. Na tę wycieczkę pożyczyłem od taty jego oldschoolowy, PRLowski plecak z aluminiowym stelażem, do którego przyczepiłem namiot, śpiwory, karimaty, oraz zapakowałem prowiant. Dodatkowo na brzuchu niosłem mniejszy plecak z jedzeniem, które mieliśmy uskuteczniać na bieżąco. Łączenie wyszło tego trochę ponad 30kg, co niestety odczuwałem na barkach.

Już na początku trasy ustaliliśmy z kolegą, że będzie szedł swoim tempem i spotkamy się na górze. Mysz, jak to zwykle bywa na początku każdej wyprawy, narzekała, chciała się co chwila zatrzymywać i ogólnie średnio współpracowała. Przy każdym postoju musiałem ściągać, a później zakładać ciężki, nieporęczny plecak, co stało się moją zmorą. Dodatkowo, pas biodrowy był zwykłym plecionym paskiem bez jakichkolwiek gąbek i dość dotkliwie wbijał się w moje obrośnięte tłuszczem boczki. Cały czas zastanawiałem się, na co ja się właściwie zdecydowałem.

Podejście było bardzo strome i przez większość czasu musiałem trzymać Mysz za łapkę i ją asekurować, ale mimo wszystko szła sama. Ścieżka była usiana kamieniami, rzadko się wypłaszczała i wchodzenie nią było istną katorgą. Każdą kałużę i błotnisty fragment witałem z radością, bo przy nich udawało mi się podkręcić tempo Myszora i odwrócić jej uwagę od ciężkich warunków. Na ostatnim fragmencie, na chwilę przed Średnim Groniem, droga składała się już z samych drobnych kamieni, co znacznie utrudniało młodej wchodzenie. Na szczęście rosły tam też borówki, więc znowu coś, na czym udało mi się skupić jej uwagę.

W końcu, po prawie sześciu godzinach wspinaczki, doszliśmy do miejsca, z którego widać już było wieżę na Lubaniu. Wpadłem w euforię, bo moja męka miała się niebawem skończyć. Poza tym rozpierała mnie duma z Myszy, która mimo wszystko poradziła sobie świetnie i ani razu nie płakała. Dotarliśmy do bazy, gdzie czekał na nas kolega, i zaczęliśmy rozbijać namioty. To był etap, który mojej córze podobał się najbardziej i była mega podekscytowana - pomagała rozciągać materiał, wbijała śledzie, układała w środku karimaty i śpiwory. Później kupiliśmy też dla niej książeczkę GOT PTTK, do której z radością wbiła swoje pierwsze pieczątki.

Nadchodził zachód słońca, więc wraz z innymi turystami udaliśmy się na wieżę. Widoki były bajkowe. Słońce mrugnęło do nas na pomarańczowo po raz ostatni i poszliśmy do bazy, żeby w końcu usmażyć sobie kiełbaski i coś zjeść. W międzyczasie położyłem młodą spać, co nie zajęło zbyt długo, bo była wykończona. Po kiełbie sam poszedłem spać starając się nie myśleć o tym, co czeka mnie następnego dnia.

A czekało nas schodzenie tą samą trasą. Zwinęliśmy obozowisko i znów wrzuciłem plecak na grzbiet - zarówno ramiona jak i biodra bolały mnie jak sam skurczybyk po poprzednim dniu, więc zapowiadała się ciężka droga. Dodatkowo Mysz nie miała już najmniejszej ochoty na schodzenie, było to już dla jej małych nóżek stanowczo za wiele. Kilka razy płakała po drodze, że bolą ją stópki i musiałem ją nieść, co było już z kolej też ponad moje siły. Niestety, w kilku momentach straciłem cierpliwość i podniosłem na nią głos. Ostatecznie powrót zajął 4 godziny w średnio przyjemnej atmosferze, ale ostatecznie udało się nam dojść na parking. W samochodzie wystarczyło 5 minut, żeby moja wykończona dziewczynka odleciała i ostatecznie przespała całą drogę powrotną.

Z całej wyprawy wyciągnąłem kilka wniosków, do których też w późniejszym czasie się stosowałem. Na szczęście Mysz nie zraziła się nią zupełnie i w późniejszym czasie sama pytała, czy gdzieś pójdziemy, za każdym razem z jednym tylko zastrzeżeniem - żeby nie było już tak stromo jak na Lubaniu.

Trasa dla zainteresowanych.

#gory #podroze #wedrujzhejto #fotografia #gorce
3d84c2bf-8faa-449a-b544-97cbdf14845c
e592d817-2e4d-40e4-8202-c946cca41b52
7a5e0b87-43c4-4419-82dc-646e76418055
c8375bfe-447b-4a3e-a75d-ac08e62d7db1
329fd0ce-c0ea-4e38-b4b9-34b1063a5341
Piechur

Death Stranding i Thor.

4413094d-cb09-45ff-a17f-d5004c0b2774
3f6cd792-27d2-4d6b-8e3b-65a8bc04a2a7
roadie

@Piechur miło wspominam Lubań, też tam kiedyś spałem. Na pocieszenie powiem Ci, że od strony Kluszkowców też jest cholernie stromo xD jest w ogóle jakaś łatwiejsza trasa na ten szczyt?

Piechur

@roadie Wydaje mi się, że jak szedłem z Krościenka to nie było aż takiej tragedii, bo się te wysokości trochę rozłożyły na dłuższym dystansie. Były też bardziej strome fragmenty, ale nie tak, żeby cała trasa taka była

globalbus

@roadie Grzbietem od strony przełęczy Knurowskiej? Tam się rowerem jedzie.

Zaloguj się aby komentować

Dziś chciałem się z wami podzielić moimi wakacjami sprzed ponad 10 lat, jak jako nastolatek miałem okazję spędzić tydzień na statku Costa Concordia. Część z was może kojarzyć ten statek przez katastrofę, która miała miejsce w styczniu 2012 roku, kilka miesięcy po moim pobycie na statku.
Statek był gigantyczny, mały pływający kurort dla kilku tysięcy pasażerów. Przed wejściem na pokład przechodziło się kontrolę podobną do tej na lotniskach, pamiętam że skanowano tam siatkówkę, a następnie wydawano kartę, która służyła jako klucz do pokoju ale i karta płatnicza na statku (na początku robiło się depozyt, który był potem rozliczany). Po kontroli przechodziło się do głównego holu – kilkupiętrowego otwartego foyer, gdzie cały dzień grał pianista. Z foyer na inne piętra prowadziły szklane windy – to właśnie w tych windach zginęło kilka osób podczas katastrofy.
Część sypialną zlokalizowano na dolnych pokładach, najtańsze kabiny znajdują się w środku statku i nie mają okien (w takiej spaliśmy). Jest tam łóżko dla dwóch osób z możliwością „dostawki” w postaci rozkładanego pryczy pod sufitem, na które wchodzi się po drabince. W pokoju jest też niewielka toaleta i telewizor, na którym, oprócz włoskiej telewizji, można było zobaczyć informacje o statku (prędkość, kierunek itp.). Powyżej części sypialnej są pokłady z atrakcjami – mała galeria handlowa z luksusowymi markami, kilkanaście barów i restauracji, dyskoteki, kasyno, salon gier, kaplica, spory amfiteatr, spa, baseny i jacuzzi. Część atrakcji była w cenie wycieczki – np. baseny i jacuzzi, ale za większość było trzeba płacić dodatkowo. Wyglądało to chyba jak system all incluzive (nie byłem nigdy, ale tak sobie wyobrażam xd) gdzie jedzenie w całodobowym bufecie było za darmo, ale za alkohol czy lepsze restauracje było trzeba płacić. W cenie był jeden posiłek w restauracji dziennie + kolacja kapitańska, gdzie serwowano szampana (nie jakieś tanie prosecco, wtedy pierwszy raz piłem szampana). Każdy z pokładów nazywał się na cześć jednego z europejskich krajów, co ciekawe najwyższy pokład nosił nazwę „Polonia”, miał jakieś 4 m2 i była to platforma zjeżdżalni basenowej. Większość załogi stanowili Pakistańczycy, pamiętam że z jednym sporo rozmawiałem.
Wnętrza statku są strasznie brzydkie, taki postmodernistyczny potworek, wszędzie gipsowe kolumny, plastykowe płaskorzeźby i inne niepotrzebne zdobienia. Taki blichtr nawiązujący ni to do art deco, ni to do stylów klasycystycznych. 
Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo to organizowane były alarmy szkoleniowe (chyba 2 razy w trakcie rejsu), które polegały na ustawieniu się przy łodziach ratunkowych i wykonywaniu poleceń załogi.
Życie na statku jest raczej skierowane do starszych osób, mam wrażenie, że większość pasażerów to byli emeryci. Nie zmienia to faktu, że ja bawiłem się wyśmienicie – głównie dlatego, że poza statkiem wycieczka dawała możliwość zwiedzenia sporej części kontynentu w kilka dni. Trasa zaczynała się w Savonie, by następnie w ciągu tygodnia odwiedzić Barcelonę, Majorkę, Maltę, Palermo, Rzym i wrócić do Savony. W każdym z tych miejsc mieliśmy jeden dzień (mniej więcej o 9 do 18) na zwiedzanie. Można to było robić przez zorganizowane wycieczki (płatne dodatkowo) lub samodzielnie. Jeden dzień, chyba między Majorką, a Maltą, spędzaliśmy w całości na morzu, pamiętam że przeczytałem na tej wycieczce kilka części Wiedźmina.
Na koniec koszty – wtedy za 3 osobową kabinę płaciliśmy chyba ok. 600-700 euro, sprawdziłem jak to dziś wygląda i cena to ok. 500 euro od osoby, ale trzeba się liczyć z dodatkowymi kosztami. Np. za każdy dzień trzeba płacić opłatę dla załogi (było to kilka euro od osoby), do Rzymu w zasadzie trzeba było wykupić wycieczkę (port jest ok godziny od miasta), dodatkowo płatny był również parking w Savonie. Ogólnie bawiłem się dobrze, jeżeli ktoś woli zwiedzać miasta i trochę odpocząć to fajny rodzaj wczasów. 
 #podroze
046f6c64-eb01-489a-82b7-03f5bc8ffc80
973cfb7c-05f4-4717-a671-93b9cfb0fb18
2d67db3d-27f5-4534-96f2-66b5518a1be4
204d2e7a-0c4a-488e-8bfa-c228813fb1de
e5071b0b-ee2e-44d2-a4a7-2c63f0c3f858
Opornik

tu wesoły filmik o katastrofie, polecam. :)


https://youtu.be/Qh9KBwqGxTI

edantes

@Opornik uwielbiam go

Half_NEET_Half_Amazing

zajebiscie

ja nawet w życiu kajakiem nie płynąłem

edantes

@Half_NEET_Half_Amazing ja wczoraj, polecam kajaki są super

Budo

@edantes trąci to wszystko plastikiem jak cholera, ale kiedyś chcę sobie zrobić jakiś cruise. Fajnie, że Ty już miałeś takie doświadczenie i dzięki za wpis

Zaloguj się aby komentować

Dziś byłem w terenie tak jak zapowiadałem.

W ramach pierwszej trasy offroadowej wybraliśmy się z różową w trasę Wołomin-Treblinka zakupiona w formie przewodnika ze sklepu żelazniak https://zelazniak.pl/pl/p/Przewodnik-Offroad-39/119

Trasa była bardzo fajna, jak na Mazowsze całkiem urozmaicona, biegła przez pola i łąki, trochę przez lasy i przy rzece Liwiec.

Ogólnie trasa łatwa, większość dało się pokonać bez włączania napędu na 4 koła, który używałem głównie na terenach mocno piaszczystych no i przejazd przez rzekę na reduktorze.

Przejazd przez rzekę był zdradliwy bo wyglądało płytko ale dno było nieutwardzone i momentalnie wpadłem głębiej.

Ogólnie gorąco polecam, trasę raczej da się pokonać nawet suvem z 4x4, oprócz brodu rzeki. Ogólnie na tej trasie najistotniejszy był prześwit samochodu. Opony sprawdziły się rewelacyjnie.

Całość z dojazdem i powrotem trwała od 11:20 do 21:00 - w tym postoje na zdjęcia w checkpointach i grill nad rzeką.

#dildomajsterkuje #offroad #offroad #samochody #motoryzacja #podroze
dildo-vaggins userbar
30a49eeb-d706-48b8-906c-aaa58f749d3c
dd1bd52f-5dd5-4a2f-bdc5-fb66d6cb708d
SunSenMeo

Nie znam się ale zapytam: masz reduktor i wyciągarkę 🤔

dildo-vaggins

@SunSenMeo reduktor mam, wyciągarki jeszcze nie, dlatego na razie wybrałem trasę łatwą.

SunSenMeo

@dildo-vaggins


To jeszcze jedno pytanie:

Było coś w lesie 😆

cebulaZrosolu

@dildo-vaggins tyyy przez taki strumyk to ja moim Clio przejeżdżam ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

I to jeszcze ciągnąć trzyczepkę z gruzem z budowy

SunSenMeo

@cebulaZrosolu


Przejeżdżasz i nie jedziesz dalej, to znaczącą różnica w samochodach. Francuz popowodziowy to nie suche Suzuki na chodzie 😆

cebulaZrosolu

@SunSenMeo byś się zdziwił do ta bestia potrafi :)

Zaloguj się aby komentować

Pytanko w kwestii lotów do USA. Ktoś z Was wlatywał do Stanów z oryginalnie zapakowaną liofilizowaną żywnością? Głównie chodzi mi o to czy deklarować to jako mięso, czy jednak można to olać i zaznaczyć nie? Nie znalazłem nigdzie jednoznacznej odpowiedzi, prosiłbym o wypowiedź osoby co takie coś wwoziły na teren USA. Z góry dzięki.

#podroze #usa #kiciochpyta
koszotorobur

@Ramirezvaca - jakiekolwiek jedzenie deklarować - bo jak Cię złapią to przerąbane

Zaloguj się aby komentować

Oglaszam wyjazd do właściciela Hejto.

Jeśli ktoś coś chce mu przekazać to proszę się spakować.

Mój wkurw jest zbyt duży.

Nie pozdrawiam, może tych miłych ludzi, ale wiem że jesteście. Yyebhatsh vvas!

Jak ktoś chce, to zrobię relacje.

Nie mam okazji się nie pierdolić z takimi rzeczami. Jadę z żonem identyfikującym się jak paleta europejska.

Czas na was. Oj kurcze, słabo będzie tam. Nie ?

#podrozekosmiczne #podroze
moderowany_uzytkownik

Komentarz usunięty przez moderatora

maximilianan

@moderowany_uzytkownik ale po co mnie wołasz i czemu wyzywasz? Kominiorzu, ogarnij się

moderowany_uzytkownik

@maximilianan bo się o to prosisz

maximilianan

@SuperSzturmowiec brzmi jak kominiorz_sandomierz, znowu się najebał

AdelbertVonBimberstein

@moderowany_uzytkownik W Norwegii jestem jakby co. Dawaj na solo.

#nowywlascicielhejto

moderowany_uzytkownik

@AdelbertVonBimberstein z miłą chęcią, Islandia tutaj

AdelbertVonBimberstein

@moderowany_uzytkownik to ty się zapowiadałeś, że jedziesz. Dawaj do Norge leszczu.

Zaloguj się aby komentować